eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Wszystko będzie zamknięte
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 50

  • 21. Data: 2020-11-06 20:00:25
    Temat: Re: Wszystko będzie zamknięte
    Od: Olaf Frikiov Skiorvensen <B...@i...invalid>

    Wcale nie przypadkiem, dnia Fri, 6 Nov 2020 15:04:35 +0100
    doszła do mnie wiadomość <5fa557f2$0$6343$65785112@news.neostrada.pl>
    od _Master_ <M...@...pl> :
    >W dniu 2020-11-05 o 15:28, Olaf Frikiov Skiorvensen pisze:
    >> No ale lizanie desek sedesowych generalnie nie jest zbyt zdrowe, tak twierdzi
    >> medycyna(można mieć sporego pecha).
    >
    >Medycyna opiera się na statystyce.
    >
    >Nie bądź taki pewny że konowały nie zmienią zdania. ;-)

    W tajemnicy ci powiem, nie, nie zmienią.
    Tak na marginesie, to nikt ci nie broni lizać desek sedesowych i klamek.
    Jest też medycyna alternatywna, cieciorka w odbycie, słoniowe dawki witaminy
    C(lewoskrętnej), lewatywy z fusów od kawy, zappery pana Taratajcio, magnetyzery,
    pochłaniacze złej karmy i modlitwa, w ostateczności egzorcyzmy.
    Masz w czym przebierać.
    --
    Gdyby się wysadziło ich planety, zburzyło miasta,
    spaliło księgi, a ich samych wytłukło do nogi,
    może udałoby się ocalić naukę miłości bliźniego. SL.


  • 22. Data: 2020-11-06 22:42:24
    Temat: Re: Wszystko będzie zamknięte
    Od: _Master_ <M...@...pl>

    Kolejny błyskotliwy.

    Kojarzysz wychowanie bezstresowe?

    Tak samo jest dobre/skuteczne jak życie bez zarazków i bakterii


  • 23. Data: 2020-11-06 23:00:03
    Temat: Re: Wszystko będzie zamknięte
    Od: r...@o...pl

    W dniu piątek, 6 listopada 2020 15:03:29 UTC+1 użytkownik _Master_ napisał:
    > W dniu 2020-11-05 o 15:02, r...@o...pl pisze:
    > > "(...) badania Ichinohe i wsp. [33](*) donoszą, że korzystna rola
    > > mikroflory jelitowej nie ogranicza się wyłącznie do przewodu pokarmowego, ale
    > > może także pozytywnie wpływać na odpowiedź immunologiczną w płucach podczas
    > > zakażenia wirusem grypy"
    >
    > Mało tego.
    > Są związki między florą jelitową a schorzeniami psychicznymi.
    > Nie to nie żarty.

    Nawet nie żarty, tylko znam gościa używającego pseudonimu Rowerex, który lata
    temu doszedł do tego, że pewne grupy żywności powodują całkowity rozstrój
    psychiczny i fizyczny, a aby było śmieszniej, jest to żywność powszechnie
    uważana za zdrową.

    A już poważniej - znam to doskonale i borykam się z tym od lat - np surowe
    warzywa, nawet te "ekologiczne", np. brokuły, kalafior, seler naciowy, marchew,
    cytrusy typu pomarańcze, a kiwi to szczególnie - wszystko to działa na mnie
    niemal jak trucizna.

    Nie że boli brzuch, czy coś, bo nic nie boli - po prostu rozstrój nerwowy,
    budzenie się rano z poczuciem, że spada się w studnię bez dna, niezdolność do
    wysiłku fizycznego, ciało przechodzi na "bieg jałowy" i nie da się zmusić do
    do choćby nieco szybszej jazdy rowerem...

    Wystarczy odstawić tą "zdrową żywność" i po paru dniach wszystko wraca do
    normy. Ale że to całkiem smaczne rzeczy, to od czasu do czasu do nich wracam.
    Kiedyś wracałem z nieświadomością skutków, ale po przeanalizowaniu faktów
    wyciągnąłem pewne wnioski co do możliwych przyczyn "dziwnych zachować psychiki
    i organizmu", kilka razy jeszcze przetestowałem i mniej więcej nabrałem
    pewności.

    W jelitach mamy niemal drugi mózg połączony i komunikujący się z tym właściwym,
    a mikrobiota przez ten drugi mózg może nieco sterować tym właściwym - no i moje
    niektóre bakterie przy pewnych potrawach robią mi specyficzny "szum" na
    "łączach" między mózgiem jelitowym i właściwym, i to taki który zakłóca akurat
    obszary odpowiedzialne za samopoczucie itp. No i przewalone po prostu :)

    Pozdr-
    -Rowerex


  • 24. Data: 2020-11-07 00:56:00
    Temat: Re: Wszystko będzie zamknięte
    Od: Animka <a...@t...ja.wp.pl>

    W dniu 2020-11-06 o 23:00, r...@o...pl pisze:
    > W dniu piątek, 6 listopada 2020 15:03:29 UTC+1 użytkownik _Master_ napisał:
    >> W dniu 2020-11-05 o 15:02, r...@o...pl pisze:
    >>> "(...) badania Ichinohe i wsp. [33](*) donoszą, że korzystna rola
    >>> mikroflory jelitowej nie ogranicza się wyłącznie do przewodu pokarmowego, ale
    >>> może także pozytywnie wpływać na odpowiedź immunologiczną w płucach podczas
    >>> zakażenia wirusem grypy"
    >>
    >> Mało tego.
    >> Są związki między florą jelitową a schorzeniami psychicznymi.
    >> Nie to nie żarty.
    >
    > Nawet nie żarty, tylko znam gościa używającego pseudonimu Rowerex, który lata
    > temu doszedł do tego, że pewne grupy żywności powodują całkowity rozstrój
    > psychiczny i fizyczny, a aby było śmieszniej, jest to żywność powszechnie
    > uważana za zdrową.
    >
    > A już poważniej - znam to doskonale i borykam się z tym od lat - np surowe
    > warzywa, nawet te "ekologiczne", np. brokuły, kalafior, seler naciowy, marchew,
    > cytrusy typu pomarańcze, a kiwi to szczególnie - wszystko to działa na mnie
    > niemal jak trucizna.
    >
    > Nie że boli brzuch, czy coś, bo nic nie boli


    Mnie boli (może nie od wszystkiego). Lekarka powiedziała mi, żebym nie
    jadła surowizny, nawet jabłek. Tylko upieczone.
    Parę dni temu kupiłam dosyć ładną marchew do ugotowania. Straciłam tylko
    czas na obieranie i gotowanie, bo to była gorzka trucizna. Musiałam to
    wywalić.
    Pewnie spryskali czymś, żeby miala ładny wygląd.

    - po prostu rozstrój nerwowy,
    > budzenie się rano z poczuciem, że spada się w studnię bez dna, niezdolność do
    > wysiłku fizycznego, ciało przechodzi na "bieg jałowy" i nie da się zmusić do
    > do choćby nieco szybszej jazdy rowerem...

    Pewnie masz depresję i zespół jelita drażliwego. Ja miałam nadczynność
    tarczycy. Teraz hormony tarczycy już są w normie, ale żołądek mam
    wrażliwy na trucizny.
    >
    > Wystarczy odstawić tą "zdrową żywność" i po paru dniach wszystko wraca do
    > normy. Ale że to całkiem smaczne rzeczy, to od czasu do czasu do nich wracam.
    > Kiedyś wracałem z nieświadomością skutków, ale po przeanalizowaniu faktów
    > wyciągnąłem pewne wnioski co do możliwych przyczyn "dziwnych zachować psychiki
    > i organizmu", kilka razy jeszcze przetestowałem i mniej więcej nabrałem
    > pewności.
    >
    > W jelitach mamy niemal drugi mózg połączony i komunikujący się z tym właściwym,

    W jelitach to masz....no powinieneś wiedzieć co.
    Jako ciekawostke napiszę, że słynni śpiewacy operowi i inni mający dar
    pięknego śpiewania mają na mózgach czy w mózgach taki mały guzek i to on
    sprawia, ze dana osoba ma dar śpiewania.
    Nie mogę sobie udarować, że zmarł na raka mózgu najlepszy śpiewak
    operowy. Występował w Metropolitan Opera i wszyscy wstawali na jego
    widok, nie na widok jakiegoś swojego rodaka, ale właśnie na cześć niego.
    (Dimitri Chworostowski). Nasz Polak Marek Torzewski też ma piękny głos i
    podobno też ma raka-jak mówiła jego córka.



    --
    animka


  • 25. Data: 2020-11-07 09:10:11
    Temat: Re: Wszystko będzie zamknięte
    Od: Shrek <...@w...pl>

    W dniu 06.11.2020 o 15:03, _Master_ pisze:

    > Mało tego.
    > Są związki między florą jelitową a schorzeniami psychicznymi.
    > Nie to nie żarty.
    Oczywiście, że nie - azory i ich pany mają poryte berety i w sposób
    owyczyisty istnieje tu związek z ich sraczką na usenecie:P

    Shrek


  • 26. Data: 2020-11-07 13:12:20
    Temat: Re: Wszystko będzie zamknięte
    Od: r...@o...pl

    W dniu sobota, 7 listopada 2020 01:04:26 UTC+1 użytkownik Animka napisał:
    > Parę dni temu kupiłam dosyć ładną marchew do ugotowania.

    To też - jak już mnie nachodzi chęć na warzywa mimo obaw, to jak ognia unikam
    kupowania warzyw wymytych do czysta typu: marchew, buraki, korzeń selera (kto,
    czym i jak myje?), bo z doświadczenia wyszło mi, że powodują dodatkowe
    niekorzystne skutki - kupuję więc tylko te porządnie wybrudzone Matką Ziemią.

    > Pewnie masz depresję i zespół jelita drażliwego. Ja miałam nadczynność
    > tarczycy. Teraz hormony tarczycy już są w normie, ale żołądek mam
    > wrażliwy na trucizny.

    Żołądek, to mały pikuś - żądzą jelita i mikrobiota jelitowa:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/O%C5%9B_jelitowo-m%C3%
    B3zgowa

    Zależność jest obustronna dla osób wrażliwych:

    - raz, to co jedzą wpływa albo na same jelita, albo częściej na florę jelitową,
    a to razem wpływa na mózg zaburzając co się da (lęki, bóle, wydolność, ogólne
    "przymulenie")
    - dwa, stres wpływa na pracę jelit i ich stan, a to odbija się na florze
    jelitowej, a ta razem z jelitami daje kolejnego kopniaka mózgowi, czyli można
    wpaść w błędne koło.


    > W jelitach to masz....no powinieneś wiedzieć co.

    Tyle, że kolejno i malejąco: najwięcej jest wody, potem bakterii, a
    niestrawionej treści jest najmniej...

    A same jelita są "wyposażone" w 400-500 milionów neuronów, tych samych co w
    mózgu - ponoć to jakieś 2/3 wszystkich neuronów kota i jakieś 0,5% neuronów w
    ludzkim mózgu (stwierdzenie "myśleć żołądkiem" powinno być zmienione na "myśleć
    jelitami").

    Wracają do tematu, obawiam się że żywność będzie co raz bardziej i częściej
    sterylizowana a ludzie popadną w obsesję higieny i sterylności - wtedy żaden
    nowy wirus nie będzie potrzebny, bo ludzkość wykończy się sama.

    Wtedy w zasadzie będzie można otworzyć tylko kościoły, bo w nich jest woda
    święcona, a w wodzie święconej wykrywa się często bakterie fekalne, których
    brak u ludzi powoduje (co pokazują badania naukowe) wiele "na chłopski rozum"
    niezwiązanych z tym chorób... - może dlatego niektóre "cudowne źródła" są
    uzdrawiające - po prostu zawierają cenne dla człowiek bakterie, które
    zasiedlają organizm pijących i po prostu leczą ich dolegliwości...

    A leczyć bakterie potrafią, bo badania wykazują, że flora jelitowa tworzy
    związku chemiczne działające analogicznie do wytwarzanych przez ludzi
    antybiotyków i innych leków, a te krążą po krwioobiegu - stąd nie dziwne, że
    może to wpływać korzystnie, na odporność na atak wirusowy w bardzo odległym od
    jelit organie jakim są płuca...

    Flora bakteryjna na skórze też odgrywa niebagatelną rolę w ochronie ciała
    człowieka - problem w tym, że dezynfekcją się tę florę unicestwia, a skóra, w
    tym błony śluzowa to pierwsza linia obrony organizmu...

    Pozdr-
    -Rowerex


  • 27. Data: 2020-11-07 13:59:04
    Temat: Re: Wszystko będzie zamknięte
    Od: Kviat

    W dniu 07.11.2020 o 13:12, r...@o...pl pisze:
    > W dniu sobota, 7 listopada 2020 01:04:26 UTC+1 użytkownik Animka napisał:
    >> Parę dni temu kupiłam dosyć ładną marchew do ugotowania.
    >
    > To też - jak już mnie nachodzi chęć na warzywa mimo obaw, to jak ognia unikam
    > kupowania warzyw wymytych do czysta typu: marchew, buraki, korzeń selera (kto,
    > czym i jak myje?), bo z doświadczenia wyszło mi, że powodują dodatkowe
    > niekorzystne skutki - kupuję więc tylko te porządnie wybrudzone Matką Ziemią.

    A nie obawiasz się, że "producenci" (albo sklepikarze...) warzyw mają
    tego świadomość i celowo mogą "brudzić" warzywa? I wtedy cholera wie
    czym brudzą...
    Tak jak z jajkami, kiedy odkryli, że niektórzy klienci wolą te "brudne"
    (bo niby z chowu naturalnego...), to zaczęli jajka brudzić.

    Ja tam wolę już wstępnie umyte... mniej wody marnuję. No i producenci
    dostarczający umyte warzywa do sklepów to jednak podlegają jakiejś tam
    kontroli i partie towaru są sprawdzane. Jest oczywiście szansa, ale
    raczej niewielka, że jakiś producent nie dopatrzy i ktoś się czymś
    zatruje, ale taka "reklama" jest kosztowna i raczej tego mocno pilnują.
    I za dopuszczenie takiego produktu do sprzedaży można dostać zarzuty
    karne...
    Nie rozumiem, w jaki sposób umycie czegoś może spowodować dodatkowe
    niekorzystne skutki... mniej brudu może spowodować większe skutki?
    Myjesz warzywa przed spożyciem, czy może takie z piaskiem wrzucasz do
    sałatki?
    Większa szansa na zatrucie jest z takiego nieumytego "prosto z pola".
    Cholera wie, czy akurat jakaś krowa, albo lis na to nie nasikał czy coś
    tam innego zrobił (albo jakaś pielgrzymka przechodziła obok pola...), a
    ja w domu nie mam laboratorium żeby sprawdzić chociaż wyrywkowo... takie
    wstępnie umycie przed dostarczeniem do sklepu zmniejsza
    prawdopodobieństwo przywleczenia jakiejś glisty do domu.
    Nie bez powodu średnia długość życia ludzi rośnie, a nie maleje.

    Pozdrawiam
    Piotr


  • 28. Data: 2020-11-07 15:06:53
    Temat: Re: Wszystko będzie zamknięte
    Od: r...@o...pl

    W dniu sobota, 7 listopada 2020 13:59:06 UTC+1 użytkownik Kviat napisał:

    > A nie obawiasz się, że "producenci" (albo sklepikarze...) warzyw mają
    > tego świadomość i celowo mogą "brudzić" warzywa? I wtedy cholera wie
    > czym brudzą...
    > Tak jak z jajkami, kiedy odkryli, że niektórzy klienci wolą te "brudne"
    > (bo niby z chowu naturalnego...), to zaczęli jajka brudzić.

    Koszty :) Po co czyścić brudne, a potem brudzić?

    > Nie rozumiem, w jaki sposób umycie czegoś może spowodować dodatkowe
    > niekorzystne skutki...

    Nie przedstawię Ci dowodów naukowych, to są moje doświadczenia, których nie
    uznaję za "pewnik", ale nazbyt często się sprawdzały.

    > mniej brudu może spowodować większe skutki?

    Może poteoretyzujmy - warzywo rośnie w ziemi więc powierzchnia zewnętrzna
    warzywa (skórka) ma kontakt z ziemią, zaś owa powierzchnia ewoluowała miliardy
    lat by chronić warzywo przed atakami z zewnątrz. Zapewne skórka warzywa ma swój
    unikalny mikrobiom, który jest symbiotyczny w stosunku do warzywa.

    Homo Sapiens ewoluował wraz z warzywami i też ma swój mikrobiom, a on musi
    zasiedlić organizm z zewnątrz, czyli najlepiej poprzez przewód pokarmowy, a też
    i przez ludzką skórę. Zatem mikrobiom ludzki i ten w warzywach jest w
    dużej części wspólny, bo wszystko ewoluowało razem...

    Warzywo pokryte ziemią to zestaw:
    - warstwa naturalnego otoczenia warzywa (ziemia)
    - bardzo duża część nienaruszonej warstwy zewnętrznej warzywa (skórka)
    - w większości naturalny mikrobiom na granicy warstw.

    Mycie usuwa ziemię, usuwa mikrobiom żyjący w ziemi oraz na granicy warstw
    i wykonywane jest przemysłowo zapewne pod ciśnieniem, zatem może naruszać w
    nieznanym stopniu warstwę zewnętrzną warzywa...

    I najważniejsze - warzywo wyrwane jest warzywem wciąż żywym - wymycie go
    z mikrobiomu i z pozostałości ziemi wstawia go zdecydowanie bardziej na ataki
    z zewnątrz.

    Jak ktoś przebiera warzywa w sklepie dotykając je gołymi rękami, to gdy
    przebiera ubrudzone, to ubrudzi sobie paluchy, ale możliwe, że niemal nie
    ubrudzi warzywa, bo do warzywa ciągle jest przyklejona warstwa ziemi.

    Jak ktoś przebiera gołymi rękami warzywa myte, to łapami dotyka warzywo
    całkowicie bezpośrednio - to samo przy kontakcie umytego warzywa z innymi
    powierzchniami...

    Będzie? Teoria pewnie pełna dziur, ale kto wie... ;-)

    > Myjesz warzywa przed spożyciem, czy może takie z piaskiem wrzucasz do
    > sałatki?

    Oczywiście, że myję, ale nie wymyję wszystkiego i nie jest to "drugie mycie"
    po "myciu przemysłowym".

    Rozwiązaniem jest obieranie warzyw ze powierzchni zewnętrznych (skórki) -
    problem w tym, że spora część ważnych dla człowieka składników odżywczych
    znajduje się w owej obranej i wyrzuconej do śmietnika części...

    Rozwiązaniem też jest sterylizacja i pakowanie w folie - może ktoś zwrócił
    uwagę na informację o tym, że niektórzy dostawcy warzyw do szkolnych stołówek
    dostarczają każdą pojedynczą sztukę warzywa szczelnie zapakowaną w folię...

    > Większa szansa na zatrucie jest z takiego nieumytego "prosto z pola".

    Skład owego "pola", to nasze naturalne środowisko życia od czasu wyewoluowania
    pierwszych ssaków - izolacja od tego środowiska, to późniejsze alergie, choroby
    układu pokarmowego itp.

    > Cholera wie, czy akurat jakaś krowa, albo lis na to nie nasikał czy coś
    > tam innego zrobił (albo jakaś pielgrzymka przechodziła obok pola...), a

    Nawóz naturalny? Rośliny rośną dzięki gównom, sikom, temu co zgnije i zostanie
    rozłożone przez bakterie, grzyby, pleśnie itp - a wszystko to naczynia ściśle
    połączone - twierdzenie, że w środku marchewki nie ma nic ze zwierzęcego czy
    ptasiego gówna czy sików jest naiwnością :)

    Powyższe wywody są do zmodyfikowania, zaprzeczenia, obalenia - na razie tak to
    widzę, jak jeszcze przemyślę, poczytam i posłucham, to może zobaczę to inaczej
    :)

    Pozdr-
    -Rowerex


  • 29. Data: 2020-11-07 20:02:51
    Temat: Re: Wszystko będzie zamknięte
    Od: Kviat

    W dniu 07.11.2020 o 15:06, r...@o...pl pisze:
    > W dniu sobota, 7 listopada 2020 13:59:06 UTC+1 użytkownik Kviat napisał:
    >
    >> A nie obawiasz się, że "producenci" (albo sklepikarze...) warzyw mają
    >> tego świadomość i celowo mogą "brudzić" warzywa? I wtedy cholera wie
    >> czym brudzą...
    >> Tak jak z jajkami, kiedy odkryli, że niektórzy klienci wolą te "brudne"
    >> (bo niby z chowu naturalnego...), to zaczęli jajka brudzić.
    >
    > Koszty :) Po co czyścić brudne, a potem brudzić?

    Tzw. producent czyści, bo żaden duży market nie kupi brudnych,
    sklepikarz kupuje czyste w hurtowni czy w innym makro i brudzi żeby
    lepiej się sprzedawały, że niby brudne są bardziej naturalne niż te
    naturalne, ale czystsze. Nie sądzisz chyba, że sprzedawca z warzywniaka
    sam zbiera plony z pola albo wybiera jajka z kurnika....

    > Może poteoretyzujmy - warzywo rośnie w ziemi więc powierzchnia zewnętrzna
    > warzywa (skórka) ma kontakt z ziemią, zaś owa powierzchnia ewoluowała miliardy
    > lat by chronić warzywo przed atakami z zewnątrz. Zapewne skórka warzywa ma swój
    > unikalny mikrobiom, który jest symbiotyczny w stosunku do warzywa.

    Ale zamierzasz to warzywo zjeść, czy chronić przed zepsuciem jak
    najdłużej się da?

    W niektórych krajach jest obowiązek sprzedaży jaj w sklepie z
    chłodziarek. Skorupka jajka ma naturalną powłokę chroniącą przed
    wnikaniem mikrobów, a w tych krajach jest właśnie wymóg "kąpieli" jajek
    w środkach dezynfekujących (czy czymś takim), która tę powłokę niszczy.
    Ma to wady i zalety. Zaleta, że spada prawdopodobieństwo zarażenia
    klienta salmonellą, a wada, że jajko szybciej się psuje (stąd wymóg
    chłodziarek w sklepie).
    W XXI wieku raczej mało kto trzyma duży zapas jajek i warzyw z
    ziemiance, tylko zwykle na bieżąco zjada i chodzi do sklepu.
    Ja tam wolę kupić w sklepie wstępnie wyczyszczone i przynajmniej co
    jakiś czas (jeśli nie każda partia) profesjonalnie sprawdzone przez
    fachowców, niż tygodniami trzymać zapas w piwnicy "brudny prosto z pola"
    i nie wiedzieć co hoduję na tym "unikalnym mikrobiomie" skórki warzywa.

    > Homo Sapiens ewoluował wraz z warzywami i też ma swój mikrobiom, a on musi
    > zasiedlić organizm z zewnątrz, czyli najlepiej poprzez przewód pokarmowy, a też
    > i przez ludzką skórę. Zatem mikrobiom ludzki i ten w warzywach jest w
    > dużej części wspólny, bo wszystko ewoluowało razem...

    Ale średnia życia znacząco wydłużyła się całkiem niedawno. To zapewne
    przypadek, że zbiegło się to z wynalezieniem chłodziarek, środków
    czyszczących, sterylizacji, mycia rąk przed jedzeniem...

    > Warzywo pokryte ziemią to zestaw:
    > - warstwa naturalnego otoczenia warzywa (ziemia)
    > - bardzo duża część nienaruszonej warstwy zewnętrznej warzywa (skórka)
    > - w większości naturalny mikrobiom na granicy warstw.

    + pasożyty i inne świństwa.

    To ja już wolę bez ziemi.

    > Mycie usuwa ziemię, usuwa mikrobiom żyjący w ziemi oraz na granicy warstw
    > i wykonywane jest przemysłowo zapewne pod ciśnieniem, zatem może naruszać w
    > nieznanym stopniu warstwę zewnętrzną warzywa...

    No to będzie usunięta. Trudno, zjem o 0,005 kg warzyw mniej.
    Albo kupię drugą czystą marchewkę.

    > I najważniejsze - warzywo wyrwane jest warzywem wciąż żywym - wymycie go
    > z mikrobiomu i z pozostałości ziemi wstawia go zdecydowanie bardziej na ataki
    > z zewnątrz.

    U mnie żeby coś warzywo zaatakowało, to musiałoby się przedostać
    najpierw przez ścianę chłodziarki. Przez te dwa trzy dni, zanim zjem,
    wytrzymają. Mam solidną chłodziarkę i czystą w środku.
    Ale rozumiem ludzi, którzy np. ziemniaki trzymają w piwnicy na zapas i
    wtedy faktycznie masz rację, takie wysterylizowane znacznie szybciej się
    popsują.

    > Jak ktoś przebiera warzywa w sklepie dotykając je gołymi rękami, to gdy
    > przebiera ubrudzone, to ubrudzi sobie paluchy, ale możliwe, że niemal nie
    > ubrudzi warzywa, bo do warzywa ciągle jest przyklejona warstwa ziemi.
    > Jak ktoś przebiera gołymi rękami warzywa myte, to łapami dotyka warzywo
    > całkowicie bezpośrednio - to samo przy kontakcie umytego warzywa z innymi
    > powierzchniami...

    Ja warzywa myję po zakupie...

    Ale faktycznie spotkałem się z sytuacją, która mnie zdziwiła.
    Jak byłem u rodziny w Szkocji (co istotne, kuzynka urodzona w Szkocji z
    mężem "prawdziwym" Szkotem z dziada pradziada), to przyglądałem się jak
    przygotowuje obiad. Zdziwiłem się, że nie umyła (nawet nie opłukała)
    pieczarek, na moje pytanie o co kaman, zdziwiona spytała o co mi chodzi,
    przecież są czyste, prosto ze sklepu, po to są czyste, żeby wody
    dodatkowo nie marnować. Z rozmowy wynikało, że tam tak wszyscy robią,
    dletego ona bardziej się zdziwiła moim pytaniem. Nawet np. marchew
    obierają bez mycia, takie prosto z paczki.
    Zaznaczyłem, że (w/g mnie) istotne jest to, że urodzona i wychowana już
    tam, bo u nas nie spotkałem gospodyni, która chociaż nie opłukałaby
    warzyw czy owoców przed przygotowaniem jedzenia.

    > Oczywiście, że myję, ale nie wymyję wszystkiego i nie jest to "drugie mycie"
    > po "myciu przemysłowym".

    No nie jestem przekonany. W sensie, czy mycie przemysłowe to jakieś zło.
    Przeczierz nie myją tego kwasem azotowym, detergentami, czy macają w
    cyjanku...
    Jako pierwsze mycie dla mnie jest ok. Co oni nie wymyją, ja domyję. A
    tak musiałbym myć dwa razy dłużej.

    > Rozwiązaniem jest obieranie warzyw ze powierzchni zewnętrznych (skórki) -
    > problem w tym, że spora część ważnych dla człowieka składników odżywczych
    > znajduje się w owej obranej i wyrzuconej do śmietnika części...

    Trochę racji w tym jest... ale nadal wolałbym zjeść taką skórkę z dużym
    prawdopodobieństwoem wcześniej przebadaną przez fachowców w
    laboratorium, czy się coś na niej nie zalęgło, niż taką prosto z pola.
    Nie bez powodu urodziłem się w wieku XX, a nie XVII ;)

    > Rozwiązaniem też jest sterylizacja i pakowanie w folie - może ktoś zwrócił
    > uwagę na informację o tym, że niektórzy dostawcy warzyw do szkolnych stołówek
    > dostarczają każdą pojedynczą sztukę warzywa szczelnie zapakowaną w folię...

    Pakowanie każdej sztuki w osobny pokrowiec z tworzywa sztucznego, to
    zwykłe przegięcie pały i powinno być karalne.
    Mam nadzieję, że już niedługo będzie, gdy wyspy ze śmieciami zaczną
    dobijać do brzegów, to może politycy w końcu zauważą problem.

    >> Większa szansa na zatrucie jest z takiego nieumytego "prosto z pola".
    >
    > Skład owego "pola", to nasze naturalne środowisko życia od czasu wyewoluowania
    > pierwszych ssaków - izolacja od tego środowiska, to późniejsze alergie, choroby
    > układu pokarmowego itp.

    Oraz dłuższe i zdrowsze życie.

    Tzw. naturalne środowisko ma dwie strony medalu.

    >> Cholera wie, czy akurat jakaś krowa, albo lis na to nie nasikał czy coś
    >> tam innego zrobił (albo jakaś pielgrzymka przechodziła obok pola...), a
    >
    > Nawóz naturalny? Rośliny rośną dzięki gównom, sikom, temu co zgnije i zostanie
    > rozłożone przez bakterie, grzyby, pleśnie itp - a wszystko to naczynia ściśle
    > połączone - twierdzenie, że w środku marchewki nie ma nic ze zwierzęcego czy
    > ptasiego gówna czy sików jest naiwnością :)

    Racja, ale nie pisałem tego dlatego, że mam pretensje do natury, że
    rośliny odżywiają się kupą... Problem w tym, że te siki i gówna często
    są z niespodzianką.
    Aż zerknąłem do googla... szacują, że problem związany np. z glistą może
    dotyczyć nawet 18% społeczeństwa.
    Przyznam szczerze, że zaskoczył mnie taki duży procent.

    > Powyższe wywody są do zmodyfikowania, zaprzeczenia, obalenia - na razie tak to
    > widzę, jak jeszcze przemyślę, poczytam i posłucham, to może zobaczę to inaczej
    > :)

    Ja tam wierzę naukowcom, że jedzenie bardziej czyste jest
    bezpieczniejsze, niż mniej czyste :)

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Sporysz

    I właśnie to dzięki naukowcom mamy dzisiaj bezpieczny chleb... i LSD :P

    Pozdrawiam
    Piotr


  • 30. Data: 2020-11-07 22:04:33
    Temat: Re: Wszystko będzie zamknięte
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>

    W dniu 07.11.2020 o 20:02, Kviat pisze:

    > Tzw. producent czyści, bo żaden duży market nie kupi brudnych,
    > sklepikarz kupuje czyste w hurtowni czy w innym makro i brudzi żeby
    > lepiej się sprzedawały, że niby brudne są bardziej naturalne niż te
    > naturalne, ale czystsze. Nie sądzisz chyba, że sprzedawca z warzywniaka
    > sam zbiera plony z pola albo wybiera jajka z kurnika....

    Wszędzie po drodze przeważnie bywa jakaś giełda albo inny pośrednik.
    Choć znam takich producentów, co to wożą do sklepików. Zwłąszcza w
    wypadku specjalistycznej produkcji. Przykładowo na naszym terenie modle
    są tzw. "oscypki". Możesz jechać tam, gdzie się owe owce wypasa i kupić
    ser. Masz pewność, że to będzie z owczego sera, ale żadnej pewności co
    do warunków higienicznych przy produkcji.

    Możesz kupić oscypki na jakimś stoisku, czy bazarze. Tam masz stosunkowo
    najmniejsze szanse kupić serek owczy, a i ponieważ nikt nad tym nie
    panuje, to tak naprawdę nic nie wiesz. Zdarzają się farbowane zamiast
    wędzenia przykładowo.

    Niby najbezpieczniej by było kupić w sklepach sieciowych. Tylko trzeba
    czytać, co się kupuje. Bo albo napisana jest prawda, że to z mleka
    krowiego "z dodatkiem mleka owczego". Zaręczał, że ten dodatek jest tak
    samo iluzoryczny , jak dodatek soku z kaktusa w soku z kaktusa wiodących
    producentów soku. Albo po sprawdzeniu okazuje się, że etykieta jest
    sfałszowana w całości i nic nie wiadomo.

    Piszę o oscypkach, bo akurat przy tym chwilowo robię. Ale tak samo jest
    z opisywanymi przez Was jajkami, mięsem, owocami i warzywami. Znam jedną
    bardzo bogatą rodzinę, która ma koło domu malutki sadzik. Kilka pokoleń
    zajmuje się handlem jabłkami z tegto sadu w ten sposób, że jeżdżą w
    kierunku Warszawy, pod Warszawą kupują jabłka i sprzedają je w
    Warszawie, jako jabłka z gór z plantacji ekologicznych.

    --
    Robert Tomasik

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 . 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1