-
11. Data: 2003-09-08 00:21:52
Temat: Re: kto ma wine?rowerzysta vs. kierowca
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Dość oryginalna koncepcja. Nie potrafię jej jednak wyjaśnić. W każdym razie
kierowca faktycznie powinien wezwać na miejsce policję i pogotowie. Ale
jeśli nie miał możliwości tego dokonać, to troska o życie ofiary i
zawiezienie jej do szpitala będzie niewątpliwie stanem wyższej konieczności
w odniesieniu do przepisu nakazującego pozostanie na miejscu wypadku.
-
12. Data: 2003-09-08 00:31:08
Temat: Re: kto ma wine?rowerzysta vs. kierowca
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Widzisz to w ciemnych barwach. Po pierwsze z postu wcale nie wynika, że
jazda na rowerze po chodniku w tym miejscu była dozwolona. Choć co do zasady
przepisy zezwalają na jazdę w niektórych miejscach. Po drugie jeśli nawet
przepisy pozwalają na jazdę rowerem po chodniku, to zgodnie z art. 33.6
prawa o ruchu drogowym powinien on jechać powoli i ma zachować szczególną
ostrożność. Jakby jechał powoli, to by raczej zdążył zahamować, a jakby
zachował szczególną ostrożność, to by w ogóle pod samochód nie wjechał.
Zresztą Remi napisał, że chodnik był w miarę wąski. No nie wiem, co to jest
u niego "wąski" i czy był szerszy niż 2 metry. Jak nie był, to rowerzysta
nie miał prawa po nim jechać, chyba, że jechał z dzieckiem.
-
13. Data: 2003-09-08 06:46:08
Temat: Re: kto ma wine?rowerzysta vs. kierowca
Od: "Remi" <r...@w...pl>
moze i masz racje. niewiem czy ma to wplyw na cala sytuacje bo w miejscu
gdzie jest wyjazd z posesji sam wyjazd jest odznaczony od normalnego
chodnika - niejako przecina on chodnik doprowadzajac droge wyjazdu z posesji
do samej ulicy. czyli wniosek z tego ze chodnik konczy sie i rowerzysta
powienien przeprowadzic rower, przez ten odcinek wyjazdu i po przejsciu
ruszyc dalej. samochod chwile przed zdarzeniem stal na odleglosci ok 50cm od
normalnej ulicy. - rowerzysta poprostu chcial przeslizgnac sie pomiedzy
samochodem a ulica - na odleglosci 50cm. niestety jesli wjechal tam wprost
pod kola to kierowca niemial szans, ocenic zaareagowac mimo ze nawet ze
niwidzialgo wczesniej , przygotowujac sie do manewru.
niewiem czy udalo mi sie w miare wyjasnic cala sytuacje - jesli sa
watpliwosci to piszcie.
-
14. Data: 2003-09-08 11:14:21
Temat: Re: kto ma wine?rowerzysta vs. kierowca
Od: "Tom" <...@f...pl>
Użytkownik "Remi" <r...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bjfv79$fjk$1@news.onet.pl...
> z tego co wiem a wiem raczej na sto procent to to , policja nie ustalila
> sprawcy - nie dlatego ze ktorys z uczestnikow zdarzenia nie przyznal sie
do
> winy, ani nie dlatego ze nie uznal orzeczenia policji co do winnowajcy.
> poprostu skierowali te sprawe to sadu grodzkiego i tyle? ani nie pytali
sie
> kierowcy czy przyznaje sie do winy , ani tez rowerzysty ....sprawa skonczy
> sie w sadzie gordzkim i tyle :(
oj, niestety mylisz się
Sprawa w sądzie (w sprawach karnych, sprawach o wykroczenia) ZAWSZE toczy
się przeciwko komuś. Nie ma czegoś takiego jak przekazanie sprawy przez
policję do sądu "i niech oni tam sie martwią".
burenezo
-
15. Data: 2003-09-08 11:19:50
Temat: Re: kto ma wine?rowerzysta vs. kierowca
Od: "Remi" <r...@w...pl>
tak jak pisalem wczesniej : policjant postronny stwierdzil ze napewno beda
dwie sprawy w sadzie.
-
16. Data: 2003-09-08 12:06:55
Temat: Re: kto ma wine?rowerzysta vs. kierowca
Od: "Szymon Bzoma" <s...@N...gazeta.pl>
Remi <r...@w...pl> napisał(a):
> niewiem czy ma to wplyw na cala sytuacje bo w miejscu
> gdzie jest wyjazd z posesji sam wyjazd jest odznaczony od normalnego
> chodnika - niejako przecina on chodnik doprowadzajac droge wyjazdu z posesji
> do samej ulicy.
Moi zdaniem to nie ma znaczenia. Wyjazd to wyjazd, a kierowca włączający się
do ruchu musi ustąpić rowerzyście. Nie wiem jak jest w kodeksie teraz, ale
żeby można było mówić o skrzyżowaniu to droga musi chyba mieć ileś tam metrów
nawierzchni. A tylko na skrzyżowaniu, gdzie nie ma wytyczonych ścieżek
rowerzysta jadąc po chodniku musi zejść z roweru.
> czyli wniosek z tego ze chodnik konczy sie i rowerzysta
> powienien przeprowadzic rower, przez ten odcinek wyjazdu i po przejsciu
> ruszyc dalej.
To bez sensu jest. Nie znam tak uprzywilejowanych posesji, żeby rowerzyści
musieli przed nimi paradować pieszo :)
> samochod chwile przed zdarzeniem stal na odleglosci ok 50cm od
> normalnej ulicy. - rowerzysta poprostu chcial przeslizgnac sie pomiedzy
> samochodem a ulica - na odleglosci 50cm. niestety jesli wjechal tam wprost
> pod kola to kierowca niemial szans, ocenic zaareagowac mimo ze nawet ze
> niwidzialgo wczesniej , przygotowujac sie do manewru.
Jeżeli kierowca nie wiedział go wcześniej a rowerzysta nie zeskoczył np. z
drzewa (czyli nie włączył się nagle do ruchu) - to jest to wina kierowcy.
Obowiązkiem kierowcy było widzieć rowerzystę i tłumaczenie, że go nie
widzial, że drzewo itd. nie ma wpływu na ocenę winy, a może mieć na wielkość
kary dla kierowcy.
Podejrzewam, że kierowca chcąc włączyć się skrętem w prawo w ogóle albo byle
jak patrzył w prawo (bo po co?). Jeżeli więc rowerzysta jechał z prawej (no
właśnie - z której jechał rowerzysta?) to co najwyżej omiótł go
tylko "niewidzący" wzrok kierowcy. Auto wymusiło pierwszeństwo i rowerzysta
nie chcąc ryzykowac upadku albo chcąc wymusić swoje prawo skorzystał z tego,
że zostało mu pół metra (tacy poprawiacze kierowców trafiają się czasem i
sporo ryzykują, jak widać, dla soich zasad). Kierowca będąc już prawie na
ulicy chyba na pewno już nie patrzył w prawo.
Takie wymuszanie pierwszeństwa przez wyjeżdżających z posesji jest nagminne i
bardzo niebezpieczne dla rowerzystów.
Trudno mi tez sobie wyobrazić, że ten kierowca tak tylko sobie ruszył i na
odcinku 50 cm rozpędził się tak, że złamał rowerzyście nogę. Bo samoistny
upadek z roweru bardzo rzadko kończy się złamaniem. Najczęściej tacy goście
po prostu wyjeżdżają gwałtownie i jak coś się już stabnie tylko tak
ściemniają Policji
To wszystko to oczywiście tylko moje spekulacje. Oczywiście rowerzysta mógł
nadjechać z lewej w kosmicznym tempie i nawet gdyby nie było tego auta to i
tak by się przewrócił i połamał :) Licho wie. Jednak kodeks rozstrzyga te
sprawy jednoznacznie - winny jest włączający się do ruchu, bo jak się włącza
to musi uważać na tych, co już jadą. Jak ich potrąci, to znaczy, że nie
uważał dość dobrze. To tak jak z tym, że w stłuczkach winny jest ten, co nie
zachował bezpiecznej odległości i przywalił temu z przodu. Niby łatwo sobie
wyobrazić, że winny jest ten, co jak debil hamuje bez powodu, ale jednak.
> niewiem czy udalo mi sie w miare wyjasnic cala sytuacje - jesli sa
> watpliwosci to piszcie.
Ciekaw jestem z której strony nadjechał rowerzysta. Bo jeżeli z prawej - gdy
kierowca siedzi z lewej strony auta i patrzy w lewo, bo tylko samochody z
lewej ma przepuścić - to sprawa dla mnie jest jednoznaczna. Wymuszenie
pierwszeństwa, trwały uszczerbek - płaci szkody (na szczęście z OC) i
przynajmniej mandat.
No i pytanie czy w tym miejscu wolno było rowerzyście jechać po chodniku (np.
czy nie ma tam ścieżki rowerowej)?
Pozdrawiam
Szymon
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
17. Data: 2003-09-08 13:51:54
Temat: Re: kto ma wine?rowerzysta vs. kierowca
Od: "Miku" <m...@n...interia.pl>
jezeli na drodze wzdluz ktorj bignie jezdnia i na niej dozowlona jest
predkosc do 60 km na godzine to rowerzysta ma obowiazek jechac po drodze!!!!
jezeli jest tam wieksza predkosc dozwolona >60km/h to wtedy rowerzysta ma
prawo jechac po chodniku. i wtedy dochodzi do wlaczeni sie do ruchu przez
kierowc samochodu i wina jest jego bo nie zachowal nalezytej ostroznosci
wlaczajac sie do ruchu.
-
18. Data: 2003-09-08 15:06:11
Temat: Re: kto ma wine?rowerzysta vs. kierowca
Od: "Remi" <r...@w...pl>
dzialo sie to w miescie wiec ograniczenie jest do 60km/h tak wiec rowerzysta
powinien jechac po ulicy a jechal po chodniku - wtedy wina bylaby jego tak?
gdy natomiast dzialoby sie to na drodze gdzie mozna jechac powyzej szybkosci
60km./h to wtedy rowerzysta moglby jechac po chodniku i wina obarczonoby
kierowce? tak ? czy dobrze to zrozumialem?
-
19. Data: 2003-09-08 15:12:03
Temat: Re: kto ma wine?rowerzysta vs. kierowca
Od: "Remi" <r...@w...pl>
rowerzysta nadjechal z prawej strony ...na sto procent. ale jezeli
rozpedzony chcial przejechac przez wjazd do posesji i mysla ze zdazy przed
autem ...a auto stalo i kierowca w tym czasie patrzal w lewo i konczac
spojrzal na wprost ( ulamki sekund) i ruszyl i w tym czasie rowerzysta
chcial przemknac przed pojazdem?i napewno przejechalo auto tylko 30cm a jak
on zlamal te noge to juz naprawde jest wielka niewiadoma? a dlaczego
rowerzysta nie zatrzymal sie przed pojazdem jezeli widzial pojazd i ocenil
tylko sytuacje ze zmiesci sie w tych 30cm czy 50cm? tylko poprostu chcial
przejechac przed nim? tylko poprostu nie przewidzial ze auto moze ruszyc w
tym czasie...no i jak on powinien zachowac sie ( rowerzysta ) gdy chodnik
przeciety jest wyjazdem z posesji ( inna droga ) jest odznaczona od chodnika
pozdrawiam
-
20. Data: 2003-09-08 15:26:04
Temat: Re: kto ma wine?rowerzysta vs. kierowca
Od: "Szymon Bzoma" <s...@N...gazeta.pl>
Remi <r...@w...pl> napisał(a):
> dzialo sie to w miescie wiec ograniczenie jest do 60km/h tak wiec rowerzysta
> powinien jechac po ulicy a jechal po chodniku - wtedy wina bylaby jego tak?
> gdy natomiast dzialoby sie to na drodze gdzie mozna jechac powyzej szybkosci
> 60km./h to wtedy rowerzysta moglby jechac po chodniku i wina obarczonoby
> kierowce? tak ? czy dobrze to zrozumialem?
Hej,
Trudno mi uwierzyć, że jesteś tylko postronnym świadkiem skoro tak łatwo
zwaliłbyś winę na rowerzystę. Nawet jak jechał po chodniku niezgodnie z
przepisami, to i tak nie musi zostać uznany za winnego kolizji tylko za
winnego jazdy po chodniku :-)
Opowiadano mi kiedyś sytuację (może to legenda), że koleś dostał mandat gdyż
włączając się do ruchu spowodował kolizję z innym kolesiem jadącym pod prąd.
Zdjecie odpowiedzialności za szkodę w takiej sytuacji jest możliwe tylko przy
uznaniu wyłącznej winy innej osoby. Inna sprawa czy tak się stanie.
Pozdrawiam
Szymon
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/