-
31. Data: 2008-12-02 14:14:26
Temat: Re: Utrzymanie syna
Od: "Majka" <m...@y...com>
Użytkownik "Maddy" <m...@e...com.pl> napisał w wiadomości
news:gh3e3c$47i$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Herald pisze:
>> Dnia Mon, 01 Dec 2008 23:20:27 -0800, Moni napisał(a):
>>
>>
>>>> Dzień dobry.
>>>>
>>> Co za obrzydliwy list. Jak tak mozna.
>>
>> O to powinnaś właśnie zapytać tego padalca-synka.
>>
>> BTW: wyrazy współczucia dla Ciebie Majka i Twojego męża z powodu synka.
>
> Hmm.. a kto tego synka wychował? Może to dziecko dżungli?
>
> Bo albo chłopak ma poważne problemy psychiczne (może mu psychiatra
> potrzebny? albo neurolog?) albo rodzice sami sobie wyhodowali takie cudo.
>
> Maddy
Prosze przeczytac inny list, ktory napisalam przed chwila. Tak. mozna
powiedziec, ze do pewnego czasu my go wychowywalismy. Do pewnego czasu...
-
32. Data: 2008-12-02 14:39:29
Temat: Re: Utrzymanie syna
Od: KRZYZAK <k...@g...com>
On 1 Gru, 10:39, "Majka" <m...@y...com> wrote:
> Proszę o niepisanie żadnych kąśliwych i złośliwych uwag. I tak mamy z mężem
> gehennę i nerwówkę. Proszę tylko o opisanie stanu prawnego. Wiem, że rodzice
> mają obowiązek utrzymywać uczące się dziecko do 25 roku życia. Ale czy
> musimy utrzymywać takiego lenia, co co chwilę zmienia szkoły, i nie ma
> żadnych wyników?
Czy uwazasz, ze taka sytuacja nie ma przyczyny? To wasz syn i
powinniscie pomoc mu problem rozwiazac, a nie kombinowac jak sie go
pozbyc.
Zastanowilas sie moze co pozniej z nim bedzie?
Nie kto inny tylko WY go wychowaliscie i teraz trzeba wziac to na
klate, a nie zrzucac na innych.
-
33. Data: 2008-12-02 14:57:32
Temat: Re: Utrzymanie syna
Od: armar <a...@p...fm>
KRZYZAK pisze:
> On 1 Gru, 10:39, "Majka" <m...@y...com> wrote:
>
>> Proszę o niepisanie żadnych kąśliwych i złośliwych uwag. I tak mamy z mężem
>> gehennę i nerwówkę. Proszę tylko o opisanie stanu prawnego. Wiem, że rodzice
>> mają obowiązek utrzymywać uczące się dziecko do 25 roku życia. Ale czy
>> musimy utrzymywać takiego lenia, co co chwilę zmienia szkoły, i nie ma
>> żadnych wyników?
>
> Czy uwazasz, ze taka sytuacja nie ma przyczyny? To wasz syn i
> powinniscie pomoc mu problem rozwiazac, a nie kombinowac jak sie go
> pozbyc.
Więc może dać młodemu kasę, by sobie nakupił towaru
a następnie pozwolić mu odlecieć i dopiero wówczas
dzwonić po policję i lekarza, by określił, że jego stan
zagraża jego własnemu życiu i zdrowiu.
Jak widać nawet nie postarałeś się pomóc przez rzucenie
choćby jakiegoś linka?
http://www.ciborz.eu/pl/04ab01.html
To jest metoda jak się go pozbyć, więc może poszukaj
sposobu jak mu (i rodzicom) pomóc?
> Zastanowilas sie moze co pozniej z nim bedzie?
> Nie kto inny tylko WY go wychowaliscie i teraz trzeba wziac to na
> klate, a nie zrzucac na innych.
Czytasz, czy tylko patrzysz?
Jesteś pewien, że jego ojciec i matka się narkotyzują
i dlatego syn tak został wychowany?
--
Pozdrawia Marek
-
34. Data: 2008-12-02 14:58:06
Temat: Re: Utrzymanie syna
Od: Tristan <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z wtorek 02 grudzień 2008 14:42
(autor Maddy
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <gh3e3c$47i$1@atlantis.news.neostrada.pl>):
> Bo albo chłopak ma poważne problemy psychiczne (może mu psychiatra
> potrzebny? albo neurolog?) albo rodzice sami sobie wyhodowali takie cudo.
Mówisz jak komentarze na Onecie: ,,A gdzie byli rodzice?''. A to nie tak,
czasami się nie da. Czasami rodzice nie mają predyspozycji, a dzieci mają,
bo do tego zmusza defakto społeczeństwo. A czasami dziecko ma po prostu
taki charakter i co zrobisz? Charakteru się nie da zmienić, z tym się
rodzisz i tak ci zostaje.
--
Tristan
-
35. Data: 2008-12-02 15:28:06
Temat: Re: Utrzymanie syna
Od: w...@g...com
On 1 Gru, 10:39, "Majka" <m...@y...com> wrote:
> Ciężko mi o tym pisać, ale mam strasznie leniwego i krnąbrnego syna. I w
> związku z nim mam pytanie. Chodził do liceum, ale już pierwszy rok zawalił i
> nie zdał. Zmienił na inne. W tym drugim pierwszą klasę jakoś z oporami, ale
> zdał, a w drugiej od samego początku są problemy. Ma mnóstwo nieobecności (a
Witaj,
Sam byłem takim darmozjadem i wiem jak to wygląda :)
Co prawda maturę udało mi się zdobyć, ale z przedmiotów zawodowych
(technikum) mam same mierne. Nie pracuje w branży i skończyłem studia
pierwszego stopnia w wieku 29 lat, sam sobie za nie płacąc. Moja
siostra natomiast mature zrobiła w wieku 35 lat i teraz kończy studia.
Szczerze mówiąc jak sobie wspominam tamte czasy, to sam nie wiem
dlaczego było tak a nie inaczej, natomiast jak sobie pomyślę o ile
wcześniej mogłem osiągnąć to co mam (robię obecnie MBA). Nie byłem
bity, jakąś kase dostawałem, mogłem wracać w soboty po północy przed
18tką itp. Niby wszystko normalnie. Teraz patrzę na to z perspektywy
czasu i mam szersze pojęcie dlaczego tak było. To właśnie złudna
dbałość mojego ojca o to żebyśmy nie zostali nikim, trochę braku
szacunku, brak zainteresowania tym co mnie interesuje, brak chęci
zrozumienia kim jestem, oraz proste zabijanie inicjatywy w codziennych
sprawach......bardzo ważne w okresie dojrzewania niby proste rzeczy.
Po tym jak sobie moi rodzice odpuścili, ze dwa lata pracowałem jako
fizyczny i w końcu powoli sam zacząłem sięgać po ważne w życiu
rzeczy, co kosztowało bardzo dużo wysiłku bo byłem super leniwy (nie
fizycznie, intelektualnie). Wasz Syn właśnie może mieć takie problemy,
brak zapału i inicjatywy.
Moja rada to postarać się zrozumieć, porozmawiać nieofensywnie, jego
problem jest problemem Was wszystkich, za który Wy odpowiadacie. Niech
oleje szkołe, oleje studia, popracuje na zmywaku, w Macu, na stacji, w
markecie i powoli zacznie widzieć że sam decyduje o swoim losie i ma
pełen wpływ na to kim jest. A nie liczy się wykształcenie tylko jakim
się jest człowiekiem.
Ja wiem, że jakie by nie było moje dziecko, zawsze zapewnię mu
schronienie i wyżywienie, nawet jak będzie miał 50 lat, winiąc siebie
za taki stan rzeczy. Jednocześnie, nie możecie się obwiniać -
wychowanie dziecka to jest bardzo trudna i złożona sprawa. Wiem bo mam
dziecko, chociaż jeszcze w przedszkolnym wieku.
Pozdrawiam i trzymam kciuki.
-
36. Data: 2008-12-02 18:51:42
Temat: Re: Utrzymanie syna
Od: Tomek <t...@o...pl>
Dnia 02-12-2008 o 14:08:23 szerszen <s...@t...pl> napisał(a):
>
> Użytkownik "armar" <a...@p...fm> napisał w wiadomości
> news:gh2rgv$kfb$1@node1.news.atman.pl...
>
>> Nic zdrożnego. Wystarczy, że rozumie tylko to, co oznacza...
>
> czyli takie pitu pitu
> to juz wszystko jasne ;)
Plus dla Ciebie że widzisz w tym pitu-pitu.
Ja niestety wiem jak to jest z dosyć bliska,
jak rodzice nie są poukładani i nie mają
talentów perswazyjnych, ciętych ripost i ogólnie
autorytetu, to szajka malowanych gogusiów wciąga
dzieciaka i potem są "ciekawe" jazdy.
Pozdrawiam,
Tomek
-
37. Data: 2008-12-02 22:53:09
Temat: Re: Utrzymanie syna
Od: "Wycior" <w...@w...pl>
Witam serdecznie. Nie wiele mogę chyba pomuc, bo sytuacja jest trochę
odmienna niż moja.
Mianowicie, mam 20 lat, od 5 lat nie stronię od narkotyków. Upatrzyłem sobie
głównie marihuanę (2 lata palenia dzień w dzień po x razy). Tak samo po
niezaliczeniu 1 klasy technikum (bardzo dobre technikum, brak kierunkowych
zdonlości) wszystko zaczęło się w moimżyciu sypać. Narkotyki stały się
nieodzowną częścią mojego życia. Po prostu to lubiłem - lubiłem zapalić z
kolegami, pośmiać się, poznawać w ten sposób "ciemną stronę życia". Jednak w
moim życiu miało miejsce inne jeszcze wydarzenie które mi pomogło w
stoczeniu, ale to zachowam dla siebie.
Odnoszę wrażenie, że w życiu waszego syna także musiało cos takiego
nastąpić. W moim przypadku miało to związek z moją matką, która do dziś nie
zdaje sobie z tego sprawy. Spokojnie, nie mówię że to wasza wina, ale
podobny wpływ na syna mógł mieć zawód miłosny, czy cokolwiek innego.
Ale, mniejsza... Do czego zmierzam... Ano do tego, że to się nie zmieni,
dopóki wasz syn sam nie zda sobie sprawy ze jebie sobie własne życie na
włąsną prośbę. Choć może inaczej... Jestem na 80% pewien, że po każdym, bądź
prawie kazdym "naćpaniu" się marihuany syn robi sobie rachunek sumienia i
sam chciałby zerwać z pewnymi rzeczmi. Niestety nie jesteście w stanie mu
pomuc. Gdy wstanie na drugi dzień rano zazwyczaj nie bedzie pamiętał
przemysleń z poprzedniego dnia. Dodatkowo każda próba rozmowy z nim
rozdrażni go i jeszcze bardziej nakreci go na wyjście do koleżków i
przypalenie z nimi. IMHO to się nie zmieni dopóki sam nie zda sobie sprawy z
własnych błedów. W moim mniemaniu marihuana nie jest straszna i nie prowadzi
do meliniarstwa, ale do wswzystkiego trzeba dorosnąć. Przede wszystkim
umiar. Ale taki umiar i siłę do przeciwstawienia się chęci ciągłego palenia
syn musi odnaleźć sam (np. odpowiednia dziewczyna).
Nie chciałbym was zamartwiać, ale cięcia budrzetowe mogą doprowadzić do
jeszcze wiekszych stresów. Jeżeli nie bedzie go stać na "normalne" życie nie
odbiegające od tego co posiadają rówieśnicy zaczną się zajęcia praktyczne z
narkotingu i zarzucania. Jeżeli dobrze rozumiem twój post Majko, syn dobrze
wie co się z czym je i zna odpowiednich ludzi aby móc samemu zacząć zarabiać
na dragach. Z doświadczenia wiem, że jest to dość interesujące zagadnienie,
zwłaszcza jak ktoś nie ma kasy.
--
Pozdrawiam, Wycior
-
38. Data: 2008-12-03 07:25:54
Temat: Re: Utrzymanie syna
Od: "szerszen" <s...@t...pl>
Użytkownik "Tomek" <t...@o...pl> napisał w wiadomości
news:op.uljtcgwrl60ql1@unk...
> Plus dla Ciebie że widzisz w tym pitu-pitu.
pitu pitu wzgledem kindermetala, myslame ze to ma jakies glebsze podloze,
niz tylko netowe przerysowane stereotypy
> Ja niestety wiem jak to jest z dosyć bliska,
> jak rodzice nie są poukładani i nie mają
> talentów perswazyjnych, ciętych ripost i ogólnie
> autorytetu, to szajka malowanych gogusiów wciąga
> dzieciaka i potem są "ciekawe" jazdy.
co do tego sie zgadzam, sam ma w domu dziecie ktore wlasnie wchodzi w okres
malowniczo zwany buntem dwulatka i zaczynam sie zastanawiac co bedzie za lat
10-15, mam nadzieje ze uda mi sie, tak jak udalo sie moim starym, ale co
bedzie to zycie pokaze
-
39. Data: 2008-12-03 13:08:17
Temat: Re: Utrzymanie syna
Od: Tapatik <t...@b...adresu>
Użytkownik witek napisał:
> tak
> dajcie mu argument, ze jak pojdzie na studia to też bedziecie mu nadal
> musieli dawać kasę
Miałem podobny przypadek w rodzinie. Ten argument nie pomógł. Po prostu
bimbanie z kolegami na koszt rodziców było silniejsze.
--
Pozdrawiam,
Tapatik
-
40. Data: 2008-12-03 13:17:09
Temat: Re: Utrzymanie syna
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
szerszen wrote:
>
> co do tego sie zgadzam, sam ma w domu dziecie ktore wlasnie wchodzi w
> okres malowniczo zwany buntem dwulatka
nie przeszkadzać, nie ruszać.
Nie ma zakazów nie ma sie przeciwko czemu buntować.