-
71. Data: 2005-01-20 21:50:32
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Mithos wrote:
>> Oj - taka sama różnica, jak między kartoflem a ziemniakiem ;)
>>
>> Wiadomo, o co chodzi - potocznie te określenia są zamienne.
>
> Powiedz to na egazamienie z prawa karnego, a wylecisz z sali szybciej
> niz index.
Jak się czepiać, to się czepiać: co to jest 'egazamień'? ;-P
-
72. Data: 2005-01-20 21:52:42
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Mithos <m...@o...No.More.Spam.polska>
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
> Znaczy się co, jesteś na tyle durny, że puszczasz psa bez nadzoru? W
> dodatku psa na tyle głupiego, że rzuca się na koty?
Ja prowadzam na smyczy i w kagancu (w koncu to duza bestia). Tyle, ze on
jest na tyle wyszkolony, ze nawet jakby byl bez smyczy i bez kaganca to
bez komendy kota, czlowieka (chyba, ze ten by wyskoczl z nozem) nie
ruszy. Chocby i kot siedzial 10cm od niego. A i od nogi tez nie
odchodzi. Kwestia wychowania.
--
pozdrawiam
Mithos
-
73. Data: 2005-01-20 21:54:13
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Mithos <m...@o...No.More.Spam.polska>
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
> Jak się czepiać, to się czepiać: co to jest 'egazamień'? ;-P
Literowka, a pomylenie obrony koniecznej ze stanem wyzszej koniecznosci
to dwie rozne kwestie ;)
--
pozdrawiam
Mithos
-
74. Data: 2005-01-20 21:58:32
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Marta Wieszczycka <m...@d...pl>
SQLwysyn wrote:
> Prawo do odstrzalu daja cytowane w tym watku paragrafy ustawy o ochronie
> zwierzat.
>
Ale nie do odstrzału "niezdziczałego" psa, który jest z Tobą na
spacerze, nawet biegając kilkaset metrów dalej.
Pozdrawiam,
--
MArta
m...@N...pl
Odpowiadając usuń NOSPAM z adresu
-
75. Data: 2005-01-20 22:12:42
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Mithos wrote:
> Ja prowadzam na smyczy i w kagancu (w koncu to duza bestia). Tyle, ze on
> jest na tyle wyszkolony, ze nawet jakby byl bez smyczy i bez kaganca to
> bez komendy kota, czlowieka (chyba, ze ten by wyskoczl z nozem) nie
> ruszy. Chocby i kot siedzial 10cm od niego. A i od nogi tez nie
> odchodzi. Kwestia wychowania.
No i właśnie o to mi chodzi!
I takie psy lubię i zawsze chętnie (za pozwoleniem i oraz właściciela)
wygłaszczę i podrapię za uchem :)
-
76. Data: 2005-01-20 22:14:12
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Marta Wieszczycka <m...@d...pl>
Andrzej Lawa wrote:
> Pomijając już taki detal, że na pierwszy rzut oka tej finansowej
> wartości nie widać, to skoro on jest takiw artościowy, to jego durny
> właściciel powinien go pilnować, a nie puszczać wolno/szczuć na mniejsze
> zwierzątka.
Szczucie na mniejsze zwierzątka podpada pod przyczynienie się
właściciela, pod sugestię, że pies jest niebezpieczny i może warto go
właścicielowi odebrać. Ale to już inna historia.
--
MArta
m...@N...pl
Odpowiadając usuń NOSPAM z adresu
-
77. Data: 2005-01-20 22:22:35
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Marta Wieszczycka <m...@d...pl>
Andrzej Lawa wrote:
> PS: a z psów tylko takie, co na koty nie polują i nie ujadają jak głupie
> (niestety - takie psy to rzadkość).
Nie zgodzę się. Ja znam bardzo wiele psów mających dobre kontakty z
kotami. Moja mama kiedyś wyszła nawet na spacer naraz z psem i kotem i
inne psy (cała sfora) popatrzyły trochę w stylu "dziwny ten twój brat" i
nawet nie próbowały go zaczepiać.
Natomiast co do szczucia na koty, to rzecz jest dodatkowo
niebezpieczna... dla ludzi. Koty z rzadka chodzą przy nodze, dlatego
prędzej czy później lądują na rękach właściciela. W tym świetle szczucie
na koty nabiera zupełnie innego znaczenia.
--
MArta
m...@N...pl
Odpowiadając usuń NOSPAM z adresu
-
78. Data: 2005-01-20 22:26:24
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Marta Wieszczycka wrote:
> Szczucie na mniejsze zwierzątka podpada pod przyczynienie się
> właściciela, pod sugestię, że pies jest niebezpieczny i może warto go
> właścicielowi odebrać. Ale to już inna historia.
>
Wiesz, też bym wolał, żeby istniały fazery, które można ustawić na
obezwładnianie ;) i są przy tym w pełni skuteczne.
Ale niestety nie istnieją. Gdybym miał w ręku właściwie jedyną obecnie
istniejącą skuteczną broń (czyli palną), to pies atakujący mnie lub
poszczuty na kota dostałby kulkę.
No, ale to akademicka dyskusja, bo broni nie mam (pomijając kwestię
zezwolenia, to dość kosztowna impreza ;) ) - na szczęście póki co w tych
sporadycznych przypadkach rzucenia się na mnie lub na kota psa, pieprz w
spraju jako-tako zadziałał.
-
79. Data: 2005-01-20 22:54:28
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Marta Wieszczycka <m...@d...pl>
Andrzej Lawa wrote:
> No, ale to akademicka dyskusja, bo broni nie mam (pomijając kwestię
> zezwolenia, to dość kosztowna impreza ;) ) - na szczęście póki co w tych
> sporadycznych przypadkach rzucenia się na mnie lub na kota psa, pieprz w
> spraju jako-tako zadziałał.
Na mnie kiedyś rzuciły się aż 2 psy.
Sytuacja wyglądała tak: Późny wieczór, skrzypiący mróz, osiedle na
odludziu. W ramach "zaczekania chwilę w samochodzie" oddaliłam się odeń
o jakieś 50 m., żeby w spokoju poćwiczyć tai-chi. Było super. Aż tu
nagle biegną w moją stronę, ujadając złowieszczo 2 psy. Biegną,
rozpędzają się. Ja oceniam sytuację. Moją jedyną bronią jest...
samochód. Tzn. był. 50 m. dalej. I tak nie dobiegnę, bo właśnie z jego
strony nadbiegają psy. Coraz szybciej i ujadając coraz mocniej.
I wtedy zrobiłam jedyną racjonalną rzecz.
Nachyliłam się i zaczęłam je nawoływać.
Zupełnie, jakby to psy, które znam i lubię biegły do mnie merdając ogonkami.
Zaczęły hamować, nieco zdziwione i już po chwili leżały brzuszkami do
góry prosząc o więcej głaskania.
Czasem nie ma to jak stara, dobra... empatia :)
Pozdrawiam,
--
MArta
m...@N...pl
Odpowiadając usuń NOSPAM z adresu
-
80. Data: 2005-01-20 23:38:28
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:cso448$4kh$1@atlantis.news.tpi.pl Robertus
<r...@p...pl> pisze:
> Wszystko ładnie pięknie, ale ostatnio prawnik tłumaczył mi, że pies w
> lesie to musi być prowadzony na smyczy o ile nie jest to pies łowiecki .
> Tak więc i wyprowadzający psa nie jest bez winy. A wręcz również
> popełnił czyn zabroniony.
Jest to w świetle prawa prawda. Nie wiem jakie rasy są uznawane za
myśliwskie i jak przepisy regulują sankcje w przypadku ew. pomyłki
myśliwego-zabójcy. Może chore prawo uważa za normę spuszczenie ze smyszy w
celach łownych jamnika-dzikojada lub ratlera-zającożercę, a wypuszczenie w
lesie dla pobiegania pudla uprawnia idiotę do odstrzału.
Jestem legalistą, ale nie jestem (pochlebiam sobie) zwyrodnialcem - te
przepisy są barbarzyńskie, podobnie jak samo polowanie w dzisiejszych
czasach. Nie mówiąc o kolekcjonowaniu i eksponowaniu "trofeów".
Jeśli kogoś oburza/śmieszy/drażni/itp. moje stanowisko, proszę sie nie
krępować i ulżyć sobie na grupie czy na priva.
--
Pozdrawiam
Jotte