-
11. Data: 2004-01-30 13:00:15
Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
Od: "Kalina" <k...@w...pl>
Użytkownik "bosz" <b...@u...agh.edu.pl> napisał w wiadomości
news:bvb4bg$7av$1@galaxy.uci.agh.edu.pl...
> >
>
> Mysle, ze to niepotrzebna proba ataku ad personam.
Ataku???? Zapewniam, że nie było to moim zamiarem.
> Oprocz czasu jest jeszcze cos..."praie brudow"...
Coś mi mówi, że mąż Ani będzie je prał niezależnie od jej postawy.
> Nawet Pani sobienie zdaje sprawy do czego potrafi byc zdolny taki malzonek
> (mojego kolege taka malzonka oskarzala nawet o molestowanie seksualne
> coreczki - na szczescoe dla dziecka byla na tyle "glupia", ze je nie
> obznajomila z widokiem meskich...)
Fakt. Pewne rzeczy trudno sobie wyobrazić. Co do żony kolegi - brak słów.
>
> Ale moze np przez 5 lat nie otrzymac rozwodu, gdy dowie sie ze maz ja
kocha
> i sadzi ze jej przejdzie, ze po tym wszystkim wspolzyli i wszystko
> bylodobrze tylko ze ja olezanka "zbuntowala"... ale on ja kocha
> mimo to i sadzize jej przejdzie.
Nie wynika to z tego co napisała Ania, a ja opierałam się na jej relacji. W
końcu chodzi o konkretną sytuację, a porada jest raczej ogólna, bo i
informacje skąpe.
>
> Pytaine CZY DOSTANIE rozwod z orzeczeniemwylacznej wuiny meza.
> i za jaka cene.
To będzie zależało od sędziego i dowodów. Nie wypowiadam się kategorycznie,
bo nie mam podstaw.
> A poza tym (choc to nie temat na grupe - niby dlaczego ma byc na wiecznym
> utrzymaniu bylego meza ? poradzi jej pani zeby zyla w konkubinacie bo
> straci alimenty ?) 5 lat to sporo czasu by sie pozbierac i zaczac zyc..
Nie taka była moja intencja. Jak dla mnie najlepiej by było, gdyby zaraz po
rozwodzie mogła z pogardą na twarzy odwrócić się do "byłego" plecami i
zacząć żyć. Bez jego " pomocy". Ale w obecnej chwili (studiuje, nie pracuje)
nie może sobie na to pozwolić. Zresztą mam wrażenie, że ta pomoc nie będzie
potrzebna długo. Właściwie to forma zabezpieczenia. Co do konkubinatu -
zdecydowanie nie. Ja nie radzę jak oskubać byłego męża, ale jak korzystać ze
swoich praw w przypadku, gdy tego potrzebujemy. Gdyby Pan był w takiej
sytuacji jak Ania też radziłabym Panu jw.
>
>
> No prosze popatrzyc..
> mloda osoba decyduje sie na rozwod..
> dlaczego mialaby zakladac, ze bedzie zyla w niedostatku przez reszte zycia
z
> alimentow np 300 pln.
Oczywiście zakładamy, że nie będzie aż tak źle. Niemniej jednak Ania w tej
chwili jest w słabej kondycji psychofizycznej. Może się tak nieszczęśliwie
złożyć, że za jakiś czas te kłopoty powrócą i wtedy pomoc ze strony byłego
męża może się okazać niezbędna. Jeśli oczywiście nadal będzie sama i nie
będzie miała nikogo. Jeśli nie dobrowolna to... nakazana przez sąd.
>
> A jesli normalnie ulozy sobie zycie po 5 latach to tylko SATYSFAKCJA jej
> zostanie z tego, ze ma rozwod z wylacznej winymeza.
Ja tylko radzę. Ania nie musi mnie posłuchać. Niestety czasami człowiek nie
walczy, bo wydaje mu się, że sobie poradzi i nie będzie nigdy aż tak źle...
Szkoda, że potem jest już za późno. Oczywiście Ani życzę, by ułożyła sobie
szybko życie i nie oglądała się wstecz.
Pozdrawiam
Kalina
-
12. Data: 2004-01-30 13:34:11
Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
Od: bosz <b...@u...agh.edu.pl>
Kalina wrote:
>
> Użytkownik "bosz" <b...@u...agh.edu.pl> napisał w wiadomości
> news:bvb4bg$7av$1@galaxy.uci.agh.edu.pl...
>
>> >
>>
>> Mysle, ze to niepotrzebna proba ataku ad personam.
>
> Ataku???? Zapewniam, że nie było to moim zamiarem.
OK.
>> Oprocz czasu jest jeszcze cos..."praie brudow"...
>
> Coś mi mówi, że mąż Ani będzie je prał niezależnie od jej postawy.
I tu jest "pies pogrzebany".
Maz Ani ma kilka mozliwosci, Ania tez.
Zalozmy ze Ania zaczyna od takiej mzliwosci, ze proponuje mezowi
iz wystepuje o rozwod bez orzekania o winie, lecz GDYBY ten zaczal
jakies brudy, to zmiein zadanie pozwu na rozwod z jego wylacznej winy.
Maz ma wtedu mozliwosc "praina brudow", lecz zna tez koszty.
BEDZIE mogl co prawda "ugrac" wine obopolna ale wtedy i jego "brudy"
moga byc "poddane praniu". Jesli w istocie jest winny i to bardziej,
jest glupia strategiaz jego strony wszczynaine boju..
Jesli Ania "z grubej rury" zazada orzeczeina wylacznej winy meza,
nie bedzie mial NIC DO STRACENIA.
>> Nawet Pani sobienie zdaje sprawy do czego potrafi byc zdolny taki
>> malzonek (mojego kolege taka malzonka oskarzala nawet o molestowanie
>> seksualne coreczki - na szczescoe dla dziecka byla na tyle "glupia", ze
>> je nie obznajomila z widokiem meskich...)
>
> Fakt. Pewne rzeczy trudno sobie wyobrazić. Co do żony kolegi - brak słów.
>
>>
>> Ale moze np przez 5 lat nie otrzymac rozwodu, gdy dowie sie ze maz ja
> kocha
>> i sadzi ze jej przejdzie, ze po tym wszystkim wspolzyli i wszystko
>> bylodobrze tylko ze ja olezanka "zbuntowala"... ale on ja kocha
>> mimo to i sadzize jej przejdzie.
>
> Nie wynika to z tego co napisała Ania, a ja opierałam się na jej relacji.
> W końcu chodzi o konkretną sytuację, a porada jest raczej ogólna, bo i
> informacje skąpe.
Rozwod jest mozliwy wlasciwie z jednego powodu:
Calkowity i zupelnyrozklad pozycia malzenskiego,
pod warunkiem ze nie ucierpi na tym dobro maloletnich dzieci.
COKOLWIEK dzis Ania pisze nie znaczy, ze na sali sadowej ine dowie sie,
ze maz myslal, ze w ten sposob ja odzyska wzbudzajac jej zazdrosc..
Wiem ze sad jest od oceny dowodow.. ale..w sprawch rodzinnych takie dowody
to zwykle zeznaina swiadkow, a jest takie porzekadlo:
Lze jak swiadek..
>> Pytaine CZY DOSTANIE rozwod z orzeczeniemwylacznej wuiny meza.
>> i za jaka cene.
>
> To będzie zależało od sędziego i dowodów. Nie wypowiadam się
> kategorycznie, bo nie mam podstaw.
Dowodem sa zwykle zeznania swiadkow... roooozne cuda moga sie zdarzyc.
>> A poza tym (choc to nie temat na grupe - niby dlaczego ma byc na wiecznym
>> utrzymaniu bylego meza ? poradzi jej pani zeby zyla w konkubinacie bo
>> straci alimenty ?) 5 lat to sporo czasu by sie pozbierac i zaczac zyc..
>
> Nie taka była moja intencja. Jak dla mnie najlepiej by było, gdyby zaraz
> po
> rozwodzie mogła z pogardą na twarzy odwrócić się do "byłego" plecami i
> zacząć żyć. Bez jego " pomocy". Ale w obecnej chwili (studiuje, nie
> pracuje) nie może sobie na to pozwolić. Zresztą mam wrażenie, że ta pomoc
> nie będzie potrzebna długo. Właściwie to forma zabezpieczenia. Co do
> konkubinatu - zdecydowanie nie. Ja nie radzę jak oskubać byłego męża, ale
> jak korzystać ze swoich praw w przypadku, gdy tego potrzebujemy. Gdyby Pan
> był w takiej sytuacji jak Ania też radziłabym Panu jw.
Jak pisalem jest to wlasciwie niena temat grupy i ja ie posadzam Pania o zle
intencje. Glowna mysla bylo:
Zla ugoda moze byc lepsza od dobrej wygranej..
Tak zupelnie przy okazji tylko zwrocilem uwage, ze ustawienie sie na pozycji
czlowieka, ktory ma "korzysc" z tego ze sobie nie poradzi to nienajlepszy
pomysl.
>> No prosze popatrzyc..
>> mloda osoba decyduje sie na rozwod..
>> dlaczego mialaby zakladac, ze bedzie zyla w niedostatku przez reszte
>> zycia
> z
>> alimentow np 300 pln.
>
> Oczywiście zakładamy, że nie będzie aż tak źle. Niemniej jednak Ania w tej
> chwili jest w słabej kondycji psychofizycznej.
WLasnie dlatego moja propozycja do negocjacji.
Rozwod bez orzekania o winie, alimenty na studjujaca zone i na dziecko
spokojny rozwod bez brudow...kontakty z dzieckiem, dobra atmosfera podczas
wizyt... same korzysci....
Lub "pranie brudow" i wniosek o orzeczenie wylacznej winy meza,
alimenty na byla zone (z mozliwoscia do konca zycia), alimenty na dziecko,
...
No i Pani Ania dodaje ze wie, ze to byloby DLA DZIECKA gorsze, gdyby rodzice
tak sie
przed sadem obsmarowali ze nie mogliby na siebie patrzec...
Ale wybor nalezy do meza...
Boguslaw
-
13. Data: 2004-01-30 15:29:24
Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
Od: "MG" <m...@o...pl>
> No i Pani Ania dodaje ze wie, ze to byloby DLA DZIECKA gorsze, gdyby rodzice
> tak sie
> przed sadem obsmarowali ze nie mogliby na siebie patrzec...
Z tego co wiem, a z Ania mialam oprocz tej dyskusji kontakt mailowy, to Ania
nie ma dzieci. To nieco ułatwia sprawę i powoduje, że w ewentualną "wojnę
rozwodową" nie będzie zamieszana Bogu ducha winna i bezbronna istota, tj.
dziecko.
Nadal, pomimo tego co zostało tu dotychczas napisane, uważam, że dogadywanie
się z tym człowiekiem (mężem) jest pozbawione racji bytu, poza tym nie widze
powodu, aby po tym wszystkim, co wg relacji Ani zrobił, ułatwiać mu życie.
Uważam, że przyszedł czas na to, aby Ania zajęła się sobą i zadbała o swoją
przyszłość, która zważywszy na konsekwencje zachowania jej męża (problemy
zdrowotne) może nie być łatwa. Poza tym wiem także, że Ania dysponuje na
szczęście także innymi, niż zeznania świadków, dowodami, jak choćby opinia
lekarza i pare innych, o których pisać nie będę (ponieważ dowiedziałam się o
nich z prywatnej korespondencji od Ani do mnie, w związku z czym nie uznaje za
stosowne o nich tu pisać).
Przy tym zdaję sobie sprawę jak dalece nieprzyjemne i bolesne jest
postępowanie rozwodowe a mimo to nadal doradzam Ani walkę - pod tym jednym
tylko warunkiem, że podejmie ją z pełną świadomością jej trudów i że będzie na
to przygotowana w ten sposób, że uzbroi się w siłę i "twardość" potrzebną by
wybrnąc z tej całej sytuacji i osiągnąć wspomnianą przez bosza satysfakcję.
Tyle że w moim odczuciu satysfakcjonujące w tej sytiacji może być tylko
rozrtrzygnięcie nie skażone kajaniem się przed byłym mężem i będąe
konsekwencją tego, że Ania wreszcie, we własnej obronie, stawi czoła krzywdzie
jaką jej wyrządził i zażąda, by poniósł tego konsekwencje.
Wiem, że to pewnie zabrzmi utopijnie, ale pomimo tego, że niejednokrotnie
napotykałam na rozstrzygnięcie sądowe graniczące z paranoją, wierzę w
sprawiedliwość. Jak nie w sądzie to gdzie indziej.
Pozdrawiam
MG
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
14. Data: 2004-01-31 10:46:19
Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
Od: bosz <b...@u...agh.edu.pl>
MG wrote:
>> No i Pani Ania dodaje ze wie, ze to byloby DLA DZIECKA gorsze, gdyby
>> rodzice tak sie
>> przed sadem obsmarowali ze nie mogliby na siebie patrzec...
>
> Z tego co wiem, a z Ania mialam oprocz tej dyskusji kontakt mailowy, to
> Ania nie ma dzieci. To nieco ułatwia sprawę i powoduje, że w ewentualną
> "wojnę rozwodową" nie będzie zamieszana Bogu ducha winna i bezbronna
> istota, tj. dziecko.
>
> Nadal, pomimo tego co zostało tu dotychczas napisane, uważam, że
> dogadywanie się z tym człowiekiem (mężem) jest pozbawione racji bytu, poza
> tym nie widze powodu, aby po tym wszystkim, co wg relacji Ani zrobił,
> ułatwiać mu życie.
Mysle ze pozostaniemy przy swoim, wiec tylko sprostowanie..
chodzi o ulatwienie SOBIE zycia.
Boguslaw
-
15. Data: 2004-01-31 15:34:03
Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
Od: "MG" <m...@o...pl>
> Mysle ze pozostaniemy przy swoim, wiec tylko sprostowanie..
>
> chodzi o ulatwienie SOBIE zycia.
No i dochodzimy, zdaje się do sedna sprawy. Na początku chciałabym zaznaczyć,
że szanuję Twoje zdanie i bez wątpienia masz mocne argumenty na jego poparcie.
Ja jednak patrze na sprawę nieco inaczej. Rzeczywiście dużo prostrze byłoby
załatwienie tej kwestii (czyt. rozwodu) po tzw. najmniejszej linii oporu, z
jak najmniejszymi obciążeniami psychicznymi no i generalnie bez wszczynania
wojny. Moim zdaniem jednak należy patrzeć nieco bardziej perspektywicznie i
nieco dalej sięgnąć w przyszłość. Tam bowiem może się okazać, że konieczne
było przejście przez koszmar rozwodu z orzekaniem o wyłącznej winie (jego),
aby móc normalnie funkcjonować, gdyż zważywszy na konsekwencje tego małżeństwa
(problemy zdrowotne Ani) - alimentacja ze strony męża może być konieczna. A z
kolei podarowanie sobie tego luksusu spokojnego załatwienia sprawy teraz i tu
(tj. w czasie samego rozwodu) może mieć negatywne konsekwencje na przyszłość i
doprowadzić do sytuacji, w której Ania pozostanie np. bez środków do życia.Tak
więc problem polega na ważeniu argumentów za i przeciw określonemu
rozwiązaniu. Nie ukrywam, że cieszę się, że nie mi przypadło w udziale
dokonywanie wyboru.
Poruszana była także, zdaje mi się że również przez Ciebie, problematyka
ewentualnego zarzutu z jego, tj. męża strony, co mogło by dorpowadzić do
odwrócenia kota ogonem, że tak powiem, i orzeczenia o Ani wyłącznej winie. Aby
tu się rzetelnie wypowiedzieć należało by znać więcej szczegółów, natomiast z
tego co wiem (szczególnie a propos dowodów, jakimi Ania dysponuje) wydaje mi
się to dalece nieprawdopodobne. Tyle że surrealizm polskiego wymiaru
sprawiedliwości jest niekiedy przerażający i uczy wstrzemięźliwości w takich
osądach... :-)
Pozdrawiam
MG
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
16. Data: 2004-02-01 14:04:18
Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
Od: "anaknok" <a...@p...onet.pl>
KOCHANI
spiesze was poinformowac ze znalazlam pania Adwokat ktora zgodzila sie
rozlozyc chonorarium na raty
mam wiec obronce.
Adwokat rowniez jest zdania ze powinnam wystapic o orzeczenie wylacznej winy
meza.
Poprosilam jednak aby przed ostateczna decyzja dac mezowi jeszcze szanse i
spotkac sie z nim i jego adwokatem
i jeszcze porozmawiac.
Maz bedzie wiedzial ze nie jestem juz taka bezradna i moze nie bedzie juz
taki rygorystyczny.
Znam jego adwokata to bardzo cyniczny czlowiek. Moj adwokat juz mnie
przygotowuje na przykrosci
i poniewieranie.
Wiem ze jesli bede zdrowa poradze sobie bez pieniedzy meza.
Chce juz walczyc tylko o to zeby mnie nie krzywdzil i nie karal za to ze nie
podpisalam mu tego kredytu.
Jesli zrezygnuje z zemsty to ja odejde z jego zycia tak jak sobie tego
zyczy.
Alimenty? no coz - on wolalby mnie zabic niz placic- znam go.
Nie nie chce. Wiem ze zycie moze byc jeszcze piekne bo tylu dobrych ludzi
mnie otacza
chocby wy.
Jeszcze raz dziekuje wam za wszystko
szanuje stanowisko kazdego z Was
pozdrawiam
ania
-
17. Data: 2004-02-01 14:09:10
Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
Od: "MG" <m...@o...pl>
> Adwokat rowniez jest zdania ze powinnam wystapic o orzeczenie wylacznej winy
> meza.
Czyli czujnie chwyciłam trop, szczególnie że jeszcze nie jestem
profesjonalistką...
Wiem ze zycie moze byc jeszcze piekne bo tylu dobrych ludzi
> mnie otacza
> chocby wy.
Cała przyjemność po naszej stronie Aniu. Cieszę się że masz już wsparcie i z
całego serca życzę powodzenia.
MG
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
18. Data: 2004-02-02 11:25:20
Temat: Re: prosze o pomoc (rozwód)
Od: "Kalina" <k...@w...pl>
Użytkownik "MG" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:74a0.000009bc.401d0885@newsgate.onet.pl...
>
>
> > Adwokat rowniez jest zdania ze powinnam wystapic o orzeczenie wylacznej
winy
> > meza.
>
> Czyli czujnie chwyciłam trop, szczególnie że jeszcze nie jestem
> profesjonalistką...
>
Ja też:)
> Wiem ze zycie moze byc jeszcze piekne bo tylu dobrych ludzi
> > mnie otacza
> > chocby wy.
>
> Cała przyjemność po naszej stronie Aniu. Cieszę się że masz już wsparcie i
z
> całego serca życzę powodzenia.
>
> MG
>
> --
Ja również:)