eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawowypadek na nartach w Czechach
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 37

  • 1. Data: 2011-04-01 07:24:07
    Temat: wypadek na nartach w Czechach
    Od: Mak <s...@o...pl>

    Znajoma miała na stoku wypadek, po około miesiącu
    dostała pismo, że musi zapłacić koszty zwiezienia toboganem
    ze stoku, było to jakieś 200m i policzyli za to 200 euro, co
    jest dosyć kosmiczną kwotą. Pytanie: jakie będą konsekwencje
    niezapłacenia tego, czy czesi mogą nasłać na nią komornika i
    czy fakt, że pismo przyszło po czesku ma jakieś znaczenie
    ( w końcu nie każdy musi znać ten język ). List był dostarczony
    przez kuriera, odbiór nie został potwierdzony podpisem.

    pozdrawiam grupę Maciek


  • 2. Data: 2011-04-01 07:46:06
    Temat: Re: wypadek na nartach w Czechach
    Od: Roman Rumpel <r...@s...gazeta.pl>

    W dniu 2011-04-01 09:24, Mak pisze:
    > Znajoma miała na stoku wypadek, po około miesiącu
    > dostała pismo, że musi zapłacić koszty zwiezienia toboganem
    > ze stoku, było to jakieś 200m i policzyli za to 200 euro, co
    > jest dosyć kosmiczną kwotą.

    Jaką? Akcja ratunkowa to nie taksówka ani dorożka. Miała wypadek, a nie
    wynajęła przejeżdżających akurat gości, bo jej się znudziło.

    Pytanie: jakie będą konsekwencje
    > niezapłacenia tego, czy czesi mogą nasłać na nią komornika

    W ostatecznym rozrachunku tak. W sensie, ze o ile dla takiej kwoty
    będzie im się chciało, to pójdą z tym do sądu, którym im to zasądzi.
    i
    > czy fakt, że pismo przyszło po czesku ma jakieś znaczenie
    > ( w końcu nie każdy musi znać ten język ).

    Jak widać dała radę. Nie, to nie ma znaczenia. Zresztą komornik będzie
    mówił po polsku.

    List był dostarczony
    > przez kuriera, odbiór nie został potwierdzony podpisem.

    Nie szkodzi, bez znaczenia.
    >
    > pozdrawiam grupę Maciek
    >


    ATSD - Jak to słusznie mówił premier Cimoszewicz - trzeba się było
    ubezpieczać. Wyjazd za granicę na narty, bez odpowiedniego
    ubezpieczenia, które w tej chwili kosztuje jakieś grosze, to jest dowód
    skrajnego bezhołowia i lekkomyślności, a za to trzeba płacić.

    ATSD2 - a z pomocy medycznej też tam korzystała? Bo dopiero wtedy może
    się zdziwić wysokością wezwania. A w wypadku nie uczestniczył ktoś inny?
    Bo wtedy to już zupełnie może być niewesoło.


    --
    Roman Rumpel Skype: rumpel.roman www.rumpel.pl
    "Bo jakbyś czytał od przodu to byłby to najzwyklejszy pamiętnik a tak
    blog. To teraz taka moda. Piszesz od urodzenia do dzisiaj to życiorys,
    piszesz od dzisiaj do urodzenia to CV." (C) W. Kasprzak


  • 3. Data: 2011-04-01 08:32:25
    Temat: Re: wypadek na nartach w Czechach
    Od: Mak <s...@o...pl>


    > W dniu 2011-04-01 09:24, Mak pisze:
    >> Znajoma miała na stoku wypadek, po około miesiącu
    >> dostała pismo, że musi zapłacić koszty zwiezienia toboganem
    >> ze stoku, było to jakieś 200m i policzyli za to 200 euro, co
    >> jest dosyć kosmiczną kwotą.
    >
    > Jaką? Akcja ratunkowa to nie taksówka ani dorożka. Miała wypadek, a nie
    > wynajęła przejeżdżających akurat gości, bo jej się znudziło.
    200 euro za to ze 2 gości wdrapało się na górkę i potem z niej
    zjechało to trochę dużo


    >
    > Pytanie: jakie będą konsekwencje
    >> niezapłacenia tego, czy czesi mogą nasłać na nią komornika
    >
    > W ostatecznym rozrachunku tak. W sensie, ze o ile dla takiej kwoty
    > będzie im się chciało, to pójdą z tym do sądu, którym im to zasądzi.
    > i
    a wtedy mogą doliczyć odsetki, koszty postępowania sądowego?


    >> czy fakt, że pismo przyszło po czesku ma jakieś znaczenie
    >> ( w końcu nie każdy musi znać ten język ).
    >
    > Jak widać dała radę. Nie, to nie ma znaczenia. Zresztą komornik będzie
    > mówił po polsku.

    wysiłkiem rodziny, poza tym cyfry są międzynarodowe
    a jakby taki list przyszedł po chińsku ? ( wiem że przykład nierealny )


    >
    > List był dostarczony
    >> przez kuriera, odbiór nie został potwierdzony podpisem.
    >
    > Nie szkodzi, bez znaczenia.
    >>
    >> pozdrawiam grupę Maciek
    >>
    >
    >
    > ATSD - Jak to słusznie mówił premier Cimoszewicz - trzeba się było
    > ubezpieczać. Wyjazd za granicę na narty, bez odpowiedniego
    > ubezpieczenia, które w tej chwili kosztuje jakieś grosze, to jest dowód
    > skrajnego bezhołowia i lekkomyślności, a za to trzeba płacić.
    to prawda


    >
    > ATSD2 - a z pomocy medycznej też tam korzystała? Bo dopiero wtedy może
    > się zdziwić wysokością wezwania. A w wypadku nie uczestniczył ktoś inny?
    > Bo wtedy to już zupełnie może być niewesoło.
    innych poszkodowanych nie było, za nastawienie barku zapłaciła 15000
    koron na miejscu



    >
    >


  • 4. Data: 2011-04-01 08:39:35
    Temat: Re: wypadek na nartach w Czechach
    Od: "qwerty" <q...@p...fm>

    Użytkownik "Mak" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:4d958d72$0$2507$6...@n...neostrada
    .pl...
    >> Jaką? Akcja ratunkowa to nie taksówka ani dorożka. Miała wypadek, a nie
    >> wynajęła przejeżdżających akurat gości, bo jej się znudziło.
    > 200 euro za to ze 2 gości wdrapało się na górkę i potem z niej zjechało to
    > trochę dużo

    Typowe myślenie polaczka. Tylko, że oni musieli pracować kilka (8?) godzin i za
    ten czas też dostają wypłatę, a nie za akcję. Niech się cieszy, że tak tanio.
    Chyba niektórzy mają w genach, żeby się nie ubezpieczać (czy to od wypadków, czy
    powodzi) i gdy coś nadejdzie to kombinują, aby nic nie zapłacić, a jeszcze
    państwo im zapłaciło.

    >> Jak widać dała radę. Nie, to nie ma znaczenia. Zresztą komornik będzie
    >> mówił po polsku.
    >
    > wysiłkiem rodziny, poza tym cyfry są międzynarodowe
    > a jakby taki list przyszedł po chińsku ? ( wiem że przykład nierealny )

    Nie przesadzaj. Są dostępne translatory.


  • 5. Data: 2011-04-01 10:20:27
    Temat: Re: wypadek na nartach w Czechach
    Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>

    W dniu 2011-04-01 10:32, Mak pisze:

    >> ATSD2 - a z pomocy medycznej też tam korzystała? Bo dopiero wtedy może
    >> się zdziwić wysokością wezwania. A w wypadku nie uczestniczył ktoś inny?
    >> Bo wtedy to już zupełnie może być niewesoło.
    > innych poszkodowanych nie było, za nastawienie barku zapłaciła 15000
    > koron na miejscu
    >
    Czyli około 2400 zł. To tylko jasno pokazuje że nieubezpieczanie się
    jest zwyczajnie .. drogie.

    --
    MZ


  • 6. Data: 2011-04-01 14:42:22
    Temat: Re: wypadek na nartach w Czechach
    Od: gacek <g...@w...pl>

    On 2011-04-01 10:32, Mak wrote:
    >
    >> W dniu 2011-04-01 09:24, Mak pisze:
    >>> Znajoma miała na stoku wypadek, po około miesiącu
    >>> dostała pismo, że musi zapłacić koszty zwiezienia toboganem
    >>> ze stoku, było to jakieś 200m i policzyli za to 200 euro, co
    >>> jest dosyć kosmiczną kwotą.
    >>
    >> Jaką? Akcja ratunkowa to nie taksówka ani dorożka. Miała wypadek, a nie
    >> wynajęła przejeżdżających akurat gości, bo jej się znudziło.
    > 200 euro za to ze 2 gości wdrapało się na górkę i potem z niej zjechało
    > to trochę dużo

    200 euro za to, że w każdej chwili mogliście zadzwonić i uzyskać fachową
    pomoc.

    zapłaćcie, nie róbcie wiochy.

    gacek


  • 7. Data: 2011-04-01 15:13:50
    Temat: Re: wypadek na nartach w Czechach
    Od: WS <L...@c...pl>

    On 1 Kwi, 12:20, MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl> wrote:
    > za nastawienie barku zapłaciła 15000
    > > koron na miejscu
    >
    > Czyli około 2400 zł. To tylko jasno pokazuje że nieubezpieczanie się
    > jest zwyczajnie .. drogie.

    A na to nie dziala nasze obowiazkowe ubezpieczenie, ktore (prawie)
    wszyscy maja/oplacaja? Tylko jakis kwitek (EKUZ) trzeba wziasc
    zapewne...
    http://www.nfz.gov.pl/ue/index.php?katnr=5&dzialnr=6
    &artnr=1815

    WS

    PS. jak znam zycie, prosciej wykupic ubezpieczenie prywatnie ;)


  • 8. Data: 2011-04-01 15:17:02
    Temat: Re: wypadek na nartach w Czechach
    Od: ąćęłńóśźż <a...@i...pl>

    Tyle, że cena powinna być podana z góry (a już nie mówiąc o opcji wykupienia
    ubezpieczenia w kasie przy kupnie karnetu, jeśli nawet
    nie wliczone w karnet).
    Bo za chwilę będzie przychodził po paru miesiącach rachunek za ratrakowanie w nocy i
    za sprzątnięcie czeskiego kibla.
    PS. Mnie w podobnej sytuacji na stoku powiedzieli cenę z góry. Jakoś się zsunąłem do
    wyciągu choć lekko nie było, szkoda mi było
    sześciu stówek.


    -----

    | zapłaćcie, nie róbcie wiochy.


  • 9. Data: 2011-04-01 15:33:06
    Temat: Re: wypadek na nartach w Czechach
    Od: gacek <g...@w...pl>

    On 2011-04-01 17:17, ąćęłńóśźż wrote:
    > Tyle, że cena powinna być podana z góry (a już nie mówiąc o opcji wykupienia
    ubezpieczenia w kasie przy kupnie karnetu, jeśli nawet
    > nie wliczone w karnet).

    Tak, a na kubku z kawą trzeba napisać 'caution hot'.

    > Bo za chwilę będzie przychodził po paru miesiącach rachunek za ratrakowanie w nocy
    i za sprzątnięcie czeskiego kibla.

    Ale to ściąganie to byli pracownicy operatora stoku, czy ichni topr?

    gacek


  • 10. Data: 2011-04-01 15:43:11
    Temat: Re: wypadek na nartach w Czechach
    Od: Roman Rumpel <r...@s...gazeta.pl>

    W dniu 2011-04-01 17:17, ąćęłńóśźż pisze:
    > Tyle, że cena powinna być podana z góry

    W sensie że ze szczytu góry, z której masz zamiar zjeżdżać powinno być
    widać cenę, jaka zapłacisz, jak Cię będą zwozić akią na dół?
    Czy też maja to dawać na ulotkach na wyciągu? A nie - rozumiem - panowie
    od ratowania podjeżdżają i mówią 200 albo leż na śniegu i zdychaj?

    To są dość nowatorskie pomysły. Nie tylko w Czechach, ale w żadnym
    narciarskim ośrodku, w jakim byłem, jeszcze tego nie widziałem, no ale
    może mało widziałem.

    (a już nie mówiąc o opcji wykupienia ubezpieczenia w kasie przy kupnie
    karnetu, jeśli nawet
    > nie wliczone w karnet).

    Ubezpieczenie wliczone w karnet? Też nowość. Nie byłoby tematu.
    Ubezpieczenie w kasie - to już możliwe, tyle, ze trzeba by je wykupić,
    ale przecież tak samo prosto można je wykupić przed wyjazdem, albo po
    drodze przez telefon. Tylko, że właśnie my Polacy*, jaśnie ptacy nie
    wykupujemy, bo szlachta na deski siędzie i jakoś to będzie, a potem są jęki.

    > PS. Mnie w podobnej sytuacji na stoku powiedzieli cenę z góry. Jakoś się zsunąłem
    do wyciągu choć lekko nie było, szkoda mi było
    > sześciu stówek.

    Zsunąłeś się i co? Dalej sam wyzdrowiałeś? No to byłeś w dobrym stanie i
    tak naprawdę nie potrzebowałeś ratowników. A gdybyś był nieprzytomny
    albo gorzej, bez oznak życia, w wyniku walnięcia o
    drzewo/innego/whatever to mieliby czekać z resuscytacją/zwiezieniem do
    karetki aż sam się ockniesz?

    Trzeba się ubezpieczać jadąc na narty i tyle. Wtedy za kilkadziesiąt/sto
    kilkadziesiąt złotych nie musisz "jakoś się zsuwać"

    No chyba że jesteśmy twardzielami, nie robimy backupów, nie wykupujemy
    polis.

    R
    * chwyt erystyczny, nie czepiać się, wiem że wielu wykupuje, wszyscy z
    którymi jeżdżę mają wykupione.

    --
    Roman Rumpel Skype: rumpel.roman www.rumpel.pl
    "Bo jakbyś czytał od przodu to byłby to najzwyklejszy pamiętnik a tak
    blog. To teraz taka moda. Piszesz od urodzenia do dzisiaj to życiorys,
    piszesz od dzisiaj do urodzenia to CV." (C) W. Kasprzak

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1