-
1. Data: 2005-03-13 17:04:45
Temat: Wydawca... :(
Od: "Krzysztof K" <k...@s...com>
Mam bardzo poważny dla mnie problem. Ponad rok temu podpisałem umowe
wydawniczą
z pewną firmą, w wierze że moja muzyka dotrze do większego kręgu odbiorców.
Niestety
nie miałem pieniędzy aby skonsultować umowy z prawnikiem, a wydawca
naopowiadał mi bajek,
że inne firmy to złodzieje etc. więc mu zaufałem i podpisałem. Wszystko
zapowiadało się
bardzo miło, jednak okazało się że to były początki złego. Firma nie
zapewniła żadnej promocji,
pierwszy utwór który im wysłałem i został przyjęty, według mnie nie został
właściwie
rozpowszechniony - został tylko umieszczony w sklepie internetowym tej
firmy. Był podany
tylko tytuł utworu, mój pseudonim i to wszystko. Po moich naciskach na
wydawce, został
umieszczony na jednym samplerze jednego z klubów dj-a, jednak tak
niefortunnie że
był jedynym utworem z gatunku muzyki elektronicznej na tej płycie, więc
wydaje mi się
że ktoś kto mnie nie zna, a interesujący się muzyką elektroniczną
najprawdopodobniej
nawet utworu nie posłuchał. Ze statystyk sklepu internetowego wiem że z
utworem
zapoznało się jedynie kilka osób. Na moje ciągłe uwagi o złym promowaniu
mojej muzyki,
dostawałem odpowiedzi typu że to nie moja sprawa, że ja mam tylko robić i
nic innego nie wtykać
nosa. To odebrało mi jakąkolwiek motywację do działania... W miedzyczasie
utwór został
"spiracony", widziałem w internecie oferty sprzedaży nielegalnych płyt z tym
utworem.
Firma właściwie nic z tym nie zrobiła, tłumacząc się brakiem odpowiedniej
"mocy". Po jakimś
czasie utwór trafił do kilku rosyjskich sklepów internetowych - tutaj
również nic nie można
podobno z tym zrobić. Już minął ponad rok i utwór nadal nie został wydany na
płycie, mimo iż
otrzymałem telefoniczne zapewnienie że będzie wydany w wakacje 2004. Udało
mi się
zebrać trochę pieniędzy i oddałem do analizy umowy prawnikowi, który
powiedział mi że
w życiu nie spotkał się z tak bandycką umową i że powinienem jak najszybciej
podjąć kroki
do jej rozwiązania. Niestety z powodu braku środków do życia, nie stać mnie
na wynajęcie
adwokata który mógłby się tą sprawą zająć... Dowiedziałem się, że mogę
uzyskać w tej sprawie
pomoc wydziału prawnego ZAIKS i tam też napisałem całą historie moich
zatargów z tą firmą -
niestety od prawie miesiąca nie otrzymałem, żadnej odpowiedzi na moją prośbę
o pomoc.
Chciałbym się zapytać kogoś kto zna się na tych sprawach wydawniczych,
autorskich etc. ile
średnio się czeka na rozpatrzenie takiego pisma? Niestety nie mam pieniędzy
żeby do nich
zadzwonić z zapytaniem :(
Czy jeżeli w umowie jest zapis że stanowi ona tajemnicę przedsiębiorstwa i
nie może być
udostępniana osobą trzecim oznacza to że przesyłając te umowe do zaiksu
popełniłem wykroczenie?
Zapoznałem się z treścią tej ustawy o nieuczciwej konkurencji, ale niestety
nie potrafię wyciągnąć
odpowiednich wniosków :(
Prawnik mi napisał, że umowy te są tak skonstruowane że zwalniają wydawce z
jakichkolwiek obowiązków
wobec mnie... Pisałem do tej firmy kilkukrotnie wyrażając chęć odstąpienia
od tych umów, jednak
za każdym razem dostawałem odpowiedź odmowną...
Sprawa jest dla mnie o tyle ważna, że muzyka jest jedyną rzeczą którą
naprawdę umiem robić, od zawsze
wiązalem z nią swoją przyszlość nie powiem że też materialną... interesują
się mna zagraniczne wydawnictwa. Jednak przez te umowy nie mogę w ogóle nic
zarobić.
Wydawca powiedział mi że dla niego nie ma problemu żebym wydawał w innych
wydawnictwach, ale
wszystko musi się odbyć przez firmę. Ostatnio wraz z kolegą skontatowaliśmy
się z pewnym
zagranicznym wydawcą, który zgodził się wydać nasze utwory i był wręcz nimi
zachwycony. Wszystko
było nagrane - ostatni ruch należał do mojego wydawcy który miał przesłać
końcowe materiały
do zagranicznego wydawcy. I oczywiście kolejny raz wykazał się nieudolnością
w swoim działaniu bo wysłał,
zupełnie inny materiał - zagraniczny wydawca wycofał się ze współpracy...
I jak tu żyć ?
Ma ktoś jakiś pomysł ?
Pozdrawiam
Krzysiek
-
2. Data: 2005-03-13 22:39:26
Temat: Re: Wydawca... :( [OT]
Od: Wojtek Szweicer <w...@p...onet.pl>
Dnia 2005-03-13 18:04 :
> pierwszy utwór który im wysłałem i został przyjęty, według mnie nie został
> właściwie rozpowszechniony (...) wydaje mi się
> że ktoś kto mnie nie zna, a interesujący się muzyką elektroniczną
> najprawdopodobniej
> nawet utworu nie posłuchał. Ze statystyk sklepu internetowego wiem że z
> utworem
> zapoznało się jedynie kilka osób. Na moje ciągłe uwagi o złym promowaniu
> mojej muzyki,
> (...) W miedzyczasie utwór został
> "spiracony", widziałem w internecie oferty sprzedaży nielegalnych płyt z tym
> utworem.
Nie widzisz tu sprzeczności?
w.
--
Wolę mieć legalnego Windowsa
niż kradzionego Linuksa
w.
-
3. Data: 2005-03-13 22:45:18
Temat: Re: Wydawca... :( [OT]
Od: "Krzysztof K" <k...@s...com>
> Nie widzisz tu sprzeczności?
No chyba to nie wydawca rozpowszechnił tylko piraci - w takim razie po co
mam się z nim dzielić wynagrodzeniem jak nic nie robi?
-
4. Data: 2005-03-13 22:58:47
Temat: Re: Wydawca... :( [OT]
Od: Wojtek Szweicer <w...@p...onet.pl>
Dnia 2005-03-13 23:45 :
>>Nie widzisz tu sprzeczności?
>
>
> No chyba to nie wydawca rozpowszechnił tylko piraci - w takim razie po co
> mam się z nim dzielić wynagrodzeniem jak nic nie robi?
Chodziło mi o to, że twierdzisz, że wydawca jest winny, że Twoja
piosenka jest niepopularna, a dalej piszesz, że była spiracona, a
zapewniam Cię, że gdyby rzeczywiście interesowało się nią "kilka osób",
to piraci by jej nie kopiowali.
w.
--
Wolę mieć legalnego Windowsa
niż kradzionego Linuksa
w.
-
5. Data: 2005-03-24 22:08:13
Temat: Re: Wydawca... :( [OT]
Od: "szlovak" <B...@o...pl>
Wojtek Szweicer napisał(a):
> Dnia 2005-03-13 23:45 :
> > > Nie widzisz tu sprzeczności?
> >
> >
> > No chyba to nie wydawca rozpowszechnił tylko piraci - w takim razie
> > po co mam się z nim dzielić wynagrodzeniem jak nic nie robi?
>
> Chodziło mi o to, że twierdzisz, że wydawca jest winny, że Twoja
> piosenka jest niepopularna, a dalej piszesz, że była spiracona, a
> zapewniam Cię, że gdyby rzeczywiście interesowało się nią "kilka
> osób", to piraci by jej nie kopiowali. w.
Przeciez nie o to chodzi. Kilka osób kupiło wchodząc na tą denną stonę
promującą utwór. Nie oznacza to że utwór jest kiepski , tylko że
promocja do kitu.