eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › licencja programu w języku obcym
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 26

  • 21. Data: 2008-02-16 23:03:59
    Temat: Re: licencja programu w języku obcym
    Od: "zbyszek" <z...@o...eu>

    > Ale co stanowi dla mnie podstawę ?
    > Wchodzę w posiadanie programu. Np. nabywam legalnie windows OEM na
    > allegro, na fakturę od firmy płyta cd wraz z książką i hologramem oraz
    > kawałkiem sprzętu.
    > Czy mnie interesuje wtedy ustawa o prawie autorskim, czy licencja zawarta
    > na nośniku?
    > Licencja może stanowić przecież inaczej, bo autor ma prawo zezwalać mi lub
    > zabraniać cokolwiek chce nawet gdy ustawa o prawie autorskim stanowi
    > inaczej.
    > Tak więc muszę przeczytać licencję, aby wiedzieć jaką umowę zawieram, bo
    > ogólna ustawa o prawie autorskim nie daje mi żadnej gwarancji.
    > Zgadza się czy nie?

    "Kupując program" w potocznym języku zwykle oznacza, że nabywasz jedynie
    prawo do jego
    użytkowania wraz z nośnikiem do zainstalowania. "Program" można kupić na
    wiele sposobów
    ale zakup programu z prawem do dalszej odsprzedaży lub modyfikacji prywatnie
    jest rzadkością.

    Licencja zapisana na nośniku i pokazywana przy instalacji jest ważna gdyż
    wszystkie programy
    w zasadzie pokazują taką informację (dowód społeczny). Problem może być
    jedynie z obcym językiem,
    ale jeśli przy instalacji widzisz, że jest to licencja po angielsku i jej
    nie rozumiesz to masz możliwość usunąć
    taki program z dysku - bo nie chcesz problemów, albo go
    zachować/zainstalować mając zaufanie do
    źródła skąd go otrzymałeś. Zawsze możesz zwrócić się do sprzedawcy z prośbą
    o polską wersję licencji.

    Tak samo mógłby tłumaczyć się każdy złodziej, że przywłaszczył cudzy
    przedmiot bo nie widział na nim tabliczki
    z nazwiskiem właściciela i myślał że to niczyje.....

    Coś podobnego do "Nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania".
    Wiesz skąd ten program ściągnąłeś/ przyniosłeś i ponosisz za to
    odpowiedzialność.


    zbyszek





  • 22. Data: 2008-02-16 23:11:44
    Temat: Re: licencja programu w języku obcym
    Od: Arek <a...@e...net>

    Użytkownik zbyszek napisał:
    > "Kupując program" w potocznym języku zwykle oznacza, że nabywasz jedynie
    > prawo do jego
    > użytkowania wraz z nośnikiem do zainstalowania. "Program" można kupić na
    > wiele sposobów
    > ale zakup programu z prawem do dalszej odsprzedaży lub modyfikacji prywatnie
    > jest rzadkością.

    Bredzisz okrutnie.


    Arek

    --

    www.arnoldbuzdygan.com


  • 23. Data: 2008-02-17 09:39:18
    Temat: Re: licencja programu w języku obcym
    Od: "Grzeg" <l...@g...pl>

    > ale jeśli przy instalacji widzisz, że jest to licencja po angielsku i jej
    > nie rozumiesz to masz możliwość usunąć
    > taki program z dysku - bo nie chcesz problemów, albo go
    > zachować/zainstalować mając zaufanie do
    > źródła skąd go otrzymałeś. Zawsze możesz zwrócić się do sprzedawcy z
    > prośbą o polską wersję licencji.
    >
    > Tak samo mógłby tłumaczyć się każdy złodziej, że przywłaszczył cudzy
    > przedmiot bo nie widział na nim tabliczki
    > z nazwiskiem właściciela i myślał że to niczyje.....
    >
    > Coś podobnego do "Nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania".
    > Wiesz skąd ten program ściągnąłeś/ przyniosłeś i ponosisz za to
    > odpowiedzialność.
    >

    Przykład ze złodziejem wydaje mi się nieadekwatny.
    Np. gdy złodziej kradnie auto jest to przedmiot materialny i unikatowy, ma
    wybite numery karoserii i mnóstwo innych cech.
    Jest łatwo stwierdzić, że tego auto nie można sobie użyć.

    Jeśli chodzi o programy, to tysiące ludzi w dobrej wierze ściąga różne
    wersje programów. Np. kiedyś ściągnąłem zzipowaną wersję trialową jakiegoś
    programu. Nazwa programu z pozoru mówiła, że w środku jest dany program. Po
    rozpakowaniu okazało się, że były tam spakowane zdjęcia pornograficzne. I co
    teraz?
    Podobnie, w jaki sposób można stwierdzić, że dana wersja instalacyjna
    programu nie jest akurat wersją trialową, że licencja nie zezwala na użycie
    programu przez jakiś czas, albo przez studenta, albo przez osobę z jednym
    okiem? Wydaje mi się, że może to wynikać jedynie z licencji, która jest
    prawnie wiążącą umową.

    Co się stanie, gdy czytając lub nie rozumiejąc licencji przerywam
    instalację? Czy posiadam dany program nielegalnie mimo tego, że nie jest
    zainstalowany i używany? Można mówić o tym, że sposób uzyskania był
    nielegalny. Ale ściąganie różnych programów jest legalne. W jaki sposób
    definiuje się w prawie karnym legalność uzyskania? Czy nie jest tak, że
    dopiero sprawdzenie na co pozwala licencja powoduje "zaistnienie" legalności
    lub nielegalności.
    A co gdy nawet nie rozpocząłem instalacji? Skąd mogę wiedzieć na co pozwala
    mi autor lub co w ogóle pojawi się na dysku po instalacji?



  • 24. Data: 2008-02-17 14:31:00
    Temat: Re: licencja programu w języku obcym
    Od: mvoicem <m...@g...com>

    leon wrote:

    > Dnia 16-02-2008 o 15:12:47 SzalonyKapelusznik
    > <s...@g...com> napisał(a):
    >
    >>> Cały czas chodzi mi o to, że od któregoś roku wprowadzono chyba
    >>> obowiązęk
    >>> załączania polskich licencji pod rygorem nieważności umowy.
    >>
    >> Bo dosc latwo wykazac ze wszedles w jego posiadanie z nielegalnego
    >> zrodla. Wiec licencji nie naruszyles, Ale prawo jak najbardziej.
    >
    > ale popatrz, ze wiele magazynow komputerowych na plytce dolacza werjse
    > trial,
    > ktore sa spoloznizowane poza wlasnie licencja. czasem nie masz mozlwoisci
    > sprawdzic czy licencja juz wygasla

    ZTCW to jeżeli nie masz na program licencji, to nie wolno ci go używać i
    kropka.

    Licencję masz dopiero od momentu kiedy się na nią zgodzisz.

    Pytanie tylko jak się ma akceptowanie licencji w języku obcym do wymogu żeby
    wszelkie umowy były zawierane w j. polskim. Widzę 3 opcje:

    1. niezależnie od tego czy zaakceptujesz czy nie - licencji nie masz.
    2. masz licencję jeżeli się "poczuwasz" do tego że ją zrozumiałeś
    3. niezależnie od tego czy rozumiesz czy nie - licencja cię obowiązuje bo ją
    zaakceptowałeś :).

    p. m.


  • 25. Data: 2008-02-17 23:31:53
    Temat: Re: licencja programu w języku obcym
    Od: "zbyszek" <z...@o...eu>

    > Przykład ze złodziejem wydaje mi się nieadekwatny.Np. gdy złodziej kradnie
    > auto jest to przedmiot materialny i unikatowy, ma wybite numery karoserii
    > i mnóstwo innych cech. Jest łatwo stwierdzić, że tego auto nie można sobie
    > użyć.

    > Jeśli chodzi o programy, to tysiące ludzi w dobrej wierze ściąga różne
    > wersje programów.

    A kto w ogóle powiedział że licencja musi być wyświetlana przy instalacji
    programu,
    że tak często jest to wynika z tego aby uprościć późniejsze sparawy sądowe,
    ale nie ma takiego
    obowiązku. Więc co kiedy nie ma pokazanych warunków licencji - czy to
    miałoby oznaczać że
    każdemu wolno używać i kopiować ten program? - absurd.

    Nawet jeśli coś znajdziecie na ulicy , bez nazwiska właściciela - np
    samochód - to nie wolno tego przywłaszczać, a dlaczego
    program można by móc? To takie samo dobro jak każde inne, jeśli nie wiesz
    czyje jest i nie wiesz czy ktoś
    tobie pozwolił toto używać to nie masz prawa tego ściągać i przechowywać!

    Dlaczego chcesz obarczyć właściciela programu obowiązkiem aby musiał
    wszystkich skutecznie poinformować że to jego?
    To ktoś kto wchodzi w jego posiadanie musi mieć pewność że mu wolno - on za
    tą pewność odpowiada. A nie znacie takiego
    powiedzenia: "Nie twoje - nie ruszaj" ?



    zbyszek







  • 26. Data: 2008-02-18 07:52:44
    Temat: Re: licencja programu w języku obcym
    Od: "Grzeg" <l...@g...pl>

    > A kto w ogóle powiedział że licencja musi być wyświetlana przy instalacji
    > programu,
    > że tak często jest to wynika z tego aby uprościć późniejsze sparawy
    > sądowe, ale nie ma takiego
    > obowiązku. Więc co kiedy nie ma pokazanych warunków licencji - czy to
    > miałoby oznaczać że
    > każdemu wolno używać i kopiować ten program? - absurd.
    >
    > Nawet jeśli coś znajdziecie na ulicy , bez nazwiska właściciela - np
    > samochód - to nie wolno tego przywłaszczać, a dlaczego
    > program można by móc? To takie samo dobro jak każde inne, jeśli nie wiesz
    > czyje jest i nie wiesz czy ktoś
    > tobie pozwolił toto używać to nie masz prawa tego ściągać i przechowywać!

    W przypadku rzeczy leżących na ulicy - owszem masz rację. A to z tego
    powodu, że wszelkie historyczne, prawne i społeczne itp. normy wskazują na
    to, iz rzeczy materialne które mogą się znaleźć porzucone na ulicy stanowią
    czyjąś jednostkową własność i należy je zwrócić właścicielowi. Każdy te
    normy rozumie, są one przekazywane do dziecka.
    Ale co byłoby, gdyby w społeczeństwie i prawie istniała norma, że na ulicach
    mogą się znajdować rzeczy, które można zabierać, które są tam celowo lub
    przypadkowo zostawiane? Gdyby normą było, że zwyczajem jest zostawianie na
    ulicy różnych przedmiotów do wzięcia sobie przez kogoś innego? Wtedy
    zaistniałyby dodatkowe uzgodnienia społeczne, które ułatwiałyby rozpoznanie,
    czy daną rzecz można sobie zabrać czy nie. Zresztą spotyka się takie
    wyjątki, np. tzw. wystawki w krajach zachodnich, gdzie ludzie w określonym
    dniu wystawiają na ulicę całkiem dobre rzeczy, które każdy może sobie
    zabrać. Albo istnieje tzw. book-crossing, czyli zwyczaj zostawiania książek
    w miejscach publicznych w celu oddania ich do przeczytania innym osobom. W
    tych przypadkach istnieją dodatkowe uzgodnienia, np. że wystawka odbywa się
    wieczorem określonego dnia, a w przypadku book-crossingu do książki musi być
    dołączona informacja, że można sobie ją zabrać przeczytać i oddać znowu
    komuś innemu (nawiasem mówiąc bardzo fajna idea). Gdyby istniał kraj, gdzie
    większość aut należałaby z domniemania do wszystkich, to obowiązkiem
    właściciela auta byłoby oznaczenie auta, że nie zezwala na korzystanie przez
    wszystkich, jeżeli tego by sobie nie życzył. Wszystko zależy od ustaleń
    społecznych w danej dziedzinie i nie można w prosty sposób czynić analogii,
    lecz rozpatrywać wszystko w kontekście. Np. karalne jest naruszenie powłoki
    ciała przez drugą osobę, czyli zranienie. Ale lekarz tnący przy operacji nie
    podlega już takiej karze, co wynika z oczywistych względów. Czy pozwiesz
    lekarza, który cię zoperował, o to, że spowodował ranę na twoim ciele?

    W przypadku internetu i programów istnieje społecznie uznana norma, która
    wskazuje, że można ściągać z internetu to, co zostało tam umieszczone do
    ściągnięcia. Dopiero po ściągnięciu następuje zbadanie i ewentualnie decyzja
    czy wszystko jest poczynione legalnie. Zazwyczaj odbywa się automatycznie,
    ale jeśli ma się wątpliwości co do tego, czy autor pozwala na używanie
    programu, to właśnie do tego służy licencja lub inne informacje znajdujące
    się w programie. To jest norma społeczna dotycząca sfery internetu i
    oprogramowania i zasady te są odmienne od norm społecznych dotyczących
    samochodu stojącego na ulicy i innych rzeczy materialnych.

    > Dlaczego chcesz obarczyć właściciela programu obowiązkiem aby musiał
    > wszystkich skutecznie poinformować że to jego?
    > To ktoś kto wchodzi w jego posiadanie musi mieć pewność że mu wolno - on
    > za tą pewność odpowiada. A nie znacie takiego
    > powiedzenia: "Nie twoje - nie ruszaj" ?

    Właśnie po to, aby była ta pewność, autor programu ma obowiązek
    poinformowania o tym, co upublicznia, ponieważ założeniem jest, że jeśli coś
    się upublicznia, to w celu dowolnego używania przez publiczność. Jeżeli ta
    dowolność ma być ograniczona, to chyba właśnie do tego służy licencja, czyli
    zasady używania programu.



strony : 1 . 2 . [ 3 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1