-
31. Data: 2010-12-28 20:02:57
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: animka <a...@t...nie.ja.wp.pl>
W dniu 2010-12-28 11:30, Liwiusz pisze:
> W dniu 2010-12-28 11:21, Danka pisze:
>
>
>> Moze zatem inaczej sformuluje pytanie: czy jezeli nie wpuszcze meza do
>> mieszkania, do ktorego nie ma tytulu prawnego, cos mi grozi? W tym: czy
>> policja moze mnie zmusic zebym go wpuscila?
>
> Nie, policja go nie wpuści. Ale mąż może zamieszkać w hotelu na Twój koszt.
Przecież ma już swoje mieszkanie. Niech idzie tam.
--
animka
-
32. Data: 2010-12-28 20:04:33
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: animka <a...@t...nie.ja.wp.pl>
W dniu 2010-12-28 11:21, Danka pisze:
> Moze zatem inaczej sformuluje pytanie: czy jezeli nie wpuszcze meza do
> mieszkania, do ktorego nie ma tytulu prawnego, cos mi grozi? W tym: czy
> policja moze mnie zmusic zebym go wpuscila?
Nie wpuszczaj, nawet z policją. Rozmawiajcie za drzwiami. Nic Ci nie
grozi. Powiedz, że on mieszka tam gdzie sobie kupił mieszkanie.
--
animka
-
33. Data: 2010-12-28 20:24:07
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
On 12/28/2010 2:04 PM, animka wrote:
> W dniu 2010-12-28 11:21, Danka pisze:
>
>> Moze zatem inaczej sformuluje pytanie: czy jezeli nie wpuszcze meza do
>> mieszkania, do ktorego nie ma tytulu prawnego, cos mi grozi? W tym: czy
>> policja moze mnie zmusic zebym go wpuscila?
>
> Nie wpuszczaj, nawet z policją. Rozmawiajcie za drzwiami. Nic Ci nie
> grozi.
w zasadzie po za knsekwencjami finansowymi i karnymi nic wiecej,
> Powiedz, że on mieszka tam gdzie sobie kupił mieszkanie.
on mieszkta tam gdzie mieszka, a nie gdzie kupił sobie mieszkanie.
-
34. Data: 2010-12-28 20:26:26
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
On 12/28/2010 2:02 PM, animka wrote:
> W dniu 2010-12-28 11:30, Liwiusz pisze:
>> W dniu 2010-12-28 11:21, Danka pisze:
>>
>>
>>> Moze zatem inaczej sformuluje pytanie: czy jezeli nie wpuszcze meza do
>>> mieszkania, do ktorego nie ma tytulu prawnego, cos mi grozi? W tym: czy
>>> policja moze mnie zmusic zebym go wpuscila?
>>
>> Nie, policja go nie wpuści. Ale mąż może zamieszkać w hotelu na Twój
>> koszt.
>
> Przecież ma już swoje mieszkanie. Niech idzie tam.
>
>
nie może, bo klucze są w środku, a żona nie chce go wpuścić.
Po za tym w tym czasie gdy go nie było w mieszkaniu zniknęły pieniądze z
szafki. Spora suma 20 tys zł. Na wszelki wypadek jakby żona zablokowała
konto wypłacił gotówke i schował w mieszkaniu, a teraz ich nie ma.
Długo żona się bedzie tłumaczyć, ze to nie ona.
-
35. Data: 2010-12-28 20:41:18
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: spp <s...@o...pl>
W dniu 2010-12-28 21:26, witek pisze:
> Po za tym w tym czasie gdy go nie było w mieszkaniu zniknęły pieniądze z
> szafki. Spora suma 20 tys zł. Na wszelki wypadek jakby żona zablokowała
> konto wypłacił gotówke i schował w mieszkaniu, a teraz ich nie ma.
W to nawet policja nie uwierzy. :)
--
spp
-
36. Data: 2010-12-28 20:48:42
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
On 12/28/2010 2:41 PM, spp wrote:
> W dniu 2010-12-28 21:26, witek pisze:
>
>> Po za tym w tym czasie gdy go nie było w mieszkaniu zniknęły pieniądze z
>> szafki. Spora suma 20 tys zł. Na wszelki wypadek jakby żona zablokowała
>> konto wypłacił gotówke i schował w mieszkaniu, a teraz ich nie ma.
>
>
> W to nawet policja nie uwierzy. :)
>
policja nie jest od wierzenia tylko od wypełniania procedur.
Jak na koncie będę miał wypłatę gotówki, która ja twierdzę została
skradziona z mieszkania podczas mojej nieobecnosci, to nie będą mieli
wielkiego pola manewru. Szczególnie jak jeszcze sobie zapewnię świadków,
którym o tym mówiłem i którzy widzieli, że tak się stało.
Po prostu trzeba to zrobić.
Żonie pewnie nikt kradzieży nie udowodni, ale się nabiega.
-
37. Data: 2010-12-28 20:50:17
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: "Massai" <t...@w...pl>
Andrzej Lawa wrote:
> W dniu 28.12.2010 20:01, Massai pisze:
>
> >> Swoją szosą - jak chcesz się upewnić i mieć dowody - wynajmij
> >> detektywa i tyle. Tylko co zrobisz jak się okaże, że mąż jednak
> >> niewinny? Przyznasz się do błędu? Przeprosisz?
> >
> > A pomyślałeś że może jej podejrzenia (oparte było nie było na
> > jakichś konkretnych przesłankach) są prawdziwe?
>
> Jako że nie mam twoich ubeckich tendencji - przyjmuję zasadę
> domniemania niewinności.
A ktoś cię pytał o zdanie w kwestii "zdradza czy nie"? Jesteś sądem?
Domorosłym jednosobowym trybunałem?
>
> > A jeśli się okażą prawdziwe to wejdziesz wtedy pod stół i
> > odszczekasz te wszystkie swoje "pieprzysz" "fochy" i resztę
> > gówniarskich tekstów?
>
> Gówniarskie to są twoje teksty.
Gówniarskim jest napadanie na kobietę, wyjeżdżanie z "pieprzysz" i
"stroisz fochy", "chorobliwa paranoja" w momencie gdy mało wiesz o
sprawie. A już na pewno mniej niż ona.
I - powtórzę - gdy twórczyni wątku nie prosiła o ocenę stanu
faktycznego.
Prosiła jedynie o przedstawienie możliwości prawnych w przedstawionym
PRZEZ NIĄ stanie faktycznym.
Prawdziwym, wydumanym czy nadinterpretowanym - nie ma znaczenia.
>
> Swoją szosą przy takim traktowaniu wcześniej niewinny facet mógł się
> wkurzyć i poszukać "pocieszenia". To się nazywa "samospełniająca się
> przepowiednia".
"Takim traktowaniu"? Tzn. że domagała się wyjaśnień o co chodzi z tym
anonimem o romansie? I gdy zaczął ściemniać - przestała mu wierzyć?
Jeśli to ma być traktowanie, które skłania do, jak to piszesz, szukania
pocieszenia, to nie mam pytań.
Gość, który oskarżony przed żoną przez osobę trzecią o romans, najpierw
w ogóle wypiera się utrzymywanej w tajemnicy półtorarocznej znajomości,
potem twierdzi że "to była tylko koleżanka" - nagle jest uosobieniem
wiarygodności, a podejrzenia żony - objawem chorobliwej paranoi?
Jeśli facet widzi powód żeby utrzymywać znajomość w tajemnicy przed
żoną - bardzo wątpliwym jest żeby w tej znajomości chodziło o relacje
koleżeńskie.
A nawet gdyby było tak że taka tylko koleżeńska znajomość
przeszkadzałaby zbyt zazdrosnej żonie - nie byłoby powodu żeby takowej
znajomości zwyczajnie nie zakończyć. Koleżanka ważniejsza od żony?
W ogóle koncepcja chorobliwie zazdrosnej żony w obliczu faktu że
facetowi udało się przez półtora roku ukrywać znajomość kompletnie nie
trzyma się kupy. Chorobliwie zazdrosna to by mu przetrzepała kieszenie,
komórkę, i już w pierwszym miesiącu by go przydybała z panienką.
Sugerujesz jej najęcie detektywa... i to ona ma niby chorobliwe
relacje? Dla ciebie normalnym jest najmowanie detektywa do wyjaśniania
rodzinnych sporów? A jej wezwanie męża żeby się wytłumaczył jest
"chorobliwe"?
Naprawdę, coś ci się kompletnie pomieszało. Aż przykro patrzeć, bo
zazwyczaj piszesz z sensem.
Więc zapytam jeszcze raz: ją zapytałeś czy przeprosi, jak się okaże że
się pomyliła. Sam przeprosisz? Pokajasz się?
--
Pozdro
Massai
-
38. Data: 2010-12-28 20:50:25
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: spp <s...@o...pl>
W dniu 2010-12-28 21:48, witek pisze:
> Żonie pewnie nikt kradzieży nie udowodni, ale się nabiega.
Cóż, doniesienie o niepopełnionym przestępstwie też jest 'za darmo'?
--
spp
-
39. Data: 2010-12-28 21:04:26
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
On 12/28/2010 2:50 PM, spp wrote:
> W dniu 2010-12-28 21:48, witek pisze:
>
>> Żonie pewnie nikt kradzieży nie udowodni, ale się nabiega.
>
> Cóż, doniesienie o niepopełnionym przestępstwie też jest 'za darmo'?
>
jemu też trzeba udowodnić, że tych pieniedzy tam nie było, a jak były to
że on je zabrał.
To, że sprawcy nie wykryto nie oznacza, że przestępstwa nie było.
-
40. Data: 2010-12-28 21:21:00
Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Od: Michal Jankowski <m...@f...edu.pl>
witek <w...@g...pl.invalid> writes:
> no nie, znaczenie ma.
> sąd orzeknie eksmisję do tego mieszkania, a komrnik bedzie mógł ją wykonać.
> Nie bedziesz muisła sama dostarczać lokalu do eksmisji, bo eksmitowac
> komornik musi miec gdzie.
Chyba że do tego czasu się okaże, że on tego mieszkania już nie ma...
8-)
MJ