-
31. Data: 2006-02-12 21:55:52
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: R2r <b...@m...net.pl>
Nixe napisał(a):
> A dlaczego Ty nie poszukałeś dalej bardziej neutralnego miejsca?
Ależ właśnie poszukałem. Już wspomniałem, że nie parkowałem bliżej
miejsca zamieszkania mojej mamy (po drugiej stronie bloku), bo tam
musiałbym zaparkować właśnie tak jak to zrobił ten łoś.
> Wiesz, trudno ocenić kto miał rację, a kto nie, po tak krótkim opisie,
> ale powiem Ci, że nie ma nic bardziej wkurzającego, niż sytuacja, w
> której Ty, jako mieszkaniec danego bloku, zmuszony jesteś do szukania
> wolnego miejsca i parkowania zupełnie gdzie indziej, bo parking blokowy
> jest zajęty przez obcych.
A gdzież ta słynna polska gościnność? ;-)
>> Jednak dla łosia to jest problem przenieść na nogach swoje cztery
>> litery kilka(naście) metrów dalej.
>
> Jeśli kilka metrów dalej były wolne miejsca, to faktycznie zdrowo
> przesadził.
Może (najwyżej) ze dwadzieścia metrów.
> Myślałam, że wszystko było pozajmowane, a facet naprawdę nie ma
> obowiązku parkowania na drugim końcu osiedla.
>
Wybacz, ale zawsze parkując mogę zająć miejsce, które dla kogoś jest
najbliżej. Jesli zaparkuję 10 metró dalej problem jest ten sam ale wobec
kogo innego.
>> Problemem to są samochody stawiane przez kliku handlarzy mieszkających
>> tam - oni wyrabiają normę czasem za kilkudziesięciu mieszkańców. :-)
>
> Nie bardzo rozumiem.
Ano wyobraź sobie, że w otoczeniu 30 m miejsca na parkingu zajmuje 20
samochodów na zachodnich próbnych blachach. Wszystkie należą do kilku
mieszkańców... (na kilkaset tam mieszkających)
>> Rozumiem, że wygonisz poza
>> osiedle również kogoś, kto samochodem do Ciebie przyjechał?
>
> Nie muszę nikogo wyganiać. Rodzina/znajomi, którzy do mnie przyjeżdżają
> sami wiedzą (bo im wcześniej powiedzieliśmy), że parkować należy przy
> chodniku od strony ulicy,
Widzisz, nie wszystko wszędzie wygląda jednakowo. To jest dość duże
osiedle. Ulica, na której jest kawałek (na jakieś 10 do 15 samochodów)
miejsca do parkowania znajduje się ok. 150 m od wejścia do mojej mamy i
tam akurat przeważnie parkują mieszkańcy najbliższego bloku. Nie ma też
żadnej gwarancji, że będzie tam wolne miejsce. Ale i tam czasem parkuję.
Na pozostałych trzech ulicach otaczających osiedle nie wolno się
zatrzymywać. Kolejny najbliższy parking znajduje się już jakieś 200 m od
granic osiedla, ale tam tez można zająć miejsce komuś kto blisko mieszka.
A w końcu moja mama _jest mieszkańcem_ osiedla i w związku z czym
odmawiasz jej prawa do zaparkowania na nim (choćby i pożyczonym
samochodem), a temu łosiowi nie?
--
Pozdrawiam. Artur.
___________________________________________________
"Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."
-
32. Data: 2006-02-12 22:07:10
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: R2r <b...@m...net.pl>
Nixe napisał(a):
> W wiadomości <news:dso92h$ist$5@inews.gazeta.pl>
> witek <w...@g...pl.spam.invalid> pisze:
>
>> Też. Co wcale nie upoważnia cię do blokowania wyjazdu.
>
> Ależ zgadzam się jak najbardziej, że nic mnie do tego nie upoważnia,
> tyle, że jeszcze raz powtórzę - do niektórych dociera jedynie metoda
> oparta na prawie dżungli. A dociera na 100%, więc można powiedzieć, że
> cel uświęca środki.
>
No ale do łosia nie dotarło, że nie zyje na świecie sam i że na osiedlu
mieszka jeszcze trochę innych ludzi (jak np. moja mama), którzy mają
takie samo prawo do miejsca do zaparkowania na osiedlu jak i on. Czy
zatem - Twoim zdaniem - prawem dżungli miałem mu przebić opony albo
wybić szyby? Bo moim zdaniem nie.
A klient nie dość, że sam ewidentnie nie przestrzega przepisów to
jeszcze się awanturuje i próbuje ustawiać świat wg własnego
"widzimisię". Jak mu ciasno w blokach, to niech sobie kupi kilka
hektarów pod miastem, ogrodzi i będzie parkował sobie jak będzie chciał.
Na osiedlu musi się jednak liczyć z innymi współmieszkańcami. Żaden
skrawek parkingu nie należy wyłącznie do niego i tylko wydaje się mu, że
musi parkować bezpośrednio pod swoim oknem (inwalidą z dysfunkcją
narządów ruchu nie jest).
--
Pozdrawiam. Artur.
___________________________________________________
"Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."
-
33. Data: 2006-02-12 22:09:00
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: witek <w...@g...pl.spam.invalid>
Nixe wrote:
> W wiadomości <news:dso92h$ist$5@inews.gazeta.pl>
> witek <w...@g...pl.spam.invalid> pisze:
>
>> Też. Co wcale nie upoważnia cię do blokowania wyjazdu.
>
> Ależ zgadzam się jak najbardziej, że nic mnie do tego nie upoważnia,
> tyle, że jeszcze raz powtórzę - do niektórych dociera jedynie metoda
> oparta na prawie dżungli. A dociera na 100%, więc można powiedzieć, że
> cel uświęca środki.
>
Niestety prawo dżungli w Polsce nie obowiązuje, i nie zapowiada się,
żeby PiS go wprowadził.
-
34. Data: 2006-02-12 22:13:43
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
W wiadomości <news:dsobiv$obe$1@atlantis.news.tpi.pl>
R2r <b...@m...net.pl> pisze:
> No ale do łosia nie dotarło, że nie zyje na świecie sam i że na
> osiedlu mieszka jeszcze trochę innych ludzi (jak np. moja mama),
> którzy mają takie samo prawo do miejsca do zaparkowania na osiedlu
> jak i on.
Oczywiście, ale zaparkowałeś Ty (który tam nie mieszkasz), a nie Twoja mama.
Mogłeś np. zostawić kartkę "Jestem tu i tu. Wracam o tej i o tej" i może nie
byłoby awantury.
Facet znalazłby Cię bez problemu, zaparkowałby na "swoim" miejscu, Ty (nie
mogąc znaleźć innego miejsca) mógłbyś stanąć tuż za nim (zakładając, że już
by nigdzie tego dnia nie wyjeżdżał) i wszystko skończyłoby się jak trzeba :)
--
PozdrawiaM
-
35. Data: 2006-02-12 22:15:47
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: "Gryngol" <j...@p...onet.pl>
> Musiałbyś też wlepić temu, kto złamał zakaz parkowania w miejscu
> niedozwolonym :)
>
na jakiej podstawie niedozwolonym??? bo ktoś sobie tabliczke powiesił???:))
--
Pozdrawiam
GRYNGOL
Vectra B 2.0 16v Steinmetz
www.vectra-unlimited.pl
-
36. Data: 2006-02-12 22:20:15
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: R2r <b...@m...net.pl>
Gryngol napisał(a):
> na jakiej podstawie niedozwolonym??? bo ktoś sobie tabliczke powiesił???:))
>
Załóżmy, że tabliczkę powiesił uprawniony do tego organ na wniosek
spółdzielni będącej właścicielem / zarządcą terenu.
Tylko, że taka tabliczka i tak nie precyzuje komu wolno parkować...
--
Pozdrawiam. Artur.
___________________________________________________
"Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."
-
37. Data: 2006-02-12 22:22:12
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
W wiadomości <news:dsoc2e$6nv$1@opal.icpnet.pl>
Gryngol <j...@p...onet.pl> pisze:
> na jakiej podstawie niedozwolonym??? bo ktoś sobie tabliczke
> powiesił???:))
Na jakiej podstawie uważasz, że "ktoś sobie tabliczkę powiesił"?
U nas, przed wjazdem na podwórko/parking postawiono znak w porozumieniu z
Urzędem Miasta i Komendą Policji.
Może tam też tak było.
--
PozdrawiaM
-
38. Data: 2006-02-12 22:24:34
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
W wiadomości <news:dsocbg$rf4$1@atlantis.news.tpi.pl>
R2r <b...@m...net.pl> pisze:
> Tylko, że taka tabliczka i tak nie precyzuje komu wolno parkować...
No i tu faktycznie można by się było pokłócić i wyjść na swoje ;-)
U nas nie byłoby wątpliwości, że zakaz dotyczy mieszkańców bloku, ponieważ
jest to jedyny blok w okolicy, ogrodzony, z wydzielonym parkingiem. Trudno
byłoby upierać się, że może chodzi o mieszkańców całej dzielnicy, a nawet i
miasta ;-)
--
PozdrawiaM
-
39. Data: 2006-02-12 22:30:42
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: R2r <b...@m...net.pl>
Nixe napisał(a):
> Oczywiście, ale zaparkowałeś Ty (który tam nie mieszkasz), a nie Twoja
> mama.
A jeżeli parkowałem przywożąc mamę? :-)
Zrozum, że przyjeżdżam tam sporadycznie i na krótko (dziś akurat byłem
może godzinę - tyle ile trzeba na wypicie kawy i małą niedzielną rozmowę
z mamą) i jedynie temu idiocie to dzisiaj przeszkadzało. A wszystko
dlatego, że na skutek swojej(!) bezmyślności musiał zejść z trzeciego
piętra i przestawiać samochód (zyskał na stawiając na swoim jak nie wiem
co :-> ).
Z resztą wiele osób mnie zna na tym osiedlu, bo tam się wychowałem i
traktują mnie jak swojego...
> Mogłeś np. zostawić kartkę "Jestem tu i tu. Wracam o tej i o tej" i może
> nie byłoby awantury.
> Facet znalazłby Cię bez problemu, zaparkowałby na "swoim" miejscu, Ty
> (nie mogąc znaleźć innego miejsca) mógłbyś stanąć tuż za nim
> (zakładając, że już by nigdzie tego dnia nie wyjeżdżał) i wszystko
> skończyłoby się jak trzeba :)
>
Rozwiązanie o tyle idiotyczne, że musiałby przejść wtedy łącznie ok 200
m zamiast rzeczonych (najwyżej) 20 gdyby zaparkował nieco dalej :-D
--
Pozdrawiam. Artur.
___________________________________________________
"Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."
-
40. Data: 2006-02-12 22:40:54
Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
Od: Paweł Sakowski <p...@s...pl>
PiotRek napisał:
> > Jesteś mieszkańcem od momentu zamieszkania do momentu zaprzestania
> > mieszkania. Ewentualnie od wprowadzenia się do wyprowadzki.
>
> Mieszkańcem czego? Gdyby na tablicze było to sprecyzowane,
> to OK, ale nie jest.
Mieszkańcem miejsca w którym mieszka. O jakich mieszkańców dokładnie
chodzi tabliczce, też nie wiem.
> > Jeśli w jakimś miejscu mieszkasz, to masz zwykle obowiązek się tam
> > zameldować.
>
> Ale nie od razu.
To m.in. miałem na myśli pod enigmatycznym zastrzeżeniem "zwykle".
--
+---------------------------------------------------
-------------------+
| Paweł Sakowski <p...@s...pl> Never trust a man |
| who can count up to 1023 on his fingers. |
+---------------------------------------------------
-------------------+