-
1. Data: 2010-05-17 07:56:56
Temat: nie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE)
Od: "grunge fighter 7 nirvana" <p...@p...onet.pl>
Wczoraj mialem dobry dzień, dzień płynie wolno, napisałem troche
fajnego tekstu, najadlem sie i po poludniu jezdze sobie wesoło
na roweże i gdy tu nagle spotykam na ulicy starego kumpla (krotko
mi kiedys znanego w dziecinstwie - byl chyba nawet u mnie w
dziecinstwie w chacie i gral na moim c64 w strae gierki ('blue
max' czy cos czego nazwe zapomnialem a bylo stateczkiem lecacym
po okregu jakby do srodka ekranu i mialo tytul podobny do 'gyros'
- niewazne); Kumpel patrzy na mnie błednym wzrokiem i pyta
czy wiem 'czy w tym domu mieszka jego syn' ja pytam 'hej, a co masz
amnezje czy co' -- okazalo sie ze koles od dwu tygodni spi
w jakiejs ruderze nad rzeką prawie nic nie je złopie piwo żeby sie
mniej bać i niemal juz zbzikował [a koles jest naprawde superfajnym
spokojnym ziomkiem] - starzy (nie calkiem stroniacy od wódy i siekiery)
wywalili go dwa tygodnie temu z domu - policja go olała, gdzieś indziej
boi sie isc, zniera po 2z na ulicy; gadam z nim dzwonie na 997
głab z komendy mówi 'nie zajmujemy sie bezdomnymi' i skr-wiel
rozłacza słuchawkę po 30sekundach rozmowy ze mną po czym dzwonie
na 997 przez nastepne 20 minut i nikt nie odbiera, dzwonie na 112
odbiera jakiś strażak i łaczy mnie z tumanem z policji ze swojej lini
- mowie mu jak jest: nie wpusdzczanie kogos do domu (nie jego chata ale
jest tam zameldowany i ma absolutne prawo tam spać) jest rodzjem
bandytyzmu defakto gorszym niz zagradzanie komus drogi na ulicy;
ok ten wysyła patrol - policjanci przyjeżdżaja jak na gliniaży w miare
nawet kulturalni (co nie jest regułą) ale raczej beznadziejni
'merytorycznie' (czyli głąby) ci pukaja w okno pytają owych starych mojego
kumpla czy go wpuszcza cie ze nie - ci mowia 'nie mamy uprawnien wywazyc drzwi
jak je rozwali to moga go oskarzyc o zniszczenie mienia, mowia ze sie
go obawiaja i ze ich wyzywa (absolutna bzdura -fałsz- bo koles jak mowie
jest totalnie spokojny i ledwo pika) i ze w zasadzie maja podstawy jego
zaaresztowac skoro starzy mowia ze sie go obawiaja mowia tez
ze schronisko dla bezdomnych go nie przyjmie skoro jest zameldowany
- słowem stek totalnych bzdur i znowu odsyłaja go na ulice;
łaze z nim i gadam, szczesciem moja matka (tez nie calkiem 'tego'
w niektorych sytuacjach) zgodzila sie zeby u mnie przekimał
i przekimał u mnie spokojnie, puscilem mu troche muzy i pogadalismy
troche (co mnie w sumie rozweselilo) i rankiem poszedl znowu 'w miasto'
zobaczyc co i jak -> słowem podsumowujac policja ru-ha go w dupe
jak tylko moze i kompletnie go olewa i jego prawa
co mozna zrobic w tej sytuacji jak ochropnic podstawowe prawa tego
kolesia do przekimania we wlasnym domu nie dostania psychozy nie
zostania alkocholikiem albo bezdomnym itp - i co wogole mozna robic
w tej sytuacji, jakie sa prawa na ktore mozna sie powolac gdzie
mozna zadzwonic z publicznej budki na darmowy numer itp
dzieki za odpowiedzi - sprawa jest raczej wazna (!)
grunge fighter
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
2. Data: 2010-05-17 08:25:29
Temat: Re: nie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE)
Od: BK <b...@g...com>
On 17 Maj, 09:56, "grunge fighter 7 nirvana"
<p...@p...onet.pl> wrote:
> Wczoraj mialem dobry dzień, dzień płynie wolno, napisałem troche
> fajnego tekstu, najadlem sie i po poludniu jezdze sobie wesoło
> na roweże i gdy tu nagle spotykam na ulicy starego kumpla (krotko
> mi kiedys znanego w dziecinstwie - byl chyba nawet u mnie w
> dziecinstwie w chacie i gral na moim c64 w strae gierki ('blue
> max' czy cos czego nazwe zapomnialem a bylo stateczkiem lecacym
> po okregu jakby do srodka ekranu i mialo tytul podobny do 'gyros'
> - niewazne); Kumpel patrzy na mnie błednym wzrokiem i pyta
> czy wiem 'czy w tym domu mieszka jego syn' ja pytam 'hej, a co masz
> amnezje czy co' -- okazalo sie ze koles od dwu tygodni spi
> w jakiejs ruderze nad rzeką prawie nic nie je złopie piwo żeby sie
> mniej bać i niemal juz zbzikował [a koles jest naprawde superfajnym
> spokojnym ziomkiem] - starzy (nie calkiem stroniacy od wódy i siekiery)
> wywalili go dwa tygodnie temu z domu - policja go olała, gdzieś indziej
> boi sie isc, zniera po 2z na ulicy; gadam z nim dzwonie na 997
> głab z komendy mówi 'nie zajmujemy sie bezdomnymi' i skr-wiel
> rozłacza słuchawkę po 30sekundach rozmowy ze mną po czym dzwonie
> na 997 przez nastepne 20 minut i nikt nie odbiera, dzwonie na 112
> odbiera jakiś strażak i łaczy mnie z tumanem z policji ze swojej lini
> - mowie mu jak jest: nie wpusdzczanie kogos do domu (nie jego chata ale
> jest tam zameldowany i ma absolutne prawo tam spać) jest rodzjem
> bandytyzmu defakto gorszym niz zagradzanie komus drogi na ulicy;
> ok ten wysyła patrol - policjanci przyjeżdżaja jak na gliniaży w miare
> nawet kulturalni (co nie jest regułą) ale raczej beznadziejni
> 'merytorycznie' (czyli głąby) ci pukaja w okno pytają owych starych mojego
> kumpla czy go wpuszcza cie ze nie - ci mowia 'nie mamy uprawnien wywazyc drzwi
> jak je rozwali to moga go oskarzyc o zniszczenie mienia, mowia ze sie
> go obawiaja i ze ich wyzywa (absolutna bzdura -fałsz- bo koles jak mowie
> jest totalnie spokojny i ledwo pika) i ze w zasadzie maja podstawy jego
> zaaresztowac skoro starzy mowia ze sie go obawiaja mowia tez
> ze schronisko dla bezdomnych go nie przyjmie skoro jest zameldowany
> - słowem stek totalnych bzdur i znowu odsyłaja go na ulice;
> łaze z nim i gadam, szczesciem moja matka (tez nie calkiem 'tego'
> w niektorych sytuacjach) zgodzila sie zeby u mnie przekimał
> i przekimał u mnie spokojnie, puscilem mu troche muzy i pogadalismy
> troche (co mnie w sumie rozweselilo) i rankiem poszedl znowu 'w miasto'
> zobaczyc co i jak -> słowem podsumowujac policja ru-ha go w dupe
> jak tylko moze i kompletnie go olewa i jego prawa
>
> co mozna zrobic w tej sytuacji jak ochropnic podstawowe prawa tego
> kolesia do przekimania we wlasnym domu nie dostania psychozy nie
> zostania alkocholikiem albo bezdomnym itp - i co wogole mozna robic
> w tej sytuacji, jakie sa prawa na ktore mozna sie powolac gdzie
> mozna zadzwonic z publicznej budki na darmowy numer itp
>
> dzieki za odpowiedzi - sprawa jest raczej wazna (!)
>
> grunge fighter
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy:http://niusy.onet.pl
Po pierwsze trzeba stwierdzic, ze Policja i numer alarmowy 997 nie sa
raczej od rozwiazywania problemow lokalowych/rodzinnych. To jest temat
na sprawe cywilna i juz. Policji nic do tego. To, ze ktos ma meldunek
nie oznacza tez, ze ma prawo gdzies mieszkac - i odwrotnie - to, ze
ktos nie ma zameldowania nie znaczy, ze nie ma prawa do mieszkania.
Generalnie wyglada na to, ze chlopak sprawe cwyilna moglby wygrac...
Ale z takim jego podejsciem (biernosc) to ciezko bedzie.
-
3. Data: 2010-05-17 08:28:48
Temat: Re: nie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE)
Od: sensor <n...@p...pl>
Dnia Mon, 17 May 2010 09:56:56 +0200, grunge fighter 7 nirvana napisał(a) w
wiadomości <news:3461.000029e4.4bf0f6c8@newsgate.onet.pl>:
> dziecinstwie w chacie i gral na moim c64 w strae gierki ('blue
> max' czy cos czego nazwe zapomnialem a bylo stateczkiem lecacym
> po okregu jakby do srodka ekranu i mialo tytul podobny do 'gyros'
> - niewazne);
Rany, co za tuman!
-
4. Data: 2010-05-17 09:06:59
Temat: Re: nie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE)
Od: "grunge fighter 7 nirvana" <p...@p...onet.pl>
>
> Po pierwsze trzeba stwierdzic, ze Policja i numer alarmowy 997 nie sa> raczej
od rozwiazywania problemow lokalowych/rodzinnych. To jest temat
> na sprawe cywilna i juz. Policji nic do tego. To, ze ktos ma meldunek
> nie oznacza tez, ze ma prawo gdzies mieszkac - i odwrotnie - to, ze
> ktos nie ma zameldowania nie znaczy, ze nie ma prawa do mieszkania.
>
> Generalnie wyglada na to, ze chlopak sprawe cwyilna moglby wygrac...
> Ale z takim jego podejsciem (biernosc) to ciezko bedzie.
jak bedziesz zakladal sprawe cywilna spiac na ulicy i nie majac nawet
dlugopisu ? - najpierw moj przyjaciel musi wejsc do domu i to
powinna zalatwic chyba policja (bo nie wiem kto inny) a pozniej
moze zalozyc sprawe cywilna
fir
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
5. Data: 2010-05-17 10:06:26
Temat: Re: nie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE)
Od: "Piotr [trzykoty]" <t...@o...pl>
Użytkownik "grunge fighter 7 nirvana" <p...@p...onet.pl>
napisał
> starzy (nie calkiem stroniacy od wódy i siekiery)
> wywalili go dwa tygodnie temu z domu
A na jakiej podstawie i jak długo tam mieszkał? Ile on ma lat, z czego żyje?
Przede wszystkim trzeba postawić pytanie, czy on zamieszkiwał w tym lokalu?
> policja go olała, gdzieś indziej
> boi sie isc, zniera po 2z na ulicy; gadam z nim dzwonie na 997
Policja zajmuje się czynami karalnymi, a nie wszystkimi "niezgodnościami z
prawem".
Nie ma przestępstwa-nie ma Policji.
Co prawda, istnieje coś takiego jak interwencja przy tzw. "wypędzeniu z
domu" i teoretycznie policjanci powinni umożliwić komuś, kto gdzieś
zamieszkuje powrót do tego domu. Ale jak to zrobić...?
> - mowie mu jak jest: nie wpusdzczanie kogos do domu (nie jego chata ale
> jest tam zameldowany i ma absolutne prawo tam spać) jest rodzjem
> bandytyzmu defakto gorszym niz zagradzanie komus drogi na ulicy
Policje by to zainteresowało, gdyby było to połączone z przemocą, groźbami,
niszczeniem jego rzeczy w środku. Ewentualnie mogłoby dojść do przestępstwa
przywłaszczenia jego mienia, ale trzeba pamiętać, że jeśli on nie płaci
(zalega) im czynszu to oni mogą zrobić zastaw na rzeczach.
> 'merytorycznie' (czyli głąby) ci pukaja w okno pytają owych starych mojego
> kumpla czy go wpuszcza cie ze nie - ci mowia 'nie mamy uprawnien wywazyc
> drzwi
> jak je rozwali to moga go oskarzyc o zniszczenie mienia
Jeśli w tym lokalu zamieszkuje, a nie jest wpuszczany przez współlokatorów
to pokonanie siłą drzwi nie stanowi czynu karalnego. Tylko w tej chwili nie
widzę podstaw prawnych, aby to akurat policjant za niego te drzwi miał
fizycznie wywalć.
Problem w tym, że w takich środowiskach (wódki i siekiery) czasem pewne
problemy rozwiązują się same, a prawo cywilne i prawa do lokalu są olewane.
I w tej sytuacji, kiedy oni oskarżają go o groźby to jest jedno wielkie
bagno... Pamiętaj, tak z praktycznego punktu widzenia: co z tego, że on by
przy policjantach tam siłą wszedł, jeśli potem on lub jego rodzice skończyli
by z nożem w brzuchu albo został oskarżony o prawdziwe czy wyimagionowane
rzeczy... Policjat pomyślał jak praktyk, nie jak prawnik, pewnie dlatego tak
wyszło.
-
6. Data: 2010-05-17 10:08:05
Temat: Re: nie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE)
Od: "Nostradamus" <l...@o...pl>
Użytkownik "BK" <b...@g...com> napisał w wiadomości
news:0bef9a7d-ab29-4f31-8c28-\
Po pierwsze trzeba stwierdzic, ze Policja i numer alarmowy 997 nie sa
raczej od rozwiazywania problemow lokalowych/rodzinnych. To jest temat
na sprawe cywilna i juz. Policji nic do tego.
Ale skąd głąb ma o tym wiedzieć ;))
-
7. Data: 2010-05-17 10:46:25
Temat: Re: nie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE)
Od: "fir " <p...@p...onet.pl>
> Użytkownik "grunge fighter 7 nirvana" <p...@p...onet.pl>
> napisał
> > starzy (nie calkiem stroniacy od wódy i siekiery)
> > wywalili go dwa tygodnie temu z domu
>
> A na jakiej podstawie i jak długo tam mieszkał? Ile on ma lat, z czego żyje?
> Przede wszystkim trzeba postawić pytanie, czy on zamieszkiwał w tym lokalu?
>
> > policja go olała, gdzieś indziej
> > boi sie isc, zniera po 2z na ulicy; gadam z nim dzwonie na 997
>
> Policja zajmuje się czynami karalnymi, a nie wszystkimi "niezgodnościami z
> prawem".
> Nie ma przestępstwa-nie ma Policji.
> Co prawda, istnieje coś takiego jak interwencja przy tzw. "wypędzeniu z
> domu" i teoretycznie policjanci powinni umożliwić komuś, kto gdzieś
> zamieszkuje powrót do tego domu. Ale jak to zrobić...?
>
> > - mowie mu jak jest: nie wpusdzczanie kogos do domu (nie jego chata ale
> > jest tam zameldowany i ma absolutne prawo tam spać) jest rodzjem
> > bandytyzmu defakto gorszym niz zagradzanie komus drogi na ulicy
>
> Policje by to zainteresowało, gdyby było to połączone z przemocą, groźbami,
> niszczeniem jego rzeczy w środku. Ewentualnie mogłoby dojść do przestępstwa
> przywłaszczenia jego mienia, ale trzeba pamiętać, że jeśli on nie płaci
> (zalega) im czynszu to oni mogą zrobić zastaw na rzeczach.
>
> > 'merytorycznie' (czyli głąby) ci pukaja w okno pytają owych starych mojego
> > kumpla czy go wpuszcza cie ze nie - ci mowia 'nie mamy uprawnien wywazyc
> > drzwi
> > jak je rozwali to moga go oskarzyc o zniszczenie mienia
>
> Jeśli w tym lokalu zamieszkuje, a nie jest wpuszczany przez współlokatorów
> to pokonanie siłą drzwi nie stanowi czynu karalnego. Tylko w tej chwili nie
> widzę podstaw prawnych, aby to akurat policjant za niego te drzwi miał
> fizycznie wywalć.
> Problem w tym, że w takich środowiskach (wódki i siekiery) czasem pewne
> problemy rozwiązują się same, a prawo cywilne i prawa do lokalu są olewane.
> I w tej sytuacji, kiedy oni oskarżają go o groźby to jest jedno wielkie
> bagno... Pamiętaj, tak z praktycznego punktu widzenia: co z tego, że on by
> przy policjantach tam siłą wszedł, jeśli potem on lub jego rodzice skończyli
> by z nożem w brzuchu albo został oskarżony o prawdziwe czy wyimagionowane
> rzeczy... Policjat pomyślał jak praktyk, nie jak prawnik, pewnie dlatego tak
> wyszło.
>
ok, tnx za sensowną odpowiedz
moj kolega po prostu tam mieszka (nie wiem jak od dawna ale raczej
od dawna) i nie ma zadnych przeszkod by tam spokojnie mieszkal
(podobnie jak zapewne ty bys sie dziwił gdyby ktos kwestionował
twoje prawo do wejscia do własnego pokoju) to podkreslam zupełnie
spokojny i rozumny koles jak ty czy ja (mowie przekimal u mnie wczoraj
w domu pogadalismy o starych kompach - jest powaznie znekany
po tych dwu tygodniach kimania jak bezdomny; ponoc przed wyplata
wzial po kryjomu kilka zlotych z kasy siostry bo musial oddac
kumplowi ale po wyplacie je oddal (rodzice sami przyznaja) - ale
owi starzy i tak 'wyp-rdolili' go z domu - ok moze nie powinien
ruszac kasy siostry - moga zgodnie z prawem z nim nie gadac wrzeszczec
(oddal ta kase) zalozyc mu sprawe - ale nie wpuszczanie go
do chaty tak ze od dwu tygodni wegetuje na dworzu to mz o wiele
gorsza sprawa -- ci lodzice nie sa moze az tak patologiczni jak
ty piszesz, posrednia rodzina ojciec z wygladu (przepr za wyrazenia
'zgred' matka z wygladu jak jakaś 'woźna' - z tego co mowi nie
stronia od alkoholu, ale nie pija tez tak zupełnie na umór - tak
ze hipoteza z zafasowaniem mu przez nich noża w brzuch nie jest
ma za bardzo prawdopodobna; kolega ma swoje prawo do wejscia cicho
(to jest naprawde spokojny koleś) do domu i spania tam a nie na
dworzu (swego czasu ja sam mialem dosyc podobne problemy do jego
problemow totez dobrze rozumiem pewne aspekty tej sytuacji),
wszyscy go olewają ciotka go olewa, byla zona go olewa, starzy go
olewaja, kumple daja mu fajke, pojary albo 2zeta czy czestuja piwem
ale tez generalnie poza takie wsparcie nie wychodzą i koleś
mnieszka w starym jakby to komurce z cegły w okolicach rzeki,
policja tez go olewa, pogotowie go olewa (jest to absolutnie rażacy
przyklad na kiepskie dzialanie tych wszystkich systemowych
ziomów) a on sam zaczyna czuc ze moze mu odwalic (co zadna dziwota)
albo zacznie chlac na tej ulicy (co bardziej prawdopodobne)
albo mu odwali i trafi do wariatkowa; podkreslam ze jest to
inteligentny i bardzo spokojny ziomek (poniekad moge powiedziec
bardziej 'zadbany' niz ja - chodzi w dobrych ciuchach gdy ja
zwykle w dziurawych trampkach
z tego co mowisz to wynika ze 'moze sobie otworzyc' - rozwalic zamek
albo szybe wejsc do domu i sie wyspac - i bardzo dobrze - moglby np
zrobic to w asyscie policji - zeby potwierdzila (na ew pozniejszej sprawie)
ze zrobil to nie w celu 'zniszczenia mienia' a po prostu dlatego ze
wlasciciele nie chca mu otworzyc i nie ma wyjscia
fir
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
8. Data: 2010-05-17 10:48:45
Temat: Re: nie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE)
Od: Kwiatek <m...@i...pl>
On 17 Maj, 10:25, BK <b...@g...com> wrote:
> (...) To, ze ktos ma meldunek nie oznacza tez, ze ma prawo gdzies mieszkac - i
odwrotnie - to, ze
> ktos nie ma zameldowania nie znaczy, ze nie ma prawa do mieszkania.
tak offtopic - czy wlasciciel mieszkania moze wymeldowac/zameldowac
dowolna osobe (takze wspolwlasciciela tegoz mieszkania) bez jej zgody?
-
9. Data: 2010-05-17 10:53:46
Temat: Re: nie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE)
Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>
Kwiatek pisze:
> On 17 Maj, 10:25, BK <b...@g...com> wrote:
>> (...) To, ze ktos ma meldunek nie oznacza tez, ze ma prawo gdzies mieszkac - i
odwrotnie - to, ze
>> ktos nie ma zameldowania nie znaczy, ze nie ma prawa do mieszkania.
>
> tak offtopic - czy wlasciciel mieszkania moze wymeldowac/zameldowac
> dowolna osobe (takze wspolwlasciciela tegoz mieszkania) bez jej zgody?
Warunkiem zameldowania/wymeldowania jest fakt mieszkania/nie
mieszkania danej osoby, a nie jej zgoda.
--
Liwiusz
-
10. Data: 2010-05-17 10:59:49
Temat: Re: nie wpuszczanie do domu (PLZ WAZNE)
Od: Kwiatek <m...@i...pl>
On 17 Maj, 12:53, Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl> wrote:
> Warunkiem zameldowania/wymeldowania jest fakt mieszkania/nie
> mieszkania danej osoby, a nie jej zgoda.
hm, no ale kto tenże fakt stwierdza (też w opisanym tutaj przypadku)?