-
51. Data: 2007-02-24 23:43:02
Temat: Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie
Od: "Cezar" <c...@i...pl>
> Najgrubsza kwota w twoim kosztorysie to adwokat a nie jest konieczny.
Konieczny oczywiscie nie jest, ale wez pod uwage, ze skoro udzielasz sie na
tym forum to masz jakies po temu podstawy i pewnie daltego poradziles sobie
w tej sprawie.
Ja zas wiem, ze wiekszosc moich znajomych, ktorzy maja wyzsze wyksztalcenie
roznych specjalnosci (nie prawnicy) nie jest w stanie napisac wniosku do
sadu o klauzule wykonalnosci (nawet nie wiedza ze cos takiego istnieje), a
zatem tez nie maja pojecia o sprawach prywatnoskargowych, prywatnych aktach
oskarzenia itp itd. - slowem nie ruszyliby z taka sprawa ani na krok.I vice
versa, ja slucham moich znajomych, ktorzy znaja sie na sprawach podatkowych,
na elektornice i naprawie samochodow i na medycynie, bo nie mam o tym
pojecia.
I wlasnie dlatego zwyklemu czlowiekowi bedzie potrzebny adwokat.
> Gdy ja zgłosiłem na policji skargę w sprawie ściganej z oskarżenia
> prywatnego policja sporządziła w moim imieniu akt oskarżenia
> i skierowała go do sądu. Ja musiałem tylko zapłacić te trzy stówki,
> które potem skazany musiał mi oddać.
Musial - nie musial. Rownie dobrze mogles trafic na bezrbotnego sprawce z
ktorego nie byloby jak sciagnac kosztow i tyle bys zobaczyl wylozona na
sprawe kase.
Cezar
>
-
52. Data: 2007-02-25 01:19:31
Temat: Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie
Od: Marcin Debowski <a...@I...ml1.net>
Dnia 24.02.2007 Robert Tomasik <r...@g...pl> napisał/a:
> Użytkownik "q_w_e" <q...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:erqdjr$l3j$1@achot.icm.edu.pl...
>> wpuscila go jego znajoma/kochanka/dziewczyna - nie wiem, zaparkowal u mnie
>> gdyz jej miejsce bylo juz zajęte.
> Dobre. To już z grubsza zgodzisz się, że nie złamał świadomie prawa wjeżdżając.
Musiał miał świadomość, że narusza czyjeś posiadanie.
--
Marcin
-
53. Data: 2007-02-25 01:29:46
Temat: Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie
Od: scream <n...@p...pl>
Dnia Sun, 25 Feb 2007 09:19:31 +0800, Marcin Debowski napisał(a):
>> Dobre. To już z grubsza zgodzisz się, że nie złamał świadomie prawa wjeżdżając.
> Musiał miał świadomość, że narusza czyjeś posiadanie.
Dlaczego?
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
-
54. Data: 2007-02-25 02:21:33
Temat: Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie
Od: Marcin Debowski <a...@I...ml1.net>
Dnia 25.02.2007 scream <n...@p...pl> napisał/a:
> Dnia Sun, 25 Feb 2007 09:19:31 +0800, Marcin Debowski napisał(a):
>
>>> Dobre. To już z grubsza zgodzisz się, że nie złamał świadomie prawa wjeżdżając.
>> Musiał miał świadomość, że narusza czyjeś posiadanie.
>
> Dlaczego?
> wpuscila go jego znajoma/kochanka/dziewczyna - nie wiem, zaparkowal u mnie
> gdyz jej miejsce bylo juz zajęte.
"jej miejsce". O ile to nie skrót myślowy oznaczający: tam gdzie lubi
parkować, to oznacza, że powinien być świadom istnienia miejsc
przypisanych do lokalu. Pewnie nie różni się to miejsce (poza nr) od
pozostałych, a teren jest ogrodzony, więc MZ powinien się spodziewać, że
inne miejsca też są przypisane do konkretnych lokali.
--
Marcin
-
55. Data: 2007-02-25 07:53:27
Temat: Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie
Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl>
Użytkownik "q_w_e" <q...@p...onet.pl> napisał
>
> > na terapię gniewu sie zapisz, bo Ty jesteś agresywny.
>
> akurat w tym momencie agresja plynie z twojej strony,
> nawet nie wiem dlaczego,
Pewnie takie są skutki "terapii gniewu" ;>
-
56. Data: 2007-02-25 08:42:16
Temat: Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Marcin Debowski" <a...@I...ml1.net> napisał w wiadomości
news:de87b4-ire.ln1@ziutka.router...
>>>> Dobre. To już z grubsza zgodzisz się, że nie złamał świadomie prawa
>>>> wjeżdżając.
>>> Musiał miał świadomość, że narusza czyjeś posiadanie.
>> Dlaczego?
>> wpuscila go jego znajoma/kochanka/dziewczyna - nie wiem, zaparkowal u mnie
>> gdyz jej miejsce bylo juz zajęte.
> "jej miejsce". O ile to nie skrót myślowy oznaczający: tam gdzie lubi
> parkować, to oznacza, że powinien być świadom istnienia miejsc
> przypisanych do lokalu. Pewnie nie różni się to miejsce (poza nr) od
> pozostałych, a teren jest ogrodzony, więc MZ powinien się spodziewać, że
> inne miejsca też są przypisane do konkretnych lokali.
Po pierwsze owa hipotetyczna znajoma (przecież to było tylko założenie) może w
ogóle nie mieć samochodu i dynda jej, w jaki sposób podzielono miejsca na
parkingach. Ba, może być tylko lokatorem i w życiu żadnej umowy ze wspólnotą nie
zawierała, więc o tym nie ma skąd wiedzieć. Wpuściła kolegę i już.
Z kolei kierujący, skoro został wpuszczony przez osobę mającą prawo do
dysponowania parkingiem (musiała mieć klucz, czy co oni tam do otwierania tej
bramy używają) miał chyba prawo domniemać, że nie łamie prawa wjeżdżając. Idąc w
gości do kolegi nie pytasz go, czy ma akt własności na mieszkanie. Oczywiście,
jakby wpuszczając Cię rozwiercał w tym celu zamki albo szyby wybijał, to może
powinieneś się zastanowić, ale jak ma klucz i twierdzi, że to jego mieszkanie?
Nie popadajmy w absurd.
-
57. Data: 2007-02-25 09:15:46
Temat: Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie
Od: "Jasko Bartnik" <a...@s...nadole>
Dnia 25-02-2007 o 00:10:23 scream <n...@p...pl> napisał(a):
> Oczywiście że ma, to jest tzw. naruszenie miru domowego - przestępstwo z
> art. 193 KK.
>> Albo nie
>> schodzac z tematu parkowania: jakis kretyn podczas naszej nieobecnosci
>> otworzyl sobie nasz garaz i tam zaparkowal swoj samochod. W tym
>> przypadku
>> tez mozna tylko czekac az sam sie wyniesie?
> Zasadniczo to samo co powyżej.
>> Do takiego przypadku powinien przyjechac policjant 'z okolicy' a nie z
>> drugiego konca Polski. Skoro jest bywalcem tych rejonow to powinien juz
>> wiedziec, ze w tym rejonie wszystkie miejsca sa prywatne i dodatkowo
>> oznaczone numerem rejestracyjnym parkujacego tam samochodu.
> No ale co z tego, że są prywatne i oznaczone numerem rejestracyjnym?
> Generalnie teraz prawie wszystko jest prywatne :)
No niby tak. Ale gdzie lezy granica pomiedzy wtargnieciem na teren
prywatny a wtargnieciem na teren prywatny? Bo nieproszony gosc w
mieszkaniu to sprawa policji. Tak samo w garazu. A na innym prywatnym
terenie? Na dzialce? Na posesji? Na dachu naszego budynku? A zostawiajac
naruszanie miru domowego: w biurze firmy? A moze moje miejsce garazowe? No
i w koncu na mojej prywatnej dzialce 2m x 5m, ktora wykupilem od osiedla
na wlasnosc i zrobilem sobie parking dla jednego samochodu.
Autor watku powinien chyba zrobic sobie cennik i pobierac oplaty za
mozliwosc parkowania na jego terenie prywatnym. Zakladam oczywiscie, ze
jest faktycznie prywatny.
--
Pozdrawiam, Jasko Bartnik.
Adres email: http://www.cerbermail.com/?XGffJlCqWO
Nem minden szarka farka tarka, csak a tarka fajta szarka farka tarka.
-
58. Data: 2007-02-25 09:19:51
Temat: Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie
Od: "Jasko Bartnik" <a...@s...nadole>
Dnia 25-02-2007 o 00:11:48 scream <n...@p...pl> napisał(a):
>> Jedyna niedogodnosc bo bol przy poruszaniu, jednak nie
>> az taki zebym w ogole chodzic nie mogl.
> wiec nie jest to rozstroj zdrowia ani naruszenie czynnosci zadnego z
> narzadow :)
Nie no, przy takim traktowaniu pojec to chyba dopiero zgon autora watku
moglby cos wskorac na obdukcji ... albo przynajmniej urwana konczyna ;)
--
Pozdrawiam, Jasko Bartnik.
Adres email: http://www.cerbermail.com/?XGffJlCqWO
Nem minden szarka farka tarka, csak a tarka fajta szarka farka tarka.
-
59. Data: 2007-02-25 09:59:34
Temat: Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie
Od: "Zbyszek ZiPi" <zipast(Wytnij)@gazeta.pl>
Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
>>>
> Po pierwsze owa hipotetyczna znajoma (przecież to było tylko założenie)
> może w ogóle nie mieć samochodu i dynda jej, w jaki sposób podzielono
> miejsca na parkingach. Ba, może być tylko lokatorem i w życiu żadnej umowy
> ze wspólnotą nie zawierała, więc o tym nie ma skąd wiedzieć. Wpuściła
> kolegę i już.
> Z kolei kierujący, skoro został wpuszczony przez osobę mającą prawo do
> dysponowania parkingiem (musiała mieć klucz, czy co oni tam do otwierania
> tej bramy używają) miał chyba prawo domniemać, że nie łamie prawa
> wjeżdżając.
> Nie popadajmy w absurd.
Przecież kolega napisał wyraźnie, że:
parking jest na terenie osiedla. Kupując tam mieszkanie kupiłem również
miejsce parkingowe. Każde z tych miejsc ma swojego właściciela i jest
oznaczone numerem.
Oprócz tego wjazd na parking jest zamknięty brama, która otworzyć może tylko
mieszkaniec osiedla posiadający owe miejsce parkingowe i pilota do bramy.
Więc ta lokatorka nie posiadając samochodu i miejsca parkingowego nie mogła
posiadać pilota do otwierania szlabanu. Jak wpuściła to miała miejsce, ale
jej miejsce mógł zajmować jej samochochód.
ZiPi
-
60. Data: 2007-02-25 10:01:14
Temat: Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie
Od: Artur Drzewiecki <d...@n...poczta.cierpie.onet.spamu.pl.qvx>
Ja o ile dobrze pamiętam pierwszy post w tym wątku, to wg autora wątku
delikwent, który zaparkował na cudzym miejscu tłumaczył się policji, że
miejsce przypisane "znajomej" było zastawione przez kogoś, więc on zajął
pierwsze wolne miejsce.
IMHO to mogło wyglądać tak, że tamta osoba mogła mieć samochód w
warsztacie, więc odwoził ją ów znajomy.
Niestety w tej wspólnocie panowała praktyka, że parkując zajmowało się
nie swoje miejsce, tylko pierwsze wolne. A do bójki doszło, bo po raz
pierwszy zabrakło miejsc wolnych i autor wątku nie miał gdzie
zaparkować.:-)
--
Politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki.
W Polsce wszyscy znają się na prawie, medycynie i informatyce.
Usuń "nie.", "cierpie.", "spamu." i ".qvx" z mego adresu w nagłówku.