-
1. Data: 2002-08-23 19:15:15
Temat: SLD: BMW zamiast szpitali
Od: "klon Boukuna" <k...@h...com>
Pielęgniarki groziły dyrektorowi taczką
Kilkadziesiąt pielęgniarek ze Szpitala Chirurgicznego w Legnicy, które z
powodu długów placówki od trzech miesięcy nie dostają pensji, przyszły na
spotkanie z nowym dyrektorem szpitala z taczką grożąc, że go na niej
wywiozą.
"Złodzieje, złodzieje!" - skandowały pielęgniarki domagając się rzeczowej
rozmowy z Janem Mularczykiem, który został p.o. dyrektorem w Szpitalu
Chirurgicznym w Legnicy.
Na miejsce protestu przyjechała policja. Funkcjonariusze z daleka
przyglądali się rozwojowi wydarzeń. Obyło się bez interwencji, bowiem w
końcu zdesperowane kobiety rozpoczęły rozmowę z dyrektorem.
"Pozbawiono nas możliwości przyjmowania pacjentów, nie mamy więc szans na
wypracowanie zysku i zarobienie na swoje utrzymanie" - mówił jeden z
lekarzy, domagając się ze strony dyrektora deklaracji, czy szpital
definitywnie przestanie pracować.
Zgodnie z uchwałą sejmiku samorządowego województwa dolnośląskiego, od 1
września ma nastąpić połączenie szpitala chirurgicznego ze znajdującym się
również w krytycznej sytuacji szpitalem wojewódzkim. Obie placówki mają
utworzyć jeden podmiot, który przejmie kontrakty z kasą chorych.
"Czy mamy 1 września przychodzić do pracy? Czy będziemy przyjmować
pacjentów?" - pytała jedna z pielęgniarek. "Albo wóz albo przewóz. Chcemy
wiedzieć, ile z nas znajdzie pracę, a jaka część załogi zostanie
zwolniona" - krzyczały kobiety.
"Macie państwo przychodzić do pracy, po to tu jestem, żeby m.in. zdobyć
środki na wypłatę zaległych wam wynagrodzeń" - odpowiedział im Mularczyk.
Na pytania kobiet, czy w związku z tym, że szpital w sierpniu nie pracuje i
nie otrzyma środków z kasy chorych, jego pracownicy dostaną za ten czas
wypłaty, nowy dyrektor odpowiedział, że "nie ma zielonego pojęcia".
"Zapewniam, że będę próbował zdobyć środki. Nie mogę powiedzieć skąd i w
jaki sposób, komornicy już czekają na te informacje, żeby wszystkie wpływy
zająć" - powiedział Mularczyk.
"On dzisiaj ma co jeść, a moje dzieci nie mają. Zaraz zorganizujemy łóżka i
pierwsza się kładę rozpoczynając głodówkę" - groziła jedna z pielęgniarek.
W końcu kobiety, po zapewnieniu, że dostaną wypłaty, lub ich część
zdecydowały, że rozejdą się i dadzą nowemu dyrektorowi szansę na wywiązanie
się z obietnic.
"Dzisiaj w nocy zlikwidowano cały blok operacyjny. Anestezjolodzy przeszli
do szpitala wojewódzkiego. Poszczególne oddziały są po cichu przenoszone" -
opowiadała jedna z lekarek. Jej zdaniem, kładzie to kres świadczeniu usług
medycznych w placówce i jej ostateczną likwidację.
"Ten szpital powinien istnieć. Legnica jest przedzielona rzeką. Szpital
wojewódzki jest po jednej stronie miasta. W razie powodzi i braku łączności,
z drugiej strony nie ma żadnej placówki, która mogłaby przyjmować pacjentów.
Czy nikt o tym nie myśli?" - pytała Grażyna Tomecka-Lubińska, kierownik
zespołu technicznego w szpitalu chirurgicznym. Dodała, że z pracującego tu
aparatu rentgenowskiego od stycznia 2002 r. skorzystało już 12 tys. osób.
"Szpital wojewódzki nie ma szans na przejęcie takiej liczby badań" - dodała.
We wtorek pielęgniarki obroniły urządzenie przed komornikiem, który
zamierzał zająć aparat na poczet wierzytelności szpitala. Personel okupuje
szpital w obawie przed jego likwidacją. Portiernia budynku jest blokowana
przez zmieniających się przedstawicieli załogi, których zadaniem jest nie
wpuszczanie do środka komorników i decydentów np. z urzędu
marszałkowskiego - organu założycielskiego szpitala.
http://info.onet.pl/539008,11,1,0,120,686,item.html?