-
1. Data: 2004-09-19 11:56:16
Temat: wlasnosc nieruchomosci
Od: sandersm <s...@b...wp.pl>
Witam Serdecznie!
bije sie ostatnio z myslami na temat pewnej sprawy, ktorej to jestem
obserwatorem i zastanawiam sie, czy nie dalo by sie jej rozwiazac raz na
zawsze...
Mam nadzieje, ze ktos z Was bedzie w stanie mi cokolwiek doradzic, gdzie,
do kogo sie zwrocic o pomoc.
Sytuacja przedstawia sie tak:
jest działka, dom, wlascicielami byli rodzice (dwojga dzieci: syn i corka)
syn wiele lat temu wyprowadzil sie z domu.
wiele lat potem corka postanowila rozbudowac istniejacy dom, dlatego tez
zostal sporzadzony akt darowizny polowy dzialki i domu, w celu uzyskania
pozwolenia na budowe. Efektem tego byl stan prawny nazwany wspolwlasnoscia.
pare lat pozniej rodzice podupadajacy na zdrowiu zaproponowali zniesienie
wspolwlasnoci i przekazanie calosci na rzecz corki z klauzula dochowania
(czy zachowania). Chodzilo o to, ze pod warunkiem dozywotniej opieki.
Zostalo to wszystko zalatwione u notariusza. Na mocy wyroku sadu
wlascicielem calej nieruchomosci zostala corka.
Wszystko ladnie i pieknie, ale pojawia sie problem.
Teraz przypomnial sobie o rodzinie wspomniany wyzej syn, ktory rozwiodl
sie ze swoja zona i ona go splacila wyrzucajac z mieszkania. Jako bezdomny
wrocil do rodzicow, gdzie byl zameldowany.
Powodem rozwodu z zona bylo miedzy innymi jego pijanstwo, co tez pozostalo
mu do dzisiaj. Mieszka teraz u rodzicow, nie placi za zadne swiadczenia,
przyprowadzil juz do domu "nowa" zone, z ktora to z wielka luboscia
urzadza pijatyki, ktorych goscmi jest najgorszy element spacerujacy po
chyba wszystkich ulicach i wystajacy z winem w reku pod sklepem osiedlowym.
Jakiekolwiek prosby kierowane pod jego adresem, zeby nieco pofolgowal,
koncza sie dzika awantura i grozbami: "Bede robil co mi sie podoba a jak
mi kto przeskodzi to Was wszystkich spale!". A rodzice, jak to rodzice,
brak im chyba nieco konsekwencji, z tym, ze chyba brak konsekwencji wynika
teraz juz z ich stanu zdrowia i w jednej chwili, groza ze go wyrzuca z
domu, nazajutrz jak wtrzezwieje, jest dla nich wzorem cnot i zalet.
Ostatnio pojawil sie kolejny problem, ze pilnie potrzebowal gotowki, wiec
wybral sie do banku, chcac zastawic dzialke rodzicow!!! Dotarlo chyba do
niego wtedy to, ze to jego siostra jest wlascicielka calosci. Nie bede
nawet opisywal jaka awantura i jakimi grozbami sie to skonczylo.
Tak przedstawia sie sytuacja. Teraz czas na moje pytanie (jezeli
ktokowliek doczytal do tego momentu):
pozostawiajac na boku wszelkie kwestie moralne, etyczne czy wiezi
rodzinne, czy mozna w jakikolwiek sposob okielznac zapedy tego syna, czy
mowiac brzydko mozna go w jakikolwiek sposob wyrzucic? zaznaczam, ze za
nic nie placi, jest zameldowany.
do kogo ma sie zwrocic o pomoc wspomniana corka? policja? sad?
z pobieznej obserwacji tego co sie dzieje, mam pewne obawy, czy aby
niedlugo nie skonczy sie to tragicznie.
Prosze o jakakolwiek rade?
Pozdrawiam
Sanders
-
2. Data: 2004-09-19 18:50:57
Temat: Re: wlasnosc nieruchomosci
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "sandersm" <s...@b...wp.pl> napisał w wiadomości
news:opsekor20rmh85kq@toshiba...
> Tak przedstawia sie sytuacja. Teraz czas na moje pytanie (jezeli
> ktokowliek doczytal do tego momentu):
> pozostawiajac na boku wszelkie kwestie moralne, etyczne czy wiezi
> rodzinne, czy mozna w jakikolwiek sposob okielznac zapedy tego syna, czy
> mowiac brzydko mozna go w jakikolwiek sposob wyrzucic? zaznaczam, ze za
> nic nie placi, jest zameldowany.
Fakt zameldowania o niczym nie świadczy. Co do zasady prawo do wyrzucenia go
ma siostra, która jest właścicielem obecnie. W teorii to pięknie wygląda. W
praktyce może być kilka problemów. Przede wszystkim gość faktycznie może
wywijać jakieś numery. Nawet, jak go wyrzucą, to albo będzie brał ich na
litość, albo zaś jakiś zniszczeń naczyni. Po za tym wolę wyrzucenia powinni
przejawiać również rodzice, bowiem jak będą twierdzić, ze syn u nich
przebywa, to w praktyce cienko wszelkie wyrzucanie widzę.
Stąd na razie zaczął bym od skrupulatnego przestrzegania zasady, ze w domu
ma być spokój. Jak brat robi popijawę, to prosimy o spokój. Wszczyna
awanturę, to wzywamy policję, która jegomościa wywozi na izdebkę. Może kilka
takich "akcji" spowoduje, że zrozumie, że dom rodzinny nie jest właściwym
miejscem do urządzania burd i zmieni lokal do tych celów. A przecież jak
rozumiem o to chodzi. Jak jest trzeźwy i spokojny, to nikomu nie zawadza jak
wnoszę z postu.
Korzystając z okazji jego konkubinę po wywiezieniu brata na izbę należy
konsekwentnie wyrzucać z domu. Ona tam już żadnego prawa mieszkać nie ma.
Dać jej to jasno i wyraźnie do zrozumienia. Może Synek uniesiony honorem
znajdzie sobie jakieś miejsce do wspólnych igraszek i sam problem rozwiąże.
Wówczas, gdy się wyprowadzi należy go wymeldować. Było kilka postów na ten
temat, więc nie będę powielał. Tak, czy inaczej, jak się gość raz
wyprowadzi, to nie dopuszczać do ponownego zamieszkania. Wzywać do
opuszczenia domu, a jak nie, to wzywać policję i składać zawiadomienie o
naruszeniu miru domowego. To przestępstwo, więc szybko może się okazać, że
brat poluzuje.
> do kogo ma sie zwrocic o pomoc wspomniana corka? policja? sad?
No początkowo, to policja. Oczywiście można sądownie domagać się eksmisji
brata, ale to dość skomplikowane. W praktyce w tej sytuacji nie wykonalne.
Ale za to jego konkubinę można spokojnie wezwać do opuszczenia lokalu -
najlepiej przy jakimś precedensie typu awantura i później już do ponownego
zamieszkania nie dopuszczać. O ile brat ma jakieś tam podstawy do
zamieszkiwania, to ona już nie ma żadnych. Korzystać z okazji, że jest
pijana i konsekwentnie wyrzucać, choćby przez policję.
Jeśli groźby syna nabiorą jakiś poważnych ram, to złożyć zawiadomienie o
kierowaniu gróźb karalnych i pod żadnym pozorem pomimo próśb nie wycofywać.
Za pierwszym razem z reguły kończy się na jakiś zawiasach i de facto
gościowi nic się nie dzieje. Ale ma już nad sobą bat. Wielu ludzi zmądrzało
zdając sobie sprawę, że kolejny wyskok może się odsiadką dla nich skończyć.
> z pobieznej obserwacji tego co sie dzieje, mam pewne obawy, czy aby
> niedlugo nie skonczy sie to tragicznie.
Niestety tak to w takich wypadkach bywa.
-
3. Data: 2004-09-20 08:15:25
Temat: Re: wlasnosc nieruchomosci
Od: Boguslaw Szostak <a...@a...edu.pl>
sandersm pisze:
> Witam Serdecznie!
>
[...] lat pozniej rodzice podupadajacy na zdrowiu zaproponowali zniesienie
> wspolwlasnoci i przekazanie calosci na rzecz corki z klauzula dochowania
> (czy zachowania). Chodzilo o to, ze pod warunkiem dozywotniej opieki.
> Zostalo to wszystko zalatwione u notariusza. Na mocy wyroku sadu
> wlascicielem calej nieruchomosci zostala corka.
>
> Wszystko ladnie i pieknie, ale pojawia sie problem.
>
> Teraz przypomnial sobie o rodzinie wspomniany wyzej syn, ktory rozwiodl
> sie ze swoja zona i ona go splacila wyrzucajac z mieszkania. Jako bezdomny
> wrocil do rodzicow, gdzie byl zameldowany.[...]
> Prosze o jakakolwiek rade?
>
> Pozdrawiam
>
> Sanders
Zameldowanie nie uprawnia brata do mieszkania.
Dozywocie nie uprawnia rodzicow do "przyjecia" syna.
Syn nie ma prawa przyprowadzic sobie
wbrew woli wlascicieli do nie swojego domu,
w ktorym niema prawa mieszkac narzeczonej...
No a z drugiej strony tak po udzku cos mu sie chyba
"po rodzicach" nalezaloby..
Jednak jeslijest alkoholikiem to trudno mu pomoc.
Boguslaw