-
11. Data: 2003-06-18 12:48:42
Temat: Re: kodeks drogowy i rower
Od: Michal Kwiatkowski <m...@p...com>
gazebo wrote:
> niezupelnie jak przyznales to w moim przypadku, poza tym uwazam, ze
> wobec rowerzysty kierowca powinien zachowac szczegolna ostroznosc i
> traktowac z pewnym uprzywilejowaniem tak jest to jest np. w Holandii,
> nie znam szczegolow wiec nie zacytuje, obecna nowelizacja, IMO
> oczywiscie, wyglada raczej na zakaz poruszania sie po drogach
Patrzę na to z punktu widzenia raczej bezstronnego i na zdrowy rozsądek
zawsze wychodzi mi, że nawet jeśli stuknę _nieprawidłowo_ jadącego
rowerzystę samochodem, to:
1. będę miał kaca moralnego
2. będę miał samochód do naprawy
Co z tego że nie ze swojej winy i po n lat (n=>3) dostanę zwrot kosztów
naprawy. Sądzę że większość kierowców podchodzi do tego problemu podobnie;
poza tym ma dziwny odruch unikania zderzenia z czymolwiek; czy to zając czy
cyklista. Oczywiście nie biorę pod uwagę debili - a jest ich niemało.
> trudno odebrac prawo jazdy skoro sie nie go posiada, to samo dotyczy
> kierowcow jezdzacych po odebraniu prawa jazdy, odpowiedzialnosc
> cywilno-karna za skutki wynikle ze spowodowania wypadku jest zapewne
> taka sama, kolegiow wprawdzie nie ma ale sa Sady Grodzkie
A teraz wyobraź sobie scenkę, której byłem świadkiem; Warszawa, Wisłostrada
(było - nie było droga przelotowa vmax=80 wzdłuż której biegnie ścieżka
rowerowa) Środkiem prawego pasa pruje cyklista w ubranku zawodniczym. Pod
Gdańskim zatrzymuje go patrol radarowy. Chwila rozmowy - gość jedzie dalej
- tyle że teraz bliżej krawęźnika. Podjechałem do radiowozu i spytałem
obsługę jak to jest; ja jadę przepisowo ścieżką a on nie musi? W rozmowie
powiedzieli mi, że praktycznie nic mu nie mogą zrobić poza zatrzymaniem na
24h w celu ustalenia tożsamości (nie miał nawet kwitu z pralni przy sobie)
i wlepienia mandatu - ale dopiero po zatrzymaniu; a to wiąże się z
koniecznością ściąganie drugiego samochodu bo nie ma jak zabrać roweru.
Czysta paranoja, prawda? BTW; zatrzymali go w celu pouczenia, ze jak juz
ściezka poniżej jego godności to mógłby z łaski swojej nie blokować całego
pasa ruchu. Wiem, że właściwym instrumentem jest pozew do Sądu Grodzkiego -
ale jak widać na załączonym obrazku procedura jest na tyle skomlikowana, że
nikomu się nie chce - nawet Policji.
Kiedyś wpadłem na taki pomysł, że Policja powinna mieć prawo w takim
przypadku (brak dokumentów + naruszenie PORD) zabierać za pokwitowaniem
przednie koło (lub siodełko - coś w tym stylu). Do odbioru na komendzie na
wymianę z mandatem...
Wypadek to ekstermum; milion razy częściej rowerzyści popełniają inne
wykroczenia, które nie są warte zawracania głowy i tak już przeciążonym
sądom.
> wspomnialem o tym poniewaz jako nastolatek bardzo czesto bylem zmuszony
> do ucieczki przed samochodem pozostajac z bezsilnym zlorzeczeniem pod
> adresem kierowcy, po dlugiej przerwie wsiadam na rower i okazuje sie, ze
> nie za wiele sie zmienilo w Polsce odnosnie traktowania rowerzysty jako
> pelnoprawnego uczestnika drogi, jedyna roznica to moj wiek, stad jak sie
> odwrocilem i spytalem czy jemu tez zajechac to sie bardzo zdziwil,
> plecak na plecach i krotkie spodenki moga byc mylace :-) jesli zas
> chodzi o karanie to z tego co wiem punkty za mandat wypisany rowerzyscie
> lacza sie z tymi otrzymanymi przy prowadzeniu pojazdu motorowego, przy
> braku zas prawa jazdy rowerzysta traktowany jest jak pieszy, ktory
> dokonal wykroczenia, tak wiec bezkarni to nie jest odpowiednio slowo
Co do traktowania - napisałem wyżej (pieszego można łatwo odtransportować na
komendę, do radiowozu rower się nie mieści a nie wolno transportować go z
zatrzymanym) wiesz ja zauważyłem że idzie ku lepszemu - może w mojej
okolicy; nie mniej spotkałem się nawet z ustępowaniem pierwszeństwa, gdy mi
się ono nie należało, a ciężko by było stanąć i ruszyć ponownie (stromo
pod górę) I to z miłym uśmiechem siwawego pana w dobrym wozie - aż sam się
dziwiłem. Natomiast na jakąkolwiek reakcję taksówkarzy i "wozów -młockarni"
nie liczę (wiem, ze może obrażam cześć z taksówkarzy - ale takie
uogólnienie ratuje życie :-) czy jadę rowerem czy samochodem. BTW; zdziwił
byś się ile razy musiałem uciekać na pobocze itp. _prowadząc samochód_
przed podobnymi palantami....
--
pozdrawiam;
Michał Kwiatkowski
-
12. Data: 2003-06-18 21:34:50
Temat: Re: kodeks drogowy i rower
Od: gazebo <g...@n...com.pl>
Michal Kwiatkowski wrote:
> Co z tego że nie ze swojej winy i po n lat (n=>3) dostanę zwrot kosztów
> naprawy. Sądzę że większość kierowców podchodzi do tego problemu podobnie;
> poza tym ma dziwny odruch unikania zderzenia z czymolwiek; czy to zając czy
> cyklista. Oczywiście nie biorę pod uwagę debili - a jest ich niemało.
niby wszytko sie zgadza, ale... czy naprawde wiekszosc kierowcow zwalnia przy
dojezdzie do skrzyzowania, przystanku? z moich obserwacji wynika, ze lepiej sie
docisnac bo rowerzysta moze przeciez przy krawezniku (z tego co sie ostatnio
zorientowalem to odleglosc do 1 metra od kraweznika jest wysoce nieprzystosowana
do poruszania sie rowerem z uwagi na uszkodzona nawierzchnie), mimo, ze, IMO
oczywiscie, lamaniem przepisow jest stawanie na jednym pasie z rowerzysta, inna
sprawa jest, czego nie neguje, dopychanie sie jednosladow miedzy samochody czy
jazda na ogonie
>
>
> A teraz wyobraź sobie scenkę, której byłem świadkiem; Warszawa, Wisłostrada
> (było - nie było droga przelotowa vmax=80 wzdłuż której biegnie ścieżka
> rowerowa) Środkiem prawego pasa pruje cyklista w ubranku zawodniczym. Pod
> Gdańskim zatrzymuje go patrol radarowy.
czy przepisy zabraniaja przejazdu tym fragmentem rowerzyscie czy to jest tylko
dla jego dobra?
> Chwila rozmowy - gość jedzie dalej
> - tyle że teraz bliżej krawęźnika. Podjechałem do radiowozu i spytałem
> obsługę jak to jest; ja jadę przepisowo ścieżką a on nie musi? W rozmowie
> powiedzieli mi, że praktycznie nic mu nie mogą zrobić poza zatrzymaniem na
> 24h w celu ustalenia tożsamości (nie miał nawet kwitu z pralni przy sobie)
> i wlepienia mandatu - ale dopiero po zatrzymaniu; a to wiąże się z
> koniecznością ściąganie drugiego samochodu bo nie ma jak zabrać roweru.
> Czysta paranoja, prawda?
zakladajac tak na wyzej zadane pytanie, oczywiscie, paranoja, ale paranoja
polska bo troche dalej na zachod jakos sobie z tym radza
> BTW; zatrzymali go w celu pouczenia, ze jak juz
> ściezka poniżej jego godności to mógłby z łaski swojej nie blokować całego
> pasa ruchu. Wiem, że właściwym instrumentem jest pozew do Sądu Grodzkiego -
> ale jak widać na załączonym obrazku procedura jest na tyle skomlikowana, że
> nikomu się nie chce - nawet Policji.
czyli wynikaloby jednak z tego, ze to kwestia uprzejmosci i wzajemnego
poszanowania potrzeb a nie zakazu
>
> Kiedyś wpadłem na taki pomysł, że Policja powinna mieć prawo w takim
> przypadku (brak dokumentów + naruszenie PORD) zabierać za pokwitowaniem
> przednie koło (lub siodełko - coś w tym stylu). Do odbioru na komendzie na
> wymianę z mandatem...
no i znowu strasznie mnie intryguje jak to jest rozwiazane na zachodzie bo nie
uwierze, ze tam rowerzysci nie popelniaja wykroczen a jesli chodzi o dokumenty
tozsamosci to sa coraz rzadziej wymagane a koniecznosc ich okazywania jest
traktowane jako ograniczenie swobod obywatelskich
>
>
> Co do traktowania - napisałem wyżej (pieszego można łatwo odtransportować na
> komendę, do radiowozu rower się nie mieści a nie wolno transportować go z
> zatrzymanym)
tego, przyznam sie, nie wiedzialem, faktycznie staje sie zrozumialy klopot z
wylegitymowaniem
> wiesz ja zauważyłem że idzie ku lepszemu - może w mojej
> okolicy; nie mniej spotkałem się nawet z ustępowaniem pierwszeństwa, gdy mi
> się ono nie należało, a ciężko by było stanąć i ruszyć ponownie (stromo
> pod górę) I to z miłym uśmiechem siwawego pana w dobrym wozie - aż sam się
> dziwiłem. Natomiast na jakąkolwiek reakcję taksówkarzy i "wozów -młockarni"
> nie liczę (wiem, ze może obrażam cześć z taksówkarzy - ale takie
> uogólnienie ratuje życie :-) czy jadę rowerem czy samochodem. BTW; zdziwił
> byś się ile razy musiałem uciekać na pobocze itp. _prowadząc samochód_
> przed podobnymi palantami....
czyli znowu wszystko sprowadza sie do kultury na drodze :-) moze to stereotyp
ale przychylam sie do twojego zdania, ze problem dotyczy sporej czesci kierowcow
zawodowych
--
Nie ma pan kompleksu niższosci. J e s t pan gorszy.
-- psychiatra do pacjenta
-
13. Data: 2003-06-23 09:15:07
Temat: Re: kodeks drogowy i rower
Od: Michal Kwiatkowski <m...@p...com>
gazebo wrote:
> niby wszytko sie zgadza, ale... czy naprawde wiekszosc kierowcow zwalnia
> przy dojezdzie do skrzyzowania, przystanku? z moich obserwacji wynika, ze
> lepiej sie docisnac bo rowerzysta moze przeciez przy krawezniku (z tego co
> sie ostatnio zorientowalem to odleglosc do 1 metra od kraweznika jest
> wysoce nieprzystosowana do poruszania sie rowerem z uwagi na uszkodzona
> nawierzchnie), mimo, ze, IMO oczywiscie, lamaniem przepisow jest stawanie
> na jednym pasie z rowerzysta, inna sprawa jest, czego nie neguje,
> dopychanie sie jednosladow miedzy samochody czy jazda na ogonie
Wiesz, moim skromnym zdaniem nie ma co zwalać winy "a bo oni..." tylko
samemu stosować się do przepisów. Niezależnie czy jadąc czymkolwiek czy
idąc pieszo. W każdym wypadku zdecydowanie zmniejsza to ryzyko wypadku. A
że ktoś coś robi źle i uchodzi bezkarnie to wcale nie znaczy że i ja mogę.
>> A teraz wyobraź sobie scenkę, której byłem świadkiem; Warszawa,
>> Wisłostrada (było - nie było droga przelotowa vmax=80 wzdłuż której
>> biegnie ścieżka rowerowa) Środkiem prawego pasa pruje cyklista w ubranku
>> zawodniczym. Pod Gdańskim zatrzymuje go patrol radarowy.
> czy przepisy zabraniaja przejazdu tym fragmentem rowerzyscie czy to jest
> tylko dla jego dobra?
Tak. choćby przez obecność oznakowanej ścieżki rowerowej.
> zakladajac tak na wyzej zadane pytanie, oczywiscie, paranoja, ale paranoja
> polska bo troche dalej na zachod jakos sobie z tym radza
Póki co jesteśmy tu i teraz. Nikt za nas nie wprowadzi kultury jazdy
czymkolwiek. To zależy tylko od nas samych
> czyli wynikaloby jednak z tego, ze to kwestia uprzejmosci i wzajemnego
> poszanowania potrzeb a nie zakazu
Pouczenie jest też formą działania Policji. Szczebelek przed mandatem. Tyle
że w tym wypadku (z braku możliwości identyfikacji) pouczenie staje się
fikcją - a pouczany mówiąc brzytko bimba sobie z tego.
> no i znowu strasznie mnie intryguje jak to jest rozwiazane na zachodzie bo
> nie uwierze, ze tam rowerzysci nie popelniaja wykroczen a jesli chodzi o
> dokumenty tozsamosci to sa coraz rzadziej wymagane a koniecznosc ich
> okazywania jest traktowane jako ograniczenie swobod obywatelskich
Tyle że tam obywatele czują większy respekt przed prawem. Wiedzą że jak przy
kontroli bez dokumentów podadzą fałszywe dane i wyda sie to później - lekko
nie będzie. Widziałeś gdzieś na zachodzie odpowiedniki "HWDP" na murach w
centrum miasta? Jeśli już - znikały szybciutko usunięte przez
administratorów domu....
> tego, przyznam sie, nie wiedzialem, faktycznie staje sie zrozumialy klopot
> z wylegitymowaniem
Niestety wraz z zatrzymanym może jechać jedynie konwój i inni zatrzymani.
Żadnych przedmiotów - w tym rowerów, nart, i czegokolwiek; tylko ludzie.
> czyli znowu wszystko sprowadza sie do kultury na drodze :-) moze to
> stereotyp ale przychylam sie do twojego zdania, ze problem dotyczy sporej
> czesci kierowcow zawodowych
Ano właśnie. Tylko odrobina kultury i wyrozumiałości.
--
pozdrawiam;
Michał Kwiatkowski
-
14. Data: 2003-06-24 08:52:30
Temat: Re: kodeks drogowy i rower
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Tue, 17 Jun 2003, gazebo wrote:
[...]
>+ 4. rower, a konkretnie oswietlenie, co jest wymagane zgodnie z
>+ przepisami,
Już wiesz :) (białe przód/czerwone tył, tył może być migający)
>+ i tu ewentualna interpretacja, bo jak podejrzewam moze dojsc
>+ do sytuacji, ze upierdliwy glina w przypadku wymogu swiatla poza
>+ odblaskiem ubije mnie w piekny sloneczny dzien za krzywy usmiech,
Przyznam bez bicia że jestem zwolennikiem czepiania się
rowerów które jeżdżą bez sprawnego oświetlenia w słoneczny
dzień. Przypomnę dlaczego: bo zawsze zdarzy się "ten jeden
raz" kiedy trzeba będzie wracać wieczorem :>
A w przepisach tak jest :)
pozdrowienia, Gotfryd
(cyklista, oczywiście)
-
15. Data: 2003-06-30 09:50:15
Temat: suplement [Re: kodeks drogowy i rower]
Od: gazebo <g...@n...com.pl>
Michal Kwiatkowski wrote:
>
> gazebo wrote:
>
> > niby wszytko sie zgadza, ale... czy naprawde wiekszosc kierowcow zwalnia
> > przy dojezdzie do skrzyzowania, przystanku? z moich obserwacji wynika, ze
> > lepiej sie docisnac bo rowerzysta moze przeciez przy krawezniku (z tego co
> > sie ostatnio zorientowalem to odleglosc do 1 metra od kraweznika jest
> > wysoce nieprzystosowana do poruszania sie rowerem z uwagi na uszkodzona
> > nawierzchnie), mimo, ze, IMO oczywiscie, lamaniem przepisow jest stawanie
> > na jednym pasie z rowerzysta, inna sprawa jest, czego nie neguje,
> > dopychanie sie jednosladow miedzy samochody czy jazda na ogonie
>
> Wiesz, moim skromnym zdaniem nie ma co zwalać winy "a bo oni..." tylko
> samemu stosować się do przepisów. Niezależnie czy jadąc czymkolwiek czy
> idąc pieszo. W każdym wypadku zdecydowanie zmniejsza to ryzyko wypadku. A
> że ktoś coś robi źle i uchodzi bezkarnie to wcale nie znaczy że i ja mogę.
nie chodzi o zwalanie winy, rowerzysta jest pelnoprawnym uczestnikiem
drogi o czym niektorzy po prostu nie chca pamietac, a stawanie przy
krawezniku powoduje wpychanie sie i ocieranie samochodow o rowerzyste
>
> >> A teraz wyobraź sobie scenkę, której byłem świadkiem; Warszawa,
> >> Wisłostrada (było - nie było droga przelotowa vmax=80 wzdłuż której
> >> biegnie ścieżka rowerowa) Środkiem prawego pasa pruje cyklista w ubranku
> >> zawodniczym. Pod Gdańskim zatrzymuje go patrol radarowy.
> > czy przepisy zabraniaja przejazdu tym fragmentem rowerzyscie czy to jest
> > tylko dla jego dobra?
>
> Tak. choćby przez obecność oznakowanej ścieżki rowerowej.
a mnie sie wydaje, ze na drodze winien byc ustawiony znak zakaz
wzjazdu/ruchu rowerzystow
>
> > zakladajac tak na wyzej zadane pytanie, oczywiscie, paranoja, ale paranoja
> > polska bo troche dalej na zachod jakos sobie z tym radza
> Póki co jesteśmy tu i teraz. Nikt za nas nie wprowadzi kultury jazdy
> czymkolwiek. To zależy tylko od nas samych
zgadza sie. to oczywiste
>
> > czyli wynikaloby jednak z tego, ze to kwestia uprzejmosci i wzajemnego
> > poszanowania potrzeb a nie zakazu
> Pouczenie jest też formą działania Policji. Szczebelek przed mandatem. Tyle
> że w tym wypadku (z braku możliwości identyfikacji) pouczenie staje się
> fikcją - a pouczany mówiąc brzytko bimba sobie z tego.
w tym konkretnym przypadku nadal wychodzi mi na to, ze rowerzysta byl na
prawie
> Ano właśnie. Tylko odrobina kultury i wyrozumiałości.
suplement
dlaczego nie nalezy wjezdzac miedzy dzwi a rame samochodowa?
to proste, kierowca zamyka drzwi i robi nam osemke z obreczy :)) a bylo
to tak, jechalem sobie spokojnie droga zachowujac zdrowy dla mnie
dystans od "pobocza" czyli jakies metr, poltora od granicy asfaltu co
wybitnie nie spodobalo sie kierowcy Forda Combi, wyrazil to trabieniem
glosnym i upierdliwym na co zwyczajawo reaguje sie specyficznym
ulozeniem dloni lub odpowiednim zlozeniem jezyka i ust co pozwala
wydobyc z siebie odglos identyfikowalny jako "pierdol sie", poniewaz
jechalismy we dwoch werbalny sposob pozostawilem partnerowi, widac nie
spodobalo sie to kierowcy jak tez pasazerowi (jakas mloda panienka,
niezwykle emocjonalnie wyrazala swoj stosunek do rowerzystow a
konkretnie do nas) a i nie powiodla sie proba zrzucenia nas do rowu stad
zrobil rzut na tasme i ostro zajechal nam droge po czym otworzyl drzwi,
z zamiarem, jak sadze, przejscia do argumentacji silowej, nie wiem tylko
czy fakt iz sie rozmyslil wynika z tego ze zaobserwowal siwe wlosy na
naszych glowach czy tez moze stwierdzil, ze sie jednak bardzo spieszy bo
probowal odjechac bez pozegnania probujac zamknac drzwi na drodze,
ktorych niestety bylo moje kolo :-( i to by bylo na tyle, zgloszenie na
policje z podaniem marki samochodu i numeru oczywiscie zrobilem ale jak
znam zycie to nawet mandatu nie zaplaci, dodam jeszcze, ze caly problem
wyniknal wylacznie z faktu, ze panu kierowcy spieszylo sie bardzo a byla
i ciagla linia i samochody jadace z przeciwka, mysmy __nie mieli__ innej
mozliwosci poruszania sie, moglibysmy jedynie zejsc z rowerow
--
careful with this axe Eugene!
-
16. Data: 2003-06-30 10:23:48
Temat: Re: suplement [Re: kodeks drogowy i rower]
Od: "Grzegorz Lipnicki" <g...@p...onet.pl>
> >
> > Tak. choćby przez obecność oznakowanej ścieżki rowerowej.
>
>
> a mnie sie wydaje, ze na drodze winien byc ustawiony znak zakaz
> wzjazdu/ruchu rowerzystow
>
jeśli jest ścieżka rowerowa, to jest to równoznaczne
z zakazem jazdy rowewerem po drodze obok.
"Art. 33. 1. Kierujący rowerem jednośladowym jest obowiązany korzystać z drogi dla
rowerów lub z drogi dla rowerów i
pieszych"
> jechalem sobie spokojnie droga zachowujac zdrowy dla mnie
> dystans od "pobocza" czyli jakies metr, poltora od granicy asfaltu co
> wybitnie nie spodobalo sie kierowcy Forda Combi, wyrazil to trabieniem
"Art. 16. .
4. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni.
5. Kierujący pojazdem zaprzęgowym, rowerem, motorowerem, wózkiem ręcznym oraz osoba
prowadząca pojazd napędzany
silnikiem są obowiązani poruszać się po poboczu, chyba że nie nadaje się ono do jazdy
lub ruch pojazdu utrudniałby ruch
pieszych."
pzdr
gl
PS
jeżdżę (czasami) na rowerze.
-
17. Data: 2003-06-30 11:03:59
Temat: Re: suplement [Re: kodeks drogowy i rower]
Od: gazebo <g...@n...com.pl>
Grzegorz Lipnicki wrote:
>
> > >
> > > Tak. choćby przez obecność oznakowanej ścieżki rowerowej.
> >
> >
> > a mnie sie wydaje, ze na drodze winien byc ustawiony znak zakaz
> > wzjazdu/ruchu rowerzystow
> >
>
> jeśli jest ścieżka rowerowa, to jest to równoznaczne
> z zakazem jazdy rowewerem po drodze obok.
>
> "Art. 33. 1. Kierujący rowerem jednośladowym jest obowiązany korzystać z drogi dla
rowerów lub z drogi dla rowerów i
> pieszych"
ok, ale odnosze to do wspomnianego przypadku, i owszem policjanci
pouczyli zapewne rowerzyste ale widac nie zawsze jest to jednoznaczne bo
przypuszczam, ze droga dla rowerow ma odpowiadac przejazdowi z punktu do
punktu a nie z samego faktu, ze jest w okolicy droga rowerowa
>
> > jechalem sobie spokojnie droga zachowujac zdrowy dla mnie
> > dystans od "pobocza" czyli jakies metr, poltora od granicy asfaltu co
> > wybitnie nie spodobalo sie kierowcy Forda Combi, wyrazil to trabieniem
>
> "Art. 16. .
> 4. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi
jezdni.
> 5. Kierujący pojazdem zaprzęgowym, rowerem, motorowerem, wózkiem ręcznym oraz osoba
prowadząca pojazd napędzany
> silnikiem są obowiązani poruszać się po poboczu, chyba że nie nadaje się ono do
jazdy lub ruch pojazdu utrudniałby ruch
> pieszych."
dlatego napisalem w cudzyslowiu
>
> pzdr
> gl
> PS
> jeżdżę (czasami) na rowerze.
wiec wiesz, ze do metra z reguly jest nieprzejezdna lub jazda konczy sie
zbiciem rowerzysty przez autobus, w przeciagu 2 tygodni przekonalem sie
o tym dwukrotnie
--
careful with this axe Eugene!
-
18. Data: 2003-06-30 11:42:45
Temat: Re: suplement [Re: kodeks drogowy i rower]
Od: Michal Kwiatkowski <m...@p...com>
gazebo wrote:
> ok, ale odnosze to do wspomnianego przypadku, i owszem policjanci
> pouczyli zapewne rowerzyste ale widac nie zawsze jest to jednoznaczne bo
> przypuszczam, ze droga dla rowerow ma odpowiadac przejazdowi z punktu do
> punktu a nie z samego faktu, ze jest w okolicy droga rowerowa
Jescze raz przypomnę; "puszczenie" rowerzysty miało miejsce dlatego, że
Policja nie mogła (bez angażowania dodatkowych środków - dodatkowego
pojazdu) w żaden sposób represjonować nieprawidłowo jadącego rowerzysty.
Opisałem dokładnie dlaczego wcześniej. On NADAL łamał zasady ruchu
drogowego.
Od siebie dodam, że to analogiczna sytuacja do np. przekroczenia czasu
parkowania na zakazie postoju (B-35) miało miejsce pouczenie.
> wiec wiesz, ze do metra z reguly jest nieprzejezdna lub jazda konczy sie
> zbiciem rowerzysty przez autobus, w przeciagu 2 tygodni przekonalem sie
> o tym dwukrotnie
No to pozostaje niestety jedynie rezygnacja z poruszania się rowerem. Smutne
lecz prawdziwe jest to, że często rowerzysta _nie jest_ równoprawnym
uczestinkiem ruchu drogowego z samochodem; choć jest _pełnoprawnym_.
IMO z nierozdzielenia tych dwóch pojęć biorą się niesnaski między kierowcami
i cyklistami; choć _NADAL_ poddkreślam, że odrobina tolerancji i kultury na
drodze w zupełności by wystarczyła (przy obowiązujących przepisach).
Na grupie pl.misc.samochody właśnie dogasa wątek na ten temat.
Od siebie mogę dodać że zachowanie kurierów rowerowych w Warszawie może
dopowadzić do szału; stoję na światłach - po prawej omija mnie rowerzysta i
staje na początku "kolejki" Zmiana świateł; wszyscy ruszają, kierowcy
omijają rowerzystę (często trzeba w tym celu zmienić pas; w ruchomym korku
nie jest to łatwe ani bezpieczne) po czym zatrzymują się przed kolejnymi
światłami - i sytuacja się powtarza. Dlaczego więc ów kurier pcha się do
przodu? Ani to nie jest dla niego bezpieczne; ani szybsze - a przede
wszystkim niezgodne z KD. Tyle że tacy "cykliści" - w odróżnieniu od
rozsądnych rowerzystów - tłumaczą sobie że irytacja kierowców nie jest
spowodowana tym, że ktoś usilnie wybiera ich jako narzędzie samobójstwa,
lecz że "on jedzie a oni muszą stać i źle im z tym bo zazdroszczą". A przy
okazji robią nie najlepszą opinię innym - przestrzegającym przepisów
rowerzystom.
--
pozdrawiam;
Michał Kwiatkowski
(dziś samochodem; zapowiadali deszcz - jutro na rowerku :-)
-
19. Data: 2003-06-30 12:46:59
Temat: Re: suplement [Re: kodeks drogowy i rower]
Od: gazebo <g...@n...com.pl>
Michal Kwiatkowski wrote:
>
> gazebo wrote:
>
> > ok, ale odnosze to do wspomnianego przypadku, i owszem policjanci
> > pouczyli zapewne rowerzyste ale widac nie zawsze jest to jednoznaczne bo
> > przypuszczam, ze droga dla rowerow ma odpowiadac przejazdowi z punktu do
> > punktu a nie z samego faktu, ze jest w okolicy droga rowerowa
> Jescze raz przypomnę; "puszczenie" rowerzysty miało miejsce dlatego, że
> Policja nie mogła (bez angażowania dodatkowych środków - dodatkowego
> pojazdu) w żaden sposób represjonować nieprawidłowo jadącego rowerzysty.
> Opisałem dokładnie dlaczego wcześniej. On NADAL łamał zasady ruchu
> drogowego.
wszystko wyjasnione, dociekliwy jestem :-)
>
> Od siebie dodam, że to analogiczna sytuacja do np. przekroczenia czasu
> parkowania na zakazie postoju (B-35) miało miejsce pouczenie.
a to ciekawe, dzieki
>
> > wiec wiesz, ze do metra z reguly jest nieprzejezdna lub jazda konczy sie
> > zbiciem rowerzysty przez autobus, w przeciagu 2 tygodni przekonalem sie
> > o tym dwukrotnie
>
> No to pozostaje niestety jedynie rezygnacja z poruszania się rowerem. Smutne
> lecz prawdziwe jest to, że często rowerzysta _nie jest_ równoprawnym
> uczestinkiem ruchu drogowego z samochodem; choć jest _pełnoprawnym_.
niestety, o tym pisalem wlasnie duzo wczesniej, nie ulega zreszta
watpliwosci, ze przyjemnosc polamania z tytulu posiadania pierwszenstwa
czy racji na drodze nie przenosi sie za dobrze
>
> IMO z nierozdzielenia tych dwóch pojęć biorą się niesnaski między kierowcami
> i cyklistami; choć _NADAL_ poddkreślam, że odrobina tolerancji i kultury na
> drodze w zupełności by wystarczyła (przy obowiązujących przepisach).
bezwzglednie :-) co do tego nie ma zadnych watpliwosci
> Na grupie pl.misc.samochody właśnie dogasa wątek na ten temat.
temat burza, dlatego wolalem bardziej wyzute z emocji miejsce
>
> Od siebie mogę dodać że zachowanie kurierów rowerowych w Warszawie może
> dopowadzić do szału; stoję na światłach - po prawej omija mnie rowerzysta i
> staje na początku "kolejki" Zmiana świateł; wszyscy ruszają, kierowcy
> omijają rowerzystę (często trzeba w tym celu zmienić pas; w ruchomym korku
> nie jest to łatwe ani bezpieczne) po czym zatrzymują się przed kolejnymi
> światłami - i sytuacja się powtarza. Dlaczego więc ów kurier pcha się do
> przodu? Ani to nie jest dla niego bezpieczne; ani szybsze - a przede
> wszystkim niezgodne z KD. Tyle że tacy "cykliści" - w odróżnieniu od
> rozsądnych rowerzystów - tłumaczą sobie że irytacja kierowców nie jest
> spowodowana tym, że ktoś usilnie wybiera ich jako narzędzie samobójstwa,
> lecz że "on jedzie a oni muszą stać i źle im z tym bo zazdroszczą". A przy
> okazji robią nie najlepszą opinię innym - przestrzegającym przepisów
> rowerzystom.
nigdzie nie twierdzilem, ze cyklisci sa mistrzami poprawnosci i
przestrzegania KD :-)
> (dziś samochodem; zapowiadali deszcz - jutro na rowerku :-)
a ja na rowerze zony zapytac czy da sie wycentrowac osemke czy musze
kupic nowa obrecz, jak dla mnie istotne, ze dobrze sie skonczylo, nie
jestem msciwy i nie przenosze zlosci na innych, chcoiaz naprawde szkoda,
ze tylu ludziom brakuje wyobrazni, widzialem na chodniku kobiete
uderzona lusterkiem podjezdzajacego autobusu i zdaje sobie sprawe jak
moglem wygladac ja
--
careful with this axe Eugene!
-
20. Data: 2003-06-30 16:29:12
Temat: Re: suplement [Re: kodeks drogowy i rower]
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Mon, 30 Jun 2003, gazebo wrote:
[...]
Abstrahując od karygodnego przykładu jaki dałeś młodocianym
rowerzystom (w kwestii znaku "ścieżka rowerowa" ;>) to:
[...]
>+ suplement
>+
>+ dlaczego nie nalezy wjezdzac miedzy dzwi a rame samochodowa?
>+
>+ to proste, kierowca zamyka drzwi i robi nam osemke z obreczy :))
...czym ty jechałeś, wyścigówką ??
Mniemam że na mojej obręczy to by sobie lakier podrapał albo
i drzwi wgniótł :>, choć jakimś wyczynowcem nie jestem :)
[...]
>+ dystans od "pobocza"
Erm... Jeśli to był rów albo inne pole to tak pisz, bo "poboczem"
(czyli powierzchnią po której rower *może* a nawet miejscami *powinien*
jeździć) znowu prawnikom podpadniemy :> (pobocze to pobocze i nie
ma zmiłuj się - piesi nie idą i wózków nie pchają to jedziesz
"na zewnątrz jezdni" i tyle)
BTW: rozgryzł już ktoś problem pt: "co ma zrobić rowerzysta jeśli
pobocze jest oddzielone linią ciągłą a on musiał jechać poprzednio
jezdnią" ??
:)
>+ czyli jakies metr, poltora od granicy asfaltu
Zeznam że bym go puścił, cofając się w bok.
Wiem, wiem, wysłucham... ale ja tak jeżdżę niemal codziennie i nie
wyobrażam sobie żebym blokował ruch, a tak musiałoby się to skończyć
na niektórych drogach. Jak się pakuję na 908 lub 903 tudzież kilka
"powiatowych" - to albo będę z wyrozumiałością liczył "1 m od roweru"
albo będę co 200 m zatrzymywał się żeby puścić kolumnę :>
Wybieram to pierwsze ;) (jakby mój wybór miał jakieś znaczenie,
- dla tych co nie łapią z braku doświadczenia :))
pozdrowienia, Gotfryd