eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › zasiedzenie - pytanie teoretyczne
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 8

  • 1. Data: 2003-06-24 07:21:21
    Temat: zasiedzenie - pytanie teoretyczne
    Od: "stavi" <s...@p...onet.pl>

    Tak przez ciekawość. Może ktoś będzie wiedział. Tylko proszę uzasadnić,
    najlepiej na podst. SN.
    Załóżmy, że zasiadywanie zaczęła osoba będąca przodkiem obecnego
    zasiadującego (np. ojcem). Zasiadywała przez powiedzmy 40 lat, kolejne 5 lat
    jego dziecko i ono wszczęło postępowanie.
    Czy można się bronić w ten sposób, że powiedzieć, że ten ojciec zasiedział
    (zgodzić się z tym) ale nie skorzystał z prawa i jego dziecku okres
    zasiedzenia biegnie od nowa ? ( w '48 czy '50 był wyrok SN, że tak jest jak
    napisałem, ale wszyscy na grupie *prawo mnie zbruzgali za ten pomysł :(
    Teraz zresztą może nie uznali by tak starego wyroku)

    Druga możliwość (teraz na to wpadłem): Zakładając, że proces o wydanie
    rzeczy mógłby być 'szybszą' grą do własnej działki, no bo sąd powie, że
    zasiedział i już.
    To czy jeśli ja założę proces o zasiedzenie temu zasiadującemu, no i
    oczywiście przegram. Ale jeśli każda czynność przed sądem przeciwko
    zasiadującemu przerywa bieg zasiedzenia to to jest zajebiste wyjście z
    sytuacji ??? No bo jeśli ten zasiadujący nie zdąży założyć sprawy w sądzie,
    to moja będzie pierwsza (a czy na pewno będzie, jeśli ją pierwszy założę?) i
    wtedy sąd nie wypowie się czy się zasiadującemu należy zasiedzenie, tylko,
    że mi się nie należy. A bieg będzie przerwany ??
    Co o tym myślicie ??

    pozdr.,
    stavi



  • 2. Data: 2003-06-24 09:58:13
    Temat: Re: zasiedzenie - pytanie teoretyczne
    Od: Kamil Gołaszewski <k...@p...onet.pl>

    stavi wrote:
    > Załóżmy, że zasiadywanie zaczęła osoba będąca przodkiem obecnego
    > zasiadującego (np. ojcem). Zasiadywała przez powiedzmy 40 lat, kolejne 5 lat
    > jego dziecko i ono wszczęło postępowanie.
    > Czy można się bronić w ten sposób, że powiedzieć, że ten ojciec zasiedział
    > (zgodzić się z tym) ale nie skorzystał z prawa i jego dziecku okres
    > zasiedzenia biegnie od nowa ? ( w '48 czy '50 był wyrok SN, że tak jest jak
    > napisałem, ale wszyscy na grupie *prawo mnie zbruzgali za ten pomysł :(
    > Teraz zresztą może nie uznali by tak starego wyroku)

    w 48 to trochę inne prawo obowiązywało...
    jakieś namiary na ten wyrok?

    Może chodzi Ci o to (z 66 r.) :
    "Jeżeli zasiedzenie na rzecz poprzedniego posiadacza już nastąpiło, nie
    można - w celu stwierdzenia zasiedzenia - doliczać jego posiadania do
    posiadania osoby, na rzecz której poprzedni posiadacz przeniósł swoje
    posiadanie.
    Nabycie prawa własności w drodze zasiedzenia następuje z mocy samego
    prawa w chwili, kiedy spełnione zostały wszystkie wymagane przesłanki
    tj. z upływem ostatniego dnia zasiedzenia. Przepis art. 176 § 1 kc ma
    zastosowanie tylko wówczas, gdy przeniesienie posiadania nastąpiło
    podczas biegu zasiedzenia" ?

    A z ojcem i dzieckiem - jeśli przeniesienie posiadania nastąpiło po
    śmierci ojca to dziecko odziedziczyło już własność. Inaczej, zgodnie z
    tym co powyżej, rzeczywiście nie powinno się doliczać.

    KG


  • 3. Data: 2003-06-24 12:15:04
    Temat: Re: zasiedzenie - pytanie teoretyczne
    Od: "Cavallino" <k...@...pl>


    Użytkownik "stavi" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości news:

    > czyli jak ojciec żyje (i nie przeniósł posiadania), to biegnie na nowo dla
    > dziecka

    Raczej to znaczy że jeśli ojciec zasiedzial to już jest jego.


    > czy
    > chodzi o to, ze jeśli ojciec umarł, ale po czasie, kiedy mógł przenieść to
    > posiadanie, a nie przeniósł, to dziecko nie ma prawa wliczać sobie jego
    > czasu do swojego?

    Nie - to znaczy że dziecko odziedziczyło własność ojca, którą nabył drogą
    zasiedzenia.
    Nawet jeśli i Ty i on i dziecko jeszcze o tym nie wiedzą.



  • 4. Data: 2003-06-24 12:20:44
    Temat: Re: zasiedzenie - pytanie teoretyczne
    Od: "stavi" <s...@p...onet.pl>

    > Może chodzi Ci o to (z 66 r.) :

    no chyba tak, w każdym bądz razie to miałem na myśli.

    > A z ojcem i dzieckiem - jeśli przeniesienie posiadania nastąpiło po
    > śmierci ojca to dziecko odziedziczyło już własność. Inaczej, zgodnie z
    > tym co powyżej, rzeczywiście nie powinno się doliczać.

    czyli jak ojciec żyje (i nie przeniósł posiadania), to biegnie na nowo dla
    dziecka, ale wtedy może próbować zasiadywać mnie jeszcze ten ojciec ? czy
    chodzi o to, ze jeśli ojciec umarł, ale po czasie, kiedy mógł przenieść to
    posiadanie, a nie przeniósł, to dziecko nie ma prawa wliczać sobie jego
    czasu do swojego? I od kiedy biegnie mu na nowo, od wtedy kiedy mógł, czy od
    śmierci ojca ?
    A czy nie można by ogólnie zgodzić się, ze nie było się posiadaczem
    samoistnym, ale np. od 10 lat wcześniej i powołać się na ten wyrok i wtedy
    trudno by było dziecku 'zazwyczaj' udowodnić swoje 30 lat?


    A co z moim drugim pytaniem ?

    pozdr.,
    stavi

    PS. Kiedyś na *prawo mi co innego powiedzieli :(, zresztą jeden prawnik za
    kasę tez :((



  • 5. Data: 2003-06-24 12:37:45
    Temat: Re: zasiedzenie - pytanie teoretyczne
    Od: "Marcin Szeffer" <s...@p...onet.pl>

    Użytkownik "stavi" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:bd8tde$p15$1@news.onet.pl...
    > Tak przez ciekawość. Może ktoś będzie wiedział. Tylko proszę uzasadnić,
    > najlepiej na podst. SN.
    > Załóżmy, że zasiadywanie zaczęła osoba będąca przodkiem obecnego
    > zasiadującego (np. ojcem). Zasiadywała przez powiedzmy 40 lat, kolejne 5
    lat
    > jego dziecko i ono wszczęło postępowanie.
    > Czy można się bronić w ten sposób, że powiedzieć, że ten ojciec zasiedział
    > (zgodzić się z tym) ale nie skorzystał z prawa i jego dziecku okres
    > zasiedzenia biegnie od nowa ? ( w '48 czy '50 był wyrok SN, że tak jest
    jak
    > napisałem, ale wszyscy na grupie *prawo mnie zbruzgali za ten pomysł :(
    > Teraz zresztą może nie uznali by tak starego wyroku)

    Wtedy obowiązywała jeszcze przedwojenna ustawa czy rozporządzenie,
    albo powojenny dekret, do których nie dotarłem i nie mam zamiaru, nie
    mając konkretnego stanu prawnego. A jeśli problem ma być wyłącznie
    akademicki, to ja już wysiadam ( i niech mnie nasz kochany władca TS
    odetnie od tego wątku i niech WO mnie zastrzeli za nieintuicyjność...
    prawa;))

    A orzeczenie SN nie stanowi prawa. Może co najwyżej być jego wykładnią
    stosownie do okoliczności, które być może - w powołanym przez Ciebie
    orzeczeniu były w jakiś sposób szczególne.
    Kodeks cywilny wszedł w życie w 1964 roku, i już tam stało jak byk
    napisane, że następca może sobie doliczyć czas posiadania poprzednika:
    Zapis z 1964 roku:
    Art. 176. § 1. Jeżeli podczas biegu zasiedzenia nastąpiło przeniesienie
    posiadania, obecny posiadacz może doliczyć do czasu, przez który sam
    posiada, czas posiadania swego poprzednika. Jeżeli jednak poprzedni
    posiadacz uzyskał posiadanie nieruchomości w złej wierze, czas jego
    posiadania może być doliczony tylko wtedy, gdy łącznie z czasem
    posiadania obecnego posiadacza wynosi przynajmniej lat dwadzieścia.
    (obecnie trzydzieści)
    § 2. Przepisy powyższe stosuje się odpowiednio w wypadku, gdy
    obecny posiadacz jest spadkobiercą poprzedniego posiadacza.

    Pozostaje tylko kwestia, jak powyższe zagadnienie regulowały
    wcześniejsze ustawy względzie dekrety, jednakże biorąc pod uwagę,
    iż przepisy wprowadzające kc, w przypadku odwoływaniu się innych
    aktów do aktów nieobowiązujących, nakazały stosowanie przepisów
    aktualnych (czyli kc, co najwyżej z pewnymi modyfikacjami), mało jest
    prawdopodobne, aby coś tędy udało się podziałać.
    Żeby nie przekopywać się zbędnie przez tony archiwaliów musiałbym
    mieć konkretny stan prawny, z dokładnymi datami i dość sporo
    czasu....

    > Druga możliwość (teraz na to wpadłem): Zakładając, że proces o wydanie
    > rzeczy mógłby być 'szybszą' grą do własnej działki, no bo sąd powie, że
    > zasiedział i już.
    > To czy jeśli ja założę proces o zasiedzenie temu zasiadującemu, no i
    > oczywiście przegram. Ale jeśli każda czynność przed sądem przeciwko
    > zasiadującemu przerywa bieg zasiedzenia to to jest zajebiste wyjście z
    > sytuacji ??? No bo jeśli ten zasiadujący nie zdąży założyć sprawy w
    sądzie,
    > to moja będzie pierwsza (a czy na pewno będzie, jeśli ją pierwszy założę?)
    i
    > wtedy sąd nie wypowie się czy się zasiadującemu należy zasiedzenie, tylko,
    > że mi się nie należy. A bieg będzie przerwany ??
    > Co o tym myślicie ??

    Jeżeli okres do zasiedzenia mu już upłynął, to Twój proces nic nie da.
    (Aczkolwiek nie jestem do końca przekonany, czy dobrze Cię
    zrozumiałem :))

    --
    shroeder


  • 6. Data: 2003-06-24 16:39:44
    Temat: Re: zasiedzenie - pytanie teoretyczne
    Od: Kamil Gołaszewski <k...@p...onet.pl>

    Cavallino wrote:
    >>czyli jak ojciec żyje (i nie przeniósł posiadania), to biegnie na nowo dla
    >>dziecka
    > Raczej to znaczy że jeśli ojciec zasiedzial to już jest jego.

    Tak, zasiedzenie następuje z mocy prawa w momencie, gdy upłynie wymagany
    czas i będą spełnione inne przesłanki. Orzeczenie sądu tylko stwierdza
    ten fakt, a nie powoduje zmiany stanu faktycznego i przejścia własności.
    Więc jeśli ojciec zdążył zasiedzieć, to rzecz stała się jego własnością,
    którą syn po prostu odziedziczy. Wtedy wykazuje on nie to, że sam
    zasiedział, tylko zasiedzenie przez ojca. Natomiast jeśli syn stał się
    samoistnym posiadaczem w inny sposób już po nabyciu własności przez
    ojca, to może on zasiedzieć najwyżej przeciwko ojcu, właścicielowi w
    momencie rozpoczęcia biegu okresu zasiedzenia.

    KG


  • 7. Data: 2003-06-24 16:43:55
    Temat: Re: zasiedzenie - pytanie teoretyczne
    Od: Kamil Gołaszewski <k...@p...onet.pl>

    stavi wrote:
    > A co z moim drugim pytaniem ?

    > Druga możliwość (teraz na to wpadłem): Zakładając, że proces o wydanie
    > rzeczy mógłby być 'szybszą' grą do własnej działki, no bo sąd powie, że
    > zasiedział i już.
    > To czy jeśli ja założę proces o zasiedzenie temu zasiadującemu, no i
    > oczywiście przegram. Ale jeśli każda czynność przed sądem przeciwko
    > zasiadującemu przerywa bieg zasiedzenia to to jest zajebiste wyjście z
    > sytuacji ??? No bo jeśli ten zasiadujący nie zdąży założyć sprawy w sądzie,
    > to moja będzie pierwsza (a czy na pewno będzie, jeśli ją pierwszy założę?) i
    > wtedy sąd nie wypowie się czy się zasiadującemu należy zasiedzenie, tylko,
    > że mi się nie należy. A bieg będzie przerwany ??

    Jeśli wytoczysz proces po upływie wymaganego terminu na zasiedzenie to
    nie będzie czego przerywać, bo zasiedzenie i przejście własności już
    nastąpiło.


    > PS. Kiedyś na *prawo mi co innego powiedzieli :(, zresztą jeden prawnik za
    > kasę tez :((

    No cóż...
    Każdy ma prawo do swojego zdania. Nie wykluczam, że to ja się mylę...

    KG



  • 8. Data: 2003-06-25 06:52:22
    Temat: Re: zasiedzenie - pytanie teoretyczne
    Od: "stavi" <s...@p...onet.pl>

    > Natomiast jeśli syn stał się
    > samoistnym posiadaczem w inny sposób już po nabyciu własności przez
    > ojca, to może on zasiedzieć najwyżej przeciwko ojcu, właścicielowi w
    > momencie rozpoczęcia biegu okresu zasiedzenia.

    Czyli ten wyrok ma zastosowanie tylko w przypadku, gdy dziecko chce
    zasiedzieć ziemię rodzicom ?

    pozdr.,
    stavi


strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1