-
1. Data: 2002-05-20 12:40:36
Temat: Ciezka sprawa
Od: Nid <n...@p...net.pl>
Prowadze dzialalnosc i sprzedaje pewnego rodzaju uslugi na moim osiedlu.
Firma jest zarejestrowana na moja mame. Przynosi pewne zyski. Wszytsko
bylo fajne i piekne, az do momentu kiedy nie pojawil sie jeden z moich
rowniesikow i mozna powiedziec zazadal pewnego rodzaju wplaty na swoja
rzecz. Prosbe swoja motywuje tym, ze w przeszlosci wylozyl pewnego rzedu
kwote, na rozpoczecie w/w dzialalnosci i mimo tego, ze kwota zostala mu
zwrocona (i sprawa zostala zalatwiona jak mniemalem), to przy obecnej
sytuacji (uwaza, ze nie nie robiac sciagam kase) uwaza, ze chce
"zadoscuczynienia" za to, ze obracalem jego pieniedzmi. Sytuacja wydaje
sie w pewnym sensie banalna, bo niby z jakiej racji ktos nagle
przychodzi i czegos chce.. tym bardziej, ze to nawet nie ja pozyczalem
kiedys te pieniadze, tylko zostaly mi one przekazane przez osoba
trzecia. (Z czasem dowiedzialem sie, kto byl sponsorem i z racji swojego
"stanowiska" musialem dokonac oddania zaleglosci.) Czas minal i tak jak
mowilem czlowiek pojawil sie znowu. Poczatkowo zazadal oplaty wstepnej,
a potem oplat co miesiac - jednak w wyniku spotkania i rozmowy, ktora
nie byla zbyt mila dla mnie zrezygnowal - jak twierdzi - z oplat
miesiecznych chcac uzyskac tylko jednorazowa oplate. Pomijajac fakt, ze
osoba ta nie ma zadnych podstaw by chciec tych pieniedzy nalezy
stwierdzic iz jest to postac z pogranicza (tak mi sie zdaje) swiatka
przestepczego. Ewidentnie widac mentalnosc mlodego, a wlasciwie
rodzacego sie, czy jak ktos woli uczacego sie sciagacza haraczy. Obecnie
nie mieszka u nas w okolicy, przeprowadzila sie natomiast do jednej z
dzielnic miasta, ktora jest uznawana za najgorsza. Z mojego wywiadu
wynika rowniez, ze posiada ponoc pewnego rodzaju niezbyt ciekawe
kontakty. Ogolnie rzecz biorac uslsyzalem: "ja bym nie zadzieral".
Poniewaz jestem tylko zwyklym czlowiekiem postanowilem skierowac sie do
organow sprawujacych kontrole bezpieczenstwa w naszym pieknym kraju. Tak
jak sie jednak moglem domyslac (z poprzednich doswiadczen zyciowych),
rowniez i w tej sprawie polskie prawo po raz kolejny okazalo sie
bezsilne. To nic, ze posiadam dowody i oswiadczenia ludzi, ktorzy sa
wiarygodni. W najlepszym dla mnie przypadku osoba ta moze dostac za
swoje czyny jedynie dozor policyjny - mimo swojej recydiwistycznej
dzialalnosci. Zatem.. nie uwzgledniajac mojego strachu, a jedynie
niekiedy koniecznosc poruszania sie w swojej okolicy alternatywe te
musza potraktowac jako ostatecznosc - czekajac jedynie na nieznany dla
mnie rozwoj sytuacji. Nie posiadam bowiem, zadnych "silnych plecow" ani
znajomosci w kregu ludzi mogacych wplynac na ta sprawe. W przed ostaniej
rozmowie stwierdzilem, iz nie jestem w stanie sprostac wymaganiom
finansowym stawianym mi - co zaaowocowalo odpowiedzia mowiaca o rychlych
odwiedzinach panow o formacie 2x2 m. Tak sie jednak nie stalo.. Potem
telefon zadzwonil po raz ostatni - rozmowa byla bardziej ludzka, jesli
mozna w ogole tak powiedziec - kwoty nie zmiejszyly sie, zaistniala
jedynie mozliwosc rozlozenia ich na raty. Mam sie kontaktowac...
Poniewaz przychody nie trafiaja do moich rak, a do mojej mamy - nie mam
mozliwosci wysuplania nawet marnego grosza. Tlumaczenia oczywiscie nic
nie obchodza - sztuka negocjacji w pelni opanowana przez druga strone.
Poniewaz czas mi szybko ucieka, a ja nie znajduje mozliwosci rozwiazania
tej sytuacji (rodzice nic nie widza) kieruje sie do Was. Biorac pod
uwage potencjalne kontakty drugiej strony jest mi ciezko powiedziec co
bedzie dalej - dla wymiaru sprawiedliwosci mozna powiedziec, ze jeszcze
nic sie nie stalo. Mozliwosci uzyskania pieniedzy nie widze - a nawet
jesli bym takie posiadal, to grubo sie zastanawiam, czy chetnie jestem
swoja ciezka prace wyrzucic w kreski amfetaminy. Moge zatem powiedziec
po raz drugi, ze niestety nic z tego nie bedzie i.. chyba modlic sie??
wierzac w to, ze nie zostanie naslany ktos o naprawde duzych
kontaktach. Rozwiazanie polegajace na poinformowaniu moich rodzicow o
zaistnialej sytuacji jest JEDNOZNACZNE z pojsciem do tzw. psow - ja
natomiast staram sie im zaoszczedzic ciezkich chwil i pozwolic cieszyc
sie chociaz jednym szczesliwym dniem wiecej, tym bardziej ze dla mnie
rozwiazanie to jest prawdopdobnie jednoznaczne z zakonczeniem
dzialalnosci (koledzy osiedlowi) - a tego nie chce. Nie wierze w
jednorazowosc tej transakcji, nie mam zandych kontrargumentow na tego
czlowieka, ktory jednak do czegos juz tam doszedl - na pewno nie swoja
ciezka praca. Szef organow "bezpiecznestwa" - jest jak chirurg - chce od
razu pacjenta na stol.. dzialac i kroic.. ale co z tego, bo przeciez
pacjent przezyje? co dalej pytam?? slysze odpowiedz "nic na to nie
poradze, takie jest zycie" - wiec zastanwiam sie jak zyc >po tym
wszytskim< w strachu, jesli on zadziala.. na razie daze do polepszenia
kontaktu z moim "partnerem", nawiazania jakiejs nici porozumienia (tak
by zrozumial, ze nic z tego - ale sam - nie tak jak ja bym to mowil),
ale jest bardzo ciezko; moze w ogole nie powinienem rozmiwac, tylko
rzucic sluchawka i czekac na kolejny dzien? Zawsze mialem dziwne
problemy i dziwne sprawy.. ale dazylem do tego, zeby moje zycie bylo
ladne i kolorowe.. a ta sytuacja zaprzepaszcza chyba pewne sprawy w
przyszlosci, o ile jakas dla mnie jest pisana.
-
2. Data: 2002-05-20 14:20:18
Temat: Re: Ciezka sprawa
Od: "Legislator" <g...@p...onet.pl>
U?ytkownik Nid <n...@p...net.pl> w wiadomooci do grup dyskusyjnych
napisa?:3...@p...net.pl...
> Prowadze dzialalnosc i sprzedaje pewnego rodzaju uslugi na moim osiedlu.
> Firma jest zarejestrowana na moja mame. Przynosi pewne zyski. Wszytsko
> bylo fajne i piekne, az do momentu kiedy nie pojawil sie jeden z moich
> rowniesikow i mozna powiedziec zazadal pewnego rodzaju wplaty na swoja
> rzecz. Prosbe swoja motywuje tym, ze w przeszlosci wylozyl pewnego rzedu
> kwote, na rozpoczecie w/w dzialalnosci i mimo tego, ze kwota zostala mu
> zwrocona (i sprawa zostala zalatwiona jak mniemalem), to przy obecnej
> sytuacji (uwaza, ze nie nie robiac sciagam kase) uwaza, ze chce
> "zadoscuczynienia" za to, ze obracalem jego pieniedzmi. Sytuacja wydaje
> sie w pewnym sensie banalna, bo niby z jakiej racji ktos nagle
> przychodzi i czegos chce.. tym bardziej, ze to nawet nie ja pozyczalem
> kiedys te pieniadze, tylko zostaly mi one przekazane przez osoba
> trzecia. (Z czasem dowiedzialem sie, kto byl sponsorem i z racji swojego
> "stanowiska" musialem dokonac oddania zaleglosci.) Czas minal i tak jak
> mowilem czlowiek pojawil sie znowu. Poczatkowo zazadal oplaty wstepnej,
> a potem oplat co miesiac - jednak w wyniku spotkania i rozmowy, ktora
> nie byla zbyt mila dla mnie zrezygnowal - jak twierdzi - z oplat
> miesiecznych chcac uzyskac tylko jednorazowa oplate. Pomijajac fakt, ze
> osoba ta nie ma zadnych podstaw by chciec tych pieniedzy nalezy
> stwierdzic iz jest to postac z pogranicza (tak mi sie zdaje) swiatka
> przestepczego. Ewidentnie widac mentalnosc mlodego, a wlasciwie
> rodzacego sie, czy jak ktos woli uczacego sie sciagacza haraczy. Obecnie
> nie mieszka u nas w okolicy, przeprowadzila sie natomiast do jednej z
> dzielnic miasta, ktora jest uznawana za najgorsza. Z mojego wywiadu
> wynika rowniez, ze posiada ponoc pewnego rodzaju niezbyt ciekawe
> kontakty. Ogolnie rzecz biorac uslsyzalem: "ja bym nie zadzieral".
> Poniewaz jestem tylko zwyklym czlowiekiem postanowilem skierowac sie do
> organow sprawujacych kontrole bezpieczenstwa w naszym pieknym kraju. Tak
> jak sie jednak moglem domyslac (z poprzednich doswiadczen zyciowych),
> rowniez i w tej sprawie polskie prawo po raz kolejny okazalo sie
> bezsilne. To nic, ze posiadam dowody i oswiadczenia ludzi, ktorzy sa
> wiarygodni. W najlepszym dla mnie przypadku osoba ta moze dostac za
> swoje czyny jedynie dozor policyjny - mimo swojej recydiwistycznej
> dzialalnosci. Zatem.. nie uwzgledniajac mojego strachu, a jedynie
> niekiedy koniecznosc poruszania sie w swojej okolicy alternatywe te
> musza potraktowac jako ostatecznosc - czekajac jedynie na nieznany dla
> mnie rozwoj sytuacji. Nie posiadam bowiem, zadnych "silnych plecow" ani
> znajomosci w kregu ludzi mogacych wplynac na ta sprawe. W przed ostaniej
> rozmowie stwierdzilem, iz nie jestem w stanie sprostac wymaganiom
> finansowym stawianym mi - co zaaowocowalo odpowiedzia mowiaca o rychlych
> odwiedzinach panow o formacie 2x2 m. Tak sie jednak nie stalo.. Potem
> telefon zadzwonil po raz ostatni - rozmowa byla bardziej ludzka, jesli
> mozna w ogole tak powiedziec - kwoty nie zmiejszyly sie, zaistniala
> jedynie mozliwosc rozlozenia ich na raty. Mam sie kontaktowac...
> Poniewaz przychody nie trafiaja do moich rak, a do mojej mamy - nie mam
> mozliwosci wysuplania nawet marnego grosza. Tlumaczenia oczywiscie nic
> nie obchodza - sztuka negocjacji w pelni opanowana przez druga strone.
> Poniewaz czas mi szybko ucieka, a ja nie znajduje mozliwosci rozwiazania
> tej sytuacji (rodzice nic nie widza) kieruje sie do Was. Biorac pod
> uwage potencjalne kontakty drugiej strony jest mi ciezko powiedziec co
> bedzie dalej - dla wymiaru sprawiedliwosci mozna powiedziec, ze jeszcze
> nic sie nie stalo. Mozliwosci uzyskania pieniedzy nie widze - a nawet
> jesli bym takie posiadal, to grubo sie zastanawiam, czy chetnie jestem
> swoja ciezka prace wyrzucic w kreski amfetaminy. Moge zatem powiedziec
> po raz drugi, ze niestety nic z tego nie bedzie i.. chyba modlic sie??
> wierzac w to, ze nie zostanie naslany ktos o naprawde duzych
> kontaktach. Rozwiazanie polegajace na poinformowaniu moich rodzicow o
> zaistnialej sytuacji jest JEDNOZNACZNE z pojsciem do tzw. psow - ja
> natomiast staram sie im zaoszczedzic ciezkich chwil i pozwolic cieszyc
> sie chociaz jednym szczesliwym dniem wiecej, tym bardziej ze dla mnie
> rozwiazanie to jest prawdopdobnie jednoznaczne z zakonczeniem
> dzialalnosci (koledzy osiedlowi) - a tego nie chce. Nie wierze w
> jednorazowosc tej transakcji, nie mam zandych kontrargumentow na tego
> czlowieka, ktory jednak do czegos juz tam doszedl - na pewno nie swoja
> ciezka praca. Szef organow "bezpiecznestwa" - jest jak chirurg - chce od
> razu pacjenta na stol.. dzialac i kroic.. ale co z tego, bo przeciez
> pacjent przezyje? co dalej pytam?? slysze odpowiedz "nic na to nie
> poradze, takie jest zycie" - wiec zastanwiam sie jak zyc >po tym
> wszytskim< w strachu, jesli on zadziala.. na razie daze do polepszenia
> kontaktu z moim "partnerem", nawiazania jakiejs nici porozumienia (tak
> by zrozumial, ze nic z tego - ale sam - nie tak jak ja bym to mowil),
> ale jest bardzo ciezko; moze w ogole nie powinienem rozmiwac, tylko
> rzucic sluchawka i czekac na kolejny dzien? Zawsze mialem dziwne
> problemy i dziwne sprawy.. ale dazylem do tego, zeby moje zycie bylo
> ladne i kolorowe.. a ta sytuacja zaprzepaszcza chyba pewne sprawy w
> przyszlosci, o ile jakas dla mnie jest pisana.
cZe. Jest to raczej typowy przypadek wymuszenia rozbojniczego (art. 282 KK - do
10 lat pozbawienia wolnosci)
- przynajmniej usilowania. Radze jednak pojsc do prokuratury itp. Jezeli
zaplacisz to zawsze bedziesz
placil. Taka moja rada ...no ale nie chcialbym byc w Twojej sytuacji.
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
3. Data: 2002-05-20 17:58:34
Temat: Re: Ciezka sprawa
Od: "WIDZI" <w...@i...net.pl>
> cZe. Jest to raczej typowy przypadek wymuszenia rozbojniczego (art. 282
KK - do
> 10 lat pozbawienia wolnosci)
> - przynajmniej usilowania. Radze jednak pojsc do prokuratury itp. Jezeli
> zaplacisz to zawsze bedziesz
> placil. Taka moja rada ...no ale nie chcialbym byc w Twojej sytuacji.
Ja tez radze udac sie do prokuratury nie na policje.
Nawet jesli nie da to nic teraz to w razie co beda juz u nich papiery i
jakis slad.
A jesli maja wiecej takich doniesien na goscia to moga sie sprawa
zainteresowac bardziej.
Napewno nie ulegaj bo w tym swiatku informacja o frajerze rozchodzi sie
lotem blyskawicy i potem moze ci sie pod drzwiami wiecej takich ustawic.
-
4. Data: 2002-05-20 21:06:25
Temat: Re: Ciezka sprawa
Od: "fastB" <d...@p...fm>
no ciezka sprawia sam rozumiesz sytuacje (jestes inteligentny) ta niby
ostatnia rata to dopiero preludium Twoich problemów.
jak gada ze przysle kaloryfery (facetów 2*2) i nie przysyla to na 99% go
olej.
jak jest gorzej to idz (powaznie - zarezerwój caly dzien) na policje
przedstaw sprawe i powiedz czego oczkujesz (np. umawiasz sie z gosciem na
"splate dlugu" a oni (policja) lapia go na goracym) jak Twój "niebieski
przyjaciel" bedzie patrzyl jak na kosmite (powie no tak ale fundusze, litera
prawa) to zobacz w jakich godzinach przyjmuje Komendant (pewnie raz na
tydzien) i pogadaj z nim (oni to lubia) jednak jak Cie nie "zrozumie" to
masz ból.
zastanów sie jeszcze nad jakas agencja ochrony (mówisz, ze zbierasz kase i
mówisz 1 stycznia 10.00 i czekasz z ochrona bez oznaczen...)