-
1. Data: 2007-09-24 12:40:02
Temat: kłopoty z pracodawcą
Od: "Blue" <k...@p...onet.pl>
Witajcie, nie wiem jak poradzić sobie w mojej obecnej sytuacji, która nie
jest chyba szablonowa.
Pracuję od roku w pewnej firmie jako grafik. To moja pierwsza praca po
studiach. Podpisałam z firmą dwie umowy na czas nieokreślony - umowę o pracę
na jedynie 300 zł/netto mies (z której to kwoty szef odlicza sobie podatek i
zus) oraz umowę o dzieło z określoną stawką od jednego projektu (pracuję w
domu, nie w firmie). Dobrze wiem, że w razie L4 czy macierzyńskiego (jestem
teraz w ciązy) będę otrzymywać jedynie te 300 zł.
Aż do teraz było dobrze, szef ciążę przyjął naturalnie, myślałam, że jest
ok. Pracowałam co prawda mniej, niż przed ciążą, bo nie mogę spędzać wielu
godzin przed monitorem, no i doszły dolegliwości ciążowe (przez 3 mies.
"mieszkałam" w łazience). Nie było jednak miesiąca w którym nie pracowałabym
wcale, z reguły moje wypłaty wynosiły 40-70% wypłat sprzed ciązy. Ale były,
co dla mnie bardzo ważne, a przeciez umowa nie trzyma mnie w ryzach jesli
chodzi o ilość projektów.
Teraz szef domaga się, żebym wzięła L4 do końca ciąży, żeby te 300 zł płacił
za niego ZUS. Poza tym nie mogę się doczekać wypłaty za projekty za sierpień
(powinna przyjśc 2 tyg temu, podstawa czyli 300 zł przyszła regulaminowo na
początku września). Szef ignoruje wszystkie moje pytania na ten temat, po
prostu na nie nie odpowiada (kontaktujemy się mailowo).
Nie wiem, co powinnam zrobić. Nie ukrywam, że bez pensji jest mi bardzo
cięzko, narobiłam sobie długów na opłaty. Co ja teraz mogę? Czy on nie płaci
mi dlatego, żeby mnie zmobilizować do tego L4? Czy takie długie zwolneinie
(5 miesięcy) nie będzie miało dla mnie jakichś konsekwencji w przyszłosci? A
co, jeśli lekarz mi go nie wyda (w końcu mogę pracować, chociaż mniej)? Czy
ktoś kompetentny może się wypowiedzieć?
Dziękuję
-
2. Data: 2007-09-25 16:02:40
Temat: Re: k
Od: Adam Klobukowski <a...@g...com>
Blue pisze:
> Witajcie, nie wiem jak poradzić sobie w mojej obecnej sytuacji, która nie
> jest chyba szablonowa.
> Pracuję od roku w pewnej firmie jako grafik. To moja pierwsza praca po
> studiach. Podpisałam z firmą dwie umowy na czas nieokreślony - umowę o pracę
> na jedynie 300 zł/netto mies (z której to kwoty szef odlicza sobie podatek i
> zus) oraz umowę o dzieło z określoną stawką od jednego projektu (pracuję w
> domu, nie w firmie). Dobrze wiem, że w razie L4 czy macierzyńskiego (jestem
> teraz w ciązy) będę otrzymywać jedynie te 300 zł.
> Aż do teraz było dobrze, szef ciążę przyjął naturalnie, myślałam, że jest
> ok. Pracowałam co prawda mniej, niż przed ciążą, bo nie mogę spędzać wielu
> godzin przed monitorem, no i doszły dolegliwości ciążowe (przez 3 mies.
> "mieszkałam" w łazience). Nie było jednak miesiąca w którym nie pracowałabym
> wcale, z reguły moje wypłaty wynosiły 40-70% wypłat sprzed ciązy. Ale były,
> co dla mnie bardzo ważne, a przeciez umowa nie trzyma mnie w ryzach jesli
> chodzi o ilość projektów.
> Teraz szef domaga się, żebym wzięła L4 do końca ciąży, żeby te 300 zł płacił
> za niego ZUS. Poza tym nie mogę się doczekać wypłaty za projekty za sierpień
> (powinna przyjśc 2 tyg temu, podstawa czyli 300 zł przyszła regulaminowo na
> początku września). Szef ignoruje wszystkie moje pytania na ten temat, po
> prostu na nie nie odpowiada (kontaktujemy się mailowo).
> Nie wiem, co powinnam zrobić. Nie ukrywam, że bez pensji jest mi bardzo
> cięzko, narobiłam sobie długów na opłaty. Co ja teraz mogę? Czy on nie płaci
> mi dlatego, żeby mnie zmobilizować do tego L4? Czy takie długie zwolneinie
> (5 miesięcy) nie będzie miało dla mnie jakichś konsekwencji w przyszłosci? A
> co, jeśli lekarz mi go nie wyda (w końcu mogę pracować, chociaż mniej)? Czy
> ktoś kompetentny może się wypowiedzieć?
> Dziękuję
300 PLN? Na pełny etat? To poniżej płacy minimalnej. 300 PLN netto? O
ile się nie mylę, netto to już po odliczeniu podatków, ZUSów itp.
Ponadto: jeżeli zlecenia miałaś robić w ramach godzin pracy, to
prawdopodobnie sąd pracy bez problemu uzna to za zwykły stosunek pracy,
i pracodawce będzie ci musiał od tego ZUS i wszelkie składki odprowadzić
(ważne to do emerytury).
Z tym że nie jestem prawnikiem, więc może skonsultuj się ze specjalistą.
W PIPie powinni ci pomóc za darmo.
Btw. Takiemu szefowi bym powiedział żeby się bujał.
--
Semper Fidelis
Adam Klobukowski
a...@g...com
-
3. Data: 2007-09-25 16:25:49
Temat: Re: k
Od: "Kama" <k...@p...onet.pl>
> 300 PLN? Na pełny etat? To poniżej płacy minimalnej. 300 PLN netto? O
> ile się nie mylę, netto to już po odliczeniu podatków, ZUSów itp.
Tak, ale to jest 1/4 etatu. 300 netto, 360 brutto. Pracuję w domu, przy
własnym komputerze i pracodawcy tak naprawde nie obchodzi, jak szybko
wyrabiam się z robotą. Za to, co zrobię mam oczywiście osobną stawkę, ale to
już z umowy o dzieło.
>
> Ponadto: jeżeli zlecenia miałaś robić w ramach godzin pracy, to
> prawdopodobnie sąd pracy bez problemu uzna to za zwykły stosunek pracy,
> i pracodawce będzie ci musiał od tego ZUS i wszelkie składki odprowadzić
> (ważne to do emerytury).
Z tego co wiem to płaci tylko podatek, ale tez nie na pewno, być może tego
nigdzie nie zgłasza...
> Btw. Takiemu szefowi bym powiedział żeby się bujał.
Gdybyś był w 5. miesiącu ciązy to też?:(
Ktoś mi musi płacić te skłądki, żebym mogła cociaż urodzić w państwowym
szpitalu...
-
4. Data: 2007-09-25 17:04:22
Temat: Re: k
Od: "Kama" <k...@p...onet.pl>
Własnie się dowiedziałam - moja umowa o dzieło jest umową o prawa autorskie,
która z zasady nie jest ozusowana. Ponoć wszyscy w naszej firmie mają 1/2
lub 1/4 etatu i podobne (do mojej) umowy o prawa autorskie - żeby tylko
maksymalnie zaniżyć szefowi opłaty. U nas w firmie się nie choruje i nie
zachodzi w ciążę, bo nikt nie wyżyje do końca miesiąca za tę marną podstawę.
Urlopy oznaczają przerwę w zarabianiu. Fajnie:)
K.
-
5. Data: 2007-09-25 19:26:28
Temat: Re: k
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Kama wrote:
> Własnie się dowiedziałam - moja umowa o dzieło jest umową o prawa autorskie,
> która z zasady nie jest ozusowana. Ponoć wszyscy w naszej firmie mają 1/2
Wyjątkiem od tej zasady jest podpisywanie tych umów z pracodawcą (czyli
osobą/firmą, w której ma się etat lub jego kawałek).
-
6. Data: 2007-09-25 20:35:26
Temat: Re: k
Od: "Kama" <k...@p...onet.pl>
> Wyjątkiem od tej zasady jest podpisywanie tych umów z pracodawcą (czyli
> osobą/firmą, w której ma się etat lub jego kawałek).
Nie zrozumiałam. Czy chodzi o to, że ta moja umowa powinna być mimo wszystko
ozusowana??
-
7. Data: 2007-09-25 20:54:54
Temat: Re: k
Od: "zbyszek" <z...@a...waw.pl>
> maksymalnie zaniżyć szefowi opłaty. U nas w firmie się nie choruje i nie
> zachodzi w ciążę, bo nikt nie wyżyje do końca miesiąca za tę marną
> podstawę.
> Urlopy oznaczają przerwę w zarabianiu. Fajnie:)
> K.
Standard - kiedy pracują w zdrowiu i nic się nie dzieje to się cieszą
niższymi składkami i podatkami bo im
zostaje więcej na rękę. Wszystko jest OK szef też jest OK. To że inni za
nich finansują choćby służbę
zdrowia to im nie przeszkadza. A kiedy wreszcie sami potrzebują pomocy
(dłuższa choroba, emerytura czy ciąża)
to zaczynają wszystkich obgadywać, udają że nie mogli płacić większych
składek, i szukają zrozumienia i
pomocy ze składek innych, bo sami się do tego nie dokładali......
Każdy statystycznie kiedyś będzie potrzebował pomocy i należy o tym myśleć z
wyprzedzeniem........
zbyszek
-
8. Data: 2007-09-25 22:54:09
Temat: Re: k
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
Kama wrote:
>> Wyjątkiem od tej zasady jest podpisywanie tych umów z pracodawcą (czyli
>> osobą/firmą, w której ma się etat lub jego kawałek).
>
> Nie zrozumiałam. Czy chodzi o to, że ta moja umowa powinna być mimo wszystko
> ozusowana??
Za ZUS nie dam głowy, ale składki zdrowotne (o ile nic się nie zmieniło)
to owszem.
-
9. Data: 2007-09-26 05:39:30
Temat: Re: k
Od: Adam Klobukowski <a...@g...com>
Kama pisze:
>> Btw. Takiemu szefowi bym powiedział żeby się bujał.
>
> Gdybyś był w 5. miesiącu ciązy to też?:(
> Ktoś mi musi płacić te skłądki, żebym mogła cociaż urodzić w państwowym
> szpitalu...
Sprawdź w kodeksie pracy, bo mnie się coś wydaje że kobiety w ciąży są
chronione. Jeśli twój szef ma takie a nie inne podejście, i w wypadku
gdy ty nie będziesz w stanie się wyrabiać on nie będzie ci płacił to
składaj pozew do sądu pracy o uznanie pełnego etatu. Najlepiej wcześniej
zapewnij sobie świadków. Jak gościu dostanie wyrok i będzie musiał
zapłacić spoooooro zaległych składek, to może się w końcu nauczy.
Ty sama weź też pod uwagę że obecna sytuacja bije po kieszeni cię na
przyszłość - na emeryturę idzie ci bardzo mało, a i tak, z racji tego że
jesteś kobietą, będziesz miała ją niższą niż średnia niestety.
Nie chcę się wtrącac w nie swoje sprawy, ale ojciec dziecka gdzie jest?
--
Semper Fidelis
Adam Klobukowski
a...@g...com
-
10. Data: 2007-09-26 08:35:39
Temat: Re: k
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Wed, 26 Sep 2007, Adam Klobukowski wrote:
> Jeśli twój szef ma takie a nie inne podejście, i w wypadku
> gdy ty nie będziesz w stanie się wyrabiać on nie będzie ci płacił to
> składaj pozew do sądu pracy o uznanie pełnego etatu. Najlepiej wcześniej
> zapewnij sobie świadków.
Ja w kwestii formalnej: powiadasz, ze praca w domu spełnia wymóg
"pod kierownictwem pracodawcy oraz w miejscu i czasie wyznaczonym
przez pracodawcę"?
Ci świadkowie będą oświadczać, że pracodawca o 16:55 sprawdzał, czy
owa "zatrudniona" jeszcze pracowała, a o 17:05 już nie pracowała
(bo to też jego obowiązek, zeby godzin pracy nie przekroczyć
a ew. nadgodziny ewidencjonować)?
IMVHO "praca w domu" nie spełnia kodeksowych norm "pracy".
> Jak gościu dostanie wyrok i będzie musiał
> zapłacić spoooooro zaległych składek, to może się w końcu nauczy.
Umówmy się, że z opisów wynika iż w .pl faktycznie występuja zjawisko
zastępowania umów o pracę innymi umowami pozornymi, kiedy to rzekomi
"niepracownicy" przychodzą na stanowiska na określoną godzinę i tam
udają "zleceniobiorców" do określonej godziny, przyjmując bezpośrednie
dyspozycje co i jak mają robić od "niekierownika".
Owszem, niezależnie od przesłanek takiego postępowania, łamie ono
prawo.
Ale tzw. "praca w domu" taką pracą nie jest!
Nie byłbym taki pewien owego "wyroku".
pzdr, Gotfryd