-
41. Data: 2004-04-22 21:02:23
Temat: Re: kontrola legalnosci oprogramowania
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
poilkj wrote:
>>>Mój ty hydrauliku.
>>
>>Uj! Nigdy bym się nie spodziewał, że masz tak niski poziom inteligencji,
>>że nie potrafisz zrozumieć, że nie jestem i nigdy nie byłem. hydraulikiem.
>
>
> Jesteś, nie ważne jak długo byś się pod prysznicem szorował, zapach zawsze
> zostanie.
???
Masz coś do hydraulików?
-
42. Data: 2004-04-22 21:53:29
Temat: Re: kontrola legalnosci oprogramowania
Od: Arek <a...@e...net>
Użytkownik poilkj napisał:
> Jesteś, nie ważne jak długo byś się pod prysznicem szorował,
> zapach zawsze zostanie.
Następnym razem użyj jeszcze mydła, a powinno Ci pomóc.
Zapytaj w sklepie co to jest mydło, a Ci podadzą.
Arek
--
http://www.hipnoza.info
-
43. Data: 2004-04-22 22:38:00
Temat: Re: kontrola legalnosci oprogramowania
Od: "poilkj" <u...@d...invalid>
"Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> wrote in message
news:c69bsl$21qt$1@news2.ipartners.pl...
>
> Masz coś do hydraulików?
Tylko do jednego.
-
44. Data: 2004-04-23 11:05:55
Temat: Re: kontrola legalnosci oprogramowania
Od: bosz <b...@u...agh.edu.pl>
Andrzej Lawa wrote:
> bosz wrote:
>
>>>klopot z Bogusiem polega na tym ze nie ma pojecia ze programy _NIE_
>>>istnieja jako osobne byty (czasy dosu zginely) - a ciagle musza
>>>wzajemnie koegzystowac ze soba.
>>
>> Ludzie tez musza ze soba wspolpracowac a jako osobne byty istnieja.
>
> Np. taki pustelnik lub rozbitiek obiektywnie nie istnieje - a jak go
> ktoś odnajdzie, to się nagle pojawia z niebytu.
>
> ROTFL
Ostatnio wywolano taka pseudopartenogeneze u myszek..
Ale bez mamusi, to nawet myszki a co cobiero pustelnicy
sie nie rodza..
Pozdrowienia
Panie Andrzeju
Boguslaw
-
45. Data: 2004-04-23 16:53:27
Temat: kontrola legalnosci oprogramowania
Od: Artur <a...@j...net>
> -----Original Message-----
> From: r...@p...onet.pl@rafal.joint.eu.org
> [mailto:r...@p...onet.pl@rafal.joint.eu.org] On Behalf
> Of Rafal 'Raf256' Maj
> Posted At: Thursday, April 22, 2004 11:55 AM
> Posted To: prawo
> Conversation: kontrola legalnosci oprogramowania
> Subject: Re: kontrola legalnosci oprogramowania
>
> Moze wyslal go sam do siebie, a raczej do swojej drugiej
> osobowosci :P ?
Ja naprawde nie zartowalem z tym MSA (www.msa.pl) ;)
Choc faktem jest, ze jako zywo przypomina to wysylanie do samego siebie
:D
A.
-
46. Data: 2004-05-03 10:53:40
Temat: Re: kontrola legalnosci oprogramowania
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Thu, 22 Apr 2004, sebol wrote:
>+ Gotfryd Smolik news wrote:
>+
>+ > Niezupełnie. Jak zaczniesz produkować "pieczywo wystawowe" które
>+ > przypadkiem będzie nadawało się do zjedzenia a nie będzie spełniało
>+ > wymogów "żywnościowych" to obawiam się o możliwość wystąpienia problemów.
>+
>+ gdzie tu analogia?
Bynajmniej nie miałem zamiaru wykazać anologii a *kontrast*.
>+ jak ktos pisze program to odpowiada za jego dzialanie
>+ ( i TYLKO jego).
Problem w tym że nie musi odpowiadać ZA NIC.
W odróżnieniu od producenta bułeczek, którego kilka(naście) instytucji
może "pociągnąć" mimo iż produkt nie będzie nazywał się "bułeczki".
>+ > A do programów *użytkowych* stosuje się zasadę że to mogą być
>+ > *wyłącznie* 'utwory' (do powieszenia na ścianie :))
[...]
>+ szkoda ze nie wierzysz w niewidzialnosc reke rynku. Kilka firm tez tak
>+ myslalo i splajtowalo.
Ależ nie twierdzę iż powyższe nie jest prawdą.
Kilka "funduszy argeńtyńskich" też się przejechało, a niewykluczone
iż były takie które miały zamiar działać uczciwie. Fakt ten nie
wyklucza istnienia nacisku na wprowadzenie zakazu dla owej jak
najbardziej w niektórych okresach i miejscach świata pożądanej
działalności, która w innych miejscach :> jest klasyfikowana
jako "szkodzenie konsumentom".
Krótko mówiąc - bułeczki podlegają NIE TYLKO "niewidzialnej ręce
rynku", mimo iż prawdą jest że od czasów Balcerowicza nastąpiła
pewna zmiana [pomijam bo OT].
>+ > Uprzedzam że NIE JEST prawdą iż NIE MA programów objętych 'normalną'
>+ > odpowiedzialnością cywilną. Jak rozumiem Boguś burzy się głównie
>+ > z tego powodu że sprzedaż *konsumencka* oprogramowania nie jest
>+ > chroniona - i to JEST powód do wzburzenia.
>+
>+ klopot z Bogusiem polega na tym ze nie ma pojecia ze programy _NIE_
>+ istnieja jako osobne byty (czasy dosu zginely) - a ciagle musza
>+ wzajemnie koegzystowac ze soba. Straznikiem ich jest system operacyjny
Pozwól iż sprecyzuję co miałem na myśli: miałem na myśli przypadki
kiedy umowa określa REALNĄ odpowiedzialność *za produkt*, a nie
prawo do reklamacji nośnika i odpowiedzialności cywilnej ograniczonej
do "kwoty nabycia" z zastrzeżeniem iż produkt jest do niczego ;)
Oczywiście *to kosztuje*. I prawdopodobnie oprogramowanie
kupowane "pod przymusem odpowiedzialności producenta" byłoby
droższe. Ale tak *jest* dla wielu produktów i tego raczej już
nie zmienisz - pytanie brzmiało "dlaczego dla programów tak ma
nie być" ;)
I konkretnie miałem na myśli SPD (Software Product Description)
dla systemu OpenVMS w którym jest zastrzeżenie iż producent
odpowiada tylko za (udowodnione, co *oczywiście* pociągnie za
sobą wszystkie wymienione przez ciebie problemy - ale to INNA
sprawa) szkody do *bezwzględnego limitu* nie przekraczającego
progu. *Niemal* jak w Windows ;)
Próg wynosi jeden milion dolarów amerykańskich - i w tym momencie
nie wypada wyjeżdżać z bułeczkami, bo producent bułeczek niewątpliwie
ma niższe progi ;)
>+ ktory teoretycznie ogranicza wolna amerykanke ale wiele problemow z
>+ oprogramowaniem wynika z niepoprawnej instalacji, sprzetu,
>+ nieautoryzowanych poprawek, niepoprawnego uzytkowania, innych aplikacji
>+ dziłających w tle. Z tego powodu szalenie trudne jest wykazanie ze
>+ konkrektny program powoduje okreslone negatywne efekty.
To jest "kwestia dowodowa".
Jest coś takiego jak "supportowana konfiguracja" na przykład i producenci
sprzętu płacą ciężkie pieniądze za uzyskanie (od różnych producentów
różnych systemów, w tym Windows) certyfikatu na driver.
Nie licząc procesora, pamięci (w tym ew. zewnętrznych cache i ROMu
EEROMu bądź flascha z BIOSem lub czymś podobnym) oraz reszty tego co
w PCcie jest na płycie głównej co również wymaga certyfikatu - to
*w zasadzie* (no, generowanie kilku tys. przerwań na sekundę,
zwarcie powodujące przeciążenia zasilania...) reszta sprzętu nie
wymaga certyfikacji - skoro driver jest certyfikowany to powinien
obsłużyć prawidłowo błędy sprzętu (również hardwareowe).
Krótko mówiąc: przy "supportowanej konfiguracji" może powstać
problem czy sprzęt jest zepsuty - ale NIE "czy NIKT za to nie
odpowiada".
FYI: piszę z PCta na którym akurat mam WinXP w konfiguracji
niesupportowanej i jestem świadom co to znaczy.
[...]
>+ dalej nie widze przykladu. Kazda umowa sprzedazy podlega pod KC -
>+ oprogramowania takze.
Dobrze wiesz że nie chodziło o umowę *ze sprzedawcą* tylko
o odpowiedzialność *producenta*, i to niekoniecznie bezpośrednią.
Chodzi o odpowiedzialność *za produkt* a nie *za sprzedaż*.
Czasami przed konsumentem odpowiada sprzedawca - ale ma
regres do dostawcy a ten do producenta.
Przy programie... w licencji może być zapis że nikt za nic
nie odpowiada :)
pozdrowienia, Gotfryd