-
71. Data: 2010-11-30 12:50:54
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Damian" <s...@w...pl>
Użytkownik "Dysiek" <b...@b...pl> napisał w wiadomości
news:id244f$d31$1@inews.gazeta.pl...
>> Wiem, że nauczyciele niedopełnili obowiązków służbowych. Mam dowody i
>> jestem w stanie im to udowodnić w każdym sądzie.
>
> W jaki sposob nie dopelnili? Wyjasnij nam to.
Który raz to już piszę??? Więc jeszcze raz: NIE BYŁO ICH W CHWILI ZDARZENIA
PRZY DZIECIACH!!!
Damian
-
72. Data: 2010-11-30 13:15:53
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Damian" <s...@w...pl>
Podsumuję Twoją odpowiedź krótko. Czy Ty potrafisz mysleć i analizować co
ja piszę? Według mnie absolutnie nie. Jesteśjak automat zaprogramowany aby
komuś dowalić i upodlić....
A Twój cynizm przekracza wszelkie granice przyzwoitości. I szkoda czasu na
dyskusję z Tobą.
Współczuję Twoim bliskim....
Damian.
Użytkownik "pawelj" <p...@o...pl> napisał w wiadomości
news:4cf42c77$0$22802$65785112@news.neostrada.pl...
>> Tu się grubo mylisz. Zawsze wracałem po zakończeniu roku szkolnego ze
>> świadectwem z czerwonym paskiem i nagrodą!
> HoHoHo.
>>
>> A co tak przyczepiliście mi "łatkę", że zaraz chcę kogoś zwolnić.
> Dośc jasno to z twoich postów wynika.
>
>> załatwić sprawę po prostu po ludzku.
> Ty raczej zemsty szukasz.
>> Wiem,
> Skąd?
>> że nauczyciele niedopełnili obowiązków służbowych.
> A jakie wg ciebie zaniedbali obowiązki wobec twojego syna?
>> Mam dowody i jestem w stanie im to udowodnić w każdym
> Masz dowody na co ?
>> sądzie. Więc wkurza mnie to jak zbiera się taka klika(komisja) szkolna,
>> niby przesłuchuje swoich kolesi z pracy i później wciska mi w protokole
>> jakiś nie trzymający się kupy "kit". I na chama idzie w zaparte. Myślą,
>> że są nie do ruszenia. A ja chcę mieć w raporcie tak jak rzeczywiście
>> było. Nie mogę???
> Możesz. Tylko czy czasem nie jest tak, że ty chcesz mieć w raporcie to co
> chcesz mieć?
> A tak na marginesie. Dlaczego twój syn biegał na przerwie? Czy na pewno
> wolno mu było biegać? Czy to nie on przyczynił się do wypadku swoim
> zachowaniem?
>> Za dużo żądam? I nie zamierzałem z tym latać po sądach. Ale jak oni
>> swoje, to kto wie czy nie czas aby tym "bogom" zdjąc ten immunitet
>> nietykalności.....
> Ale ty nawet nigdzie nie chcesz sprawiedliwości. Ty chcesz, żeby
> wychowawca twojego syna "poczuł" że twoje dziecko straciło zęby.
> Tylko jakbyś jeszcze raz mógł przedstawić jego winę bo jakoś rozmazana się
> robi coraz bardziej.
>
>
> --
> PawełJ
>
>
>
-
73. Data: 2010-11-30 13:39:42
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Damian" <s...@w...pl>
Użytkownik "Jacek /Jaco/ Jakubowski" <j...@p...fm> napisał w
wiadomości news:4cf4b258@news.home.net.pl...
> No popatrz a ja znalazłem inny cytat:
> www.ko.rzeszow.pl/zalaczniki/scenariusze/ar%20800_3.
doc
No widzisz te paragrafy można stosować poza szkołą. W szkole za wybryki
dziecka odpowiada szkoła.
I nie tylko wygooglałem lecz pytałem prawnika.
> Brawo! To teraz dla Ciebie mam pracę domową: napisać jak wygląda przerwa
> z dyżurem dla nauczyciela.
>
> Z moich domysłów i wspomnień wychodzi taki plan:
> 1. Dzwonek na przerwę
> 2. Nauczyciel czeka aż dzieciarnia się spakuje i wyjdzie z klasy (1 min.)
> [.............]
> Już mi wyszły 4 min., jeżeli przerwa trwa 5 min., to w/g Ciebie
> nauczyciel przez 80% czasu nie pełnił swojego dyżuru i ponosi
> odpowiedzialność?
> 8. Dzwonek, nauczyciel udaje się do swojej klasy (0,5 min.),
> w tym czasie dzieciaki, które czekają na niego pod klasą
> są bez opieki - znów wina tego nauczyciela, prawda?
Wiesz, że mnie najmniej interesuje to jak szkoła opracuje swój system
dyżurów???
Zacytuję teraz kogoś mądrego: " ... Rodzic ma obowiązek posyłać dziecko do
szkoły a szkoła ma obowiązek zapewnic temu dziecku bezpieczeństwo. Koniec i
kropka....."
> Na początku myślałem, że chcesz uzyskać od sprawcy odszkodowanie, aby
> wyleczyć ząbki swojemu dziecku,
A ten znowu swoje. Nie wiesz więc nie pisz głupio!
> ale ty chcesz dopiec "bogom".
I znów odzywa się "orzeł" czytania ze zrozumieniem!
Gdybym chciał już by to się stało.
> Naprawdę nie masz urazu z dzieciństwa?
Po Twoich wypowiedziach raczej ja mam prawo sądzić, że albo jesteś
nauczycielem albo jego synem i to Tobie pozostał jakiś uraz z dzieciństwa.
Damian.
-
74. Data: 2010-11-30 14:23:06
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Damian wrote:
>
> Użytkownik "Dysiek" <b...@b...pl> napisał w wiadomości
> news:id244f$d31$1@inews.gazeta.pl...
>>> Wiem, że nauczyciele niedopełnili obowiązków służbowych. Mam dowody i
>>> jestem w stanie im to udowodnić w każdym sądzie.
>>
>> W jaki sposob nie dopelnili? Wyjasnij nam to.
>
> Który raz to już piszę??? Więc jeszcze raz: NIE BYŁO ICH W CHWILI
> ZDARZENIA PRZY DZIECIACH!!!
Damian, nie tędy droga.
Jedyne, o co możesz się zaczepić, to fakt, że nie poinformowano Cię o
zdarzeniu i pozostawiono dziecko bez opieki ze strony lekarza przez 4
godziny. Z reszty się wyłgają i tyle.
Justyna
-
75. Data: 2010-11-30 16:01:07
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Papuso Smurfo" <ryży@kominiasz.pl>
Órzytkownik "Dysiek" napisał:
>> Wiem, że nauczyciele niedopełnili obowiązków służbowych. Mam dowody i
>> jestem w stanie im to udowodnić
>> w każdym sądzie.
>
> W jaki sposob nie dopelnili? Wyjasnij nam to.
czytając tą dyskusję odnoszę jedynie wrażenie że w dyskusji biorą udział
jedynie debile, albo osoby mające swój interes w tuszowaniu takich spraw
kolesi, albo jedno i drógi:O(
więc ci wyjaśnię:
jesli nauczyciel wiedział o wypadku ucznia to maił obowiązek zająć się nim w
miarę możliwości, a jeśli nie miał to wysłąć dziecko do lekarza,
pielęniarki, ewentualnie powiadomić jakieś służby medyczne, oraz obowiązkowo
powiadomić o fakcie rodziców, więc zmuszanie dziecka po wypadku do
uczestniczenia w zajęcach to jedno przewinienie, nie udzielenie mu pomocy do
drógie przewinienie, nie poinformowanie rodziców, czyli celowe zatajenie
przed rodzicami wypadku to przecie przewinienie, a jak bym był prawnikiem to
jeszcze bym ci przytoczył 2, albo i trzy razy tyle, ;poniał?:O(
-
76. Data: 2010-11-30 16:12:22
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Dysiek" <b...@b...pl>
>> Analogia owszem jest. Skoro jest posterunek policji w danej miejscowosci
>> to dlaczego nie placa odszkodowania jak cos sie stanie? Bo fizycznie
>> niemozliwym jest przypilnowanie wszystkiego jednym polonezem. Tak samo w
>> szkole nauczyciel dyzurujacy nie jest w stanie upilnowac wszystkiego.
>
> Tyle ze w momencie "oddania" dziecka do szkoly odpowiedzialnosc za niego
> ponosi szkola i nauczyciele.
Rodzac sie i placac podatki powinienes moc zawsze liczyc na policje. A tak
nie jest. Wracajac do szkolnictwa - jeszcze zeby bylo dobrze dofinansowane
to mozna by miec pretensje, ze nie zatrudnia np. dodatkowej osoby na dyzury,
jednak w momencie, gdy wielu szkolom brakuje na opal, srodki czystosci, etc
takie dumanie jest czysta abstrakcja.
Dysiek
-
77. Data: 2010-11-30 16:15:37
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Dysiek" <b...@b...pl>
> Znasz jego obowiazki w czasie dyzuru? No chyba ze sam jestes nauczycielem.
Znam. Masz po dzwonku isc po dziennik i zasuwac do klasy bo lekcja ma trwac
45 min a nie 40.
> Powtarzam - jest odpowiedzialny ten pod ktorego faktyczna opieka
> pozostrawalo dziecko.
Czyli kogo? I dlaczego autor ma pretensje do nauczyciela dyzurujacego i
wychowacy (pomijajac niepowiadomienie o wypadku)?
>> Dyrektor nie moze zwolnic wychowawcy bo nie on byl wtedy opiekunem,
>> kumasz? Moze ew wyciagnac konsekwencje wobec nauczyciela dyzurujacego.
>> Ale jezeli ten byl na dyrzuze i nie byl pijany/nacpany etc. to nie moze
>> go zwolnic dyscyplinarnie. Belfer wygra w kazdym sadzie pracy.
>>
>
> za razace niedopelnienie obowiazkow 9a takim jest dopuszczenie do wypadku)
> odpowie. Tyle.
> jak z powodu wypadku nie z twojej winy zginie inny kierowca tez odpowiesz
> w sadzie za "nieumyslne spowodowanie smierci". Dostaniesz wyrok w
> awiasach. I co?
Nauczyciel dopelnil swojego obowiazku - byl na dyzurze. Nieumyslnie niczego
nie spowodowal - to nie on podstawial noge.
Dysiek
-
78. Data: 2010-11-30 16:18:40
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Dysiek" <b...@b...pl>
>> Czyli zamiast ukarac winnego (debilnego dzieciaka) bedziesz staral sie
>> zwolnic nauczyciela? Masz jednak narabane w glowie i niestety podobnych
>> rodzicow jest coraz wiecej.
>>
>
> a Ty masz dzieci?
> Jesli masz to pewnie juz dawno ci na glowe wlazly heh.
Skad taki wniosek? Na pewno nie trzymalbym zawsze strony dzieciaka jak
dzisiejsi rodzice, ktorzy uwazaja, ze ich "pociecha" jest bez skazy a inni w
okolo nie moga miec racji.
> Powtorze - a jakby zabil? To co? Tez nikt by za to mial nie odpowiedziec?
Chyba ten kto zabil, nie? A nie dyzurujacy nauczyciel. Nie sadzisz? To tak
jakby skazac cie za morderstwo, ktore tylko widziales z 20 metrow i nie
miales czasu nawet zareagowac.
> Nikt nie mowi o zwalnianiu nauczyciela, a jedynie o poniesieniu przez
> niego odpowiedzialnosci za dziecko ktore nota bene wzial pod swoja opieke
> w momencie kiedy weszlo do szkoly.
> Nieistotnym jest KTORY nauczyciel (czy nawet sam dyrektor).
Istotne to jest bardzo - dlaczego ktos chce zwalniac wychowace czy
nauczyciela dyzurujacego skoro nie nawalili (pomijajac fakt
niepoinformowania rodzica)?
Dysiek
-
79. Data: 2010-11-30 16:20:30
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Dysiek" <b...@b...pl>
>> W jaki sposob nie dopelnili? Wyjasnij nam to.
>
> Który raz to już piszę??? Więc jeszcze raz: NIE BYŁO ICH W CHWILI
> ZDARZENIA PRZY DZIECIACH!!!
>
Tlumacze ci po raz kolejny - wychwoawcy nie musialo byc, bo nie mial dyzuru.
Nauczyciel dyzurujacy dyzur mial na sto %, a po dzwonku udal sie na zajecia.
Gdzie tu widzisz niedopelnienie obowiazkow? Poza tym jesli wypadek zdarzylby
sie w trakcie przerwy to tez mialbys pretensje do nauczyciela dyzurujacego
ze nie upilnowal?
Dysiek
-
80. Data: 2010-11-30 16:24:56
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Dysiek" <b...@b...pl>
> Wiesz, że mnie najmniej interesuje to jak szkoła opracuje swój system
> dyżurów???
Zachowujesz sie jak blondynka ktora uderzajac autem w drzewo mowi: nie wiem
jak to sie stalo, trabilam! Sa pewne realia - nikt nie jest w stanie
opiekowac sie twoim dzieckiem caly czas - to niewykonalne - sa tez inne
dzieci. Nauczyciel nie potrafi sie tez teleportowac do pokoju po klucze i
miec caly czas dzieci na oku. Chcesz to zmienic - dofinansuj etat
swietliczanki - niech stoi na przerwach i lekcjach (no bo co by bylo jakby
twoje dziecko wybilo sobie zeby idac do toalety na lekcji?). Szkola zapewnia
bezpieczenstwo na tyle na ile moze - podobnie jak policja. Czy jak ktos ci
zarysuje auto to psioczysz na policje czy raczej na chamstwo ludzi?
Dysiek