-
61. Data: 2010-11-29 23:15:11
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: Maciek <m...@e...one.nospam.pl>
begin o nicku Damian napisał(a) na pl.soc.prawo następujące bzdety:
> A ja przypominam: Pedagog dyżyrujący na korytarzu widział wychowawcę jak
> otwierał klasę. Tak jest w protokole. Wychowawca w rozmowie z nami
> przyznał się, że go tam nie było bo nie musiał być!
Nie ma wątpliwości, ze ktoś coś kręci, ale nie wiem kto. Czy "pedagog
dyżurujący" to inny nauczyciel, czy to ten "pedagog szkolny" który jest
rodzicem drugiego uczestnika zdarzenia? Czy to było podczas przerwy, czy
choćby chwilę, ale po dzwonku?
Przede wszystkim należało dokładnie przesłuchać syna. Jeśli sprawiłeś
wrażenie, że czepiasz się na oślep, byle tylko wydębić jakąś kasę, to
usiłują zamotać.
Szkoły nie są idealne, ale na razie naszego kraju nie stać na zamontowanie
stu kamer i dwustu ochroniarzy w każdej szkole.
> Czy to wszystko gra? Chyba ktoś(dyżurujący) po prostu kłamie. Więc czy
> jest to wiarygodny świadek? A może go po prostu nie było na dyżurze lub
> zszedł z niego wcześniej? Syn twierdzi, że było po dzwonku. Dzieci są jak
> pisałem podzielone czy przed czy po. To wszystko mi się układa w logiczną
> całość, że dyżurujący zszedł już z dyżuru i owszem zobaczył wychowawcę ale
> na całkiem innym korytarzu którego nie widać z miejsca zdarzenia. A więc
> dzieci były bez opieki. Teraz dorabiają na siłę swoje alibi. I to mam tak
> zostawić??? Damian
Problem w tym, że skoro jednak po dzwonku, to nauczyciel dyżurujący (a
pilnuje często koło setki ludzi na korytarzu) musiał iść do pokoju
nauczycielskiego po dziennik i klucz. Natomiast wychowawca (o ile to on
miał mieć następną lekcję z tą klasą) dopiero szedł do klasy z dziennikiem
i kluczem. Mógł być 5 metrów od miejsca wypadku, dalej na schodach lub
nawet jeszcze na innej kondygnacji. W takim przypadku udowodnienie winy
szkoły jest praktycznie niemożliwe, bo jej nie było.
Odpowiedzialność ponosi za to sprawca, a materialną jego rodzice, o ile
zostanie udowodnione, że czyn jego był celowy, a nie przypadkowy.
--
Maciek
I spend my time wasting yours.
-
62. Data: 2010-11-30 06:03:54
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Dysiek" <b...@b...pl>
> Wiem, że nauczyciele niedopełnili obowiązków służbowych. Mam dowody i
> jestem w stanie im to udowodnić w każdym sądzie.
W jaki sposob nie dopelnili? Wyjasnij nam to.
Dysiek
-
63. Data: 2010-11-30 07:31:19
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "qwerty" <q...@p...fm>
Użytkownik "Jacek /Jaco/ Jakubowski" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:4cf40b91$...@n...home.net.pl...
Kto będzie winien jeżeli ten "wypadek" wydarzy się 1 metr za
ogrodzeniem szkoły? Swoje dzieci (załóżmy, że je masz) masz
przez 100% czasu na oku w domu? Nawet jak siedzisz na kibelku?
Widzisz różnicę między twierdzeniem, że nauczyciel twierdzi, że był w pobliżu?
Gdyby twierdził, że w tym czasie był na drugim końcu korytarza (bo pilnowanie
porządku nie polega na stanie w miejscu) to być może ojciec nie miałby takich
pretensji do nauczyciela.
Słyszałeś o świńskiej grypie? A o powikłaniach po zwykłej grypie?
A o przypadkach śmiertelnych po zwykłej grypie? Uważasz, że śmierć
nie jest trwała?
A słyszałeś, że chorowanie dzieci to zupełnie coś normalnego i wręcz wskazanego
(zwiększa się jego odporność).
-
64. Data: 2010-11-30 08:13:38
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: Jacek /Jaco/ Jakubowski <j...@p...fm>
W dniu 2010-11-29 23:10, Damian pisze:
>
> Użytkownik "Jacek /Jaco/ Jakubowski" <j...@p...fm> napisał w
> wiadomości news:4cf40df1$1@news.home.net.pl...
>> W dniu 2010-11-29 20:40, Damian pisze:
>
>> Eeee, ktoś Ci chyba głupot nagadał, za czyny dzieciaka odpowiadają
>> (materialnie) rodzice. Inaczej, to co drugi mafiozo wysyłał by swojego
>> (albo pożyczonego) dzieciaka z koktajlem mołotowa po haracz.
>
> Np. tutaj:
> http://dziecko-i-prawo.wieszjak.pl/nieletni/254541,O
dszkodowanie-za-wypadek-w-szkole.html
>
> " ... Jeżeli w trakcie koleżeńskich przepychanek na przerwie, jeden z
> chłopców rozbije głowę, wówczas opiekunowie poszkodowanego muszą skierować
> ewentualne roszczenia do szkoły, a nie jak często mylnie się sądzi, do
> rodziców sprawcy szkody...."
No popatrz a ja znalazłem inny cytat:
"Zgodnie z postanowieniami kodeksu cywilnego , a konkretnie artykułem
426. małoletni, który nie ukończył lat trzynastu, nie ponosi
odpowiedzialności za wyrządzoną szkodę. Zgodnie z następnym artykułem,
odpowiedzialność ta jest przeniesiona na na osobę sprawującą opiekę nad
małoletnim."
www.ko.rzeszow.pl/zalaczniki/scenariusze/ar%20800_3.
doc
Może zamiast googlać po internecie warto przejść się do prawnika
albo przynajmniej poczytać ustawę/kodeks? Ja prawnikiem nie jestem
i na pewno Ci nie pomogę.
>> Ty masz chyba jakiś uraz z dzieciństwa do nauczycieli... Na świadectwie
>> co miałeś? :-)
> Tu się grubo mylisz. Zawsze wracałem po zakończeniu roku szkolnego ze
> świadectwem z czerwonym paskiem i nagrodą!
Brawo! To teraz dla Ciebie mam pracę domową: napisać jak wygląda przerwa
z dyżurem dla nauczyciela.
Z moich domysłów i wspomnień wychodzi taki plan:
1. Dzwonek na przerwę
2. Nauczyciel czeka aż dzieciarnia się spakuje i wyjdzie z klasy (1 min.)
- zakładam, że w klasie nie ma debili a na lekcji były używane tylko
zeszyty i w sumie nie ma co pakować do tornistrów).
3. Nauczyciel gasi światło, bierze dziennik, wychodzi z klasy
i zamyka drzwi (zakładam, że to był j. pol. i nie trzeba
chować jakiejś mapy, mikroskopów, czy innego badziewia (0,5 min.)
4. Nauczyciel idzie do pokoju nauczycielskiego oddaje dziennik
i klucze, bierze nowy dziennik i nowe klucze (zakładamy, że
inni nauczyciele zdążyli oddać dziennik i klucze).
Acha, zakładam, że nauczyciel nic nie je i nie pije, a co,
niech "bóg" zdycha z pragnienia i głodu. (1 min.)
5. Nauczyciel korzysta z toalety (załóżmy, że tylko sika i toaleta
jest obok pokoju nauczycielskiego, a w kranach nie ma wody
i nie myje rąk) (1 min.)
6. Nauczyciel udaje się na miejsce dyżuru (0,5 min. - załóżmy,
że szkoła jest malutka, wiejska, parterowa)
Już mi wyszły 4 min., jeżeli przerwa trwa 5 min., to w/g Ciebie
nauczyciel przez 80% czasu nie pełnił swojego dyżuru i ponosi
odpowiedzialność?
7. Nauczyciel jest na dyżurze (1 min.)
8. Dzwonek, nauczyciel udaje się do swojej klasy (0,5 min.),
w tym czasie dzieciaki, które czekają na niego pod klasą
są bez opieki - znów wina tego nauczyciela, prawda?
> Jak Twój dzieciak wybije sobie zęby w domu, to rozumiem,
>> że w ramach poczucia sprawiedliwości zwolnisz się dyscyplinarnie za
>> niedopełnienie obowiązków rodzica?
>
> A co tak przyczepiliście mi "łatkę", że zaraz chcę kogoś zwolnić. Chcę
> załatwić sprawę po prostu po ludzku. Wiem, że nauczyciele niedopełnili
> obowiązków służbowych. Mam dowody i jestem w stanie im to udowodnić w każdym
> sądzie. Więc wkurza mnie to jak zbiera się taka klika(komisja) szkolna, niby
> przesłuchuje swoich kolesi z pracy i później wciska mi w protokole jakiś nie
> trzymający się kupy "kit". I na chama idzie w zaparte. Myślą, że są nie do
> ruszenia. A ja chcę mieć w raporcie tak jak rzeczywiście było. Nie mogę???
> Za dużo żądam? I nie zamierzałem z tym latać po sądach. Ale jak oni swoje,
> to kto wie czy nie czas aby tym "bogom" zdjąc ten immunitet nietykalności.....
> Damian
Na początku myślałem, że chcesz uzyskać od sprawcy odszkodowanie, aby
wyleczyć ząbki swojemu dziecku, ale ty chcesz dopiec "bogom".
Naprawdę nie masz urazu z dzieciństwa?
--
Jacek /Jaco/ Jakubowski
-
65. Data: 2010-11-30 10:40:51
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Misiek" <p...@o...pl>
Użytkownik "Damian" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
news:icrv1p$459$1@mx1.internetia.pl...
>
> Użytkownik "Krzysztof" <k...@a...pl> napisał w wiadomości
> news:icrstc$gkj$1@news.onet.pl...
>> "Damian" <s...@w...pl> napisał
>>
>>> Czy jest szansa aby udowodnić, że wychowawcy jednak wtedy nie było?
>>
>> Skoro wychowawca twierdzi, że był obecny przy zdarzeniu, to jak
>> wytłumaczył fakt, że nie powiadomił o tym wypadku dyrekcji ani Was?
>> Może tutaj dałoby się znaleźć punkt zaczepienia.
>
> **** Tłumaczył, że po prostu nie wie dlaczego tego nie zrobił. Zaćmiło
> go. To jego słowa.
>
>>> Nie wiemy co w tej sytuacji zrobić. Czy ktoś z grupowiczów orientuje się
>>> na jaką kwotę moglibyśmy liczyć występując o OC wychowawcy?
>>
>> Na taką, jaką przewiduje jego polisa.
>
> **** Czyli jeśli jest ubezpieczony np. na 10 tys to tyle moglibyśmy
> dostać? Nie jakiś procent z tego? A nie ustala to czasem komisja lekarska
> na którą jest kierowane dziecko przez towarzystwo ubezpieczenoiwe w
> którym jest wykupiona ta polisa ?
>
Z tego co wiem, to z OC pokrywa sie rzeczywiste poniesione wydatki...
>
>> A czy on w ogóle coś takiego posiada?
>
> **** Dyrekcja powiedziała, że posiada. O jej wysokość nie pytaliśmy.
>
>
>> A z innej beczki - w zdecydowanej większości szkół dzieciaki są
>> ubezpieczone polisą NNW. Nie mieliście czegoś takiego? Wiem, że to wcale
>> nie zwalnia z odpowiedzialności nauczyciela za tę sytuację, ale może w
>> natłoku spraw wypadło Wam to z głowy, a to też przecież jakieś wymierne
>> korzyści na leczenie syna.
>
> **** Dzieci w szkole są ubezpieczone NNW ale z tego co się dowiedzieliśmy
> dziecko staje na komisję i dostaje procentowy uszczerbek na zdrowiu.
> Będzie to góra 2%x9000(na taką kwotę jest ubezpieczone dziecko) = 180 zł.
> I to wszystko.
(ciach)
NNW - otrzymuje sie procent uszczerbku na zdrowiu razy stawka obowiazujaca.
Skad wzieliscie te 2%? No chyba ze tyle wynosi ten uszczerbek.
-
66. Data: 2010-11-30 11:50:58
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Misiek" <p...@o...pl>
Użytkownik "Dysiek" <b...@b...pl> napisał w wiadomości
news:id0o1o$4dj$1@inews.gazeta.pl...
>> To wszystko mi się układa w logiczną całość, że dyżurujący zszedł już z
>> dyżuru i owszem zobaczył wychowawcę ale na całkiem innym korytarzu
>> którego nie widać z miejsca zdarzenia. A więc dzieci były bez opieki.
>
> To wytlumacz mi prosze w jaki sposob bez opuszczania dyzuru po dzwonku
> nauczyciel dyzurujacy mialby sie dostac do klasy gdzie ma lekcje? Nikt mu
> jej nie otworzy i nie przyniesie dziennika (uczniow posylac nie wolno).
> Zawsze zostaje ta minuta po dzwonku kiedy dzieci sa bez opieki bo inaczej
> sie nie da! Teleportowac sie nikt nie potrafi. Aha, panie sprzataczki
> formalnie opiekunami nie sa i nie moga "dogladac" dzieci poniewaz nie maja
> wyksztalcenia pedagogicznego. Wiec w czym szukasz dziury? Ze nauczyciel
> zszedl z dyzuru po dzwonku?! Przykro mi ze Twoj dzieciak mial bolesny
> wypadek, ale wina nauczyciela jets w tym zadna (nawet jakby widzial to i
> tak nie zdarzylby zareagowac - ile podstawia sie noge - 2 sekundy?). Mozna
> miec jedynie sluszne pretensje, ze do ciebie nie zadzwonil i tyle. Chcesz
> gosciowi co byl na dyzurze narobic problemow za ktore nie powonien byc
> odpowiedzialny.
>
Jego dyzur skonczyl sie rowno z dzwonkiem. Trudno zrozumiec?
Problem teraz inny - pod czyja "fizycznie" (albo faktycznie) opieka mial
pozostawac w chwili wypadku (zdarzenia, czy jakkolwiek inaczej to nazwac) i
kto czego nie doplinowal. Na pewno moze odpowiadac za niepowiadomienie o
zdarzeniu rodzicow (pewnie bedzie sie tlumaczyc tym ze przeciez dziecko nic
nie mowilo, krew sie nie lala itp), nie zaprowadzenie dziecka do lekarza (a
moze nawet i do szpitala??). Tylko kto? To jest kwestia do rozstrzygniecia.
-
67. Data: 2010-11-30 11:53:22
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Misiek" <p...@o...pl>
Użytkownik "Dysiek" <b...@b...pl> napisał w wiadomości
news:id0vb9$1ib$1@inews.gazeta.pl...
>> Fajnie. Jakby ten dzieciak wypadł przez okno, to też byś powiedział
>> "zdarza się - trudno"?
>
> Nie jest fizycznie mozliwe kontrolowanie setki uczniow na przerwie, na
> wycieczce ma byc 1 opiekun na 10 osob - w szkole nie starczylo by
> nauczycieli zeby spelnic te normy. Wiec tak, powiedzialbym, ze to
> tragiczny wypadek, ale wina nauczyciela dyzurujacego bylaby zadna. Co
> wiecej powiem ci sytuacje z zycia wzieta - wlasnie dotyczaca wypadania z
> okna. Wychowawczyni miala dyzur i mowila uczniom zeby nie siadali na
> parapetach. Oczywiscie wszyscy zeszli po czym jeden "cwaniak" znowu wszedl
> na parapet jak wychoawczyni nie widziala. Jak sie odwrocila to chlop tak
> sie przestraszyl, ze wypadl przez to okno i pomimo tego, ze byl to parter
> spadl tak niefortunnie, ze zlamal sobie kregoslup. Wina nauczycielki? Jak
> dla mnie nie. Dodam, ze akcja miala miejsce w LO.
>
>
I od tego jest wlasnie ubezpieczenie OC.
Ubezpieczenie to powino pokryc faktycznie koszta zwiazane z leczeniem i
rehabilitacja.
-
68. Data: 2010-11-30 11:58:46
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Misiek" <p...@o...pl>
Użytkownik "Dysiek" <b...@b...pl> napisał w wiadomości
news:id11k8$9s0$1@inews.gazeta.pl...
>>> Po co jest policja skoro nie potrafi zapobiec wszystkim przestepstwom?
>>
>> Brak analogii.
>
> Analogia owszem jest. Skoro jest posterunek policji w danej miejscowosci
> to dlaczego nie placa odszkodowania jak cos sie stanie? Bo fizycznie
> niemozliwym jest przypilnowanie wszystkiego jednym polonezem. Tak samo w
> szkole nauczyciel dyzurujacy nie jest w stanie upilnowac wszystkiego.
Tyle ze w momencie "oddania" dziecka do szkoly odpowiedzialnosc za niego
ponosi szkola i nauczyciele.
>
>> Ale już porównanie do ochrony np. osiedla czy budynku byłoby bardziej na
>> miejscu. I jak najbardziej taka firma ochroniarska ponosi
>> odpowiedzialność za kradzieże, włamania itp.
>
> Owszem, ale ma odpowiednie sily do zabezpieczenia mieszkania. Dyzurujacy
> nauczyciel nie ma, nawet jesli dyzurowalalby cala kadra.
Problem szkoly. A jakby dziecko zabilo sie na schodach?
Tez by nikt nie odpowiadal?
>
>>> Ponosi odpowiedzialnosc gdyby zaniedbal dyzur - tzn. np. nie pojawil sie
>>> na nim.
>>
>> Jak widać na załączonym przykładzie w pierwszym poście, wystarczy
>> napisać/powiedzieć/znaleźć świadka, że był na dyżurze i już rączki umyte
>> :/
>
>
> No bo przeciez byl, zadna dyrekcja nie pozwolilaby sobie na takie
> zaniedbanie. A ze po dzwonku poszedl na lekcje - coz, taka kolej rzeczy.
>
Zgoda, dla tego pisalem ze teraz kwestia do rozstrzygniecia jest kto za
zaistniala sytuacje ponosi odpowiedzialnosc -
- nauczyciel dyzurujacy nie, poniewaz jego dyzur sie skonczyl z dzwonkiem na
lekcje (nie jestem pewien ze nie pownien poczekac az dzieciaki pojda
faktycznie na lekcje a nie zostawiac je samopas)
- nauczyciel prowadzacy aktualnie lekcje? Tez nie, bo nie doszedl jezcze do
lasy
- wychiowawca? Tez nie...
Wiec kto?
Pod czyja faktyczna opieka pozostawaly dzici po dzwonku na lekcje???
-
69. Data: 2010-11-30 12:23:45
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Misiek" <p...@o...pl>
Użytkownik "Dysiek" <b...@b...pl> napisał w wiadomości
news:id0vm9$2p5$1@inews.gazeta.pl...
>> No więc Ci powiem, że tak naprawdę to nic nie mogę zrobić temu debilkowi
>> ani jego rodzicom. Kompletnie nic. Dziecko nie odpowiada za swoje winy a
>> rodzice za winy dziecka popełnione w szkole też nie odpowiadają. Tak
>> stanowi nasze prawo.
>
>> Jeszcze jedno pytanie: Czy w przypadku niedopełnienia obowiązków
>> służbowych dyrektor musi czy tylko może zwolnić dyscyplinarnie
>> nauczyciela?
>> A może wystarczyłaby nagana z wpisem do akt i jakaś premia? Reguluje to
>> jakiś przepis?
>
> Czyli zamiast ukarac winnego (debilnego dzieciaka) bedziesz staral sie
> zwolnic nauczyciela? Masz jednak narabane w glowie i niestety podobnych
> rodzicow jest coraz wiecej.
>
a Ty masz dzieci?
Jesli masz to pewnie juz dawno ci na glowe wlazly heh.
Powtorze - a jakby zabil? To co? Tez nikt by za to mial nie odpowiedziec?
Nikt nie mowi o zwalnianiu nauczyciela, a jedynie o poniesieniu przez niego
odpowiedzialnosci za dziecko ktore nota bene wzial pod swoja opieke w
momencie kiedy weszlo do szkoly.
Nieistotnym jest KTORY nauczyciel (czy nawet sam dyrektor).
-
70. Data: 2010-11-30 12:31:56
Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
Od: "Misiek" <p...@o...pl>
Użytkownik "Dysiek" <b...@b...pl> napisał w wiadomości
news:id13j0$hl7$1@inews.gazeta.pl...
>> Co mam wybić mu też w rewanżu zęby...?
>> Już pisałem: Dziecko nie odpowiada za swoje winy a rodzice
>> za winy dziecka popełnione w szkole też nie odpowiadają. Tak stanowi
>> nasze
>> prawo.
>
> No to dlaczego chcesz pociagnac do odpowiedzialnosci nauczyciela? Byl na
> dyzurze? Byl. Wiec obowiazkow dopelnil. Co ty od niego chcesz? Mial sie
> rzucic jak Rejtan? Nawet jakby widzial to i tak nie zdarzylby zareagowac.
Znasz jego obowiazki w czasie dyzuru? No chyba ze sam jestes nauczycielem.
Powtarzam - jest odpowiedzialny ten pod ktorego faktyczna opieka
pozostrawalo dziecko.
Jeszcze jakies pytania?
>> Czy nie rozumiesz o co pytałem?????
>> Dyrektor postawił sprawę: albo zmieniamy protokół, że wychowacy nie było
>> i go zwalnia dyscyplinarnie albo zostaje tak jak jest i ja nie mam wtedy
>> możliwości dostać odszkodowania z OC.
>
> Dyrektor nie moze zwolnic wychowawcy bo nie on byl wtedy opiekunem,
> kumasz? Moze ew wyciagnac konsekwencje wobec nauczyciela dyzurujacego. Ale
> jezeli ten byl na dyrzuze i nie byl pijany/nacpany etc. to nie moze go
> zwolnic dyscyplinarnie. Belfer wygra w kazdym sadzie pracy.
>
za razace niedopelnienie obowiazkow 9a takim jest dopuszczenie do wypadku)
odpowie. Tyle.
jak z powodu wypadku nie z twojej winy zginie inny kierowca tez odpowiesz w
sadzie za "nieumyslne spowodowanie smierci". Dostaniesz wyrok w awiasach. I
co?