-
1. Data: 2012-12-16 12:34:21
Temat: składki przy umowie zlecenia z wynagrodzeniem prowizyjnym
Od: Piotrek <p...@p...onet.pl>
Poniższe pytanie zadałem na pewnym forum prawnym, ale mnie stamtąd
przegonili, bo uznali, że próbuję obejść prawo, podczas gdy jest ono
czysto teoretyczne, zainspirowane przypadkiem znajomej osoby, która w
ramach umowy zlecenia nie miała zagwarantowanej tzw. "podstawy
wynagrodzenia" i przez dłuższy czas zarabiała okrągłe 0 zł.
Zawsze mnie to zastanawiało. Załóżmy, że ktoś pracuje w oparciu o
umowę zlecenia, która przewiduje jedynie wynagrodzenie prowizyjne,
uzależnione od efektów pracy. Jaka jest wysokość składek
odprowadzanych w takim przypadku do ZUSu? Domyślam się, że podstawa
wymiaru składek jest wówczas zmienna i ustala się ją osobno dla
każdego miesiąca. Co jednak z tymi miesiącami, w których
zleceniobiorca nie zarobi ani grosza? Przecież składki za ten okres
wynoszą 0,00 zł. Gdzieś wyczytałem, że za takie miesiące zleceniodawca
składa do ZUSu tzw. "deklaracje zerowe", a zleceniobiorca nadal jest
ubezpieczony. Oznacza to, że można nie płacić składek, a równocześnie
być ubezpieczonym? Jak to wygląda w skrajnym, ale dopuszczanym przez
prawo przypadku: zleceń, za których wykonanie nie jest przewidziane
żadne wynagrodzenie? Składek w ogóle się nie płaci, a ubezpieczenie
się należy? Dla porządku zaznaczam, że chodzi mi o umowy, które rodzą
obowiązek składkowy, czyli nie są zawarte z uczniami ani studentami do
26. roku życia.
Biorąc powyższe pod uwagę, dlaczego zleceniodawcy, przynajmniej w
przypadku szeroko pojętej akwizycji, nie postępują według
następującego schematu: zawarcie ze zleceniobiorcą umowy przewidującej
tylko wynagrodzenie prowizyjne, składanie do ZUSu w okresie jej
trwania samych "deklaracji zerowych" (w razie kontroli łatwe
wytłumaczenie w stylu: "nic nie sprzedał, więc prowizja mu się nie
należała"), wypłata zleceniobiorcy faktycznego wynagrodzenia?
Ewentualnie dlaczego nie zawierają ze zleceniobiorcami samych umów
przewidujących zerowe wynagrodzenie? O ile poprzedni wariant
sprawdziłby się tylko w branżach, w których faktycznie zarobki są
mocno uzależnione od czynników losowych i taki ciąg miesięcy bez
sukcesów byłby wiarygodny (wspomniana wcześniej akwizycja), o tyle ten
drugi jest już uniwersalny - po prostu zleceniobiorca, niezależnie od
charakteru działalności, wspaniałomyślnie decyduje się na pracę za
darmo.
Dawałoby to następujący efekt: zleceniodawca nie płaci składek (bo
podstawa ich wymiaru jest zerowa), zleceniobiorca otrzymuje
wynagrodzenie i zachowuje ubezpieczenie. Gdzie tu tkwi haczyk? Gdyby
to było takie proste, to przy typowej dla naszego narodu skłonności do
kombinowania już dawno ktoś wcieliłby mój pomysł w życie. Domyślam się
więc, że jednak coś nie pozwala na jego praktyczną realizację. Czy
prawo w jakiś sposób chroni przed zawieraniem tego typu fikcyjnych
umów?
-
2. Data: 2012-12-18 23:52:20
Temat: Re: składki przy umowie zlecenia z wynagrodzeniem prowizyjnym
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Sun, 16 Dec 2012, Piotrek wrote:
> Zawsze mnie to zastanawiało. Załóżmy, że ktoś pracuje w oparciu o
> umowę zlecenia, która przewiduje jedynie wynagrodzenie prowizyjne,
> uzależnione od efektów pracy.
Tak na wstępie, taka konstrukcja mi się nie podoba.
Jakbym był kontrolerem ZUSu w stosownym miejscu to takie
umowy by zmieniły tytuł ;>
Uzasadnienie jest proste: umowa rezultatu to dzieło.
W zleceniu płaci się za "staranność", nie za wynik.
Oczywiście, z p. widzenia składek ZUS obie możliwosci, tj:
- umowa zlecenie nie jest w pewnych okresach wykonywana
- to jednak jest dzieło
... nie dają ZUSowi podstaw do ściągania składek.
Co najwyżej mogliby pościgać za nieskładanie wyrejestrowań
i rejestrowań w 1. przypadku.
> Jaka jest wysokość składek
> odprowadzanych w takim przypadku do ZUSu? Domyślam się, że podstawa
> wymiaru składek jest wówczas zmienna i ustala się ją osobno dla
> każdego miesiąca. Co jednak z tymi miesiącami, w których
> zleceniobiorca nie zarobi ani grosza?
IMVHO j.w.
Ale ZUSowi nic z tego nie przyjdzie, bo co najwyżej "ugrał" by
nienależność składek z tytułu "dzieła". Żaden interes.
IMVHO, aby umowa kwalifikowała się do zlecenia i uznania że była
wykonywana, powinna mieć jakąś choćby symboliczną składową
"za gotowość".
> ubezpieczony. Oznacza to, że można nie płacić składek, a równocześnie
> być ubezpieczonym? Jak to wygląda w skrajnym, ale dopuszczanym przez
> prawo przypadku: zleceń, za których wykonanie nie jest przewidziane
> żadne wynagrodzenie?
Przeczytaj art.627 KC :D
> Składek w ogóle się nie płaci, a ubezpieczenie się należy?
IMVHO, jest to błąd podobny do przeszłych (przed zmianą przepisów)
"zawieszań działalności".
Przypomnę - było tolerowane, aż nazbierało się tego trochę, któryś
z urzędników wykazał się umiejętnością czytania i wygrał
z płatnikiem w WSA/NSA.
W efekcie skończyło się nowelizacją ustawy, bo tylu było niezdolnych
do zapłacenia należnych składek 10 lat wstecz (z odsetkami).
Jak ZUS się zaprze i wygra przekwalifikowanie takiej umowy
na "dzieło", to okaże się, że tak "ubezpieczeni" wiszą ZUSowi
zwrot wypłaconych świadczeń chorobowych oraz NFZowi zwrot za
świadczenia zdrowotne.
Trochę bym się bał :>
> Dla porządku zaznaczam, że chodzi mi o umowy, które rodzą
> obowiązek składkowy
Oczywiście.
> Biorąc powyższe pod uwagę, dlaczego zleceniodawcy, przynajmniej w
> przypadku szeroko pojętej akwizycji, nie postępują według
> następującego schematu: zawarcie ze zleceniobiorcą umowy przewidującej
> tylko wynagrodzenie prowizyjne, składanie do ZUSu w okresie jej
> trwania samych "deklaracji zerowych" (w razie kontroli łatwe
> wytłumaczenie w stylu: "nic nie sprzedał, więc prowizja mu się nie
> należała"), wypłata zleceniobiorcy faktycznego wynagrodzenia?
Bo sugerujesz, że manipulacje celem okresowego uniknięcia składki
to jest to samo, co wypłacenie pieniędzy zupełnie "pod stołem",
bez ujawniania należnego podatku.
A to drugie jest groźniejsze.
> Ewentualnie dlaczego nie zawierają ze zleceniobiorcami samych umów
> przewidujących zerowe wynagrodzenie? O ile poprzedni wariant
> sprawdziłby się tylko w branżach, w których faktycznie zarobki są
> mocno uzależnione od czynników losowych i taki ciąg miesięcy bez
> sukcesów byłby wiarygodny (wspomniana wcześniej akwizycja), o tyle ten
> drugi jest już uniwersalny - po prostu zleceniobiorca, niezależnie od
> charakteru działalności, wspaniałomyślnie decyduje się na pracę za
> darmo.
O szczególe zapomniałeś.
Mianowicie wtedy zleceniodawca ma przychód z nieodpłatnego świadczenia,
do opodatkowania.
Ba, do rozpatrzenia jest wariant ekstra.
Otóż pieniędzy nie było, bo świadczenie zostało wykonane (wycena
wg art.11 PDoOF, "cena rynkowa"), tylko zleceniobiorca coś zawalił
i z wynagrodzenia potrącono mu karę umownę.
Efektywnie podatek zapłacą obie strony :P
> Dawałoby to następujący efekt: zleceniodawca nie płaci składek (bo
> podstawa ich wymiaru jest zerowa), zleceniobiorca otrzymuje
> wynagrodzenie
JAK otrzymuje to wynagrodzenie?
Ktoś musi dopuścić się czynu przestępczego i nie opodatkować
dochodu. Przecież te pieniądze *skądś* trzeba wziąć.
pzdr, Gotfryd