eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoZniszczenie drogi gruntowej
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 13

  • 1. Data: 2008-01-21 07:32:07
    Temat: Re: Zniszczenie drogi gruntowej
    Od: Jacek_P <Z...@c...edu.pl>

    moniq <k...@g...pl> napisal:
    [ ciach ]

    Sasiad nie jest dla ciebie strona, bo ma wobec ciebie
    tylek kryty papierem z UM. Skieruj do UM pismo na dziennik
    podawczy z potwierdzeniem na kopii wzywajace urzad
    do przeprowadzenia naprawy jedynej drogi dojazdowej
    zniszczonej w zwiazku z pracami na ktore urzad wydal zgode.
    --
    Pozdrawiam,

    Jacek


  • 2. Data: 2008-01-21 07:35:09
    Temat: Zniszczenie drogi gruntowej
    Od: "moniq" <k...@g...pl>

    Witam,
    Jestem załamana...
    W zeszłym tygodniu mojemu sąsiadowi zachciało się zakładać wodę, w związku z
    czym na GLINIASTY rozmoknięty grunt wjechała ok. 5t koparka. Nietrudno sobie
    wyobrazić jak to wygląda po 3dniowych opadach. To jedyny dojazd jaki mamy w
    związku z czym "oszczędzaliśmy go maksymalnie. Przy takiej jak dziś pogodzie
    stawialiśmy auto na początku drogi.
    Nadmieniam, że sąsiad mógł to "spokojnie" zrobić w wakacje lub jesienią -
    wolał się ogrodzić z 3 stron, ale to już jego sprawa.
    Niestety koparka "nawijając" zniszczyła totalnie również ten odcinek. Na płyty
    nie ma szans do kwietnia (o czym szanowny sąsiad doskonale wiedział).
    Jestetem załamana, bo muszę maszerować kilka razy dziennie z 1,5 rocznym
    dzieckiem po zamokniętym polu zapadjąc się po kostki w błocie.
    Nie mam bladego pojęcia jak odbiorą ode mnie śmieci czy nie daj Boziu dojedzie
    karetka (jak miało to miejsce w zeszłym tygodniu).

    Pytanie:
    Co w tej sprawie mogę zrobić. Nie zależy mi na zrobieniu problemu sąsiadowi, a
    jedynie na jak najszybszej naprawie drogi (ok. 50m) do stanu jaki był przed
    pracami.
    Właścicielem drogi jest miasto i to ono (z tego co pokazywał mi sąsiad) wydało
    decyzję o możliwości prowadzenia prac w tych dniach.
    Prace prowadzone były w związku z przyłączem wodociągowym (chyba nie do końca
    legalnie), ale wodociągi raczej drogi mi nie naprawią...
    Rozmawawiałam z nim 2 razy kiedy prace były prowadzone - obiecał, że naprawi.
    Sąsiad uważa, że zepchnięcie łyżką koparki świeżej gliny w niektóre miejsca po
    koleinach koparki załatwia sprawę. Poza tym ma dokumenty ...
    On dojeżdżać nie musi...

    Obecnie nie ma możliwości nawet przejścia po tym błocie. Są koleiny po koparce
    po 20-30cm. Nieosłonięte studzienki...

    Jestem załamana mieszkam w 50 tys mieście w takich warunkach...
    Proszę dajcie znać jakie kroki mogę podjąć, aby szybko załatwić tę sprawę...i
    może w jakiś sposób "nakłonić" sąsiada do naprawy tego co zniszczył.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 3. Data: 2008-01-21 08:10:27
    Temat: Re: Zniszczenie drogi gruntowej
    Od: "Nieustraszony Lowca Trolli" <l...@o...eu>

    > Sasiad nie jest dla ciebie strona, bo ma wobec ciebie
    > tylek kryty papierem z UM. Skieruj do UM pismo na dziennik

    To co można zrobić na szybko to kupić samochód z dużym prześwitem.
    Miałem podobne problemy, ale kupiłem SUBARU OUTBACK i jest OK

    jk



  • 4. Data: 2008-01-21 08:13:13
    Temat: Re: Zniszczenie drogi gruntowej
    Od: "dexth" <d...@o...pl>


    Użytkownik "Nieustraszony Lowca Trolli" <l...@o...eu>
    napisał w wiadomości news:fn1k1n$m9u$1@news.onet.pl...
    >> Sasiad nie jest dla ciebie strona, bo ma wobec ciebie
    >> tylek kryty papierem z UM. Skieruj do UM pismo na dziennik
    >
    > To co można zrobić na szybko to kupić samochód z dużym prześwitem.
    > Miałem podobne problemy, ale kupiłem SUBARU OUTBACK i jest OK

    Lepiej helikopter. Jestes niezalezny nawet jak ktos Ci ta droge 5-cio tonowa
    koparka zastawi.

    pozdr dexth



  • 5. Data: 2008-01-21 08:41:04
    Temat: Re: Zniszczenie drogi gruntowej
    Od: "Monika Kowalik" <k...@g...SKASUJ-TO.pl>

    no niestety nie mam na auto terenowe poza tym brak na mojej posesji lądowiska
    dla helikoptera...;-)

    Tak na prawdę wcale nie jest mi do śmiechu.
    Czy tylko pismo jest w stanie coś "zdziałać". To przecież co najmniej 2
    tygodnie oczekiwania na odpowiedź..., która nie koniecznie będzie dla mnie
    satysfakcjonująca...

    Może można do kogoś uderzyć w tej sytuacji?
    Czy rzeczywiście urzędnik zawsze może wydać takie pozwolenie wiedząc, że są
    kiepskie warunki atmosferyczne, a droga w fatalnym stanie.

    Dodatkowo jest to dla mnie bulwersujące, bo tydzień temu byliśmy na spotkaniu
    z władzami miasta dot. inwestycji drogowych na osiedlu. Władze wiedziały iż
    przejazd był fatalny i ułożenie płyt (na razie ich nie ma) jest sprawą
    priorytetową...

    Może jeszcze mi coś podpowiecie.
    A wodociągi mogą zmusić jakoś inwestra do naprawy drogi...

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 6. Data: 2008-01-21 15:43:54
    Temat: Re: Zniszczenie drogi gruntowej
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Monika Kowalik pisze:

    > Może jeszcze mi coś podpowiecie.
    > A wodociągi mogą zmusić jakoś inwestra do naprawy drogi...

    Chyba sobie żartujesz...


  • 7. Data: 2008-01-21 16:00:03
    Temat: Re: Zniszczenie drogi gruntowej
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    moniq pisze:
    > Witam,
    > Jestem załamana...
    > W zeszłym tygodniu mojemu sąsiadowi zachciało się zakładać wodę, w związku z

    Zachciało? A to burżuj jeden, takie luksusy sobie instaluje...

    [ciach]

    > Nadmieniam, że sąsiad mógł to "spokojnie" zrobić w wakacje lub jesienią -
    > wolał się ogrodzić z 3 stron, ale to już jego sprawa.
    > Niestety koparka "nawijając" zniszczyła totalnie również ten odcinek. Na płyty
    > nie ma szans do kwietnia (o czym szanowny sąsiad doskonale wiedział).

    Które wakacje? Poprzednie? Też by mogło zostać rozjeżdżone. Następne? To
    byś zrzędziła, że płyty zniszczył.

    > Jestetem załamana, bo muszę maszerować kilka razy dziennie z 1,5 rocznym
    > dzieckiem po zamokniętym polu zapadjąc się po kostki w błocie.
    > Nie mam bladego pojęcia jak odbiorą ode mnie śmieci czy nie daj Boziu dojedzie
    > karetka (jak miało to miejsce w zeszłym tygodniu).

    Ty się ciesz, że nie jesteś w trakcie budowy :)

    Też mam taki fajny dojazd i gruszka z betonem mało co się nie przewróciła :)

    > Pytanie:
    > Co w tej sprawie mogę zrobić. Nie zależy mi na zrobieniu problemu sąsiadowi, a
    > jedynie na jak najszybszej naprawie drogi (ok. 50m) do stanu jaki był przed
    > pracami.

    Jak to sobie wyobrażasz? Jak przyjedzie teraz np. spychacz, i tak swoimi
    kołami zrobi nowe koleiny.

    > Właścicielem drogi jest miasto i to ono (z tego co pokazywał mi sąsiad) wydało
    > decyzję o możliwości prowadzenia prac w tych dniach.
    > Prace prowadzone były w związku z przyłączem wodociągowym (chyba nie do końca
    > legalnie),

    Chyba popełniasz przestępstwo popularnie określane mianem pomówienia.

    > ale wodociągi raczej drogi mi nie naprawią...

    Tobie nie. Ale jeśli to te 'wodociągi' wykonywały prace, a nie odrębna
    firma, to powinny miastu przywrócić poprzedni stan drogi.

    > Rozmawawiałam z nim 2 razy kiedy prace były prowadzone - obiecał, że naprawi.

    Masz to na piśmie? ;)

    > Sąsiad uważa, że zepchnięcie łyżką koparki świeżej gliny w niektóre miejsca po
    > koleinach koparki załatwia sprawę. Poza tym ma dokumenty ...

    Heh... Do chwili, kiedy ktoś spróbuje po tym przejechać.

    > On dojeżdżać nie musi...
    >
    > Obecnie nie ma możliwości nawet przejścia po tym błocie. Są koleiny po koparce
    > po 20-30cm. Nieosłonięte studzienki...

    Jak to "nieosłonięte"?

    > Jestem załamana mieszkam w 50 tys mieście w takich warunkach...
    > Proszę dajcie znać jakie kroki mogę podjąć, aby szybko załatwić tę sprawę...i

    Szybko? No to zostaje ci wyłożyć pieniądze na zrobienie porządnej drogi.
    A potem liczyć na to, że właściciel (miasto/gmina) łaskawie to zrefinansuje.

    > może w jakiś sposób "nakłonić" sąsiada do naprawy tego co zniszczył.

    Ty nie masz nic do sąsiada. Skoro właścicielem drogi jest miasto -
    miasto jest odpowiedzialne za właściwy jej stan. Nękaj władze
    samorządowe, żeby coś zrobiły. To ewentualnie miasto może domagać się
    czegokolwiek od kogoś, kto drogę rozkopał.

    ALE

    Niestety przy obecnej pogodzie przywrócenie stanu poprzedniego jest
    fizycznie niezbyt niemożliwe. Jak pisałem - jak coś przyjedzie wyrównać
    teren, to samo porobi nowe dziury.

    Sugerowałbym domagać się od gminy, żeby nawieźli żwir albo inny gruz.
    Nie ma w okolicy jakiejś budowy czy rozbiórki?

    Albo poczekaj na płyty.


  • 8. Data: 2008-01-21 21:20:33
    Temat: Re: Zniszczenie drogi gruntowej
    Od: "moniq" <k...@g...SKASUJ-TO.pl>

    Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał(a):

    > Zachciało? A to burżuj jeden, takie luksusy sobie instaluje...
    >
    ..w styczniu, przy roztopach i 3 dniowym opadzie - jest coś takiego jak
    prognoza pogody...

    > Które wakacje? Poprzednie? Też by mogło zostać rozjeżdżone. Następne? To
    > byś zrzędziła, że płyty zniszczył.

    Aż taką zrzędą nie jestem ;-).
    Akurat w wakacje była robiona kanalizacja. Jesienią (do czego go gorąco
    namawialiśmy) również były korzystne warunki pogodowe. Zdaję sobie sprawę, że
    woda na budowie jest niezbędna. Sami użyczaliśmy mu wody, ale do momentu kiedy
    nie nastały temperatury poniżej 0 w ciągu dnia (o takich warunkach został
    uprzedzony w wakacje). Dla mnie pozamarzane rury wiążą się z wymianą
    instalacji, której refundacji sąsiad w żadnym razie się nie powziął. W każdym
    razie nie byłoby problemu z użyczaniem wody na powyższych warunkach.
    Sądzę, że już w pod koniec marca (może wcześniej) należałoby się spodziewać
    rozsądnych warunków pogodowych, które pozwoliłyby na takie prace.
    >

    > Ty się ciesz, że nie jesteś w trakcie budowy :)
    No akurat nie znam zbyt wielu ludzi, którzy zimą prowadzą prace ziemne na
    budowie...
    Poza tym zdaje się, że budowę zawsze można przerwać na jakiś czas. A żyć -
    dojeżdżać do pracy, sklepu, kościoła po prostu wyjść z domu trzeba raz na
    jakiś czas...
    >
    > Też mam taki fajny dojazd i gruszka z betonem mało co się nie przewróciła :)
    Ja też miałam budowę i to rok temu - tyle, że nie zapraszałam gruszki z
    betonem w taką pogodę. Poza tym nawet śmieciarkę "zapraszam" jak droga choć
    trochę "obeschnie".


    > Jak to sobie wyobrażasz? Jak przyjedzie teraz np. spychacz, i tak swoimi
    > kołami zrobi nowe koleiny.

    Podobno są takie urządzenia jak wyrównywarki, oczywiście po obsuszeniu gruntu,
    poza tym właśnie jakiś gruz żwirek...
    >
    > Chyba popełniasz przestępstwo popularnie określane mianem pomówienia.

    oj nie wydaje mi się. o ile się orientuję spacer do MPWiK mógłby poskutkować
    sporą karą dla mojego sąsiada (ok. 5 tys) + sporymi problemami w pracy dla
    paru osób. Ale na tym akurat mi nie zależy...

    >
    > Tobie nie. Ale jeśli to te 'wodociągi' wykonywały prace, a nie odrębna
    > firma, to powinny miastu przywrócić poprzedni stan drogi.

    To właśnie wodociągi, albo raczej pracownicy wodociągów wykonywali te prace,
    zdaje się, że była to kolokwialnie mówiąc "lewizna" tychże pracowników nie do
    końca zgodna z warunkami przyłącza (właściwie nie zgodna...)

    > > Rozmawawiałam z nim 2 razy kiedy prace były prowadzone - obiecał, że naprawi.
    >
    > Masz to na piśmie? ;)

    Jest coś takiego jak stosunki dobrosąsiedzkie ;-).
    Przynajmniej tak mi się do niedawna wydawało...


    >
    > Heh... Do chwili, kiedy ktoś spróbuje po tym przejechać.

    Sądzę, że długo odważny się nie znajdzie, chyba że nie uważny. Zaprosiliśmy
    już urzędników z UM..., ale obawiam się, ze raczej nie przyjmą zaproszenia ;-)


    >
    > Jak to "nieosłonięte"?
    To było nie precyzyjne - wystające na 15-20 cm i nie oznaczone w żaden sposób


    > Szybko? No to zostaje ci wyłożyć pieniądze na zrobienie porządnej drogi.
    > A potem liczyć na to, że właściciel (miasto/gmina) łaskawie to zrefinansuje.

    Akurat nie po to pisałam na grupę - tego typu rozwiązania są mi znane ;-)

    > > może w jakiś sposób "nakłonić" sąsiada do naprawy tego co zniszczył.
    >
    > Ty nie masz nic do sąsiada. Skoro właścicielem drogi jest miasto -
    > miasto jest odpowiedzialne za właściwy jej stan. Nękaj władze
    > samorządowe, żeby coś zrobiły. To ewentualnie miasto może domagać się
    > czegokolwiek od kogoś, kto drogę rozkopał.
    >
    > ALE
    >
    > Niestety przy obecnej pogodzie przywrócenie stanu poprzedniego jest
    > fizycznie niezbyt niemożliwe. Jak pisałem - jak coś przyjedzie wyrównać
    > teren, to samo porobi nowe dziury.
    >
    > Sugerowałbym domagać się od gminy, żeby nawieźli żwir albo inny gruz.
    > Nie ma w okolicy jakiejś budowy czy rozbiórki?
    >

    Jest mnóstwo budów jak wszędzie. O rozbiórkę raczej trudno. A tak właściwie to
    i tak przecież nie mam prawa sama wysypywać gruzu na gminny grunt... Tu
    przesadziłam, bo zapewne byliby wdzieczni gdybym sprawę załatwiła we własnym
    zakresie.

    > Albo poczekaj na płyty.

    Dzięki - siedz w domu i szydełkuj do kwietnia albo i dłużej ;-). Co z karetką
    dla nieprzytomnego dziecka? - helikopterów nie ma pogotowie w moim mieście
    ..poza tym i tak nie miałby gdzie wylądować :'(


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 9. Data: 2008-01-22 06:42:21
    Temat: Re: Zniszczenie drogi gruntowej
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    moniq pisze:

    >> Zachciało? A to burżuj jeden, takie luksusy sobie instaluje...
    >>
    > ..w styczniu, przy roztopach i 3 dniowym opadzie - jest coś takiego jak
    > prognoza pogody...

    Jakby nie było odwilży, to by nie mogli się przekopać. A jakby nie było
    zimy, to też mogłaby być ulewa. I takie same skutki.

    Prognoza fajna rzecz, ale wykonawca przyjeżdża wtedy, kiedy ma wolny termin.

    >> Które wakacje? Poprzednie? Też by mogło zostać rozjeżdżone. Następne? To
    >> byś zrzędziła, że płyty zniszczył.
    >
    > Aż taką zrzędą nie jestem ;-).
    > Akurat w wakacje była robiona kanalizacja. Jesienią (do czego go gorąco
    > namawialiśmy) również były korzystne warunki pogodowe. Zdaję sobie sprawę, że

    "Korzystne"? Zdefiniuj.

    Bo u mnie akurat jesienią robili kanalizację - bagienko się zrobiło
    takie, że sąsiad utopił samochód (inny sąsiad ciągnikiem go wyciągał).

    [ciach]

    > Sądzę, że już w pod koniec marca (może wcześniej) należałoby się spodziewać
    > rozsądnych warunków pogodowych, które pozwoliłyby na takie prace.

    Rozsądnych? Znaczy się jakich? Suszy? ;)

    >> Ty się ciesz, że nie jesteś w trakcie budowy :)
    > No akurat nie znam zbyt wielu ludzi, którzy zimą prowadzą prace ziemne na
    > budowie...

    Wszystko zależy od temperatury.

    > Poza tym zdaje się, że budowę zawsze można przerwać na jakiś czas. A żyć -

    Pewnie, że można. Można też zmienić samochód na terenowy. Jedno i drugie
    kosztuje.

    > dojeżdżać do pracy, sklepu, kościoła po prostu wyjść z domu trzeba raz na
    > jakiś czas...
    >> Też mam taki fajny dojazd i gruszka z betonem mało co się nie przewróciła :)
    > Ja też miałam budowę i to rok temu - tyle, że nie zapraszałam gruszki z
    > betonem w taką pogodę.

    Jaką pogodę? Od tygodnia nie padało... Tylko że wcześniej padało
    intensywnie. I się zrobiło grząsko, zwłaszcza że grunt "wzruszony" przez
    kanalizację (której na moim odcinku też nie robili w trakcie deszczu).

    > Poza tym nawet śmieciarkę "zapraszam" jak droga choć
    > trochę "obeschnie".

    I w razie kłopotliwej pogody bujasz się ze śmieciami przez dwa-trzy
    miesiące?

    >> Jak to sobie wyobrażasz? Jak przyjedzie teraz np. spychacz, i tak swoimi
    >> kołami zrobi nowe koleiny.
    >
    > Podobno są takie urządzenia jak wyrównywarki, oczywiście po obsuszeniu gruntu,

    Lewitujące może?

    > poza tym właśnie jakiś gruz żwirek...

    To już nie jest przywrócenie poprzedniego stanu ale ulepszenie. Kto funduje?

    >> Chyba popełniasz przestępstwo popularnie określane mianem pomówienia.
    >
    > oj nie wydaje mi się. o ile się orientuję spacer do MPWiK mógłby poskutkować
    > sporą karą dla mojego sąsiada (ok. 5 tys) + sporymi problemami w pracy dla
    > paru osób. Ale na tym akurat mi nie zależy...

    Póki nie masz w ręku żadnych dowodów - popełniasz pomówienie.

    >> Tobie nie. Ale jeśli to te 'wodociągi' wykonywały prace, a nie odrębna
    >> firma, to powinny miastu przywrócić poprzedni stan drogi.
    >
    > To właśnie wodociągi, albo raczej pracownicy wodociągów wykonywali te prace,
    > zdaje się, że była to kolokwialnie mówiąc "lewizna" tychże pracowników nie do
    > końca zgodna z warunkami przyłącza (właściwie nie zgodna...)

    I znowu pomówienie.

    Albo zdobądź dowody i doprowadź do ukarania tych "zbrodniarzy", albo
    przestań plotkować. Pomijam taki detal, że legalność robót nie zmienia
    ich konsekwencji dla drogi...

    Poza tym coś kręcisz w zeznaniach, bo wcześniej wspominałaś, że papierki
    miał.

    >>> Rozmawawiałam z nim 2 razy kiedy prace były prowadzone - obiecał, że naprawi.
    >> Masz to na piśmie? ;)
    >
    > Jest coś takiego jak stosunki dobrosąsiedzkie ;-).
    > Przynajmniej tak mi się do niedawna wydawało...

    Skoro roboty w drodze gminnej wykonywał niezależny od sąsiada wykonawca,
    to on nie jest stroną w tej całej sprawie.

    >> Heh... Do chwili, kiedy ktoś spróbuje po tym przejechać.
    >
    > Sądzę, że długo odważny się nie znajdzie, chyba że nie uważny. Zaprosiliśmy
    > już urzędników z UM..., ale obawiam się, ze raczej nie przyjmą zaproszenia ;-)
    >
    >
    >> Jak to "nieosłonięte"?
    > To było nie precyzyjne - wystające na 15-20 cm i nie oznaczone w żaden sposób

    Niby jak mają być oznaczone? Tabliczką, żeby tabliczka blokowała przejazd?

    A wystawać nieco musi, żeby nie zostało zasypane. Tylko pewnie trochę
    się ziemia wokół ubiła i wystaje więcej, jak powinno...

    >> Szybko? No to zostaje ci wyłożyć pieniądze na zrobienie porządnej drogi.
    >> A potem liczyć na to, że właściciel (miasto/gmina) łaskawie to zrefinansuje.
    >
    > Akurat nie po to pisałam na grupę - tego typu rozwiązania są mi znane ;-)

    A czego oczekiwałaś? To jedyne szybkie i legalne rozwiązanie.

    Poza tym możesz tylko molestować właściciela drogi. Najlepiej pisemne
    oraz grupowo.

    [ciach]

    >> Sugerowałbym domagać się od gminy, żeby nawieźli żwir albo inny gruz.
    >> Nie ma w okolicy jakiejś budowy czy rozbiórki?
    >>
    >
    > Jest mnóstwo budów jak wszędzie. O rozbiórkę raczej trudno. A tak właściwie to
    > i tak przecież nie mam prawa sama wysypywać gruzu na gminny grunt... Tu
    > przesadziłam, bo zapewne byliby wdzieczni gdybym sprawę załatwiła we własnym
    > zakresie.

    Swoją drogą: sama? Nikt inny nie jest zainteresowany drogą?

    >> Albo poczekaj na płyty.
    >
    > Dzięki - siedz w domu i szydełkuj do kwietnia albo i dłużej ;-). Co z karetką
    > dla nieprzytomnego dziecka? - helikopterów nie ma pogotowie w moim mieście
    > ..poza tym i tak nie miałby gdzie wylądować :'(

    Bez taniej demagogii - bardzo proszę.

    Ile to dziecko waży? 200kg?

    Nie przeniosą na noszach przez te kłopotliwe 50 metrów?


  • 10. Data: 2008-01-22 13:22:03
    Temat: Re: Zniszczenie drogi gruntowej
    Od: "Monika Kowalik" <k...@g...SKASUJ-TO.pl>

    Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał(a):
    >
    > Bez taniej demagogii - bardzo proszę.

    Jedynie z tym mogę się zgodzić, jeśli chodzi o Twoje porady...

    Wypraszam sobie oskarżanie mnie o pomówienie, ponieważ w żaden sposób nie
    oczerniłam mojego sąsiada - pisałam o swoich domysłach (z solidnymi
    podstawami), których raczej sprawdzać nie mam zamiaru, bo to wiązałoby się ze
    sporymi problemami dla jego osoby. Mogę mu to bez skrupułów powiedzieć prosto
    w oczy i jak chce może iść do sądu. To jednak nie zmienia mojej sytuacji.

    Andrzeju, jak mniemam z Twoich wypowiedzi prawnikiem nie jesteś, a Twoja
    wiedza prawnicza również jest wątła.
    Nie chcę zaśmiecać forum i polemizować z Tobą, bo zupełnie nic z Tego nie wynika.

    Jak napisałam wyżej będę wdzięczna za konkretne porady, na których można by
    się oprzeć interweniując w UM - o ile coś jeszcze można zrobić.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1