eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › szkody w sklepie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 89

  • 51. Data: 2010-12-23 17:43:17
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl>

    W dniu 23-12-2010 13:55, Krzysztof pisze:
    > Przez przypadek? Nigdy się nie potknąłeś choćby i o własną nogę? Nigdy
    > nie zahaczyłeś połą kurtki o coś wystającego? Nigdy nie wpadłeś na drugą
    > osobę nawet w szerokim przejściu? I milion podobnych sytuacji.

    Wszem, zdarzało się. I nigdy nawet nie próbowałem się tłumaczyć "to nie
    moja wina". A czyja niby? Moich nóg? Mojej chwiejnej równowagi?

    > Do tego
    > przełóż to sobie na małe dziecko, które nawet będąc prowadzone za rękę
    > może się o coś potknąć. Ba! Może coś zrzucić nawet siedząc w wózku, bo
    > akurat wyciągnęło rękę nie będąc świadomym, że o to zahaczy. Co w takich
    > sytuacjach proponujesz? Związać dziecko w kij i tak nosić ze sobą na
    > plecach? Też może się coś wydarzyć, bo dziecko np. zarzyga meble
    > skórzane w ekskluzywnym salonie :>

    Tak pilnować, żeby nie miało okazji tego zrobić. Proste. Albo
    prewencyjnie nie wchodzić.

    > Dla Ciebie może słabe. Dla normalnego człowieka nie.
    > Naprawdę nigdy nie zdarzyło Ci się_niechcący_czegoś zrzucić nie przez
    > własną niezdarność, tylko właśnie z powodu tego, że coś było źle
    > zabezpieczone?

    Coś tam stoi? Stoi. To jak tu mówić o słabym zabezpieczeniu? Człowiek ma
    oczy, ma nogi, ma mózg i widzi gdzie lezie. Jak widzi, że ciasno i
    niebezpiecznie, bo może coś strącić, to nie lezie. Proste chyba?

    Wejdzie sobie do Media Marktu czy innego Euro. Przywal łokciem w ekran
    TV obracając się i powiedz potem obsłudze, że TV był słabo zabezpieczony.

    > Nie widzę analogii, więc uprasza się o niepodawanie beznadziejnych
    > przykładów.

    A ja proszę o przeczytanie ponownie i zastanowienie się. Głębsze.

    > Zdarza się. Jeśli świadomię postawię tuż przy wózkarni wiedząc do tego,
    > że jest ślisko i wietrznie, więc faktycznie prawdopodobieństwo zderzenia
    > się wózka z moim samochodem będzie bardzo duże, to JA będę łosiem, a nie
    > ktoś, kto się poślizgnął i wpadł na moje auto.
    > To samo jest tutaj - jeśli ktoś stawia wieżę z porcelany na środku
    > sklepu łudząc się, że na pewno nic się nie wydarzy, to jest czystym
    > idiotą i nic poza tym. Zabiłbym śmiechem tego, kto żądałby ode mnie
    > odszkodowania za to, że wieża się rozsypała.
    >
    >> Będziesz to widział, znasz sprawcę. On Ci powie, że niechcący,
    >> przeprosi i po sprawie?
    >
    > A co - mam go podać do sądu?

    Jeżeli nie będzie chciał zapłacić za szkodę, to tak. Nic z tym nie
    zrobisz? Toś faktycznie łoś... Albo ubezpieczony :)

    > Jest to kompletnie nieważne do kogo należy rura. Pękła przez przypadek -
    > można powiedzieć nieszczęśliwy wypadek czy zbieg okoliczności. Trzeba
    > byłoby być kretynem, żeby kogoś z tego powodu pociągać do
    > odpowiedzialności, jeśli ewidentnie nie ma w tym jego winy.

    Nie ma winy w potocznym rozumieniu tego słowa ("bo nie chciał") czy nie
    ma winy jako przesłanki odszkodowawczej? Bo to może być różnica. Nawet
    jak ktoś nie chciał, to wina często jest. Naprawdę rzadko sprawca chce
    wyrządzić szkodę. Najczęściej występuje ona mimo jego woli, a i tak jest
    za nią odpowiedzialny. Najlepszy przykład to wypadki samochodowe,
    kolizje. Typowe wjechanie komuś w dupę autem przez gapiostwo, śliską
    nawierzchnię itd. I nie pisz, że tu są inne reguły, bo jest
    ubezpieczenie OC. Przepisy są takie same i zasady odpowiedzialności również.

    > A gdzie widzisz_jakiekolwiek_przepisy mówiące o odpowiedzialności za
    > szkodę w odniesieniu do wystaw sklepowych?

    Szczególnych nie ma, więc posiłkuję się ogólnymi przepisami
    odpowiedzialności odszkodowawczej.

    > I zaznaczam - szkody powstałe w sposób nieumyślny.

    No i? Umyślne/nieumyślne to jest rozróżnienie przydatne przy popełnianiu
    przestępstw, a niekoniecznie przydatne przy odpowiedzialności
    odszkodowawczej.

    > Teraz poproszę o więcej szczegółów z dochodzenia i zeznania świadków.
    > Wtedy dopiero będe mógł ocenić sytuację.

    Dla oceny materialnoprawnej nie jest to konieczne, naprawdę :)

    --
    .B:artek.


  • 52. Data: 2010-12-23 18:41:19
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: "'Krzysztof'" <k...@a...pl>

    ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl> napisał

    > Tak pilnować, żeby nie miało okazji tego zrobić. Proste.

    Czyli jak pilnować?
    Wytłumacz mi, co konkretnie jeszcze taki rodzic powinien zrobić, by dziecko
    niechcący nie potknęło się i nie strąciło czegoś ustawionego "na słowo
    honoru"?

    > Albo prewencyjnie nie wchodzić.

    A najlepiej w ogóle nie wychodzić z domu, bo zawsze coś się może
    przypadkiem wydarzyć.
    Genialne w swojej prostocie.

    >> Dla Ciebie może słabe. Dla normalnego człowieka nie.
    >> Naprawdę nigdy nie zdarzyło Ci się_niechcący_czegoś zrzucić nie przez
    >> własną niezdarność, tylko właśnie z powodu tego, że coś było źle
    >> zabezpieczone?

    > Coś tam stoi? Stoi. To jak tu mówić o słabym zabezpieczeniu? Człowiek ma
    > oczy, ma nogi, ma mózg i widzi gdzie lezie.

    Naprawdę jesteś w stanie z góry ocenić, że gdy weźmiesz towar z półki, to
    się reszta na Ciebie nie wysypie?
    Albo gdy przejdziesz koło stojaka z widokówkami, to się nie przewróci?
    Nigdy Ci się nie zdarzyły takie sytuacje?

    Poza tym co to za głupi argument, że STOI?
    Stać może też domek z kart albo chwiejąca się sztaplarka z toną
    nieumocowanego towaru.

    > Jak widzi, że ciasno i niebezpiecznie, bo może coś strącić, to nie lezie.
    > Proste chyba?

    Równie proste jak to, że się w takich ciasnych i pełnych klientów miejscach
    nie ustawia wieżyczek z porcelany wiedząc, że prawdopodobieństwo strącenia
    tego wynosi niemal 100%. A jeśli się ustawia, to się ma pretensje_tylko_i
    wyłącznie do siebie, że ktoś to strącił. Naprawdę masz jakiś problem ze
    zrozumieniem oczywistości czy też jesteś sklepikarskim reliktem z czasów
    głębokiej komuny, który sklep otwiera tylko dla siebie?

    > Wejdzie sobie do Media Marktu czy innego Euro. Przywal łokciem w ekran TV
    > obracając się i powiedz potem obsłudze, że TV był słabo zabezpieczony.

    Jeśli będzie stał na środku drogi, którą poruszają się klienci, to
    dokładnie tak właśnie powiem. I jeszcze im wytoczę proces o bolący łokieć
    :P

    >> Nie widzę analogii, więc uprasza się o niepodawanie beznadziejnych
    >> przykładów.

    > A ja proszę o przeczytanie ponownie i zastanowienie się. Głębsze.

    Nie widzę powodu, by się nad tym głębiej zastanawiać, bo jak pisałem - nie
    ma żadnej analogii między tymi dwiema sytuacjami.
    Co ma granie w piłkę i stłuczenie czyjejś szyby w oknie (czyn jak
    najbardziej naganny*) do braku zabezpieczenia towaru na środku sklepu
    pełnego klientów?

    * ale już w sytuacji, gdy staniesz na środku boiska i dostaniesz w łeb tą
    piłką, to pretensje możesz mieć tylko do siebie

    > Jeżeli nie będzie chciał zapłacić za szkodę, to tak. Nic z tym nie
    > zrobisz? Toś faktycznie łoś... Albo ubezpieczony :)

    Owszem, ubezpieczam się na wypadek różnych nieprzewidzianych i
    niezawinionych przez nikogo sytuacji. Łosiostwa w tym nie widzę.
    Ty wolisz się pieniaczyć po sądach - Twoja sprawa :) Jak pisałem -
    powodzenia w udowadnianiu celowości cudzych działań.

    >> Jest to kompletnie nieważne do kogo należy rura. Pękła przez przypadek -
    >> można powiedzieć nieszczęśliwy wypadek czy zbieg okoliczności. Trzeba
    >> byłoby być kretynem, żeby kogoś z tego powodu pociągać do
    >> odpowiedzialności, jeśli ewidentnie nie ma w tym jego winy.

    > Nie ma winy w potocznym rozumieniu tego słowa ("bo nie chciał") czy nie
    > ma winy jako przesłanki odszkodowawczej? Bo to może być różnica. Nawet
    > jak ktoś nie chciał, to wina często jest.

    Pokaż mi palcem moją winę w sytuacji, gdy pęka rura w mojej ścianie (ja nie
    mam o tym pojęcia) i zalewa sąsiada.
    Musiałbyś mieć naprawdę nierówno pod sufitem domagając się ode mnie w
    takiej sytuacji odszkodowania.

    > Najczęściej występuje ona mimo jego woli, a i tak jest za nią
    > odpowiedzialny.

    No comment :/
    Za piorun, który pierdyknął w pożyczony przez Ciebie samochód też się
    czujesz odpowiedzialny?

    > Szczególnych nie ma, więc posiłkuję się ogólnymi przepisami
    > odpowiedzialności odszkodowawczej.

    No i gdzie te przepisy?

    >> Teraz poproszę o więcej szczegółów z dochodzenia i zeznania świadków.
    >> Wtedy dopiero będe mógł ocenić sytuację.

    > Dla oceny materialnoprawnej nie jest to konieczne, naprawdę :)

    W takim razie_naprawdę_nie mamy o czym dalej rozmawiać, bo to tak, jakby
    ślepemu opisywać obrazy Matejki.

    K.


  • 53. Data: 2010-12-23 19:57:43
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: witek <w...@g...pl.invalid>

    On 12/23/2010 12:41 PM, 'Krzysztof' wrote:
    > Równie proste jak to, że się w takich ciasnych i pełnych klientów miejscach
    > nie ustawia wieżyczek z porcelany wiedząc, że prawdopodobieństwo strącenia
    > tego wynosi niemal 100%. A jeśli się ustawia, to się ma pretensje_tylko_i
    > wyłącznie do siebie, że ktoś to strącił. Naprawdę masz jakiś problem ze
    > zrozumieniem oczywistości czy też jesteś sklepikarskim reliktem z czasów
    > głębokiej komuny, który sklep otwiera tylko dla siebie?

    daj sobie spokoj. dysktujesz z betonową ścianą.
    ja wrzucam wątek do kosza.
    co miało byc wyjasnione zostalo wyjasnione.
    reszta niech sie kisi za własną ladą.


  • 54. Data: 2010-12-25 23:24:21
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 22.12.2010 22:21, .B:artek. pisze:
    > W dniu 22-12-2010 21:09, witek pisze:
    >> nie widzę winy rodziców w niedochowaniu starnnosci w przypadku dziecka
    >> grajacego z kolegami w piłkę na podwórku.
    >
    > No to zacznijmy od tego, że odpowiedzialność rodziców opiera się na
    > zasadzie ryzyka, a nie winy. Cytowałem art. 427 Kodeksu cywilnego.

    A odpowiedzialność sklepikarza za wadliwie (niebezpiecznie!) ustawioną
    ekspozycję?


  • 55. Data: 2010-12-25 23:25:51
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 22.12.2010 11:55, Maddy pisze:

    > Gdyby to działało automatycznie - winien ten kto zrzucił - byłby to
    > niezły paten na pozbycie się niechodliwego towary (pod warunkiem że
    > tłukący) - ustawić toto jako promocję na środku sklepu, w chwiejnej
    > równowadze, tak żeby łatwo był zrzucić.
    > I łapać nieostrożnych. Czysty biznes...

    I podejrzewam, że to właśnie był taki przypadek.

    Swoja szosą czy to nie zakwalifikuje się jako oszustwo?


  • 56. Data: 2010-12-26 00:25:42
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: witek <w...@g...pl.invalid>

    On 12/25/2010 5:25 PM, Andrzej Lawa wrote:
    > W dniu 22.12.2010 11:55, Maddy pisze:
    >
    >> Gdyby to działało automatycznie - winien ten kto zrzucił - byłby to
    >> niezły paten na pozbycie się niechodliwego towary (pod warunkiem że
    >> tłukący) - ustawić toto jako promocję na środku sklepu, w chwiejnej
    >> równowadze, tak żeby łatwo był zrzucić.
    >> I łapać nieostrożnych. Czysty biznes...
    >
    > I podejrzewam, że to właśnie był taki przypadek.
    >
    > Swoja szosą czy to nie zakwalifikuje się jako oszustwo?

    1. A kogo oszukali lub planowali oszukać?

    2. A udowodnisz im, ze to wlasnie mieli na celu wystawiajac szkło na
    środku alejki. jakies nagranie z zebrania pracownikow, gdzie szef mówi,
    tłukący się niechodliwy towar, na środek alejki i podciągnąć jeszcze
    cieniutkie nitki, może ktoś zaczepi?



  • 57. Data: 2010-12-26 00:26:57
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: witek <w...@g...pl.invalid>

    On 12/25/2010 5:24 PM, Andrzej Lawa wrote:
    > W dniu 22.12.2010 22:21, .B:artek. pisze:
    >> W dniu 22-12-2010 21:09, witek pisze:
    >>> nie widzę winy rodziców w niedochowaniu starnnosci w przypadku dziecka
    >>> grajacego z kolegami w piłkę na podwórku.
    >>
    >> No to zacznijmy od tego, że odpowiedzialność rodziców opiera się na
    >> zasadzie ryzyka, a nie winy. Cytowałem art. 427 Kodeksu cywilnego.
    >
    > A odpowiedzialność sklepikarza za wadliwie (niebezpiecznie!) ustawioną
    > ekspozycję?

    sklepikarz jest tu panem i on "zondzi" na swoich wlosciach. jak smiesz!
    nie podoba sie to nie wchodz i juz.




  • 58. Data: 2010-12-26 01:20:43
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    W dniu 26.12.2010 01:25, witek pisze:

    >> I podejrzewam, że to właśnie był taki przypadek.
    >>
    >> Swoja szosą czy to nie zakwalifikuje się jako oszustwo?
    >
    > 1. A kogo oszukali lub planowali oszukać?

    Kogokolwiek. Od kiedy oszustwo musi mieć konkretną, z góry zaplanowaną
    ofiarę?

    > 2. A udowodnisz im, ze to wlasnie mieli na celu wystawiajac szkło na
    > środku alejki. jakies nagranie z zebrania pracownikow, gdzie szef mówi,

    Kwestii dowodowej póki co nie poruszałem - pytanie było raczej teoretyczne.

    Ale - skoro tego potrzebujesz ;) - dla ustalenia uwagi załóżmy, że
    faktycznie istnieje nagranie lub jakieś wiarygodne zeznanie (np.
    skruszonego z takiego zebrania).


  • 59. Data: 2010-12-26 02:05:04
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: witek <w...@g...pl.invalid>

    On 12/25/2010 7:20 PM, Andrzej Lawa wrote:
    > W dniu 26.12.2010 01:25, witek pisze:
    >
    >>> I podejrzewam, że to właśnie był taki przypadek.
    >>>
    >>> Swoja szosą czy to nie zakwalifikuje się jako oszustwo?
    >>
    >> 1. A kogo oszukali lub planowali oszukać?
    >
    > Kogokolwiek. Od kiedy oszustwo musi mieć konkretną, z góry zaplanowaną
    > ofiarę?

    No niestety. Jakaś ofiara (losu) musi być zeby mówić o oszustwie.
    Nie ma ofiary nie ma oszustwa. Dopiero jak to kupka porcelany się
    rozwali to będzie o czym rozmawiać.




    >
    >> 2. A udowodnisz im, ze to wlasnie mieli na celu wystawiajac szkło na
    >> środku alejki. jakies nagranie z zebrania pracownikow, gdzie szef mówi,
    >
    > Kwestii dowodowej póki co nie poruszałem - pytanie było raczej teoretyczne.
    >
    > Ale - skoro tego potrzebujesz ;) - dla ustalenia uwagi załóżmy, że
    > faktycznie istnieje nagranie lub jakieś wiarygodne zeznanie (np.
    > skruszonego z takiego zebrania).

    jak wyzej.
    musiałbyś prokuratorowi coś takiego dostarczyć, bo on raczej sam na to
    nie wpadnie i sprawę umorzy przynajmniej z tego paragrafu.


  • 60. Data: 2010-12-26 07:27:02
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2010-12-26 00:25, Andrzej Lawa pisze:
    > W dniu 22.12.2010 11:55, Maddy pisze:
    >
    >> Gdyby to działało automatycznie - winien ten kto zrzucił - byłby to
    >> niezły paten na pozbycie się niechodliwego towary (pod warunkiem że
    >> tłukący) - ustawić toto jako promocję na środku sklepu, w chwiejnej
    >> równowadze, tak żeby łatwo był zrzucić.
    >> I łapać nieostrożnych. Czysty biznes...
    >
    > I podejrzewam, że to właśnie był taki przypadek.
    >
    > Swoja szosą czy to nie zakwalifikuje się jako oszustwo?


    Gdzie nie zajrzę, to na wszystko w internecie widzę rozwiązanie: zgłosić
    oszustwo. Ktoś dostał uszkodzony towar? Oszustwo. Kupił za tanio na
    aukcji? Na pewno oszukał. Teraz widzę, że oszustwem może być niezdarne
    wykonywanie zawodu wykładacza towaru. Strach lodówkę otwierać!

    --
    Liwiusz

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 ... 9


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1