-
11. Data: 2005-05-09 18:16:58
Temat: Re: kupno wadliwego samochodu.
Od: Tomasz <t...@p...onet.pl>
scream napisał(a):
> Tomasz napisał(a):
>
>> Czyli ogolnie trzeba sprobowac cos "wyciagnac" od bylych wlascicieli,
>> bo sprawa raczej przegrana?
>
>
> chcesz odpowiadać przed sądem za nękanie? masz problemy z czytaniem?
> byli właściciele nic do tego samochodu już nie mają, kupiłeś go w takim
> stanie, zgodziłeś się z tym, podpisałeś umowe i nic od nikogo nie
> wyciągaj, bo to Ty dałeś tu d.. a teraz chcesz zwyczajnie wyłudzić
> pieniądze.. może za tydzień zobaczysz odpryski lakieru i też będziesz
> chciał "wyciagnac" od bylych wlascicieli kase na lakiernika? a jak za
> pol roku pojdzie zawieszenie..? ehh..
>
A jak ma sie do tego prawo rekojmi? Mozna z tym tez polemizowac. W ten
sposob kazdy sklep moglby zrzucic wine na kupujacego dana rzecz.
Poza tym ten samochod kupiony zostal przed kilkoma dniami i po kupnie
mechanik stwierdzil zaraz stwierdzil na "sluch" jakas wade silnika - ja
sie nie znam wiec nie wnikam. Sprzedajacy tez za bardzo sie nie zna na
silnikach, wobec czego nie wiedzial dokladnie co sprzedaje, wiec jest to
raczej wada ukryta. Stan pojazdu zostal okreslony jako "dobry", ale taki
nie byl, mozna powiedziec ewentualnie - dostateczny - jezdzi bo jezdzi a
kiedy stanie to nie wiadomo. Cena wobec tego byla zdecydowanie
wygorowana - koszty napraw, silnika plus koszt kupna tego samochodu
przekracza gorna granice za ten samochod z tego rocznika o okolo 2 tys. zl.
Nie ma tutaj nic wspolnego z wyludzaniem, raczej w druga strone.
Pozdrawiam
Tomasz
-
12. Data: 2005-05-09 18:20:20
Temat: Re: kupno wadliwego samochodu.
Od: scream <n...@p...pl>
Tomasz napisał(a):
> A jak ma sie do tego prawo rekojmi?
nijak, gdyż podpisałeś umowę, że zapoznałeś sie ze stanem samochodu i
nie zgłaszasz zastrzeżeń.. popatrz teraz w drugą stronę: nie znasz sie
na samochodach (tak jak Twój sprzedający się nie zna), sprzedajesz komuś
samochód, a nagle za tydzień ten gość do Ciebie przychodzi i mówi
"panie, sprzedales mi pan gówno, dawaj 3 tysiace!".. co robisz?
widziały gały co brały, jak sie nie znasz, to trzeba było przed
podpisaniem umowy pojechać do mechanika na przegląd!
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
(C) Któryś Z Poetów Epoki Romantyzmu
-
13. Data: 2005-05-09 18:20:23
Temat: Re: kupno wadliwego samochodu.
Od: kam <X#k...@w...pl#X>
Tomasz napisał(a):
> Rękojmia za wady fizyczne i prawne, to odpowiedzialność sprzedawcy
> względem kupującego,
> która wynika z ustawy (kodeksu cywilnego art. 556 - 576), a nie z umowy
> stron i dotyczy zarówno rzeczy nowych,
> jak i używanych.
ale umową stron może być wyłączona...
KG
-
14. Data: 2005-05-09 18:27:14
Temat: Re: kupno wadliwego samochodu.
Od: Tomasz <t...@p...onet.pl>
scream napisał(a):
> Tomasz napisał(a):
>
>> A jak ma sie do tego prawo rekojmi?
>
>
> nijak, gdyż podpisałeś umowę, że zapoznałeś sie ze stanem samochodu i
> nie zgłaszasz zastrzeżeń.. popatrz teraz w drugą stronę: nie znasz sie
> na samochodach (tak jak Twój sprzedający się nie zna), sprzedajesz komuś
> samochód, a nagle za tydzień ten gość do Ciebie przychodzi i mówi
> "panie, sprzedales mi pan gówno, dawaj 3 tysiace!".. co robisz?
>
> widziały gały co brały, jak sie nie znasz, to trzeba było przed
> podpisaniem umowy pojechać do mechanika na przegląd!
A teraz przypuscmy tak - kupiles komputer z salonu komputerowego,
podlacza Tobie go do gniazdka i pokazuje przez 5 minut. Kupujesz,
wlaczasz go, chodzi 15 minut a pozniej wielka zawiecha i nie mozesz
nawet go wlaczyc. Co robisz?
-
15. Data: 2005-05-09 20:11:58
Temat: Re: kupno wadliwego samochodu.
Od: "Góral" <g...@o...pl>
> A teraz przypuscmy tak - kupiles komputer z salonu komputerowego,
> podlacza Tobie go do gniazdka i pokazuje przez 5 minut. Kupujesz,
> wlaczasz go, chodzi 15 minut a pozniej wielka zawiecha i nie mozesz
> nawet go wlaczyc. Co robisz?
Czy Ty nie rozumiesz że kupiłeś UŻYWANY samochód?
Jeżeli ja kupiłbym używany komputer który padłby mi po 5 minutach to miałbym
pretensje do siebie, że dałem się zrobić w konia. Taki jest urok używanych
rzeczy.
A teraz przypuśćmy tak... sprzedajesz samochód ze zużytym silnikiem. Gościu
który go kupuje dobrze zna stan silnika ze słuchu ale nie daje po sobie nic
poznać. Po tygodniu przychodzi do Ciebie i mówi: dawaj mi tu 2 tysiace bo
silnik jest zużyty.
PS. W samochodzie za 10 tys nie podejrzewałbym nawet że może być silnik:-)
--
Góral
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
16. Data: 2005-05-09 20:24:35
Temat: Re: kupno wadliwego samochodu.
Od: Tomasz <t...@p...onet.pl>
Góral napisał(a):
>>A teraz przypuscmy tak - kupiles komputer z salonu komputerowego,
>>podlacza Tobie go do gniazdka i pokazuje przez 5 minut. Kupujesz,
>>wlaczasz go, chodzi 15 minut a pozniej wielka zawiecha i nie mozesz
>>nawet go wlaczyc. Co robisz?
>
> Czy Ty nie rozumiesz że kupiłeś UŻYWANY samochód?
> Jeżeli ja kupiłbym używany komputer który padłby mi po 5 minutach to miałbym
> pretensje do siebie, że dałem się zrobić w konia. Taki jest urok używanych
> rzeczy.
>
> A teraz przypuśćmy tak... sprzedajesz samochód ze zużytym silnikiem. Gościu
> który go kupuje dobrze zna stan silnika ze słuchu ale nie daje po sobie nic
> poznać. Po tygodniu przychodzi do Ciebie i mówi: dawaj mi tu 2 tysiace bo
> silnik jest zużyty.
>
> PS. W samochodzie za 10 tys nie podejrzewałbym nawet że może być silnik:-)
>
Czyli na dobra sprawe, jak kiedys oddalem pieniadze osobie ktora kupila
ode mnie kupila tel. komorkowy i mu padla (siadl glosniczek) po
doslownie 10 minutach (chociaz u mnie chodzil ok bez zadnych problemow),
to byla wylacznie moja dobra wola? Czyli powinienem mu powiedziec ze
widzial co bral? Cos nie tak z ta argumentacja.
Z tego wynika ze kazdy chlam mozna sprzedac na allegro i powiedziec ze u
mnie to wszystko bylo dobre, tylko u innych zle dzialalo.
Mysle ze ta argumentacja jest nielogiczna.
-
17. Data: 2005-05-09 20:41:06
Temat: Re: kupno wadliwego samochodu.
Od: scream <n...@p...pl>
Tomasz napisał(a):
> A teraz przypuscmy tak - kupiles komputer z salonu komputerowego,
> podlacza Tobie go do gniazdka i pokazuje przez 5 minut. Kupujesz,
> wlaczasz go, chodzi 15 minut a pozniej wielka zawiecha i nie mozesz
> nawet go wlaczyc. Co robisz?
jeśli kupując go, spisałem umowę, że stan techniczny i wszystko inne
jest mi znane i nie zgłaszam zastrzeżeń, to mam żal sam do siebie i
pluje sobie w brode, ale w żadnym razie nie ide do sklepu i nie staram
sie wyrwać od nich 1/5 tego co zapłaciłem
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
(C) Któryś Z Poetów Epoki Romantyzmu
-
18. Data: 2005-05-09 20:42:00
Temat: Re: kupno wadliwego samochodu.
Od: scream <n...@p...pl>
Tomasz napisał(a):
> Czyli na dobra sprawe, jak kiedys oddalem pieniadze osobie ktora kupila
> ode mnie kupila tel. komorkowy i mu padla (siadl glosniczek) po
> doslownie 10 minutach (chociaz u mnie chodzil ok bez zadnych problemow),
> to byla wylacznie moja dobra wola?
czy ty w ogóle znasz takie pojęcie jak "postanowienia umowy"?
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
(C) Któryś Z Poetów Epoki Romantyzmu
-
19. Data: 2005-05-09 21:19:10
Temat: Re: kupno wadliwego samochodu.
Od: kam <X#k...@w...pl#X>
scream napisał(a):
> jeśli kupując go, spisałem umowę, że stan techniczny i wszystko inne
> jest mi znane i nie zgłaszam zastrzeżeń, to mam żal sam do siebie i
> pluje sobie w brode
A to szkoda, bo akurat w sprzedaży konsumenckiej takie zastrzeżenie (o
znanych wszelkich niezgodnościach z umową) będzie bezskuteczne.
KG
-
20. Data: 2005-05-09 21:42:37
Temat: Re: kupno wadliwego samochodu.
Od: scream <n...@p...pl>
kam napisał(a):
> A to szkoda, bo akurat w sprzedaży konsumenckiej takie zastrzeżenie (o
> znanych wszelkich niezgodnościach z umową) będzie bezskuteczne.
przy kupnie używanego sprzętu też?
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
(C) Któryś Z Poetów Epoki Romantyzmu