eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Stłuczka na skrzyżowaniu - kto winny?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 163

  • 131. Data: 2008-08-05 17:33:48
    Temat: Re: Stłuczka na skrzyżowaniu - kto winny?
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Osobnik posiadający mail a...@l...SPAM_PRECZ.com napisał(a) w poprzednim
    odcinku co następuje:

    >> no widzisz. O tym wlasnie mowie. Dla mnie gwałtowne hamowanie na
    >> autostradzie to debilizm, dla ciebie nie ma to znaczenia, po co hamował.
    >
    > Nie jest ważne, co ma dla mnie znaczenie.
    >
    > Ważne jest to, że jak ten hamujący głupio nie chlapnie, to nie
    > udowodnisz mu, że zahamował złośliwie.

    to jest zupelnie inna historia, ze udowodnic bedzie trudno. Rozumiem jednak
    ze jak glupio chlapnie to wina bedzie jego?

    --
    Pozdrawia... Budzik ; #GG: 565516 ; www.rowery.rejtravel.pl
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    "Człowiek... to jedyne zwierzę, które się rumieni.
    I jedyne,które ma za co!" Mark Twain


  • 132. Data: 2008-08-05 17:34:47
    Temat: Re: Stłuczka na skrzyżowaniu - kto winny?
    Od: d...@p...pl

    On 5 Sie, 16:28, Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
    wrote:

    > Zrozum że w tym przypadku różnica pomiędzy włączonym a wyłączonym
    > kierunkowskazem była czysto formalna - gość wjechał na ślepo! Patrzył
    > się w drugą stronę!
    >
    > Mandat może i się jej należał, ale na pewno żadne współsprawstwo.

    Bardzo cię proszę, nie wypowiadaj się w moim imieniu. Jak
    wywnioskowałeś, że jechałem na ślepo? Potrafisz jednocześnie patrzeć w
    lewo i prawo? Ja nie mam takiego talentu. Więc piszę kolejny raz jak
    było:

    Dojeżdzam do skrzyżowania. Po lewej stronie jedzie wolno jeden
    samochód, włączony prawy kierunkowskaz, innych pojazdów w zasięgu
    wzroku nie ma (a widoczność to minimum 100m). Patrzę więc w prawo. Po
    prawej stronie widzę jadący w moim kierunku samochód, ale jest dosyć
    daleko i oceniam, że spokojnie zdążę. Powoli więc ruszam, ale cały
    czas patrzę w prawą stronę, bo z tego kierunku mogę spodziewać się
    ewentualnego zagrożenia (gdybym na przykład źle ocenił odległość czy
    też prędkość nadjeżdżającego samochodu, bo oślepiało mnie słońce). W
    tym czasie przed nosem przejeżdza mi ta panienka. Tablicą rejestacyjną
    rysuję jej przednie i tylne drzwi.

    Jeszcze raz powtórzę: dziewczyna bez wątpienia złamała prawo o ruchu
    drogowym. Gdyby ona nie złamała sprawa, ja też bym tego nie zrobił. I
    dla ciebie to różnica czysto formalna? Stuknij się więc w głowę i
    przestań udzielać się na pl.soc.prawo, bo na twoje zachowania jest
    tylko jedna definicja: trolling. Zaśmiecasz grupę produkując setki
    postów, z których tak naprawdę nic nie wynika.

    DJ


  • 133. Data: 2008-08-05 20:28:14
    Temat: Re: Stłuczka na skrzyżowaniu - kto winny?
    Od: "gargamel" <s...@d...lina>

    >> wina będzie twoja, bo wjedziesz nu przodem w bok,gdy ona sygnalizowa
    >> skręcanie a wiec nie zachowałeś szczególnej ostrożnosci i nie ustąpiłeś
    >> bo
    >> przepisy w takiej sytuacji zabraniaja ci wyprzedzać z lewej strony:O)
    >
    > Gdybym wyprzedzał na skrzyżowaniu to owszem...
    /ciap/
    > Wyłączna wina wjeżdżającego na główną drogę. Wątek "wypadek drogowy a
    > korupcja w sądach".

    ale w tamtym wątku właśnie była sytuacja kiedy to kierowca wyprzedzał na
    wzniesieniu (obrysowanym liniami ciągłymi i przerywanymi aż do
    skrzyżowania), i właśnie na skrzyżowaniu (pędził z taką prędkością że nie
    zdążył wykonać manewru przed nim)

    więc dalej nie kumam jaki z tego morał:O(


  • 134. Data: 2008-08-05 23:04:04
    Temat: Re: Stłuczka na skrzyżowaniu - kto winny?
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Budzik pisze:

    > w ciagu ostatniego roku mysle ze 10 kierowców ostrzegałem ze nie dzialaja
    > im "stopy".

    Wszystkie??



  • 135. Data: 2008-08-05 23:10:39
    Temat: Re: Stłuczka na skrzyżowaniu - kto winny?
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Budzik pisze:

    > to jest zupelnie inna historia, ze udowodnic bedzie trudno. Rozumiem jednak
    > ze jak glupio chlapnie to wina bedzie jego?

    Hmm... W sumie będzie to trochę jak celowe wjechanie przejeżdżającego na
    czerwonym mimo, że miało się możliwość bezpiecznie zatrzymać...

    IMHO taka możliwość istnieje, chociaż gdyby to ode mnie zależało, dałbym
    współwinę - ale to może dlatego, że wyjątkowo nienawidzę jeżdżących "na
    plecach" ;)


  • 136. Data: 2008-08-05 23:21:55
    Temat: Re: Stłuczka na skrzyżowaniu - kto winny?
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    d...@p...pl pisze:

    >> Mandat może i się jej należał, ale na pewno żadne współsprawstwo.
    >
    > Bardzo cię proszę, nie wypowiadaj się w moim imieniu. Jak
    > wywnioskowałeś, że jechałem na ślepo?

    Bo sam to napisałeś.

    > Potrafisz jednocześnie patrzeć w lewo i prawo?

    Nie cierpię na wizję tunelową, moje oczy nie są sparaliżowany, a i szyja
    potrafi się obracać. Dzięki tym cechom da się kontrolować obie strony.

    > Ja nie mam takiego talentu. Więc piszę kolejny raz jak
    > było:
    >
    > Dojeżdzam do skrzyżowania. Po lewej stronie jedzie wolno jeden
    > samochód, włączony prawy kierunkowskaz, innych pojazdów w zasięgu
    > wzroku nie ma (a widoczność to minimum 100m). Patrzę więc w prawo. Po
    > prawej stronie widzę jadący w moim kierunku samochód, ale jest dosyć
    > daleko i oceniam, że spokojnie zdążę. Powoli więc ruszam, ale cały
    > czas patrzę w prawą stronę, bo z tego kierunku mogę spodziewać się

    Wjeżdżasz patrząc w prawo na pas po którym jedzie ktoś (o czym wiesz)
    ktoś z lewej!

    > ewentualnego zagrożenia (gdybym na przykład źle ocenił odległość czy
    > też prędkość nadjeżdżającego samochodu, bo oślepiało mnie słońce). W
    > tym czasie przed nosem przejeżdza mi ta panienka. Tablicą rejestacyjną
    > rysuję jej przednie i tylne drzwi.

    Skoro ona zdążyła przejechać ci przed nosem, to na pewno jechała na tyle
    szybko, że człowiek rozumny byłby pewien, że ona nie skręci.

    A człowiek bezrozumny wjechał na jej pas patrząc w drugą stronę...

    > Jeszcze raz powtórzę: dziewczyna bez wątpienia złamała prawo o ruchu
    > drogowym. Gdyby ona nie złamała sprawa, ja też bym tego nie zrobił. I

    Gdyby babcia miała koła, byłaby dyliżansem.

    > dla ciebie to różnica czysto formalna? Stuknij się więc w głowę i

    W głowę to ty jesteś stuknięty i to solidnie.

    > przestań udzielać się na pl.soc.prawo, bo na twoje zachowania jest

    Nie rozkazuj mi, piracie drogowy.

    > tylko jedna definicja: trolling. Zaśmiecasz grupę produkując setki
    > postów, z których tak naprawdę nic nie wynika.

    Póki co trollem to bardziej ty śmierdzisz - bo w sumie trochę ciężko mi
    uwierzyć, że ktoś na prawdę może być aż tak głupi, żeby wjeżdżać na pas,
    po którym jedzie ktoś jednej strony, patrząc w stronę przeciwną! Już
    mądrzej by było, jakbyś skakał na główkę do jakiejś mętnej sadzawki -
    przynajmniej nie powodowałbyś zagrożenia dla innych.


  • 137. Data: 2008-08-05 23:32:25
    Temat: Re: Stłuczka na skrzyżowaniu - kto winny?
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Budzik pisze:

    >> Och, zdarzyło mi się. Ale nie dlatego, że odwrócłem głowę czy
    >> zamknąłem oczy i nie patrzyłem, gdzie jadę. I nie wjechałem wtedy
    >> przed kogoś w zbyt bliskiej odległości - tylko "w drugą stronę" (tj.
    >> asekuracyjnie nie przejechałem, choć bym się zmieścił).
    >>
    > zeby była jasnosc - ja tez nierozumiem dlaczego wjechałw bok a nie w przód,
    > czy spojrzał w lewo, zobaczył kierunkowskaz, spojrzał w prawo, pusto, i
    > zamiast spojrzec jeszcze raz w lewo to od razu pojechał. Nie wiem, niemniej

    Dokładnie - tak właśnie to opisał!

    [ciach]

    >> A jakie ma to znaczenie? Czym się różni kierunkowskaz wyłączony za
    >> późno od np. włączonego za wcześnie?
    >
    > jak widac z powyzszej sytuacji taki i taki sprawia zagrozenie na drodze.
    > Dlaczego? Bo kierunkowskaz nie jest po to zeby sobie nim migac, tylko zeby
    > powiedziec innym uzytkownikom drogi, co sie robi. Kobtka zrobiła tak, jakby

    Aaargh... I to jest właśnie problem... Kierunkowskaz nie jest po to, by
    informować o tym, co się robi.

    On służy do informowania o INTENCJACH. O ZAMIARACH. I zauważ, że żaden
    przepis nie zabrania zmieniać zamiarów. A w tym konkretnym przypadku
    różnica pomiędzy "zapomniała wyłączyć" a "zamierzała skręcić, więc
    włączyła, ale się rozmyśliła" była czysto formalna (zauważ, że w tym
    drugim przypadku mogła nawet zdążyć już wyłączyć kierunkowskaz a on,
    patrząd w drugą stronę, by tego nie zauważył).

    > zatrzymała sie przed grupa ludzi chcacych przejsc w niedozwolonym miejscu
    > przez droge, a jak aczeli przechodzic to w nich wjechała.

    Ni dudu - to raczej jeden z tych pieszych nagle wybiegł i łupnął jej w
    drzwi ;) (co mi się raz o mało co nie zdarzyło, pomijając drzwi ;) )

    [ciach]

    >> W ogóle nie ocenił, bo - jak sam się przyznał - patrzył w drugą
    >> stronę!
    >
    > znaczy ty jak skrecasz w lewo to nie patrzysz czy jedzie cos z prawej?

    Patrzę. Ale nie cały czas. Nie ZAMIAST patrzenia w lewo.

    > Bo z tego co ja czytam, on nie pisze ze przykleił wzrok do prawej strony, a
    > raczej ze spojrzał w prawo i zobaczył ze jest pusto. Ja przyznaje sie, ze w
    > prawo tez patrze...

    Nawet jak powtarza trzyma się tej samej wersji - popatrzył w lewo, a
    potem już cały czas patrzył w prawo.

    [ciach]

    > dziekuje. Jezdze na tyle duzo, iz widze, ze czasami osoba nawet nie lamiac
    > przepisów powoduje niebezpieczenstwo na drodze, a co dopiero je lamiac w
    > tak podstawowej kwestii jak wlaczanie kierunkowskazów. Ale ok, wina jest

    Tak na marginesie - w większości przypadków kierunkowskaz *powinien*
    wyłączyć automat przy kierownicy.

    Ludzie się do tego przyzwyczajają. Ale niekiedy automat nie zadziała, bo
    np. ruchy kierownicą były za małe (każdy, kto ma jakieś doświadczenie na
    drodze zdaje sobie z tego sprawę).

    Dlatego jestem przeciwnikiem tego wynalazku (zresztą cholerstwo wyłącza
    czasem kierunkowskaz nie wtedy, kiedy człowiek chce!)


  • 138. Data: 2008-08-06 09:03:43
    Temat: Re: Stłuczka na skrzyżowaniu - kto winny?
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Osobnik posiadający mail a...@l...SPAM_PRECZ.com napisał(a) w poprzednim
    odcinku co następuje:

    >>> Och, zdarzyło mi się. Ale nie dlatego, że odwrócłem głowę czy
    >>> zamknąłem oczy i nie patrzyłem, gdzie jadę. I nie wjechałem wtedy
    >>> przed kogoś w zbyt bliskiej odległości - tylko "w drugą stronę" (tj.
    >>> asekuracyjnie nie przejechałem, choć bym się zmieścił).
    >>>
    >> zeby była jasnosc - ja tez nierozumiem dlaczego wjechałw bok a nie w
    >> przód, czy spojrzał w lewo, zobaczył kierunkowskaz, spojrzał w prawo,
    >> pusto, i zamiast spojrzec jeszcze raz w lewo to od razu pojechał. Nie
    >> wiem, niemniej
    >
    > Dokładnie - tak właśnie to opisał!
    >
    cóz, ja tego nie doczytałem, zeby dokładnie pisał to w taki sposób.
    > [ciach]
    >
    >>> A jakie ma to znaczenie? Czym się różni kierunkowskaz wyłączony za
    >>> późno od np. włączonego za wcześnie?
    >>
    >> jak widac z powyzszej sytuacji taki i taki sprawia zagrozenie na
    >> drodze. Dlaczego? Bo kierunkowskaz nie jest po to zeby sobie nim
    >> migac, tylko zeby powiedziec innym uzytkownikom drogi, co sie robi.
    >> Kobtka zrobiła tak, jakby
    >
    > Aaargh... I to jest właśnie problem... Kierunkowskaz nie jest po to,
    > by informować o tym, co się robi.
    >
    > On służy do informowania o INTENCJACH. O ZAMIARACH. I zauważ, że żaden
    > przepis nie zabrania zmieniać zamiarów. A w tym konkretnym przypadku
    > różnica pomiędzy "zapomniała wyłączyć" a "zamierzała skręcić, więc
    > włączyła, ale się rozmyśliła" była czysto formalna (zauważ, że w tym
    > drugim przypadku mogła nawet zdążyć już wyłączyć kierunkowskaz a on,
    > patrząd w drugą stronę, by tego nie zauważył).
    >
    czy mam rozumiec, ze przed skretem wlaczasz kierunkowskaz, a po minimalnym
    ruchu kierownicom wylaczasz go, bo juz wykonujesz manewr a nie tylko masz
    zamiar go wykonac?
    To ze przepis nie zabrania zmiany zamiarów IMO nie oznacza, ze po zmianie
    zamiaru kierowca powinien zachowywac sie tak "jakby nic sie nie stało". Był
    kierunkowskaz, ok, jednak nie skrecam, ale biore pod uwage to, iz całe
    skrzyzowanie mysli, ze jednak bede skrecał. Zwalniam, patrze co robia inni,
    kogo wprowadziłem w bład.

    >> zatrzymała sie przed grupa ludzi chcacych przejsc w niedozwolonym
    >> miejscu przez droge, a jak aczeli przechodzic to w nich wjechała.
    >
    > Ni dudu - to raczej jeden z tych pieszych nagle wybiegł i łupnął jej w
    > drzwi ;) (co mi się raz o mało co nie zdarzyło, pomijając drzwi ;) )
    >
    ale ten pieszy lupnał w drzwi, bo babeczka kiwneła mu reka, ze ma
    przechodzic.
    >
    >>> W ogóle nie ocenił, bo - jak sam się przyznał - patrzył w drugą
    >>> stronę!
    >>
    >> znaczy ty jak skrecasz w lewo to nie patrzysz czy jedzie cos z
    >> prawej?
    >
    > Patrzę. Ale nie cały czas. Nie ZAMIAST patrzenia w lewo.
    >
    ponownie - imo w pierwszym poscie nie ma nic o tym, ze jak juz spojrzał w
    prawo, to przeleił do tej strony wzrok.

    >> Bo z tego co ja czytam, on nie pisze ze przykleił wzrok do prawej
    >> strony, a raczej ze spojrzał w prawo i zobaczył ze jest pusto. Ja
    >> przyznaje sie, ze w prawo tez patrze...
    >
    > Nawet jak powtarza trzyma się tej samej wersji - popatrzył w lewo, a
    > potem już cały czas patrzył w prawo.
    >
    to juz musze poprosic o cytat.
    >
    >> dziekuje. Jezdze na tyle duzo, iz widze, ze czasami osoba nawet nie
    >> lamiac przepisów powoduje niebezpieczenstwo na drodze, a co dopiero
    >> je lamiac w tak podstawowej kwestii jak wlaczanie kierunkowskazów.
    >> Ale ok, wina jest
    >
    > Tak na marginesie - w większości przypadków kierunkowskaz *powinien*
    > wyłączyć automat przy kierownicy.
    >
    > Ludzie się do tego przyzwyczajają. Ale niekiedy automat nie zadziała,
    > bo np. ruchy kierownicą były za małe (każdy, kto ma jakieś
    > doświadczenie na drodze zdaje sobie z tego sprawę).
    >
    > Dlatego jestem przeciwnikiem tego wynalazku (zresztą cholerstwo
    > wyłącza czasem kierunkowskaz nie wtedy, kiedy człowiek chce!)
    >
    cóz, ja mam zgola inne przemyslenie. Otóz ja do zmiany pasa nigdy nie
    uzywam kierunkowskazu wlaczonego do konca. We wszystkich autach którymi
    jezdziłem kierunkowskaz ma taka funkcje ze delikatne przechylenie dzwigni
    uruchamia "migacze" ale nie blokuje dzwigni. Wiec jak dzwignie puszcze to
    swiatła automatycznie sie wylaczaja. Wtedy nie ma problemu z tym, ze
    kierunkowskaz sam nie odskoczy, co zreszta podczas zmiany pasa jest dosc
    oczywiste - zdecydowanie za ialy skret kierownicą.

    --
    Pozdrawia... Budzik ; #GG: 565516 ; www.rowery.rejtravel.pl
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    "Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę
    zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i szczęścia,
    aby mi się jedno z drugim nie popieprzyło." Stephen King


  • 139. Data: 2008-08-06 09:03:43
    Temat: Re: Stłuczka na skrzyżowaniu - kto winny?
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Osobnik posiadający mail a...@l...SPAM_PRECZ.com napisał(a) w poprzednim
    odcinku co następuje:

    >> to jest zupelnie inna historia, ze udowodnic bedzie trudno. Rozumiem
    >> jednak ze jak glupio chlapnie to wina bedzie jego?
    >
    > Hmm... W sumie będzie to trochę jak celowe wjechanie przejeżdżającego
    > na czerwonym mimo, że miało się możliwość bezpiecznie zatrzymać...
    >
    > IMHO taka możliwość istnieje, chociaż gdyby to ode mnie zależało,
    > dałbym współwinę - ale to może dlatego, że wyjątkowo nienawidzę
    > jeżdżących "na plecach" ;)
    >
    przypominam ze nie mowie tu o jezdzeniu na plecach, a raczej o
    przewidywaniu, plynnej jezdzie i przwidywaniu, ze uzytkownik sygnalizujacy
    jakis manewr naprawde go wykona. Robiac inaczej, trzeba by w opisywanej
    sytuacji zwolnic auto o kilkadziesiat km/h, poczekac az zjezdzajacy usune
    sie na prawy pas i bedac pewnym ze skonczył manewr ponownie przyspieszyc.
    Oczywiscie duzo bardziej bezpieczne, tak samo jak bezpieczniejsze jest nie
    wsiadanie do auta,niz nim jezdzenie, ale czy konieczne?

    A co do meritum - moze jednak w sytuacji watkotwórcy tez conajmniej
    wspolwina?

    --
    Pozdrawia... Budzik ; #GG: 565516 ; www.rowery.rejtravel.pl
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    Tomasz Waszczynski: "Ja się zastanawia, czy czekoladki z alkoholem
    można jeść w miejscu publicznym ;-)"
    DooMiniK: "A alkohol w czekoladkach czy w butelce obok? ;]"


  • 140. Data: 2008-08-06 09:03:43
    Temat: Re: Stłuczka na skrzyżowaniu - kto winny?
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Osobnik posiadający mail a...@l...SPAM_PRECZ.com napisał(a) w poprzednim
    odcinku co następuje:

    >> w ciagu ostatniego roku mysle ze 10 kierowców ostrzegałem ze nie
    >> dzialaja im "stopy".
    >
    > Wszystkie??
    >
    tak, nie mowie o przepalonej zarowce, a o niedzialajacych stopach (no chyba
    ze nie działały, bo przepaliły sie obie zarówki)
    BTW juz drugi raz prosisz mnie o powtórzenie tego co napisałem - pisze
    jakos niezrozumiale?

    --
    Pozdrawia... Budzik ; #GG: 565516 ; www.rowery.rejtravel.pl
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    Przepis na dziecko: 25dag miłości, 25dag namiętności, 2 jajka,
    4 kolana. Ubijać do rana aż powstanie piana. Odstawić na 9 miesięcy
    i kupic wózek dziecięcy. ;-)

strony : 1 ... 13 . [ 14 ] . 15 ... 17


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1