eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › ochroniarz - naruszenie nietykalnosci
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 46

  • 21. Data: 2007-05-20 10:03:41
    Temat: Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "kuba" <y...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:f2oqer$o9a$1@news.onet.pl...
    >>> Oczywiście, że tak. Ale wystarczy w tym wypadku, ze ochrona miała taki
    >>> zamiar. Udać się to już niekoniecznie musi, bo łapanie pląsającego
    >>> faceta spadającego z tych 2-3 metrów takie proste nie jest i
    >>> niekoniecznie musi się powieść z samej zasady.
    >> Zgoda, niemniej jednak takowy zamiar musiałby być dość widoczny dla
    >> ewentualnych świadków.
    > swiadków było wielu i wg nich nie było szans żebym usłyszał wezwanie do
    > zejścia, a samo zrzucenie polegało na mocnym jednokrotnym szarpnięciu
    > mnie za nogę.

    Wystarczy, że wezwał.
    >
    >>>> Natomiast jeśli daszek był solidny a tańczący osobnik psuł tylko
    >>>> ochroniarzowi wrażenie estetyczne, to było to ostre przegięcie.
    >>> Nasz pląsający osobnik, jego partnerka, albo w najgorszym wypadku
    >>> obydwoje mogli również komuś na głowę przypadkowo spaść. Nawet bez
    > Daszek był wystarczająco solidny i nie byłem w takim stanie żebym sam
    > spadł.

    To już jest kwestia ocenna. Ochroniarz mógł uznać odmiennie.
    >
    >>> generalnie zasadna. Czy akurat sposób był słuszny, to już trudno
    >>> powiedzieć i trzeba by było znać dokładnie przebieg zdarzeń. Znienacka
    >>> go przecież jednym szarpnięciem z tego daszka nie zwlókł, bo jakoś
    >>> sobie
    >> Zależy, jak pociągnął.
    > pociągnął właśnie tak żeby mnie zrzucić

    Jakoś sobie tego nie wyobrażam.
    >
    >>> tego technicznie nie wyobrażam, a więc można założyć, że chwilę to
    >>> trwało. A zatem już nasz osobnik nie mógł mieć wątpliwości, że
    >>> ochroniarzowi się jego zachowanie nie podoba. Sądzę, że gdyby
    >>> powiedział, że już sam schodzi, to nikt by go za nogę nie ciągnął, bo i
    >>> po co. Pewnie doszło do klasycznej przepychanki, podczas której
    >>> ochroniarz nie opanował szarpiącego się i ten był uprzejmy grunt
    >>> "pocałować" w czasie, gdy ochroniarz po prostu go z dachu ściągał.
    > nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął na
    > ziemie

    No to dysponował jakąś nadludzką mocą.
    >
    >> Twierdzisz, że daszek stanowi dobro istotnie wyższe od ludzkiego zdrowia
    >> lub życia?

    > sam fakt przebywania na tym daszku nie stanowil zagrozenia dla osob pod
    > nim i w okolicy, przynajmniej wg mnie i świadków

    Wg Ciebie i świadków. A obiektywnie?


  • 22. Data: 2007-05-20 13:02:08
    Temat: Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci
    Od: "gardziej" <b...@b...pl>

    >> nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął na
    >> ziemie
    >
    > No to dysponował jakąś nadludzką mocą.

    uwazasz, ze trzeba nadludzkiej mocy, zeby wytracic z rownowagi pijana,
    tanczaca osobe, balansujaca na watpliwej konstrukcji daszku, ciagnac ja za
    nogawke? :)


  • 23. Data: 2007-05-20 13:33:34
    Temat: Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci
    Od: "kuba" <y...@p...onet.pl>

    dziekuje wszystkim za posty

    wsród was nie ma jednak zgody, jedni piszą ze mam szanse cos wygrac w
    procesie inni że nie...

    na jakie koszty musiałbym się przygotowac jezeli zdecydowałbym się na sąd?





  • 24. Data: 2007-05-20 15:43:36
    Temat: Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Robert Tomasik wrote:

    >> swiadków było wielu i wg nich nie było szans żebym usłyszał wezwanie
    >> do zejścia, a samo zrzucenie polegało na mocnym jednokrotnym
    >> szarpnięciu mnie za nogę.
    >
    > Wystarczy, że wezwał.

    Czyli wg. ciebie mógłby nawet "wzywać" mamrocząc pod nosem?

    [ciach]

    >> Daszek był wystarczająco solidny i nie byłem w takim stanie żebym sam
    >> spadł.
    >
    > To już jest kwestia ocenna. Ochroniarz mógł uznać odmiennie.

    Nie wypowiem się w kwestii zdolności oceny obiektywnej rzeczywistości u
    przeciętnego polskiego ochroniarza, bo nie chcę używać słów niecenzuralnych.

    >>
    >>>> generalnie zasadna. Czy akurat sposób był słuszny, to już trudno
    >>>> powiedzieć i trzeba by było znać dokładnie przebieg zdarzeń. Znienacka
    >>>> go przecież jednym szarpnięciem z tego daszka nie zwlókł, bo jakoś
    >>>> sobie
    >>> Zależy, jak pociągnął.
    >> pociągnął właśnie tak żeby mnie zrzucić
    >
    > Jakoś sobie tego nie wyobrażam.

    To już twój problem.

    [ciach]

    >> nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął na
    >> ziemie
    >
    > No to dysponował jakąś nadludzką mocą.

    Wystarczy, że ofiara ochroniarza była dość lekka i stała np. akurat na
    jednej nodze, a ochroniarz był solidnie "napakowany".

    >>> Twierdzisz, że daszek stanowi dobro istotnie wyższe od ludzkiego zdrowia
    >>> lub życia?
    >
    >> sam fakt przebywania na tym daszku nie stanowil zagrozenia dla osob
    >> pod nim i w okolicy, przynajmniej wg mnie i świadków
    >
    > Wg Ciebie i świadków. A obiektywnie?

    To ja poproszę o zdjęcie tego daszka :)


  • 25. Data: 2007-05-20 16:48:41
    Temat: Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci
    Od: "kuba" <y...@p...onet.pl>


    Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
    wiadomości news:eu66i4-onn.ln1@ncc1701.lechistan.com...
    > Robert Tomasik wrote:
    >
    >>> swiadków było wielu i wg nich nie było szans żebym usłyszał wezwanie
    >>> do zejścia, a samo zrzucenie polegało na mocnym jednokrotnym
    >>> szarpnięciu mnie za nogę.
    >>
    >> Wystarczy, że wezwał.
    >
    > Czyli wg. ciebie mógłby nawet "wzywać" mamrocząc pod nosem?
    >
    > [ciach]
    >
    >>> Daszek był wystarczająco solidny i nie byłem w takim stanie żebym sam
    >>> spadł.
    >>
    >> To już jest kwestia ocenna. Ochroniarz mógł uznać odmiennie.
    >
    > Nie wypowiem się w kwestii zdolności oceny obiektywnej rzeczywistości u
    > przeciętnego polskiego ochroniarza, bo nie chcę używać słów
    > niecenzuralnych.
    >
    >>>
    >>>>> generalnie zasadna. Czy akurat sposób był słuszny, to już trudno
    >>>>> powiedzieć i trzeba by było znać dokładnie przebieg zdarzeń. Znienacka
    >>>>> go przecież jednym szarpnięciem z tego daszka nie zwlókł, bo jakoś
    >>>>> sobie
    >>>> Zależy, jak pociągnął.
    >>> pociągnął właśnie tak żeby mnie zrzucić
    >>
    >> Jakoś sobie tego nie wyobrażam.
    >
    > To już twój problem.
    >
    > [ciach]
    >
    >>> nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął na
    >>> ziemie
    >>
    >> No to dysponował jakąś nadludzką mocą.
    >
    > Wystarczy, że ofiara ochroniarza była dość lekka i stała np. akurat na
    > jednej nodze, a ochroniarz był solidnie "napakowany".
    >
    >>>> Twierdzisz, że daszek stanowi dobro istotnie wyższe od ludzkiego
    >>>> zdrowia
    >>>> lub życia?
    >>
    >>> sam fakt przebywania na tym daszku nie stanowil zagrozenia dla osob
    >>> pod nim i w okolicy, przynajmniej wg mnie i świadków
    >>
    >> Wg Ciebie i świadków. A obiektywnie?
    >
    > To ja poproszę o zdjęcie tego daszka :)

    zdjeciem niedysponuje,

    jestem dosc lekki - waze 60 kg
    niebezpieczenstwo zawalenia daszka jest minimalne...



  • 26. Data: 2007-05-20 19:28:48
    Temat: Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "gardziej" <b...@b...pl> napisał w wiadomości
    news:f2pgtl$i5e$1@atlantis.news.tpi.pl...

    > uwazasz, ze trzeba nadludzkiej mocy, zeby wytracic z rownowagi pijana,
    > tanczaca osobe, balansujaca na watpliwej konstrukcji daszku, ciagnac ja
    > za nogawke? :)

    Nie, ale taka osoba na ów daszek z reguły upada. Wiążę się to z prostą
    fizyczną zależnością wynikającą z faktu, że środek ciężkości, a zarazem
    chwilowy środek obrotu wyprostowany człowiek na mniej więcej 3 cale poniżej
    pępka. Jak mu podetniesz nogi, to głowa leci w przeciwną stronę. Oponentom
    proponuję przyjrzenie się walce JUDO albo JU-JITSU i temu, co się dzieje z
    osobą podcinaną. W konsekwencji w efekcie szarpnięcia facet mógł uderzyć w
    daszek, ale nie w podłoże. By spowodować uderzenie w podłoże to trzeba po
    prostu go z tego daszku zwalić i już. Oczywiście po upadku na daszek
    tancerz może się stoczyć i spaść na ziemię. Ale to dość mało prawdopodobne,
    bo upaść powinien prostopadle do krawędzi. Chyba, ze daszek krótki.


  • 27. Data: 2007-05-20 19:35:04
    Temat: Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
    wiadomości news:eu66i4-onn.ln1@ncc1701.lechistan.com...

    > Czyli wg. ciebie mógłby nawet "wzywać" mamrocząc pod nosem?

    Nie. Ale niekoniecznie musiał używać megafonu. Generalnie ma wezwać w
    dostępny i sensowny sposób. Sam inicjator wątku twierdzi, ze podobno inni
    słyszeli, tylko on nie usłyszał.

    >>> nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął na
    >>> ziemie
    >> No to dysponował jakąś nadludzką mocą.
    > Wystarczy, że ofiara ochroniarza była dość lekka i stała np. akurat na
    > jednej nodze, a ochroniarz był solidnie "napakowany".

    Kilka ... dziesiąt lat JUDO pozwala mi napisać, że nawet lekkiej osoby nie
    wywrócisz podcinając jej tę nogę, na której stoi. Przy bardzo dużej
    dysproporcji masy i metodą "na chama" ewentualnie poprzez kopnięcie, czyli
    tzw. OSOTO. Ale nie ręką wisząc na daszku. A szerzej to opisałem w innym
    poście obok.
    >
    >>>> Twierdzisz, że daszek stanowi dobro istotnie wyższe od ludzkiego
    >>>> zdrowia
    >>>> lub życia?
    >>> sam fakt przebywania na tym daszku nie stanowil zagrozenia dla osob
    >>> pod nim i w okolicy, przynajmniej wg mnie i świadków
    >> Wg Ciebie i świadków. A obiektywnie?
    > To ja poproszę o zdjęcie tego daszka :)

    Wystarczy rzetelny opis. Ale skoro poniżej bawili się ludzie, to żeby ów
    daszek był nie wiem jak solidny, to o ile nie miał barierki zawsze istniało
    realne zagrożenie, że pląsająca para zwali się komuś na głowę, co stanowi
    realne zagrożenie spowodowania śmierci stojących niżej i jak najbardziej
    uzasadnia podjęcie interwencji przez ochronę.


  • 28. Data: 2007-05-20 20:42:21
    Temat: Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Robert Tomasik wrote:
    >> Czyli wg. ciebie mógłby nawet "wzywać" mamrocząc pod nosem?
    >
    > Nie. Ale niekoniecznie musiał używać megafonu. Generalnie ma wezwać w
    > dostępny i sensowny sposób.

    Owszem - czyli w sposób gwarantujący dotarcie apelu do adresata.

    > Sam inicjator wątku twierdzi, ze podobno
    > inni słyszeli, tylko on nie usłyszał.

    Widać byli nieco bliżej, jak mamrotał pod nosem.

    >>>> nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął na
    >>>> ziemie
    >>> No to dysponował jakąś nadludzką mocą.
    >> Wystarczy, że ofiara ochroniarza była dość lekka i stała np. akurat na
    >> jednej nodze, a ochroniarz był solidnie "napakowany".
    >
    > Kilka ... dziesiąt lat JUDO pozwala mi napisać, że nawet lekkiej osoby
    > nie wywrócisz podcinając jej tę nogę, na której stoi. Przy bardzo dużej

    Podcinając - nie. Ale np. ciągnąc za nogawkę - jak najbardziej.

    [ciach]

    > Wystarczy rzetelny opis. Ale skoro poniżej bawili się ludzie, to żeby ów
    > daszek był nie wiem jak solidny, to o ile nie miał barierki zawsze
    > istniało realne zagrożenie, że pląsająca para zwali się komuś na głowę,
    > co stanowi realne zagrożenie spowodowania śmierci stojących niżej i jak
    > najbardziej uzasadnia podjęcie interwencji przez ochronę.

    Weź mnie nie osłabiaj...

    Jak pokazało wiele przypadków, ani barierka, ani parapet przed
    wypadnięciem nie zabezpieczają w 100%.

    Czyli co - nie wolno mi tańczyć na własnym balkonie, bo teoretycznie
    mogę wypaść?


  • 29. Data: 2007-05-20 22:02:03
    Temat: Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
    wiadomości news:keo6i4-2io.ln1@ncc1701.lechistan.com...

    > Owszem - czyli w sposób gwarantujący dotarcie apelu do adresata.

    Tak, przy czym nie odpowiada za to, że adresat owego "apelu" nie usłyszał.
    >
    >>>>> nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął
    >>>>> na
    >>>>> ziemie
    >>>> No to dysponował jakąś nadludzką mocą.
    >>> Wystarczy, że ofiara ochroniarza była dość lekka i stała np. akurat na
    >>> jednej nodze, a ochroniarz był solidnie "napakowany".
    >> Kilka ... dziesiąt lat JUDO pozwala mi napisać, że nawet lekkiej osoby
    >> nie wywrócisz podcinając jej tę nogę, na której stoi. Przy bardzo dużej
    > Podcinając - nie. Ale np. ciągnąc za nogawkę - jak najbardziej.

    Andrzej spróbuj. No spróbuj coś takiego zrobić raz na macie, a przekonasz
    się, że się "do wafla" nie da. Są takie techniki obezwładniania, gdzie
    gościa łapiesz za nogawkę lub nogawki i wywracasz. Ale pomimo wielu lat
    doświadczeń jeszcze nie widziałem, by w wyniku takiego poderwania nogi
    facet poleciał w tym samym kierunku, co się go ciągnie. Zawsze leci w
    przeciwnym. Czy Ty sobie wyobrażasz, z jaką siłą musiał byś pociągnąć? Moze
    by ci się to udało przy pomocy jakiejś liny i pojazdu albo konia. Ale i tak
    sądzę, że wyrwał byś ofierze stawy.

    Odnosząc to do naszego daszka, by ofiarę wprost zrzucić na ziemię trzeba by
    jej nogi pociągnąć ku środkowi daszka, a nie na zewnątrz. A więc ochroniarz
    musiał by PCHNĄĆ, a nie ciągnąć. Gdy pociągnie, to tancerz upada na daszek
    prostopadle do krawędzi. I teraz albo zaczęli się szamotać i tancerz spadł,
    albo ochroniarz leżącego ciągnął dalej. Ale jak ciągnął dalej, to facet
    powinien spaść na nogi, a nie na twarz z możliwością złapania się krawędzi
    daszka (chyba, że plecami upadał, ale z kolei wówczas musiał widzieć
    ochroniarza i nie musiał go nawet słyszeć, że ma zejść.
    >
    > [ciach]
    >
    >> Wystarczy rzetelny opis. Ale skoro poniżej bawili się ludzie, to żeby ów
    >> daszek był nie wiem jak solidny, to o ile nie miał barierki zawsze
    >> istniało realne zagrożenie, że pląsająca para zwali się komuś na głowę,
    >> co stanowi realne zagrożenie spowodowania śmierci stojących niżej i jak
    >> najbardziej uzasadnia podjęcie interwencji przez ochronę.
    > Weź mnie nie osłabiaj...

    Nie miałem takiego zamiaru.
    >
    > Jak pokazało wiele przypadków, ani barierka, ani parapet przed
    > wypadnięciem nie zabezpieczają w 100%.
    > Czyli co - nie wolno mi tańczyć na własnym balkonie, bo teoretycznie
    > mogę wypaść?

    Teoretycznie to możesz wszystko. W praktyce barierka jest po to, by
    "teoretycznie" się nie dało wypaść. Przypadków wypadnięcia "kilka" badać
    miałem okazje, tym nie mniej z reguły wiązało się to z różnymi dodatkowymi
    okolicznościami powodującymi, ze owa barierka nie zadziała właściwie. Albo
    licha łamiąca sie barierka, albo ktoś zamiast stać, to na niej siedział lub
    po niej chodził.


  • 30. Data: 2007-05-21 00:22:33
    Temat: Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci
    Od: mvoicem <m...@g...com>

    Dnia Mon, 21 May 2007 00:02:03 +0200, Robert Tomasik napisał(a):
    [...]
    >
    > Odnosząc to do naszego daszka, by ofiarę wprost zrzucić na ziemię trzeba
    > by jej nogi pociągnąć ku środkowi daszka, a nie na zewnątrz. A więc
    > ochroniarz musiał by PCHNĄĆ, a nie ciągnąć.

    Ale ochroniarz niekoniecznie musiał ciągnąć za kostkę ... jeżeli
    pociągnął za okolice kolana, a nawet i w połowie łydki, to IMHO bez
    problemu człowiek nie spodziewający się czegos takiego może wywalić się w
    stronę ciągnącego. I nie trzeba tutaj wielkiej siły, zwłaszcza jak to
    takie 60kilowe chucherko.

    > Gdy pociągnie, to tancerz
    > upada na daszek prostopadle do krawędzi. I teraz albo zaczęli się
    > szamotać i tancerz spadł, albo ochroniarz leżącego ciągnął dalej. Ale
    > jak ciągnął dalej, to facet powinien spaść na nogi,

    Jeżeli jedna noga jest w ręku ochroniarza, to trudno na nią
    upaść.

    > a nie na twarz z
    > możliwością złapania się krawędzi daszka (chyba, że plecami upadał, ale
    > z kolei wówczas musiał widzieć ochroniarza i nie musiał go nawet
    > słyszeć, że ma zejść.

    Niekoniecznie musiał widzieć. Przecież nie każdy patrzy non-stop
    pod swoje nogi ....


    p. m.

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 . 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1