-
1. Data: 2002-04-11 10:38:07
Temat: Sprawa w sadzie z matka c.d. (dlugie ale pilne bardzo)
Od: <p...@p...onet.pl>
Kiedys pisalam o sprawie w sadzie z matka o prawo do spotkan z moimi dziecmi (a
jej wnukami).
Rozprawa zakonczyla sie zawieszeniem sprawy, dobrowolna ugoda u adwokata,
ustaleniem terminow i czasu trwania spotkan. Wszystko bylo w miare ok przez
jakies 3 m-ce. ostatnio jednak zaczerlam obserwowac u niej jakies napiecie.
Poniewaz prowadzilam rozmowy zawsze w sposob uprzejmy, ale oficjalny i nie
pozwalalam na zadne wycieczki osobiste, nie miala szansy, zeby mnie
sprowokowac,
albo sie klocic. Chyba jej tego bylo brak. Ale po kolei.
Zaczelo sie od niewybrednych uwag podczas spotkan z dziecmi pod adresem naszej
niani. Dzieci jej to powtorzyly oczywiscie, bo bardzo ja lubia. Jest jak
rodzina
dla nas, naprawde.
Powiedzialam niani, zeby to olala, sama mialam zareagowac, ale poniewaz kazda
tego typu rozmowa przeradza sie w siwy dym, wolalam to przemilczec, zwlaszcza
ze
zblizaly sie swieta Wielkiej Nocy.
W miedzyczasie zmienilam prace. Pracuje dlam firmy z innego miasta, mieszkam w
wawie. W pierwszym okresie jest sporo pracy, szkolen w biurze firmy i musze
siedziec prawie caly czas w tym innym miescie. Do domu przyjezdzam na weekend
przepakowac walizki. Tym razem znowu tak bylo.
Pod moja nieobecnosc matka zadzwonila do domu. Odebrala niania, bez wstepow
wylala na nia kubel pomyj, stek wyzwisk i wiazanke kwiatow polskich przez
telefon. na pytanie niani: "Pani Krysiu dlaczego Pani tak na mnie krzyczy?"
uslyszala "Bo chce!"
Dziewczyna nie mogla sie uspokoic dosc dlugo. Sama w domu z dziecmi, nie
wiedziala za co jej sie tak dostalo no i w strachu, ze matka przyjedzie do nas
pod moja nieobecnosc.
Nastepnego dnia druga akcja. Niania bala sie odbierac telefony, wiec odbieralo
je
moje dziecko. Corka odebrala telefon od babci. Babacia poprosila o nianie,
corka
odmowila (co ciekawe nikt jej nie zmuszal do tego) no i jej tez sie dostalo.
Udalo mi sie odkopac numer telefonu matki (przez te zmiane pracy, telefonow
sluzbowych etc. nie mialam jej numeru telefonu) i tego samego dnai po poludniu
zadzwonilam do niej.
Najpierw musialam odsunac sluchawke bardzo daleko od ucha, zeby nie ogluchnac
od
jej rykow. Potem, kiedy nie dalam sie sprowokowac, zadalam normalne pytanie w
tej
sytuacji "O co chodzi?" Udalo sie ustalic pomiedzy przeklenstwami, ze matka
zdecydowalal sie przywiezc nam rzeczy, ktore zostaly u niej po wyprowadzce, a
ktorych dosc dlugo nie chciala oddac. Powiedzialam, ze moze je przywiezc
oczywiscie w dowolnej chwili, ale mnie nie ma w wawie i niania odbierze.
No to sie zaczelo. dowiedzialam sie kim jestem i nie jestem, czego to ona mi
nie
zyczy (oczywiscie jak najgorzej - to chyba z okazji niedawnych swiat bylo), ze
wznawia sprawe i powie jaka jestem wyrodna matka, ze doniesie gdzie trzeba ze
zyjemy jak kloszardzi (wymeldowala nas z pobytu stalego i nie mamy gdzie sie
zameldowac, to fakt) etc. etc.
To niestety nie koniec.
Wieczorem przyjechala o zgrozo osobiscie (zwykle zalatwia takie sprawy przez
jak
mowi swoich "ludzi") do nas do domu.
Zbluzgala nianie strasznie, po prostu znecala sie nad dziewczyna, bo wie, ze
ona
sie jej boi. Wydzierala sie na cala klatke. Sasiedzi byli na korytarzu i
widzieli
to kino. Dzieci byly w pokoju u siebie, ale na pewno slyszaly.
Zarzucila jej m.inn. ze niania jest jej winna x tys. zlotych za to, ze cyt.
"mieszkala u niej w domu i sr...la do jej kibla". Powiedziala, ze jak nie odda
pieniedzy to pojdzie na policje. No meksyk po prostu.
Dziewczyna jest w szoku.
Teraz kilka pytan:
1. Wynajmujemy mieszkanie na umowe (ale wiem, ze nie jest zgloszona do US), nie
jestesmy tam zameldowani - czy niania ma prawo nie wpuscic matki do domu gdy ta
sie pojawi (ona tez nie ma zadnych praw do tego lokalu)
2. Czy w razie czego mozna w takiej sytuacji wezwac policje?
3. Co zrobic, zeby raz na zawsze skonczyly sie te idiotyczne gadki o tym, ze
niania jest winna jej pieniadze? Dziewczyna, gdy mieszkalismy u matki, miala
zajmowac sie tylko dziecmi, ale robila wszystko, doslownie wszystko w 600m domu
przy 2 psach i 5 osobach. Jak niewolnica.
4. Czy mozna jakos sprawic, aby matka (jak w amerykanskich filmach) otrzymala
zakaz zblizania sie do nas na odleglosc 10km albo i dalej?
5. Czy przy wznowieniu sprawy o prawo do spotkan z dziecmi (to chyba oczywiste,
ze moge miec obiekcje co do ich przebiegu w takiej sytuacji) fakt, ze pracuje w
innym miescie, a maz wyjechal na kilka miesiecy z agranice bedzie dzialal na
moja
niekorzysc? (na poprzedniej rozprawie bylismy razem z mezem) i czy w ogole
dojdzie do rozprawy pod nieobecnosc meza? Przeciez on ma prawo wspoldecydowac o
losie dzieci?
Sorry ze sie rozpisalam, ale przechodzimy przez pieklo i naprawde potrzebuje
pomocy...
Pozdrawiam
R.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
2. Data: 2002-04-11 13:48:03
Temat: Re: Sprawa w sadzie z matka c.d. (dlugie ale pilne bardzo)
Od: "Gwidon S. Naskrent" <n...@a...pl>
On 11 Apr 2002 p...@p...onet.pl wrote:
> 1. Wynajmujemy mieszkanie na umowe (ale wiem, ze nie jest zgloszona do
> US), nie jestesmy tam zameldowani - czy niania ma prawo nie wpuscic
> matki do domu gdy ta sie pojawi (ona tez nie ma zadnych praw do tego
> lokalu)
Może.
> 2. Czy w razie czego mozna w takiej sytuacji wezwac policje?
Jeśli teściowa nie zechce opuścić lokalu na żądanie, jak najbardziej.
> 3. Co zrobic, zeby raz na zawsze skonczyly sie te idiotyczne gadki o
> tym, ze niania jest winna jej pieniadze? Dziewczyna, gdy mieszkalismy u
> matki, miala zajmowac sie tylko dziecmi, ale robila wszystko, doslownie
> wszystko w 600m domu przy 2 psach i 5 osobach. Jak niewolnica.
Jeśli jedna ze stron nie wykonuje ugody (czy to sądowej, czy umownej),
zawsze można zwrócić się do sądu aby orzeczeniem zobowiązał ją do tego
(w tym przypadku do zaniechania określonych czynności) pod groźbą
nałożenia grzywny -
art. 1051 KPC.
> 4. Czy mozna jakos sprawic, aby matka (jak w amerykanskich filmach)
> otrzymala zakaz zblizania sie do nas na odleglosc 10km albo i dalej?
Patrz wyżej.
> 5. Czy przy wznowieniu sprawy o prawo do spotkan z dziecmi (to chyba
> oczywiste, ze moge miec obiekcje co do ich przebiegu w takiej sytuacji)
> fakt, ze pracuje w innym miescie, a maz wyjechal na kilka miesiecy z
> agranice bedzie dzialal na moja niekorzysc? (na poprzedniej rozprawie
> bylismy razem z mezem) i czy w ogole dojdzie do rozprawy pod nieobecnosc
> meza? Przeciez on ma prawo wspoldecydowac o losie dzieci?
Jako współmałżonek możesz być pełnomocnikiem męża w każdej sprawie w
której znajdzie się na liście uczestników lub będzie stroną. Jego obecność
na posiedzeniach sądu nie jest więc wymagana (chyba że zajdzie potrzeba
osobistego złożenia wyjaśnień).
--
Gwidon S. Naskrent (n...@s...pl)
-
3. Data: 2002-04-11 16:02:36
Temat: Re: Sprawa w sadzie z matka c.d. (dlugie ale pilne bardzo)
Od: "Sandra" <d...@w...pl>
Do sądu rodzinnego ,który wydał postanowienie ustalające kontakty małol. z
babcią powinnaś złożyć wniosek w 2 egz . powołujac sie na sygn. akt sprawy
o zmiane wydanego postanowienia ...
We wniosku powinnaś wnioskować o całkowity zakaz styczności z małoletnimi .
O przeprowdzenie badań RODK na okoliczność złego wypływu babci na wychowanie
i stan zdrowia dziecka ...
Sandra