-
61. Data: 2005-10-11 14:26:43
Temat: Re: pobicie psa
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Robert Tomasik - praca wrote:
>>3) utrzelić z pneumatyka ze środkiem nasennym lub podrzucić mięsko
>>nafaszerowane czymś nasennym
>
> Podejrzewam, że tu już mamy pierwszy problem. Kto zapłaci za mięso i z
> jakich pieniędzy :-)
Ten sam, kto zaoszczędzi na zużytych paru magazynkach amunicji.
>>Zwierzęta drapieżne (nie licząc spaczonych przez długoletnie
>>'udomowienie' psów) atakują tylko jak są głodne lub jeśli poczują się
>>zagrożone.
>
> Tyle, że ten tygrys był również spatrzony.
Jaki?
>>Jak nie chcą jeść, ani nie chą się bronić - nie będą atakować, bo szkoda
>>im fatygi.
>
> No popatrz. A na weterynarza skoczył. Głodny?
Raczej - osaczony.
>>I o ile na człowieka luzem tygrysek mógł się rzucić, to samochody by go
>>niezbyt interesowały - śmierdzą i nie wyglądają apetycznie ;-)
>
> Ogólnie oczywiście masz rację. Natomiast rzeczywistość wygląda odmiennie,
> gdy jako dyżurny dostaniesz zgłoszenie o błąkającym się tygrysie.
Ja bym pierwsze kroki skierował do apteki oraz sklepu mięsnego i zalecił
innym nie opuszczanie pojazdów i nie drażnienie zwierzątka wspominając,
że amunicja pistoletowa słabo działa na tygrysy oraz że kotki
rozdrażnione postrzałami robią się bardziej niebezpieczne. A ludność
ostrzec, żeby pochowała się w domach na jakiś czas.
--
Andrzej Ława @ Jelonki (Warszawa)
Suzuki GSX 400e (1987) lab-rat-bike ;)
-
62. Data: 2005-10-11 16:47:12
Temat: Re: pobicie psa
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
napisał w wiadomości news:digi30$dv0$1@opal.futuro.pl...
> Ten sam, kto zaoszczędzi na zużytych paru magazynkach amunicji.
A z jakiego konta? :-) Zaraz by były podejrzenia o korupcję. Bo po co
Policji wołowina.
>
> >>Zwierzęta drapieżne (nie licząc spaczonych przez długoletnie
> >>'udomowienie' psów) atakują tylko jak są głodne lub jeśli poczują
się
> >>zagrożone.
> > Tyle, że ten tygrys był również spatrzony.
> Jaki?
Spaczony - aleś się drażliwy zrobił :-)
> > No popatrz. A na weterynarza skoczył. Głodny?
> Raczej - osaczony.
Z tego co widziałem, to za plecami miał puste krzaki. Myślisz, że bał
się ciemności?
>
> Ja bym pierwsze kroki skierował do apteki oraz sklepu mięsnego i
zalecił
> innym nie opuszczanie pojazdów i nie drażnienie zwierzątka
wspominając,
> że amunicja pistoletowa słabo działa na tygrysy oraz że kotki
> rozdrażnione postrzałami robią się bardziej niebezpieczne. A ludność
> ostrzec, żeby pochowała się w domach na jakiś czas.
Wspaniała rada - teoretycznie:
1) Dyżurny iść nigdzie nie może, bo mu ze stanowiska kierowania zejść
nie wolno.
2) Do sklepu i apteki może kogoś wysłać, ale trzeba by było temu komuś
dać pieniądze. Skąd?
3) Co do amunicji pistoletowej, to wszyscy mieli chyba świadomość
tego, że kiepsko się przeciw tygrysom sprawdza. Więc wydano AKMS-y -
jedyną broń będącą na wyposażeniu w miarę nadającą się do walki z
dużym kotkiem. No ale AKMS był pewnie jeden, góra kilka.
4) Ludności ostrzec tak łatwo się nie da. A blokowanie jakiegoś
większego terenu, to już bardzo poważna operacja, która i tak nie daje
gwarancji sukcesu. Zawsze ktoś gdzieś wlezie.
Moim zdaniem należało podjechać samochodem i strzelając z jego wnętrza
tygrysa zastrzelić w sposób bezpieczny, a nie bawić się w Safari.
Pomimo tego, że nie mam nic do zwierząt, to w tym wypadku jestem
przekonany, że tak należało od razu zrobić. Można było ewentualnie
spróbować strzelać nabojami usypiającymi z pojazdu. Ale podejrzewam,
że pojazdem nie dawało się podjechać na odpowiednią odległość do
tygrysa.
-
63. Data: 2005-10-11 21:06:44
Temat: Re: pobicie psa
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Robert Tomasik wrote:
>>Ten sam, kto zaoszczędzi na zużytych paru magazynkach amunicji.
>
> A z jakiego konta? :-) Zaraz by były podejrzenia o korupcję. Bo po co
> Policji wołowina.
To już w Polsce tak źle, że korumpuje się wołowiną? ;)
>>>>Zwierzęta drapieżne (nie licząc spaczonych przez długoletnie
>>>>'udomowienie' psów) atakują tylko jak są głodne lub jeśli poczują
>>>> się zagrożone.
>>>
>>>Tyle, że ten tygrys był również spatrzony.
>>
>>Jaki?
>
> Spaczony - aleś się drażliwy zrobił :-)
Nadal nie kapuję - w jakim sensie spaczony?
>>>No popatrz. A na weterynarza skoczył. Głodny?
>>
>>Raczej - osaczony.
>
> Z tego co widziałem, to za plecami miał puste krzaki. Myślisz, że bał
> się ciemności?
Człowiek z jednej, człowiek z drugiej, krzyczą, śmierdzą strachem...
>>Ja bym pierwsze kroki skierował do apteki oraz sklepu mięsnego i
>> zalecił innym nie opuszczanie pojazdów i nie drażnienie
>> zwierzątka wspominając,
>>że amunicja pistoletowa słabo działa na tygrysy oraz że kotki
>>rozdrażnione postrzałami robią się bardziej niebezpieczne. A ludność
>>ostrzec, żeby pochowała się w domach na jakiś czas.
>
>
> Wspaniała rada - teoretycznie:
>
> 1) Dyżurny iść nigdzie nie może, bo mu ze stanowiska kierowania zejść
> nie wolno.
Oj, czepiasz się słówek...
> 2) Do sklepu i apteki może kogoś wysłać, ale trzeba by było temu komuś
> dać pieniądze. Skąd?
Ja lubię koty, więc raz na jakisz czas mógłbym zafundować kilka kg
mięska ze środkiem nasennym, żeby nie było konieczne zastosowanie
'ostatecznego rozwiązania kwestii'.
Ucieczki tygrysów i innych dużych dzikich zwierząt zdarzają się tak
rzadko, że chyba nawet szeregowego policjanta raz na dekadę byłoby stać ;)
[ciach]
> 4) Ludności ostrzec tak łatwo się nie da. A blokowanie jakiegoś
> większego terenu, to już bardzo poważna operacja, która i tak nie daje
> gwarancji sukcesu. Zawsze ktoś gdzieś wlezie.
Lepsze to niż ganianie kota tam i z powrotem.
> Moim zdaniem należało podjechać samochodem i strzelając z jego wnętrza
> tygrysa zastrzelić w sposób bezpieczny, a nie bawić się w Safari.
> Pomimo tego, że nie mam nic do zwierząt, to w tym wypadku jestem
> przekonany, że tak należało od razu zrobić. Można było ewentualnie
> spróbować strzelać nabojami usypiającymi z pojazdu. Ale podejrzewam,
> że pojazdem nie dawało się podjechać na odpowiednią odległość do
> tygrysa.
I to jest rozsądne rozwiązanie - tylko ja bym preferował podrzucanie
mięska z jakimś usypiaczem lub próby trafienia strzałką i dopiero gdyby
to nie zadziałało wybrałbym opcję ostateczną.
--
Andrzej Ława @ Jelonki (Warszawa)
Suzuki GSX 400e (1987) lab-rat-bike ;)
-
64. Data: 2005-10-11 22:42:12
Temat: Re: pobicie psa
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
napisał w wiadomości news:dih9h0$ooj$1@opal.futuro.pl...
> >>>Tyle, że ten tygrys był również spatrzony.
> >>Jaki?
> > Spaczony - aleś się drażliwy zrobił :-)
> Nadal nie kapuję - w jakim sensie spaczony?
Miał skrzywiony charakter. Lata w odosobnieniu i te sprawy :-)
> > Wspaniała rada - teoretycznie:
> > 1) Dyżurny iść nigdzie nie może, bo mu ze stanowiska kierowania
zejść
> > nie wolno.
>
> Oj, czepiasz się słówek...
>
> > 2) Do sklepu i apteki może kogoś wysłać, ale trzeba by było temu
komuś
> > dać pieniądze. Skąd?
>
> Ja lubię koty, więc raz na jakisz czas mógłbym zafundować kilka kg
> mięska ze środkiem nasennym, żeby nie było konieczne zastosowanie
> 'ostatecznego rozwiązania kwestii'.
Czyli mieli ogłosić apel do ludności: "Kto lubi koty?" :-)
>
> Ucieczki tygrysów i innych dużych dzikich zwierząt zdarzają się tak
> rzadko, że chyba nawet szeregowego policjanta raz na dekadę byłoby
stać ;)
Myśl, że Tygrysek na drobnice nie pójdzie. Kilka kilo trzeba by mu
dostarczyć. No to jednak jest kilkadziesiąt złotych, jeśli nawet nie
będzie w najlepszym gatunku.
>
> Lepsze to niż ganianie kota tam i z powrotem.
Ganianie kota ma tę zaletę, że niejako go absorbuje. Istnieje spora
szansa, że w między czasie nikogo nie skonsumuje na deser. Tobie by
się chciało jeść, jakby Ci kazali przy tym biegać w te i na zad?
>
> I to jest rozsądne rozwiązanie - tylko ja bym preferował podrzucanie
> mięska z jakimś usypiaczem lub próby trafienia strzałką i dopiero
gdyby
> to nie zadziałało wybrałbym opcję ostateczną.
Tak się zastanawiam. A Tygrysowi lekarstwo w wołowinie nie będzie
śmierdzieć? No i jaką dawkę mu dać?
-
65. Data: 2005-10-11 23:14:06
Temat: Re: pobicie psa
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Robert Tomasik wrote:
>>>Spaczony - aleś się drażliwy zrobił :-)
>>
>>Nadal nie kapuję - w jakim sensie spaczony?
>
> Miał skrzywiony charakter. Lata w odosobnieniu i te sprawy :-)
A, to już zależy od cyrku. W tzw. porządnym powinien być spokojniejszy i
mniej niebezpieczny od dzikich.
Przynajmniej w teorii.
[ciach]
> Myśl, że Tygrysek na drobnice nie pójdzie. Kilka kilo trzeba by mu
> dostarczyć. No to jednak jest kilkadziesiąt złotych, jeśli nawet nie
> będzie w najlepszym gatunku.
Z tego, co widzę, większość policjantów pali. Ile przeciętny policjant
wydaje miesięcznie na papierosy?
A ja nie palę - więc miałbym na środki nasenne i mięso dla tygrysa
trafiającego się nawet raz na rok ;)
>>Lepsze to niż ganianie kota tam i z powrotem.
>
> Ganianie kota ma tę zaletę, że niejako go absorbuje. Istnieje spora
> szansa, że w między czasie nikogo nie skonsumuje na deser. Tobie by
> się chciało jeść, jakby Ci kazali przy tym biegać w te i na zad?
Nie, ale za to miałbym wielką chęć walnąć tych ganiających łapą, żeby
sobie poszli w cholerę.
A kotek osaczony robi się znacznie groźniejszy. Nawet jeśli jest to mały
kociak z gatunku Felis Catus - a co dopiero dorosły Panthera Tigris.
Nie wiem, czy kiedyś próbowałeś złapać (w celu uratowania) przerażonego
małego kociaka - bez grubych rękawic i najlepiej jeszcze na wszelki
wypadek jakichś okularów zdecydowanie odradzam.
Póki czuje się w miarę bezpiecznie - będzie najwyżej trzymał dystans.
Jak zgłodnieje - będzie wolał krwisty, pachnący mu kawał surowej
wołowinki od przechodzącego w pewnej odległości stada - nawet bardzo
apetycznych apetycznych ;) - ludzi.
Zwłaszcza, że żyjąc w niewoli musiał sobie utrwalić, że dwunogi
przynoszą żarcie a ich samych lepiej nie tykać.
>>I to jest rozsądne rozwiązanie - tylko ja bym preferował podrzucanie
>>mięska z jakimś usypiaczem lub próby trafienia strzałką i dopiero
>>gdyby to nie zadziałało wybrałbym opcję ostateczną.
>
> Tak się zastanawiam. A Tygrysowi lekarstwo w wołowinie nie będzie
> śmierdzieć?
Jak umiejętnie rozmieścisz pigułki, to nawet nie zauważy. To nie
przeżuwacz, że każdy kęs kilka razy przeżuwa żeby zemleć na drobne.
> No i jaką dawkę mu dać?
Na jakieś 300kg.
--
Andrzej Ława @ Jelonki (Warszawa)
Suzuki GSX 400e (1987) lab-rat-bike ;)
-
66. Data: 2005-10-12 17:09:33
Temat: Re: pobicie psa
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
napisał w wiadomości news:dihgvq$rmf$1@opal.futuro.pl...
> A, to już zależy od cyrku. W tzw. porządnym powinien być
spokojniejszy i
> mniej niebezpieczny od dzikich.
> Przynajmniej w teorii.
Pod warunkiem, że jest w klatce. Jak wypadnie na wolność, to może się
od nadmiaru wolności nieco znarowić :-)
> Z tego, co widzę, większość policjantów pali. Ile przeciętny
policjant
> wydaje miesięcznie na papierosy?
Nie mam pojęcia zielonego. Moda na palenie odeszła od czasu, jak w
budynkach palić nie można. Wielu zrezygnowało. Zresztą co to ma do
rzeczy?
>
> A ja nie palę - więc miałbym na środki nasenne i mięso dla tygrysa
> trafiającego się nawet raz na rok ;)
Ja też nie palę. Co nie znaczy, że mam za to płacić. No i o ile mięso
jest raczej powszechnie dostępne, to z tymi środkami już jest kłopot.
Po pierwsze trzeba receptę na te lepsze, a po drugie trzeba wiedzieć
choćby mniej więcej, ile tego dać.
> > Ganianie kota ma tę zaletę, że niejako go absorbuje. Istnieje
spora
> > szansa, że w między czasie nikogo nie skonsumuje na deser. Tobie
by
> > się chciało jeść, jakby Ci kazali przy tym biegać w te i na zad?
> Nie, ale za to miałbym wielką chęć walnąć tych ganiających łapą,
żeby
> sobie poszli w cholerę.
A to racja. No ale mogli go ganiać samochodami.
>
> A kotek osaczony robi się znacznie groźniejszy. Nawet jeśli jest to
mały
> kociak z gatunku Flis Całus - a co dopiero dorosły Pantera Tigris.
Dokładnie masz rację. Znam przykład ataku i pogryzienia przez zająca
zagonionego do rogu.
> >
> > Tak się zastanawiam. A Tygrysowi lekarstwo w wołowinie nie będzie
> > śmierdzieć?
>
> Jak umiejętnie rozmieścisz pigułki, to nawet nie zauważy. To nie
> przeżuwacz, że każdy kęs kilka razy przeżuwa żeby zemleć na drobne.
No ale mnie chodziło o zapach.
>
> > No i jaką dawkę mu dać?
> Na jakieś 300kg.
Czyli 4 x człowiek?
-
67. Data: 2005-10-13 11:21:30
Temat: Re: pobicie psa
Od: " 666" <j...@i...pl>
Oszczędzają na zyletkach do wąsów ;-)))
JaC
> Ile przeciętny policjant wydaje miesięcznie na papierosy?
-
68. Data: 2005-10-17 12:11:43
Temat: Re: pobicie psa
Od: Marta Wieszczycka <m...@N...pl>
Jeśli chcesz rady, co zrobić, jak Cię pies na ulicy napada, to mogę Ci
napisać, co ja zrobiłam.
To nie było centrum miasta, tylko odludzie.
Nie miałam przy sobie żadnej broni, psy nadbiegały ujadając od strony
samochodu, więc nie miałam szans do niego dobiec.
Zostało mi wyłącznie użycie... myślenia.
Więc pochyliłam się i zawołałam je do siebie radośnie, tak jak woła na
psy witający się z nimi zaprzyjaźniony człowiek. Chwilę później pieski
leżały na ziemi z brzuszkami do góry i łasiły się, żeby je głaskać.
Zmiana ich nastawienia zajęła mi mniej więcej 5 sekund (to krótko).
Kłopotów nie miałam żadnych, bo w odróżnieniu od wariatów biegających po
mieście z bronią nie zrobiłam niczego głupiego.
Przepraszam, czy Ty zamierzasz chodzić po mieście i zabijać psy,
a od nas chcesz tylko informację, jak się z tego wywinąć?
Poza tym to co piszesz jest dziwne - widzisz psa pierwszy raz w życiu i
od razu wiesz, że jest bezpański?
A może po prostu Ci się jakiś pies nie spodobał i chcesz się go pozbyć?
Jeśli masz taki problem, to zadzwoń do Straży Miejskiej.
A jeśli z jakiegoś powodu panicznie boisz się psów, to może spróbuj nad
tym popracować.
--
MArta
m...@N...pl
Odpowiadając usuń NOSPAM z adresu
-
69. Data: 2005-10-17 12:36:14
Temat: Re: pobicie psa
Od: "Krzysztof Rudnik" <r...@k...net.pl>
Użytkownik "Marta Wieszczycka" <m...@N...pl> napisał w wiadomości
news:dj04ev$2i3$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Jeśli chcesz rady, co zrobić, jak Cię pies na ulicy napada, to mogę Ci
> napisać, co ja zrobiłam.
> To nie było centrum miasta, tylko odludzie.
> Nie miałam przy sobie żadnej broni, psy nadbiegały ujadając od strony
> samochodu, więc nie miałam szans do niego dobiec.
>
> Zostało mi wyłącznie użycie... myślenia.
> Więc pochyliłam się i zawołałam je do siebie radośnie, tak jak woła na
> psy witający się z nimi zaprzyjaźniony człowiek. Chwilę później pieski
> leżały na ziemi z brzuszkami do góry i łasiły się, żeby je głaskać.
Niebezpieczna sytuacja - ktorys moze byc troche bardziej zazdrosny i zrobic
sie nieprzyjemny gdy zobaczy, ze jakiegos innego glaszczesz dluzej ;)))
Krzysiek Rudnik
-
70. Data: 2005-10-17 15:16:35
Temat: Re: pobicie psa
Od: Marta Wieszczycka <m...@N...pl>
fotomania wrote:
> ----- Ubolewam w tym kraju nad zasadami wydawania pozwolen na bron
> kolekcjonerska , ale jak widze takie posty to wybacz ale nie powinno sie
> pozwolic na wolna sprzedaz wiatrowek gladkolufowych ( bo za moment jakis
> snhjhjsghdjhdfjg zacznie dla smiechu walic do ciebie z okna
A właśnie niedawno taki jeden się znalazł. Kiedy go zgarniali był bardzo
zdziwiony i twierdził, że on nic nie wiedział, że nie wolno z wiatrówki
strzelać do ludzi. Zatem... niekoniecznie za moment...
--
MArta
m...@N...pl
Odpowiadając usuń NOSPAM z adresu