eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Znalazł się pieszy!
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 541

  • 271. Data: 2023-09-03 22:20:48
    Temat: Re: Znalazł się pieszy!
    Od: Kviat <k...@n...dla.spamu.pl>

    W dniu 03.09.2023 o 17:00, Robert Tomasik pisze:
    > W dniu 03.09.2023 o 10:15, Shrek pisze:
    >
    >>> Skąd Ty takie powiązania logiczne czerpiesz? To, że kierujący nie
    >>> powinien jechać pod wpływem, to jest oczywiste. Gdyby przeżył, pewnie
    >>> by kilka lat odsiadki bezwarunkowej dostał za zabicie pieszego lub
    >>> kolegów. Natomiast co to ma wspólnego z tym, czy pieszy spowodował
    >>> wypadek, czy nie? Miałoby, gdybyśmy wykazali, że trzeźwy jadący
    >>> prawidłowo mógł uniknąć wypadku (ominąć, wyhamować), a to, ze mu się
    >>> reakcja z 1 do przykładowo 2 sekund wydłużyła, spowodowało, że się
    >>> nie dało.
    >> Widzę, że kierownik podróżwał w czasie, bo nim miotało jak szatan
    >> przed tym ja kpieszgo dostrzegł:P
    >>
    > Skąd wiesz, z jakiej on odległości tego pieszego dostrzegł? Pusta
    > oświetlona ulica. Idącego lewym pasem mógł dostrzec w zasadzie
    > teoretycznie od 2 sekundy linkowanego tu filmu - o ile krzaki mu nie
    > przesłaniały. W ciągu 7 sekund mógł spokojnie przejechać ~200 metrów.
    > Powiedzmy 2 sekundy na reakcję, a zatem wszystko to, co 150 metrów przed
    > skrzyżowaniem się stało mógł spowodować pieszy.

    Twierdzisz, że skoro kierowca zauważył pieszego 150 metrów wcześniej i
    ten kierowca nie dał rady zahamować przez te 150 metrów, to wina pieszego?

    Z tego wynika, że jakby kierowca (z litości pominę jego stan
    trzeźwości...) zapierdalał z kosmiczną prędkością i zobaczył pieszego z
    odległości 500 metrów i wpadł w poślizg 400 metrów przed pieszym
    (pierwsze 100 metrów na czas reakcji) i rozwalił się ma słupie na śmierć
    razem z pasażerami, to też wina pieszego?

    Ręce opadają...
    Ty chyba lubisz się tak publicznie ośmieszać.

    Powrotu do zdrowia życzę.
    Piotr


  • 272. Data: 2023-09-03 23:59:57
    Temat: Re: Znalazł się pieszy!
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>

    W dniu 03.09.2023 o 21:35, PD pisze:
    >> Ograniczenie prędkości wynika z szeregu aspektów, a pewnie również z
    >> faktu, że piesi chodzą. Ale to nie upoważnia pieszego do wchodzenia
    >> pod nadjeżdżający pojazd.
    >
    > Ale tu nie mamy do czynienia z sytuacją wchodzenia pod nadjeżdżający
    > pojazd. Sam sobie to wymyśliłeś. Wszedł co najmniej 70 metrów od
    > pojazdu, to nie jest wtargnięcie pod pojazd. Niestety tu liczy się
    > odległość, a nie czas jaki zajmie najebanemu kierowcy zapierdalającemu
    > co najmniej 3xVmax dotarcie do pieszego. Ale tak. Nic nie upoważnia
    > pieszego do wejścia na jezdnię w tym miejscu. Ale to wszystko. Na tym
    > kończy się jego odpowiedzialność w tym zdarzeniu - czyli na wejściu na
    > jezdnię w miejscu niedozwolonym.

    Ja to już tu opisywałem kilka razy. Wiem, że wątek ma tyle podwątków, że
    to trudne do ogarnięcia. A zatem specjalnie dla Ciebie ten fragmencik,
    byś nie musiał tego poszukiwać. Przy okazji bedzie podsumowanie i punkt
    wyjściowy do dyskusji.

    Z filmiku, który tu linkowano kilka razy wynika, że pieszy idzie przez
    pas zieleni mający szerokość dwu pasów mniej więcej 7 sekund (2~9
    sekunda). Nie ma powodu, by na kolejnej jezdni szczególnie krócej szedł
    podobny dystans. Jadący 50 km/h samochód dojeżdża z tych przywołanych
    przez Ciebie 70 metrów do linii pieszego mniej więcej w 5 sekund, a
    zatem wiadomo, że pieszy przed pojazdem nie przejdzie. Tak naprawdę, to
    nie powinien wchodzić na jezdnię już mniej więcej 100 metrów przed
    pojazdem, bowiem tak jadący pojazd z dopuszczalną tam prędkością
    dojeżdża do miejsca przejścia w te 7 sekund - bo wówczas kodeksowo
    biorąc wymusza na nim pierwszeństwo.

    Zakładając, że w miejsce naszego kierującego jedzie trzeźwy kierujący z
    dozwoloną tam prędkością 50 km/h, to kalkulator hamowania
    (https://skalkuluj.pl/kalkulator-dystansu-hamowania) dla mokrej
    nawierzchni pokazuje ponad 60 metrów. A przecież to nie o to chodzi, by
    wchodząc wymusić hamowanie awaryjne. Zakładam, że nie był w stanie
    ocenić, że ten samochód jedzie dwa razy szybciej. My również nie znamy
    dokładnie parametrów i stąd łapię pierwszy z rzędu kalkulator. niem mam
    dokładnych danych i mogę tylko oszacować.

    Reasumując, to już dla trzeźwego kierującego jadącego z normalną
    prędkością pieszy wchodzić nie powinien wchodzić. Jeśli uznamy, że
    powinien był również zauważyć, że ten samochód jedzie szybciej, no to
    ten dystans się wydłuża. W wypadku, gdyby ocenił, że jedzie 100 km/h nie
    powinien wchodzić pod samochód na 200 metrów przed nim. Ja bym większy
    dystans zachował, bo trudno przed samochodem na milimetry przechodzić.
    Nie wiem, czy był w stanie z takiego dystansu pojazd dostrzec, ale nie
    ma to większego znaczenia, bo wygląda na to, że wszedł około 40 metrów
    przed nim, a z takiego dystansu mógł już z łatwością dostrzec pojazd.

    Samochód do pieszego dojeżdża w 12 sekundzie, a zatem jechał od chwili
    jego wejścia na jezdnie 3 sekundy. Zakładając, że jechał 100 km/h, to
    pojazd był przed skrzyżowaniem w odległości około 42 metrów w chwili
    wejścia na jezdnię przez pieszego. To wg kalkulatora dystans pozwalający
    awaryjnie zahamować z 40 km/h, a przecież pieszy nie mógł powodować
    awaryjnego hamowania. Tu błąd oceny prędkości ma stosunkowo niewielkie
    znaczenie, bo musiałby uznać, ze ten pojazd jedzie mniej, niż ~20 km/h,
    bo wówczas mógł zakładać, że przejdzie przed nadjeżdżającym pojazdem.

    Dodatek alkoholu u kierowcy oraz prędkości w ogóle to wszystko
    komplikuje, bo kierujący nie miał technicznej możliwości przy tej
    prędkości uniknąć potrącenia pieszego bez gwałtownych manewrów, a te
    gwałtowne manewry doprowadziły do wypadku. Osobiście uważam, że
    kierujący dostrzegł pieszego jeszcze na pasie zieleni i zaczął
    kombinować zanim on na jezdnię wszedł. Inaczej by po prostu nic nie
    zdążył zrobić i przywalił w pieszego. To świadczy o tym, że jednak
    pomimo stanu nietrzeźwości nieźle panował nad sytuacją. Rozsądnie rzecz
    ważąc zabiłby prawdopodobnie pieszego, ale ocalił życie swoje i swoich
    pasażerów.

    Teraz rolą sądu przy wsparciu biegłych będzie urzędowe ustalenie, czy
    kierujący bez udziału pieszego miał szansę to skrzyżowanie przejechać,
    czy nie. Jeśli nie miał szansy i uznamy, że niezależnie od wtargnięcia
    pieszego samochód ów by wypadł z drogi (skutki śmiertelne, to akurat
    obciążają kierującego), to pieszy nie przyczynił się do wypadku. Ale
    jeśli uznamy, że gdyby nie pieszy, to samochód by przejechał - a w mojej
    ocenie to było możliwe, a przynajmniej na podstawie dostępnych nam
    danych wykluczyć tego nie mogę - to pieszy ponosi winę za wypadek.

    Tu jakby drugorzędne znaczenie ma to, kto jeszcze ponosi winę. Kluczowym
    jest konstatacja, że gdyby nie pieszy, to ten pojazd by przejechał przez
    skrzyżowanie. Oczywiście popełniając tam wykroczenia, ale jednak. Shrek
    celnie tu ripostuje, ze przecież pieszy nie wiedział, ze on jest pijany,
    tylko to w tej konkretnej sytuacji nic nie zmienia. Pod pijanych
    kierowców wchodzić też nie wolno.

    Polskie prawo jest tak skonstruowane, że sprawca ponosi winę za
    przestępstwo nieumyślne w zależności od skutku. Jak wlazł na jezdnię,
    ale nic się nie stało, to wykroczenie. Ale jak zdarzył się wypadek, to
    jest to przestępstwo. To jest niezależne od tego, jak dużą winę ponoszą
    inne osoby. Kluczowym, że pieszy naruszył prawo wchodząc na jezdnie
    przed pojazdem wymuszając na nim pierwszeństwo i tym samym godził się na
    to, że może spowodować wypadek - w tym konkretnym wypadku śmierć
    czterech osób.
    --
    (~) Robert Tomasik


  • 273. Data: 2023-09-04 00:01:32
    Temat: Re: Znalazł się pieszy!
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>

    W dniu 03.09.2023 o 21:42, PD pisze:
    >>> Skoro (zgodnie z twoją "logiką"...) kierowca nie musi się spodziewać
    >>> w mieście pieszego na jezdni, to pieszy nie musi się spodziewać
    >>> najebanego kierowcy zapierdalającego 3 x maksymalny limit.
    >> Chyba, ze widzi, że jedzie jakikolwiek kierowca. Dla pieszego nie ma
    >> znaczenia jego stan. Ma nie zmuszać go do hamowania.
    > W innej gałązce pisałeś, że ten nasz nie hamował. To czyli nie był
    > zmuszony, czy nie dał się zmusić?

    Uznał, że nie wyhamuje i zaczął inaczej kombinować. Ale wydaje mi się,
    że bez pieszego był w stanie 100 km/h przejechać przez to skrzyżowanie.
    --
    (~) Robert Tomasik


  • 274. Data: 2023-09-04 00:02:14
    Temat: Re: Znalazł się pieszy!
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>

    W dniu 03.09.2023 o 21:36, Shrek pisze:

    >> Wiesz, ale tu nie wątek o tym. Sam napisałeś później. Już nawet nie
    >> pamiętasz, co piszesz.
    > Nawet nie masz odwagi napisać wprost czo sugerowałeś.
    >
    Bo to wątek o wypadku. W tamtym było napisane. Chcę Cie oduczyć
    mieszania wątków.
    --
    (~) Robert Tomasik


  • 275. Data: 2023-09-04 00:03:51
    Temat: Re: Znalazł się pieszy!
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>

    W dniu 03.09.2023 o 21:51, Kviat pisze:
    >
    > Więc widzi, że kierowca jest daleko i gdyby kierowca był trzeźwy i
    > jechał przepisowo, to nic by się nie stało - spokojnie by wyhamował.
    Podsumowałem pod postem PD. Rzuć okiem. Wychodzi na to, ze pieszy
    wchodzi około 40 metrów przed pojazdem. Czyli samochód musiałby jechać
    20 km/h, by pieszy mógł liczyć na to, że przejdzie przed nim.
    --
    (~) Robert Tomasik


  • 276. Data: 2023-09-04 06:10:30
    Temat: Re: Znalazł się pieszy!
    Od: Shrek <...@w...pl>

    W dniu 03.09.2023 o 23:59, Robert Tomasik pisze:

    > Ja to już tu opisywałem kilka razy. Wiem, że wątek ma tyle podwątków, że
    > to trudne do ogarnięcia. A zatem specjalnie dla Ciebie ten fragmencik,
    > byś nie musiał tego poszukiwać. Przy okazji bedzie podsumowanie i punkt
    > wyjściowy do dyskusji.

    Ale widzisz, że on już się ślizga _zanim_ zobaczył pieszego?

    --
    Shrek

    Czy wiesz, że "***** ***" czytane od tyłu daje "??? ?????"?
    PS - i konfederację!


  • 277. Data: 2023-09-04 06:12:27
    Temat: Re: Znalazł się pieszy!
    Od: Shrek <...@w...pl>

    W dniu 04.09.2023 o 00:02, Robert Tomasik pisze:

    > Bo to wątek o wypadku. W tamtym było napisane. Chcę Cie oduczyć
    > mieszania wątków.

    To odpowiedz w tamtym:P Bo dużo gadałeś a jak zostałeś poproszony o to
    żeby napisać wprost to żeś mordę zawarł:P

    --
    Shrek

    Czy wiesz, że "***** ***" czytane od tyłu daje "??? ?????"?
    PS - i konfederację!


  • 278. Data: 2023-09-04 06:13:30
    Temat: Re: Znalazł się pieszy!
    Od: Shrek <...@w...pl>

    W dniu 04.09.2023 o 00:01, Robert Tomasik pisze:

    > Uznał, że nie wyhamuje i zaczął inaczej kombinować. Ale wydaje mi się,
    > że bez pieszego był w stanie 100 km/h przejechać przez to skrzyżowanie.

    Ale pachołki zachął kosić 100 metrów wcześniej. Więc albo je kosił
    celowo albo już wtedy nie panował nad samochodem.

    --
    Shrek

    Czy wiesz, że "***** ***" czytane od tyłu daje "??? ?????"?
    PS - i konfederację!


  • 279. Data: 2023-09-04 08:32:50
    Temat: Re: Znalazł się pieszy!
    Od: PD <p...@g...pl>

    W dniu 03.09.2023 o 23:59, Robert Tomasik pisze:

    >> Ale tu nie mamy do czynienia z sytuacją wchodzenia pod nadjeżdżający
    >> pojazd. Sam sobie to wymyśliłeś. Wszedł co najmniej 70 metrów od
    >> pojazdu, to nie jest wtargnięcie pod pojazd. Niestety tu liczy się
    >> odległość, a nie czas jaki zajmie najebanemu kierowcy zapierdalającemu
    >> co najmniej 3xVmax dotarcie do pieszego. Ale tak. Nic nie upoważnia
    >> pieszego do wejścia na jezdnię w tym miejscu. Ale to wszystko. Na tym
    >> kończy się jego odpowiedzialność w tym zdarzeniu - czyli na wejściu na
    >> jezdnię w miejscu niedozwolonym.
    >
    > Ja to już tu opisywałem kilka razy. Wiem, że wątek ma tyle podwątków, że
    > to trudne do ogarnięcia. A zatem specjalnie dla Ciebie ten fragmencik,
    > byś nie musiał tego poszukiwać. Przy okazji bedzie podsumowanie i punkt
    > wyjściowy do dyskusji.

    Nie jest to trudne do ogarnięcia, nie mniej dziękuję że piszesz to
    specjalnie dla mnie.

    > Z filmiku, który tu linkowano kilka razy wynika, że pieszy idzie przez
    > pas zieleni mający szerokość dwu pasów mniej więcej 7 sekund (2~9
    > sekunda). Nie ma powodu, by na kolejnej jezdni szczególnie krócej szedł
    > podobny dystans. Jadący 50 km/h samochód dojeżdża z tych przywołanych
    > przez Ciebie 70 metrów do linii pieszego mniej więcej w 5 sekund, a
    > zatem wiadomo, że pieszy przed pojazdem nie przejdzie. Tak naprawdę, to
    > nie powinien wchodzić na jezdnię już mniej więcej 100 metrów przed
    > pojazdem, bowiem tak jadący pojazd z dopuszczalną tam prędkością
    > dojeżdża do miejsca przejścia w te 7 sekund - bo wówczas kodeksowo
    > biorąc wymusza na nim pierwszeństwo.

    Skupmy się na wnioskach. W powyższym, czy samochód miał do pieszego
    100m, 20m, 500m ne ma znaczenia ponieważ pieszy wogóle nie powinien
    wchodzić na jezdnię w tym miejscu. Tu nie ma stopniowania, że jeśli
    samochód jest w odległości 100m to bardziej nie powinien, 20m to jeszcze
    bardziej nie powinien. Nie powinien wogóle.

    > Zakładając, że w miejsce naszego kierującego jedzie trzeźwy kierujący z
    > dozwoloną tam prędkością 50 km/h, to kalkulator hamowania
    > (https://skalkuluj.pl/kalkulator-dystansu-hamowania) dla mokrej
    > nawierzchni pokazuje ponad 60 metrów. A przecież to nie o to chodzi, by
    > wchodząc wymusić hamowanie awaryjne. Zakładam, że nie był w stanie
    > ocenić, że ten samochód jedzie dwa razy szybciej. My również nie znamy
    > dokładnie parametrów i stąd łapię pierwszy z rzędu kalkulator. niem mam
    > dokładnych danych i mogę tylko oszacować.

    Niech będzie ponad 60m hamowania na odległości od pieszego 70m. Jest na
    styk. Puknie pieszego albo nie. Ale czy przywali w murek za schodami?

    > Reasumując, to już dla trzeźwego kierującego jadącego z normalną
    > prędkością pieszy wchodzić nie powinien wchodzić. Jeśli uznamy, że
    > powinien był również zauważyć, że ten samochód jedzie szybciej, no to
    > ten dystans się wydłuża. W wypadku, gdyby ocenił, że jedzie 100 km/h nie
    > powinien wchodzić pod samochód na 200 metrów przed nim. Ja bym większy
    > dystans zachował, bo trudno przed samochodem na milimetry przechodzić.
    > Nie wiem, czy był w stanie z takiego dystansu pojazd dostrzec, ale nie
    > ma to większego znaczenia, bo wygląda na to, że wszedł około 40 metrów
    > przed nim, a z takiego dystansu mógł już z łatwością dostrzec pojazd.

    I tu powtórzę, nie powinien tam wchodzić nawet jak nic by nie jechało.
    Ale co do Twoich 40m ... tym razem ja specjalnie dla Ciebie się
    postarałem. https://zapodaj.net/plik-9Xc99x4Qqm
    To takie jasne obok samochodu to przystanek, zobacz sobie na streetview.
    Od przystanku do skrzyżowania jest 100m, a wygląda że samochód jest
    jeszcze (niewiele bo niewiele) przed przystankiem w momencie gry pieszy
    jest już na jezdni.

    > Samochód do pieszego dojeżdża w 12 sekundzie, a zatem jechał od chwili
    > jego wejścia na jezdnie 3 sekundy. Zakładając, że jechał 100 km/h, to
    > pojazd był przed skrzyżowaniem w odległości około 42 metrów w chwili
    > wejścia na jezdnię przez pieszego. To wg kalkulatora dystans pozwalający
    > awaryjnie zahamować z 40 km/h, a przecież pieszy nie mógł powodować
    > awaryjnego hamowania. Tu błąd oceny prędkości ma stosunkowo niewielkie
    > znaczenie, bo musiałby uznać, ze ten pojazd jedzie mniej, niż ~20 km/h,
    > bo wówczas mógł zakładać, że przejdzie przed nadjeżdżającym pojazdem.

    Nie jechał 100, jechał dużo więcej.
    Odnoszę się do tego filmiku https://www.youtube.com/watch?v=q6HDSG0zvsU
    1) pierwszy screen to początek 9 sekundy, każde przesunięcie w lewo
    powoduje mi przeskok na 8 sekundę. https://zapodaj.net/plik-Lw70KZYKtO
    Samochód jest dużo przed przystankiem.
    2) screen z końcówki 9 sekundy, tuż przed przeskoczeniem na 10.
    https://zapodaj.net/plik-wYWzh7QdGI Samochód jest mniej więcej na
    wysokości 5 strzałki do skrętu w lewo na jezdni.

    https://www.google.pl/maps/dir/50.0563785,19.9266978
    /50.0559045,19.9269866/@50.0558652,19.9268266,164m/d
    ata=!3m1!1e3!4m2!4m1!3e0?entry=ttu

    To jest 57m. Zaokrąglijmy do 50 na korzyść kierującego to masz 180km/h

    > Dodatek alkoholu u kierowcy oraz prędkości w ogóle to wszystko
    > komplikuje, bo kierujący nie miał technicznej możliwości przy tej
    > prędkości uniknąć potrącenia pieszego bez gwałtownych manewrów, a te
    > gwałtowne manewry doprowadziły do wypadku. Osobiście uważam, że
    > kierujący dostrzegł pieszego jeszcze na pasie zieleni i zaczął
    > kombinować zanim on na jezdnię wszedł. Inaczej by po prostu nic nie
    > zdążył zrobić i przywalił w pieszego. To świadczy o tym, że jednak
    > pomimo stanu nietrzeźwości nieźle panował nad sytuacją. Rozsądnie rzecz
    > ważąc zabiłby prawdopodobnie pieszego, ale ocalił życie swoje i swoich
    > pasażerów.

    [...]

    > Teraz rolą sądu przy wsparciu biegłych będzie urzędowe ustalenie, czy
    > kierujący bez udziału pieszego miał szansę to skrzyżowanie przejechać,
    > czy nie.

    I tu siedzi sedno sprawy. Rolą oskarżającego nie jest dowiedzenie czy
    kierujący bez udziału pieszego miał szansę to skrzyżowanie przejechać.
    Wyjaśnię, bo to może być trudne do ogarnięcia :P

    Masz wypadek. Ten konkretny wypadek. Znasz jego przebieg. Masz fakty
    które się wydarzyły. Jeśli chcesz wykazać, że pieszy przyczynił do tego
    konkretnego wypadku, musisz wykazać ciąg przyczynowo skutkowy z udziałem
    pieszego na znanych faktach, które miały miejsce.

    Nie możesz tego zrobić metodą co by było, gdyby jakiś fakt (wejście
    pieszego) nie nastąpił, gdyż nie jesteś w stanie wykazać z całą
    pewnością konsekwencji nie wystąpienia owego faktu. To jest tak jak na
    meczu. Sędzia dyktuje w 10 minucie karnego dla Legii, którego Legia nie
    wykorzystuje. Potem przeciwnik strzela gola i Legia ostatecznie
    przegrywa. Ty proponujesz badanie, czy jeśli Legia strzeliła by tego
    karnego, to czy miała by szansę na remis lub zwycięstwo. Otóż to badanie
    jest bez sensu. Bo jeśli by Legia strzeliła karnego, to przeciwnik
    wznawiał by grę z środka boiska nie od bramki i wszystkie fakty które
    zaistniały potem w rzeczywistym świecie nie miały by miejsca. Być może
    przeciwnik strzelił by bramkę, może dwie, albo Legia by strzeliła. Ale
    na pewno przebieg meczu był by inny.

    Wracając do tematu. Gdyby pieszy nie wszedł na jezdnię, przebieg
    zdarzenia był by inny. I nie sposób wykazać jaki. Tak jest z każdym
    zdarzeniem. Jeśli pospał byś 3 sekundy dłużej, nie poparzył byś się kawą
    na koniec dnia.

    Jeśli chcesz sprawdzać, czy kierujący miał szansę wyjść bezwypadkowo z
    sytuacji jeśli pieszy nie wszedł by na jezdnię. To tak. Miał. Z
    założenia - gdyż przebieg zdarzenia był by inny (wznawiamy mecz od
    środka nie od bramki). Być może pojechał by dalej, a być może też
    skończyło by się na murku ale nieco inaczej, a być może ufo porwało by
    obydwu.

    Tą metodą możesz oskarżyć o przyczynienie się do wypadku ekspedientkę w
    żabce, która guzdrała się z wydawaniem reszty, gdy nasz kierowca kupował
    flaszkę do ataku na skrzyżowanie. Bo gdyby szybciej wydawała, to
    kierujący przejechał by przez skrzyżowanie zanim pieszy wogóle znalazł
    by się w jego okolicach.

    Czujesz to, że nie możesz tu iść drogą co by było gdyby? Jak wyżej
    pisałem, jeśli chcesz pieszemu przypisać przyczynienie się, musisz
    wykazać ciąg przyczynowo skutkowy pomiędzy jego zachowaniem a dojściem
    do wypadku. Nie możesz tego zrobić wywodząc prawdopodobne konsekwencje z
    faktów, które nie miały miejsca (nie wyjście na jezdnię przez pieszego
    to fakt, który nie miał miejsca)

    Jeśli nie miał szansy i uznamy, że niezależnie od wtargnięcia
    > pieszego samochód ów by wypadł z drogi (skutki śmiertelne, to akurat
    > obciążają kierującego), to pieszy nie przyczynił się do wypadku. Ale
    > jeśli uznamy, że gdyby nie pieszy, to samochód by przejechał - a w mojej
    > ocenie to było możliwe, a przynajmniej na podstawie dostępnych nam
    > danych wykluczyć tego nie mogę - to pieszy ponosi winę za wypadek.

    I tu mamy drugie sedno. Idąc Twoim torem rozumowania, należało by też
    zbadać, czy pomimo wyjścia pieszego na jezdnię kierowca miał szansę
    uniknąć wypadku. Miał. Mógł jechać przepisowo i być trzeźwym. W mojej
    ocenie było to możliwe :) A zatem to kierujący ponosi winę za wypadek.

    > Tu jakby drugorzędne znaczenie ma to, kto jeszcze ponosi winę. Kluczowym
    > jest konstatacja, że gdyby nie pieszy, to ten pojazd by przejechał przez
    > skrzyżowanie. Oczywiście popełniając tam wykroczenia, ale jednak. Shrek
    > celnie tu ripostuje, ze przecież pieszy nie wiedział, ze on jest pijany,
    > tylko to w tej konkretnej sytuacji nic nie zmienia. Pod pijanych
    > kierowców wchodzić też nie wolno.
    >
    > Polskie prawo jest tak skonstruowane, że sprawca ponosi winę za
    > przestępstwo nieumyślne w zależności od skutku. Jak wlazł na jezdnię,
    > ale nic się nie stało, to wykroczenie. Ale jak zdarzył się wypadek, to
    > jest to przestępstwo.

    Pod warunkiem, że udowodni się iż wejście pieszego było przyczyną
    wypadku, to też fragment konstrukcji Polskiego prawa.

    To jest niezależne od tego, jak dużą winę ponoszą
    > inne osoby. Kluczowym, że pieszy naruszył prawo wchodząc na jezdnie
    > przed pojazdem wymuszając na nim pierwszeństwo i tym samym godził się na
    > to, że może spowodować wypadek - w tym konkretnym wypadku śmierć
    > czterech osób.

    Tak. To jest ciąg przyczynowo skutkowy, co do którego należy wykazać, że
    miał miejsce. Faktem jest że wszedł na jezdnię, czy w konsekwencji
    wymusił pierszeństwo itd. należy wykazać a nie tylko sobie stwierdzić.

    PD


  • 280. Data: 2023-09-04 11:27:48
    Temat: Re: Znalazł się pieszy!
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Mon, 4 Sep 2023 00:01:32 +0200, Robert Tomasik wrote:
    > W dniu 03.09.2023 o 21:42, PD pisze:
    >>>> Skoro (zgodnie z twoją "logiką"...) kierowca nie musi się spodziewać
    >>>> w mieście pieszego na jezdni, to pieszy nie musi się spodziewać
    >>>> najebanego kierowcy zapierdalającego 3 x maksymalny limit.
    >>> Chyba, ze widzi, że jedzie jakikolwiek kierowca. Dla pieszego nie ma
    >>> znaczenia jego stan. Ma nie zmuszać go do hamowania.
    >> W innej gałązce pisałeś, że ten nasz nie hamował. To czyli nie był
    >> zmuszony, czy nie dał się zmusić?
    >
    > Uznał, że nie wyhamuje i zaczął inaczej kombinować. Ale wydaje mi się,
    > że bez pieszego był w stanie 100 km/h przejechać przez to skrzyżowanie.

    Jakby bylo sucho, to myślę, ze bym przejechal.
    Skręt tam umiarkowany.

    I pieszy by mi w tym nie przeszkadzał, bo bym nie wpadł w poslizg 20 m
    wczesniej ... no chyba, ze on faktycznie spowodowany widokiem
    pieszego, bo mógł przestraszyc ... o ile w ogóle był wczesniej
    widoczny.

    No ale to 100km/h, a ile tam było

    J.








strony : 1 ... 20 ... 27 . [ 28 ] . 29 ... 40 ... 55


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1