-
51. Data: 2010-12-29 12:03:44
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
On 12/29/2010 5:54 AM, d...@o...pl wrote:
>> a to juz tylko twoj problem co tobie sie w glowie miesci, a co nie.
>
> A wydawaloby sie ze mozna tu liczyc na nieco bardziej merytoryczny wywod.
>
>
>
merytoryczne wypowiedzi już padły, ale że ci nie pasują to zaczynasz
wymyślać własne teorie.
wiecej merytorycznych wypowiedzi nie bedzie, bo nikt nie lubi sie powtarzac.
-
52. Data: 2010-12-29 12:14:56
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: d...@o...pl
> merytoryczne wypowiedzi już padły, ale że ci nie pasują to zaczynasz
> wymyślać własne teorie.
> wiecej merytorycznych wypowiedzi nie bedzie, bo nikt nie lubi sie powtarzac.
>
Nie przypominam sobie zestawienia normatywnego pojecia koniecznosci
zaspokajania potrzeb rodziny z okolicznoscia braku jakiejkolwiek poza formalna
wiezi i faktem, ze jedynym co laczy malzonkow jest okolicznosc zajmowania
wspolnego lokalu.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
53. Data: 2010-12-29 12:31:58
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: d...@o...pl
> faktycznie
> wcale sie nie dziwie, ze facet miał cie dosc.
> ja juz tez.
> EOT.
>
Gdybys mial racje, to ja nie mialabym tego problemu, z ktorym sie do Was
zwrocilam - skoro w istocie bylabym taka >zla< i on mialby mnie tak dalece
dosc, to sam by odszedl czym predzej zamiat kurczowo trzymac sie czegos, czego
juz nie ma.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
54. Data: 2010-12-29 12:33:04
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
On 12/29/2010 6:14 AM, d...@o...pl wrote:
>
>> merytoryczne wypowiedzi już padły, ale że ci nie pasują to zaczynasz
>
>> wymyślać własne teorie.
>
>> wiecej merytorycznych wypowiedzi nie bedzie, bo nikt nie lubi sie powtarzac.
>
>>
>
> Nie przypominam sobie zestawienia normatywnego pojecia koniecznosci
> zaspokajania potrzeb rodziny z okolicznoscia braku jakiejkolwiek poza formalna
> wiezi i faktem, ze jedynym co laczy malzonkow jest okolicznosc zajmowania
> wspolnego lokalu.
>
faktycznie
wcale sie nie dziwie, ze facet miał cie dosc.
ja juz tez.
EOT.
-
55. Data: 2010-12-29 12:50:22
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: Maddy <m...@e...com.pl>
W dniu 29-12-2010 13:14, d...@o...pl pisze:
>
>> merytoryczne wypowiedzi już padły, ale że ci nie pasują to zaczynasz
>
>> wymyślać własne teorie.
>
>> wiecej merytorycznych wypowiedzi nie bedzie, bo nikt nie lubi sie powtarzac.
>
>>
>
> Nie przypominam sobie zestawienia normatywnego pojecia koniecznosci
> zaspokajania potrzeb rodziny z okolicznoscia braku jakiejkolwiek poza formalna
> wiezi i faktem, ze jedynym co laczy malzonkow jest okolicznosc zajmowania
> wspolnego lokalu.
Prawo nie wnika w uczucia małżonków. Nikt nie sprawdza, czy się na pewno
bardzo kochają i rozumieją, jak biorą ślub. Zakłada się że dwoje
dorosłych ludzi wie, co robi, wiążąc się formalnie.
I dopóki ten formalny związek istnieje, nie możesz udawać, ze go nie ma
bo się na męża obraziłaś.
Albo jesteś dorosła, uważasz, że z tego małżeństwa nic nie będzie i
idziesz po rozwód, albo to jest sprawa dla psychologa a nie dla prawnika.
Nie ma przepisów które regulują rozstrzyganie małżeńskich nieporozumień.
Zdrada nie jest przestępstwem. Zwiedzenie zaufania, kłamstwo też nie.
Z faktem, że nie ma ideałów wśród ludzie i oni nas boleśnie zawodzą
trzeba sobie samodzielnie radzić.
Ponieś konsekwencje własnych decyzji. Dorośnij. Czas najwyższy.
--
*** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***
Magdalena "Maddy" Wołoszyk
JID m...@e...com.pl
GG: 5303813
-
56. Data: 2010-12-29 12:54:07
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: Maddy <m...@e...com.pl>
W dniu 29-12-2010 13:31, d...@o...pl pisze:
>> faktycznie
>
>> wcale sie nie dziwie, ze facet miał cie dosc.
>
>> ja juz tez.
>
>> EOT.
>
>>
>
> Gdybys mial racje, to ja nie mialabym tego problemu, z ktorym sie do Was
> zwrocilam - skoro w istocie bylabym taka>zla< i on mialby mnie tak dalece
> dosc, to sam by odszedl czym predzej zamiat kurczowo trzymac sie czegos, czego
> juz nie ma.
Albo tak bardzo Cię kocha albo tak bardzo nienawidzi.
--
*** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***
Magdalena "Maddy" Wołoszyk
JID m...@e...com.pl
GG: 5303813
-
57. Data: 2010-12-29 13:11:48
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: "Massai" <t...@w...pl>
d...@o...pl wrote:
> > faktycznie
>
> > wcale sie nie dziwie, ze facet miał cie dosc.
>
> > ja juz tez.
>
> > EOT.
>
> >
>
> Gdybys mial racje, to ja nie mialabym tego problemu, z ktorym sie do
> Was zwrocilam - skoro w istocie bylabym taka >zla< i on mialby mnie
> tak dalece dosc, to sam by odszedl czym predzej zamiat kurczowo
> trzymac sie czegos, czego juz nie ma.
Ja Ci poradzę żebyś po prostu odżałowała dwie-trzy stówy i poszła po
poradę do adwokata.
Najlepiej takiego który się w rozwodach specjalizuje.
Cały rozwód będzie kosztował ze 3-4 tysiące, ale moim zdaniem warto.
A, i jeszcze jedno. Jeśli nie chcesz sobie potem pluć w brodę, odłóż na
bok skrupuły i chęć "cywilizowanego" rozwiązania problemu.
Twój mąż najwyraźniej skrupułów nie ma, i diabli wiedzą do czego się
posunie.
Ty będziesz chciała "miło i grzecznie" sprawę załatwić, a on to
wykorzysta. Jeszcze będziesz mu alimenty płacić.
Niestety, takie są realia.
W takich sytuacjach trzeba zdecydowanie działać. Zdobyć dowody na tę
niewierność, uzyskać rozwód z orzeczeniem jego winy, i przynajmniej się
w ten sposób zabezpieczyć przed jego ew. roszczeniami w przyszłości.
I ostro walczyć o uczciwy podział majątku. Jak kupił mieszkanie w
trakcie małżeństwa, to w połowie jest Twoje chyba że udowodni że kupił
ze środków sprzed małżeństwa (po 10 latach może być trudno) albo z
darowizny (o ile zadbał o odpowiednią umowę i ją w US zarejestrował).
--
Pozdro
Massai
-
58. Data: 2010-12-29 13:21:26
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: "Massai" <t...@w...pl>
Andrzej Lawa wrote:
> W dniu 28.12.2010 21:50, Massai pisze:
>
> >>> A pomyślałeś że może jej podejrzenia (oparte było nie było na
> >>> jakichś konkretnych przesłankach) są prawdziwe?
> > >
> >> Jako że nie mam twoich ubeckich tendencji - przyjmuję zasadę
> >> domniemania niewinności.
> >
> > A ktoś cię pytał o zdanie w kwestii "zdradza czy nie"? Jesteś sądem?
> > Domorosłym jednosobowym trybunałem?
>
> A ciebie ktoś pytał o zdanie w kwestii mojego zdania? Nie? To paszoł
> won, trollu.
A to ciekawe. To "paszoł won, trollu" to jak rozumiem do siebie też
kierujesz? Skoro jak sam przyznajesz wpierdalasz się między wódkę a
zakąskę?
>
> [ciach]
>
> > I - powtórzę - gdy twórczyni wątku nie prosiła o ocenę stanu
> > faktycznego.
> >
> > Prosiła jedynie o przedstawienie możliwości prawnych w
> > przedstawionym PRZEZ NIĄ stanie faktycznym.
>
> Ale ona nie przedstawiła stanu faktycznego, tylko swoje
> domysły/podejrzenia.
Jej domysły, podejrzenia i opis sytuacji musi ci wystarczyć. Nie masz
narzędzi żeby zweryfikować czy są prawdziwe.
Więc - jak najbardziej jest to stan faktyczny. Stan faktyczny - to nie
jest "rzeczywistość", to nie "prawda absolutna", tylko w jakimś tam
stopniu ustalona i uprawdopodobniona wersja wydarzeń.
Aż dziwne że tego nie wiesz.
>
> Równie dobrze mógłbym zacząć podejrzewać, że z handlu narkotykami
> wspierasz Al-Quaidę i domagać się, by "ktoś się tym zajął" ;->
Masz jakieś na to dowody? przesłanki? Jeśli jakiś członek Al-Quaidy
zezna że współpracowałem, to jak najbardziej będą to przesłanki żeby
powołany organ się tym zajął, i wyjaśnił co tam się rzeczywiście działo.
Jak się będę mieszał w zeznaniach, wypierał znajmości z tymże
działaczem, a potem przyznam że przez półtora roku tylko na ryby
chodziliśmy, to prorok może mieć uzasadnione wątpliwości co do mojej
wiarygodności.
>
> [ciach]
>
> > Sugerujesz jej najęcie detektywa... i to ona ma niby chorobliwe
> > relacje? Dla ciebie normalnym jest najmowanie detektywa do
> > wyjaśniania rodzinnych sporów? A jej wezwanie męża żeby się
> > wytłumaczył jest "chorobliwe"?
>
> Nie w celu wyjaśnienia sporów, tylko ustalenia stanu faktycznego.
>
> > Naprawdę, coś ci się kompletnie pomieszało. Aż przykro patrzeć, bo
> > zazwyczaj piszesz z sensem.
> >
> > Więc zapytam jeszcze raz: ją zapytałeś czy przeprosi, jak się okaże
> > że się pomyliła. Sam przeprosisz? Pokajasz się?
>
> Za co? To nie ja oskarżałem kogoś bez konkretnych podstaw.
Zwyzywałeś ją od chorobliwie zazdrosnej, że ma paranoiczne postawy etc.
Mam cytować?
Ona w tym siedzi, więc prawdopodobieństwo że się myli jest znacznie
mniejsze niż to że ty się pomyliłeś zarzucając jej, delikatnie mówiąc
"pochopność sadów".
Więc? Zachowasz się jak mężczyzna i przeprosisz, powiesz "przepraszam,
głupoty gadałem" czy też podwiniesz ogon i zaczniesz kręcić jak jakiś
internetowy pętak?
--
Pozdro
Massai
-
59. Data: 2010-12-29 13:22:58
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: d...@o...pl
Dziekuje. Zwlaszcza za brak szykan.
Danka
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
60. Data: 2010-12-29 13:52:33
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
W dniu 29.12.2010 14:21, Massai pisze:
>>> A ktoś cię pytał o zdanie w kwestii "zdradza czy nie"? Jesteś sądem?
>>> Domorosłym jednosobowym trybunałem?
>>
>> A ciebie ktoś pytał o zdanie w kwestii mojego zdania? Nie? To paszoł
>> won, trollu.
>
> A to ciekawe. To "paszoł won, trollu" to jak rozumiem do siebie też
> kierujesz? Skoro jak sam przyznajesz wpierdalasz się między wódkę a
> zakąskę?
To jest grupa dyskusyjna, trollu - ty miałeś do mnie pretensje, że
odniosłem się do czyjegoś stanowiska, a sam odniosłeś się do mojego.
[ciach]
>> Ale ona nie przedstawiła stanu faktycznego, tylko swoje
>> domysły/podejrzenia.
>
> Jej domysły, podejrzenia i opis sytuacji musi ci wystarczyć. Nie masz
> narzędzi żeby zweryfikować czy są prawdziwe.
Uhm. Idź przywitaj się z Niewidzialnym Różowym Jednorożcem.
> Więc - jak najbardziej jest to stan faktyczny. Stan faktyczny - to nie
> jest "rzeczywistość", to nie "prawda absolutna", tylko w jakimś tam
> stopniu ustalona i uprawdopodobniona wersja wydarzeń.
ROTFL
Ale bredzisz.
> Aż dziwne że tego nie wiesz.
Wiem, że to co napisałeś to fałsz. Wręcz bezczelne kłamstwo. Albo
brednie kogoś półprzytomnego.
Nie rozumiesz słowa "fakt"... Pomyliło ci się z tytułem brukowca.
>>
>> Równie dobrze mógłbym zacząć podejrzewać, że z handlu narkotykami
>> wspierasz Al-Quaidę i domagać się, by "ktoś się tym zajął" ;->
>
> Masz jakieś na to dowody? przesłanki? Jeśli jakiś członek Al-Quaidy
> zezna że współpracowałem, to jak najbardziej będą to przesłanki żeby
> powołany organ się tym zajął, i wyjaśnił co tam się rzeczywiście działo.
Dostałem anonimowego SMSa.
[ciach]
>> Za co? To nie ja oskarżałem kogoś bez konkretnych podstaw.
>
> Zwyzywałeś ją od chorobliwie zazdrosnej, że ma paranoiczne postawy etc.
> Mam cytować?
Proszę uprzejmie. Tylko nie przekręcaj i nie wyrywaj z kontekstu.