-
21. Data: 2009-08-19 20:56:16
Temat: Re: umowa kupna mieszkania ze starszą osobą
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "witek" <w...@g...pl.invalid> napisał w wiadomości
news:h6hf4q$dhd$1@inews.gazeta.pl...
> 1. Trójka dzieciaków biega między pasami na dolotówce z warszawy do
> wrocławia wyskakując tuż przed samochodami jadącymi 130 km/h.
> Zadzwoniłem, żeby ktoś ich pogonił, albo sprawdził co się dzieje.
> Facet kazał mi zjechac na pobocze i czekać, aż oni przyjadą to będę
> świadkiem, ale, że teraz nie mają radiowozu, to za godzinę ktoś tam
> podjedzie.
Ale postaw się na miejscu policjantów. Przecież jak będzie jechał
oznakowany radiowóz, to idioci biegać nie bedą. Ktoś ich musi wskazać. Choć
termin przyjazdu "za godzinę" faktycznie jest zniechęcający, ale peniwe nie
wynikał ze złośliwości, tylko braku możliwości.
>
> 2. Zwisający jakiś przewód z mostu kolejowego na drogę tak, że zahaczał
> o przjeżdżające samochody. Facet podał mi nr telefonu na PKP.
A czemu o tym powiadamiałeś Policję, a nie Straż Pożarną, która jest od
miejscowych zagrożeń? Policjant robiłby w tym wypadku tylko za jakiegoś
"łącznika". Sensowniej, byś zadzwonił od razu tam, gdzie trzeba, bo to Ty
wiesz o co chodzi najlepiej i najlepiej przekażesz całą sytuację.
>
> 3. Kradzież radia, w zasadzie goście prawdopodobnie byli jeszcze gdzieś w
> pobliżu. Koło drugiej w nocy. Dowiedziałem się, że jak już ukradną, to
> żebym rano przyjechał na komendę to przyjmą zgłoszenie. Pojechałem,
> złożyłem. I co. I dupa. Nawet pisma o wszczęsciu postępowania nie
> dostałem. babka była zła jak cholera, bo jej statystyki kiepskie wyjdą.
No to nie wina Policji, a jakiegoś policjanta, który wydał ewidentnie
głupie polecenie. A i statystyka spadająca jest pochodną pewnie szeregu
podobnych poleceń. Sprawca dokonując włamania do samochodu (sądzę, że nie
była to jednak kradzież, a włamanie) pozostawia szereg śladów. Te ślady
należy zabezpieczyć, zanim samochodem się odjedzie. Kazać przyjechać można
pokrzywdzonemu wówczas, gdy on sam po ujawnieniu kradzieży jeździł gdzieś
już tym samochodem zacierające owe ślady, a później dzwoni i pyta. Bo
wówczas oględziny na miejscu sensu już nie mają.
Polecenie przyjechania rano do komendy powoduje, ze pokrzydzony, by móc
jechać posprząta samochód i tym samym zatrze ślady. Teraz, to już nawet,
jakby Policji się udało sprawcę ustalić, to jak mu udowodnić niby winę?
>
> 4. Załamana pokrywa studzienki burzowej na środku pasa, tak, że koło
> wpada w całości. Cudem nie wybiłem na tym zębów Sobie i samochodowi.
> Skoro nie było wypadku, to nie ich sprawa. Kazali dzwonić do zarządu
> dróg. Po dwóch dniach ktoś postawił barierkę. Aż dziw, że nikt w to przez
> dwa dni nie wpadł.
No ale Policja jest od ścigania przestępstw i wykroczeń, a nie
zabezpieczania studzienek. Znowu, jeśli już to prędzej bym na Straż Pożarną
dzwonił. Choć moim zdaniem tu zagrożenie było i powinni zareagować. Choćby
z tego powodu, że ktoś popełnił wykroczenie polegające na niezabezpeiczeniu
niebezpeicznego miejsca.
>
> 5. Dyskoteka u sąsiadów. Zgłoszenie przyjęte. ponieważ dane już mają, to
> chętnie beda świadkiem w sądzie jak ją sam sobie sprawę w sądzie założę,
> ale teraz przyjeżdżać i tak nie będą bo nie ma po co, bo im drzwi nikt
> nie otworzy. Nie pierwszy raz, wiec dobrze wiedzą, że szkoda benzyny.
No i czego od nich oczekujesz? Tyko napisz konkretnie? Mają wysadzić te
drzwi? Zabić przez okno sprawcę? To już sensowniej zadzwonić do Energetyki,
by prąd wyłączyli :-)
>
> 6. Zneleziony dowód zaniesiony na komendę bo się spieszyłem. Omal nie
> zosałem posądzony o kradzież. nastepny wrzucilem do koperrty i wyslalem
> poczta dbając o to, żeby odcisków palców nie zostawić.
A po co go odnosiłeś na Komendę? To nie biuro rzeczy znalezionych :-)
>
> I wiesz co zrobiłem. Wynająłem ochronę. Przynajmniej mam pewność, że jak
> ktoś się będzie do mnie dowalał to dostanie wpierdol i na dodatek zgodnie
> z prawem.
Rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale spróbuj do niektórych spraw podejść
zdroworozsądkowo. Policja jest do tego, do czego jest i przeważnie Dyżurny
nie ma czasu wyręczać wszystkich we wszystkim. Ludzie się nauczyli i
dzwonią ze wszystkim na to 997, bo za darmo. Jakbyś chwilę posiedział przy
takim telefonie, to byś zrozumiał.
>
>
> A teraz przykłdy z za granicy.
>
> Austria. Urwałem mocowanie wahacza w kole. Wymgał spawania. druga w nocy.
> Telefon z autostrady. Dostałem informację, że za 15 minut będzie pomoc
> drogowa. Pomoc drogowa była za 15 minut sekund zero zero z zegarkiem w
> ręku.
> Policja czekała pod warsztatem gościa aby upewnić się, że wszystko jest w
> porządku z pasażerami i czy przypadkiem nie ma z nami małych dzieci,
> które wymgałyby opieki i czy mam gdzie przenocować do rana i czy mamy
> pieniądze lub ubezpieczenie aby zapłcić za hotel. Wezwali taksówkę, która
> odwiozła nas do najblizszego hotelu. Taksówka była w tym wszystkim
> najdroższa, bo do hotelu było kurna 40 kilometrów.
U nas też tak było. Kilka lat temu do władzy dorwało się kilku oszołomów i
zaczęła się nagonka. Pierwsze pod nóż poszło wzywanie pomocy drogowych (bo
a nuż policjant w łapę za to bierze) oraz wzywanie zakładu pogrzebowego do
denata na prośbę zszokowanej rodziny (z tego samego powodu). Kilku
policjantów miało za to nieuzasadnione problemy. Teraz wszyscy się boją i
masz skutek. Ale nei mamy za to korupcji.
>
> Niemcy. Samochód nagle stanął i klops. Zdążyłem tylko doturlać się na
> pobocze. Policja pojawiła się w zasadzie w ciągu kliku minut. z dobre
> pół kilometra wcześciej wyłączając pas ruchu, aby pomoc drogowa miała
> gdzie podjechać i nikt mi się w dupę nie wpakował próbując jechać
> poboczem.
A nie zastanowiłeś się skąd się pojawili? Ktoś zadzwonił. Ba, o stojącym
uszkodzonym pojeździe dzwonił każdy przejeżdżający kierowca. Dla świętego
spokoju natychmiast kogoś wysłali.
>
> USA. Telefon na policję w nocy z parkingu. Ze rozładował mi sie
> akumulator i nie mogę ruszyć. Przyjechali ze starterem, odpalili
> podziękowali zapytali czy coś jeszcze mi potrzeba i pojechali. Benzynę
> też dowiozą jak się skończy. też gratis. tyle, zeby starczyło do
> najbliższej stacji benzynowej.
A w Polsce by ich zamknęli, bo na pewno w łapę za to wzięli.
>
> USA. Dziesiąta wieczór. dziewczyna, studentka wraca na piechotę kilkaset
> metrów z uczelni do akademików. Po drugiej stronie grupa chłopców zaczęła
> coś w jej stronę wykrzykiwać. Na chodniku na słupach w zasadzie co
> kiladziesiąt metrów są przyciski alarmowe. Wstarczy nacisnąć.Więc
> nacisnąłem. Myślałem, że to wojna. Kilka samochodów w ciągu dosłownie
> minuty obstawiło całą ulicę. I ona i chłopcy mieli darmowy dowóz, z tym,
> że ona do akademika, a oni do pierdla. Zostali oskarżeni jak to się
> popularnie mówi "abuse".
> Wystarczy, zeby zadzwonic na policję, że się boisz. Przyjadą i cię
> odwiozą. Ostatnio zmodyfikowali procedury bo studenci zbyt często używali
> ich jako darmowe taksówki. Już cię nie podwożą. Zapieprzasz na piechotę,
> a oni jadą za tobą.
Tylko niestety w Polsce by to nie przeszło. Ukradli by przyciski.
>
> USA. Awaria zasilania. 100 tys mieszkańców bez prądu. 42 stopnie w
> cieniu. Policja jeździła od domu do domu z megafonem informując, że jak
> ktoś nie ma awaryjnego zasilania i klimatyzacja nie działa, to są
> przyogotowane miejsca w szkołach gdzie można przenocować do czasu
> usunięcia awarii.
To u nas też tak działa. Tylko, że u nas z braku klimatyzacji ciężko
umrzeć, bo nie ma takich upałów. Ale podobne działa w razie powodzi są na
porządku dziennym, więc bym się specjalnie nie "podniecał" akurat tym
zachowaniem.
>
>
> Więc po co dzownić na polską policję, skoro oni zrobią wszystko, żeby
> tylko się nie przepracować. I ja im się nie dziwię. Jaka płaca taka
> praca. Mentalność też tu wchodzi w grę. Za granicę nie ma podziału na
> "oni i my".
I to właśnie jest sedno sprawy. Tylko, że w Polsce się tym zapomina zbyt
często. Poza tym za granicą jest trochę inne nasycenie policją patrolową
miasta. Nie będę tu wywodził, z czego się to bierze, tym nie mniej nie da
się pomóc każdemu proszącemu, gdy na terenie gminy masz jeden patrol i to
uwikłany w jakąś bzdurę akurat. Tego ani Amerykanie, ani Niemcy ani nikt
nie przeskoczy.
Przecież ta prośba o czekanie godzinę na przyjazd Policji nie wynikała ze
złej woli policjanta tylko obiektywnych okoliczności zapewne. Był uprzejmy
i uprzedził Cię, ile to będzie trwało. Mógł powiedzieć, ze zaraz przyjadą,
bo to jest pojemne pojęcie, albo zgoła, że przyjadą niezwłocznie - a
przyjechaliby za godzinę i stałbyś tam jak baran.
-
22. Data: 2009-08-19 21:57:31
Temat: Re: umowa kupna mieszkania ze starszą osobą
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
Robert Tomasik wrote:
> Użytkownik "witek" <w...@g...pl.invalid> napisał w wiadomości
> news:h6hf4q$dhd$1@inews.gazeta.pl...
>
>> 1. Trójka dzieciaków biega między pasami na dolotówce z warszawy do
>> wrocławia wyskakując tuż przed samochodami jadącymi 130 km/h.
>> Zadzwoniłem, żeby ktoś ich pogonił, albo sprawdził co się dzieje.
>> Facet kazał mi zjechac na pobocze i czekać, aż oni przyjadą to będę
>> świadkiem, ale, że teraz nie mają radiowozu, to za godzinę ktoś tam
>> podjedzie.
>
> Ale postaw się na miejscu policjantów. Przecież jak będzie jechał
> oznakowany radiowóz, to idioci biegać nie bedą. Ktoś ich musi wskazać.
> Choć termin przyjazdu "za godzinę" faktycznie jest zniechęcający, ale
> peniwe nie wynikał ze złośliwości, tylko braku możliwości.
A musi być oznakowany?
Po za tym to było z dala od zabudowań więc nikogo więcej tam nie było.
Moje dane mieli, jeśli byłbym do czegoś potrzebny nie byłem anonimowy.
ja też tam leciałem tylko przelotem. Nawet gdyby to się miało skończyć
tylko przejazdem patrolu i niespotkaniem już nikogo to wielkie halo
nikomu by się nei stało. Tylko po co ja tam miałem godzinę siedzieć i
czekać niewiadomo na co.
Dziekuję, ale następnym razem nie skorzystam.
>>
>> 2. Zwisający jakiś przewód z mostu kolejowego na drogę tak, że
>> zahaczał o przjeżdżające samochody. Facet podał mi nr telefonu na PKP.
>
> A czemu o tym powiadamiałeś Policję, a nie Straż Pożarną, która jest od
> miejscowych zagrożeń? Policjant robiłby w tym wypadku tylko za jakiegoś
> "łącznika". Sensowniej, byś zadzwonił od razu tam, gdzie trzeba, bo to
> Ty wiesz o co chodzi najlepiej i najlepiej przekażesz całą sytuację.
Bo to ja jadąc oberwałem kablem po samochodzie, który zleciał z
samochodu, który oberwał przede mną i wylądował na samochodzie za mną.
Centrum miasta.
To nie moja wina ze 112 odbiera policja. To chyba, wygodniej, żeby ktoś
spod 112 robił za ksiażkę telefoniczną i wysłał tego kogo trzeba niż
przygodny kierowca.
Nie uważasz, że robienie ze mnie dyspozytora centrum alaromowego było
trochę niestosowne?
>>
>> 3. Kradzież radia, w zasadzie goście prawdopodobnie byli jeszcze
>> gdzieś w pobliżu. Koło drugiej w nocy. Dowiedziałem się, że jak już
>> ukradną, to żebym rano przyjechał na komendę to przyjmą zgłoszenie.
>> Pojechałem, złożyłem. I co. I dupa. Nawet pisma o wszczęsciu
>> postępowania nie dostałem. babka była zła jak cholera, bo jej
>> statystyki kiepskie wyjdą.
>
> No to nie wina Policji, a jakiegoś policjanta, który wydał ewidentnie
> głupie polecenie. A i statystyka spadająca jest pochodną pewnie szeregu
> podobnych poleceń. Sprawca dokonując włamania do samochodu (sądzę, że
> nie była to jednak kradzież, a włamanie) pozostawia szereg śladów.
Zdążyli już zwinąć i mieli na to góra 15 minut, bo 15 minut wcześniej
podjeżdżając wszytko było ok. 15 minut poźniej zamek był wyłamany, a
radia niet. Zresztą fachowcy, bo zwinęli nie panel, ale całe radio
odkręcając a nie wyrywając kableki. Fachowo jak u mechanika.
Miejsce akurat tak odludne, że albo był to ktoś miejscowy, wystarczyło
przejśc się po góra 5 mieszkaniach, albo spotkaliby ich na drodze jadąc
na miejsce.
> Te
> ślady należy zabezpieczyć, zanim samochodem się odjedzie. Kazać
> przyjechać można pokrzywdzonemu wówczas, gdy on sam po ujawnieniu
> kradzieży jeździł gdzieś już tym samochodem zacierające owe ślady, a
> później dzwoni i pyta. Bo wówczas oględziny na miejscu sensu już nie mają.
Zadzwoniłem od razu, tłumacząc, że radio szlag trafiło właśnie tu i
teraz.Kazali mi przyjechać tym samochodem rano na komendę. Nikt nie był
zainteresowany jeżdzeniem policji po nocy.
Na komendzie siedziałem 3 godziny jak idiota w poczekalni, a pani, która
się pofatygowała z rozbrajającą szczerością przyznała, że dyżurny jej
nie przekazał, że ktoś czeka, mimo, że trzy razy dyzurnego pytałem ile
mam siedzieć.
>
> Polecenie przyjechania rano do komendy powoduje, ze pokrzydzony, by móc
> jechać posprząta samochód i tym samym zatrze ślady. Teraz, to już nawet,
> jakby Policji się udało sprawcę ustalić, to jak mu udowodnić niby winę?
Mnie sie pytasz. Akurat samochód był z wypożyczali i ubezpieczony, więc
mi akurat zwisało czy kogoś znajdą czy nie. Jedyne co mnusiałem zrobić
to to zgłosić.
>>
>> 4. Załamana pokrywa studzienki burzowej na środku pasa, tak, że koło
>> wpada w całości. Cudem nie wybiłem na tym zębów Sobie i samochodowi.
>> Skoro nie było wypadku, to nie ich sprawa. Kazali dzwonić do zarządu
>> dróg. Po dwóch dniach ktoś postawił barierkę. Aż dziw, że nikt w to
>> przez dwa dni nie wpadł.
>
> No ale Policja jest od ścigania przestępstw i wykroczeń, a nie
> zabezpieczania studzienek. Znowu, jeśli już to prędzej bym na Straż
> Pożarną dzwonił. Choć moim zdaniem tu zagrożenie było i powinni
> zareagować. Choćby z tego powodu, że ktoś popełnił wykroczenie
> polegające na niezabezpeiczeniu niebezpeicznego miejsca.
A wszystko mi jedno kto miał to zabezpieczyć.
To akurat było jeszcze zanim 112 zaczęło działać, więc pierwszy numer
jaki wykręciłem było 997.
To ja mam dzwonić dalej, czy to raczej oni powinni to przekazać?
Czy choćby postawić radiowóz na sygnale na tym środkowym pasie do czasu
przyjazdu kogokolwiek kto zabezpieczy dziurę.
trzypasmowa ulica, dosyć szybka, dosyć ruchliwa. dziura na środkowym pasie.
Wiesz co by się tam działo, jakby ktoś w to wjechał?
>>
>> 5. Dyskoteka u sąsiadów. Zgłoszenie przyjęte. ponieważ dane już mają,
>> to chętnie beda świadkiem w sądzie jak ją sam sobie sprawę w sądzie
>> założę, ale teraz przyjeżdżać i tak nie będą bo nie ma po co, bo im
>> drzwi nikt nie otworzy. Nie pierwszy raz, wiec dobrze wiedzą, że
>> szkoda benzyny.
>
> No i czego od nich oczekujesz? Tyko napisz konkretnie? Mają wysadzić te
> drzwi? Zabić przez okno sprawcę? To już sensowniej zadzwonić do
> Energetyki, by prąd wyłączyli :-)
A tu akurat to nie mam pretensji. To tylko kolejny przykład
zniechęcający do dzownienia gdziekolwiek bo i tak niczego to nie zmieni,
a jeszcze kłopotów narobi.
>>
>> 6. Zneleziony dowód zaniesiony na komendę bo się spieszyłem. Omal nie
>> zosałem posądzony o kradzież. nastepny wrzucilem do koperrty i
>> wyslalem poczta dbając o to, żeby odcisków palców nie zostawić.
>
> A po co go odnosiłeś na Komendę? To nie biuro rzeczy znalezionych :-)
Bo jak biegniesz na pociąg i na chodniku znajdujesz dowód to odnosisz go
w pierwsze możliwe miejsce po drodze. Następnym razem masz rację. Nie
podniosę. Zamknę oczy odwrócę głowę i udam, że nie widziałem.
>>
>> I wiesz co zrobiłem. Wynająłem ochronę. Przynajmniej mam pewność, że
>> jak ktoś się będzie do mnie dowalał to dostanie wpierdol i na dodatek
>> zgodnie z prawem.
>
> Rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale spróbuj do niektórych spraw podejść
> zdroworozsądkowo. Policja jest do tego, do czego jest i przeważnie
> Dyżurny nie ma czasu wyręczać wszystkich we wszystkim. Ludzie się
> nauczyli i dzwonią ze wszystkim na to 997, bo za darmo. Jakbyś chwilę
> posiedział przy takim telefonie, to byś zrozumiał.
to albo
a) zróbmy więej dyżurnych, czyli centrum alarmowe z prawdziwego zdażenia
b) zlikwidujmy policję, skoro do niczego nie służy
albo będzie jak jest czyli wszyscy będą mieli wszystko w d.. bo tylko
kłopotów mogą sobie narobić.
>>
>>
>> A teraz przykłdy z za granicy.
>>
>> Austria. Urwałem mocowanie wahacza w kole. Wymgał spawania. druga w
>> nocy. Telefon z autostrady. Dostałem informację, że za 15 minut będzie
>> pomoc drogowa. Pomoc drogowa była za 15 minut sekund zero zero z
>> zegarkiem w ręku.
>> Policja czekała pod warsztatem gościa aby upewnić się, że wszystko
>> jest w porządku z pasażerami i czy przypadkiem nie ma z nami małych
>> dzieci, które wymgałyby opieki i czy mam gdzie przenocować do rana i
>> czy mamy pieniądze lub ubezpieczenie aby zapłcić za hotel. Wezwali
>> taksówkę, która odwiozła nas do najblizszego hotelu. Taksówka była w
>> tym wszystkim najdroższa, bo do hotelu było kurna 40 kilometrów.
>
> U nas też tak było. Kilka lat temu do władzy dorwało się kilku oszołomów
> i zaczęła się nagonka. Pierwsze pod nóż poszło wzywanie pomocy drogowych
> (bo a nuż policjant w łapę za to bierze) oraz wzywanie zakładu
> pogrzebowego do denata na prośbę zszokowanej rodziny (z tego samego
> powodu). Kilku policjantów miało za to nieuzasadnione problemy. Teraz
> wszyscy się boją i masz skutek. Ale nei mamy za to korupcji.
tak wiem, ale skoro nie jest normalnie, to może coś z tym trzeba zrobić.
>>
>> Niemcy. Samochód nagle stanął i klops. Zdążyłem tylko doturlać się na
>> pobocze. Policja pojawiła się w zasadzie w ciągu kliku minut. z dobre
>> pół kilometra wcześciej wyłączając pas ruchu, aby pomoc drogowa miała
>> gdzie podjechać i nikt mi się w dupę nie wpakował próbując jechać
>> poboczem.
>
> A nie zastanowiłeś się skąd się pojawili? Ktoś zadzwonił. Ba, o stojącym
> uszkodzonym pojeździe dzwonił każdy przejeżdżający kierowca. Dla
> świętego spokoju natychmiast kogoś wysłali.
oczywiście, że ktoś zadzwonił. Zadzwonił, podziękowali mu i pojechał
dalej nawet nie zdejmując nogi z gazu.
I nikt nie kazał mu stać godziny na poboczu ani nie ciągali go potem po
sądach. Ja na pewno więcej nie zadzwonię. Mam dość własnych kłopotów i
więcej mi nie potrzeba.
Chociaż raz zadrzyło mi się normalne zachowanie. Kolesiowi duzy fiat
zdechł w tunelu na zakręcie. Tunel krótki, ale zakręt taki, że jakby go
ciężarówka zobaczyła przed sobą, to nie miałaby szans ani na wyhamowanie
ani na zmianę pasa.
Rekcja była szybka i krótka. Zanim odłożyłem sluchwkę już słyszałem, że
kogoś tam wysyłają, aby wyłączył pas ruchu i jakoś gościa z tunelu pod
górkę wyciągnął. Może dlatego, że to tunel i mieli procedury co z tym robić.
>>
>>
>> Więc po co dzownić na polską policję, skoro oni zrobią wszystko, żeby
>> tylko się nie przepracować. I ja im się nie dziwię. Jaka płaca taka
>> praca. Mentalność też tu wchodzi w grę. Za granicę nie ma podziału na
>> "oni i my".
>
> I to właśnie jest sedno sprawy.
Sedno sprawy polega na tym, że jak się dzowni w zasadzie z uprzejmości
to nie chce się mieć przez to kłopotów.
Wina jest w dwóch miejscach.
po pierwsze w przepisach, bo policja często gęsto nic nie może
po drugie w zachowaniu samych policjantów, którzy sobie na opinię "my i
oni" ciężko zapracowują w zasadzie za każdym razem.
przciętnego kowalskiego nie interesuje kto i dlaczgeo jest winny takiego
stanu rzeczy.
przeciętny kowalski jak raz dostanie pałką po głowie, to w odruchu
pawłowa drugi raz nie zadzwoni choćby nawet kogoś mordowali.
>
> Przecież ta prośba o czekanie godzinę na przyjazd Policji nie wynikała
> ze złej woli policjanta tylko obiektywnych okoliczności zapewne. Był
> uprzejmy i uprzedził Cię, ile to będzie trwało. Mógł powiedzieć, ze
> zaraz przyjadą, bo to jest pojemne pojęcie, albo zgoła, że przyjadą
> niezwłocznie - a przyjechaliby za godzinę i stałbyś tam jak baran.
Nie mam nic przeciwko zachowaniu policjanta. Chodzi o to, że co by nie
było następnym razem z uprzejmości nie skorzystam i nie zadzwonię.
-
23. Data: 2009-08-19 22:28:08
Temat: Re: umowa kupna mieszkania ze starszą osobą
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "witek" <w...@g...pl.invalid> napisał w wiadomości
news:h6hsgd$jai$1@inews.gazeta.pl...
> A musi być oznakowany?
> Po za tym to było z dala od zabudowań więc nikogo więcej tam nie było.
> Moje dane mieli, jeśli byłbym do czegoś potrzebny nie byłem anonimowy.
> ja też tam leciałem tylko przelotem. Nawet gdyby to się miało skończyć
> tylko przejazdem patrolu i niespotkaniem już nikogo to wielkie halo
> nikomu by się nei stało. Tylko po co ja tam miałem godzinę siedzieć i
> czekać niewiadomo na co.
> Dziekuję, ale następnym razem nie skorzystam.
Może nie mieli w ogóle nieoznakowanego.
>
>>>
>>> 2. Zwisający jakiś przewód z mostu kolejowego na drogę tak, że
>>> zahaczał o przjeżdżające samochody. Facet podał mi nr telefonu na PKP.
>>
>> A czemu o tym powiadamiałeś Policję, a nie Straż Pożarną, która jest od
>> miejscowych zagrożeń? Policjant robiłby w tym wypadku tylko za jakiegoś
>> "łącznika". Sensowniej, byś zadzwonił od razu tam, gdzie trzeba, bo to
>> Ty wiesz o co chodzi najlepiej i najlepiej przekażesz całą sytuację.
>
>
> Bo to ja jadąc oberwałem kablem po samochodzie, który zleciał z
> samochodu, który oberwał przede mną i wylądował na samochodzie za mną.
> Centrum miasta.
> To nie moja wina ze 112 odbiera policja. To chyba, wygodniej, żeby ktoś
> spod 112 robił za ksiażkę telefoniczną i wysłał tego kogo trzeba niż
> przygodny kierowca.
> Nie uważasz, że robienie ze mnie dyspozytora centrum alaromowego było
> trochę niestosowne?
Nie wygodnie wcale. Policjant nie musi się na wszystkim znać. Nie zapyta o
jakiś istotny szczegół.
>>>
>>> 3. Kradzież radia, w zasadzie goście prawdopodobnie byli jeszcze gdzieś
>>> w pobliżu. Koło drugiej w nocy. Dowiedziałem się, że jak już ukradną,
>>> to żebym rano przyjechał na komendę to przyjmą zgłoszenie. Pojechałem,
>>> złożyłem. I co. I dupa. Nawet pisma o wszczęsciu postępowania nie
>>> dostałem. babka była zła jak cholera, bo jej statystyki kiepskie wyjdą.
>>
>> No to nie wina Policji, a jakiegoś policjanta, który wydał ewidentnie
>> głupie polecenie. A i statystyka spadająca jest pochodną pewnie szeregu
>> podobnych poleceń. Sprawca dokonując włamania do samochodu (sądzę, że
>> nie była to jednak kradzież, a włamanie) pozostawia szereg śladów.
>
> Zdążyli już zwinąć i mieli na to góra 15 minut, bo 15 minut wcześniej
> podjeżdżając wszytko było ok. 15 minut poźniej zamek był wyłamany, a
> radia niet. Zresztą fachowcy, bo zwinęli nie panel, ale całe radio
> odkręcając a nie wyrywając kableki. Fachowo jak u mechanika.
> Miejsce akurat tak odludne, że albo był to ktoś miejscowy, wystarczyło
> przejśc się po góra 5 mieszkaniach, albo spotkaliby ich na drodze jadąc
> na miejsce.
Z tego co piszesz - bo trudno stwiedrzić, ze nie masz racji - to jeszcze by
sie pies przydał. Pokazał by, do którego meiszkania wejść.
>>> 4. Załamana pokrywa studzienki burzowej na środku pasa, tak, że koło
>>> wpada w całości. Cudem nie wybiłem na tym zębów Sobie i samochodowi.
>>> Skoro nie było wypadku, to nie ich sprawa. Kazali dzwonić do zarządu
>>> dróg. Po dwóch dniach ktoś postawił barierkę. Aż dziw, że nikt w to
>>> przez dwa dni nie wpadł.
>> No ale Policja jest od ścigania przestępstw i wykroczeń, a nie
>> zabezpieczania studzienek. Znowu, jeśli już to prędzej bym na Straż
>> Pożarną dzwonił. Choć moim zdaniem tu zagrożenie było i powinni
>> zareagować. Choćby z tego powodu, że ktoś popełnił wykroczenie
>> polegające na niezabezpeiczeniu niebezpeicznego miejsca.
> A wszystko mi jedno kto miał to zabezpieczyć.
> To akurat było jeszcze zanim 112 zaczęło działać, więc pierwszy numer
> jaki wykręciłem było 997.
> To ja mam dzwonić dalej, czy to raczej oni powinni to przekazać?
> Czy choćby postawić radiowóz na sygnale na tym środkowym pasie do czasu
> przyjazdu kogokolwiek kto zabezpieczy dziurę.
> trzypasmowa ulica, dosyć szybka, dosyć ruchliwa. dziura na środkowym
> pasie.
> Wiesz co by się tam działo, jakby ktoś w to wjechał?
Wiem i dlatego się dziwię. Wiesz co by sie działo na Komendzie, jakby sie
tam coś stało i wyszło by na jaw, że dyżu5rny nie zabezpieczył tego
miejsca? Choć to nie do policji należy, a do administratora drogi.
>>> 6. Zneleziony dowód zaniesiony na komendę bo się spieszyłem. Omal nie
>>> zosałem posądzony o kradzież. nastepny wrzucilem do koperrty i wyslalem
>>> poczta dbając o to, żeby odcisków palców nie zostawić.
>> A po co go odnosiłeś na Komendę? To nie biuro rzeczy znalezionych :-)
> Bo jak biegniesz na pociąg i na chodniku znajdujesz dowód to odnosisz go
> w pierwsze możliwe miejsce po drodze. Następnym razem masz rację. Nie
> podniosę. Zamknę oczy odwrócę głowę i udam, że nie widziałem.
Wrzuć do skrzynki, a sam dojdzie do adresata.
>>> Austria. Urwałem mocowanie wahacza w kole. Wymgał spawania. druga w
>>> nocy. Telefon z autostrady. Dostałem informację, że za 15 minut będzie
>>> pomoc drogowa. Pomoc drogowa była za 15 minut sekund zero zero z
>>> zegarkiem w ręku.
>>> Policja czekała pod warsztatem gościa aby upewnić się, że wszystko jest
>>> w porządku z pasażerami i czy przypadkiem nie ma z nami małych dzieci,
>>> które wymgałyby opieki i czy mam gdzie przenocować do rana i czy mamy
>>> pieniądze lub ubezpieczenie aby zapłcić za hotel. Wezwali taksówkę,
>>> która odwiozła nas do najblizszego hotelu. Taksówka była w tym
>>> wszystkim najdroższa, bo do hotelu było kurna 40 kilometrów.
>> U nas też tak było. Kilka lat temu do władzy dorwało się kilku oszołomów
>> i zaczęła się nagonka. Pierwsze pod nóż poszło wzywanie pomocy drogowych
>> (bo a nuż policjant w łapę za to bierze) oraz wzywanie zakładu
>> pogrzebowego do denata na prośbę zszokowanej rodziny (z tego samego
>> powodu). Kilku policjantów miało za to nieuzasadnione problemy. Teraz
>> wszyscy się boją i masz skutek. Ale nei mamy za to korupcji.
> tak wiem, ale skoro nie jest normalnie, to może coś z tym trzeba zrobić.
Może. Należało by wywalić kilku innych oszołomów, którzy z uporem maniaka
szukają dziury w całym. Z donośnym hukiem, by reszta usłyszała. Korupcje
należy oczywiście bezpardonowo zwalczać, ale tam, gdzie ona jest, a nie
najpierw czynić założenie, że jest, a potem usilnie usiłować dowieść, ze
się miało rację.
-
24. Data: 2009-08-19 23:30:54
Temat: Re: umowa kupna mieszkania ze starszą osobą
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
Robert Tomasik wrote:
>> Dziekuję, ale następnym razem nie skorzystam.
>
> Może nie mieli w ogóle nieoznakowanego.
jak wyżej, to nie problem kowalskiego dzwoniącego z informacją, że ktoś
tam może wyjechać w worku.
>> Nie uważasz, że robienie ze mnie dyspozytora centrum alaromowego było
>> trochę niestosowne?
>
> Nie wygodnie wcale. Policjant nie musi się na wszystkim znać. Nie zapyta
> o jakiś istotny szczegół.
Przygodny kierowca też się nie zna. Co zwisa i gdzie zwisa dostał.
nastepnym razem niech sobie zwisa, aż się okaże, że jest pod prądem tak
jak pewien płot na boisku szkolnym. Może wtedy się ktoś zainteresuje i
będzie wiedział do kogo zadzwonić.
>
> Z tego co piszesz - bo trudno stwiedrzić, ze nie masz racji - to jeszcze
> by sie pies przydał. Pokazał by, do którego meiszkania wejść.
Pewnie pies spał o tej porze. Nie wiem. Nie chciało im się. Cholera wie.
Z racji, że to nie moja kasa to się nie upierałem. Najwyżej
ubezpieczalnia podniesie stawki.
>> Wiesz co by się tam działo, jakby ktoś w to wjechał?
>
> Wiem i dlatego się dziwię. Wiesz co by sie działo na Komendzie, jakby
> sie tam coś stało i wyszło by na jaw, że dyżu5rny nie zabezpieczył tego
> miejsca? Choć to nie do policji należy, a do administratora drogi.
Do policji należało powiadomienie administratora drogi i zabezpieczenie
miejsca do czasu przyjazdu kogoś "od dróg".
Czemu jak jest wypadek to jeden telefon na 112 wystarczy, zeby
zawiadomic i straz, i pogotowie i zabezpieczyć miejsce zanim pojawią się
inni. A jak jest dziura, która może spowodować to samo, to nieudolność
jest na pierwszej pozycji.
>> Nie podniosę. Zamknę oczy odwrócę głowę i udam, że nie widziałem.
>
> Wrzuć do skrzynki, a sam dojdzie do adresata.
O nie nie. Nie ma mowy. Może ktoś za mną niech to zrobi. Ja się już raz
sparzyłem.
Dobrze, że to nie była amunicja, bo pewnie już bym siedział.
-
25. Data: 2009-08-20 06:55:53
Temat: Re: umowa kupna mieszkania ze starszą osobą
Od: Maddy <m...@e...com.pl>
scream pisze:
> Dnia Wed, 19 Aug 2009 14:32:07 +0200, Herald napisał(a):
>
> (...)
>> Co za bzdury....ehhhh...
>
> Ano bzdury, jak nie umiesz czytać ze zrozumieniem, to tak, bzdury.
>
Od początku wątku jedyną przesłanką, że starsza pani może nie być w
pełni władz umysłowych był jej wiek.
Bohater historii starszej pani na oczy nie widział, notariusz też. Nic o
niej nie wiemy poza tym ze ma 79 lat.
Rozważanie czy jak ktoś dobiega 80-tki to może sprzedać własne
mieszkanie bez zaświadczenia od psychiatry to nie bzdura. To ilustracja
waszych postaw wobec ludzi starszych.
Postaw jak widać dość obrzydliwych.
Szkoda słów...
--
*** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***
Magdalena "Maddy" Wołoszyk
JID m...@e...com.pl
GG: 5303813
-
26. Data: 2009-08-20 11:06:42
Temat: Re: umowa kupna mieszkania ze starszą osobą
Od: 1 krok do wolności <r...@w...pl>
>
> Rozważanie czy jak ktoś dobiega 80-tki to może
> sprzedać własne mieszkanie bez zaświadczenia od
> psychiatry to nie bzdura. To ilustracja waszych
> postaw wobec ludzi starszych.
> Postaw jak widać dość obrzydliwych.
>
> Szkoda słów...
Jak widzę każdy może rozumieć inaczej temat, trudno
masz kolego prawo do swojego zdania.
Mam chwile to wytłumacze. Nie było tematem poddanie
moralnej ocenie faktu zarządania zaświadczenia o
zdolnościach cywilnoprawnych, lecz jego mocy w
przypadku próby podważenia przez "kochającą rodzinę" i
mojego wrażenia, że sprawa trochę cuchnie bo owego
zaświadczenia nie dostałem. Generalnie wychodzę z
założenia, że jeśli ktoś nie ma złych zamiarów to nie
robi problemów bo to tylko papier. A wyciąganie daleko
idących wniosków nie jest na miejscu. To tyle dla
Ciebie i innych, lubiących się czepiać.
-
27. Data: 2009-08-20 11:33:13
Temat: Re: umowa kupna mieszkania ze starszą osobą
Od: Herald <h...@o...eu>
Dnia Thu, 20 Aug 2009 13:06:42 +0200, 1 krok do wolności napisał(a):
>>
>> Rozważanie czy jak ktoś dobiega 80-tki to może
>> sprzedać własne mieszkanie bez zaświadczenia od
>> psychiatry to nie bzdura. To ilustracja waszych
>> postaw wobec ludzi starszych.
>> Postaw jak widać dość obrzydliwych.
>>
>> Szkoda słów...
>
> Jak widzę każdy może rozumieć inaczej temat, trudno
> masz kolego prawo do swojego zdania.
Jakby nie patrzeć, Maddy to po prostu kobieta :)
> Mam chwile to wytłumacze. Nie było tematem poddanie
> moralnej ocenie faktu zarządania zaświadczenia o
> zdolnościach cywilnoprawnych, lecz jego mocy w
> przypadku próby podważenia przez "kochającą rodzinę" i
> mojego wrażenia, że sprawa trochę cuchnie bo owego
> zaświadczenia nie dostałem. Generalnie wychodzę z
> założenia, że jeśli ktoś nie ma złych zamiarów to nie
> robi problemów bo to tylko papier. A wyciąganie daleko
> idących wniosków nie jest na miejscu. To tyle dla
> Ciebie i innych, lubiących się czepiać.
I dlatego też nie zrozumiałeś ani mojego ani Maddy postu - po prostu
staraliśmy się wskazać scream-owi, nie Tobie - że wiek nie stanowi o
zdolności człowieka do podejmowania decyzji.
Na Twoim miejscu także starałbym się jak najlepiej zabezpieczyć przed
ewentualnymi późniejszymi roszczeniami ze strony tamtej rodziny.
-
28. Data: 2009-08-20 11:40:51
Temat: Re: umowa kupna mieszkania ze starszą osobą
Od: Herald <h...@o...eu>
Dnia Wed, 19 Aug 2009 13:09:28 -0500, witek napisał(a):
> 4. Załamana pokrywa studzienki burzowej na środku pasa, tak, że koło
> wpada w całości. Cudem nie wybiłem na tym zębów Sobie i samochodowi.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Tu się uśmiałem po pachy z tego ausdrucku :)
> Mentalność też tu wchodzi w grę.
Zdecydowanie tak, dojrzałość społeczna i poziom inteligencji oraz
odpowiedzialność. My, jako polacy widzimy tylko swój "interes", a od
sąsiada - tylko wtedy jak trzeba mu dokopać i dopierdolić.
-
29. Data: 2009-08-20 11:43:41
Temat: Re: umowa kupna mieszkania ze starszą osobą
Od: Herald <h...@o...eu>
Dnia Wed, 19 Aug 2009 22:56:16 +0200, Robert Tomasik napisał(a):
>> 2. Zwisający jakiś przewód z mostu kolejowego na drogę tak, że zahaczał
>> o przjeżdżające samochody. Facet podał mi nr telefonu na PKP.
>
> A czemu o tym powiadamiałeś Policję, a nie Straż Pożarną, która jest od
> miejscowych zagrożeń? Policjant robiłby w tym wypadku tylko za jakiegoś
> "łącznika". Sensowniej, byś zadzwonił od razu tam, gdzie trzeba, bo to Ty
> wiesz o co chodzi najlepiej i najlepiej przekażesz całą sytuację.
Teraz to przesadziłeś Robert :/
Skąd na wiedzieć pod jaki numer zatelefonować?
Masz pod ręką numery wszystkich pogotowi w danym mieście/województwie/wsi??
I skąd wiedza do kogo dane urządzenie/sieć należy??
Daj spoko - tutaj przesadziłeś nie miłosiernie.
-
30. Data: 2009-08-20 11:58:38
Temat: Re: umowa kupna mieszkania ze starszą osobą
Od: Herald <h...@o...eu>
Dnia Thu, 20 Aug 2009 00:28:08 +0200, Robert Tomasik napisał(a):
>>>> 2. Zwisający jakiś przewód z mostu kolejowego na drogę tak, że
>>>> zahaczał o przjeżdżające samochody. Facet podał mi nr telefonu na PKP.
>>>
>>> A czemu o tym powiadamiałeś Policję, a nie Straż Pożarną, która jest od
>>> miejscowych zagrożeń? Policjant robiłby w tym wypadku tylko za jakiegoś
>>> "łącznika". Sensowniej, byś zadzwonił od razu tam, gdzie trzeba, bo to
>>> Ty wiesz o co chodzi najlepiej i najlepiej przekażesz całą sytuację.
>>
>>
>> Bo to ja jadąc oberwałem kablem po samochodzie, który zleciał z
>> samochodu, który oberwał przede mną i wylądował na samochodzie za mną.
>> Centrum miasta.
>> To nie moja wina ze 112 odbiera policja. To chyba, wygodniej, żeby ktoś
>> spod 112 robił za ksiażkę telefoniczną i wysłał tego kogo trzeba niż
>> przygodny kierowca.
>> Nie uważasz, że robienie ze mnie dyspozytora centrum alaromowego było
>> trochę niestosowne?
>
> Nie wygodnie wcale. Policjant nie musi się na wszystkim znać. Nie zapyta o
> jakiś istotny szczegół.
Oj - nikt nie mówi że dyżurny ma być alfonsem i omegą!
Ale MA wiedzieć kogo powiadomić i to zrobić - reszta, musi być wykonana
przez odpowiednie służby (pogotowie energetyczne, PKP czy czyje tam są
drutki). Każde pogotowie po przyjeździe zabezpiecza miejsce, wyłącza np.
napięcie itp itd - a od "naprawy są inni".