eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.praworezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 117

  • 21. Data: 2006-02-11 14:20:41
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    locke [###l...@p...wiggin.com.###] napisał:

    > Na podstawie tego, co piszesz można wywnioskować, że chrzest to
    takie
    > "hokus-pokus" zależne wyłącznie od księdza, który wykonuje
    odpowiednie
    > gesty i wypowiada określone słowa. A czy nie jest czasem tak, że
    > sakramentów udziela Bóg, a ksiądz tylko pośredniczy? Podobnie masz z
    > sakramentalnym małżeństwem - brak wolnej woli jednej ze stron
    oznacza
    > nieważność sakramentu.

    Przyjęty przez Ciebie pogląd jest oparty na wierze. Wiara i religia,
    to bardzo delikatna materia. Musisz zawsze starać się widzieć to z
    punktu widzenia zainteresowanego, a nie Twojego własnego. Przecież
    istnienia Boga nikt nie dowiódł naukowo i pozostaje nam wierzyć, że
    istnieje. Dla Ciebie sakramentu tego udziela Bóg. Ale niektórzy w
    niego nie wierzą i należy uszanować ich pogląd. Dla nich chrzest jest
    właśnie takim "hokus-pokus".


  • 22. Data: 2006-02-11 18:25:55
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: "locke" <l...@p...wiggin.com>


    Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:dskk7i$31a$1@news.onet.pl...

    > Osobiście uważam ze chrzest dzieci to bardzo skuteczna metoda
    rozpoczynania
    > nie tyle wychowania do odpowiedzialnej Miłości co niestety indoktrynacji

    Nie da się ukryć, że masz rację...


  • 23. Data: 2006-02-11 18:30:25
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: "locke" <l...@p...wiggin.com>


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:dskrj9$cpc$1@inews.gazeta.pl...

    > Tak czy inaczej musiał byś wykazać, że poniosłeś jakąś szkodę z tytułu
    > ochrzczenia Cię. Nie przychodzi mi tu nic do głowy, ale może Ty masz
    > jakiś pomysł, skoro taką straszną tragedię z tego czynisz.

    Jaką szkodę ponosi się w wyniku ochrzczenia? Chociażby przymusowy udział w
    religijnej indoktrynacji podczas tzw. "lekcji" religii.

    >
    > To samostanowienie jest ograniczane w wielu przypadkach, a ochrzczenie
    > noworodka - które dla osoby niewierzącej w zasadzie pozostaje pustym
    > gestem - jest bodaj najmniej dolegliwym ograniczeniem z mi znanych.

    Biorąc pod uwagę, że ochrzczenie skutkuje potem praniem mózgu, to nie jest
    to takie mało dolegliwe. Wojsko to ledwo parę miesięcy wyrwanych z życia - a
    przy tym często przynoszących jakąś korzyść; nauka w szkole - tylko dla
    takich jak ty może być szkodliwa (bo wg was więcej czasu powinno się spędzać
    w kościele, a szkoła w tym przeszkadza). Tymczasem nauka religii - poza
    otumanieniem - nie daje nic.


  • 24. Data: 2006-02-11 20:30:15
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: "Sky" <s...@o...pl>


    Użytkownik "locke" <l...@p...wiggin.com> napisał w wiadomości
    news:dsl9st$4in$1@news.interia.pl...
    >
    > Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
    > news:dskk7i$31a$1@news.onet.pl...
    >
    > > Osobiście uważam ze chrzest dzieci to bardzo skuteczna metoda
    > rozpoczynania
    > > nie tyle wychowania do odpowiedzialnej Miłości co niestety indoktrynacji
    >
    > Nie da się ukryć, że masz rację...

    Jeśli nie możemy z tym /na razie?/ nic zrobić to przynajmniej otwarcie o tym
    mówmy...


  • 25. Data: 2006-02-11 20:57:33
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: "Sky" <s...@o...pl>


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:dskrj9$cpc$1@inews.gazeta.pl...
    > Sky [###s...@o...pl.###] napisał:
    >
    > > Mogę więc uznać że poniosłem w ten sposób szkodę moralną i wystąpić
    > na tej
    > > podstawie o odszkodowanie...? O konsekwencjach wielu lat tracenia
    > czasu,
    > > sił i środków materialnych na rzeczy niezgodne z moim osobistym
    > > interesem nie wspominając... ;)
    >
    > Tak. Przy czym roszczenie raczej możesz kierować do rodziców, którzy
    > ewentualnie - wg twojej tezy - nadużyli swoich rodzicielskich
    > uprawnień, niż do Kościoła w którym zostałeś ochrzczony.

    A to dlaczego? ;)
    Rodzice działali z czyjegoś konkretnego pod/p/uszczenia.
    Można więc mówić o współwinie lub współsprawstwie -czyż nie? ;)

    > Dochodzi tu
    > kwestia przedawnienia. Zgodnie z art. 121 kc bieg przedawnienia Twoich
    > roszczeń w stosunku do rodziców ulega zawieszeniu na czas ich władzy
    > rodzicielskiej. Przyznam, że nie wiem jak to połączyć z art. 442 kc,
    > gdzie wyrażono bezwzględne przedawnienie po 10 latach od zdarzenia.
    > Tak czy inaczej musiał byś wykazać, że poniosłeś jakąś szkodę z tytułu
    > ochrzczenia Cię. Nie przychodzi mi tu nic do głowy, ale może Ty masz
    > jakiś pomysł, skoro taką straszną tragedię z tego czynisz.

    Chrzest można traktować jako pierwszy z dalszego ciągu po tymże akcie
    następujących wydażeń -pogłebiających zależność od danej organizacji.
    Naliczanie przedawnienia powinno zdaje się więc rozpoczynać od momentu
    ustania owego ciągu zdarzeń lub wpływu okoliczności z nich wynikających -i
    wcale nie o władzy rodzicielskiej mowa -ale o zależnosci od oddziaływania
    danej organizacji religijnej. ;)

    > >> A to już mało prawne argumenty i nie podejmuję się polemiki z nimi.
    > >> Generalnie, to moim zdaniem starasz się nadmiernie skomplikować
    > rzeczy
    > >> proste..
    > > A czego ma twoim zdaniem chronić prawo jeśli nie podstawowego prawa
    > > jednostki do samostanowienia? ;)
    >
    > To samostanowienie jest ograniczane w wielu przypadkach,

    Nie mówmy o oczywistościach /typu "wolność jednego kończy się tam gdzie
    zaczyna wolność drugiego"/ -ale o wypadkach owocujacych ewidentnymi
    patologiami.

    > a ochrzczenie
    > noworodka - które dla osoby niewierzącej w zasadzie pozostaje pustym
    > gestem - jest bodaj najmniej dolegliwym ograniczeniem z mi znanych.
    > Pomyśl o ograniczeniach w postaci służby wojskowej, podatków,
    > obowiązkowej nauki, zakazu zabijania współbliźnich (nawet jak Cię
    > denerwują). Cóż w obliczu takiego bezprawia oznacza polanie kilkoma
    > kroplami wody i odmówienie modlitwy?

    Jeśli na tym by się kończyło to rzeczywiście nie byłoby tematu. Niestety u
    pewnej -wcale nie marginalnej ale znaczącej- części populacji "ochrzczonych"
    na tym "pustym geście" się nie kończy /dla jednych niestety dla drugich -na
    szczęście/...a czasem kontynuacja tak rozpoczętej "drogi" prowadzi do
    znaczących nadużyć wobec "bliźnich" od nietolerancji poprzez "mobbing
    religijny" po zabójstwa włącznie, na co historia organizacji tego typu
    dowodów jest pełna... ;)


  • 26. Data: 2006-02-11 20:58:46
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: "Sky" <s...@o...pl>


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:dskrun$9gp$1@nemesis.news.tpi.pl...
    > locke [###l...@p...wiggin.com.###] napisał:
    >
    > > Na podstawie tego, co piszesz można wywnioskować, że chrzest to
    > takie
    > > "hokus-pokus" zależne wyłącznie od księdza, który wykonuje
    > odpowiednie
    > > gesty i wypowiada określone słowa. A czy nie jest czasem tak, że
    > > sakramentów udziela Bóg, a ksiądz tylko pośredniczy? Podobnie masz z
    > > sakramentalnym małżeństwem - brak wolnej woli jednej ze stron
    > oznacza
    > > nieważność sakramentu.
    >
    > Przyjęty przez Ciebie pogląd jest oparty na wierze. Wiara i religia,
    > to bardzo delikatna materia. Musisz zawsze starać się widzieć to z
    > punktu widzenia zainteresowanego, a nie Twojego własnego. Przecież
    > istnienia Boga nikt nie dowiódł naukowo i pozostaje nam wierzyć, że
    > istnieje. Dla Ciebie sakramentu tego udziela Bóg. Ale niektórzy w
    > niego nie wierzą i należy uszanować ich pogląd. Dla nich chrzest jest
    > właśnie takim "hokus-pokus".
    >


  • 27. Data: 2006-02-11 21:17:26
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: Paweł Sakowski <p...@s...pl>

    locke wrote:
    > Jaką szkodę ponosi się w wyniku ochrzczenia? Chociażby przymusowy udział w
    > religijnej indoktrynacji podczas tzw. "lekcji" religii.

    Nieprawda, osoba ochrzczona może spokojnie nie uczestniczyć w szkolnej
    indoktrynacji.

    > Biorąc pod uwagę, że ochrzczenie skutkuje potem praniem mózgu,

    Skutkuje? Jesteś w stanie wyjaśnić w jaki sposób polanie człowieka
    publicznie wodą w wieku kilku miesięcy powoduje u niego trwałe zmiany w
    psychice?

    Nie chcę polemizować z tezą, że pewne czynności religijne dają w efekcie
    pranie mózgu. Ale nie zgodzę się, że sama ceremonia chrztu jest tego
    przyczyną.

    --
    Paweł Sakowski <p...@s...pl>


  • 28. Data: 2006-02-11 23:25:40
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    locke [###l...@p...wiggin.com.###] napisał:

    > Jaką szkodę ponosi się w wyniku ochrzczenia? Chociażby przymusowy
    udział w
    > religijnej indoktrynacji podczas tzw. "lekcji" religii.

    To musi być szkoda materialna. Poza tym nie wydaje mi się, by udział w
    lekcjach religii akurat wynikał z przyjęcia chrztu. choćby z tego
    powodu, że nikt ucznia ani rodziców o chrzest nie pyta.

    > Biorąc pod uwagę, że ochrzczenie skutkuje potem praniem mózgu, to
    nie jest
    > to takie mało dolegliwe.

    Wykaż związek przyczynowo-skutkowy przyjęcia chrztu z koniecznością
    uczestnictwa w organizowanych przez Kościół nabożeństwach.

    > Wojsko to ledwo parę miesięcy wyrwanych z życia
    > - a przy tym często przynoszących jakąś korzyść; nauka w szkole -
    tylko
    > dla takich jak ty może być szkodliwa (bo wg was więcej czasu powinno
    się
    > spędzać w kościele, a szkoła w tym przeszkadza). Tymczasem nauka
    religii
    > - poza otumanieniem - nie daje nic.

    Nie podejmując z Tobą polemiki na temat tego, co nam daje religia
    chciał bym Ci zwrócić uwagę, że o ile wojsko i szkoła są przymusowe,
    to nie ma siły ludzkiej, która zmusiła by Cię do wiary w Boga.







  • 29. Data: 2006-02-11 23:27:12
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Sky [###s...@o...pl.###] napisał:

    > Jeśli nie możemy z tym /na razie?/ nic zrobić to przynajmniej
    otwarcie o
    > tym mówmy...

    A co byś chciał z tym zrobić?


  • 30. Data: 2006-02-11 23:59:05
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Sky [###s...@o...pl.###] napisał:

    > A to dlaczego? ;)
    > Rodzice działali z czyjegoś konkretnego pod/p/uszczenia.
    > Można więc mówić o współwinie lub współsprawstwie -czyż nie? ;)

    Ja tam sądzę, że z reguły,jeśli rodzice nie kierują sie przy chrzcie
    względami wiary, to tradycją, zwyczajem, środowiskiem.

    > Chrzest można traktować jako pierwszy z dalszego ciągu po tymże
    akcie
    > następujących wydażeń -pogłebiających zależność od danej
    organizacji.

    Weź że wreszcie wykaż, w jakieś to uzależnienie popada człowiek w
    wyniku przyjęcia chrztu. Zwłaszcza w wieku niemowlęcym, gdy z reguły
    tego nie pamięta.

    > Naliczanie przedawnienia powinno zdaje się więc rozpoczynać od
    momentu
    > ustania owego ciągu zdarzeń lub wpływu okoliczności z nich
    wynikających -i
    > wcale nie o władzy rodzicielskiej mowa -ale o zależnosci od
    oddziaływania
    > danej organizacji religijnej. ;)

    Może i powinno, tym nie mniej w ustawie nie ma tego. Pisz do Sejmu, by
    zmienili :-)

    > Nie mówmy o oczywistościach /typu "wolność jednego kończy się tam
    gdzie
    > zaczyna wolność drugiego"/ -ale o wypadkach owocujacych ewidentnymi
    > patologiami.

    O jakiej patologii piszesz?

    > Jeśli na tym by się kończyło to rzeczywiście nie byłoby tematu.
    Niestety u
    > pewnej -wcale nie marginalnej ale znaczącej- części populacji
    > "ochrzczonych" na tym "pustym geście" się nie kończy /dla jednych
    > niestety dla drugich -na szczęście/...a czasem kontynuacja tak
    > rozpoczętej "drogi" prowadzi do znaczących nadużyć wobec "bliźnich"
    od
    > nietolerancji poprzez "mobbing religijny" po zabójstwa włącznie, na
    co
    > historia organizacji tego typu dowodów jest pełna... ;)

    Ale co ma z tym wspólnego chrzest? Jeśli ktoś postanawia wystąpić z
    kościoła, to chrzest ma dla niego akurat najmniejsze znaczenie.
    Prędzej będzie się wahał z uwagi na nacisk miejscowej społeczności,
    rodziny, przyjaciół. Ze względu na obawy natury etycznej. Chrzest dla
    niewierzącego - zwłaszcza przyjęty w wieku niemowlęcym - nie jest
    przecież żadną przeszkodą.

    Na całym świecie ludzie są wychowywani zgodnie z przekonaniami ich
    rodziców. To przecież jest normalne i oczywiste. Choćby z tej
    prozaicznej przyczyny, że to rodzice płacą za to wychowanie - jak już
    inne argumenty do Ciebie nie przemawiają. Stąd też mamy kraje
    tradycyjnie katolickie, protestanckie, muzułmańskie itd. Bo dzieci są
    wychowywane w wierze rodziców. Nowa religia pojawia sie najczęściej w
    wyniku napływu ludności o innych tradycjach.

    Nie uważam się za religioznawcę, ale każda z religii wiąże się z
    różnego rodzaju naukami kierowanymi do młodzieży i dzieci. To przecież
    oczywiste i normalne. I nikt dzieci nie pyta, czy chcą, bo i pytanie
    nie miało by głębszego sensu. Jak mają wiedzieć, czy chcą lub nie,
    skoro nie wiedzą, w co mają wierzyć? Trzeba im najpierw pokazać tę
    wiarę. Potem, niech wybierają. Oczywiście, jakimś tam ideałem było by
    przekazanie każdemu dziecku założeń wszystkich istniejących na świecie
    religii i danie prawa wyboru.

    Ale po pierwsze, przy założeniu, że jest jeden Bóg, nie ma to sensu.
    Bo skoro jest jeden, to wychodzi na to, że różnimy się od braci w
    innej wierze jedynie sposobem wyrażania wiary. A zakładając, ze go nie
    ma, to jaki sens jest nauczać o czymś, czego nie ma.

    Po drugie każdy z nas na swój własny sposób wierzy. Nawet wiara w to,
    że nie ma Boga jest też przecież wiarą. Tak więc zawsze przekaz będzie
    obarczony subiektywizmem przekazującego. Będzie on zawsze odnosił
    informacje o innych religiach do tej, której jest wyznawcą.

    Po trzecie tych religii jest tak dużo, że w rozsądnym czasie i tak nie
    był byś w stanie ich wszystkich poznać w miarę gruntownie, a pobieżne
    poznanie nie ma żadnego sensu, bo generalnie niczym się nie różnią
    poza tradycją. Każda uczy miłości, szacunku i dobroci. To, czy modlisz
    się o zachodzie słońca, w sobotę, w niedzielę - jak wierzę sam
    osobiście - dla Boga jako istoty idealnej większego znaczenia mieć nie
    powinno. Zresztą ufam, że akurat modlitwa, to nie jest to, co Bogu
    jest najmilsze, ale to już moja indywidualna sprawa.

    No i po czwarte: Zastanów się, czy warto poświęcać tyle energii w
    walkę z czymś, w istnienie czego jak sam piszesz nie wierzysz?

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 10 ... 12


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1