-
101. Data: 2012-05-04 12:49:55
Temat: Re: niebezpieczne ogrodzenie - dylemat
Od: "Henry(k)" <moj_adres_to_henrykg@na_serwerze_gazeta.pl>
Dnia Fri, 04 May 2012 08:12:38 +0200, Przemysław Adam Śmiejek napisał(a):
> Z drugiej strony, siedzisz sobie na ogródku z rodziną, a tu ludzie
> przechodzą ci koło stołu, bo tak bliżej na przystanek....
W dzieciństwie mieszkałem pod lasem i zagubieni grzybiarze często
przechodzili przez nasz podwórko bo była tylko jedna ścieżka. Sam też
chodziłem przez podwórka sąsiadów jak wiosną były roztopy i nie dało się
iść ścieżką przez ich łąki. Lubię ciszę i spokój, ale nie jestem nauczony
bać się ludzi...
Henry
-
102. Data: 2012-05-04 14:29:41
Temat: Re: niebezpieczne ogrodzenie - dylemat
Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>
W dniu 04.05.2012 12:29, Andrzej Lawa pisze:
> W dniu 04.05.2012 12:14, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
>
>>> A wszystko przez twoje nieuważne czytanie - wystarczy postawić
>>> odpowiednie ogrodzenie i już przejść komuś przez werandę nie można.
>>
>> No można zbudować 10metrowy mur, można pozakładać blokady na bramy itp.
>> Wiem, PL o tym pisał.
>
> Jaki 10-metrowy mur? Wystarczy wyższa siatka, nienadająca się do
> wspinania bez uszkodzenia i voila.
Pytanie jaki koszt wykonania takiego ogrodzenia. Mój ojciec przez wiele
lat oszczędzał, żeby choć trochę zregenerować płot wokoło posesji. To
jest naprawdę spora inwestycja.
Poza tym, jaki to ma sens? Ogrodzenia, zamki, zabezpieczenia, za chwilę
karabiny i inne takie.
> I jakie blokady? Zwykła kłódka wystarczy.
No i po co? Żeby przyjaciele i sąsiedzi nie mogli wchodzić?
Ja jestem z takiej rodziny, że pradziadek kiedyś rozwalił drzwi do domu,
bo prababcia wyszła na zakupy i zamknęła na klucz i pradziadek się
wkurzył, bo po co dom zamykać.
Ludzie żyli bez tego. Zresztą to nawet nie za pradziadka. Wakacje na wsi
beskidzkiej spędzałem w latach 80 i też w zasadzie domu nie zamykali.
Jak tak całkiem szli gdzieś daleko, to klucz przekręcali i kole drzwi
chowali, żeby tacy turyści całkiem obcy nie wleźli, a sąsiedzi wszyscy
wiedzieli, gdzie ten klucz.
>> Wydaje mi się, że jednak prawo dające prawo do łażenia po prywatnym
>> terenie, nawet ogrodzonym, w wersji sformułowanej przez PL jest zbyt
>> komunistyczne, nawet jak na mnie. Co innego sprawa lasów albo akwenów
>
> Wg. ciebie przejście jest większą ingerencją, niż dyktowanie komuś
> zabudowy??
No właśnie bez zabudowy byłoby dobrze, jakby jednak obcy się nie
szwendał po moim terenie. Żebym mógł nie zamknąć drzwi w domu i liczyć
na to, że sobie mogę spokojnie po mieszkaniu pochodzić. Żebym mógł nie
grodzić terenu, nie zamykać go na kłódki, nie montować zabezpieczeń, a
móc posiedzieć za domem na leżaczku.
--
Przemysław Adam Śmiejek
Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)
-
103. Data: 2012-05-04 15:31:44
Temat: Re: niebezpieczne ogrodzenie - dylemat
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 04.05.2012 14:29, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
>>> No można zbudować 10metrowy mur, można pozakładać blokady na bramy itp.
>>> Wiem, PL o tym pisał.
>>
>> Jaki 10-metrowy mur? Wystarczy wyższa siatka, nienadająca się do
>> wspinania bez uszkodzenia i voila.
>
> Pytanie jaki koszt wykonania takiego ogrodzenia. Mój ojciec przez wiele
> lat oszczędzał, żeby choć trochę zregenerować płot wokoło posesji. To
> jest naprawdę spora inwestycja.
Kpisz sobie. W porównaniu z kosztami nabycia ziemi czy wybudowania domu,
podstawowe ogrodzenie to pikuś. Nikt ci nie każe budować masywnych
kolumn z klinkierowej cegły z ręcznie kutymi artystycznymi przęsłami.
> Poza tym, jaki to ma sens?
Taki, żeby było wiadomo, gdzie dany teren się zaczyna i czy właściciel
sobie życzy przechodniów/gości, czy nie.
Jest ogrodzenie i zamknięta brama uniemożliwiające przejście bez ich
uszkodzenia? To jest teren będący w posiadaniu kogoś, kto sobie nie
życzy chodzenia po nim.
Nie trzeba znać map geodezyjnych, ksiąg wieczystych, namiarów
terenowych, ani też nie trzeba umieć czytać w myślach.
> Ogrodzenia, zamki, zabezpieczenia, za chwilę
> karabiny i inne takie.
Włącz myślenie zamiast histerii. To na prawdę nie boli.
>> I jakie blokady? Zwykła kłódka wystarczy.
>
> No i po co? Żeby przyjaciele i sąsiedzi nie mogli wchodzić?
O dzwonkach w życiu nie słyszałeś? Czy to może w twojej okolicy taki
high-tech, że nikt nie wie, jak zainstalować?
Poza tym - czy ty byś chciał, żeby sąsiadka ci weszła jak akurat
zabawiasz się z żoną? No, chyba że masz białe albo otwarte małżeństwo -
i albo się nie zabawiasz z nią w ogóle, albo chętnie przyjmujesz innych
uczestników zabawy.
> Ja jestem z takiej rodziny, że pradziadek kiedyś rozwalił drzwi do domu,
> bo prababcia wyszła na zakupy i zamknęła na klucz i pradziadek się
> wkurzył, bo po co dom zamykać.
Cóż, wariatów na tym świecie niestety pełno...
> Ludzie żyli bez tego. Zresztą to nawet nie za pradziadka. Wakacje na wsi
> beskidzkiej spędzałem w latach 80 i też w zasadzie domu nie zamykali.
> Jak tak całkiem szli gdzieś daleko, to klucz przekręcali i kole drzwi
> chowali, żeby tacy turyści całkiem obcy nie wleźli, a sąsiedzi wszyscy
> wiedzieli, gdzie ten klucz.
No widzisz - drzwi były zamknięte, a klucz schowany. Proste i jasne.
Czyli - można.
>>> Wydaje mi się, że jednak prawo dające prawo do łażenia po prywatnym
>>> terenie, nawet ogrodzonym, w wersji sformułowanej przez PL jest zbyt
>>> komunistyczne, nawet jak na mnie. Co innego sprawa lasów albo akwenów
>>
>> Wg. ciebie przejście jest większą ingerencją, niż dyktowanie komuś
>> zabudowy??
>
> No właśnie bez zabudowy byłoby dobrze, jakby jednak obcy się nie
> szwendał po moim terenie. Żebym mógł nie zamknąć drzwi w domu i liczyć
> na to, że sobie mogę spokojnie po mieszkaniu pochodzić. Żebym mógł nie
> grodzić terenu, nie zamykać go na kłódki, nie montować zabezpieczeń, a
> móc posiedzieć za domem na leżaczku.
...a ludzie musieliby być jasnowidzami, żeby wiedzieć, gdzie czyj teren
się zaczyna i co sobie właściciel/dzierżawca względem tego terenu życzy.
Większość ludzi, poza świrami rozwalającymi drzwi, rozumuje raczej w ten
sposób: otwarte lub nieogrodzone, znaczy można wejść o ile się cudzego
nie zniszczy. Proste i logiczne.
-
104. Data: 2012-05-04 15:54:44
Temat: Re: niebezpieczne ogrodzenie - dylemat
Od: Kris <k...@g...com>
W dniu piątek, 4 maja 2012 15:31:44 UTC+2 użytkownik Andrzej Lawa napisał:
> Kpisz sobie. W porównaniu z kosztami nabycia ziemi czy wybudowania domu,
> podstawowe ogrodzenie to pikuś. Nikt ci nie każe budować masywnych
> kolumn z klinkierowej cegły z ręcznie kutymi artystycznymi przęsłami.
Koszt 1,5 metrowego ogrodzenia z siatki to ok 30zł za metr. To koszty materiałów,
robocizna własna- banalnie proste do zrobienia.
-
105. Data: 2012-05-04 16:00:25
Temat: Re: niebezpieczne ogrodzenie - dylemat
Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>
W dniu 04.05.2012 15:31, Andrzej Lawa pisze:
> W dniu 04.05.2012 14:29, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
>>>> No można zbudować 10metrowy mur, można pozakładać blokady na bramy itp.
>>>> Wiem, PL o tym pisał.
>>> Jaki 10-metrowy mur? Wystarczy wyższa siatka, nienadająca się do
>>> wspinania bez uszkodzenia i voila.
>> Pytanie jaki koszt wykonania takiego ogrodzenia. Mój ojciec przez wiele
>> lat oszczędzał, żeby choć trochę zregenerować płot wokoło posesji. To
>> jest naprawdę spora inwestycja.
> Kpisz sobie. W porównaniu z kosztami nabycia ziemi czy wybudowania domu,
> podstawowe ogrodzenie to pikuś.
Dom ojciec odziedziczył po babce, dom wybudowano w 1938 roku czy jakośtak.
> Taki, żeby było wiadomo, gdzie dany teren się zaczyna i czy właściciel
> sobie życzy przechodniów/gości, czy nie.
To wiadomo z niskim prostym płotkiem albo innym sposobem wyróżnienia.
Mowa o tym, że ,,jeśli połotek da się sforsować, to mam prawo iść w
poprzek cudzej działki''. Moi teściowie mają działki rekreacyjne i w
ogóle pomiędzy sąsiadami brak płotka, jest tylko taki krawężnik
wytyczający granicę działki.
> Nie trzeba znać map geodezyjnych, ksiąg wieczystych, namiarów
> terenowych, ani też nie trzeba umieć czytać w myślach.
Przecie nie mówiłem o tym.
>> Ogrodzenia, zamki, zabezpieczenia, za chwilę
>> karabiny i inne takie.
> Włącz myślenie zamiast histerii. To na prawdę nie boli.
Daj przykład.
>>> I jakie blokady? Zwykła kłódka wystarczy.
>> No i po co? Żeby przyjaciele i sąsiedzi nie mogli wchodzić?
> O dzwonkach w życiu nie słyszałeś?
Słyszałem i co z tego? po co mam latać, otwierać kłódki. A może mnie
akurat nie ma, a sąsiad chce wejść albo znajomy? Zamykanie się to znak
czasów braku poszanowania wolności oraz uciekanie przez przestępcami.
Zdrowe zasady społeczno-prawne nie powinny tego wymagać.
Prezentujesz taki typ rozumowania jak używający WinRara czy TC bez
zakupu klucza. ,,O! Bez klucza działa? To producent głupi, że nie
zabezpieczył''. Tylko ty mówisz ,,o, furtka otwarta, można przełazić.
Mój ojciec nieraz bramę ma otwartą, bo się goście zjeżdżają. I co?
Goście mają dzwonić, on ma latać otwierać, bo we własnym domu nie ma
prawa mieć bramy otwartej? Ja rozumiem, że wami tam w Pruszkowie inne
zasady rządzą, ale nie projektuj tego na cały świat. Płot z drutem
kolczastym uniemożliwiającym przechodzenie oraz kłódki na furtkach to
nie jest ani zdrowe ani normalne.
> Poza tym - czy ty byś chciał, żeby sąsiadka ci weszła jak akurat
> zabawiasz się z żoną?
To akurat moja sprawa, czy chcę i akurat jak nie będę chciał, to sobie
np. rzeczoną kłódkę założę, choć sąsiadka z okna i tak wgląd ma, choć
pewnie będziesz postulował płot na 10m w górę.
>No, chyba że masz białe albo otwarte małżeństwo -
> i albo się nie zabawiasz z nią w ogóle, albo chętnie przyjmujesz innych
> uczestników zabawy.
A to już moja sprawa jakie mam małżeństwo i kogo ja przyjmuję na swój
teren.
>> Ja jestem z takiej rodziny, że pradziadek kiedyś rozwalił drzwi do domu,
>> bo prababcia wyszła na zakupy i zamknęła na klucz i pradziadek się
>> wkurzył, bo po co dom zamykać.
> Cóż, wariatów na tym świecie niestety pełno...
W końcu trochę samokrytyki u ciebie. Brawo.
>> Ludzie żyli bez tego. Zresztą to nawet nie za pradziadka. Wakacje na wsi
>> beskidzkiej spędzałem w latach 80 i też w zasadzie domu nie zamykali.
>> Jak tak całkiem szli gdzieś daleko, to klucz przekręcali i kole drzwi
>> chowali, żeby tacy turyści całkiem obcy nie wleźli, a sąsiedzi wszyscy
>> wiedzieli, gdzie ten klucz.
> No widzisz - drzwi były zamknięte, a klucz schowany.
Jak wychodzili na dłużej, głównie na noc. A i tak klucz był schowany We
Wiadomym Miejscu. A i to zabezpieczenie byłoby niepotrzebne, gdyby nie
niezbyt sensowne zachowanie niektórych obcych.
> ...a ludzie musieliby być jasnowidzami, żeby wiedzieć, gdzie czyj teren
> się zaczyna i co sobie właściciel/dzierżawca względem tego terenu życzy.
Tak, tak, rozumiem, że otwarta brama zaburza totalnie twoje poczucie
terenu i rozpoznawanie, ale poniższa projekcja na innych (i to
większość) jest już przezabawna.
> Większość ludzi, poza świrami rozwalającymi drzwi, rozumuje raczej w ten
> sposób: otwarte lub nieogrodzone, znaczy można wejść o ile się cudzego
> nie zniszczy. Proste i logiczne.
Może u was. U nas nie. Jak są otwarte drzwi jakiegoś mieszkania, to ja
nie wchodzę. Jak widzę otwartą bramę albo furtkę to nie włażę. No chyba
że właśnie znam właściciela terenu i wiem, że sobie życzy.
--
Przemysław Adam Śmiejek
Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)
-
106. Data: 2012-05-04 16:03:13
Temat: Re: niebezpieczne ogrodzenie - dylemat
Od: <news>
Użytkownik "Andrzej Lawa" napisał:
>> Śmiejka nastraszyłeś obiciem mordy ty bandyto, ale dla mnie musisz się
>> trochę bardziej postarać, więc opowiadaj co tam mi zrobisz, bo na razie
>> to nie robi na mnie żadnego wrażenia. Rutkoski i koledzy z MO będą
>> mnie namierzać? Wyrwą mi paznokcie?
>
> Wycisną galaretkę z oczu - jest znakomita na tostach!
Wyszło szydło z worka, tak myślałem że jesteś starym UBolem albo ZOMOwcem i
teraz rzucili cię do cenzury internetu, te metody operacyjne wyczuwa się na
odległość.
-
107. Data: 2012-05-04 16:07:50
Temat: Re: niebezpieczne ogrodzenie - dylemat
Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>
W dniu 04.05.2012 15:54, Kris pisze:
> W dniu piątek, 4 maja 2012 15:31:44 UTC+2 użytkownik Andrzej Lawa napisał:
>> Kpisz sobie. W porównaniu z kosztami nabycia ziemi czy wybudowania domu,
>> podstawowe ogrodzenie to pikuś. Nikt ci nie każe budować masywnych
>> kolumn z klinkierowej cegły z ręcznie kutymi artystycznymi przęsłami.
>
> Koszt 1,5 metrowego ogrodzenia z siatki to ok 30zł za metr. To koszty materiałów,
robocizna własna- banalnie proste do zrobienia.
No jak uważasz, że betonowanie murka, wkopywanie słupków itp. są
banalne, to rozumiem, że bardzo tanio mi to wykonasz?
Nie znam się na cenach, ale nawet jeśli siatka + słupki + inne dają 30zł
za metr, to ogrodzenie całej posesji np. 0,25h będzie ile kosztowało.
Policz sobie. Przy 10 metrach już masz 300zł. Przy 100 metrach to jest
już 3000zł. A ogrodzenie 2500m2 wymaga 200 metrów siatki. Więc masz już
6000zł za same materiały, przy założeniu, że je dobrze wyceniłaś.
--
Przemysław Adam Śmiejek
Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)
-
108. Data: 2012-05-04 16:19:06
Temat: Re: niebezpieczne ogrodzenie - dylemat
Od: <news>
Użytkownik "Henry(k)" napisał:
> Uniemożliwienie przejścia na terenie, który powinien być dostępny
> (jes parę wyjątków, na przykład ogródek czy zasiewy) jest możliwe
> tylko za zgodą lokalnych władz. Właściciel nie może sam podjąć
> takiej decyzji. Ba - nie tylko że nie może postawić płotu przez który
> nie można przejść, to nawet nie wolno mu postawić znaku
> zabraniającego przejścia.
Dobrze by było jak byś podparł się jakimś aktem prawnym, bo ostatnio mamy
wysyp takich dokładnie spraw, mianowicie nowo bogadzcy wykupują grunty,
bezprawnie wynajmują geodetów co im wymierzają nowe granice działek i
zaorują/zagradzają/blokują wszelakie gruntowe drogi dojazdowe istniejące tam
nieraz i od setki lat.
Nawet ostatnio widziałem taką górę piachu wysypaną na taką drogę i obok
wbity znak z napisem: "zakaz wjazdu, teren prywatny"
-
109. Data: 2012-05-04 16:20:15
Temat: Re: niebezpieczne ogrodzenie - dylemat
Od: Kris <k...@g...com>
W dniu piątek, 4 maja 2012 16:07:50 UTC+2 użytkownik Przemysław Adam Śmiejek napisał:
> No jak uważasz, że betonowanie murka, wkopywanie słupków itp. są
> banalne, to rozumiem, że bardzo tanio mi to wykonasz?
Po co betonować murek? Robisz dziury pod słupki ręcznym swidrem, zalewasz słupki
betonem i za tydzień rozciągasz drut i siatke;)
>
> Nie znam się na cenach, ale nawet jeśli siatka + słupki + inne dają 30zł
> za metr, to ogrodzenie całej posesji np. 0,25h będzie ile kosztowało.
> Policz sobie. Przy 10 metrach już masz 300zł. Przy 100 metrach to jest
> już 3000zł. A ogrodzenie 2500m2 wymaga 200 metrów siatki. Więc masz już
> 6000zł za same materiały, przy założeniu, że je dobrze wyceniłaś.
Własnie wczoraj skończyłem montaż 70metrów ogrodzenia. Koszt ok 2000zł
Tu masz zreszta kompletny system
http://allegro.pl/siatka-ogrodzeniowa-pcv-1-50-kompl
et-i2299508093.html
-
110. Data: 2012-05-04 16:26:27
Temat: Re: niebezpieczne ogrodzenie - dylemat
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 04.05.2012 16:00, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
>> Kpisz sobie. W porównaniu z kosztami nabycia ziemi czy wybudowania domu,
>> podstawowe ogrodzenie to pikuś.
>
> Dom ojciec odziedziczył po babce, dom wybudowano w 1938 roku czy jakośtak.
Darmo dostał?
Czy też przez całe następne pokolenie nie byliście stanie nawet na
ogrodzenie zarobić?
>> Taki, żeby było wiadomo, gdzie dany teren się zaczyna i czy właściciel
>> sobie życzy przechodniów/gości, czy nie.
>
> To wiadomo z niskim prostym płotkiem albo innym sposobem wyróżnienia.
Np. tanią siatką, zbyt delikatną na wspinanie.
> Mowa o tym, że ,,jeśli połotek da się sforsować, to mam prawo iść w
> poprzek cudzej działki''. Moi teściowie mają działki rekreacyjne i w
Co dla ciebie znaczy "sforsować"? Znając twój talent do wypaczania
cudzych wypowiedzi i innych konfabulacji zaraz pojawią się nożyce do
cięcia drutu...
> ogóle pomiędzy sąsiadami brak płotka, jest tylko taki krawężnik
> wytyczający granicę działki.
Cóż, mój sąsiad krawężników używa do wytyczenia sobie ścieżki. Dla
ciebie będzie to osobna posiadłość?
>> Nie trzeba znać map geodezyjnych, ksiąg wieczystych, namiarów
>> terenowych, ani też nie trzeba umieć czytać w myślach.
>
> Przecie nie mówiłem o tym.
Może sobie z tego nie zdajesz sprawy, ale tak, właśnie o tym pisałeś.
>>> Ogrodzenia, zamki, zabezpieczenia, za chwilę
>>> karabiny i inne takie.
>> Włącz myślenie zamiast histerii. To na prawdę nie boli.
>
> Daj przykład.
Że myślenie nie boli? Oj, jakiś ty biedny...
>>>> I jakie blokady? Zwykła kłódka wystarczy.
>>> No i po co? Żeby przyjaciele i sąsiedzi nie mogli wchodzić?
>> O dzwonkach w życiu nie słyszałeś?
>
> Słyszałem i co z tego? po co mam latać, otwierać kłódki. A może mnie
> akurat nie ma, a sąsiad chce wejść albo znajomy? Zamykanie się to znak
> czasów braku poszanowania wolności oraz uciekanie przez przestępcami.
> Zdrowe zasady społeczno-prawne nie powinny tego wymagać.
Nie, zamykanie się to wyraźny i czytelny znak nie tylko dla "krewnych i
znajomych" mieszkających w tym samym miejscu od pokoleń.
> Prezentujesz taki typ rozumowania jak używający WinRara czy TC bez
> zakupu klucza. ,,O! Bez klucza działa? To producent głupi, że nie
> zabezpieczył''. Tylko ty mówisz ,,o, furtka otwarta, można przełazić.
> Mój ojciec nieraz bramę ma otwartą, bo się goście zjeżdżają. I co?
No to, że otwarta brama oznacza "zapraszam, zapraszam!".
> Goście mają dzwonić, on ma latać otwierać, bo we własnym domu nie ma
> prawa mieć bramy otwartej? Ja rozumiem, że wami tam w Pruszkowie inne
Ma prawo. A jak brama otwarta - inni mają prawo wjechać.
> zasady rządzą, ale nie projektuj tego na cały świat. Płot z drutem
> kolczastym uniemożliwiającym przechodzenie oraz kłódki na furtkach to
> nie jest ani zdrowe ani normalne.
Czy mógłbyś, do jasnej cholery, zaprzestać projekcji i konfabulacji? Czy
to może szaleństwo twojego pradziadka się w takiej skarlałej formie objawia?
>> Poza tym - czy ty byś chciał, żeby sąsiadka ci weszła jak akurat
>> zabawiasz się z żoną?
>
> To akurat moja sprawa, czy chcę i akurat jak nie będę chciał, to sobie
> np. rzeczoną kłódkę założę, choć sąsiadka z okna i tak wgląd ma, choć
No i właśnie o to chodzi: zamknięte == nie wchodzić! otwarte == można
wchodzić!
> pewnie będziesz postulował płot na 10m w górę.
A to już twoja prywatna sprawa - o ile uzyskasz stosowne pozwolenie.
>> No, chyba że masz białe albo otwarte małżeństwo -
>> i albo się nie zabawiasz z nią w ogóle, albo chętnie przyjmujesz innych
>> uczestników zabawy.
>
> A to już moja sprawa jakie mam małżeństwo i kogo ja przyjmuję na swój
> teren.
A czy ja gdzieś piszę inaczej?
>>> Ja jestem z takiej rodziny, że pradziadek kiedyś rozwalił drzwi do domu,
>>> bo prababcia wyszła na zakupy i zamknęła na klucz i pradziadek się
>>> wkurzył, bo po co dom zamykać.
>> Cóż, wariatów na tym świecie niestety pełno...
>
> W końcu trochę samokrytyki u ciebie. Brawo.
Nie udawaj idioty większego, niż jesteś. Wariatem był twój pradziadek,
bo nikt zdrowy psychicznie by się tak nie zachował. Strach pomyśleć co
robił, jak zupa była za słona.
>>> Ludzie żyli bez tego. Zresztą to nawet nie za pradziadka. Wakacje na wsi
>>> beskidzkiej spędzałem w latach 80 i też w zasadzie domu nie zamykali.
>>> Jak tak całkiem szli gdzieś daleko, to klucz przekręcali i kole drzwi
>>> chowali, żeby tacy turyści całkiem obcy nie wleźli, a sąsiedzi wszyscy
>>> wiedzieli, gdzie ten klucz.
>> No widzisz - drzwi były zamknięte, a klucz schowany.
>
> Jak wychodzili na dłużej, głównie na noc. A i tak klucz był schowany We
> Wiadomym Miejscu. A i to zabezpieczenie byłoby niepotrzebne, gdyby nie
> niezbyt sensowne zachowanie niektórych obcych.
Dla ciebie może niezbyt sensowne. Dla większości świata - zupełnie logiczne.
>> ...a ludzie musieliby być jasnowidzami, żeby wiedzieć, gdzie czyj teren
>> się zaczyna i co sobie właściciel/dzierżawca względem tego terenu życzy.
>
> Tak, tak, rozumiem, że otwarta brama zaburza totalnie twoje poczucie
> terenu i rozpoznawanie, ale poniższa projekcja na innych (i to
> większość) jest już przezabawna.
Ależ nic nie zaburza. Otwarte drzwi - to zaproszenie. Zamknięte - zakaz
wejścia. Proste i logiczne. I nie wymaga życia od pokoleń w małej,
zamkniętej społeczności.
>> Większość ludzi, poza świrami rozwalającymi drzwi, rozumuje raczej w ten
>> sposób: otwarte lub nieogrodzone, znaczy można wejść o ile się cudzego
>> nie zniszczy. Proste i logiczne.
>
> Może u was. U nas nie. Jak są otwarte drzwi jakiegoś mieszkania, to ja
> nie wchodzę. Jak widzę otwartą bramę albo furtkę to nie włażę.
No to pięknie można doprowadzić ciebie do śmierci bez żadnych śladów -
wystarczy przydybać ciebie, jak będziesz gdzieś sam na jakimś spacerze,
np. w lesie... Potem szybciutko rozstawić dookoła ciebie symboliczny
płotek z otwartą furtką... i umrzesz z głodu ;->
> No chyba że właśnie znam właściciela terenu i wiem, że sobie życzy.
No i to jest właśnie to twoje stalinowskie podejście - na wszystko
musisz mieć zezwolenie.
A państwo prawa ma prostą zasadę: zakazać lub nakazać może tylko ustawa.
Wszystko inne dozwolone.