eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › dywagacje powypadkowe
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 71

  • 11. Data: 2008-05-04 18:30:18
    Temat: Re: dywagacje powypadkowe
    Od: Tom <t...@j...gb.lp>

    > I teraz wrócę do początku - czy masz pomysł, jak dowieść, kto
    > przedmiotowy głaz pozostawił w pasie drogowym?

    dzięki za konkretną i wyczerpującą odpowiedź ;-)
    Co do pomysłu to jedynie świadkiem może być żona, która słyszała
    podobnie jak ja użalanie się właścicielki, że jej płot popsuliśmy i
    jeszcze "kamień przestawiliśmy". Ponadto sąsiad, z którym rozmawialiśmy
    po naświetlił nam sprawę skąd i dlaczego wziął się kamień. Ale zapewne
    to za mało...?
    Na miejscu policji nie było, bo nie było potrzeby. Jedynie co mogę
    zrobić to teraz zgłosić to lokalnemu posterunkowi, żeby zrobili
    oględziny i stwierdzili stan faktyczny (z tego co wiem to kamień wciąż
    tam jest), ale ustalenie winowajcy, jeśli nawet jest to oczywiste to
    będzie trudne... Chyba marne szanse...(?)


  • 12. Data: 2008-05-04 18:44:29
    Temat: Re: dywagacje powypadkowe
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Tom" <t...@j...gb.lp> napisał w wiadomości
    news:fvkv65$h0k$1@news.interia.pl...

    > Na miejscu policji nie było, bo nie było potrzeby. Jedynie co mogę zrobić
    > to teraz zgłosić to lokalnemu posterunkowi, żeby zrobili oględziny i
    > stwierdzili stan faktyczny (z tego co wiem to kamień wciąż tam jest), ale
    > ustalenie winowajcy, jeśli nawet jest to oczywiste to będzie trudne...
    > Chyba marne szanse...(?)

    Zawiadomienie oczywiście zawsze warto złożyć. Sąsiada podaj na świadka.
    jeśli policjant będzie sprytny i nie powie do końca sąsiadowi, o co chodzi,
    to ten zgodnie z prawdą oczywiście zezna, o co biega. Nawet może się
    okazać, że sama sprawczyni oburzona przestawieniem kamienia może zeznać, że
    nie dość, że jej płot zniszczyłeś, to jeszcze kamień przestawiłeś. To
    spokojnie wystarczy sądowi w połączeniu z Waszymi zeznaniami.


  • 13. Data: 2008-05-04 18:47:22
    Temat: Re: dywagacje powypadkowe
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:fvkv03$1jt$2@atlantis.news.neostrada.pl Robert Tomasik
    <r...@g...pl> pisze:

    >> No i co z tego? Pobocze nie służy do jeżdżenia, do tego służy jezdnia.
    >> Tam nie tylko mogło nie być kamienia, ale w ogóle mogło nie być pobocza.
    > Jakby pobocza nie było, to po pierwsze stałby stosowny znak, a poza tym
    > obniżyło by to klasę drogi i spowodował wprowadzenie ograniczenia
    > prędkości.
    Nie wiesz, co tam było. Wątkosprawca tego nie precyzuje, a ty sobie nie
    dośpiewuj co ci pasuje, bo to śmieszne.
    Na razie wiemy tyle, że "kierownik" z własnej winy (jak sam przyznaje) uznał
    za konieczną jazdę poboczem, gdzie doszło do spotkania z kamieniem, którego
    nie zdołał zauważyć na czas.
    I to wszystko.

    >> Ratowałeś się po błędzie, nie wyszło, trudno - zapłacić i zmądrzeć.
    > Zdecydowanie nie masz racji.
    Zdecydowanie to tylko twoja gadanina, nic poza tym.

    --
    Jotte


  • 14. Data: 2008-05-04 18:57:48
    Temat: Re: dywagacje powypadkowe
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
    news:fvl0bn$rs7$1@news.dialog.net.pl...

    >>> No i co z tego? Pobocze nie służy do jeżdżenia, do tego służy jezdnia.
    >>> Tam nie tylko mogło nie być kamienia, ale w ogóle mogło nie być
    >>> pobocza.
    >> Jakby pobocza nie było, to po pierwsze stałby stosowny znak, a poza tym
    >> obniżyło by to klasę drogi i spowodował wprowadzenie ograniczenia
    >> prędkości.
    > Nie wiesz, co tam było. Wątkosprawca tego nie precyzuje, a ty sobie nie
    > dośpiewuj co ci pasuje, bo to śmieszne.
    > Na razie wiemy tyle, że "kierownik" z własnej winy (jak sam przyznaje)
    > uznał za konieczną jazdę poboczem, gdzie doszło do spotkania z kamieniem,
    > którego nie zdołał zauważyć na czas.
    > I to wszystko.

    I to wszystko - właśnie :-)

    Skoro pobocze jest, to nie należy na nim ustawiać żadnych pułapek.
    Pozostawienie tam nieoświetlonego pojazdu jest juz wykroczeniem, a głazach
    i innych mniejszych przeszkodach nie wspominając. Pomyśl, czemu w
    samochodach stosuje się trójkąty ostrzegawcze przykładowo.


  • 15. Data: 2008-05-04 19:12:03
    Temat: Re: dywagacje powypadkowe
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:fvl1dm$qeq$3@nemesis.news.neostrada.pl Robert Tomasik
    <r...@g...pl> pisze:

    > Skoro pobocze jest, to nie należy na nim ustawiać żadnych pułapek.
    > Pozostawienie tam nieoświetlonego pojazdu jest juz wykroczeniem, a
    > głazach i innych mniejszych przeszkodach nie wspominając.
    Nawet zakładając że to, co wątkoczyńca nazywa poboczem faktycznie jest nim w
    rozumieniu PoRD (a tego przecież nie wiemy) to nadal dywagacje dotyczące
    istnienia i pochodzenia zdradzieckiego głazu są macaniem w ciemnościach.
    Mógł by tam być po prostu zwykły dół, a mógł też złapać gorszą przyczepność
    i nie poradzić sobie.
    I - jak już pisałem - pobocze nie służy do jeżdżenia, do tego służy jezdnia.

    > Pomyśl, czemu
    > w samochodach stosuje się trójkąty ostrzegawcze przykładowo.
    Bo ośmiokąt ostrzegawczy byłby mniej poręczny?

    --
    Jotte


  • 16. Data: 2008-05-04 19:23:12
    Temat: Re: dywagacje powypadkowe
    Od: Przemysław Bernat <p...@p...com>

    Dnia Sun, 4 May 2008 20:15:59 +0200, Robert Tomasik napisał(a):

    > Niecelny kierunek rozumowania. Po pierwsze pieszy (w tym dziecko) na
    > drodze, o ile nie znajduje się na chodniku, to powinien ustąpić miejsca
    > pojazdowi.

    Uzasadnisz jakoś konieczność ustąpienia pierwszeństwa pojazdowi
    poruszającemu się poboczem przez pieszego?


    > Po drugie, dziecko jest nieco bardziej widoczne od kamienia. Po
    > czecie dziecko na poboczu może się znaleźć legalnie, a ustawianie tam
    > kamieni samo w sobie stanowi wykroczenie - bezprawne zajęcie pasa drogi
    > oraz nieoznakowanie niebezpiecznego miejsca.

    A jak należy oznakować stojący na poboczu znak drogowy? Znakiem drogowym
    "uwaga znak drogowy"

    Pobocze nie służy do jazdy samochodem, i czy sklepikarka miała prawo
    położyć tam kamień, czy nie, nie wnosi to nic do problemu kolegi, który
    wyleciał z drogi, a następnie po wybiciu z kamienia wykonał lot na
    ogrodzenie. Gdyby zamiast kamienia stał tam dąb - pomnik przyrody, to
    pisałby do nas ze szpitala, albo zza światów.


    --
    Pozdrawiam,

    Przemek


  • 17. Data: 2008-05-04 19:25:45
    Temat: Re: dywagacje powypadkowe
    Od: Przemysław Bernat <p...@p...com>

    Dnia Sun, 4 May 2008 20:17:34 +0200, Robert Tomasik napisał(a):

    > Jakby pobocza nie było, to po pierwsze stałby stosowny znak, a poza tym
    > obniżyło by to klasę drogi i spowodował wprowadzenie ograniczenia
    > prędkości.

    Tak? Jaka jest dopuszczalna prędkość na drodze w zależności od istnienia,
    lub nie pobocza? Większość lokalnych dróg na Kaszubach nie ma pobocza i
    jakoś nie ma z tego powodu ograniczeń.

    --
    Pozdrawiam,

    Przemek


  • 18. Data: 2008-05-04 19:29:18
    Temat: Re: dywagacje powypadkowe
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
    news:fvl1q0$tal$1@news.dialog.net.pl...

    >> Skoro pobocze jest, to nie należy na nim ustawiać żadnych pułapek.
    >> Pozostawienie tam nieoświetlonego pojazdu jest juz wykroczeniem, a
    >> głazach i innych mniejszych przeszkodach nie wspominając.
    > Nawet zakładając że to, co wątkoczyńca nazywa poboczem faktycznie jest
    > nim w rozumieniu PoRD (a tego przecież nie wiemy) (...)

    Juz kiedyś wyjaśniałem na tym forum, że takie dywagacje nie ma ja żadnego
    sensu. Skoro pytający pisze, ze tam jest pobocze, to w dyskusji należy
    przyjąć, że tak jest. Przyjmowanie, że to nie pobocze, a lotniska,
    pastwisko czy rzeka do niczego sensownego nie prowadzi. Jeśli pytający się
    pomylił, to po prostu dostanie bzdurną poradę.

    > to nadal dywagacje dotyczące istnienia i pochodzenia zdradzieckiego głazu
    > są macaniem w ciemnościach.

    W żadnych ciemnościach.

    > Mógł by tam być po prostu zwykły dół,

    Za dół odpowiada zarządca drogi. Dołów też tam nie ma prawa być.

    > a mógł też złapać gorszą przyczepność i nie poradzić sobie.

    A to się nazywa nieopanowanie pojazdu i odpowiada za to kierujący. Ma tak
    prowadzić pojazd, by go mógł opanować - przy założeniu, że na drodze nie ma
    dołów, głazów czy innych pułapek.

    > I - jak już pisałem - pobocze nie służy do jeżdżenia, do tego służy
    > jezdnia.

    Jeśli pobocze jest, to służy jak najbardziej do jeżdżenia. Przepisy
    przewidują szereg przypadków, gdy tylko i wyłącznie do tego celu służy. W
    praktyce to właśnie jest takie miejsce, gdzie w awaryjnej sytuacji możesz
    uciec. Ono po to jest właśnie. I nie należy na nim nic ustawiać.

    >
    >> Pomyśl, czemu
    >> w samochodach stosuje się trójkąty ostrzegawcze przykładowo.
    > Bo ośmiokąt ostrzegawczy byłby mniej poręczny?

    Czemu o tym sam nie pomyślałem! :-)


  • 19. Data: 2008-05-04 19:46:08
    Temat: Re: dywagacje powypadkowe
    Od: mvoicem <m...@g...com>

    MarekN wrote:

    >
    > Użytkownik "mvoicem" <m...@g...com> napisał w wiadomości
    > news:fvkuej$sjo$1@atlantis.news.neostrada.pl...
    >> Tom wrote:
    >> A gdyby tam klęczało/kucało dziecko? :). Byłoby akurat wielkości
    >> kamienia.
    >
    > albo bylo tam zakopanych (w ramach cwiczen) po szyje dziesieciu harcerzy ?
    >

    O ile zakopanych po szyję harcerzy jeszcze nie widziałem, to kucające dzieci
    (na poboczu i nie tylko) wiele razy.

    p. m.


  • 20. Data: 2008-05-04 19:50:48
    Temat: Re: dywagacje powypadkowe
    Od: SlawcioD <s...@p...onet.pl>

    Jotte pisze:
    > W wiadomości news:fvl1dm$qeq$3@nemesis.news.neostrada.pl Robert Tomasik
    > <r...@g...pl> pisze:
    >
    >> Skoro pobocze jest, to nie należy na nim ustawiać żadnych pułapek.
    >> Pozostawienie tam nieoświetlonego pojazdu jest juz wykroczeniem, a
    >> głazach i innych mniejszych przeszkodach nie wspominając.
    > Nawet zakładając że to, co wątkoczyńca nazywa poboczem faktycznie jest
    > nim w rozumieniu PoRD (a tego przecież nie wiemy) to nadal dywagacje
    > dotyczące istnienia i pochodzenia zdradzieckiego głazu są macaniem w
    > ciemnościach. Mógł by tam być po prostu zwykły dół, a mógł też złapać
    > gorszą przyczepność i nie poradzić sobie.
    > I - jak już pisałem - pobocze nie służy do jeżdżenia, do tego służy
    > jezdnia.
    >

    no popatrz ;) w szkole podstwowej mnie uczyli (klasy 1-3) ze pobocze to
    fragment jezdni. po 10 latach tego samego dowiedzialem sie na kursie
    prawa jazdy. poza tym uczyli mnie wtedy ze jak mam mozliwosc unikniecia
    kolizji i nie bede zagrazal nikomu to w takiej AWARYJNEJ sytuacji mam
    skorzystac z dobrodziejstwa pobocza. uczono mnie tez ze na poboczu moze
    znajdowac sie pieszy, rowerzysta lub samochod ktory ma awarie. ale nie
    ze moze tam lezec np kamien i z tego co wiem dupniecie kamienia na
    jezdnie lub czekogolwiek innego (powtarzam pobocze to fragment jezdni)
    jest naruszeniem prawa.

    >> Pomyśl, czemu
    >> w samochodach stosuje się trójkąty ostrzegawcze przykładowo.
    > Bo ośmiokąt ostrzegawczy byłby mniej poręczny?
    >

    btw. masz Ty wogole prawo jazdy?

    pozdrawiam
    SlawcioD

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 8


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1