eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawonowe skrzynki pocztowe a zycie na wsi
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 100

  • 91. Data: 2009-09-09 10:05:23
    Temat: Re: [OT] Re: nowe skrzynki pocztowe a zycie na wsi
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    Tristan pisze:


    >> A czy do chatki w lesie też społeczeństwo ma się dokładać i budować
    >> bitą drogę?
    >
    > Na tym polega społeczeństwo. Inaczej życie byłoby bez sensu. Koło posesji
    > Kwiatowa 1a byłaby autostrada, bo tam mieszka Prezydent. Na Kwiatowa 1b
    > byłaby ekspresówka, bo tam Premier, na Kwiatowa 2 byłaby droga gruntowa, bo
    > tam żebrak, na Kwiatowa 3 droga bez chodnika, bo kasjer z targowiska. Na
    > Kwiatowa 3 już będzie chodnik, bo tam nauczyciel....

    Bez sensu przykład. Albo autostrada, albo droga gruntowa na danej
    ulicy. I droga oczywiście płatna dla przejezdnych. W dobie GPSów można
    dokładnie określić kto jaką drogą jedzie i na tej podstawie wystawić
    rachunek. Oczywiście uprzednio znosząc podatki na benzynę, aby litr
    kosztował 1,50zł.



    > Pewne rzeczy w społeczeństwie trzeba uśrednić. Może nie jest to
    > wprost ,,każdemu wg zasług'', ale pewne rzeczy trzeba tworzyć wspólnie,
    > inaczej życie będzie bez sensu.
    >
    > Kapitalizm w czystej postaci można oglądać w filmach/serialach o Robinie
    > Hoodzie. Czy taka forma egzystencji na pewno by pasowała do dzisiejszych
    > czasów? To utopia jeszcze większa niż komunizm w czystej postaci.
    > Społeczeństwo musi funkcjonować na zasadach społecznych. Nie ma pełnej
    > wolności, to niewykonalne.

    Złodziej ikoną kapitalizmu? Coś Ci się pokręciło.

    >
    >>> Generalnie to jest przykład na to, że w społeczeństwie trzeba uśrednić
    >>> pewne rzeczy i całkowicie kapitalistyczne społeczeństwo to utopia
    >>> całkowita. Na osiedlu droga też musi być wspólna, a nie że każdy sobie
    >>> odcinek pod swoim domem robi.
    >> To się zawiązuje wspólnotę i robi drogę. Urzędnika do tego nie trzeba.
    >
    > No ale w tej wspólnocie część jest bierna, bo nie ma czasu/ochoty na zabawę,
    > a część zarządza. I taką właśnie wspólnotą jest spółdzielnia, szerzej
    > gmina, szerzej województwo, szerzej państwo.

    Szerzej - kontynent, szerzej - rząd światowy, szerzej - rząd
    galaktyczny. Gdzie tkwi błąd? Kto lepiej zadba o drogę - jej
    właściciele, czy premier?

    >
    >>> Ale dowolne nawet bardzo kapitalistyczne przedsiębiorstwo jakoś tak
    >>> działa, że pewne rzeczy uśrednia.
    >> Uśrednia właśnie firma państwowa.
    >
    > No oczywiście. Ale mówię, że kapitalistyczne przedsiębiorstwa również. Np.
    > Microsoft sprzedaje za inną cenę programy do szkół, a za inną do domów, a
    > za inną do przedsiębiorstw. I kupujący do przedsiębiorstw dotują wersje za
    > 1zł do szkół.
    >
    >> Bo kieruje z Warszawy. 1000
    >> prywatnych poczt będą dostosowywać warunki świadczenia usług do wymagań
    >> lokalnych.
    >
    > No. I Lokalne Osiedle W Warszawie będzie miało orgazm. Problem będzie jak
    > ktoś z Lokalnego Twojego Osiedla (np. ty!) zechce wysłać coś do żony na
    > wakacjach w lesie. Albo do babci. Albo będziesz chciał se mieć domek
    > letniskowy nad jeziorem. I tam będziesz siedział bez prądu, telefonu,
    > poczty etc. Bo lokalne poczty będą działały lokalnie.

    Czyli według Ciebie prąd i telefon mam od państwa?



    >
    >
    >>>>> Podobnie zresztą z telefonami. TPSA dociera wszędzie, bo była państwowa
    >>>>> i taki miała prikaz. I telefon można było mieć także na górce, a
    >>>>> neostradę także w gospodarstwie w lesie. A już np. Netia nie ma do
    >>>>> dzisiaj oferty na Waryniolu w Zabrzu, gdzie masz z 10
    >>>>> dziesięciopiętrowców.
    >>>> Neostrada i tak wszędzie nie dociera.
    >> Jest wiele miejsc, gdzie dochodzi TP i neostrada, a dodatkowo jeszcze
    >> aster, upc, multimedia i inni prywaciarze. Nie mówiąc o komórkowych.
    >
    > No i? Sam ze sobą dyskutujesz? :D

    Źle się wycięło. odpowiadałem na:

    Ale i tak bardziej niż inne. Betasoft kiedyś nie chciał podłączać nawet
    do bloku obok mojego, bo było przez ulicę. Potem spuścili z tonu, ale
    też do pewnych granic. Do lasu, gdzie dochodzi telefon TPSA i neostrada,
    nikt inny Ci nic nie doprowadzi.


    >> A w tym lesie przez TP jakie prędkości osiągałeś?
    >
    > Nie osiągałem, bo byłem tydzień na wakacjach. Ale telefon tam mają. Więc
    > jakby zamówić Neostradę, to przynajmniej te 512 (taka jest najmniejsza?) by
    > było. Ba! Modem wdzwaniany TPSA byłby szybszy niż GPRS i pewnie tańszy.

    Czy uważasz, że ten GPRS będzie po wsze czasy? O rozbudowie sieci na
    wyższe prędkości nie słyszałeś?


    >
    >>> Nie. Powstał dlatego, że koncesja wymagała od operatorów pokrycia prawie
    >>> 100% kraju.
    >> Ach, gdyby nie koncesja, to by nie było zasięgu.
    >
    > Ano. Bo w na terenach deficytowych nie stawiano by masztów. Myślisz po co w
    > tych koncesjach są nakazy pokrywania danych obszarów? Kapitalistyczna
    > spółka prawna nie miała by nawet prawa pokrywać deficytowych terenów bez
    > tego.

    Oczywiście że miała by prawo.


    >
    >> A gdyby nie
    >> państwowa szkoła, ludzie nie umieliby czytać (pomijając już fakt, że
    >> wielu po państwowej szkole nie umie).
    >
    > Owszem. I to znów nie jest problem tylko ich. Ja, wykształcony, na średniej
    > półce zarobków bałbym się chodzić po ulicach pełnych tabunów zupełnej
    > biedoty i tępoty. Teraz się też takich boję, ale dzięki powszechnemu
    > obowiązkowi szkolnemu stanowią oni margines w pewnych dzielnicach, a nie
    > normę.

    Kolejne socjalistyczne przesądy. Tak jakby gdyby nie szkoła, to każdy
    byłby kryminalistą.


    > Ale one wisiały. I EU je kazała zerwać. Wbrew woli PP i mojej. Moja ściana,

    W jednym przyznam Ci rację - zrobiono coś wbrew woli PP i Twojej.
    Tyle że jest to właśnie przykład socjalizmu, który tak lubisz - urzędnik
    tak chciał, to tak zrobiono. W kapitaliźmie nikt by nie mówił Ci jakie
    masz mieć skrzynki, a jeśli jakieś listy nie mogłyby być dostarczone w
    ten sposób, to byłby to tylko Twój problem.

    >>>>> Która występuje wszędzie gdzie jako tako działa służba zdrowia. A tam
    >>>>> gdzie nie występuje, to służba zdrowia nie działa.
    >>>> Dziwne, i wszędzie przeżywa kryzys.
    >>> A gdzieś działa dobrze wg Twojego modelu?
    >> Gdzieś na pewno. Spójrz na weterynarie - nie ma łapówek, na leczenie
    >> swoich pupili stać nawet emerytki.
    >
    > I co, chcesz się leczyć u weterynarza?

    A napisałem coś takiego?


    > Ja pytam, gdzie działa model służby zdrowia, który Ci odpowiada i chciałbyś
    > go widzieć w szkole.

    W szkole?


    > BTW: Z tymi emerytkami to bardzo przesadzasz. Akurat korzystam z weterynarzy
    > i wiem ile to kosztuje.... A i weterynarz posiada dość siermiężne zaplecze.
    > Nie słyszałem, żeby ratowano psa z zawałem, albo przeszczepiano serce,
    > albo... nie wiem, może są takie kliniki weterynaryjne, ale na pewno nie dla
    > emerytek. Emerytki to chodzą po lekarstwa na zatwardzenie pieska, który się
    > obżarł cukiereczkami.

    Mało słyszałeś w takim razie. Weterynaria jest również na wysokim
    poziomie i często przeprowadza się podobne operacje, jak przy ratowaniu
    ludzi .


    > Do czasu aż na coś serio zachorujesz. I nagle pozostanie ci umrzeć na ulicy.
    > Jak się jest zdrowym, pięknym i bogatym to można głosić UPRowskie tezy.

    Wolność umierania na ulicy cenię ponad przymus ubezpieczeń.


    >>>> Poza tym powtarzasz kolejny błędny argument - wizyta u lekarza za
    >>>> 100zł.
    >>> Bo tyle płacę za specjalistów. ba! za jednego to nawet 120 od wizyty. A
    >>> gość przyjmuje przy biurku. A jakby wymagał maszyn, to wiesz...
    >> I stówka za specjalistę to dla Ciebie kwota nieosiągalna dla
    >> przeciętnego chorego?
    >
    > Dla chorego owszem. Zwłaszcza jak chory z powodu choroby nie może pracować.
    > Ja na szczęście na razie jeszcze mogę.

    Zawsze będzie ktoś, kogo nie będzie na coś stać. Czy to znaczy, że
    państwo ma dotować produkcję bułek? Jedzenie jest przecież ważniejsze od
    dostępu do lekarza.


    >> Przecież nie chodzi się do specjalisty co tydzień.
    >
    > No ja chodzę co tydzień właśnie na rehabilitację. Więc mam 500zł miesięcznie
    > w plecy tylko za to.

    A ja wydaję 230zł miesięcznie za nic - bo z lekarza nie korzystam.
    Niektórzy wydają więcej.



    >> W płatnym systemie dostęp do lekarza jest
    >> łatwiejszy, każdy bowiem wybiera takiego specjalistę, jakiego
    >> potrzebuje, a nie takiego, który jest dobry i pan profesor musi się
    >> zająć jego bolącym brzuchem, mimo że odpowiedni do tego byłby również
    >> żółtodziób.
    >
    > Pozornie.

    Nie pozornie, zmarnowany czas jest realny.

    >
    >> To w socjalistycznym systemie do najlepszych lekarzy niełatwo się
    >> dostać, bowiem każdemu wydaje się, że musi iść ze swoim przypadkiem
    >> akurat do najsławniejszego pana doktora.
    >
    >
    > No a w Twoim modelu, skoro mnie nie stać, to mam wybrać partacza.

    Nie, partacz powinien zbankrutować od odszkodowań.


    >
    >>>> Tyle może kosztować wizyta, aby lekarz - poświęcający pół godziny
    >>>> dziennie przez 8 godzin w dni powszednie - miał 10 tysięcy przychodu.
    >>> Ale co z tego, skoro biorą więcej.
    >> Bo jest za mało lekarzy.
    >
    > I skąd nagle ich liczba ma wzrosnąć?

    Z ich produkcji oraz umożliwienia zarobienia porządnych pieniędzy w
    kraju. Jakoś nie słyszałem, aby weterynarze masowo emigrowali.


    >> Ponadto Ci, którzy biorą mniej, pracują w
    >> przychodniach "za darmo".
    >
    > Ano. Więc pomimo konkurencji ,,za darmo'' są drodzy. Jak nie będzie
    > konkurencji ,,za darmo'' to ceny jeszcze podskoczą.

    Jak nie będzie konkurencji za darmo, to będzie popyt na leczenie
    tanie leczenie. Gdzie popyt, tam podać. Ci, którzy teraz leczą z darmo
    mogą leczyć za przysłowiowe 20zł.

    Już podałem przykład: jeśli byłyby samochody rozdawane za darmo przez
    państwo, to na rynku pozostałyby tylko drogie płatne wersje, ponieważ
    gorszych modeli ludzie nie chcieliby kupować, bo państwo daje za darmo.

    Jakiś Tristan mógłby powiedzieć, ze zaprzestanie rozdawania
    samochodów spowoduje, że na rynku zostaną tylko te drogie.

    Ale to nieprawda - będą i drogie, i tanie. Z racji tego, że nie
    każdego stać na drogi samochód, firmy będą chciały produkować również
    tańsze modele, aby je sprzedać i *zarobić*.


    >> Och, maszyny. Myślisz, że badanie krwi kosztuje pół pensji?
    >
    > Wszystko cuzamen do kupy kosztuje sporo. Póki jesteś zdrowy i korzystasz
    > sporadycznie, myślisz inaczej.

    Dwa rozwiązania:
    1/ zbierać to, co zaoszczędzi się na składkach zdrowotnych i wydać w
    razie potrzeby
    2/ ubezpieczyć się.


    >> Jak widać socjalizm (NFZ) się nie sprawdza, a na wolnym rynku taką
    >> usługę bez czekania miałbyś za 100zł.
    >
    > I mam. Ale jak mnie nie stać, to przynajmniej część rzeczy mam z NFZ. No i
    > jak mnie akurat przejedzie walec, to choć trochę mnie poskładają z NFZ, a
    > na to by mnie stać nie było.

    Dla tych, co się boją, że ich walec przejedzie: ubezpieczenia.


    >> To pewnie 1/3 tego, co płacisz co
    >> miesiąc na NFZ.
    >
    > Owszem. Ale dzięki temu moja babcia emerytka może się leczyć na kolana i
    > chodzi o lasce, a nie leży. Dzięki temu mój dziadek emeryt leży od 2
    > tygodni w szpitalu pod kroplówką. Dzięki temu wujek mojej żony miał
    > operację serca. Owszem, system NFZ nie przekłada się na NAKŁAD-USŁUGA.
    > Jedni przepłacają, inni zużywają więcej. Ale bez tego życie byłoby podłe,
    > bo ja bym zaoszczędził, a ktoś by zdechł, bo jako chory by nie miał kasy na
    > leczenie, a jakby nie miał kasy na leczenie, to by nie mógł zarabiać i by
    > nie miał kasy na leczenie......

    Zauważ, że przez całe życie wydali setki tysięcy, jeśli nie więcej,
    na socjalistyczne twory typu służba zdrowia i ubezpieczenia społeczne.
    Gdyby zamiast tego mieli dodatkowo 2 mieszkania na wynajem, to z nich
    mogliby się i utrzymać i wyleczyć.


    >> Wspominasz o utrzymaniu szpitala, a nie o konkretnym aparacie. Nie
    >> można mówić o kosztach utrzymania szpitali państwowych, bo są one często
    >> nieracjonalnie nadmierne, jak w Radomiu, gdzie było więcej pracowników,
    >> niż pacjentów.
    >
    > No ale to można zmienić bez zmiany systemu. Szpitale też są rozliczane przez
    > NFZ.

    Aby była poprawa, musi być konkurencja. W obecnym systemie jej nie
    ma. Ludzie jakoś dziwnie nie przyjmują do wiadomości, że szpital też
    może zbankrutować.


    > Ale prawda jest też taka, że można później i że ludzkim odruchem jest tak
    > budować społeczeństwo, żeby pomagać chorym.

    Co innego pomagać samemu, a co innego okradać innych, aby dawać innym
    (minus prowizja) - wspomniany przez Ciebie socjalista Robin Hood.


    >> Druga prawda jest taka,
    >> że mając nieskończoną ilość pieniędzy, można przedłużać życie ludzie
    >> niemal bez końca. Z tego wniosek, że zawsze będzie tak, że kogoś będzie
    >> można wyleczyć/zaleczyć/przedłużyć życie o tydzień. W systemie
    >> socjalistycznym o tym, kogo zabić decyduje urzędnik, opłacając leczenie
    >> lub nie.
    >
    > Ale warunki są równe. Konkretne świadczenia ratujące życie przysługują
    > każdemu.

    Przysługują, albo i nie. Nieraz w TV są afery, że NFZ czegoś nie
    leczy, a powinien.


    >> W systemie kapitalistycznym decyduje o tym sam pacjent, który
    >> albo nie ma pieniędzy, albo nie ma przyjaciół, którzy mają pieniądze,
    >> albo po prostu woli przeznaczyć te pieniądze dla dzieci, niż przedłużyć
    >> sobie życie o dzień/miesiąc/rok.
    >
    > No i to jest dobre, że ktoś, kogo nie stać (a praktycznie każdego chorego
    > przewlekle lub ciężko nie stać) ma zdechnąć?

    Nie, medycyna ma się tak rozwijać, aby tego typu choroby leczyć w
    sposób dostępny dla ogółu społeczeństwa. Mówi się, że leki są drogie,
    ale są drogie, ponieważ firmy farmaceutyczne to dość hermetyczny rynek.
    Oligopol. Socjalizm - urzędnik decyduje kto jakie lekarstwo może produkować.

    >> Dziwne, podajesz przykład złego działania państwowej służby zdrowia,
    >> i z tego wyciągasz wniosek, że to wina prywaciarzy.
    >
    > Ale w systemie prywatnym u niego by wyszło na to samo, bo by go nie było
    > stać na leczenie. W systemie obecnym przynajmniej część zadziała dobrze.

    W systemie prywatnym wiedziałby, że *musi* zapłacić i może by
    zapłacił. W systemie NFZ dano mu złudną nadzieję i przez to umarł.


    > Nic, poza tym, że nie każdego stać. I część osób może się ,,załapać'' na
    > system państwowy. Akurat rezonans jest bolączką (koszmarnie droga maszyna +
    > bardzo droga eksploatacja + czasami brak wprost potrzeby). Ale jak masz
    > zawał, to Ci żyły przepychają bez czekania.

    Zatem trzeba będzie pomyśleć: albo leczymy tylko bogatych, i maszyna
    przez 80% czasu leży nieużywana, albo obniżamy cenę.



    >
    >>>> I sam pacjent domaga się tych
    >>>> badań, wiedząc, że są "za darmo".
    >>> No i dobrze, że się domaga, bo lekarze sknerzą z badaniami, bo to im
    >>> jakieś punkty odejmuje i kasa z ośrodka wypływa do badalni.
    >> Kolejny przykład złego działania socjalistycznej służby zdrowia.
    >
    >
    > Ale to właśnie kapitalistyczne działanie.

    Nie widzę tu takiego.

    > W trakcie rozkopanego zęba? Właśnie ona chce ten rentgen, żeby móc na
    > bieżąco kontrolować. A nie, że pacjenta rozkopie, potem wyśle na badanie,
    > za kilka dni on wraca....

    A to chyba dość częsta praktyka. Nie zdarzało Ci się, że po
    rozborowaniu zęba nie założono Ci plomby, tylko tymczasowy "opatrunek"?



    > No i poza rentgenem to mówiłem też o maszynce do lepszego robienia kanałów.
    > Ona znów daje lepszą jakość usługi.
    >
    >
    > W każdym razie, da się mieć same obcęgi, ale to nie o to chodzi. Tak samo w
    > innych dziedzinach. Byłem u neurologa prywatnie, bo już nie umiałem
    > wytrzymać. Biureczko, młoteczek alles. Potem poszedłem na te szpitalne
    > badania i od razu lekarz miał obraz mózgu itp. Lekarka z młoteczkiem też
    > leczy. I część pacjentów pewnie spasuje. Ale część wymaga czegoś więcej.


    Truizm, ale co z tego wynika?


    > No jest lepszy prywatny, dlatego, że właśnie leczenie zębów to jest działka
    > działająca wg TWOJEGO schematu. Coś dostępne dla bogatych.

    Wyleczenie zęba kosztuje 100-kilkaset złotych. I to też tylko wtedy,
    jak się człowiek zaniedba. Nie mów zatem, że stać na to tylko bogatych.


    >> Poza tym do dentysty
    >> prywatnego chodzą również biedni. A u państwowego i tak płacisz za
    >> plomby 50% tego, co zapłacisz za całą wizytę u prywaciarza.
    >
    > No właśnie. Bo NFZ w zębach funduje tylko rwanie i uśmierzanie bólu. Bo
    > właśnie ta działka jest sprywatyzowana tak jak chcesz. Dlatego, to pokazuję
    > jako przykład. Teraz sobie podłóż pod to zawał, udar, wylew, przejechanie
    > przez walec. Jesteś bogaty, to cię napompują. Nie stać cię, to cię zdrapią
    > szufelką do kibelka.


    Masz jakieś dziwne fobie.

    A co z nieubezpieczonymi w NFZ? Zdrapują?

    --
    Liwiusz


  • 92. Data: 2009-09-09 10:25:44
    Temat: Re: [OT] Re: nowe skrzynki pocztowe a zycie na wsi
    Od: ąćęłńóśźż <u...@w...eu>

    Drogę warto zbudować PRZED wystawieniem rachunku.
    Niestety w PRL-bis jest nieco inaczej...
    JaC


    -----

    > W dobie GPSów można dokładnie określić kto jaką drogą jedzie i na tej podstawie
    wystawić rachunek.
    > Oczywiście uprzednio znosząc podatki na benzynę, aby litr kosztował 1,50zł.


  • 93. Data: 2009-09-09 11:23:47
    Temat: Re: nowe skrzynki pocztowe, a zycie na wsi
    Od: Tristan <n...@s...pl>

    W odpowiedzi na pismo z środa 09 wrzesień 2009 11:52
    (autor ąćęłńóśźż
    publikowane na pl.soc.prawo,
    wasz znak: <h87ts5$gms$1@news.wp.pl>):

    > Obecnie listonosz w mieście się nie poniży do chodzenia po piętrach w
    > bloku, awizo i spadówka. JaC


    A to widzisz, u nas chodzi. I jak może to zostawia sąsiadom. Czasami
    zaczepia mnie na ulicy, jak wie, że coś dla mnie ma. Czasami dostarcza też
    listy źle zaadresowane. W ogóle ja jestem z roznosicieli PP bardzo
    zadowolony. Zwłaszcza w porównaniu z chamstwem kurierów.

    --
    Tristan

    Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa,
    lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby,
    by wyświadczała dobro słuchającym. (Ef 4,29)


  • 94. Data: 2009-09-09 13:07:36
    Temat: Re: nowe skrzynki pocztowe, a zycie na wsi
    Od: cyklista <...@...pl>

    Użytkownik ąćęłńóśźż napisał:
    > Dokładnie.
    > W wielu miejscach stare skrzynki pocztowe mogły zostać, wystarczyło dołożyć nowe
    dla nowych dostawców.
    > Ale nie, zerwano stare bez pomyślunku.
    > I teraz po rózne grubsze przesyłki w kopertach bąbelkowych trzeba będzie dmuchać do
    urzedu pocztowego za awizem, co jeszcze
    > przedłuzy termin dostarczenia o dwa dni, i zmusi do stania w kolejkach.
    > Co do poczty polskiej: to też są niezłe ch... .
    > Obecnie listonosz w mieście się nie poniży do chodzenia po piętrach w bloku, awizo
    i spadówka.
    > JaC
    >


    Więc rusz tyłek i przy każdym przypadku zostawienia awiza kiedy jesteś w
    domu pisz pisemną skargę na listonosza, zazwyczaj dział już cudownie
    taka jedna skarga, a przy opornych najwyżej trzecia. Odzyskują siły i
    chęci dostarczenia przesyłek a nie tylko awiz.


  • 95. Data: 2009-09-09 15:29:38
    Temat: Re: nowe skrzynki pocztowe, a zycie na wsi
    Od: ąćęłńóśźż <u...@w...eu>

    Kiedyś jeden się przyczołgał błagając o wycofanie skargi.
    Ale to było dawno temu.
    Obecnie i bez tego zmieniają się co kilka tygodni i mają wygląd dresiarzy.
    Podejrzewam, że siatka płac w PPPP jest identyczna w całej Polsce.
    1600 zł w Zadupiu Małym i 1600 zł w W-wie brutto.
    Plus oczywiście deputat węglowy, bardzo przydatny w Centrum.

    Teraz mają wymówkę "nie zmieści się do euroskrzynki i co nam Pan zrobisz".
    Właściciwe to powinni na poczcie mieć jakiś 'otwór wzorcowy' ;-))

    Szczerze mówiąc paczki zaczynają być górą nad listami - prywatni (na zlecenie PPPP)
    doręczyciele paczek dzwonia po kilka razy
    dziennie (do domofonu przy bramie osiedlowej) z niedoręczoną paczką, bo mają zapewne
    kasę od dostarczenia, a nie od zostawienia
    awiza.
    JaC


    -----

    > Więc rusz tyłek i przy każdym przypadku zostawienia awiza kiedy jesteś w domu pisz
    pisemną skargę na listonosza, zazwyczaj dział
    już cudownie taka jedna skarga, a przy opornych najwyżej trzecia.
    > Odzyskują siły i chęci dostarczenia przesyłek a nie tylko awiz.


  • 96. Data: 2009-09-09 16:27:41
    Temat: Re: nowe skrzynki pocztowe, a zycie na wsi
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    ąćęłńóśźż pisze:
    > Kiedyś jeden się przyczołgał błagając o wycofanie skargi.
    > Ale to było dawno temu.
    > Obecnie i bez tego zmieniają się co kilka tygodni i mają wygląd dresiarzy.
    > Podejrzewam, że siatka płac w PPPP jest identyczna w całej Polsce.
    > 1600 zł w Zadupiu Małym i 1600 zł w W-wie brutto.
    > Plus oczywiście deputat węglowy, bardzo przydatny w Centrum.
    >


    Zapomniałeś o końcówkach z emerytur. To druga albo trzecia pensja na
    czysto.


    > Teraz mają wymówkę "nie zmieści się do euroskrzynki i co nam Pan zrobisz".
    > Właściciwe to powinni na poczcie mieć jakiś 'otwór wzorcowy' ;-))

    Mają, lity mieszczące się to gabaryt A, a niemieszczące - gabaryt B -
    droższy przy tej samej wadze.


    >
    > Szczerze mówiąc paczki zaczynają być górą nad listami - prywatni (na zlecenie PPPP)
    doręczyciele paczek dzwonia po kilka razy
    > dziennie (do domofonu przy bramie osiedlowej) z niedoręczoną paczką, bo mają
    zapewne kasę od dostarczenia, a nie od zostawienia
    > awiza.

    Bo pewnie mają płacone od dostarczonej paczki, a nie awiza. Jak widać
    trochę rynkowych zasad i od razu lepiej funkcjonuje :)

    --
    Liwiusz


  • 97. Data: 2009-09-10 15:06:35
    Temat: Re: nowe skrzynki pocztowe, a zycie na wsi
    Od: Rafal M <r...@g...com>

    On 9 Wrz, 17:29, ąćęłńóśźż <u...@w...eu> wrote:

    > Szczerze mówiąc paczki zaczynają być górą nad listami - prywatni (na zlecenie PPPP)
    doręczyciele paczek dzwonia po kilka razy
    > dziennie (do domofonu przy bramie osiedlowej) z niedoręczoną paczką, bo mają
    zapewne kasę od dostarczenia, a nie od zostawienia
    > awiza.



    Dokladnie, prywatne firmy (jako podwykonawcy Poczty Polskiej) za
    dostarczenie paczki placa swoim pracownika chyba 1,50 zl od
    DOSTARCZONEJ paczki.
    Za zostawienie awiza nic nie dostaja, wiec im zalezy.


    Pozdrawiam
    Rafal


  • 98. Data: 2009-09-10 15:07:54
    Temat: Re: nowe skrzynki pocztowe, a zycie na wsi
    Od: Rafal M <r...@g...com>

    On 9 Wrz, 18:27, Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl> wrote:

    >    Zapomniałeś o końcówkach z emerytur. To druga albo trzecia pensja na
    > czysto.


    Ktorych jest coraz mniej - im mlodszy emeryt/rencista, tym czesciej
    pieniadze ida na konto. Zwlaszcza w duzych miastach.


    Pozdrawiam
    Rafal


  • 99. Data: 2009-09-10 22:52:27
    Temat: Re: [OT] Re: nowe skrzynki pocztowe a zycie na wsi
    Od: Tristan <n...@s...pl>

    W odpowiedzi na pismo z środa 09 wrzesień 2009 12:05
    (autor Liwiusz
    publikowane na pl.soc.prawo,
    wasz znak: <h87ul6$urf$1@news.onet.pl>):

    >> Na tym polega społeczeństwo. Inaczej życie byłoby bez sensu. Koło posesji
    >> Kwiatowa 1a byłaby autostrada, bo tam mieszka Prezydent. Na Kwiatowa 1b
    >> byłaby ekspresówka, bo tam Premier, na Kwiatowa 2 byłaby droga gruntowa,
    >> bo tam żebrak, na Kwiatowa 3 droga bez chodnika, bo kasjer z targowiska.
    >> Na Kwiatowa 3 już będzie chodnik, bo tam nauczyciel....
    > Bez sensu przykład. Albo autostrada, albo droga gruntowa na danej
    > ulicy.

    Aaaaaaaa... Czyli już masz pewne uśrednienie i pewne społeczne działanie...
    Bez tego się nie obejdzie.

    > I droga oczywiście płatna dla przejezdnych. W dobie GPSów można
    > dokładnie określić kto jaką drogą jedzie i na tej podstawie wystawić
    > rachunek.

    Bosko.... Na szczęście to utopia.

    >> Pewne rzeczy w społeczeństwie trzeba uśrednić. Może nie jest to
    >> wprost ,,każdemu wg zasług'', ale pewne rzeczy trzeba tworzyć wspólnie,
    >> inaczej życie będzie bez sensu.
    >> Kapitalizm w czystej postaci można oglądać w filmach/serialach o Robinie
    >> Hoodzie. Czy taka forma egzystencji na pewno by pasowała do dzisiejszych
    >> czasów? To utopia jeszcze większa niż komunizm w czystej postaci.
    >> Społeczeństwo musi funkcjonować na zasadach społecznych. Nie ma pełnej
    >> wolności, to niewykonalne.
    > Złodziej ikoną kapitalizmu? Coś Ci się pokręciło.

    Nie. On walczył z kapitalizmem właśnie i próbował pomagać jego ofiarom.

    >>>> Generalnie to jest przykład na to, że w społeczeństwie trzeba uśrednić
    >>>> pewne rzeczy i całkowicie kapitalistyczne społeczeństwo to utopia
    >>>> całkowita. Na osiedlu droga też musi być wspólna, a nie że każdy sobie
    >>>> odcinek pod swoim domem robi.
    >>> To się zawiązuje wspólnotę i robi drogę. Urzędnika do tego nie
    >>> trzeba.
    >> No ale w tej wspólnocie część jest bierna, bo nie ma czasu/ochoty na
    >> zabawę, a część zarządza. I taką właśnie wspólnotą jest spółdzielnia,
    >> szerzej gmina, szerzej województwo, szerzej państwo.
    > Szerzej - kontynent, szerzej - rząd światowy, szerzej - rząd
    > galaktyczny. Gdzie tkwi błąd? Kto lepiej zadba o drogę - jej
    > właściciele, czy premier?

    No dlatego mówiłem, że EU jest do dupy i rządzić powinny gminy. Jednak
    sprowadzanie tego do właściciela to już za nisko. Bo właściciel też chce
    sobie pójść z dzieckiem na spacer. I nie można dopuścić do tego, żeby każdy
    miał wokoło domu tak, jak go stać, bo kawałek dalej nie będzie chodnika.

    >> No. I Lokalne Osiedle W Warszawie będzie miało orgazm. Problem będzie jak
    >> ktoś z Lokalnego Twojego Osiedla (np. ty!) zechce wysłać coś do żony na
    >> wakacjach w lesie. Albo do babci. Albo będziesz chciał se mieć domek
    >> letniskowy nad jeziorem. I tam będziesz siedział bez prądu, telefonu,
    >> poczty etc. Bo lokalne poczty będą działały lokalnie.
    > Czyli według Ciebie prąd i telefon mam od państwa?

    Nie, ale masz od instytucji takich jak PP, obwarowanych odpowiednimi
    państwowymi prawami. Dlatego linia prądowa idzie nawet do chatki w lesie. Z
    telefonem jest łatwiej, bo można bezprzewodowo, ale też gdyby nie wymagania
    koncesyjne, to pokrycie kraju byłoby mniejsze.

    >> Ale i tak bardziej niż inne. Betasoft kiedyś nie chciał podłączać nawet
    >> do bloku obok mojego, bo było przez ulicę. Potem spuścili z tonu, ale
    >> też do pewnych granic. Do lasu, gdzie dochodzi telefon TPSA i neostrada,
    >> nikt inny Ci nic nie doprowadzi.
    > Jest wiele miejsc, gdzie dochodzi TP i neostrada, a dodatkowo jeszcze
    > aster, upc, multimedia i inni prywaciarze. Nie mówiąc o komórkowych.

    Tak. A są takie gdzie dochodzi tylko TPSA. Wystarczy czasami wyjść jedynie
    poza osiedle blokowiska do domków, nie trzeba nawet jakoś daleko na wieś
    wyjeżdżać, żebyś nie powiedział, że się czepiłem 1 domu w środku lasu.

    >>> A w tym lesie przez TP jakie prędkości osiągałeś?
    >> Nie osiągałem, bo byłem tydzień na wakacjach. Ale telefon tam mają. Więc
    >> jakby zamówić Neostradę, to przynajmniej te 512 (taka jest najmniejsza?)
    >> by było. Ba! Modem wdzwaniany TPSA byłby szybszy niż GPRS i pewnie
    >> tańszy.
    > Czy uważasz, że ten GPRS będzie po wsze czasy? O rozbudowie sieci na
    > wyższe prędkości nie słyszałeś?

    A sprawdzałeś, jak to technicznie działa? Bo z mojej wiedzy wynika, że 3G
    nigdy nie ma szansy dojść do lasu, bo wymaga bardzo ciasnego obłożenia
    masztami. Zresztą w miastach dla odmiany problem z internetem w komórce
    jest taki, że komórki są przepełnione i transmisja sieciowa jako mniej
    priorytetowa niż rozmowy też jest uwalana.

    >>>> Nie. Powstał dlatego, że koncesja wymagała od operatorów pokrycia
    >>>> prawie 100% kraju.
    >>> Ach, gdyby nie koncesja, to by nie było zasięgu.
    >> Ano. Bo w na terenach deficytowych nie stawiano by masztów. Myślisz po co
    >> w tych koncesjach są nakazy pokrywania danych obszarów? Kapitalistyczna
    >> spółka prawna nie miała by nawet prawa pokrywać deficytowych terenów bez
    >> tego.
    > Oczywiście że miała by prawo.

    Nie, bo SA nie może działać na szkodę SA. A świadczenie z premedytacją usług
    przynoszących straty tymże by było. Ale pomijam aspekt prawny... Właśnie z
    powodu strat by się na to nie zdecydowali.

    >>> A gdyby nie
    >>> państwowa szkoła, ludzie nie umieliby czytać (pomijając już fakt, że
    >>> wielu po państwowej szkole nie umie).
    >> Owszem. I to znów nie jest problem tylko ich. Ja, wykształcony, na
    >> średniej półce zarobków bałbym się chodzić po ulicach pełnych tabunów
    >> zupełnej biedoty i tępoty. Teraz się też takich boję, ale dzięki
    >> powszechnemu obowiązkowi szkolnemu stanowią oni margines w pewnych
    >> dzielnicach, a nie normę.
    > Kolejne socjalistyczne przesądy. Tak jakby gdyby nie szkoła, to każdy
    > byłby kryminalistą.

    Nie. Ale wzrost nieuctwa i idący za tym wzrost biedy na pewno by powodował
    wzrost patologii. Małą próbkę tego masz w gettach cygańskich. Cyganie ni
    chuja się nie chcą dać zagonić do szkół (Zabrze kiedyś próbowało nawet z
    gett cygańskich wozić ich busami do zaocznych podstawówek, żeby naumieć ich
    choć czytania i pisania, ale nie chcieli).

    >>>>>> Która występuje wszędzie gdzie jako tako działa służba zdrowia. A tam
    >>>>>> gdzie nie występuje, to służba zdrowia nie działa.
    >>>>> Dziwne, i wszędzie przeżywa kryzys.
    >>>> A gdzieś działa dobrze wg Twojego modelu?
    >>> Gdzieś na pewno. Spójrz na weterynarie - nie ma łapówek, na leczenie
    >>> swoich pupili stać nawet emerytki.
    >> I co, chcesz się leczyć u weterynarza?
    > A napisałem coś takiego?

    No pytałem, gdzie Służba Zdrowia działa wg Twojego modelu, a Ty proponujesz
    weterynarzy.

    >> Ja pytam, gdzie działa model służby zdrowia, który Ci odpowiada i
    >> chciałbyś go widzieć w szkole.
    > W szkole?

    No tak.... pamięć współdzielona i dwa procesy na siebie naszły... :D Jeszcze
    raz:

    Ja pytam, gdzie działa model służby zdrowia, który Ci odpowiada i
    chciałbyś go widzieć w Polsce.

    >> BTW: Z tymi emerytkami to bardzo przesadzasz. Akurat korzystam z
    >> weterynarzy i wiem ile to kosztuje.... A i weterynarz posiada dość
    >> siermiężne zaplecze. Nie słyszałem, żeby ratowano psa z zawałem, albo
    >> przeszczepiano serce, albo... nie wiem, może są takie kliniki
    >> weterynaryjne, ale na pewno nie dla emerytek. Emerytki to chodzą po
    >> lekarstwa na zatwardzenie pieska, który się obżarł cukiereczkami.
    > Mało słyszałeś w takim razie. Weterynaria jest również na wysokim
    > poziomie i często przeprowadza się podobne operacje, jak przy ratowaniu
    > ludzi .

    I jest to dostępne dla Emerytek, jak twierdzisz? Bo z opowieści mojej
    sąsiadki, której psu zoperowano nie tę nogę co trzeba i jest teraz kulawy
    na dwie nogi, zamiast na jedną, a za co zapłaciła coś koło tałzena, to ja
    to słabo widzę, żeby ostry dyżur zawałowy dla psów był dostępny dla
    Emerytek, jak mówiłeś. Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem czy jakikolwiek
    weterynarz świadczy dyżury całodobowe, choć u Was w DC pewnie coś
    znajdziesz, ale nie w tym rzecz.

    >> Do czasu aż na coś serio zachorujesz. I nagle pozostanie ci umrzeć na
    >> ulicy. Jak się jest zdrowym, pięknym i bogatym to można głosić UPRowskie
    >> tezy.
    > Wolność umierania na ulicy cenię ponad przymus ubezpieczeń.

    Puki nie jesteś umierającym albo nie musisz przekraczać umierającego.
    Wolność i butność bardzo szybko się kończy, jak się człowiek styka z
    cierpieniem, śmiercią albo skrajnym ubóstwem.

    >> Dla chorego owszem. Zwłaszcza jak chory z powodu choroby nie może
    >> pracować. Ja na szczęście na razie jeszcze mogę.
    > Zawsze będzie ktoś, kogo nie będzie na coś stać. Czy to znaczy, że
    > państwo ma dotować produkcję bułek? Jedzenie jest przecież ważniejsze od
    > dostępu do lekarza.

    Owszem. I dlatego właśnie udzielane są zapomogi dla najbiedniejszych,
    których nie stać na jedzenie. Na tym polega społeczeństwo.

    >>> Przecież nie chodzi się do specjalisty co tydzień.
    >> No ja chodzę co tydzień właśnie na rehabilitację. Więc mam 500zł
    >> miesięcznie w plecy tylko za to.
    > A ja wydaję 230zł miesięcznie za nic - bo z lekarza nie korzystam.
    > Niektórzy wydają więcej.

    I będzie Ci to przeszkadzało, to momentu, jak dostaniesz zawału, urwie ci
    nogę albo zdarzy się coś podobnego.

    >>>>> Tyle może kosztować wizyta, aby lekarz - poświęcający pół godziny
    >>>>> dziennie przez 8 godzin w dni powszednie - miał 10 tysięcy przychodu.
    >>>> Ale co z tego, skoro biorą więcej.
    >>> Bo jest za mało lekarzy.
    >> I skąd nagle ich liczba ma wzrosnąć?
    > Z ich produkcji oraz umożliwienia zarobienia porządnych pieniędzy w
    > kraju.

    No cóż, teraz zarabiają po 10-20 tysięcy miesięcznie (tacy szeregowi, bo
    sławy to pewnie z 10 razy więcej). Ja zarabiam tyle półrocznie.

    > Jakoś nie słyszałem, aby weterynarze masowo emigrowali.

    Jakoś weterynarzy jest 1/20000000000000000000000000000 tego, co lekarzy.
    Nie można tego porównywać. Weterynarz w mieście to przejaw luksusu. Na wsi
    konieczność, ale też jakoś specjalnie dużo ich nie trza.

    > Ale to nieprawda - będą i drogie, i tanie. Z racji tego, że nie
    > każdego stać na drogi samochód, firmy będą chciały produkować również
    > tańsze modele, aby je sprzedać i *zarobić*.

    Tylko, że jak mnie nie stać na drogie auto, to jeżdżę maluchem. Jak mnie nie
    będzie stać na drogie leczenie zawału, to nie będę mógł w zamian sobie
    strzelić taniego usuwania kurzajek.

    >>> Och, maszyny. Myślisz, że badanie krwi kosztuje pół pensji?
    >> Wszystko cuzamen do kupy kosztuje sporo. Póki jesteś zdrowy i korzystasz
    >> sporadycznie, myślisz inaczej.
    > Dwa rozwiązania:
    > 1/ zbierać to, co zaoszczędzi się na składkach zdrowotnych i wydać w
    > razie potrzeby
    > 2/ ubezpieczyć się.

    Ale to nie działa przy przewlekłych problemach. Zanalizuj sobie jak działają
    ubezpieczalnie. Jak jesteś zdrowy, to cię ubezpieczą, bo statystycznie są
    na +, nawet jak Ci nogę urwie i trzeba będzie na protezę. Jak jesteś
    schorowany, to nikt cię nie będzie ubezpieczał, bo już jesteś schorowany.

    Podobnie z oszczędnościami.

    Jak będzie wypadek, poskładają cię do kupy i wrócisz to życia, to owszem
    zadziałają i oszczędności i ubezpieczenia. Gorzej jak nagle będziesz miał
    problemy wykluczające cię na lata z działalności zawodowej.

    Mówisz, że płacisz 230zł miesięcznie. Policzmy: 3000 rocznie dla
    zaokrąglenia. Po 10 latach pracy zawodowej zebrałeś 30 000. A teraz sprawdź
    sobie już sam, ile kosztuje przewlekłe leczenie, albo przeszczepik
    nereczki, serduszka itepe.

    >>> To pewnie 1/3 tego, co płacisz co
    >>> miesiąc na NFZ.
    >>
    >> Owszem. Ale dzięki temu moja babcia emerytka może się leczyć na kolana i
    >> chodzi o lasce, a nie leży. Dzięki temu mój dziadek emeryt leży od 2
    >> tygodni w szpitalu pod kroplówką. Dzięki temu wujek mojej żony miał
    >> operację serca. Owszem, system NFZ nie przekłada się na NAKŁAD-USŁUGA.
    >> Jedni przepłacają, inni zużywają więcej. Ale bez tego życie byłoby podłe,
    >> bo ja bym zaoszczędził, a ktoś by zdechł, bo jako chory by nie miał kasy
    >> na leczenie, a jakby nie miał kasy na leczenie, to by nie mógł zarabiać i
    >> by nie miał kasy na leczenie......
    > Zauważ, że przez całe życie wydali setki tysięcy, jeśli nie więcej,
    > na socjalistyczne twory typu służba zdrowia i ubezpieczenia społeczne.

    No słabo te setki tysięcy wychodzą, chyba że na stare złotówki liczysz.
    Wyżej mi wyszło, że ty wydajesz 30 tysięcy na 10 lat. Zakładając 40 lat
    aktywności zawodowej to masz ledwie 120 tysięcy. Przy czym stawiam złoto
    przeciwko orzechom, że przez te 40 lat pracy zawodowej w końcu zaczniesz
    korzystać. Ja korzystam zanim jeszcze zacząłem pracować. Ale ok, chorowity
    jestem, do piachu. Ty, zdrowy, jurny UPRowiec załóżmy wytrzymasz 20 lat
    pracy bez kontaktu z lekarzem. Więc masz 60 000 zaoszczędzone. No chyba że
    ci coś sieknie już teraz.

    > Gdyby zamiast tego mieli dodatkowo 2 mieszkania na wynajem, to z nich
    > mogliby się i utrzymać i wyleczyć.

    Mieszkania? A kto im je da? Rozumiem -- kupią sobie za te 120 tysięcy. Ale:

    a) za 120 to marne mieszkanie, maks dwupokojowe. A w Twoim DC to nawet nie
    kawalerka.

    b) o! no tak, dopiero po 40 latach tyle mają...

    >>> Wspominasz o utrzymaniu szpitala, a nie o konkretnym aparacie. Nie
    >>> można mówić o kosztach utrzymania szpitali państwowych, bo są one często
    >>> nieracjonalnie nadmierne, jak w Radomiu, gdzie było więcej pracowników,
    >>> niż pacjentów.
    >> No ale to można zmienić bez zmiany systemu. Szpitale też są rozliczane
    >> przez NFZ.
    > Aby była poprawa, musi być konkurencja.

    Raczej sensowny nadzór. Konkurencja niewiele daje w takich zastosowaniach.

    >> Ale prawda jest też taka, że można później i że ludzkim odruchem jest tak
    >> budować społeczeństwo, żeby pomagać chorym.
    > Co innego pomagać samemu, a co innego okradać innych, aby dawać innym
    > (minus prowizja) - wspomniany przez Ciebie socjalista Robin Hood.


    Tylko z ,,pomagać samemu'' wiele się nie zbuduje. Pewne reguły społeczne
    muszą być. Inaczej Zdrowi i Bogaci nie będą chcieli pomagać, pomijając
    Naprawdę Bogatych Z Zacięciem Karitasowym.

    >>> Druga prawda jest taka,
    >>> że mając nieskończoną ilość pieniędzy, można przedłużać życie ludzie
    >>> niemal bez końca. Z tego wniosek, że zawsze będzie tak, że kogoś będzie
    >>> można wyleczyć/zaleczyć/przedłużyć życie o tydzień. W systemie
    >>> socjalistycznym o tym, kogo zabić decyduje urzędnik, opłacając leczenie
    >>> lub nie.
    >> Ale warunki są równe. Konkretne świadczenia ratujące życie przysługują
    >> każdemu.
    > Przysługują, albo i nie. Nieraz w TV są afery, że NFZ czegoś nie
    > leczy, a powinien.

    No. AFERY. Czyli pojedyncze dewiacje, z którymi się walczy. Czy dlatego, że
    jakiś policjant współpracował z mafią, należy zlikwidować policję?

    >> No i to jest dobre, że ktoś, kogo nie stać (a praktycznie każdego chorego
    >> przewlekle lub ciężko nie stać) ma zdechnąć?
    > Nie, medycyna ma się tak rozwijać, aby tego typu choroby leczyć w
    > sposób dostępny dla ogółu społeczeństwa.

    Taaa.... Teraz medycyna specjalnie się nie rozwija, żeby popierać NFZ. Jakby
    zlikwidować NFZ, nagle znalazły by się metody leczenia wszystkiego dostępne
    za grosze.

    > Mówi się, że leki są drogie,
    > ale są drogie, ponieważ firmy farmaceutyczne to dość hermetyczny rynek.

    Ale czemu hermetyczny? przecież tu masz pełen kapitalizm. Ful wypas tak, jak
    chcesz. Konkurencja, walka o rynek. Proszę bardzo. I nie działa dobrze?

    > Oligopol. Socjalizm - urzędnik decyduje kto jakie lekarstwo może
    > produkować.

    Że jak? Każdy może produkować. Tylko, że nie każdego stać właśnie. Bo
    produkować tak z marszu to se możesz generyki, co już wygasła ochrona. A
    wyprodukowanie leku od zera to jest dopiero wyzwanie


    >>> Dziwne, podajesz przykład złego działania państwowej służby zdrowia,
    >>> i z tego wyciągasz wniosek, że to wina prywaciarzy.
    >> Ale w systemie prywatnym u niego by wyszło na to samo, bo by go nie było
    >> stać na leczenie. W systemie obecnym przynajmniej część zadziała dobrze.
    > W systemie prywatnym wiedziałby, że *musi* zapłacić i może by
    > zapłacił. W systemie NFZ dano mu złudną nadzieję i przez to umarł.

    Nie. Bo jakby wiedział, że ma raka, to by zapłacił tak czy siak... Sęk w
    tym, że on myślał, że to cośtam z żołądkiem... Więc właśnie zadziałało tak
    jak Ty chcesz: wybrał sobie tańsze rozwiązanie, bo ,,przecież nie każdy
    musi od razu do profesora''.

    >> Nic, poza tym, że nie każdego stać. I część osób może się ,,załapać'' na
    >> system państwowy. Akurat rezonans jest bolączką (koszmarnie droga maszyna
    >> + bardzo droga eksploatacja + czasami brak wprost potrzeby). Ale jak masz
    >> zawał, to Ci żyły przepychają bez czekania.
    > Zatem trzeba będzie pomyśleć: albo leczymy tylko bogatych, i maszyna
    > przez 80% czasu leży nieużywana, albo obniżamy cenę.

    I wybiorą to 1. Mniej się narobią, mniej zużycia sprzętu, a kasa ta sama.

    >>>>> I sam pacjent domaga się tych
    >>>>> badań, wiedząc, że są "za darmo".
    >>>> No i dobrze, że się domaga, bo lekarze sknerzą z badaniami, bo to im
    >>>> jakieś punkty odejmuje i kasa z ośrodka wypływa do badalni.
    >>> Kolejny przykład złego działania socjalistycznej służby zdrowia.
    >> Ale to właśnie kapitalistyczne działanie.
    > Nie widzę tu takiego.

    No sknerzą z badaniami, bo ich prywatny ośrodek musi za to zapłacić.
    Więc dla nich większy zysk, jak pacjenta leczą zza biurka.

    >> W trakcie rozkopanego zęba? Właśnie ona chce ten rentgen, żeby móc na
    >> bieżąco kontrolować. A nie, że pacjenta rozkopie, potem wyśle na badanie,
    >> za kilka dni on wraca....
    > A to chyba dość częsta praktyka. Nie zdarzało Ci się, że po
    > rozborowaniu zęba nie założono Ci plomby, tylko tymczasowy "opatrunek"?

    Nie wiem, wiem, że wyjaśniała mi iż w czasie leczenia bardzo by jej się to
    przydało. Nie znam niuansów.

    >> W każdym razie, da się mieć same obcęgi, ale to nie o to chodzi. Tak samo
    >> w innych dziedzinach. Byłem u neurologa prywatnie, bo już nie umiałem
    >> wytrzymać. Biureczko, młoteczek alles. Potem poszedłem na te szpitalne
    >> badania i od razu lekarz miał obraz mózgu itp. Lekarka z młoteczkiem też
    >> leczy. I część pacjentów pewnie spasuje. Ale część wymaga czegoś więcej.
    > Truizm, ale co z tego wynika?

    To, że pewne rzeczy wymagają inwestycji i lekarz z młoteczkiem nie może być
    konkurencją dla lekarza z wielkim zapleczem maszynowym i ludzkim. A to
    kosztuje. I pojedynczego pacjenta na to nie stać.

    >> No jest lepszy prywatny, dlatego, że właśnie leczenie zębów to jest
    >> działka działająca wg TWOJEGO schematu. Coś dostępne dla bogatych.
    > Wyleczenie zęba kosztuje 100-kilkaset złotych. I to też tylko wtedy,
    > jak się człowiek zaniedba.

    Bynajmniej. Moje zęby nie są zaniedbane. Leczę je od 20 lat regularnie.
    Najpierw było plombowanie, teraz niestety osiągnąłem wiek kanałów. Za parę
    lat przyjdzie wiek rwania i protez. 100zł to kosztuje usuwanie kamienia. Za
    kanały płacę około 400zł. Mnie na to stać, choć z oporami, ale ja jestem w
    średniej krajowej. Mam jednak takich znajomych, co wolą rwać niż kanały
    leczyć, bo niestety ich już nie stać.

    Weź poprawkę na to, że TY JESTEŚ BOGATY! Tak! Mieszkasz w BOGATYM mieście.
    Zarabiasz KUPĘ KASIURY. Nawet jak Ci się wydaje, że jest inaczej. Jest
    spora część społeczeństwa, która tego nie ma. Wczoraj rozmawiałem z kolegą,
    który mówi, że mają około 400zł na osobę w rodzinie dochodu na miesiąc.

    >> No właśnie. Bo NFZ w zębach funduje tylko rwanie i uśmierzanie bólu. Bo
    >> właśnie ta działka jest sprywatyzowana tak jak chcesz. Dlatego, to
    >> pokazuję jako przykład. Teraz sobie podłóż pod to zawał, udar, wylew,
    >> przejechanie przez walec. Jesteś bogaty, to cię napompują. Nie stać cię,
    >> to cię zdrapią szufelką do kibelka.
    > Masz jakieś dziwne fobie.
    > A co z nieubezpieczonymi w NFZ? Zdrapują?

    A są nieubezpieczeni? Nawet jak są, to może nie zdrapują, może coś ratują.
    Ale jeśli ratują, to nie dlatego, że to kapitalizm, tylko właśnie dlatego,
    że to socjalizm.

    --
    Tristan

    Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa,
    lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby,
    by wyświadczała dobro słuchającym. (Ef 4,29)


  • 100. Data: 2009-09-18 22:45:30
    Temat: Re: nowe skrzynki pocztowe, a zycie na wsi
    Od: Maseł <m...@p...onet.pl>

    Rafal M wrote:
    >> Szczerze mówiąc paczki zaczynają być górą nad listami - prywatni (na zlecenie
    PPPP) doręczyciele paczek dzwonia po kilka razy
    >> dziennie (do domofonu przy bramie osiedlowej) z niedoręczoną paczką, bo mają
    zapewne kasę od dostarczenia, a nie od zostawienia
    >> awiza.
    > Dokladnie, prywatne firmy (jako podwykonawcy Poczty Polskiej) za
    > dostarczenie paczki placa swoim pracownika chyba 1,50 zl od
    > DOSTARCZONEJ paczki.
    > Za zostawienie awiza nic nie dostaja, wiec im zalezy.

    Moj jak juz musi zostawic awizo - to wpisuje na nim swoj numer telefonu
    i informacje, ze do godziny 22 to on ta paczke bez problemu przywiezie...

    Pozdro

    Maseł

strony : 1 ... 9 . [ 10 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1