-
11. Data: 2007-02-24 08:59:28
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: "T" <t...@p...onet.pl>
> Mieszkanie kupiłem jeszcze przed ślubem, auto też. Reszty "majątku"
> jest niewiele bo kokosów nie zarabiam, a ona zarabia jeszcze mniej
> (jest nauczycielką).
No to tyle dobrego (to + brak dzieci) bo sie zbytnio z podzialem majatku
przynajmniej szarpac nie bedziecie.
> Rozwód bez orzekania winy byłby idealnym rozwiązaniem, ale co jeśli
> ona się nie zgodzi?
Jak sie nie zgodzi to sad bedzie rozwazal kwestie winy, tj, ktore z Was ponosi,
ew. zy nie ma wspolwiny. Co sad postanowi zalezy przy tym od tego, jak
przebiegac bedzie postepowanie dowodowe. Jezeli ona sie bedzie upierac przy
Twojej winie to mozesz a nawet - powinienes sie spodziewac wyciagniecia na sali
rozpraw calego mozliwego syfu z Waszego zwiazku, a nawet wiecej (tj. i rzeczy,
ktorych np. nie bylo). Nasilenie tej "nieprzyjemnosci" zalezec bedzie przy tym
od tego na ile jest perfidna, zdesperowana i sprytna. Takze lepiej probuj ja
przekonac.
Mam wziąć winę na siebie?
Lepiej sie dobrze zastanow z tym dobrowolnym raniem winy na siebie, bo
konsekwencje moga byc bardzo daleko idace. Jezeli w postepowaniu sadowym
wyjdzie, ze jestes wylacznie winny, to:
- sad moze NIE ORZEC ROZWODU, o ile zona sie nie bedzie na niego zgadzala.
- jezeli ona sie nie bedzie godzila na rozwod a wniesie o separacje - sad moze
orzec tylko separacje zamiast rozwodu.
- po zakonczeniu calej zabawy rozwodem zona moze - jako ta "niewinna" - zadac od
Ciebie alimentow. Ktos juz o tym wspomnial, jednak pragne Ci uzmyslowic skale
problemu. Zeby skutecznie zadac tych alimentow ona nie bedzie musiala wykazywac,
ze jest w niedostatku i nie ma srodkow do zycia. Wystarczy ze udowodni, ze w
skutk rozwodu jej sytuacja finansowa sie pogorszyla. A skoro jak napisales: po
pierwsze - zarabia mniej (jako nauczycielka to sadze ze w ogole bardzo
niewiele); po drugie - mieszkanie jest Twoje, wiec ona zasadniczo zostanie bez
lokum. Nie trudno wiec wydedukowac ze nie bedzie miala zadnych problemow z
uzyskaniem alimentow. A takie alimenty mozesz byc zobowiazany placic - w
najgorszym wypadku - nawet do konca jej zycia (chyba ze po drodze wyjdzie za maz
albo Wasze sytuacje sie odwroca - tzn. Ty bedziesz "biedniejszy" od niej, czego
Ci nie zycze).
Bo obwiniając ją tylko
> bym się pogrążył i na rozwód czekałbym w nieskończoność!
No jak widzisz wyzej, problem jest bardziej zlozony.
Ona
> upierałaby się przy swoim i nigdy nie uznałaby winy po swojej stronie!
Ale moze jednak uda Ci sie z nia cos wynegocjowac? Moze ona tez jest tym juz
zmeczona i bedzie chciala sprawe rozwiazac i to w miare szybko i bezbolesnie?
> Więc co zrobić i co napisać w pozwie żeby było dobrze? Najlepiej
> byłoby, gdyby ona także chciała tego rozwodu! Tylko jak tego dopiąć?
> Co robić by uznała że lepiej nam będzie osobno? Może masz jakieś
> pomysły?
No - jak wyzej. Pogadaj, ponegocjuj, wskaz, ze jest tragicznie i trzeba byc
rozsadnym. Podnies, ze konfliktowe zalatwianie sprawy moze potrwac kilka lat
(wlasnie mam okazje uczestniczyc w post. rozwodowym, ktore trwa od 2002 roku i
jakos nie sadze zeby sie szybko skonczylo) i jej tez moze to nie byc na reke.
nikogo na boku nie mam, bo
> chciałbym najpierw uporządkować sprawy między mną a moją żoną!
No i slusznie. Zadajacy pytanie chcial przy tym zasygnalizowac, zebys w razie
czego baaaaardzo starannie sie z tym ukrywal, bo to moze zawazyc na orzeczeniu o
winie (na Twoja niekorzysc). Zreszta o nierdzewiejacej milosci do pierwszej
kobiety tez bym nie mowila glosno - z tego rowniez mozna zrobic sprytny uzytek
na rozprawie, zaufaj mi.
Tak swoja droga co do tej pierwszej milosci (w oderwaniu od zagadnien prawnych)
- czy nie sadzisz, ze Twoje uczucie do niej, ktore najwyrazniej jest wciaz zywe,
moglo zawazyc na klimacie Twojego malzenstwa?... Nie odpowiadaj, to pytanie
retoryczne. Raczej pod Twoja wewnetrzna rozwage.
Tak się nie da żyć! Jak to zmienić?
No sposobow jest wiele, przy czym rozwod czy separacja to zasadniczo
ostatecznosc. Co prawda pytales wlasnie o to, ale pozwole sobie zasugerowac -
moze poszukasz jeszcze gdzies ratunku? Ja rozumiem, ze obecnie nie masz ochoty z
nia byc. To aturalne, skoro atmosfera jest fatalna. Ale przypomnialo mi sie, ze
u mnie przez pierwsy rok po slubie tez bylo bardzo nie-fajnie, a potem na
szczescie udalo nam ie wyjsc z tego impasu. Moze wiec u Was to tez nie jest
nieodwracalne?
O
> jakich rozwiązaniach mojego problemu myślałeś? Co miałeś na myśli
> pisząc, że rozwiązań mojego problemu jest kilka? Podpowiedz mi co mam
> zrobić! Potrzebna mi pomoc.
Co do rozwodu - same żądania pozwu moga byc roznie sformulowane i od tego zalezy
niejako spectrum mozliwosci, o ktorym wspominal moj poprzednik. Jednak zeby
rozmawiac o sformulowaniu pozwu, a wiec o linii postepowania, doborze rozwiazan
itd - najpierw trzeba znac stanowisko strony. Dopiero wtedy bedzie wiadomo
(mniej wiecej przynajmniej) czego sie po niej spodziewac i jak to moze wygladac.
A tak na sucho to ciezko cos powiedziec.
Pozdrawiam
T
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
12. Data: 2007-02-24 17:44:52
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: c...@o...pl
"T" <t...@p...onet.pl> wrote:
Bardzo Ci (Wam) dziekuje za wszelkie FACHOWE porady i wsparcie. Teraz
juz mniej wiecej wiem co powinienem robic i jak postepowac. Wiem czego
sie wystrzegac, czego moge sie spodziewac i na co powinienem zwrocic
uwage. Oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze nie bedzie latwo, ale mysle
ze warto sprobowac! Oby tylko ta moja zbytnio nie utrudniala! Najpierw
z nia porozmawiam i dowiem sie jakie jest jej stanowisko i co ona o
tym wszystkim sadzi. Nie bedzie to latwe, ale coz! Musze to zrobic! A
moze w przyszlosci dana mi bedzie jeszcze jedna szansa i w koncu
znajde to, czego szukam?
Na dzien dzisiejszy mam do Ciebie jeszcze tylko jedno pytanie. Czy
jesli nie wezme winy na siebie (teraz juz wiem, ze nie powinienem), to
sad moze orzec separacje zamiast rozwodu?
JD
-
13. Data: 2007-02-24 20:46:55
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: KrzysiekPP <j...@N...ceti.pl>
> jesli nie wezme winy na siebie (teraz juz wiem, ze nie powinienem), to
> sad moze orzec separacje zamiast rozwodu?
Sąd raczej nie zrobi tego o co nie wnioskujesz. Poza tym szkoda sie
nerwiac o separacje bo w dzisiejszym kształcie to jest jakiś dziwny twór
do niczego nie pasujący.
--
Krzysiek, Kraków, http://kszysiek.xt.pl/
-
14. Data: 2007-02-24 21:10:34
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: c...@o...pl
> > jesli nie wezme winy na siebie (teraz juz wiem, ze nie powinienem), to
> > sad moze orzec separacje zamiast rozwodu?
>
> Sąd raczej nie zrobi tego o co nie wnioskujesz. Poza tym szkoda sie
> nerwiac o separacje bo w dzisiejszym kształcie to jest jakiś dziwny twór
> do niczego nie pasujący.
>
To pokrzepiające, co napisałeś :) Ale jeśli podczas procesu moja żona
będzie wnioskować o separację? Czy sąd może się przychylić do jej
prośby, nawet gdy ja się nie będę na to zgadzał?
JD
-
15. Data: 2007-02-26 19:36:49
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: "T" <t...@p...onet.pl>
> To pokrzepiające, co napisałeś :) Ale jeśli podczas procesu moja żona
> będzie wnioskować o separację? Czy sąd może się przychylić do jej
> prośby, nawet gdy ja się nie będę na to zgadzał?
Zasadniczo istnieje taka mozliwosc, a mianowcie w sytuacji, gdyby sad uznal Cie
za WYLACZNIE WINNEGO rozwodu, a Twoja zona nie zgadzajac sie na rozwod WNIOSLABY
O ORZECZENIE SEPARACJI. Wtedy rzeczywiscie sad moze wbrew Twojej woli orzec
separacje.
Pozdrawiam
T
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
16. Data: 2007-02-26 20:20:45
Temat: Re: sprawa - rozwod
Od: c...@o...pl
"T" <t...@p...onet.pl> wrote:
> Zasadniczo istnieje taka mozliwosc, a mianowcie w sytuacji, gdyby sad uznal Cie
> za WYLACZNIE WINNEGO rozwodu, a Twoja zona nie zgadzajac sie na rozwod WNIOSLABY
> O ORZECZENIE SEPARACJI. Wtedy rzeczywiscie sad moze wbrew Twojej woli orzec
> separacje.
Wielkie dzieki za informacje. Teraz juz zdecydowanie wiem wiecej.
Bardzo mi pomogliscie.
Na dzien dzisiejszy juz chyba nie mam wiecej pytan. Odezwe sie gdy
porozmowiam z zona i bede wiedzial na czym stoje. Wtedy poprosze Cie
(Was) juz o konkretna pomoc. Jeszcze raz dziekuje.
Pozdrawiam
JD