-
11. Data: 2003-01-22 21:33:43
Temat: Re: rozwód i adwokat z urzędu
Od: "Barbara" <b...@w...pl>
> > to ja wspomniał Piotr sąd musiał pewnie coś spieprzyć :-)
>
> albo opcja druga wcale nie była taka dobra za jaką się podawała :-)
>
> Sandra
sprawa czy adwokatka?
-
12. Data: 2003-01-22 21:49:49
Temat: Re: rozwód i adwokat z urzędu
Od: "[ piotr sut ]" <W...@t...pl>
'Sandra' wyklawiaturzył/a w niusie
news:b0n1c1$bc1$1@absinth.dialog.net.pl taką oto treść:
|| Niestety trzeba tez wziac pod uwage czynnik ludzki. I mam tu na mysli
|| nie tylko sluchanie stron i swiadkow, ale tez i sam "Wysoki Sad", ktory
|| potrafi czasami strasznie spieprzyc sprawe (wybacz wulg.).
|
| a tu zgadza sie :-) lecz jak bardzo spieprzy :-) apelacja sporadycznie
| pieprzy:-)
Przyklad:
sprawa nie rozwodowa
W Rejonie przez 5 lat dzielili majatek pani i pana. Wyrok byl wymuskany do
granic mozliwosci. Rozstrzygniecie (biorac pod uwage przyczynianie sie
malzonkow, ale takze trzezwe spojrzenie - sprawiedliwe). Biorac pod uwage
koncowe korzysci - pani "wygrala".
Poszly dwie apelacje: pani (pro forma) i pana (nawet nie zatytulowana
"apelacja" tylko mniej wiecej tresci: nie zgadzam sie z wyrokiem sadu -
nic wiecej, zadnych zarzutow). W Okregu mialo zostac przyklepane. Sadzil
sedzia (nie jakis wybitny orzel, raczej taki co sie nie przemecza) i
zrobil cos co mogl zrobic najgorszego: zmienil wyrok. Wywrocil 5 lat
ciezkich bojow pani z panem. Pani zalamana bo Klauzula juz w drodze, pan
triumfuje, choc wiecej mial szczescia niz rozumu.
Zostaje kasacja. Choc wiadomo jakie geste sito trzeba przejsc, zeby stanac
przed obliczem SN, a i podstawy sa watle w tej sprawie.
Dlatego ja zaczalem wierzyc w niesprawiedliwe wyroki.
I pomyslec, ze ten sedzia z Okregu dawno dawno temu jako asesor latal
innym po wodke, bo do innch rzeczy sie nie nadawal:-)
->piotr
-
13. Data: 2003-01-22 21:52:12
Temat: Odp: rozwód i adwokat z urzędu
Od: "Sandra" <d...@w...pl>
Użytkownik [ piotr sut ] <W...@t...pl> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:b0n3ls$ea1$...@n...tpi.pl...
> 'Sandra' wyklawiaturzył/a w niusie
> news:b0n1c1$bc1$1@absinth.dialog.net.pl taką oto treść:
ciach:-)
widze, że dobrze orientujesz sie podobnych sytuacjach ale:-) pewnie tez
wiesz ,że to są wypadki sporadyczne a dlaczego pewnie też wiesz ale to nie
na forum grupy ;-)
Sandra
-
14. Data: 2003-01-22 22:07:37
Temat: Re: rozwód i adwokat z urzędu
Od: "[ piotr sut ]" <W...@t...pl>
'Sandra' wyklawiaturzył/a w niusie
news:b0n3sa$euj$1@absinth.dialog.net.pl taką oto treść:
| widze, że dobrze orientujesz sie podobnych sytuacjach
Tak, ze slyszenia:-)
dobranoc:-)
->piotr
-
15. Data: 2003-01-23 09:26:14
Temat: Re: rozwód i adwokat z urzędu
Od: a...@p...onet.pl
>
>
> > > to ja wspomniał Piotr sąd musiał pewnie coś spieprzyć :-)
> >
> > albo opcja druga wcale nie była taka dobra za jaką się podawała :-)
> >
> > Sandra
>
> sprawa czy adwokatka?
>
>
> > > to ja wspomniał Piotr sąd musiał pewnie coś spieprzyć :-)
> >
> > albo opcja druga wcale nie była taka dobra za jaką się podawała :-)
> >
> > Sandra
>
> sprawa czy adwokatka?
>
I jedno i drugie - zapewne ;)
A tak "filozoficznie" - to chciałabym przyuważyć, że przypisuje się chyba
adwokatom zbyt dużą moc boską ;)
Bo jeśli wydaje się wam, że na podstawie jakichś dokumantów dostarczonych przez
klienta i nawet rozmowy z nim - można jednoznacznie stwierdzić, czy sprawę się
wygra czy nie wygra - to to jest czysta fikcja.
Zazwyczaj wygląda to tak, że jklient pokazyje tylko dokumanty przemawiające na
jego korzyść i w rozmowie podaje fakty wyłącznie korzystne dla siebie. I tak
pozytywnie nastwiony człowiek idzie do sądu przejrzeć akta - a tam pierwsza
niespodzianka. Idzie na sprawę - a tu leci batalia świadków ("Pani mecenas - to
moi koledzy - oni powiedzą, że ...."), którzy zeznają jek jeden mąż na
niekorzyść klienta. I co - mam zrobić striptiz, żeby odwrócić uwagę sądu od
faktów??? A jak w składzie są kobiety ;)))?
To tylko w amerykańskich serialach genialny adwokat Ziółko zaczyna świstać
nisem, pić wodę czy dostaje ataku dziwnej choroby - u nas na szczęście
zazwyczaj liczą się fakty...
I tu przykład z mojej praktyki: przychodzi klient z polisą posagową. Sprawa
prosta - przeprowadziłam ich już kilkadziesiątz pozytywnym skutkiem. Wię tu też
wypróbowana metoda działania: biorę polisę, zadaje serię pytań, piszę pozew,
idę wyluzowana na rozprawę. I tu - Suprise. Okazuje się, że klient płacił
składki przez dwa lata (mi mówił, że cały czas, tylko druczki mu zginęły).
A jeszzce delikwent wstaje i zaczyna bredzić przed sądem, że on ma kasę - i na
tej polisie to juz położył laskę , ale że kolega coś dostał, to on też chciał -
żenada. Sąd (o dzięki ci sędzio S.) zasązda mu jakąś symboliczną część i nie
obciąża kosztami. Dla mnie sukces - a dla klienta?
Klient oczywiście czuje się zawiedziony - bo pani mecenas mówiła mu, że może
dostać 6.000 a dostał tylko 1.000!!! I nie ważne, że nakłamał mi ile wlezie!
Gdybym była DOBRYM adwokatem - wywalczyłabym całą sumę!
Tak mi się wydaje, że nie można tak jak np. Sandra upraszczać sprawy: dobry -
niedobry.
Mam obowiązek działać najlepeij jak potrafię, wykorzystać swoją wiedzę i
poprowadzić spraę najkorzystniej dla klienta.
I czasami klient mimo że przegra - to i tak jest wygrany: bo np. udało się
zawrzeć ugodę obcinającą odsetki i znoszącą koszty, bo dostał dwa lata w
zawieszeniu a mógł dostać do odsiadki...
Takie uogólnianie, że adowkaci oszukują klientów, zwodzą ich jest dla mnie
krzywdzące - ja tego nie robię (mój mąż nieprawnik zawsze wtedy zaznacza, że ze
mnie porządnego adwokata nie będzie). Fakt - jestem na aplikacji, dopiero
zaczynam całą zabawę - ale niech mi nikt nie wmawia, że bedę oszustem i świnią
jak tylko założę togę.
To tak samo, jak twierdzenie, że sędziowei to łapówkarze. To, że któregoś z
nich posądzono o przyjęcie kasy za "odpowiedni" wyrok nie znaczy, że wszystcy
biorą - a takie jest odczucie "ludzi z ulicy".
Najgorsze, że prawnicy sami taki obraz utrwalają - tworząc wzajemnie
zwalczające się frakcje: sędziowe nie lubią adwokatów, adwokaci najeżdżają na
sędziów, wszyscy zazdroszczą notariuszom - niezła polka.
Oj - troszkę zjechałam z tematu - wybaczcie.
A wracając do wątku - to od adwokata, który w pierwszej rozmowie zapewnia, że
sprawę wygra - uciekałabym jak najdalej. On wcale nie jest dobry - tylko dobrze
mu się marzy :)
Karina
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
16. Data: 2003-01-23 09:39:40
Temat: Odp: rozwód i adwokat z urzędu
Od: "Sandra" <d...@w...pl>
Użytkownik <a...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:0...@n...onet.pl...
nic dodać nic ująć :-)
zgadzam się z Tobą w zależności od sprawy ...są sprawy tak oczywiste,że z
góry wiadomo jakie bedzie rozstrzygniecie i sprawy o ktorych tak pięknie
napisałaś...
Sandra