-
21. Data: 2010-04-14 19:36:42
Temat: Re: Zgubiono kartę pacjenta - co dalej?
Od: Johnson <j...@n...pl>
Massai pisze:
>
> Ejże, zgubiłeś kiedyś historię pacjenta?
Nie takie rzeczy już zgubiłem.
--
@2009 Johnson
Gdy widzisz mędrca, myśl o tym, by mu dorównać. Gdy widzisz tego, komu
brak rozsądku, zastanów się nad sobą samym.
-
22. Data: 2010-04-15 17:48:37
Temat: Re: Zgubiono kartę pacjenta - co dalej?
Od: "niusy.pl" <f...@o...pl.invalid>
Użytkownik "Massai" <t...@w...pl>
>> > Jak będą mieć pretensje że jakiegos badania nie wykonano - to
>> > szpital pokaże kwit że wykonano.
>>
>> A jak pacjent będzie miał pretensję, że jakiś zabieg wykonano wbrew
>> jego woli i nagle cała dokumentacja zginie ? Itp itd
>
> Ejże - jak zginie dokumentacja to kto będzie miał problem, jak nie
> będzie mógł przedstawić zgody pacjenta na zabieg?
Dobra, wymiękam. Jak nie rozumiesz, że to działa w obie strony to chyba już
nie zrozumiesz
-
23. Data: 2010-04-16 06:18:34
Temat: Re: Zgubiono kartę pacjenta - co dalej?
Od: "Massai" <t...@w...pl>
niusy.pl wrote:
>
> Użytkownik "Massai" <t...@w...pl>
>
> >>> Jak będą mieć pretensje że jakiegos badania nie wykonano - to
> >>> szpital pokaże kwit że wykonano.
> > >
> > > A jak pacjent będzie miał pretensję, że jakiś zabieg wykonano
> > > wbrew jego woli i nagle cała dokumentacja zginie ? Itp itd
> >
> > Ejże - jak zginie dokumentacja to kto będzie miał problem, jak nie
> > będzie mógł przedstawić zgody pacjenta na zabieg?
>
> Dobra, wymiękam. Jak nie rozumiesz, że to działa w obie strony to
> chyba już nie zrozumiesz
Wiesz, z wieloma rzeczami jest tak że tylko jedna strona ma dokument,
dowód. Ta która w tym interes. Np. kupujesz coś i dostajesz gwarancję -
kwit z podpisem sprzedawcy i pieczątką sklepu.
I tylko ty ją dostajesz, sklep nie robi sobie kserokopii, bo nie ma po
co.
Ja domyślam się o co ci chodzi - o udowadnianie że w ogóle jakiś np.
zabieg wykonano. Że np. szpital mając dokumentację, a nie mając zgody
na zabieg, mógłby "zniknąć" z dokumentacji fakt wykonania zabiegu - i
pacjent nie miałby jak udowodnić. Tyle że to nieprawda - bo ma wypis.
Ma w nim napisane że zabieg wykonano. Ma jak udowodnić.
Poza tym żaden zabieg nie pozostaje bez śladu na ciele...
W gardłowych sprawach, informacja o czynnościach jest zazwyczaj w kilku
miejscach, i naprawdę niełatwo jest coś zafałszować. O fakcie i
działaniach przy reanimacji napisze i dyżurny w raporcie, i
anestezjolog wezwany, i OIOM, i pielęgniarki.
Jak pacjent się poskarzy na opiekę, że lekarza przez 2 tygodnie nie
widział, to i tak dokumentacja nic mu nie da. I tak będą w niej
obserwacje z każdego dnia...
--
Pozdro
Massai
-
24. Data: 2010-04-20 14:13:24
Temat: Re: Zgubiono kartę pacjenta - co dalej?
Od: Wujek Kudełek <w...@...interia.pl>
Zaszumiało, zaskakało i się pojawiło, a Massai żaśpiewał pięknym głosem:
> Przychodząc do szpitala, przychodzisz żeby cię wyleczyli. Jak to zrobią
> - to już ich sprawa.
No i właśnie NIE.
Jako apcjent po latach chcę wiedzieć CO dokładnie miw danym szpitalu
zrobili, JAK leczyli, jakie procedury zastosowali - to całkiem sporo
wyjaśnia. Zwłaszcza jak się jest laikiem a w życiu zachodzi pewne
wydarzenie (kolejne leczenie), które wymaga posiadania wiedzy dostępnej
tylko w dokumentacji przechowywanej w szpitalu (bo w wypisie wszystkiego
nie ma)
Najlepsze jest, jak cżłowiek po latach dostaje dokumentację do ręki, ma
szerszy dostep do netu i nagle okazuje się, że lekarz na ostrym dyżurze
popełnił błąd i niepotrzebnie wsadzał pacjenta na oddział, chociaż gdyby
przeanalizował podstawowe objawy to by stwierdził, że pacjentowi nic nie
grozi.
Do tego dodajmy brak przedstawiania informacji dla pacjenta, związany z
tym stres (bo i pacjent nie wie co się aktualnie dzieje) i koszty jakie
ponosi NFZ - zupełnie niepotrzebnie. No ale... przecież pan doktÓr Hirurg
na pewno się zna... tylko na czym?
> Inna sytuacja jest w przychodni, gdzie rzeczywiście przychodzisz na
> wizytę i na badania.
Kolejny przykład -z tych wizyt musi coś wynikać. A nie po roku
odwiedzin, podejrzliwy pacjent zachodzi po dokumentację id owiaduje się,
że niepotrzebnie zmieniał doktora, bo wszystko szło dobrym trybem, tylko
doktÓr zapomniał/nie chciał nic mówić... No bo przecież pacjent i tak by
nic nie zrozumiał...
> Coś jak z okresowym badaniem technicznym samochodu. Facet robi pomiary,
> spaliny, amory, ale na wyjściu dostajesz tylko pieczątkę. Ale jeśli
> pójdziesz żeby ci poszarpali kółkami bo się coś telepie i zapłacisz za
> to badanie - to dostaniesz wynik.
I to jest błąd. Błędne podejście... Poza pieczątką powinien być wydruk z
badań psozczególnych części. tak jak ja dostaję wynik z badania
morfologii, to poza częścią interesującą mnie w tej chwili NAJbardziej,
zaglądam jeszcze do części podstawowej, aby wiedzieć, jak trzyma się
reszta organizmu. Dzięki temu, mogę zareagować ZANIM się coś na serio
zacznie dziać. A chyba o to właśnie słuzba zdrowia zabiega? Aby
zapobiegać, a nie leczyć, prawda Massai?
-
25. Data: 2010-04-20 18:27:49
Temat: Re: Zgubiono kartę pacjenta - co dalej?
Od: "Robert Tomasik" <r...@p...onet.pl>
Użytkownik "Wujek Kudełek" <w...@...interia.pl> napisał w
wiadomości news:hqkcq4$nn$15@inews.gazeta.pl...
> Najlepsze jest, jak cżłowiek po latach dostaje dokumentację do ręki, ma
> szerszy dostep do netu i nagle okazuje się, że lekarz na ostrym dyżurze
> popełnił błąd i niepotrzebnie wsadzał pacjenta na oddział, chociaż gdyby
> przeanalizował podstawowe objawy to by stwierdził, że pacjentowi nic nie
> grozi.
To tylko człowiek. Dyżury na izbie przyjęć są najgorzej opłącane, więc tam
z reguły są młodzi lekarze. Taki woli na wszelki wypadek przesadzić w
ostrożności, niż brawurze i moim zdaniem dobrze.
> Do tego dodajmy brak przedstawiania informacji dla pacjenta, związany z
> tym stres (bo i pacjent nie wie co się aktualnie dzieje) i koszty jakie
> ponosi NFZ - zupełnie niepotrzebnie. No ale... przecież pan doktÓr Hirurg
> na pewno się zna... tylko na czym?
Nie myli się tylko ten, który nie podejmuje decyzji.
-
26. Data: 2010-04-20 19:12:52
Temat: Re: Zgubiono kart pacjenta - co dalej?
Od: "Massai" <t...@w...pl>
Wujek Kudeek wrote:
> Zaszumiało, zaskakało i się pojawiło, a Massai żaśpiewał
> pięknym głosem:
>
> > Przychodząc do szpitala, przychodzisz żeby cię wyleczyli. Jak to
> > zrobią - to już ich sprawa.
>
> No i właśnie NIE.
Oczywiście że nie. Taki skrót myślowy - chodziło mi o to PO CO
dokumentacja wewnątrzszpitalna jest prowadzona.
Z punktu widzenia pacjenta, dopóki się nie wtraci prorok czy sędzia
- ta dokumentacja nie istnieje.
Z punktu widzenia pacjenta, ona jest po to żeby pacjent dostał
sensowny wypis.
Owszem wypis nigdy nie jest tak dokładny jak historia (no, nigdy to za
mocne słowo). Bo i nie musi.
Drugiego dnia pacjent miał prawidłową temperaturę i ciśnienie.
Trzeciego dnia pacjent miał prawidłową temperaturę i ciśnienie.
itd.
Po co to?
--
Pozdro
Massai