-
11. Data: 2004-06-08 17:20:20
Temat: Re: cofanie i ... buch
Od: Artur Golanski <A...@w...net.pl>
Andrzej Kłos <a...@k...wp.pl> napisał:
>Cholera!!! - znaczy... od dziś patrzę inaczej
Wg zasady i więcej czytasz, poznajesz, tym więcej wiesz.
>Eee, argument o niepoczytalnej, starszej babci na rowerze jest dobry na
>każdą dyskusję ;)
Ja tylko podałem kilka przykładów, tak na gorąco. Przyznasz, że
żadnego nie można wykluczyć, a połączenie dwóch oddzielnie
wymienionych przeze mnie osób, to już twoja zasługa ;-/
Artur Golański
-
12. Data: 2004-06-09 00:07:59
Temat: Re: cofanie i ... buch
Od: "ape" <a...@p...fm>
Użytkownik "Andrzej Kłos" <a...@k...wp.pl> napisał w wiadomości
news:ca4638$4gg$1@inews.gazeta.pl...
> Dnia 04-06-08 01:24, Użytkownik ape napisał :
> > jesli poznam miarodajna podstawe prawna - odezwe sie
>
> "przyciśnij ich" i daj znać
troche za malo danych:
1. czy gostek wycofywal sie omijajac przeszkode przed nim i czy byl
aktualnie w ruchu?
2. czy gostek jechal sobie po prostu do tylu?
3. czy w momencie kolizji posuwal sie w dowolnym kierunku czy nie?
pozdro
ape
-
13. Data: 2004-06-09 08:10:39
Temat: Re: cofanie i ... buch
Od: Artur Golanski <A...@w...net.pl>
"Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał:
>wyjechanie z normalnej ulicy.
A jak jest różnica między normalną, a nienormalną ulicą ?
>ale jak mi ktoś wyjeżdżając z chodnika przywali z prawej,
>to wina raczej jego przeważnie będzie.
Przepis o którym ja piszę stanowi o pierwszeństwie pojazdowi
nadjeżdżającemu z prawej strony. Chodnik raczej nie służy do ruchu
pojazdów. Dalej, ja pisałem wspólwinie (widzę obu winnych).
>> Będziesz. Masz bezwarunkowo ustąpić na skrzyżowaniu jedącemu z prawej.
>> Ustawodawca nie wprowadził wyjątku dotyczącego wyjazdu z drogi
>> jednokierunkowej czy np. z drogi, gdzie obowiązuje zakaz ruchu itd.
>
>Moim zdaniem opowiadasz cherezje.
To juz kolejna herezja Robercie z mojej strony w ciągu ostatniego
czasu (coś mi się wydaje, ze .... ale co tam twoja sprawa !)
>najwyżej traktować na równi z włączaniem się do ruchu przez
Nie ma na równi ! Co to jest włączenie się do ruchu podają przepisy
-czytaj je.
>No i winę drugiej strony można tylko uznać na zasadzie współwiny
To też ja uznaję-nigdzie nie napisałe inaczej - sprawdz.
>Czyli jeśli zawczasu miał możliwość zobaczyć, że jakiś debil jedzie
Tu mamy do czynienia z faktem kolizji i należy ustalić winnego. Dla
mnie winni są obaj kierowcy.
Artur Golański
-
14. Data: 2004-06-09 10:06:10
Temat: Re: cofanie i ... buch
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Artur Golanski" <A...@w...net.pl> napisał w wiadomości
news:cmgdc0dovk03c16bb9b5d8m58iu7ka8ra7@4ax.com...
> A jak jest różnica między normalną, a nienormalną ulicą ?
Powiem, że już pisząc przypuszczałem, ze się tego przyczepisz. Dla mnie
"normalna" ulica w omawianym kontekście, to taka z której wyjazdu pojazdu
można się spodziewać. Wszystko inne, to nie normalne, choćby i ulice. A
wiec do tych nienormalnych zaliczam chodniki, deptaki, drogi na których
ruch jest zamknięty, dojazdy do nieruchomości. Taki podział bardziej
intuicyjny, niż prawny.
Po prostu uważam, ze na gruncie przepisów PoRD kierujący ma prawo założyć,
ze z wjazdu w ulicę jednokierunkową nikt nie wyjedzie. jest pełni do tego
uprawniony dokąd nie spostrzeże, że jakiś pógłówek coś takiego próbuje
uczynić. Wówczas powinien najlepiej się zatrzymać, a w każdym razie gościa
ominąć. Może również złożyć zawiadomienie o wykroczeniu w tej sprawie
>
> >ale jak mi ktoś wyjeżdżając z chodnika przywali z prawej,
> >to wina raczej jego przeważnie będzie.
> Przepis o którym ja piszę stanowi o pierwszeństwie pojazdowi
> nadjeżdżającemu z prawej strony. Chodnik raczej nie służy do ruchu
> pojazdów. Dalej, ja pisałem wspólwinie (widzę obu winnych).
To nasze poglądy są dość zbieżne. Ja również zakładam, ze mogło dojść do
współwiny. co do zasady wyjeżdżający z tej ulicy "pod prąd" z całą
pewnością ponosi winę. Drugi z kierujących - moim zdaniem - tylko o tyle,
gdy przy zachowaniu normalnych środków ostrożności mógł na czas spostrzec
zagrożenie i nie zareagował odpowiednio.
>
> >> Będziesz. Masz bezwarunkowo ustąpić na skrzyżowaniu jedącemu z
prawej.
> >> Ustawodawca nie wprowadził wyjątku dotyczącego wyjazdu z drogi
> >> jednokierunkowej czy np. z drogi, gdzie obowiązuje zakaz ruchu itd.
> >
> >Moim zdaniem opowiadasz cherezje.
> To juz kolejna herezja Robercie z mojej strony w ciągu ostatniego
> czasu (coś mi się wydaje, ze .... ale co tam twoja sprawa !)
>
> >najwyżej traktować na równi z włączaniem się do ruchu przez
> Nie ma na równi ! Co to jest włączenie się do ruchu podają przepisy
> -czytaj je.
>
> >No i winę drugiej strony można tylko uznać na zasadzie współwiny
> To też ja uznaję-nigdzie nie napisałe inaczej - sprawdz.
A czy ja napisałęm, że Ty pisałeś - sam sprawdź.
>
> >Czyli jeśli zawczasu miał możliwość zobaczyć, że jakiś debil jedzie
> Tu mamy do czynienia z faktem kolizji i należy ustalić winnego. Dla
> mnie winni są obaj kierowcy.
A ja się z tym nie zgadzam. Tu mogą być obydwaj winni, ale nie koniecznie
muszą.
-
15. Data: 2004-06-09 14:51:24
Temat: Re: cofanie i ... buch
Od: Artur Golanski <A...@w...net.pl>
"Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał:
>Powiem, że już pisząc przypuszczałem, ze się tego przyczepisz. Dla mnie
>"normalna" ulica w omawianym kontekście, to taka z której wyjazdu pojazdu
Nie powinieś nazywać tego 'przyczepianiem', to po pierwsze. Po drugie
skoro ktoś używa (na tej grupie) nazwy, której nie do końca rozumię,
to muszę zapytać, aby wiedzieć co ma na myśli i ewentualnie na to
odpowiedzieć.
>Po prostu uważam, ze na gruncie przepisów PoRD kierujący ma prawo założyć,
>ze z wjazdu w ulicę jednokierunkową nikt nie wyjedzie.
Przede wszystkim ów "zakładający", zbliżając się do skrzyżowania ma
prawny obowiązek zachować szczególną ostrożność (gdzie i co to znaczy
podaje ustawa), co niejako przeczy jakiemukolwiek 'zakładaniu'. Dalej
musi przygotować się do ustąpienia pierwszeństwa nadjeżdżającemu z
prawej, a na samym końcu powinien dostrzeć na drodze poprzecznej, w
którą nie wjeżdża, stojący znak. Tak, jak już wcześniej napisałem,
gdyby ustawodawca, chciał ograniczyć obowiąek ustąpienia, to
wymieniłby, kiedy on nie dotyczy, ale NIE zrobił tego, dlatego
obowiązuje prawo takiej jak zapisano w art. 25 PoRD.
>To nasze poglądy są dość zbieżne.
Tylko, ze ja skupiłem się na odpowiedzi na pytanie i dotyczyło to winy
kierowcy, któremu policjant zaproponował mandat. Natomisat ty
napisałeś, ze 'opowiadam herezje'.
>Tu mogą być obydwaj winni, ale nie koniecznie muszą.
Natomisat w mojej ocenie ten, który nie ustąpił jest winien zawsze (bo
tak stanowią przepisy, które tu akut\rat są jednoznaczne i do których
niezastosowanie się nie może być usprawiedliwione niczym). Z kolei
wyjeżdżający z jednokierunkowej w pewnych wyjątkowych przypadkach [np.
brak znaku z drugiej strony, polecenie policjanta kierującego ruchem]
może być usprawiedliwiony, choć w 99% bedzie on winny.
Artur Golański
-
16. Data: 2004-06-09 17:52:33
Temat: Re: cofanie i ... buch
Od: "Robert Tomasik - praca" <r...@p...onet.pl>
Użytkownik "Artur Golanski" <A...@w...net.pl> napisał w wiadomości
news:p68ec0hs0resulqsh8v9cvtuu9517ko5v3@4ax.com...
> Przede wszystkim ów "zakładający", zbliżając się do skrzyżowania ma
> prawny obowiązek zachować szczególną ostrożność (gdzie i co to znaczy
> podaje ustawa), co niejako przeczy jakiemukolwiek 'zakładaniu'. Dalej
> musi przygotować się do ustąpienia pierwszeństwa nadjeżdżającemu z
> prawej, a na samym końcu powinien dostrzeć na drodze poprzecznej, w
> którą nie wjeżdża, stojący znak. Tak, jak już wcześniej napisałem,
> gdyby ustawodawca, chciał ograniczyć obowiąek ustąpienia, to
> wymieniłby, kiedy on nie dotyczy, ale NIE zrobił tego, dlatego
> obowiązuje prawo takiej jak zapisano w art. 25 PoRD.
W tym co piszesz jest wiele prawdy, ale ...
Po pierwsze gość dojeżdżając do skrzyżowania ulicą główną niekoniecznie musi
brać pod uwagę, że z podporządkowanej ktoś mu wyjedzie. No oczywiście, jeśli
ktoś jednak wyjedzie, to w miarę możliwości nie powinien celowo w niego
wjeżdżać. Po drugie stosując Twoją teorię, to by wychodziło, że na wlocie
ulicy jednokierunkowej należało by ustawiać znaki A-7 skierowany "pod prąd",
bo inaczej każdy łamiący zakaz wyjazdu z tej ulicy ma pierwszeństwo nad
przejeżdżającym ulicą "główną". A przyznasz - mam nadzieję - że koncepcja
ustawiania takich znaków jest poronionym pomysłem.
Moim zdaniem pojazd wyjeżdżający z ulicy pod prąd należało by uznać za
pojazd włączający się do ruchu, a zatem powinien on ustąpić pierwszeństwa
przejazdu wszystkim pojazdom znajdującym się w ruchu.
>
> >To nasze poglądy są dość zbieżne.
> Tylko, ze ja skupiłem się na odpowiedzi na pytanie i dotyczyło to winy
> kierowcy, któremu policjant zaproponował mandat. Natomisat ty
> napisałeś, ze 'opowiadam herezje'.
Bo nadal tak uważam.Napisałeś, że winny jest kolega pytającego. A ja uważam,
że nie. A jeśli już jest współwinny, to na pewno nie z tego powodu, że
tamten wyjeżdżał z prawej strony.
>
> >Tu mogą być obydwaj winni, ale nie koniecznie muszą.
> Natomisat w mojej ocenie ten, który nie ustąpił jest winien zawsze (bo
> tak stanowią przepisy, które tu akut\rat są jednoznaczne i do których
> niezastosowanie się nie może być usprawiedliwione niczym). Z kolei
> wyjeżdżający z jednokierunkowej w pewnych wyjątkowych przypadkach [np.
> brak znaku z drugiej strony, polecenie policjanta kierującego ruchem]
> może być usprawiedliwiony, choć w 99% bedzie on winny.
A to przypadki szczególne. Oczywiście błędne oznakowanie może spowodować, że
wyjeżdżający nie będzie ponosił winy. Ale tak, czy inaczej nie będzie jej
ponosił drugi uczestnik kolizji z tego powodu. No przecież on ocenia
sytuację na podstawie widocznych mu znaków i nie może wiedzieć, że na końcu
ulicy brakuje jakiegoś. Moim zdaniem może założyć, że jeśli widzi znak
"wjazd w ulicę jednokierunkową" , to z takiej ulicy nic nie wyjedzie. I
dokąd nie zobaczy, że jednak ktoś wyjeżdża, to może tak jechać, jakby
stamtąd nikt nie wyjeżdżał.
-
17. Data: 2004-06-10 08:03:27
Temat: Re: cofanie i ... buch
Od: Artur Golanski <A...@w...net.pl>
"Robert Tomasik - praca" <r...@p...onet.pl> napisał:
>W tym co piszesz jest wiele prawdy, ale ...
Ok. Dlatego krótko, na niektóre kwestie (bez nadmiernego rozwijania)
>Po pierwsze gość dojeżdżając do skrzyżowania ulicą główną niekoniecznie musi
>brać pod uwagę, że z podporządkowanej ktoś mu wyjedzie.
Zwłaczcza, iż żaden przepis go od tego NIE zwalnia, a dodatkowo ma
ustawowy obowiązek zachować szczególną ostarożność (ustawa dokładnie
precyzuje kiedy - tu, skrzyżowanie akutat tak).
>A przyznasz - mam nadzieję - że koncepcja
>ustawiania takich znaków jest poronionym pomysłem.
Przyznam i to także, że to twój pomysł (nie wpadłbym na to ;-))
>pojazd wyjeżdżający z ulicy pod prąd należało by uznać za
>pojazd włączający się do ruchu,
Już odpowiedziałem ustawa precyzuje KIEDY włącza się do ruchu.
TU nie włącza się, więc nie traktuję go jak...
>Bo nadal tak uważam.
Miłego samopooczucia ;-) Zwłaszcza po poprzedniej dyskusji nt. ronda i
kilku poprzednich, w tym o obowiązku rejestracji pojazdów (a na
marginesie wprowadzoną ją do 1 maja br, ale tylko dla wąskiego grona
pojazdów. Jakiego sprawdź sam - po co mam pisać herezje).
>Napisałeś, że winny jest kolega pytającego. A ja uważam,
>że nie. A jeśli już jest współwinny
I powyższe wyjaśnia wszystko :-D
Wspówinny, to dla ciebie niewinny; wspólwłaściciel to nie właściciel i
tak można dyskutować z tobą do ...... Nie dziękuję !
>No przecież on ocenia sytuację na podstawie widocznych mu znaków
Naaprawdę ? Robert, nie ocenia ? A kto od początku twierdzi, że on NIE
ustąpił pierwszeństwa, bo wiedział/ widzi stojący znak "droga
jednokierunkowa" ? To NIE jest ocena oznakowania ?
>Moim zdaniem może założyć, że jeśli widzi znak
>"wjazd w ulicę jednokierunkową" , to z takiej ulicy nic nie wyjedzie.
Masz kłopoty z logiką dowodzenia i oceny faktów. Każdy adwokat przed
sądem zapędzi się w kozi róg.
EOT wynikając z powyższego.
Artur Golański