-
11. Data: 2004-10-21 15:16:34
Temat: Re: firma nie "sprzedaje produktu" tylko "udziela licencji" a licencjonobiorca ma inne prawa niż właściciel
Od: "Rodrig Falkenstein" <r...@g...pl>
Dnia Thu, 21 Oct 2004 16:30:39 +0200, Arek <a...@e...net> napisał:
> Rodrig Falkenstein rzecze:
>> Pojęcie "umowy nienazwane" panu coś mówi?
>
> Ale nie jest to UDZIELENIE LICENCJI - zgadza się?
Nie jest to udzielenie licencji w rozumieniu przwa autorskiego. I nigdy
nie twierdziłem inaczej. Jest natomiast umową cywilnoprawną, którą mozna
nazwac licencją, bo nie nazwa a treść się liczy.
> I pojęcie "postanowień sprzecznych z prawem" mówi coś panu?
Owszem. A czy pan może wskazac przepis ZABRANIAJĄCY wprost zawarcia takiej
umowy?
>> Racja! Nie jest udzieleniem licencji w rozumieniu prawa autorskiego. Co
>
> BINGO!!!!!!!!!!!!!!!!! I WSZYSTKO NA TEMAT.
Nie wszystko. Dlaczego wyciął pan tę część cytatu, która nie odpowiadała
pana twierdzeniom? Nieładnie. Napisze jeszcze raz. Owa "umowa licencyjna"
nie będąc umową o udzielenie licencji w rozumieniu prawa autorskiego jest
nienazwaną umową cywilnoprawną. Jest nazywana umownie, acz niewłaściwie
licencją, zapewne w następstwie zastosowania kalki z języka angielskiego.
Ale jak to usiłowałem wielokrotnie panu wytłumaczyć w prawie cywilnym nie
jest istotna nazwa, ale treść umowy. A cała pańska argumentacja oparta
jest tylko na tym, ze licencja Microsoft to nie jest Licencja według prawa
autorskiego. To nic innego jak łapanie za słówka. Czy istnieje jakikolwiek
prawnik z dyplomem, który popiera pańską interpretację? Czy opublikował
jakiś artykuł w którym przedstawił swą argumentację, z którą możnaby się
zapoznać?
>> A jaka jest rzeczywistość? Chętnie ją poznam.
>
> Że to czy się postępowanie wyjaśniające.
> A nie, że leży papierek w szufladzie na stosie tych co skarżą się na
> nowa konkurencję przy swojej ulicy.
Sądzi pan, że ten co skarżył się na konkurencję na swojej ulicy dostał
pismo w którym napisano wprost, że uznali jego sprawę za niewartą tego,
żeby się nią zająć? Niee, on też dostał pismo, ze toczy się postępowanie
wyjaśniające o którego wynikach zostanie powiadomiony niezwłocznie po jego
zakończeniu.
--
Falkenstein
Gdzie znaleźć sprawiedliwość? W encyklopedii pod "S"!
-
12. Data: 2004-10-21 15:35:04
Temat: Re: firma nie "sprzedaje produktu" tylko "udziela licencji" a licencjonobiorca ma inne prawa niż właściciel
Od: kam <X#k...@w...pl.#X>
Rodrig Falkenstein wrote:
> Sądzi pan, że ten co skarżył się na konkurencję na swojej ulicy dostał
> pismo w którym napisano wprost, że uznali jego sprawę za niewartą tego,
> żeby się nią zająć? Niee, on też dostał pismo, ze toczy się
> postępowanie wyjaśniające o którego wynikach zostanie powiadomiony
> niezwłocznie po jego zakończeniu.
chyba się mylisz
KG
-
13. Data: 2004-10-21 15:47:24
Temat: Re: firma nie "sprzedaje produktu" tylko "udziela licencji" a licencjonobiorca ma inne prawa niż właściciel
Od: "Rodrig Falkenstein" <r...@g...pl>
Dnia Thu, 21 Oct 2004 17:35:04 +0200, kam <X#k...@w...pl.#X> napisał:
> Rodrig Falkenstein wrote:
>> Sądzi pan, że ten co skarżył się na konkurencję na swojej ulicy dostał
>> pismo w którym napisano wprost, że uznali jego sprawę za niewartą
>> tego, żeby się nią zająć? Niee, on też dostał pismo, ze toczy się
>> postępowanie wyjaśniające o którego wynikach zostanie powiadomiony
>> niezwłocznie po jego zakończeniu.
>
> chyba się mylisz
Czyzby?. Sam takie widziałem w makulaturze dołączonej do pewnego pozwu,
makulaturze szumnie nazywanej "załącznikami". A chodziło właśnie o
nieuczciwą konkurencję, a dokładnie otworzenie na tej samej ulicy sklepu,
w którym towary były tańsze. I nadużycie dominującej pozycji ekonomicznej
przez umieszczenie większej tablicy, gdy powoda na taką nie było stać. I o
dumping, wprowadzanie w błąd konsumentów, o podkradanie klienteli, o
utrudnianie dostępu do rynku. We wszystkich zarzutach były kierowane
pisma do uokik i przysyłane były odpowiedzi o wszczęciu postepowania
wyjaśniającego, po czym nie działo się zupełnie nic, a uokik odpowiedział,
że w takiej sprawie wogóle nie toczy się postępowanie. Sprawa wlokła się
latami, a skończyło się oddaleniem powództwa i odrzuceniem kasacji jako
oczywiście bezzasadnej.
--
Falkenstein
Gdzie znaleźć sprawiedliwość? W encyklopedii pod "S"!
-
14. Data: 2004-10-21 16:12:26
Temat: Re: firma nie "sprzedaje produktu" tylko "udziela licencji" a licencjonobiorca ma inne prawa niż właściciel
Od: kam <X#k...@w...pl.#X>
Rodrig Falkenstein wrote:
> Czyzby?
Ale i tak wszczęcie postępowania wyjaśniającego to pewien sukces w
porównaniu z 'spadaj na drzewo' ;)
KG
-
15. Data: 2004-10-21 16:15:08
Temat: Re: firma nie "sprzedaje produktu" tylko "udziela licencji" a licencjonobiorca ma inne prawa niż właściciel
Od: "Rodrig Falkenstein" <r...@g...pl>
Dnia Thu, 21 Oct 2004 18:12:26 +0200, kam <X#k...@w...pl.#X> napisał:
> Rodrig Falkenstein wrote:
>> Czyzby?
>
> Ale i tak wszczęcie postępowania wyjaśniającego to pewien sukces w
> porównaniu z 'spadaj na drzewo' ;)
Zwłaszcza, że niektórym wystarczy że otrzymają pismo, ze postępowanie się
toczy...
--
Falkenstein
Gdzie znaleźć sprawiedliwość? W encyklopedii pod "S"!
-
16. Data: 2004-10-22 00:20:08
Temat: Re: firma nie "sprzedaje produktu" tylko "udziela licencji" a licencjonobiorca ma inne prawa niż właściciel
Od: Arek <a...@e...net>
Rodrig Falkenstein rzecze:
> Nie jest to udzielenie licencji w rozumieniu przwa autorskiego. I nigdy
No i zaiste wszystko na temat! NIE JEST. A producent ordynarnie oszukuje ludzi
twierdząc,
że nia jest. Nic więcej dodadawać nie trzeba.
> Nie wszystko. Dlaczego wyciął pan tę część cytatu, która nie
> odpowiadała pana twierdzeniom? Nieładnie. Napisze jeszcze raz. Owa
> "umowa licencyjna" nie będąc umową o udzielenie licencji w rozumieniu
> prawa autorskiego jest nienazwaną umową cywilnoprawną. Jest nazywana
Jest gównem a nie umową.
> wytłumaczyć w prawie cywilnym nie jest istotna nazwa, ale treść umowy.
No i z tej treści wynika, że nie jest umową licencyjną. I jak zwykle - wszystko na
temat.
> A cała pańska argumentacja oparta jest tylko na tym, ze licencja
> Microsoft to nie jest Licencja według prawa autorskiego. To nic innego
Nie. Cała moja argumentacja opiera się na tym, że sprzedają EGZEMPLARZE PROGRAMU
- co jest oczywiste już nawet dla średnio rozgarniętego przedszkolaka - a nie
licencje
na program.
To, że nie ma licencji na używanie to już kolejna para gównianych dla M$ kaloszy.
> Sądzi pan, że ten co skarżył się na konkurencję na swojej ulicy dostał
> pismo w którym napisano wprost, że uznali jego sprawę za niewartą tego,
> żeby się nią zająć?
Tak właśnie sądzę, że ktoś rozpatrzył sprawę i stwierdził, że nie podlega
ona urzędowi.
Arek
--
www.hipnoza.info
-
17. Data: 2004-10-22 04:33:16
Temat: Re: firma nie "sprzedaje produktu" tylko "udziela licencji" a licencjonobiorca ma inne prawa niż właściciel
Od: Wieslaw Lubas <v...@m...put.poznan.pl>
Arek wrote:
>
> No i z tej treści wynika, że nie jest umową licencyjną. I jak zwykle -
> wszystko na temat.
Jest UMOWA-O-NIEISTOTNEJ-NAZWIE-ALE-NA-PEWNO-NIE-LICENCYJ
NA, ktora
mozesz zakcpetowac, albo nie (przymusu nie ma). Jesli dojdzie do
zawarcia tejze UMOWY-NIE-LICENCYJNEJ to masz jej przestrzegac, chocby
nazywala sie UMOWA-JESZCZE-BARDZIEJ-NIE-LICENCYJNA-DO-KWADRATU, bo taka
jest natura umowy, chyba zeby zawierala postanowienia niezgodne z
obowiazujacym prawem.
> Tak właśnie sądzę, że ktoś rozpatrzył sprawę i stwierdził, że nie podlega
> ona urzędowi.
Znaczy jej rozpatrzenie nie lezy w kompetencji urzedu czy skarga zostala
oddalona jako bezzasadna? Bo troche nie po polsku pan napisal: ktos
rozpatrzyl, ale nie podlega.
WL
-
18. Data: 2004-10-22 07:35:24
Temat: Re: firma nie "sprzedaje produktu" tylko "udziela licencji" a licencjonobiorca ma inne prawa niż właściciel
Od: "Rodrig Falkenstein" <r...@g...pl>
Dnia Fri, 22 Oct 2004 02:20:08 +0200, Arek <a...@e...net> napisał:
> Rodrig Falkenstein rzecze:
>> Nie jest to udzielenie licencji w rozumieniu przwa autorskiego. I nigdy
>
> No i zaiste wszystko na temat! NIE JEST. A producent ordynarnie
> oszukuje ludzi twierdząc, że nia jest. Nic więcej dodadawać nie trzeba.
Moment. Potrafi pan wskazać, gdzie Microsoft tak twierdzi? Bo przeczytałem
wszystkie dostępne na ich stronie polskie wersje licencji OEM i nigdzie
nawet nie zająknięto się , że jest to licencja według prawa autorskiego.
Wszędzie natomiast dokładnie określano postanowienia umowy - a zatem
problem dotyczy tylko ludzi którzy podpisali by własny wyrok śmierci,
gdyby w nagłówku miał "umowa sprzedaży samochodu" - bo więcej nie
chciałoby się im czytać.
>> Nie wszystko. Dlaczego wyciął pan tę część cytatu, która nie
>> odpowiadała pana twierdzeniom? Nieładnie. Napisze jeszcze raz. Owa
>> "umowa licencyjna" nie będąc umową o udzielenie licencji w rozumieniu
>> prawa autorskiego jest nienazwaną umową cywilnoprawną. Jest nazywana
>
> Jest gównem a nie umową.
Rozumiem, ze skończyły się panu argumenty prawne i przechodzimy do
argumentacji klozetowej. Z całym szacunkiem ale w sądzie takim argumentem
raczej posłuzyć się nie można. Może pan rozwinąć dlaczego odmawia pan
"licencji" microsoft rangi umowy cywilnoprawnej? Czy istnieje jaiś przepis
zabraniający zawarcia umowy takiej tresci, czy może podważa pan fakt jej
zawarcia?
>> wytłumaczyć w prawie cywilnym nie jest istotna nazwa, ale treść umowy.
>
> No i z tej treści wynika, że nie jest umową licencyjną. I jak zwykle -
> wszystko na temat.
Niestety nie wszystko. Bo liczy się treść a nie nazwa. Nazwa jest w prawie
nieistotna. jeżeli napiszę umowę sprzedaży i zatytułuję ją "umowa
darowizny" to nadal będzie ona umową sprzedaży, a mój kontrahent będzie
nabywcą a nie obdarowanym. Jeżeli zaś podpisze ją bez czytania to
pretensje będzie mógł mieć tylko do siebie, a nie do mnie.
>> A cała pańska argumentacja oparta jest tylko na tym, ze licencja
>> Microsoft to nie jest Licencja według prawa autorskiego. To nic innego
>
> Nie. Cała moja argumentacja opiera się na tym, że sprzedają EGZEMPLARZE
> PROGRAMU - co jest oczywiste już nawet dla średnio rozgarniętego
> przedszkolaka - a nie licencje na program.
Zapomniał pan dodać, ze owa argumentacja opiera się wyłącznie na wyroku
NSA, którego uzasadnienia pan niestety nie zrozumiał. Nudne już się staje
tłumeczenie po raz Nty, że po pierwsze wyrok ten jest niewiążący dla
innych, po drugie dotyczy kwestji stricte podatkowych a po trzecie
traktowanie oprogramowania OEM jako egzemplarzy programu zalecono
wyłącznie na potrzeby rozliczeń księgowych nie rozstrzygajac wogóle
zwiazanych z tym problemem kwestii cywilistycznych.
> To, że nie ma licencji na używanie to już kolejna para gównianych dla
> M$ kaloszy.
Znowu to czepianie się słówek. Niech szanowny pan założy, że zamiast słowa
"licencja" Microsoft używa pojecia "umowa" albo "zezwolenie". I cała
pańska argumentacja bierze w łeb - już nie może pan im zarzucić, że
bezprawnie twierdzą, że udzielają licencji. I co teraz?
>> Sądzi pan, że ten co skarżył się na konkurencję na swojej ulicy dostał
>> pismo w którym napisano wprost, że uznali jego sprawę za niewartą
>> tego, żeby się nią zająć?
>
> Tak właśnie sądzę, że ktoś rozpatrzył sprawę i stwierdził, że nie podlega
> ona urzędowi.
Raczy pan żartować. On także dostał pismo, że wszczęto postepowanie
wyjaśniające. Bo jakby wysłać mu odmowne to dalej zawracałby głowę, a tak
siedzi cicho zadowolony. Widziałem takich kilka. Oraz odpowiedzi UOKiK że
zadne postepowanie się nie toczy.
Ponawiam tez pytanie na które nie otrzymałem odpowiedzi. Czy istnieje
jakikolwiek prawnik, który podziela pańską opinię w przedmiocie OEM? Czy
opublikował gdzieś swe stanowisko, abym mógł zapoznać się z jego
argumentacją i ewentualnie podjąć polemikę?
--
Falkenstein
Gdzie znaleźć sprawiedliwość? W encyklopedii pod "S"!
-
19. Data: 2004-10-22 08:55:24
Temat: Re: firma nie "sprzedaje produktu" tylko "udziela licencji" a licencjonobiorca ma inne prawa niż właściciel
Od: Arek <a...@e...net>
Wieslaw Lubas rzecze:
> Jest UMOWA-O-NIEISTOTNEJ-NAZWIE-ALE-NA-PEWNO-NIE-LICENCYJ
NA, ktora
Nie ma żadnej umowy.
> mozesz zakcpetowac, albo nie (przymusu nie ma). Jesli dojdzie do
I tu masz rację bo żadnej umowy nie ma.
> zawarcia tejze UMOWY-NIE-LICENCYJNEJ to masz jej przestrzegac, chocby
A niby w jaki sposób miałoby dojść do jej zawarcia ?
> jest natura umowy, chyba zeby zawierala postanowienia niezgodne z
> obowiazujacym prawem.
Bingo! Ta umowa zawiera postanowienia niezgodne z prawem.
> Znaczy jej rozpatrzenie nie lezy w kompetencji urzedu czy skarga zostala
> oddalona jako bezzasadna? Bo troche nie po polsku pan napisal: ktos
> rozpatrzyl, ale nie podlega.
"napisałeś" a nie "pan napisał". W internecie nie panuje się sobie.
Chodziło mi o to, że wniosek o wszczęscie postępowania zostaje oddrzucony
ze względu na mijanie się z komptencjami UOKiK.
pozdrawiam
Arek
--
www.eteria.net - rozmawiaj za darmo
-
20. Data: 2004-10-22 09:24:35
Temat: Re: firma nie "sprzedaje produktu" tylko "udziela licencji" a licencjonobiorca ma inne prawa niż właściciel
Od: Arek <a...@e...net>
Rodrig Falkenstein rzecze:
[..]
> prawa autorskiego. Wszędzie natomiast dokładnie określano postanowienia
> umowy - a zatem problem dotyczy tylko ludzi którzy podpisali by własny
> wyrok śmierci, gdyby w nagłówku miał "umowa sprzedaży samochodu" - bo
> więcej nie chciałoby się im czytać.
I uważasz, że podpisanie "własnego wyroku śmierci" jest obowiązujące?
[..]
> istnieje jaiś przepis zabraniający zawarcia umowy takiej tresci, czy
> może podważa pan fakt jej zawarcia?
Podważam fakt jej zawarcia jak i zawarte w niej punkty są sprzeczne z polskim
prawem.
> Niestety nie wszystko. Bo liczy się treść a nie nazwa. Nazwa jest w
> prawie nieistotna. jeżeli napiszę umowę sprzedaży i zatytułuję ją
Doprawdy? Jakie jeszcze rzeczy są nieistotne ?
> Zapomniał pan dodać, ze owa argumentacja opiera się wyłącznie na wyroku
> NSA, którego uzasadnienia pan niestety nie zrozumiał. Nudne już się
Nie. Cała argumentacja opiera się na ocenie zdarzenia, do którego dochodzi.
NSA - który wynajął biegłych i podwierdził to w swoim orzeczeniu.
> Znowu to czepianie się słówek. Niech szanowny pan założy, że zamiast
> słowa "licencja" Microsoft używa pojecia "umowa" albo "zezwolenie". I
Ale używa licencja, czyli ordynarnie oszukuje
> cała pańska argumentacja bierze w łeb - już nie może pan im zarzucić,
> że bezprawnie twierdzą, że udzielają licencji. I co teraz?
Nic. Nadal wychodzi, że sprzedają egzemplarze programu, bo TAK JEST W ISTOCIE.
> Raczy pan żartować. On także dostał pismo, że wszczęto postepowanie
> wyjaśniające. Bo jakby wysłać mu odmowne to dalej zawracałby głowę, a
> tak siedzi cicho zadowolony. Widziałem takich kilka. Oraz odpowiedzi
> UOKiK że zadne postepowanie się nie toczy.
Naprawdę? Czy mamy zadzwonić do UOKiK i zweryfikować te rewelacje?
> Ponawiam tez pytanie na które nie otrzymałem odpowiedzi. Czy istnieje
> jakikolwiek prawnik, który podziela pańską opinię w przedmiocie OEM?
> Czy opublikował gdzieś swe stanowisko, abym mógł zapoznać się z jego
> argumentacją i ewentualnie podjąć polemikę?
Znaczy w NSA nie siedzą prawnicy?
Arek
--
Sprawdziłeś już swój banknot?
http://www.eteria.net/gratka