-
11. Data: 2008-11-06 12:09:24
Temat: Re: opłata za studia a fair play
Od: mok <m...@o...eu>
Użytkownik Szymon von Ulezalka napisał:
> a pozniej sie dziwic ze jest nadprodukcja "magistruff"
To się nie dziw. I najlepiej też nic nie pisz, jak nie masz nic do
powiedzenia w tym temacie.
-
12. Data: 2008-11-06 14:04:13
Temat: Re: opłata za studia a fair play
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
mok wrote:
> Użytkownik witek napisał:
>
>> Nie płacisz za to, że zaliczysz, tylko za możliwość uczęszczania i
>> wysłuchania zajęć.
>
> Jesteś pewien, że tak skonstruowana jest ta umowa ? Pytam, bo nie wiem.
> Uczęszczam na studia tylko i wyłącznie dla 'papierka', więc taka umowa
> jest dla mnie niekorzystna.
A sądziesz, że co jest w umowie?
Umowa sprzedaży tytułu magistra?
>
>> Skoro warunkiem zaliczenia jest obecność to trzeba klej do stołka
>> przykleić i na zajęciach być.
>
> To też mnie właśnie zastanawia. Czy nieobecność może zablokować
> możliwość wzięcia udziału w egzaminie. No pewnie może, ale czy na pewno.
To już zależy co jest w regulaminie studiów, nie ma to nic wspólnego z
umową o świadczenia edukacyjne.
Regulamin uczelni lub wymagania danego przedmiotu mogą mieć np. warunek,
że dopuszczonie do egzaminu wymaga zaliczenia ćwiczeń, a ćwiczenia nie
zalicza się przy jakiejś tam ilości nieobecności.
Tak miałem na pewnych ćwiczeń praktycznych, gdzie trzeba było zaliczyć
wszystkie ćwiczenia. Przy czy zaliczenie wszystkich ćwiczeń
niekoniecznie jest równoważne z koniecznością bycia an wszystkich zajęciach.
Po prostu jak się nie było na swoich zajęciach, to należało szybko
uzgodnić z którą inna grupą pojawi się deliwkent odrobić dane ćiwczenie.
Można to było zrobić nawet przed własnymi zajęciami jak się wiedziało,
że nie będzie się mogło przyjść, albo w następnym tygodniu.
Niezaliczenie choćby jednego ćwiczenia automatycznie skutkowaało
niezaliczeniem przedmiotu.
-
13. Data: 2008-11-06 21:38:22
Temat: Re: opłata za studia a fair play
Od: Jacek_P <L...@c...edu.pl>
mok napisal:
> Użytkownik Szymon von Ulezalka napisał:
> > a pozniej sie dziwic ze jest nadprodukcja "magistruff"
> To się nie dziw. I najlepiej też nic nie pisz, jak nie masz nic do
> powiedzenia w tym temacie.
Alez on dobrze pisze! Ten "papierek" to certyfikat wystawiony
przez uczelnie, ktory poswiadcza pewien minimalny poziom wiedzy.
Bo umiejetnosci to raczej nie. A doswiadczenia to juz wcale.
I te twoje "niekorzystane" uregulowania to obrona przed cwaniakami,
ktorzy probuja ten certyfikat wyludzic.
A kwestii pierwotnej: czy twoje studia sa stacjonarne, czy niestacjonarne
oraz czy dopuszczaja zaliczenia eksternistyczne? Bo to dosc istotne
dla rozstrzygniecia, czy nieobecnosc na zajeciach uniemozliwia
zaliczenie przedmiotu. Kluczowe ustalenia powinny byc dostepne
w statucie uczelni i regulaminie studiow. Ustawa nic do tego nie ma.
--
Jacek
-
14. Data: 2008-11-07 21:17:48
Temat: Re: opłata za studia a fair play
Od: Tomek Głowacki <t...@t...o2.pl-invalid>
witek pisze:
>
> To już zależy co jest w regulaminie studiów, nie ma to nic wspólnego z
> umową o świadczenia edukacyjne.
> Regulamin uczelni lub wymagania danego przedmiotu mogą mieć np. warunek,
> że dopuszczonie do egzaminu wymaga zaliczenia ćwiczeń, a ćwiczenia nie
> zalicza się przy jakiejś tam ilości nieobecności.
> Tak miałem na pewnych ćwiczeń praktycznych, gdzie trzeba było zaliczyć
> wszystkie ćwiczenia. Przy czy zaliczenie wszystkich ćwiczeń
> niekoniecznie jest równoważne z koniecznością bycia an wszystkich
> zajęciach.
> Po prostu jak się nie było na swoich zajęciach, to należało szybko
> uzgodnić z którą inna grupą pojawi się deliwkent odrobić dane ćiwczenie.
> Można to było zrobić nawet przed własnymi zajęciami jak się wiedziało,
> że nie będzie się mogło przyjść, albo w następnym tygodniu.
> Niezaliczenie choćby jednego ćwiczenia automatycznie skutkowaało
> niezaliczeniem przedmiotu.
Problem pojawia się wtedy, gdy wszystkie papiery, czy to statuty, czy
wewnętrzne regulaminy uczelni wręcz uniemożliwiają ci zaliczenie
jakiegoś przedmiotu ze względu na nieobecność na iluś zajęciach. Bo np.
nie możesz być na innych zajęciach, innej grupy i zaliczyć tego, na czym
cię nie było, nie będąc zarejestrowanym. Możesz sobie na nich być,
owszem, ale formalnie nie dostaniesz "obecności" bo cię nie ma na
liście. I kółko się zamyka - nie zaliczasz części praktycznej, nie
możesz uczestniczyć w egzaminie "właściwym", za który zgodnie z np.
punktami ECTS płacisz pełną kwotę i ... jesteś w kropce. Zawalasz
semestr, zawalasz rok, płacisz za ponowną rejestrację na następny,
próbujesz znowu. Tylko chyba nie o to chodzi...
Ja sam od pewnego czasu borykam się z zupełnie formalnym problemem
skończenia studiów ze względu na choćby regularne zmiany regulaminu
zaliczania jakichś przedmiotów z roku na rok.. ciągle dopłacam, ciągle
rejestruję się na coś nowego, nigdy nie będąc pewnym czy mi się uda... a
lata lecą i leci kasa... to tak ogólnie.
sam szukałem jakichś odgórnych regulacji takich praktyk, bo to co robią
uczelnie, niektóre baaardzo uznane, zajmujące czołowe miejsca w
rankingach, woła o pomstę do nieba.
Pozdrawiam,
Tomek
-
15. Data: 2008-11-07 22:17:33
Temat: Re: opłata za studia a fair play
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
Tomek Głowacki wrote:
>
> Problem pojawia się wtedy, gdy wszystkie papiery, czy to statuty, czy
> wewnętrzne regulaminy uczelni wręcz uniemożliwiają ci zaliczenie
> jakiegoś przedmiotu ze względu na nieobecność na iluś zajęciach. Bo np.
> nie możesz być na innych zajęciach, innej grupy i zaliczyć tego, na czym
> cię nie było, nie będąc zarejestrowanym. Możesz sobie na nich być,
> owszem, ale formalnie nie dostaniesz "obecności" bo cię nie ma na
> liście.
Skoro regulamin studiów wymaga obecności na wszystkich zajęciach, to
wymaga. I nie ma zmiłuj się. Z góry wiadomo na czym się stoi.
Z drugiej strony nikt nie podcina gałęzi na której siedzi.
Jeśli to jest wymóg prowadzącego, to pogadajcie "piętro wyżej" z
dziekanem, że taki prowadzący skutecznie was zachęca do zmiany uczelni
na inną.
Są zajęcia, których nie powinno się opuszczać bo pewną wiedzę trzeba
nabyć w praktyce, typu prakyczne laborki itp itd i wymóg bycia na
wszystkich wcale nie jest dziwny.
Ale niewiele jest takich zajęć, których nie da się powtórzyć lub
zaliczyć z inną grupą.
I kółko się zamyka - nie zaliczasz części praktycznej, nie
> możesz uczestniczyć w egzaminie "właściwym", za który zgodnie z np.
> punktami ECTS płacisz pełną kwotę i ... jesteś w kropce.
Ale z własnej winy. Jak się podjąłeś to na zajęcia trzeba chodzić.
Samo zapłacenie z tego obowiązku cie nie zwalnia.
Nie wiem co tam masz w regulaminie za co płacisz. Zresztą od ładnych
paru lat już się tym nie zajmuję, więc mogę nie być na bieżąco.
Na pewno masz opłatę za semestr, która daje ci prawo bycia na zajęciach
w semestrze. Nikt cię z zajęć nie ma prawa wyprosić. Czy z tego prawa
korzystasz, czy nie, to inna sprawa.
Jeśli masz opłaty za egzaminy, to powinieneś płacić za egzamin tylko
wtedy kiedy masz prawo do niego przystąpić.
Jeśli nie masz prawa przystąpić do egzaminu, to nie widzę podstaw do
żądania opłaty za egzamin. Np. Jeśli przystąpienie do egzaminu jest
obwarowane byciem na wszystkich zajęciach w semestrze i ty tego warunku
nie spełniłeś to nie jesteś dopuszczony do egzaminu i nie widzę powodu,
abyś miał za cokolwiek płacić.
Druga sprawa ustawa o szkolnictwie wyższym wyraźnie określa za co
uczelnie mają prawo pobierać opłaty. Jestam wyszczególniona opłata za
powtarzanie semestru, ale nie ma opłaty za powtarzanie egzaminu i parę
spraw sądowych o zwrot opłat za powtarzane egzaminy, bo się pierwszy
oblało już się szykuje. Przy czym nie wsyzstkich uczelni to dotyczy.
> Zawalasz
> semestr, zawalasz rok, płacisz za ponowną rejestrację na następny,
> próbujesz znowu. Tylko chyba nie o to chodzi...
No nie oto. Gdybyś chodził to byś nie zawalił.
>
> Ja sam od pewnego czasu borykam się z zupełnie formalnym problemem
> skończenia studiów ze względu na choćby regularne zmiany regulaminu
> zaliczania jakichś przedmiotów z roku na rok.. ciągle dopłacam, ciągle
> rejestruję się na coś nowego, nigdy nie będąc pewnym czy mi się uda... a
> lata lecą i leci kasa... to tak ogólnie.
coś mi się wydaje, że wszyscy dookoła są winni, tylko nie ty.
>
> sam szukałem jakichś odgórnych regulacji takich praktyk, bo to co robią
> uczelnie, niektóre baaardzo uznane, zajmujące czołowe miejsca w
> rankingach, woła o pomstę do nieba.
>
>
Nie ma odgórnych regulacji. uczelnie mają dosyć czeroką autonomię i
wszystko jest zawarte w regulaminie studów / statucie uczelni.
Nic powyżej nie znajdziesz.