-
21. Data: 2005-01-20 15:08:30
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: "Przemek R." <p...@t...gazeta.pl>
.
>
> tak z ciekawosci czy posiadacie jakies wykrywacze ludzi w lesie?
> bo sie zastanawiam jak w lesie taki "cymbal z flinta" jest w stanie
> stwierdzic czy w promieniu kilkuset metrow nie ma wlasciciela
czworonoga?
> nawet na dobra sprawe nie jest w stanie stwierdzic czy w okolicy
> kilkudziesieciu metrow ktos jest o kilkuset nie wspomne
>
dobre :-)
-
22. Data: 2005-01-20 15:15:03
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Tomasz K. wrote:
> Pies goniący kota, w sensie "zająca", tak? :>
Kota w sensie takiego, co robi 'miau-miau'.
> (bo do kotów-kotów to się strzela jak do drapieżników i praktycznie bez
> ograniczeń)
Primo: koty SĄ drapieżnikami
Secundo: jak to 'strzela się jak do drapieżników'? Te niedobitki
prawdziwych drapieżników (orły, wilki, rysie), które w Polsce mamy, są
AFAIR zasadniczo pod ochroną (zasadniczo, bo ostatnio jakiś debil chciał
przepuścić zezwolenie na wytępienie tej resztki wilków - nie wiecie, czy
to przeszło?)
Tertio: koty, jako stworzonka inteligentne, rzadko szwendają się po
lasach - wolą miasta i wioski, a tam się raczej nie strzela 'bez
ograniczeń' (znowu pomijając takie kuriozalne przykłady niekompetencji
policji, jak afera z tygrysem czy omyłkowe rozstrzelanie dwóch
niewinnych w samochodzie).
-
23. Data: 2005-01-20 15:16:13
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Marta Wieszczycka wrote:
> Andrzej Lawa wrote:
>
>> Błąd. Jeśli pies atakuje kogoś lub jakieś inne zwierzę (np. łanię albo
>> kota) można go spokojnie zastrzelić - jeśli ma się czym.
>
>
> To nie jest ani takie proste, ani takie oczywiste,
Bo?
> a do tego nie dotyczy
> sytuacji omawianej w wątku.
...który nie całkiem przeczytałem, bo lamer od psa ciągle nie wypuścił
wersji z poprawionym kodowaniem.
-
24. Data: 2005-01-20 15:38:24
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Marta Wieszczycka <m...@d...pl>
Tomasz K. wrote:
> Nie jestem prawnikiem i nie wdam się w dyskusję na temat podstaw
> prawnych itp... nie mam na to czasu. Istnieje kilka dokumentów jak
> statut PZŁ, "Szczegółowe zasady wykonywania polowań" itp...
> zatwierdzone chyba przez Ministerstwo Środowiska.
Zmartwiłeś mnie. To by znaczyło, że myśliwi zamiast znać obowiązujące
ich prawo kierują się jakimiś niedookreślonymi, może nawet
nieistniejącymi dokumentami.
Ty jesteś osobą na poziomie, więc jeszcze jakieś ograniczenia do Ciebie
(metodą piąta woda po kisielu) jednak dotarły. A jakiś nuworysz z
nadmiarem testosteronu usłyszy gdzieś zabobon, "że mu wolno zastrzelić
komuś psa, jak się oddalą od zabudowań" i będzie dobrze jeśli przy
okazji człowiekowi nie zrobi krzywdy. Ostatnio pisano o "myśliwym",
który zastrzelił psa bawiącego się z dzieckiem.
Czułabym się bezpieczniej wiedząc, że istnieje u Was jakaś kontrola i
profesjonalne szkolenia, zanim wpuścicie do lasu następną grupę ludzi z
ostrą amunicją.
Ponieważ nie jesteś prawnikiem, to Ci to wyjaśnię - żaden statut, żadne
"szczegółowe zasady", ani inne tego typu dokumenciki nie mogą być
niezgodne z ustawą. A minister nawet wydając rozporządzenie (czyli
najwyższy dopuszczalny w jego wypadku akt prawny) musi się kierować
delegacją ustawową i nie może wpisać tam niczego, co by było z tą ustawą
sprzeczne.
Pozdrawiam,
--
MArta
m...@N...pl
Odpowiadając usuń NOSPAM z adresu
-
25. Data: 2005-01-20 15:56:11
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Marta Wieszczycka <m...@d...pl>
Tomasz K. wrote:
> (bo do kotów-kotów to się strzela jak do drapieżników i praktycznie bez
> ograniczeń)
Interesujące. I całkowicie niezgodne z prawem.
Pisałam już o tym wyżej, dokładnie opisując historię nieistniejącego
rozporządzenia o szkodnikach łowieckich. A kotów dotyczą dokładnie te
same ograniczenia co psów.
No i sam widzisz - skoro dla Ciebie coś takiego jest oczywistością, to
nie ma się co dziwić, że dla jakiegoś półgłówka oczywistością będzie
strzelenie do psa bawiącego się z dzieckiem. Jedno i drugie jest efektem
braku sensownego przeszkolenia w zakresie ram prawnych, w których
możecie się poruszać. Co w przypadku osób chodzących po lasach z ostrą
amunicją bywa niestety groźne.
Pozdrawiam,
--
MArta
m...@N...pl
Odpowiadając usuń NOSPAM z adresu
-
26. Data: 2005-01-20 15:59:57
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Marta Wieszczycka <m...@d...pl>
Andrzej Lawa wrote:
\
>
> Bo?
Może najpierw Ty podasz podstawę prawną swojego twierdzenia, że "można
go spokojnie zastrzelić - jeśli ma się czym"
--
MArta
m...@N...pl
Odpowiadając usuń NOSPAM z adresu
-
27. Data: 2005-01-20 16:00:17
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Mithos <m...@o...No.More.Spam.polska>
Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
> Błąd. Jeśli pies atakuje kogoś lub jakieś inne zwierzę (np. łanię albo
> kota) można go spokojnie zastrzelić - jeśli ma się czym.
A pozniej mozna za to odpowiedziec (aspekty moralne pomijam).
--
pozdrawiam
Mithos
-
28. Data: 2005-01-20 16:03:10
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: "Tomasz K." <...@...m.cy.rot13>
On Thu, 20 Jan 2005 16:38:24 +0100, Marta Wieszczycka wrote:
> Zmartwiłeś mnie. To by znaczyło, że myśliwi zamiast znać obowiązujące
> ich prawo kierują się jakimiś niedookreślonymi, może nawet
> nieistniejącymi dokumentami.
Postaram się dokształcić, obiecuję. :)
> Ty jesteś osobą na poziomie, więc jeszcze jakieś ograniczenia do Ciebie
> (metodą piąta woda po kisielu) jednak dotarły. A jakiś nuworysz z
> nadmiarem testosteronu usłyszy gdzieś zabobon, "że mu wolno zastrzelić
> komuś psa, jak się oddalą od zabudowań" i będzie dobrze jeśli przy
> okazji człowiekowi nie zrobi krzywdy. Ostatnio pisano o "myśliwym",
> który zastrzelił psa bawiącego się z dzieckiem.
> Czułabym się bezpieczniej wiedząc, że istnieje u Was jakaś kontrola i
> profesjonalne szkolenia, zanim wpuścicie do lasu następną grupę ludzi z
> ostrą amunicją.
Tutaj jest całkiem kiepsko. Chcesz być myśliwym, to: zagadaj ze
znajomym żeby Cię wprowadził, odbębnij "staż", zapisz się do PZŁ na
kurs, potem egzaminy i koniec, a pozwolenie na broń to tylko
formalność.
Jeżeli chodzi o możliwości osoby poszkodowanej, to mimo tak kulawych
zasad jest możliwość wyjścia na swoje. W ramach koła łowieckiego
sprawie będzie się ukręcać łeb, ale... w PZŁ nie będzie tak wesoło.
Jest taka instytucja jak "Żecznik Dyscyplinarny" i idąc tą drogą można
spowodować niezłe zamieszanie wokół "winowajcy".
Odpisując częściowo osobie która straciła pupila radzę postraszyć
winnego tym "organem" i ruszać do PZŁ opisując _dokładnie_ tę sytuację.
> Ponieważ nie jesteś prawnikiem, to Ci to wyjaśnię - żaden statut, żadne
> "szczegółowe zasady", ani inne tego typu dokumenciki nie mogą być
> niezgodne z ustawą. A minister nawet wydając rozporządzenie (czyli
> najwyższy dopuszczalny w jego wypadku akt prawny) musi się kierować
> delegacją ustawową i nie może wpisać tam niczego, co by było z tą ustawą
> sprzeczne.
Sam jestem ciekawy jak to wygląda. Wszyscy myśliwi są uświadamiani, że
pies powininen siedzieć w zagrodzie z pełną michą, a nie latać po lesie
i atakować zwierzynę. Poparte jest to jakimiś jak to nazwałaś
"dokumencikami", jednak coś w tym musi być, że są one nadal funkcjonalne
i co roku zatwierdzane dużo wyżej niż PZŁ.
pzdr,
Tomasz Kania
--
NOT my e-mail: s...@s...bouncer.cx
Those who can, do; those who can't, simulate.
bash$ declare -i n=0;r(){ echo $n;n=n+1;r;};r
Chcesz o coś spytać? -> http://rtfm.bsdzine.org/
-
29. Data: 2005-01-20 16:33:54
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Marta Wieszczycka <m...@d...pl>
Tomasz K. wrote:
> On Thu, 20 Jan 2005 16:38:24 +0100, Marta Wieszczycka wrote:
>
>>Zmartwiłeś mnie. To by znaczyło, że myśliwi zamiast znać obowiązujące
>>ich prawo kierują się jakimiś niedookreślonymi, może nawet
>>nieistniejącymi dokumentami.
>
> Postaram się dokształcić, obiecuję. :)
Możesz skorzystać z tego mojego długiego posta, gdzie w skrócie
wyjaśniłam stan prawny i podałam przepisy, które rzecz regulują.
>
> Tutaj jest całkiem kiepsko. Chcesz być myśliwym, to: zagadaj ze
> znajomym żeby Cię wprowadził, odbębnij "staż", zapisz się do PZŁ na
> kurs, potem egzaminy i koniec, a pozwolenie na broń to tylko
> formalność.
Mogliby chociaż na tym kursie uczyć podstaw prawa dla myśliwych.
Niestety bardziej prawdopodobne jest, że korzystają tam z jakichś
przedpotopowych
materiałów...
> Odpisując częściowo osobie która straciła pupila radzę postraszyć
> winnego tym "organem" i ruszać do PZŁ opisując _dokładnie_ tę sytuację.
To z pewnością też pomysł. Choć ja akurat zaczęłabym od prokuratury.
> jednak coś w tym musi być, że są one nadal funkcjonalne
> i co roku zatwierdzane dużo wyżej niż PZŁ.
Nie mam pojęcia, skąd oni to sobie biorą.
Przychodzi mi do głowy tylko jeden powód - bałagan. Tak czy inaczej nie
jest to powód, żeby ktoś stał ponad prawem.
A co do "coś w tym musi być" - znam wiele przypadków powszechnej
nieznajomości przepisów powiązanej z powoływaniem się na tego typu
zabobony. Tylko że jak przyjdzie co do czego i ktoś już te przepisy
wskaże, to sprawcę obowiązuje zasada "Ignorantia iuris nocet" czyli
"Nieznajomość prawa szkodzi".
Pozdrawiam,
--
MArta
m...@N...pl
Odpowiadając usuń NOSPAM z adresu
-
30. Data: 2005-01-20 16:34:00
Temat: Re: myĹ?liwy zabiĹ? mi psa
Od: Tomasz Bardasz <...@f...pl>
Tomasz K. wrote:
> On Thu, 20 Jan 2005 16:38:24 +0100, Marta Wieszczycka wrote:
>
>>Zmartwiłeś mnie. To by znaczyło, że myśliwi zamiast znać obowiązujące
>>ich prawo kierują się jakimiś niedookreślonymi, może nawet
>>nieistniejącymi dokumentami.
>
> Postaram się dokształcić, obiecuję. :)
>
>
>>Ty jesteś osobą na poziomie, więc jeszcze jakieś ograniczenia do Ciebie
>>(metodą piąta woda po kisielu) jednak dotarły. A jakiś nuworysz z
>>nadmiarem testosteronu usłyszy gdzieś zabobon, "że mu wolno zastrzelić
>>komuś psa, jak się oddalą od zabudowań" i będzie dobrze jeśli przy
>>okazji człowiekowi nie zrobi krzywdy. Ostatnio pisano o "myśliwym",
>>który zastrzelił psa bawiącego się z dzieckiem.
>
>
>>Czułabym się bezpieczniej wiedząc, że istnieje u Was jakaś kontrola i
>>profesjonalne szkolenia, zanim wpuścicie do lasu następną grupę ludzi z
>>ostrą amunicją.
>
> Tutaj jest całkiem kiepsko. Chcesz być myśliwym, to: zagadaj ze
> znajomym żeby Cię wprowadził, odbębnij "staż", zapisz się do PZŁ na
> kurs, potem egzaminy i koniec, a pozwolenie na broń to tylko
> formalność.
>
> Jeżeli chodzi o możliwości osoby poszkodowanej, to mimo tak kulawych
> zasad jest możliwość wyjścia na swoje. W ramach koła łowieckiego
> sprawie będzie się ukręcać łeb, ale... w PZŁ nie będzie tak wesoło.
> Jest taka instytucja jak "Żecznik Dyscyplinarny" i idąc tą drogą można
> spowodować niezłe zamieszanie wokół "winowajcy".
> Odpisując częściowo osobie która straciła pupila radzę postraszyć
> winnego tym "organem" i ruszać do PZŁ opisując _dokładnie_ tę sytuację.
Mam w związku z tym pytanie - jak się najłatiwej dowiedzieć kto polował
w danym czasie na danym terenie?
Tomasz