eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › bezsilność wobec sprzedawcy
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 29

  • 21. Data: 2008-06-12 06:55:12
    Temat: Re: bezsilno?? wobec sprzedawcy
    Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "Marcin Debowski" <a...@I...ml1.net> napisał
    >>
    >> A to ciekawe, bo producent już na początku zastosował jakiś
    >> materiały,
    >> rozwiązania konstrukcyjne itp. o których sprzedawca nawet pojęcia
    >> nie
    >> ma a za jakość wyrobu jednak odpowiada.
    >
    > A nie godził się na to?

    To i na czynności serwisu "się godził" bo towar wydał z kartą
    gwarancyjną, której treść jest mu znana.


  • 22. Data: 2008-06-12 07:15:17
    Temat: Re: bezsilno?? wobec sprzedawcy
    Od: Marcin Debowski <a...@I...ml1.net>

    Dnia 12.06.2008 Alek <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl> napisał/a:
    > Jak spróbujesz załatwić taką sprawę przy wykorzystaniu tej
    > instytucji to odkryjesz jej bezcelowość :|

    Podzielisz się własnymi doświadczeniami?

    > Klient miesiąc czeka na wiatrówkę i "jest załamany" to ciekawe
    > jaki będzie stan jego ducha jeśli miesiącami będzie czekał na
    > kolejne czynności w sprawie.

    To przykre, że jest załamany, ale skoro załamuje się z powodu reklamacji
    wiatrówki to przy maksymum dobrej woli trudno to uznać za problem prawny.

    > A jeszcze dojdą koszty, możliwe że większe niż wartość tej
    > wiatrówki, wnik procesu zawsze jest niepewny, czas trwania
    > nigdy nie określony itp.

    No zycie. Jakoś to trzeba było wywazyć aby nie krzywdzić zbytnio ani
    klientów ani sprzedawców.

    --
    Marcin


  • 23. Data: 2008-06-12 07:21:22
    Temat: Re: bezsilno?? wobec sprzedawcy
    Od: Marcin Debowski <a...@I...ml1.net>

    Dnia 12.06.2008 Alek <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl> napisał/a:
    > Użytkownik "Marcin Debowski" <a...@I...ml1.net> napisał
    >>>
    >>> A to ciekawe, bo producent już na początku zastosował jakiś
    >>> materiały,
    >>> rozwiązania konstrukcyjne itp. o których sprzedawca nawet pojęcia
    >>> nie
    >>> ma a za jakość wyrobu jednak odpowiada.
    >> A nie godził się na to?
    > To i na czynności serwisu "się godził" bo towar wydał z kartą
    > gwarancyjną, której treść jest mu znana.

    Godził się na skutki określonego stanu prawnego, który obliguje go do
    usunięcia wad istniejących w chwili wydania towaru. Jak serwis wymienił
    jakąś część to już nie jest to ta część którą sprzedawca sprzedał więc
    rzeczona ustawa go w tym zakresie nie dotyczy.

    --
    Marcin


  • 24. Data: 2008-06-12 07:41:05
    Temat: Re: bezsilno?? wobec sprzedawcy
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Thu, 12 Jun 2008, Waldemar Fraś wrote:

    > Robert Tomasik pisze:
    >> Użytkownik "Kazimierski" <@news@wp.pl> napisał
    >>
    >>> A w czym on niezgodny z umowa? Tym, ze sie zepsul?
    >>
    >> Nie, tym, że nie strzela, a sprzedawca zapewniał, że będzie.
    [...]
    > Ale z drugiej strony jaka niezgodność. Sprzedawca zapewniał, że strzela

    ...a ustawodawca zapewnił ustawą że ma strzelać jeszcze przez dwa lata.

    > i strzelał do czasu aż nie przestał z powodu popsucia

    I w kwestii popsucia to ustawodawca zapisał wymóg, że "ma dalej strzelać
    tak jak oczekiwano przy zakupie", przez 2 lata :)
    Zgodność z umową dotyczy zgodności z umową *zgodną ze stanem prawnym*.
    Elementy niezgodne z prawem się z niej wyklucza (jak np. zastrzeżono,
    że w razie awarii klient sam się zastrzeli to ten zapis jest nieważny)
    a elementy wymagane przez prawo dopisuje się 'z urzędu'.
    W ten sposób ustna umowa zawarta w momencie sprzedaży "ta wiatrówka
    będzie strzelać" z mocy ustawy uzupełniona jest słowami "...co najmniej
    przez dwa lata".
    Z zastrzeżeniem oczywiście "...ale jeśli klient przyjdzie później niż
    za pół roku (od zakupu) to musi wykazać, że to nie on ją popsuł".

    pzdr, Gotfryd


  • 25. Data: 2008-06-12 15:58:56
    Temat: Re: bezsilno?? wobec sprzedawcy
    Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "Marcin Debowski" <a...@I...ml1.net> napisał
    >>
    >> Jak spróbujesz załatwić taką sprawę przy wykorzystaniu tej
    >> instytucji to odkryjesz jej bezcelowość :|
    >
    > Podzielisz się własnymi doświadczeniami?

    Nie masz własnych? Nie wiesz ile może trwać dochodzenie swego przed
    sądem?

    >> Klient miesiąc czeka na wiatrówkę i "jest załamany" to ciekawe
    >> jaki będzie stan jego ducha jeśli miesiącami będzie czekał na
    >> kolejne czynności w sprawie.
    >
    > To przykre, że jest załamany, ale skoro załamuje się z powodu
    > reklamacji wiatrówki to przy maksymum dobrej woli trudno to
    > uznać za problem prawny.

    Zgoda.


  • 26. Data: 2008-06-12 15:59:52
    Temat: Re: bezsilno?? wobec sprzedawcy
    Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "Marcin Debowski" <a...@I...ml1.net> napisał
    >
    > Godził się na skutki określonego stanu prawnego, który obliguje go
    > do
    > usunięcia wad istniejących w chwili wydania towaru. Jak serwis
    > wymienił
    > jakąś część to już nie jest to ta część którą sprzedawca sprzedał
    > więc
    > rzeczona ustawa go w tym zakresie nie dotyczy.

    IMO bardzo naciągane.


  • 27. Data: 2008-06-12 19:13:46
    Temat: Re: bezsilno?? wobec sprzedawcy
    Od: Andrzej Kubiak <n...@i...invalid>

    Dnia Thu, 12 Jun 2008 09:41:05 +0200, Gotfryd Smolik news napisał(a):

    > ...a ustawodawca zapewnił ustawą że ma strzelać jeszcze przez dwa lata.

    Mógłbyś podać podstawę prawną? Bo ja wyczytałem w ustawie, że ma strzelać w
    momencie wydania rzeczy, a jeśli strzelać przestanie w ciągu pół roku, to
    nie strzelała od początku :) I chętnie się dokształcę, jeśli jest inaczej.

    AK


  • 28. Data: 2008-06-12 19:30:01
    Temat: Re: bezsilno?? wobec sprzedawcy
    Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "Andrzej Kubiak" <n...@i...invalid> napisał
    >
    > Bo ja wyczytałem w ustawie, że ma strzelać w momencie wydania
    > rzeczy, a jeśli strzelać przestanie w ciągu pół roku, to
    > nie strzelała od początku :)

    A osoby zastrzelone z tej broni w tym czasie uważa się za żywe ;))


  • 29. Data: 2008-06-13 08:02:25
    Temat: Re: bezsilno?? wobec sprzedawcy
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Thu, 12 Jun 2008, Andrzej Kubiak wrote:

    > Dnia Thu, 12 Jun 2008 09:41:05 +0200, Gotfryd Smolik news napisał(a):
    >
    >> ...a ustawodawca zapewnił ustawą że ma strzelać jeszcze przez dwa lata.
    >
    > Mógłbyś podać podstawę prawną? Bo ja wyczytałem w ustawie, że ma strzelać
    > w momencie wydania rzeczy,

    Dobra, dobra.
    Potem wszyscy się dziwią, że przepisy napisane są tak zaplątanym
    językiem, że nikt tego nie czyta :]
    Wychodzi, że posty też trzeba tak napisać, zastrzegając w każdym
    zdaniu każde wyobrażalne i niewyobrażalne możliwości interpretacji :]

    OK, mea culpa, poprawiam:

    "Ustawodawca zapewnił ustawą, że ma strzelać jeszcze przez dwa lata,
    o ile z żadnych przesłanek ani dowodów nie wynika, że umowa przewidywała
    że następstwem normalnego użytkowania lub nieużytkowania rzeczy jest
    iż przestanie strzelać w czasie krótszym".

    Faktycznie, jeśli np. na tuszu od drukarki jest zastrzeżenie, że
    po rozpakowaniu należy co najmniej raz na trzy dni wydrukować pół
    strony tekstu, to niezgodnością z umową będzie niewydrukowanie
    (i klient z pretensjami że przestało drukować może się wypchać).
    Ale zakłada się, że NORMALNYM oczekiwaniem kupującego jest działanie
    również *po* zakupie, a "zgodność w momencie wydania" jest do przeczytania
    dość prosto: *w momencie wydania towaru* jest on w takim stanie,
    że *będzie działał*.
    Klient oczywiście może sobie domniemywać, że bezterminowo :P, ale
    na to potrzebowałby zapewnienia sprzedawcy.

    Natomiast przepis nie obejmuje takich przypadków, kiedy *z taką
    umową* towar przestanie być zgodny *po wydaniu* w wyniku tego, że
    klient postanowił sprawdzić, jak zakupiony towar sprawuje się
    po przejechaniu go walcem drogowym :)
    Zapis, że "zgodność" dotyczy momentu wydania jak najbardziej chroni
    sprzedawcę. Przed użytkowaniem (przez kupującego) towaru w sposób
    niezgodny z przeznaczeniem tego towaru, instrukcją i innymi
    zasadami umowy (jak przylezie ktoś z reklamacją że rozłażą mu się
    po tygodniu łażenia w nich buty produkowane dla nieboszczyków do trumny,
    to oczywiście należy klienta wywalić za drzwi - CHYBA, że sprzedawca
    zapewnił że łazić też w nich można :>).
    Ale nie pozwala domniemywać, że umowa przewidywała iż normalnym
    oczekiwaniem klienta jest iż towar się zepsuje!

    > a jeśli strzelać przestanie w ciągu pół roku, to
    > nie strzelała od początku :)

    Nie.
    Oczekujesz, że kupujący nabywa towar z założeniem "dziś działa a jutro
    ma pełne prawo przestać", sprzedawca go zapewnia (że przestanie
    działać) i klient się na to godzi :>
    A w tym jest nieprawda: klient się *nie godzi* żeby nie działało.
    A przynajmniej wydaje się to tak mało prawdopodobne, że bez pisemnego
    wsparcia sam bym w taką tezę nie uwierzył :)

    Ale jak coś się przytrafi to pech - zepsucie się jest *niezgodne*
    z umową sprzedaży, ustawa reguluje co robić w takim przypadku,
    a ściślej - z urzędu daje "mocną" ochronę konsumentowi.
    Uprzedzając potencjalne zarzuty: jak przechodzisz przez jezdnię
    na zielonym świetle po pasach, to też nie godzisz się żeby ktoś
    skręcający z lewej Cię rozjechał.
    Ale to się zdarza, jak najbardziej bez woli przechodnia i bez
    zamiaru kierowcy (do rozjechania, zamiar złamania przepisu
    może nawet być).
    Prawo musi przewidywać, co robić w takim przypadku, kiedy nikt
    NIE chciał danego zdarzenia, do zdarzenia jednak doszło
    (i dochodzi również, że powinno - i przewiduje w tym przypadku
    - regulować zachowanie również MIMO istnienia ew. umowy
    co do postępowania, niezgodnej z oczekiwaniem *ustawodawcy*).


    Pytałeś co jest podstawą domniemania, że klient oczekuje, że kupowany
    towar JEDNAK będzie działał, a nie że będzie niedziałał?
    Jak na mój gust - art. 56 Kodeksu Cywilnego.
    Tu lezy (KC) na przykład:
    http://prawo-nieruchomosci.krn.pl/Kodeks-cywilny-1_2
    _117.html

    I nie wierz populistom twierdzącym iż ustawa "konsumencka" uchyla
    Kodeks Cywilny w zakresie zakupu "konsumenckiego" bo to nieprawda,
    jasno zapisano iż nie stosuje się *konkretnych przepisów*.


    Czy takie objaśnienie może być? ;)

    pzdr, Gotfryd

strony : 1 . 2 . [ 3 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1