-
291. Data: 2007-08-22 18:55:14
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z środa, 22 sierpnia 2007 20:47
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <fai0j5$lmm$1@inews.gazeta.pl>):
>> A jak dziecko pójdzie samo do kibla się się powiesi na spłuczce albo
>> poparzy gorącą wodą?
>
> Trudno się powiesić na dolnopłuku,
Są szkoły z górnopłukami
> a goracą wodę gdzie masz w łazience?
A kranie?
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl
-
292. Data: 2007-08-22 19:00:21
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z środa, 22 sierpnia 2007 20:47
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <fai0j5$lmm$1@inews.gazeta.pl>):
>> A jak dziecko pójdzie samo do kibla się się powiesi na spłuczce albo
>> poparzy gorącą wodą?
>
> Trudno się powiesić na dolnopłuku,
Są szkoły z górnopłukami
> a goracą wodę gdzie masz w łazience?
W kranie?
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl
-
293. Data: 2007-08-22 20:07:34
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z środa, 22 sierpnia 2007 20:34
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <fai39q$45l$1@inews.gazeta.pl>):
>> A RFN startowało z poziomu zera bezwzględnego... Polska poPRLowska
>> startowała z poziomu nawet sporego bogactwa... I zdechła to bogactwo.
>> Z powodu nieporządku!
> Nie ma znaczenia - porównujesz Polskę i Niemcy DZIŚ.
No i? I dzisiejsza Polska powinna brać z nich przykład, jak chce do czegoś
dojść.
>> Wisi... Niewiele to zmienia... Wisi temu, że szukają już nie
>> niewolnika, a Mega Niewolnika...
> A ja mam na ten przykład czas, i mogłabym spowodować, żeby tą kartkę
> jedną zdjęto. Ale właśnie mi się za te 500 zł nie opłaca iść, więc ta
> kartka jedna z drugą wisi rok, powisi kolejny. Z drugiej strony wiem
> (bo też jestem pracodawcą), że właściciel tego sklepu NIE MOŻE
> zaoferować więcej. I albo znajdzie desperatkę,
Ano właśnie... W końcu się ze mną zgadzasz.
>> Narzeczona syna szukała ostatnio, to
>> wiem... W końcu w Empicu znalazła za 500zł miesięcznie, z pracą
>> właśnie w niedziele i święta.
> I tak ma farta, chociaż się nie nadźwiga jak w spożywczaku.
I póki takie będzie w narodzie podejście, to do niczego nie dojdziecie.
>>> a o budowlańca trzeba się
>>> bić.
>> Tylko nie każdy pracownik targowiska zostanie budowlańcem. Nie temu
>> trzeba się bić, że nie ma głów, ale że nie ma fachowców.
> A część moze pójśc po rozum do głowy i stwierdzić, ze skoro tapeciarzy
> brakuje, to może ja się nauczę kłaść tapety i popracuje na własny
> rachunek?
Tapeciarzy to akurat wiesz.... Brakuje tych, co wymaga uprawnień i
zdolności... Zresztą położyć tapetę też trzeba umieć.
>>> No i granice mamy otwarte, wystarczy DO, zeby nie musiec tyrac na
>>> podłego polskiego pracodawcę - krwiopijcę.
>> Tyle że to prosta pracownica targowiska... Języki obce są jej obce...
>> Ma wykształcenie bezwykształceniowe...
> Nie marudź. Mój szwagier siedzi w Irlandii, i twierdzi, że do niczego mu
> języki niepotrzebne, bo "tam są wszyscy". I faktycznie, z jego okolicy
> praktycznie wszyscy młodzi ( po zawodówkach, czasem technikach czy
> liceach) okupują jeden region, do tego stopnia, że ci, co zostali, nie
> maja z kim piwa wypić. A tamci napedzają irlandzką gospodarkę.
I co tam robią?
> Ja nie
> mówię, ze to jest dobrze, ale... Jak chce się coś zmienić, nie
> wystarczy siąść i płakać, jakie to życie niedobre i jak to nic sie nie
> da.
No to kto płacze? Płaczą Prawdziwie Wolni Polacy, jak Rząd i Parlament chcą
coś zmienić na lepsze.
>>>> Sęk w tym, że skoro jest otwarte, to chodzi nie tylko ten promil,
>>>> ale wszyscy Prawdziwie Wolni Polacy.
>>> Na tym polega popyt.
>> Nie... Na tym polega wymuszanie popytu.
> Aha. Wolny rynek Sterowany Ci się marzy.
Sterowany jak sterowany... Z szacunkiem, jak w Niemczech.
>>>> Bo niewolnik w kasie i tak siedzi. A
>>>> jakby nie siedział, to by przeżyli i już.
>>> Jak się przestanie opłacać jego siedzenie, to siedział nie będzie.
>> Nie przestanie, bo Prawidziwie Wolny Polak już nie ma innego życia niż
>> targowisko...
> "Uśmiechnij się, życie nie jest Twoim wrogiem". Kompleksy jakieś, czy
> pesymizm wbudowany na stałe?
No cóż, mam już więcej niż połowę życia za sobą i w Polskę już nie wierzę...
Głęboko planuję wyjechać. Jakby nie totalny brak talentu do języków, to by
mnie już tu nie było.
>> Przeczytaj co napisałaś... Sama napędziłaś błędne koło... Tyle, że
>> nawet niewolnik z targowiska nie pracuje na nim 24h/7... Więc i cement
>> kupi w tygodniu... Poza tym, jak nie ma jak go kupić w tygodniu, to i
>> niewiele wymuruje....
> Wystarczy, ze mu sie godziny zamkniecia sklepów pokrywają.
wszystkie 3 zmiany? No to piękna wizja...
> A od
> budowania są ( byli, bo wyjechali) budowlańcy. Można im zlecić robotę.
A zakupu cementu już nie?
>>>>> Niemcy są bogatym krajem. Nie startowali nawet po zjednoczeniu z
>>>>> tego punktu, co my.
>>>> No właśnie. Są bogatym, choć startowali z dużo niższego poziomu. Ale
>>>> właśnie narzucili sobie porządek.
>>> Piszesz o starcie w 1989?
>> Nie... W 1950
> Nie pamiętam osobiście, podobno u nas głęboka komuna była. A jak komuna,
> to trudno mówić o gospodarce.
A co mnie Polska... Piszę o starcie Niemiec...
> To nie gospodarka była, tylko jakiś sen
> wariata. A Niemcy w tym czasie mieli chociaż połowę gospodarki.
Nic nie mieli, jeszcze mieli obostrzenia różne...
Dla uproszczenia: Porównuję start w 1950 w Niemczech ze startem Polski w
1989. Oni narzucili sobie porządek i zgodnie z nim zasuwali do przodu od
zera. Polacy w 1989 mieli o wiele więcej, ale z wrodzonym sobie talentem do
rozkradania, bałaganiarstwa i źle pojętej wolności doprowadzili do upadku
całą, może siermiężną, ale jednak, gospodarkę poPRLową i przez prawie 20
lat nie zrobili nic, żeby były widoki na lepsze. A to co się ostatnio
dzieje, to w ogóle granda jest... Zamiast budować to się lustrują, IPNują i
nagrywają na coraz ładniejsze dyktafony....
>>> Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej:-)
>>> Wybór masz zawsze, czasem jest to wybór miedzy dżumą a cholerą, ale
>>> jest.
>> No to podsumowałaś pięknie...
> Dyć to scyro prowda jest.
Wim. I tyle że ty jej bronisz a ja krytykuję.
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl
-
294. Data: 2007-08-22 20:26:57
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: poreba <d...@p...com>
Dnia Tue, 21 Aug 2007 21:26:30 +0200, Szerr napisał(a):
> Kiedyś, gdy wyciągnąłem rękę po komórkę (typowa prowokacja ze strony
> uczennicy to była), uczennica mówi mi oburzonym tonem:
> - Proszę pana! Mnie nawet mama nie ma prawa zabrać komórki!
> Na to ja:
> - Dziecko, ale czy ja wyglądam na twoją mamę?
> Musiała oddać.
Z ciekawości zapytam, jak wymogłeś że oddała?
Czy ta metoda zadziałałaby również gdybyś w oddzewie
na swe żądanie miast: Proszę Pana...
usłyszał: Spadaj, wara od mojej komury
--
pozdro
poreba
-
295. Data: 2007-08-22 20:46:38
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Szerr" <n...@p...pl> napisał w wiadomości
news:14c0bmt9lxgnc$.nr39zns0vn4r.dlg@40tude.net...
>>> Chyba nie chcesz w ten sposób, istnieniem przymusu wychowawczego,
>>> usprawiedliwić młodocianych przestępców?
>> Nie. Chcę Ci pokazać, że idąc na tzw. "udry" nic nie osiągniesz z
>> młodzieżą.
> Dla mnie jedną z kluczowych zasad wychowania jest taka, że trzeba
> umiejętnie balansować pomiędzy nadmierną surowością a zbytnią
> pobłażliwością.
Świetna propozycja. Tylko nijak się to nie ma do proponowanych przez Ciebie
rozwiązań.
>
>>>> Zajrzyj do przepisu, upewnij się, a potem pisz. Przewodniczącym
>>>> komisji
>>>> jest dyrektor lub jego zastępca.
>>> To prawda, byłem nieprecyzyjny. Miałem na myśli, że nauczyciel
>>> przedmiotu
>>> jest głównym egzaminującym.
>> Nie jest żadnym głównym egzaminującym. Tam jest część pisemna (do której
>> pytania przygotowuje nauczyciel, a zatwierdza je dyrektorze szkoły) oraz
>> część ustna, w której bierze udział nauczyciel jako członek komisji.
>
> § 21 ust. 5 rozporządzenia MEN z dnia 30 kwietnia w sprawie oceniania:
> Egzamin poprawkowy przeprowadza komisja powołana przez dyrektora szkoły.
> W
> skład komisji wchodzą:
> 1) dyrektor szkoły(...) - jako przewodniczący komisji;
> 2) nauczyciel prowadzący dane zajęcia edukacyjne - jako egzaminujący;
> 3) nauczyciel prowadzący takie same lub pokrewne zajęcia edukacyjne -
> jako
> członek komisji.
No i? Głównego egzaminującego nie ma jednak :-). Jest egzaminujący, czyli
żądający pytania. Teraz dyrektor szkoły i ten drugi belfer orzekają, że
uczeń umie na "5". Co dalej proponujesz? Tylko realnie, bez WF-stów i
innych tego typu rozwiązań.
>
>>> Uczeń zdaje, jak się nauczy.
>> Widocznie różne są normy.
> Nie wyobrażam sobie innej w tej kwestii.
Uwierz, że masz małą wyobraźnię.
>
>>> Interesowałeś się kiedyś, jak trudno w obecnym stanie prawnym pozbyć
>>> się
>>> nawet ewidentnie niekompetentnego nauczyciela?
>> Wyobraź sobie, że tak. Bardzo prosto, jeśli będzie takie sztuki
>> odprawiał,
>> jak Ty proponujesz. Z życia wzięte (zaznaczam, że celowo pozmieniałem
>> niektóre mniej istotne dla merytoryki fakty, by niemożliwe było
>> ustalenie,
>> o jakie zdarzenie dokładnie chodzi! - w końcu piszę to na publiczną
>> listę).
>> Ale zdarzenie sprzed kilku lat:<ciach>
> Jednostkowe zdarzenie, gdzie na dodatek nauczyciel popełnił wiele
> fundamentalnych dla sprawy błędów, podajesz jako przykład rzekomej
> łatwości
> zwolnieniu się nauczyciela. Ja znam z kolei przykład, kiedy nauczycielka
> wykazuje ewidentnie objawy choroby psychicznej, to co wyprawia z
> uczniami,
> woła o pomstę do nieba, na dyrektora i wizytatorów badających JEJ skargi
> pisze pisma do wszystkich świętych - i jest nie do ruszenia. Chyba nie
> będziemy się licytować na przypadki?
Mam opisywać kolejne. Sposobów - zgodnych z prawem - jest wiele.
Dalsze przykłady,a le w skrócie: Można chwilowo skomasować klasy tak, że
się okaże, że dla nauczyciela braknie godzin. W większej szkole to nie
problem, bo ustawa daje widełki co do liczebności klas. Skomasujemy klasy,
a godziny zaoszczędzone wykorzystamy do dodatkowych lekcji informatyki albo
języka słowackiego. Po roku eksperyment się nie powiedzie i wrócimy do
starego układu. Można mu tak ułożyć rozkład zajęć, że się sam zwolni.
Zdziwił byś się, jakie to proste, tylko trzeba pomyśleć. Inna sprawa, że
nauczyciele to specyficzne środowisko. Oni mają jakieś takie problemy, jak
dzieci w szkole, a nie dostrzegają oczywistych rozwiązań oraz faktycznych
zagrożeń :-)
>
>> okaże, że to nauczyciel niewłaściwe środki wychowawcze podejmuje. Wdroży
>> się postępowanie naprawcze. Belfer napisze plan, w jakiż to pokrętny i
>> sprytny sposób zamierza krnąbrnego ucznia wdrożyć do obowiązków
>> szkolnych i
>> zapewniam Cię, że plan się powiedzie, ku uciesze dyrekcji, rady
>> pedagogicznej i całego wręcz społeczeństwa.
>
> Widzisz, ja mam tu nieco inne spojrzenie, bo zdarzyło mi się w życiu
> poradzić sobie zadowalająco z naprawdę bardzo trudnymi przypadkami. Nie
> boję się ewentualnego pisania i _rzeczywistego wdrażania planów
> naprawczych. Jeżeli się za problem wychowawczy weźmiesz fachowo i z
> sensem,
> to zawsze coś się tam rzeczywiście powiedzie. Nie wolno pracować dla
> papierów i pozorować sukcesów na zasadzie "papier wszystko przyjmie".
Nie, no ja się zgodzę. Napisałem Ci na początku, że po pierwsze wiele
rzeczy się robi i nikt nawet nie zauważa, że nie do końca jest to zgodne z
prawem. Poza tym większość dzieci daje się stosunkowo prostymi metodami
okiełznać. W każdym razie gwarantuję Ci, że raz na czas trafia się
jednostka wyjątkowo krnąbrna i wówczas działania grona pedagogicznego są
ukierunkowane na jak najszybsze pozbycie się problemu. Jak uczy praktyka to
po prostu najlepsze rozwiązanie.
>
>> O testy kompetencji. W podstawówkach w klasie 6-tej są państwowe. W
>> pozostałych klasach 4-5 są wewnątrzszkolne i w znanych mi kilku szkołach
>> to
>> na ich podstawie głównie się wystawia oceny.
>
> Co do klas szóstych: wynik testu kompetencji a roczna ocena
> klasyfikacyjna
> z zajęć edukacyjnych to dwie różne sprawy. W rekrutacji do gimnazjów
> liczy
> się i wynik testu, i średnia na świadectwie.
Zajrzyj do WSO szkoły, bo w znanych mi wypadkach było to inaczej
unormowane. Ale może to tendencja w moim powiecie. Dalej nigdy nie miałem
potrzeby sprawdzać.
>
>> Twoje idee - jak szklane domy - są nierealizowalne w praktyce i tyle.
> Mam mnóstwo przykładów, że jednak są realizowalne i właśnie przymierzam
> się
> do pracy doktorskiej na ten temat.
Na temat wychowania dzieci drogą pozbawiania ich wolności przy wsparciu
WF-tów i dyrektorów w razie konieczności? Boże chroń królową! :-)
-
296. Data: 2007-08-22 21:12:24
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Szerr <n...@p...pl>
Dnia Wed, 22 Aug 2007 19:52:43 +0200, krys napisał(a)
w:<news:faht5i$6r7$1@inews.gazeta.pl>:
> No dopszzzz. Wpadnięcie zamyślonego drugoklasisty na panią niosąca wazę
> gorącej zupy. Wystarczy?
Ryzyko dnia codziennego. Nie uzasadnia i nie usprawiedliwia to nieustannego
trzymania dziecka za rączkę. Za moich czasów nikt nas grupami po szkole nie
prowadzał.
--
Quid leges sine moribus?
-
297. Data: 2007-08-22 21:16:53
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Szerr" <n...@p...pl> napisał w wiadomości
news:768fegqiuv6w$.1bbeks9hw5o9i.dlg@40tude.net...
>> A jak nie posłucha, to siły fizycznej użyć nie masz prawa.
>
> Niestety, mylisz się. Tzw. przejęcie kontroli fizycznej nad dzieckiem
> jest
> zalecane w wielu pozycjach z zakresu "współczesnych nauk pedagogicznych".
> Oczywiście dotyczy to raczej małych dzieci, namacalne przykłady
> widzieliśmy
> w programie "Superniania".
Weź kolego, zanim napiszesz ten sygnalizowany doktorat, to przeczytaj jakiś
komentarz do prawa karnego. Kluczowym jest zaledwie kilka artykułów. to
tylko kilka stron będzie. Jakbyś faktycznie zaczął przejmować nad uczniami
tę kontrolę fizyczną, to Cię wywalą ze szkoły zanim zdążysz wymienić te
pozycje ze współczesnych nauk pedagogicznych.
>
> Nieprawda. Ja tylko stoję w drzwiach, żeby wyegzekwować od dziecka
> wykonanie mojego polecenia, do czego mam prawo i jako rodzic, i jako
> nauczyciel - w obu przypadkach z mocy ustawy. Widzisz w tym jakiekolwiek
> materialne znamiona czynu zabronionego?
Stać sobie możesz do woli nawet miesiąc. Ale spróbuj to dziecko zatrzymać.
Oczywiście w 1000 wypadków dziecko będzie siedzieć grzecznie w ławce. W
jednym po prostu wykręci 997 albo zadzwoni do rodziców i zrobi się dym,
jakiego nawet nie widziałeś ani wyobrazić sobie nie potrafisz. Wyjdzie na
to, żeś pedofil. Dzieci po lekcjach zmuszasz do siedzenia z Tobą w klasie.
A jak trafisz na mamusie - furiatkę, to Cię dziennikarze ukrzyżują, zanim
prokurator w ogóle się zapozna z aktami - o sądzie,,który może nawet Ci
przyzna rację (w co wątpię) nie wspominając.
Ale może dajmy już spokój. Napisałem Ci co o tym myślę i co na ten temat
wiem. Uważasz, że wolno Ci to robić, to rób. Twoja sprawa i nie mam zamiaru
Cię więcej pouczać, bo i po co.
A program super niania ma się tak samo do prawa, jak programy z udziałem
Rutkowskiego. Przy czym to, co możesz uzasadnić w stosunku do kilkulatka,
to w żadnym wypadku nie przejdzie w odniesieniu do nastolatka.
>
>> Jeśli nawet on by chciał popełnić przestępstwo - chwilowo przyznając Ci
>> racje,
>> to Ty nie masz prawa nadal go zatrzymać tylko masz obowiązek powiadomić
>> organa
>> ścigania o tym przestępstwie. Myślę, że było by to Twoje ostatnie
>> zawiadomienie.
> Nie sądzę. Ja go nie mam zamiaru zatrzymywać, stosuję po prostu obronę
> konieczną, obezwładniam delikwenta i na gorąco oddaję go w ręce stróżów
> prawa, prosząc o niezwłoczne przesłuchanie w celu uniknięcia matactwa.
Bronisz się przed przejściem ucznia obok Ciebie? A jakież on dla Ciebie
stanowi zagrożenie przechodząc? Jeszcze raz gorąca sugestia. W ramach
podnoszenia kwalifikacji i tej pracy doktorskiej króciutka lektura prawa
karnego oraz ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich. Bo inaczej, to
takich bzdur tam nawpisujesz, że szkoda gadać. Jeśli uczeń zechce opuścić
zajęcia, to zmożesz mu wpisać nieobecność oraz ukarać karami przewidzianymi
w statucie szkoły.
>
>> zastanów. W szkole jest kilkadziesiąt klas. to ten dyrektor musiałby
>> latać
>> w dyrdy po korytarzu i podglądać przez te szpary w drzwiach, czy akurat
>> w
>> którejś z nich nauczyciel czego złego z uczniem nie wyprawia.
> Nie chodzi o to, że dyrektor chodzi i podgląda. Wcześniejsze zgłoszenie
> ma
> inny cel, taki mianowicie, że w innym świetle stawia w razie czego
> wiarygodność wyjaśnień nauczyciela, którego działania były zupełnie
> transparentne. Wiarygodność złośliwego ucznia - przy braku innych
> dowodów -
> jest wtedy raczej zerowa.
Tak. Zarzut przy okazji dyrektor szkoły dostanie :-) Ale on już spokojnie
załapie się na art. 231 kk, za stosowanie nieznanych prawu kar pozbawienia
wolności za nienoszenie mundurków :-). Ty możesz się wybronić, podnosząc,
że nie jesteś funkcjonariuszem publicznym. On nie.
Po raz ostatni Ci to napiszę. Wolność człowieka jest jednym z podstawowych
jego praw. Pozbawić wolności człowieka można tylko i wyłącznie na podstawie
ustawy i gorąco Ci radzę nie próbować tego robić w żadnym wypadku, gdzie
nie masz jasno i wyraźnie napisane w ustawie, że Ci wolno. Bo pomimo tego,
że będziesz działa z jak najlepszym zamiarem, to się nie pozbierasz.
> Notabene, nie bałeś się nigdy zostać z podejrzanym sam na sam? Przecież
> mógłby Cię oskarżyć o molestowanie? Dlaczego więc siejesz strach i każesz
> na wyrost bać się nauczycielom?
Po pierwsze podejrzany jest przeważnie dorosły. Jak to nieletni, to przepis
prawa zabrania wykonywaniu czynności sam na sam - musi być obecny pedagog.
A materiały natychmiast wysyła się do Sądu dla nieletnich. Po drugie w
odniesieniu do osób pełnoletnich przypadki pomówienia wcale nie są takie
rzadkie. Zwłaszcza kobiety miewają takie pomysły. Stąd w takich
dwuznacznych wypadkach policjantów zawsze bywa dwóch, a o ile to możliwe,
to właśnie przybiera się kobietę. Ale nie zawsze. Czasem się przewidzieć
nie da albo po prostu nie ma kogo przybrać. I wówczas zaczyna się dym.
Wyjaśnienia, wyjaśniania i jeszcze raz wyjaśnienia. A przecież osoba taka
jest zatrzymana zgodnie z ustawą. Pamiętaj, ze zatrzymanemu doręcza się
niezwłocznie protokół zatrzymania. Tam poucza się go o prawie do skargi do
sądu i pyta, czy czasem mu coś nie dolega, nie naruszono jego praw, nie
chce lekarza, adwokata itd. Chłopie, zatrzymanie osoby, to jest potwornie
skomplikowana sprawa. A Ty byś chciał to robić sam na podstawie ustnego
polecenia.
-
298. Data: 2007-08-22 21:18:38
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Szerr <n...@p...pl>
Dnia Wed, 22 Aug 2007 20:47:46 +0200, krys napisał(a)
w:<news:fai0j5$lmm$1@inews.gazeta.pl>:
> Nie wszystkiemu, tylko szwędaniu się po stołówce Jasiów
Biedne te dzisiejsze dzieci, nawet po szkole nie wolno im się poszwendać.
Szkoła Twoich marzeń, to jak więzienie - wszędzie z asystą ;-)
Zagłaskacie te dzieci na śmierć.
--
Quid leges sine moribus?
-
299. Data: 2007-08-22 21:25:04
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Szerr" <n...@p...pl> napisał w wiadomości
news:z987o3ty71wl$.o6g845ycfqzm.dlg@40tude.net...
> Dnia Wed, 22 Aug 2007 02:15:15 +0200, Robert Tomasik napisał(a)
> w:<news:fafv8f$3ct$2@atlantis.news.tpi.pl>:
>
>>>>> Nie, stoję w drzwiach w celu wyegzekwowania mojego polecenia. Uczeń
>>>>> ma
>>>>> odbyć karę.
>>>> I uczeń przechodzi pomimo ciebie...
>>> Art. 222 § 1 kk.
>> Kpisz, czy o drogę pytasz?
>
> Dlaczego? Atak fizyczny na nauczyciela nie wypełnia Twoim zdaniem
> materialnych znamion tego czynu?
On nie popełnia przestępstwa, bowiem Ty go nielegalnie pozbawiasz wolności
popełniając na jego szkodę przestępstwo, a on się broni. Weź sobie
przeczytaj art. 25 kk.
Oczywiście, wiele razy tu radziłem, by w wypadku przekroczenia uprawnień
przez funkcjonariusza publicznego nie korzystać z obrony koniecznej tylko
składać stosowne zawiadomienia o przestępstwie. W wypadku ucznia ten dzwoni
na Policję z komórki, że nauczyciel próbuje się zamknąć z nim w klasie po
lekcjach. Wyobraź sobie, co nastąpi kilka minut później. A potem będziesz
mógł sobie te swoje dzieła pedagogiczne przed sądem cytować.
Ale jeśli uczeń zdecyduje się na obronę, to bez dwóch zdań sąd mu przyzna
rację.
-
300. Data: 2007-08-22 21:26:12
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: poreba <d...@p...com>
Dnia Wed, 22 Aug 2007 18:57:45 +0200, Wrak Tristana napisał(a):
>>> I co, uczy się wszystkich szczegółów już w 1 klasie podstawówki?
>> Nie musi, bo normalne dzieci juz w wieku 4 lat się interesują problemem,
>> i o ile rodzic nie ucieka w popłochu, dowiadują się tego, co je
>> interesuje.
> I w imię Całej Prawdy zapewne prezentujesz 4latkowi Kamasutrę. Bo przecież
> bez tego to będzie kłamstwo.
Większość z tego czego uczą na postawowym poziomie nauczania z naukowego
punktu widzenia jest takim 'kłamstwem'. Np. Ziemia nie jest kulą, z
ewolucją też jst inaczej, atomy są jednak podzielne itd. Można i bez
kamasutry - jak przy globusie potrzebny odpowiedni, dostosowany do wieku (i
wynikających z tego innych czynników) model dydaktyczny.
--
pozdro
poreba