-
21. Data: 2010-02-04 11:49:14
Temat: Re: Wypadek - obowiązki policjanta
Od: pierwiosnek <p...@o...pl>
spp pisze:
> W dniu 2010-02-04 12:12, pierwiosnek pisze:
>
> ... że jak ktoś jest na drodze z
>> pierwszeństwem, to generalnie wszystko mu wolno,
>
> To całkowicie błędny wniosek ...
OK, zmieniam na "cokolwiek zrobi to najgorsze co się mu przytrafi to
mandat, który jednak na pewno dostanie też osoba przecinająca jego tor
jazdy niezależnie od tego czy ta osoba mogła z uwagi na sytuację
przypuszczać że zdąży skręcić, czy też nie".
>
>> bo w razie kolizji w
>> najgorszym dla niego przypadku ewentualnie dostanie dodatkowo jakiś
>> mandat, bo i tak generalnie zawsze winę ponosi ten, kto mu pierwszeństwa
>> nie ustąpił...
>
> A jakże inaczej? Przecież to podstawa. :)
>
No tak, kwestia sformułowania "nie ustąpił", powinnam napisać "zdaniem
policji powinien ustąpić" :) Ja po prostu wyobrażam sobie sytuację, w
której kierowca na rondzie włącza kierunkowskaz w prawo, widząc to inny
kierowca wjeżdża na rondo i buch... ten pierwszy wjeżdża mu w bok (mimo
kierunkowskazu), a policja stwierdza winę wjeżdżającego, bo "powinien
ustąpić pierwszeństwa", lub też inny kierowca widząc w oddali samochód
skręca w lewo, po czym okazuje się, że tamten w oddali przyspieszył (lub
jechał od razu szybko, ale ze względu na wzajemne ułożenie krzyżujących
się dróg nie dało się tego na tyle dokładnie ocenić) i buch... a wina
oczywiście spada na skręcającego, bo "powinien ustąpić pierwszeństwa".
Jak w jednym tak i w drugim przypadku MOIM zdaniem wina powinna obciążać
kierowcę a) włączającego kierunkowskaz na rondzie b) przekraczającego
prędkość, gdyż MOIM zdaniem w obydwu przypadkach ten drugi kierowca mógł
przypuszczać, że spokojnie może wjechać/skręcić i nie powinien od razu
zakładać, że współużytkownik dróg zachowa się skrajnie
nieodpowiedzialnie. Chyba że założymy, że jak tylko widzę kogoś na
drodze z pierwszeństwem to czekam, póki droga nie będzie całkowicie
pusta, wtedy wjeżdżam/skręcam, ale tą metodą sparaliżujemy ruch...
TO oczywiście MOJE zdanie i nie będę nikogo przekonywać do niego, widzę
że praktyka do tego zdania ma się nijak, muszę z tym jakoś żyć ;)
Pozdrawiam,
pierwiosnek
-
22. Data: 2010-02-04 12:06:51
Temat: Re: Wypadek - obowiązki policjanta
Od: cyklista <c...@k...pl>
Użytkownik pierwiosnek napisał:
> Podsumowując: nie tylko nie mam prawa zakładać, że inny użytkownik drogi
> stosuje się do obowiązujących przepisów (fakt faktem, takie założenie
> byłoby dość naiwne), ale powinnam przyjąć, że jak ktoś jest na drodze z
Nie naiwne a całkowicie poprawne, dokładnie nie cytuję ale przepis brzmi
tak: Użytkownik drogi ma prawo zakładać że inny użytkownik przestrzega
tych przepisów, chyba że jego wcześniejsze zachowanie wskazuje na coś
innego.
Więc jak widzisz inny samochód i oceniasz jego prędkość na 200, to masz
mu już nie ufać, ale jeśli nie widzisz go bo jest dalej za wzniesieniem
to masz prawo przypuszczać że będzie jechał przepisowo.
> pierwszeństwem, to generalnie wszystko mu wolno, bo w razie kolizji w
> najgorszym dla niego przypadku ewentualnie dostanie dodatkowo jakiś
> mandat, bo i tak generalnie zawsze winę ponosi ten, kto mu pierwszeństwa
> nie ustąpił... Dla mnie to jednak smutna konkluzja, ale cóż, z faktami
> nie warto dyskutować :(
z faktami nie dyskutujemy, ale sąd może oceniać ich wpływ na zdarzenia,
więc jeśli nie ustąpiłaś pierwszeństwa to jesteś winna, ale jeśli
uważasz inaczej to przestawiasz w sądzie swoje argumenty a nie
dyskutujesz o tym z policjantem bo on nie jest biegłym sądowym, ktory
mógłby stwierdzić że samochód w twoim polu widzenia pojawił się dopiero
gdy ty byłaś już w połowie pasa i ze względu na nadmierną prędkość nie
zdążył wyhamować ani ty zjechać.
-
23. Data: 2010-02-04 13:34:16
Temat: Re: Wypadek - obowiązki policjanta
Od: "pmlb" <p...@d...com>
> No tak, kwestia sformułowania "nie ustąpił", powinnam napisać "zdaniem
> policji powinien ustąpić" :) Ja po prostu wyobrażam sobie sytuację, w
To ja ci napisze do kazdej sytuacji odwrotnie.
> której kierowca na rondzie włącza kierunkowskaz w prawo, widząc to inny
> kierowca wjeżdża na rondo i buch... ten pierwszy wjeżdża mu w bok (mimo
> kierunkowskazu), a policja stwierdza winę wjeżdżającego, bo "powinien
> ustąpić pierwszeństwa",
Ba... nie upewnil sie, ze moze wjechac na rondo...
> lub też inny kierowca widząc w oddali samochód skręca w lewo, po czym
> okazuje się, że tamten w oddali przyspieszył (lub jechał od razu szybko,
> ale ze względu na wzajemne ułożenie krzyżujących się dróg nie dało się
> tego na tyle dokładnie ocenić) i buch... a wina oczywiście spada na
> skręcającego, bo "powinien ustąpić pierwszeństwa".
To nastepnym razem ktosc tobie wjedzie przed nos i powie - jechalas za
szybko!
Inaczej mowiac jadacy prosto bedzie musial usepowac pierszenstwa
skrecajacemu.
> Jak w jednym tak i w drugim przypadku MOIM zdaniem wina powinna obciążać
> kierowcę a) włączającego kierunkowskaz na rondzie b) przekraczającego
> prędkość, gdyż MOIM zdaniem w obydwu przypadkach ten drugi kierowca mógł
> przypuszczać, że spokojnie może wjechać/skręcić i nie powinien od razu
> zakładać, że współużytkownik dróg zachowa się skrajnie nieodpowiedzialnie.
> Chyba że założymy, że jak tylko widzę kogoś na drodze z pierwszeństwem to
> czekam, póki droga nie będzie całkowicie pusta, wtedy wjeżdżam/skręcam,
> ale tą metodą sparaliżujemy ruch...
Nie, nie sparalizujesz. Jak juz napisalem, to ze ktos lamie przepis lub robi
dzine rzaczy jak wlacza kierunkowskaz a nie skreca czy jedzie za szybko nie
zdejmuje z ciebie obowiazku stosowania sie do przepisow.
To ty wjezdzajac na rondop masz OBOWIAZEK upewnic sie, ze nie spooduje to
kolizji. To, ze ktos wlaczyl kierunek nie jest upewnieniem sie a jedynie
domyslem, ze zjedzie... Samochod jednak nie zjechal.
Skrecajac w lewo, masz OBOWIAZEK upewnic, sie, ze manewr ten wykonasz
bezpiecznie i nie spoowodujesz kolizji nawet jesli ktos jedzie 200km/h. Masz
mu ustapic.
Na drodze sie nie przypusza a przewiduje i stosuje do przepisow:) (po raz
kolejny) to, ze ktos sie nie stosuje nadal nie znosi twojego obowiazku do
stosowania sie do przepisow.
> TO oczywiście MOJE zdanie i nie będę nikogo przekonywać do niego, widzę że
> praktyka do tego zdania ma się nijak, muszę z tym jakoś żyć ;)
Ale tak musi byc.
Inaczej, ja skrecajac w lewo zrobie to 5 metrow przed toba i bede miec
pretensje, ze jechalas za szybko, lub wjade ci na rondo bo uznam, ze
wlaczylas kierunke za wczesnie i chcialas zjechac tamtym zjazdem...
No a np. najslynniejsza sprawa: przywalenie w dupe:)) tu tez na 99.9% winny
jest ten co przywali:)
I jest to logiczne:)
-
24. Data: 2010-02-04 13:46:02
Temat: Re: Wypadek - obowiązki policjanta
Od: "Czabu" <grupy_WYTNIJ_TO_@_WYTNIJ_TO_poczta.onet.pl>
Użytkownik "pmlb" <p...@d...com> napisał w wiadomości
news:Anyan.222$EP5.163@newsfe01.ams2...
> Do reszty sie nie odniose, bo o cukrzycy cos nie cos wiem bo mam to na
> codzien w domu jako praktyke a nie wikipedie.
Twoje wypowiedzi wskazują, że jednak wiesz o niej niewiele, bo piszesz
głupoty.
Pewny jesteś, że ten Twój cukrzyk ma cukrzycę? ;-)
> Do domu tez tak moze sobie wejsc? Badz powazny!
W uzasadnionych przypadkach? Jak najbardziej. I nie porównuj domu, do
samochodu. To nie jest to samo (chyba, że dla Ciebie jednak tak... ;-).
> Na jakiej podstawie otwiera sobie dzwi jak do swojego? Ma nakaz?
W uzasadnionych przypadkach nakazu mieć nie musi, ewentualnie dostanie go po
fakcie.
Pozdrawiam
Czabu
-
25. Data: 2010-02-04 13:52:20
Temat: Re: Wypadek - obowiązki policjanta
Od: pierwiosnek <p...@o...pl>
pmlb pisze:
[ciach]
>> której kierowca na rondzie włącza kierunkowskaz w prawo, widząc to
>> inny kierowca wjeżdża na rondo i buch... ten pierwszy wjeżdża mu w bok
>> (mimo kierunkowskazu), a policja stwierdza winę wjeżdżającego, bo
>> "powinien ustąpić pierwszeństwa",
>
> Ba... nie upewnil sie, ze moze wjechac na rondo...
Czyli czekam aż na rondzie będzie całkiem pusto... Czekam, czekam,
czekam, wieczorem włączam się do ruchu :P A tymczasem co trzeci samochód
zjeżdża z ronda i mogłabym na nie wjechać, no ale muszę poczekać aż
będzie na samym zjeździe (sam kierunkowskaz nie wystarczy), a wtedy za
nim jedzie już następny, któremu muszę ustąpić (zakładam małe rondo z
jednym pasem i niedużymi odstępami między kolejnymi zjazdami. Mam takie
niedaleko domu :)
>
>> lub też inny kierowca widząc w oddali samochód skręca w lewo, po czym
>> okazuje się, że tamten w oddali przyspieszył (lub jechał od razu
>> szybko, ale ze względu na wzajemne ułożenie krzyżujących się dróg nie
>> dało się tego na tyle dokładnie ocenić) i buch... a wina oczywiście
>> spada na skręcającego, bo "powinien ustąpić pierwszeństwa".
>
> To nastepnym razem ktosc tobie wjedzie przed nos i powie - jechalas za
> szybko!
> Inaczej mowiac jadacy prosto bedzie musial usepowac pierszenstwa
> skrecajacemu.
Jak będę jechać z maksymalną dozwoloną prędkością - jego wina, jak będę
jechać za szybko - moja. Dla mnie to tak powinno wyglądać.
>
> Nie, nie sparalizujesz. Jak juz napisalem, to ze ktos lamie przepis lub
> robi dzine rzaczy jak wlacza kierunkowskaz a nie skreca czy jedzie za
> szybko nie zdejmuje z ciebie obowiazku stosowania sie do przepisow.
> To ty wjezdzajac na rondop masz OBOWIAZEK upewnic sie, ze nie spooduje
> to kolizji. To, ze ktos wlaczyl kierunek nie jest upewnieniem sie a
> jedynie domyslem, ze zjedzie... Samochod jednak nie zjechal.
Czyli nie zachował się zgodnie z zasadami ruchu... Moim zdaniem jest co
najmniej współwinny stłuczki.
> Skrecajac w lewo, masz OBOWIAZEK upewnic, sie, ze manewr ten wykonasz
> bezpiecznie i nie spoowodujesz kolizji nawet jesli ktos jedzie 200km/h.
> Masz mu ustapic.
> Na drodze sie nie przypusza a przewiduje i stosuje do przepisow:) (po
> raz kolejny) to, ze ktos sie nie stosuje nadal nie znosi twojego
> obowiazku do stosowania sie do przepisow.
Moim zdaniem "stosuje się do przepisów" powinno obowiązywać każdego. I
jeśli wyjadę z podporządkowanej i będzie stłuczka, to równie dobrze może
to być moja wina (bo zajechałam drogę), osoby "na pierwszeństwie" która
jechała na tyle szybko że mogła mnie zaskoczyć lub obojga (gdy sytuacja
jest niejasna).
>
>> TO oczywiście MOJE zdanie i nie będę nikogo przekonywać do niego,
>> widzę że praktyka do tego zdania ma się nijak, muszę z tym jakoś żyć ;)
>
> Ale tak musi byc.
> Inaczej, ja skrecajac w lewo zrobie to 5 metrow przed toba i bede miec
> pretensje, ze jechalas za szybko, lub wjade ci na rondo bo uznam, ze
> wlaczylas kierunke za wczesnie i chcialas zjechac tamtym zjazdem...
Jak wykażesz (np. ślady hamowania) że przekroczyłam dozwoloną prędkość
to IMO powinna być moja wina. Jak wykażesz (poza świadkami nie mam
pomysłu na metodę), że miałam ten kierunkowskaz a nie zjechałam z ronda
- IMO powinna być moja wina.
> No a np. najslynniejsza sprawa: przywalenie w dupe:)) tu tez na 99.9%
> winny jest ten co przywali:)
> I jest to logiczne:)
Jeśli jadę zgodnie z przepisami (m.in. dozwolona prędkość) a ktoś mi
wyjedzie tuż przed nosem i w niego wjadę - IMO powinna być jego wina.
Po tej dyskusji czuję się wzbogacona o pewną wiedzę "życiową", a to też
cenne, więc dzięki :)
Pozdrawiam,
pierwiosnek
-
26. Data: 2010-02-04 15:31:17
Temat: Re: Wypadek - obowiązki policjanta
Od: RadoslawF <r...@w...pl>
Dnia 2010-02-04 12:38, Użytkownik pmlb napisał:
>> Gość jest cwaniakiem który liczył na niewiedzę policjanta i dzięki
>> temu unikniecie konsekwencji przekroczenia prędkości.
>
> Tego nie wiesz.
> Dlatego napisalem, ze albo jest cukrzykiem albo aktorem.
Nie wiem na sto procent, ale po jego zachowaniu do pewnych wniosków
doszedłem.
>> Ale policja od razu kiedy bajki opowiadał o spieszeniu się po
>> insulinę zaproponowała wezwanie pogotowia, odmówił.
>
> Pogotowie nie ma na wyposazeniu insuliny.
Ale na odpowiednie zgłoszenie będzie w stanie przywieźć insulinę
lub środek zastępczy.
> Zreszta insulina nie jest uniwersalna....
W przypadku cukrzycy jest.
> Zamiast czekac 5 minut na pogotowie, to 5 minutach glina juz mial by
> jasnosc z kim ma do czynienia i bez wzgledu kto by to nie byl, mogl
> spokojnie kontynuowac sowje procedury.
Zastanów sie chwilkę. To że facet faktycznie jedzie po insulinę
(w co nawet wierzę) nie upoważnia go do popełniania wykroczeń jakie
popełnił. Więc sprawdzanie czy aby na pewno jedzie po insulinę
jest bez sensu.
>> Bredzisz. Jestem cukrzykiem, brak lub nadmiar cukru nie wywołuje
>> zdenerwowania. Nadmiar cukru (na to skarżył się opisywany
>> kombinator) prowadzi do senności. Za mały poziom cukru prowadzić
>> może do utraty przytomności, w tym momencie zalecane jest podniesienie
>> poziomu cukru przez zjedzenie czegoś.
>> Cwaniak tłumaczył się koniecznością wstrzyknięcia insuliny więc
>> miał w tym momencie nadmiar cukru.
>
> No widzisz ja tez mam cukrzyka w domu:)
> I zachowanie bardzo podone do tego goscia. W przypadku braku cukru
> wusyatrczy mala iskierka by doprowadzic go do wybuchu furii!
Nie masz cukrzyka w domu lub nic nie wiesz o tej chorobie.
Skoro facet tłumaczył się potrzebą wstrzyknięcia insuliny nie
występował u niego brak cukru tylko jego nadmiar.
>> W tym przypadku policja zachowała się bardzo profesjonalnie.
>> Nie dała się zbajerować czy oszukać zrobiła swoje a kombinatorowi
>> sprowadziła karetkę.
>
> No nie wiem, karetka przyjedzie zwiezie go do apteki i co dalej? W
> sadzie (mandatu nie przyja) karetka bedzie dla niego dodatkowym
> atutem... Wszak sam glina przyznal, ze gosc byl chory i wezwal karetke
> to moze byc czynnik dzialajacy na kozysc tego goscia (nie pisze cwaniaka
> bo nie wiemy do konca czy faktycznie nie byl chory)
Karetka nie będzie go wozić do apteki, przywiezie potrzebny środek
i pielęgniarz poda go na miejscu.
>> W ten sposób dał tłumokowi do zrozumienia że jego tłumaczenia
>> o potrzebie wstrzyknięcia insuliny potraktuje jako wykręt
>> recydywisty. I słusznie.
>
> Bzdura nie slusznie.
> Policja nie jest osadzania tlumaczen (od tego jest sad).
Więc sprawę skierowała do sądu. Pytanie tylko dlaczego się
czepiasz ich poprawnej reakcji ?
>>>> Nie widziałem do końca, ale mam nadzieję, że idiota nie przyjął
>>>> mandatu i w sądzie mu wytłumaczą, że w takim stanie się samochodu
>>>> nie prowadzi...
>>
>> To tłumaczenie poprą odpowiednim bodźcem finansowym.
>
> No chcialbym znac zakonczenie tej sprawy:)
Ja też, ale to się uda tylko w przypadku jak tutaj objawi się
on sam lub ktoś z jego rodziny czy znajomych.
Pozdrawiam
-
27. Data: 2010-02-04 17:03:48
Temat: Re: Wypadek - obowiązki policjanta
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Thu, 4 Feb 2010, pierwiosnek wrote:
> spp pisze:
>> W dniu 2010-02-04 12:12, pierwiosnek pisze:
>>
>> ... że jak ktoś jest na drodze z
>>> pierwszeństwem, to generalnie wszystko mu wolno,
>>
>> To całkowicie błędny wniosek ...
>
> OK, zmieniam na "cokolwiek zrobi to najgorsze co się mu przytrafi to mandat,
Nienienie :)
Kiedyś sobie zacząłem spisywać "krótkie podsumowanie zasad łupania
karą i odpowiedzialnością", aby móc wrzucać w takich przypadkach
i nie załapać się na takie sprostowania, jak niniejsze ;)
Kolejność mi wychodzi taka:
- umyślność. KAŻDA umyślność daje "pierwszenstwo" w odpowiedzialności
za wypadek. NIE JEST więc tak, jak piszesz: "cokolwiek zrobi".
Poważny problem za to stanowi *udowodnienie* umyślności.
- "niemożliwość". Brak winy, jeśli sprawca *nie mógł* zapobiec
zdarzeniu, mimo zachowania *nakazanych* środków: jak cofa, to
ma się bezwzględnie upewnić, nawet kosztem wzięcia osoby trzeciej
(jak nie widzi dokąd cofa ani czy komuś tyłem zajedzie), ale
już przy normalnym skrzyżowaniu do jazdy na wprost "wzięcia
osoby trzeciej" się nie wymaga, bo ostrożność nie musi być "szczególna"
- pierwszeństwo. Dosłownie pierwszeństwo. Trzeba wskazać przepis
który je *daje*, koniec. Czyjeś obowiązki, nakazy i zakazy
pierwszeństwa nie dają.
- ...dopiero cała reszta. Czyli przy równoprawnym przejeździe,
zachowaniu "środków" i braku umyślności mamy do rozważenia
pozostałe przepisy.
BTW:
Od jakiegoś czasu mam zgryz - nie znalazłem odpowiedzi na
pytanie: czy na skrzyżowaniu *nieoznakowanym znakami pionowymi*
(a tym samym rownież "nieskutecznie jakby były poziome")
sygnalizacja świetlna, oprócz ustalania zasad wjazdu, zmienia
pierwszeństwo?
Bo z przepisu wynika, że "zmienia pierwszeństwo ustalone
znakami" - więc jakby znaków nie było (skrzyzowanie równorzędne
itede), to czerwone i zielone nadal oznaczałyby zakaz
i prawo do jazdy, ale *NIE* zmieniałyby pierwszenstwa!
Pytania pomocnicze w sumie są dwa:
- czy jakiś *inny* przepis zakazuje budowy takiego skrzyżowania
- niezależnie od poprzedniego (zakaz zakazem, ale ktoś mógł
"źle wybudować") istnieje jeszcze *inny* przepis, powodujący
zmianę pierwszeństwa przez światła (oprócz "zmiany znaków")?
> Ja po prostu wyobrażam sobie sytuację, w której
> kierowca na rondzie włącza kierunkowskaz w prawo, widząc to inny kierowca
> wjeżdża na rondo i buch... ten pierwszy wjeżdża mu w bok (mimo
> kierunkowskazu), a policja stwierdza winę wjeżdżającego, bo "powinien ustąpić
> pierwszeństwa"
Przecież to klasyka :)
(w tym "szukania kto wyremontuje bok" :P)
> Jak w jednym tak i w
> drugim przypadku MOIM zdaniem wina powinna obciążać kierowcę a) włączającego
> kierunkowskaz na rondzie
Weź pod uwagę że mógł zahaczyć ręką nieumyślnie (o wyłącznik).
> TO oczywiście MOJE zdanie i nie będę nikogo przekonywać do niego,
Wszyscy mamy grubą księgę pomysłów "jak zrobić lepiej", ale nikt
się tym nie przejmuje i przepisy są jakie są ;)
> praktyka do tego zdania ma się nijak, muszę z tym jakoś żyć ;)
Ano niestety.
> Pozdrawiam,
Wzajem!
-
28. Data: 2010-02-04 17:24:12
Temat: Re: Wypadek - obowiązki policjanta
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Thu, 4 Feb 2010, pierwiosnek wrote:
> pmlb pisze:
> [ciach]
>>> której kierowca na rondzie włącza kierunkowskaz w prawo, widząc to inny
>>> kierowca wjeżdża na rondo i buch... ten pierwszy wjeżdża mu w bok (mimo
>>> kierunkowskazu), a policja stwierdza winę wjeżdżającego, bo "powinien
>>> ustąpić pierwszeństwa",
>>
>> Ba... nie upewnil sie, ze moze wjechac na rondo...
>
> Czyli czekam aż na rondzie będzie całkiem pusto...
Nie, czekasz aż jadący z lewej ZACZNIE SKRĘCAĆ w zjazd.
Przy okazji 98,74% kierowców zwalnia (znacznie) ;)
> Czekam, czekam, czekam,
> wieczorem włączam się do ruchu :P A tymczasem co trzeci samochód zjeżdża z
> ronda i mogłabym na nie wjechać, no ale muszę poczekać aż będzie na samym
> zjeździe (sam kierunkowskaz nie wystarczy)
Ale wiesz, że on *ficznie* ma problem z "odkręceniem", jeśli już skręca
o 30 stopni.
> Jak będę jechać z maksymalną dozwoloną prędkością - jego wina, jak będę
> jechać za szybko - moja. Dla mnie to tak powinno wyglądać.
Postulujesz wprowadzenie obowiązkowych homologowanych rejestratorow
prędkości?
Bo po czym *inaczej* ustalisz odpowiedzialność - zeznaniach stron?
99,98% sprzecznych ;)
> Moim zdaniem "stosuje się do przepisów" powinno obowiązywać każdego.
I obowiązuje.
Ale nie powoduje "odpowiada za wypadek".
Ale idąc tą drogą, dość szybko dojdziesz do absurdu: czy
przypadkiem fakt, że gość dwa skrzyżowania wcześniej przejechał
czerwone, nie powoduje że jest współwinny kolizji z Tobą?
No bo jakby nie przejechał, to *w tym miejscu* by go nie
było, więc i kolizji by nie było.
Mamy więc:
- złamanie przepisu (ewidentne)
- zależność tego, że kolizja miała miejsce od owego złamania
I weź teraz i zapisz LITERALNIE, jak miałaby wyglądać Twoja
zdroworozsądkowa zasada, aby *nie* prowadziła do absurdów
jak wyżej :D
Dlatego można przyjąć, że w 1. przybliżeniu odpowiedzialność
za wypadek sprowadza się (po pominięciu umyślności i niemożliwości)
do ustalenia, kto OSTATNI złamał przepis, wskutek czego ów
wypadek nastąpił.
I to w praktyce, w ruchu drogowym, skutkuje "pierwszeństwem".
Powód jest taki: pierwszeństwo jest "ciągłe w czasie"
(owszem, bywa że się kończy, ale TRWA do zakończenia), co w sposób
naturalny "wygrywa" z innymi naruszeniami przepisu.
Źle sygnalizował? Tak, ale to było wcześniej.
To czy sygnalizował w momencie zderzenia się nie liczy: decyzję
podejmujesz kiedy on WCZEŚNIEJ (źle) sygnalizował, a jego pierwszeństwo
TRWAŁO, mimo że migając nie skręcał. I WTEDY, mimo że sygnalizacja
była już *bez znaczenia* (i tak jechał prosto), należało mu ustąpić.
Szach, mat, klops.
> I jeśli
> wyjadę z podporządkowanej i będzie stłuczka, to równie dobrze może to być
> moja wina (bo zajechałam drogę), osoby "na pierwszeństwie" która jechała na
> tyle szybko że mogła mnie zaskoczyć lub obojga (gdy sytuacja jest niejasna).
Właśnie poruszasz ważny problem: sądy by się nie wykopały ze sprzecznych
zdań świadków, apelacji i czego tam jeszcze.
A tak... może jest i "niesprawiedliwie", ale PROŚCIEJ.
Łatwiej "znaleźć winnego".
Oczywiscie poza przypadkiem "niemożliwości", bo rzeczone 200kmph
w mieście rzeczywiście bywa powodem "niemożliwości" (zobaczenia,
przewidzenia itede).
> Po tej dyskusji czuję się wzbogacona o pewną wiedzę "życiową", a to też
> cenne, więc dzięki :)
> Pozdrawiam,
Wzajemnie!
Gotfryd
-
29. Data: 2010-02-04 19:47:24
Temat: Re: Wypadek - obowiązki policjanta
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
On 2/4/2010 11:03 AM, Gotfryd Smolik news wrote:
>
> Bo z przepisu wynika, że "zmienia pierwszeństwo ustalone
> znakami"
z jakiego przepisu tak wynika?
-
30. Data: 2010-02-04 21:57:48
Temat: Re: Wypadek - obowiązki policjanta
Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>
Użytkownik pierwiosnek p...@o...pl ...
>>> której kierowca na rondzie włącza kierunkowskaz w prawo, widząc to
>>> inny kierowca wjeżdża na rondo i buch... ten pierwszy wjeżdża mu w bok
>>> (mimo kierunkowskazu), a policja stwierdza winę wjeżdżającego, bo
>>> "powinien ustąpić pierwszeństwa",
>>
>> Ba... nie upewnil sie, ze moze wjechac na rondo...
>
> Czyli czekam aż na rondzie będzie całkiem pusto... Czekam, czekam,
> czekam, wieczorem włączam się do ruchu :P A tymczasem co trzeci samochód
> zjeżdża z ronda i mogłabym na nie wjechać, no ale muszę poczekać aż
> będzie na samym zjeździe (sam kierunkowskaz nie wystarczy), a wtedy za
> nim jedzie już następny, któremu muszę ustąpić (zakładam małe rondo z
> jednym pasem i niedużymi odstępami między kolejnymi zjazdami. Mam takie
> niedaleko domu :)
na szczescie jak wjedziesz na rondo odpowiednio płynnie, to nawet jak zmyli
cie kierunkowskazem, to i tak pewnie zdarzysz wjechac przed niego a nie mu
w bok.
Ronda to takie piekne skrzyzowania, tylko trzeba umiec plynnie na nie
wjezdzac.