eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawopomocy!
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 18

  • 11. Data: 2007-02-22 07:49:44
    Temat: Re: pomocy!
    Od: "szerszen" <s...@t...pl>


    Użytkownik <c...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:1172072117.721471.69900@j27g2000cwj.googlegroup
    s.com...

    > Czy to jest jakas przeszkoda?

    jak najbardziej
    jesli zona bedzie zlosliwa, to zaskarzy cie o alimenty, poniewaz po
    rozwodzie pogorszy sie jej status materialny, jesli chcesz tego uniknac
    albo zminimalizowac szanse na takie dzialania, musisz doprowadzic do
    rozwodu z orzeczeniem winy, jej winy

    takze zanim pojdziesz do sadu, zbieraj "kwity", moze ona ma kogos na boku,
    moze robi awantury na ktore bedziesz mial swiadkow, moze cie bije ;)
    cokolwiek co bedzie swiadczylo ze rozpad pozycia nastapil z jej winy i co
    sad lyknie


  • 12. Data: 2007-02-22 15:18:59
    Temat: Re: pomocy!
    Od: c...@o...pl


    Adam Wysocki wrote:
    > To trzeba zrobić tak, żeby to ona chciała rozwodu.


    No tak! Tez o tym myslalem! To byloby idealne rozwiazanie! Tylko jak
    to zrobic?! Juz czesciej w pracy bywac nie moge, bo niedlugo tam
    zamieszkam! Klocic sie nie mam sily, poza tym odnosze wrazenie ze ona
    wlasnie na to czeka! Nie moge sie zaczac z nikim spotykac, bo zacznie
    sie mscic i w ogole nie da mi rozwodu! Wiec co mam robic? Moze
    podsuniesz mi jakies pomysly?




  • 13. Data: 2007-02-23 07:58:53
    Temat: Re: pomocy!
    Od: "szerszen" <s...@t...pl>

    Użytkownik <c...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:1172157539.036496.305730@m58g2000cwm.googlegrou
    ps.com...

    > No tak! Tez o tym myslalem! To byloby idealne rozwiazanie! Tylko jak
    > to zrobic?! Juz czesciej w pracy bywac nie moge, bo niedlugo tam
    > zamieszkam! Klocic sie nie mam sily, poza tym odnosze wrazenie ze ona
    > wlasnie na to czeka! Nie moge sie zaczac z nikim spotykac, bo zacznie
    > sie mscic i w ogole nie da mi rozwodu! Wiec co mam robic? Moze
    > podsuniesz mi jakies pomysly?

    cokolwiek nie zaczniesz robic musisz miec na to dowody, i musi to byc z
    jej winy

    opisze ci jak zalatwila zona mojego kupmla
    poznali sie jak ona miala 18 ona ze 3 lata starszy, chciala slubu wiec
    okolo 20 sie pobrali, rok poznije dziecko, do tego momentu wielka milosc,
    ona oczywiscie sie uczyla ona zarabial, po porodzie, odstawila go od
    "cycka" dopuszczany byl raz na jakis czas ;)
    wtedy jej sie zapragnelo odzyskac stracona mlodosc, pani studentka zaczela
    imprezowac, on zarabial, skonczyla jedna szkole szkonczyla druga szkole
    wszystko za jego kase, bylo raz lepiej, raz gorzej, samochod dla niej,
    mieszkanie itd, w koncu urzadzil jej gabinet zgodny z jej studiami, jak
    zaczela zarabiac

    ona zlozyla pozew o rozwod, i tu najciekawsze, okazalo sie ze od roku
    chodzila do poradni dla maltretowanych kobiet, nazbierala kwitow, swiadkow
    w postaci swoich rodzicow, i dostal ultimatum, albo rozwod na jej
    warunkach, albo rozwod z orzeczeniem jego winy i walka na noze, dla dobra
    dziecka i swojego zgodzil sie na jej warunki, znaczy sie zabrala wszystko
    i jeszcz splaca ja z mieszkania ktore on kupil, alimenty oczywiscie tez
    placi a ona jeszcz nastawia dzieciaka przeciwko niemu

    przemysl wszystko dobze i zanim pojdziesz do sadu, przygotuj sie do tego
    odowiednio


  • 14. Data: 2007-02-23 18:43:52
    Temat: Re: pomocy!
    Od: c...@o...pl

    "szerszen" <s...@t...pl> wrote:

    > cokolwiek nie zaczniesz robic musisz miec na to dowody, i musi to byc z
    > jej winy

    W tym wypadku to raczej sie nie uda. Ja niestety nie potrafie byc tak
    perfidny jak zona Twojego kolegi! :( Ta moja jeszcze nie wie, ze chce
    wystapic o rozwod, najpierw chce sie do tego przygotowac, zebrac
    informacje, przeanalizowac rozne sytuacje i przeszkody. Nie chce by
    mnie zaskoczyla czyms oczywistym. Poza tym wciaz mam nadzieje, ze w
    koncu sama bedzie miala dosc tego zwiazku i zrozumie, ze tak dalej zyc
    sie nie da! Moze wtedy sama bedzie chciala rozwodu? Prawdopodobnie
    jest to zludna nadzieja, ale moze... Tylko co robic, by nie podobalo
    jej sie w tym malzenstwie? Znalezc sobie Inna? Tylko czy wtedy na
    zlosc nie da mi rozwodu? Nie wiem jak to rozegrac. Kiedy kobieta chce
    rozwodu?? Czy ktos to wie??
    JD



  • 15. Data: 2007-02-24 18:41:56
    Temat: Re: pomocy!
    Od: "Idiom" <i...@w...pl>


    Użytkownik <c...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:1172072117.721471.69900@j27g2000cwj.googlegroup
    s.com...

    > Dzieki, o tym zdolalem sie juz sam zorientowac. Teraz bede dluuuugo
    > myslal nad podjeciem jakiejkolwiek decyzji, ktora moze zawazyc na moim
    > zyciu!
    > Niestety stalo sie! Bylem glupi ale chyba w koncu zmadrzalem! Musze
    > zmienic zaistniala sytuacje dlatego poszukuje wszelkie informacje na
    > temat rozwodu, zwlaszcza po tak krotkim czasie trwania malzenstwa.


    Ja rozwodziłam się w 2 lata po ślubie (wcześniej byliśmy w nieformalnej
    separacji, która zaczęła się ... 7 miesięcy po ślubie).

    Sąd patrzył na nas jak na parę dzieciaków, którzy chcieli się pobawić w dom,
    ale im nie wyszło - starano się nas jak najszybciej wyplątać z tego. Odbyły
    się 2 sprawy, bo wówczas pierwsza, pojednawcza była jeszcze obowiązkiem.

    Ale wszystko zależy od tego co zrobi Twoja żona - ja i mój ex chcieliśmy się
    po prostu rozstać jak ludzie, jak para przyjaciół, bez utrudniania sobie
    życia. Myślę, że powinieneś zacząć od zorientowania się co o takim pomyśle
    myśli Twoja żona. Może jej też już to chodzi po głowie ? (albo może wręcz
    przeciwnie :( )

    pozdrawiam

    Monika



  • 16. Data: 2007-02-24 21:06:17
    Temat: Re: pomocy!
    Od: c...@o...pl

    "Idiom" <i...@w...pl> wrote:

    > Ja rozwodziłam się w 2 lata po ślubie (wcześniej byliśmy w nieformalnej
    > separacji, która zaczęła się ... 7 miesięcy po ślubie).

    Ale tą separację sami sobie ustaliliście? Tzn. chcieliście sprawdzić
    jak Wam będzie z dala od siebie? Uważasz, że było warto?
    U mnie chyba nie ma już chyba szans na "uzdrowienie" tego małżeństwa.
    Owszem mogę zacisnąć zęby i trwać w nim, tylko po co?! Życie jest zbyt
    krótkie na takie marnowanie czasu! Wolałbym uniknąć wszelkiego
    przeciągania!

    > Ale wszystko zależy od tego co zrobi Twoja żona - ja i mój ex chcieliśmy się
    > po prostu rozstać jak ludzie, jak para przyjaciół, bez utrudniania sobie
    > życia. Myślę, że powinieneś zacząć od zorientowania się co o takim pomyśle
    > myśli Twoja żona. Może jej też już to chodzi po głowie ? (albo może wręcz
    > przeciwnie :( )

    Masz rację - przede wszystkim najpierw muszę dowiedzieć się, co ona o
    tym wszystkim sądzi, jakie jest jej nastawienie i czy nie będzie
    robiła problemów. Ale raczej nie będzie chciała rozstać się jak para
    przyjaciół! Nie wiem, co zrobić by to zmienić. :(
    Może Ty-KOBIETA mi poradzisz jak skłonić ją do tego, by też chciała
    rozwodu lub żeby chociaż nie robiła problemów? Co Ciebie skłoniło do
    tego kroku? Co Ci przeszkadzało w tym małżeństwie, co nie
    pasowało...?
    Wybacz jeśli to zbyt osobiste pytanie, ale łapię się każdej
    możliwości. Chcę to rozegrać mądrze i najmniej boleśnie dla obu stron.
    Proszę o pomoc.
    Pozdrawiam.
    JD


  • 17. Data: 2007-02-24 21:58:37
    Temat: Re: pomocy!
    Od: "Idiom" <i...@w...pl>


    Użytkownik <c...@o...pl> napisał w wiadomości
    news:1172351177.614900.287480@q2g2000cwa.googlegroup
    s.com...
    "Idiom" <i...@w...pl> wrote:


    > Ale tą separację sami sobie ustaliliście? Tzn. chcieliście sprawdzić
    > jak Wam będzie z dala od siebie? Uważasz, że było warto?

    Po prostu się rozstaliśmy. Definitywnie i nieodwołalnie.

    7 miesięcy po ślubie.

    Ale za uporządkowanie papierów (czyli rozwód) wziełam sie dopiero rok
    później.


    > Może Ty-KOBIETA mi poradzisz jak skłonić ją do tego, by też chciała
    > rozwodu lub żeby chociaż nie robiła problemów? Co Ciebie skłoniło do
    > tego kroku? Co Ci przeszkadzało w tym małżeństwie, co nie
    > pasowało...?

    Niestety, moje osobiste doświadczenia na nic Ci się nie przydadzą. Przede
    wszystkim - myśmy się nie kłócili, nie darliśmy kotów, po prostu to nie było
    to - w momencie gdy zawieraliśmy małżeństwo on już zakończył jakiś
    podstawowy rozwój (dojrzewanie do dorosłości ?), a ja go dopiero zaczynałam
    i okazało się, że mijamy się - mamy inne priorytety, inne cele itd.

    Na dodatek, łatwiej znajduję porozumienie z mężczyznami niż z kobietami,
    dlatego nie przychodzi mi do głowy jak ją przekonać. Może próbuj wytłumaczyć
    jej, że spokój jest w życiu bardzo ważny, że nie można żyć - szrapiąc się,
    że nie liczy się sam fakt trwania w zwiazku, ale jego jakość, a będąc młodą
    osobą (a przynajmniej - młodszą niż za pewien czas ;) ), nie obciążoną
    jeszcze dziećmi z małżeństwa, łatwiej będzie sobie mogła ułożyć życie z
    innym mężczyzną, który być może bardziej do niej pasuje.

    pozdr

    Monika



  • 18. Data: 2007-02-25 10:16:03
    Temat: Re: pomocy!
    Od: c...@o...pl

    "Idiom" <i...@w...pl> wrote:
    > Może próbuj wytłumaczyć
    > jej, że spokój jest w życiu bardzo ważny, że nie można żyć - szrapiąc się,
    > że nie liczy się sam fakt trwania w zwiazku, ale jego jakość, a będąc młodą
    > osobą (a przynajmniej - młodszą niż za pewien czas ;) ), nie obciążoną
    > jeszcze dziećmi z małżeństwa, łatwiej będzie sobie mogła ułożyć życie z
    > innym mężczyzną, który być może bardziej do niej pasuje.

    Jesteś bardzo mądrą kobietą i wraz z ex-mężem wykazaliście się dużym
    rozsądkiem. Chciałbym, żeby ta moja też umiała zachować się tak
    odpowiedzialnie i zrozumiała, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć.
    Dziękuję Ci za poradę i mądre słowa. Będę próbował ją przekonać. Mam
    nadzieję, że uda mi się to i za jakiś czas oboje będziemy już wolni od
    wszelkich spięć i nieporozumień. Dziękuję.
    Pozdrawiam.
    JD

strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1