eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › szkody w sklepie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 89

  • 41. Data: 2010-12-22 23:34:47
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: witek <w...@g...pl.invalid>

    On 12/22/2010 5:06 PM, Krzysztof wrote:
    >
    > Rozumiem, że osoba, która straci przytomność i przewróci się na stosik z
    > porcelaną też jest winna sytuacji i musi pokrywać wszystkie szkody?

    oczywiscie
    http://www.youtube.com/watch?v=4KongEQFw3I&feature=r
    elated

    od 4 min 20 s., a potem tak od 5 min 30 s.


    a w ogole to polecalm w całosci.


  • 42. Data: 2010-12-22 23:37:27
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: witek <w...@g...pl.invalid>

    On 12/22/2010 5:14 PM, Tomasz Chmielewski wrote:
    > On 22.12.2010 21:22, frank drebin wrote:
    >
    >>> chociaż przepraszam, trafiło mi sie.
    >>> raz upuściłem na ziemie kilogramowe opakowanie swiezych malin,
    >>> ślicznie sie rozmamłały na podłodze.
    >>> Pan z obsługi przeprosił za niedbale zamknięte opakowanie.
    >>
    >> Ty zniszczyłeś przez swoje niedbalstwo a on przeprosił? frajer nie
    >> sprzedawca.
    >
    > Powyzsze napisal chyba jakis nowy guru marketingu ;))
    >
    >

    chyba tak.
    CEO miedzynarodowej korporacji handlowej "zimnioki i buroki, Inc."
    te sie chociaz nie tłuką, ale jabłka sie mogą w cholere poobijac.


  • 43. Data: 2010-12-23 07:04:22
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 23.12.2010 00:06, Krzysztof pisze:
    > Czy mieszkania też nie ubezpieczasz na wypadek przypadkowego zalania
    > (pęknięta rura u sąsiada - co z tego, że przypadkowo pękła, przecież to
    > nieistotne :->), a nawet jeśli ubezpieczasz, to dopominasz się o
    > odszkodowanie u tegoż sąsiada?

    No oczywiście. Jak przypadkowo zalałem sąsiada, to sąsiad przylazł bo
    kasę. I słusznie. To właśnie JA się ubezpieczam od OC względem sąsiadów.

    Jak ci kierowca jadący drogą pochlapie cenny garnitur, to masz na to
    ubezpieczenie, czy ścigasz winnego? Jak ci kolega w pracy zrzuci laptopa
    na podłogę (przypadkiem), to masz od tego ubezpieczenie czy ścigasz winnego?

    Owszem. celowe niszczenie mienia to wykroczenie, ale przypadkowe chyba
    też wymaga odpowiedzialności za swoje czyny. W końcu jak przypadkowo
    wjedziesz swoim samochodem w mój, to też nie mówisz ,,a mogłeś mieć AC''
    tylko grzecznie płacisz sam albo masz od tego swoje OC.

    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Wszystkim grupowiczom, z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia
    życzę wiele łaski Bożej, mocy Bożego pokoju i ogromu błogosławieństwa.

    Radujcie się w panu zawsze, powtarzam radujcie się!
    Pan jest blisko. Flp 4,4.5


  • 44. Data: 2010-12-23 08:40:49
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: witek <w...@g...pl.invalid>

    On 12/23/2010 1:04 AM, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
    > W dniu 23.12.2010 00:06, Krzysztof pisze:
    >> Czy mieszkania też nie ubezpieczasz na wypadek przypadkowego zalania
    >> (pęknięta rura u sąsiada - co z tego, że przypadkowo pękła, przecież to
    >> nieistotne :->), a nawet jeśli ubezpieczasz, to dopominasz się o
    >> odszkodowanie u tegoż sąsiada?
    >
    > No oczywiście. Jak przypadkowo zalałem sąsiada, to sąsiad przylazł bo
    > kasę. I słusznie. To właśnie JA się ubezpieczam od OC względem sąsiadów.
    >
    > Jak ci kierowca jadący drogą pochlapie cenny garnitur, to masz na to
    > ubezpieczenie, czy ścigasz winnego? Jak ci kolega w pracy zrzuci laptopa
    > na podłogę (przypadkiem), to masz od tego ubezpieczenie czy ścigasz winnego?
    >
    > Owszem. celowe niszczenie mienia to wykroczenie, ale przypadkowe chyba
    > też wymaga odpowiedzialności za swoje czyny. W końcu jak przypadkowo
    > wjedziesz swoim samochodem w mój, to też nie mówisz ,,a mogłeś mieć AC''
    > tylko grzecznie płacisz sam albo masz od tego swoje OC.
    >

    zaden z tych przypadków nie jest sklepem, ktory rządzi się trochę innymi
    prawami.

    Jak wystawiasz coś na widok publiczny jako ofertę i pozwalasz na
    oglądanie i dotykanie towaru, to raczej nie możesz mieć pretensji, że
    się zabrudził.





  • 45. Data: 2010-12-23 09:11:47
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl>

    W dniu 23-12-2010 00:06, Krzysztof pisze:
    > Rozumiem, że osoba, która straci przytomność i przewróci się na stosik z
    > porcelaną też jest winna sytuacji i musi pokrywać wszystkie szkody?

    Tak samo jak kierowca, który zasłabnie za kierownicą i wjedzie w inny
    samochód.

    > Zatem jeśli nie, to pretensje może mieć tylko i wyłącznie do siebie.
    > Trzeba być naprawdę wyjątkowo naiwnym*, by wystawiać na sam środek
    > sklepu cenny towar i łudzić się, że nigdy nic mu się nie stanie. To tak,
    > jakby ktoś wyłożył na ladę biżuterię za setki tysięcy złotych i
    > zakładał, że nikt nie będzie próbował tego "świsnąć".

    Uwielbiam dyskusję, kiedy to ja podaję przepisy i na ich podstawie
    wyciągam wnioski, a mój rozmówca przedstawia pogląd "jakby to było
    według niego". Podaj przepis prawny, pogadamy.

    Tak samo naiwny jest gość parkujący samochód za setki tysięcy złotych na
    ulicy. Przecież to oczywiste, że każdy może go wówczas obtłuc albo nawet
    ukraść. Więc taki samochód można parkować, ale tylko gdy zabezpieczymy
    go poduchami ze wszystkich stron i postawimy wokół przynajmniej 4
    ochroniarzy.

    > Czy mieszkania też nie ubezpieczasz na wypadek przypadkowego zalania
    > (pęknięta rura u sąsiada - co z tego, że przypadkowo pękła, przecież to
    > nieistotne :->), a nawet jeśli ubezpieczasz, to dopominasz się o
    > odszkodowanie u tegoż sąsiada?

    Mogę ubezpieczyć, mogę nie ubezpieczyć. To mój wybór czy to robię i mój
    wybór czy dochodzę odszkodowania od sprawcy czy od ubezpieczyciela.

    --
    .B:artek.


  • 46. Data: 2010-12-23 09:30:18
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: "Krzysztof" <k...@a...pl>

    ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl> napisał

    > Tak samo jak kierowca, który zasłabnie za kierownicą i wjedzie w inny
    > samochód.

    Od tego jest obowiązkowe OC kierowców. Jak na razie nie ma obowiązkowego OC
    klientów, więc można sobie co najwyżej w brodę pluć, jeśli się samemu nie
    zabezpieczyło ekspozycji w sklepie.

    > Uwielbiam dyskusję, kiedy to ja podaję przepisy i na ich podstawie
    > wyciągam wnioski,

    Jakie przepisy podajesz?

    > Tak samo naiwny jest gość parkujący samochód za setki tysięcy złotych na
    > ulicy. Przecież to oczywiste, że każdy może go wówczas obtłuc albo nawet
    > ukraść.

    Mowa jest o sytuacji, gdy coś się stanie przypadkowo i niecelowo.
    Powodzenia w ściąganiu kasy od sprawcy takiego przypadkowego czy
    niecelowego działania.

    > Mogę ubezpieczyć, mogę nie ubezpieczyć. To mój wybór czy to robię i mój
    > wybór czy dochodzę odszkodowania od sprawcy czy od ubezpieczyciela.

    Tak samo wybór tego sąsiada czy Ci odda kasę (za zalanie z powodu rury
    pękniętej nie z jego winy) czy nie odda.
    I jak wyżej - dużo szczęścia w udowodnieniu jego umyślnego działania.

    K.


  • 47. Data: 2010-12-23 10:29:28
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl>

    W dniu 23-12-2010 10:30, Krzysztof pisze:
    > Od tego jest obowiązkowe OC kierowców. Jak na razie nie ma obowiązkowego
    > OC klientów, więc można sobie co najwyżej w brodę pluć, jeśli się samemu
    > nie zabezpieczyło ekspozycji w sklepie.

    Nie, obowiązkowe OC jest z innego powodu. Żeby poszkodowany nie miał
    problemów z odzyskaniem odszkodowania od sprawcy np. z powodu jego złego
    stanu majątkowego.

    > Jakie przepisy podajesz?

    Art. 427 KC, a Ty jaki(e)?

    > Mowa jest o sytuacji, gdy coś się stanie przypadkowo i niecelowo.
    > Powodzenia w ściąganiu kasy od sprawcy takiego przypadkowego czy
    > niecelowego działania.

    Dziękuję. Bardziej od powodzenia przydaje się znajomość prawa.

    > Tak samo wybór tego sąsiada czy Ci odda kasę (za zalanie z powodu rury
    > pękniętej nie z jego winy) czy nie odda.
    > I jak wyżej - dużo szczęścia w udowodnieniu jego umyślnego działania.

    Jakie Ty masz wyobrażenie o życiu? Klasyczna sytuacja: zalanie
    mieszkania poniżej z powodu awarii pralki. Umyślności brak. To sąsiad
    nie odpowiada za zalanie? Kto odpowiada wówczas? Pralka?
    Kierowca na drodze wpadnie w poślizg i uderzy w inne auto. Nie chciał.
    Kto odpowie za szkodę?
    Pójdę z psem na spacer. Pies kogoś pogryzie, chociaż to anielskie i
    potulne zwierze. Na pewno nie chciało nikogo pogryźć, ja też nie
    chciałem. Kto odpowie za to?

    --
    .B:artek.


  • 48. Data: 2010-12-23 10:59:29
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: "Krzysztof" <k...@a...pl>

    ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl> napisał

    > Art. 427 KC, a Ty jaki(e)?

    A ja Ci tłumaczę, że ten przepis nie ma żadnego zastosowania w tysiącach
    codziennych sytuacji.
    Zwróć uwagę na:
    "chyba że uczynił zadość obowiązkowi nadzoru albo że szkoda byłaby powstała
    także przy starannym wykonywaniu nadzoru"
    Zatem życzę powodzenia w udowadnianiu, że rodzic w istocie NIE
    zadośćuczynił obowiązkowi nadzoru i dziecko właśnie z tego powodu niechcący
    potknęło się o wieżę z porcelany. Normalny sędzia zwróci też uwagą na fakt,
    że przy takim, a nie innym rozstawieniu ekspozycji, szkoda mogłaby powstać
    także przy starannym wykonywaniu nadzoru.

    >> Mowa jest o sytuacji, gdy coś się stanie przypadkowo i niecelowo.
    >> Powodzenia w ściąganiu kasy od sprawcy takiego przypadkowego czy
    >> niecelowego działania.
    >
    > Dziękuję. Bardziej od powodzenia przydaje się znajomość prawa.

    No właśnie problem polega na tym, że Ty go najwyraźniej nie znasz albo nie
    potrafisz odpowiednio zinterpretować.

    >> Tak samo wybór tego sąsiada czy Ci odda kasę (za zalanie z powodu rury
    >> pękniętej nie z jego winy) czy nie odda.
    >> I jak wyżej - dużo szczęścia w udowodnieniu jego umyślnego działania.

    > Jakie Ty masz wyobrażenie o życiu?

    Realne.

    > Klasyczna sytuacja: zalanie mieszkania poniżej z powodu awarii pralki.
    > Umyślności brak. To sąsiad nie odpowiada za zalanie? Kto odpowiada
    > wówczas? Pralka?

    Dokładnie taka sama sytuacja, gdy u mnie w ścianie pęknie ze starości rura,
    a woda zaleje sąsiada. W takich przypadkach odszkodowanie bierze się z
    ubezpieczalni, a gdy ktoś nie jest ubezpieczony to albo dogaduje się z
    sąsiadem albo płacze. Przy czym dogadanie się z sąsiadem polega tylko i
    wyłącznie na dobrowolności, a nie na machaniu mu przed nosem kodeksem
    cywilnym, bo choćbyś się spiął, to niczego w ten sposób nie wywalczysz.

    > Kierowca na drodze wpadnie w poślizg i uderzy w inne auto. Nie chciał.
    > Kto odpowie za szkodę?

    O samochodach już rozmawialiśmy.

    > Pójdę z psem na spacer. Pies kogoś pogryzie, chociaż to anielskie i
    > potulne zwierze. Na pewno nie chciało nikogo pogryźć, ja też nie
    > chciałem. Kto odpowie za to?

    Ty, ponieważ psa wyprowadza się w kagańcu i na smyczy.
    Jeśli mimo to pies jakimś cudem ugryzie, bo ktoś koniecznie chciał go
    pogłaskać, to problem ma tenże ktoś.

    K.


  • 49. Data: 2010-12-23 11:58:26
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl>

    W dniu 23-12-2010 11:59, Krzysztof pisze:
    > A ja Ci tłumaczę, że ten przepis nie ma żadnego zastosowania w tysiącach
    > codziennych sytuacji.
    > Zwróć uwagę na:
    > "chyba że uczynił zadość obowiązkowi nadzoru albo że szkoda byłaby
    > powstała także przy starannym wykonywaniu nadzoru"
    > Zatem życzę powodzenia w udowadnianiu, że rodzic w istocie NIE
    > zadośćuczynił obowiązkowi nadzoru i dziecko właśnie z tego powodu
    > niechcący potknęło się o wieżę z porcelany. Normalny sędzia zwróci też
    > uwagą na fakt, że przy takim, a nie innym rozstawieniu ekspozycji,
    > szkoda mogłaby powstać także przy starannym wykonywaniu nadzoru.

    W tym wątku już zwróciłem uwagę (i nie tylko ja), że ciężar dowodu
    obciąża tutaj rodzica. To on musi wykazać, że właściwie pilnował
    dziecka. Rodzic odpowiada na zasadzie ryzyka, a nie winy. Pytanie
    podstawowe: skoro - jak pewnie będzie twierdził - dobrze pilnował
    dziecka, to czemu ono weszło w wystawę? Bo wystawa źle stała? Słabe
    tłumaczenie. Jak dziecko zbije szybę piłką, to też nie jest winą szyby,
    że znajdowała się na torze lotu piłki?

    Postaw samochód na parkingu przed marketem, ktoś Ci go zarysuje wózkiem.
    Będziesz to widział, znasz sprawcę. On Ci powie, że niechcący, przeprosi
    i po sprawie?

    > No właśnie problem polega na tym, że Ty go najwyraźniej nie znasz albo
    > nie potrafisz odpowiednio zinterpretować.

    Uhm.

    > Dokładnie taka sama sytuacja, gdy u mnie w ścianie pęknie ze starości
    > rura, a woda zaleje sąsiada. W takich przypadkach odszkodowanie bierze
    > się z ubezpieczalni, a gdy ktoś nie jest ubezpieczony to albo dogaduje
    > się z sąsiadem albo płacze. Przy czym dogadanie się z sąsiadem polega
    > tylko i wyłącznie na dobrowolności, a nie na machaniu mu przed nosem
    > kodeksem cywilnym, bo choćbyś się spiął, to niczego w ten sposób nie
    > wywalczysz.

    Kwestia podstawowa to czyja jest rura. Jeżeli mieszkańca, a nie
    spółdzielni czy wspólnoty (właściciela budynku), to jest problem tego
    mieszkańca.

    > O samochodach już rozmawialiśmy.

    No i? Jakieś wnioski? Nie widzę specjalnych przepisów wyłączających
    odpowiedzialność za szkodę w odniesieniu do wystaw sklepowych. Zadziw
    mnie i pokaż mi takie.

    > Ty, ponieważ psa wyprowadza się w kagańcu i na smyczy.

    Ale on nie chciał ugryźć! Tak samo jak dziecko nie chciało wejść w
    wystawę, ani rodzice tego nie pragnęli.

    > Jeśli mimo to pies jakimś cudem ugryzie, bo ktoś koniecznie chciał go
    > pogłaskać, to problem ma tenże ktoś.

    Nikt nie chciał go pogłaskać. Pies wyswobodził się z kagańca i
    zaatakował. Co teraz?

    --
    .B:artek.


  • 50. Data: 2010-12-23 12:55:12
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: "Krzysztof" <k...@a...pl>

    ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl> napisał

    > W tym wątku już zwróciłem uwagę (i nie tylko ja), że ciężar dowodu
    > obciąża tutaj rodzica. To on musi wykazać, że właściwie pilnował dziecka.

    I pilnował. Co wg Ciebie jeszcze miał zrobić?

    > Rodzic odpowiada na zasadzie ryzyka, a nie winy. Pytanie podstawowe:
    > skoro - jak pewnie będzie twierdził - dobrze pilnował dziecka, to czemu
    > ono weszło w wystawę?

    Przez przypadek? Nigdy się nie potknąłeś choćby i o własną nogę? Nigdy nie
    zahaczyłeś połą kurtki o coś wystającego? Nigdy nie wpadłeś na drugą osobę
    nawet w szerokim przejściu? I milion podobnych sytuacji. Do tego przełóż to
    sobie na małe dziecko, które nawet będąc prowadzone za rękę może się o coś
    potknąć. Ba! Może coś zrzucić nawet siedząc w wózku, bo akurat wyciągnęło
    rękę nie będąc świadomym, że o to zahaczy. Co w takich sytuacjach
    proponujesz? Związać dziecko w kij i tak nosić ze sobą na plecach? Też może
    się coś wydarzyć, bo dziecko np. zarzyga meble skórzane w ekskluzywnym
    salonie :>

    > Bo wystawa źle stała? Słabe tłumaczenie.

    Dla Ciebie może słabe. Dla normalnego człowieka nie.
    Naprawdę nigdy nie zdarzyło Ci się_niechcący_czegoś zrzucić nie przez
    własną niezdarność, tylko właśnie z powodu tego, że coś było źle
    zabezpieczone?

    > Jak dziecko zbije szybę piłką, to też nie jest winą szyby, że znajdowała
    > się na torze lotu piłki?

    Nie widzę analogii, więc uprasza się o niepodawanie beznadziejnych
    przykładów.

    > Postaw samochód na parkingu przed marketem, ktoś Ci go zarysuje wózkiem.

    Zdarza się. Jeśli świadomię postawię tuż przy wózkarni wiedząc do tego, że
    jest ślisko i wietrznie, więc faktycznie prawdopodobieństwo zderzenia się
    wózka z moim samochodem będzie bardzo duże, to JA będę łosiem, a nie ktoś,
    kto się poślizgnął i wpadł na moje auto.
    To samo jest tutaj - jeśli ktoś stawia wieżę z porcelany na środku sklepu
    łudząc się, że na pewno nic się nie wydarzy, to jest czystym idiotą i nic
    poza tym. Zabiłbym śmiechem tego, kto żądałby ode mnie odszkodowania za to,
    że wieża się rozsypała.

    > Będziesz to widział, znasz sprawcę. On Ci powie, że niechcący, przeprosi
    > i po sprawie?

    A co - mam go podać do sądu?

    >> Dokładnie taka sama sytuacja, gdy u mnie w ścianie pęknie ze starości
    >> rura, a woda zaleje sąsiada. W takich przypadkach odszkodowanie bierze
    >> się z ubezpieczalni, a gdy ktoś nie jest ubezpieczony to albo dogaduje
    >> się z sąsiadem albo płacze. Przy czym dogadanie się z sąsiadem polega
    >> tylko i wyłącznie na dobrowolności, a nie na machaniu mu przed nosem
    >> kodeksem cywilnym, bo choćbyś się spiął, to niczego w ten sposób nie
    >> wywalczysz.
    >
    > Kwestia podstawowa to czyja jest rura.

    Jest to kompletnie nieważne do kogo należy rura. Pękła przez przypadek -
    można powiedzieć nieszczęśliwy wypadek czy zbieg okoliczności. Trzeba
    byłoby być kretynem, żeby kogoś z tego powodu pociągać do
    odpowiedzialności, jeśli ewidentnie nie ma w tym jego winy.

    > No i? Jakieś wnioski? Nie widzę specjalnych przepisów wyłączających
    > odpowiedzialność za szkodę w odniesieniu do wystaw sklepowych.

    A gdzie widzisz_jakiekolwiek_przepisy mówiące o odpowiedzialności za szkodę
    w odniesieniu do wystaw sklepowych?
    I zaznaczam - szkody powstałe w sposób nieumyślny.

    > Nikt nie chciał go pogłaskać. Pies wyswobodził się z kagańca i
    > zaatakował. Co teraz?

    Teraz poproszę o więcej szczegółów z dochodzenia i zeznania świadków.
    Wtedy dopiero będe mógł ocenić sytuację.

    K.

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 9


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1