eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoRozwod i kwestia dziecka i bylego meza
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 83

  • 61. Data: 2007-02-12 23:29:55
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: "-=\\\\Piotter//=-" <piotr_k_@tego_ma_tu_nie_byc.poczta.onet.pl>

    On Mon, 12 Feb 2007 17:23:13 +0100, Sowiecki Agent
    <p...@t...gazeta
    .pl> wrote:

    >-=\\Piotter//=- napisa?(a):
    >> On Mon, 12 Feb 2007 15:49:17 +0100, Johnson <j...@n...pl> wrote:
    >>
    >>> -=\\Piotter//=- napisa?(a):
    >>>
    >>> [ciach ...]
    >>>
    >>> Tak tylko na marginesie.
    >>> Je?li to s? pomys?y twojej sympatii, to pomy?la?e? o tym, ?e nic na tym
    >>> ?wiecie nie jest wieczne? Czy przypadkiem jak wy si? rozstaniecie to nie
    >>> oka?e si? ?e twoi rodzice to, a ty to ... itd.
    >> Nic nie jest wieczne, to fakt. Mozemy sie rozstac, to tez fakt. Tyle
    >> ze wersje A potwierdzaja obce osoby bedace (!) znajomymi pana B, i to
    >> nie pytane. Wiec nawet jezeli pod wplywem emocji A koloryzuje, to
    >> chyba jednak nie do konca.
    >>
    >a skad znajomi Pana B moga wiedziec co on robi bedac u was nba wizycie
    >ze swoim dzieckiem ?
    >
    >P.
    Stop. Obce osoby wiedza jak wygladala sytacja przed rozwodem


  • 62. Data: 2007-02-13 07:47:19
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: "szerszen" <s...@t...pl>


    Użytkownik "Tomasz Trystula" <t...@t...pl> napisał w wiadomości
    news:slrnet1krb.8t1.tomasz@august.v-lo.krakow.pl...

    > Doskonale, dla Ciebie wystarczajacy. Wszystko jednak sprowadza sie do
    > tego, co sad uzna za wystarczajacy powod i szczerze watpie, zeby ten nim
    > sie okazal.

    a czy ja twierdze cos innego, albo czy cos innego twierdzi pytajacy?
    pyta wlasnie o kroki prawne jakie moze podjac, nie potrzebuje kretynskich
    dywagacji na temat tego czy mowi prawde, czy nie i kto ma racje, sad to
    rozstrzygnie, a nie grupa dyskusyjna, od grupy oni oczekuja tylko
    wskazowek co dalej mozna z tym zrobic


  • 63. Data: 2007-02-13 09:59:09
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: "-=\\\\Piotter//=-" <piotr_k_@precz_z_mielonka.poczta.onet.pl>

    On Tue, 13 Feb 2007 08:47:19 +0100, "szerszen" <s...@t...pl>
    wrote:

    >
    >Użytkownik "Tomasz Trystula" <t...@t...pl> napisał w wiadomości
    >news:slrnet1krb.8t1.tomasz@august.v-lo.krakow.pl...
    >
    >> Doskonale, dla Ciebie wystarczajacy. Wszystko jednak sprowadza sie do
    >> tego, co sad uzna za wystarczajacy powod i szczerze watpie, zeby ten nim
    >> sie okazal.
    >
    >a czy ja twierdze cos innego, albo czy cos innego twierdzi pytajacy?
    >pyta wlasnie o kroki prawne jakie moze podjac, nie potrzebuje kretynskich
    >dywagacji na temat tego czy mowi prawde, czy nie i kto ma racje, sad to
    >rozstrzygnie, a nie grupa dyskusyjna, od grupy oni oczekuja tylko
    >wskazowek co dalej mozna z tym zrobic

    Sad rozstrzygnie, to fakt, ale tutaj nie uzyskalem zadnych sensownych
    odpowiedzi. Znalazlem pewne wskazowki gdzie indziej.

    -Otoz okazuje sie ponoc ze mozliwe jest wnioskowanie o ograniczenie
    praw do dziecka jednego z rodzicow jezeli ten drugi przez dluzszy czas
    uchylal sie od wykonywania praw rodzicielskich. Tak to jakos brzmi
    jezeli nie pokrecilem brzmienia tego tekstu.

    Wiekszosc moich interlokutorow z tego forum bardzo podkreslala prawo
    ojca do dziecka. OK, racja. Zapomnieli tylko ze prawa=obowiazki i
    bynajmniej nie chodzi ty tylko o ukochane przez pana B pieniążki.
    Podkreslalem ze ojciec w znikomym stopniu interesowal sie dzieckiem
    ignorujac go przez dlugi czas. A twierdzi ze syn kilkakrotnie chcial w
    trakcie ostatnich dwoch lat widziec tate. Ten zas albo nie odbieral
    telefonow od A, albo mowil zeby sie od niego odczepila. Kiedy dziecko
    zachorowalo i A poprosila telefonicznie B zeby pojechal do apteki
    wykupic lekarstwa, odpowiedz byla taka sama: "Odczep sie!!".
    Chcialbym razem z A wierzyc ze B zmondrzal i poczuwa sie do bycia
    ojcem, ale pewne przeslanki wskazuja ze jego obecne poczynania
    wynikaja z presji zewnetrznej (bo tak wypada z uwagi na presje
    otoczenia). Ponoc kiedys przyjechal do A z aparatem fotograficznym
    zeby zrobic dzieciakowi zdjecia bo koledzy w pracy pytaja co dzieje z
    jego synem. Wszystko wskazuje ze B chce pokazac wszystkim ze placi
    alimenty i MA syna, nie zas ze jest ojcem.

    - Inna kwestia to mozliwosc (znowu cos pokrece pewnie, bo nie mam
    teraz wlasciwego linka pd reka) zablokowania mozliwosci zabierania
    dziecka przez ojca jezeli istnieje uzasadniona obawa o niedopelnienie
    nadzoru rodzicielskiego przez B.
    Sadze ze A zna B duzo lepiej niz ja, a tym bardziej forumowiczow i
    jezeli mowi ze B nie potrafi zajmowac sie dzieckiem i go upilnowac to
    ma po temu powody. Dziecko jest bardzo aktywne, bardzo lubi wlazic na
    wszelkiego rodzaju meble wiec trzeba go w trakcie zabawy caly czas
    nadzorowac, a B pozwala mu robic w trakcie wizyt robic co mu sie
    zywnie podoba. Wlazi na meble, rzuca zabawkami, trzaska z calej sily
    drzwiami, wiesza sie na klamkch, a tata na ogol zero reakcji. A
    opowiadala ze kiedys w jej domu, dosc dawno co prawda, B rzucil
    dzieciakowi pilke, ten zagapil sie, potknal i przewrocil i rozcial
    buzie o krzeslo. Coz zrobil pan B ? Zaczał ochrzaniac A ze kupila zle
    krzesla. Jezeli delikwent rzeczywiscie prezentuje podobne postawy, to
    nie dziwie sie A ze ma obawy przed oddawaniem dziecka B.


  • 64. Data: 2007-02-13 15:25:48
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: Sowiecki Agent <p...@t...gazeta.pl>

    -=\\Piotter//=- napisał(a):
    > On Mon, 12 Feb 2007 17:23:13 +0100, Sowiecki Agent
    > <p...@t...gazeta
    .pl> wrote:
    >
    >> -=\\Piotter//=- napisa?(a):
    >>> On Mon, 12 Feb 2007 15:49:17 +0100, Johnson <j...@n...pl> wrote:
    >>>
    >>>> -=\\Piotter//=- napisa?(a):
    >>>>
    >>>> [ciach ...]
    >>>>
    >>>> Tak tylko na marginesie.
    >>>> Je?li to s? pomys?y twojej sympatii, to pomy?la?e? o tym, ?e nic na tym
    >>>> ?wiecie nie jest wieczne? Czy przypadkiem jak wy si? rozstaniecie to nie
    >>>> oka?e si? ?e twoi rodzice to, a ty to ... itd.
    >>> Nic nie jest wieczne, to fakt. Mozemy sie rozstac, to tez fakt. Tyle
    >>> ze wersje A potwierdzaja obce osoby bedace (!) znajomymi pana B, i to
    >>> nie pytane. Wiec nawet jezeli pod wplywem emocji A koloryzuje, to
    >>> chyba jednak nie do konca.
    >>>
    >> a skad znajomi Pana B moga wiedziec co on robi bedac u was nba wizycie
    >> ze swoim dzieckiem ?
    >>
    >> P.
    > Stop. Obce osoby wiedza jak wygladala sytacja przed rozwodem


    no i co z tego, i maja byc swiadkiem na zly wplyw ojca na dziecko w
    trakcie jego wizyt ?
    Wez mnie nie rozmieszaj!
    --
    http://www.niesfornazyta.pl/
    Pierwszy stacjonarny czytnik for typu phpBB/phpBBbyPrzemo (windows/linux)
    Od dziś możesz korzystać z fora tak jak z usenetu !


  • 65. Data: 2007-02-13 17:21:26
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: "-=\\\\Piotter//=-" <piotr_k_@tego_ma_tu_nie_byc.poczta.onet.pl>

    On Tue, 13 Feb 2007 16:25:48 +0100, Sowiecki Agent
    <p...@t...gazeta
    .pl> wrote:

    >-=\\Piotter//=- napisa?(a):
    >> On Mon, 12 Feb 2007 17:23:13 +0100, Sowiecki Agent
    >> <p...@t...gazeta
    .pl> wrote:
    >>
    >>> -=\\Piotter//=- napisa?(a):
    >>>> On Mon, 12 Feb 2007 15:49:17 +0100, Johnson <j...@n...pl> wrote:
    >>>>
    >>>>> -=\\Piotter//=- napisa?(a):
    >>>>>
    >>>>> [ciach ...]
    >>>>>
    >>>>> Tak tylko na marginesie.
    >>>>> Je?li to s? pomys?y twojej sympatii, to pomy?la?e? o tym, ?e nic na tym
    >>>>> ?wiecie nie jest wieczne? Czy przypadkiem jak wy si? rozstaniecie to nie
    >>>>> oka?e si? ?e twoi rodzice to, a ty to ... itd.
    >>>> Nic nie jest wieczne, to fakt. Mozemy sie rozstac, to tez fakt. Tyle
    >>>> ze wersje A potwierdzaja obce osoby bedace (!) znajomymi pana B, i to
    >>>> nie pytane. Wiec nawet jezeli pod wplywem emocji A koloryzuje, to
    >>>> chyba jednak nie do konca.
    >>>>
    >>> a skad znajomi Pana B moga wiedziec co on robi bedac u was nba wizycie
    >>> ze swoim dzieckiem ?
    >>>
    >>> P.
    >> Stop. Obce osoby wiedza jak wygladala sytacja przed rozwodem
    >
    >
    >no i co z tego, i maja byc swiadkiem na zly wplyw ojca na dziecko w
    >trakcie jego wizyt ?
    > Wez mnie nie rozmieszaj!

    Nie, to mam na mysli. Potwierdzaja wczesniejsze zachowanie B i jego
    matki w stosunku do A, co stanowiło tlo dalszych twierdzen.


  • 66. Data: 2007-02-13 19:01:19
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: " Megi" <m...@g...pl>

    szerszen <s...@t...pl> napisał(a):

    > ale jakbys nie zauwazyla z jego postu wynika, ze ojciec buntuje dziecko
    > przeciwko matce, podkopuje w jego oczach autorytet matki, i generalnie
    > dziala antywychowawczo, sadzac dalej z opisu lepiej nie bedzie, bedzie
    > tylko gorzej, rodzinka jest conajwyzej dziwna a najbardziej ucierpi na tym
    > dziecko
    >
    ....................................................
    ........
    Czytam tak sobie te mądre posty o roli ,jaką ojciec ma odegrać w życiu
    dziecka...Ktoś tu mądrze napisał, ze ojcem jest nie ten, co stworzył, ale
    ten co wychowuje,kocha i daje poczucie bezpieczeństwa.
    Przeszłam to, co autor wątku opisuje, jako "początki" i muszę mu przyznać
    rację - ojciec biologiczny dziecka działa niewychowawczo - on dopiero przy
    próbie odejścia na dobre matki z dzieckiem /ona chce legalizować wieloletni
    związek/ poczuł się zagrożony i to jest właśnie jego reakcja - ale kosztem
    dziecka. Skoro się wcześniej dzieckiem nie interesował, teraz nagle - dobry
    ojciec - chce dziecko wychowywać, jak pojawiło się realne "zagrożenie" ze
    strony obcego faceta. Ucierpi na tym dziecko, bo będzie miało dwa domy - w
    jednym będzie wychowywane, w drugim - rozpuszczane i buntowane przeciwko
    matce i ojczymowi. W rezultacie bedą problemy wychowawcze w szkole,a tatuś,
    jak mu się dziecko znudzi,odpuści sobie...Tyle, ze na wyprostowanie
    wychowawcze dziecka może być już za póżno :(

    Autorowi wątku mogę tylko poradzić złożenie do sądu wniosku o badanie w
    RODK - relacji dziecka z matką ,ojczymem, ojcem i "babcią" .Trzeba mieć
    nadzieję, ze psycholog znajdzie wątpliwości / o ile nie zostanie "opłacony"
    przez ojca na swoją korzyść/ i sąd zasądzi właściwie.

    Zdaję sobie sprawę, że mogę tu zostać rozszarpana przez lwy :)- obrońców
    praw ojca. Ja nie twierdzę, ze ojciec nie powinien mieć kontaktów z
    dzieckiem - wręcz przeciwnie - POWINIEN, ale musi to być mądry ojciec, a nie
    socjopata, który bawi się losem innychi nie rozumie, ze kogoś krzywdzi. A
    tak wygląda w tym przypadku...

    Z autopsji pokrótce napiszę 'niedowiarkom' jak było w moim przypadku -
    zostałam z dzieckiem 8-letnim po rozwodzie. Ojciec-podobnie jak tu-był pod
    wyłącznym wpływem swojej matki /jedynak/i od poczatku dziecko było ustawiane
    przeciwko mnie i mojej rodzinie. Próbowałam rozmawiać, dobrowolnie ustawić
    kontakty ojca z synem, ale ex nie chciał ...Poszedł do sądu i zapłacił - bo
    chciał mieć wyrok korzystny dla siebie. Też miałam obiekcje co do
    bezpieczeństwa dziecka w przypadku, gdy brał je do siebie. Z konkubiną sobie
    często popijali a potem on dziecko wiózł...pijany samochodem do domu. Ja też
    się bałam...Skończyło się na RODK, ale p.psycholog została "opłacona"-opinia
    wydana przez nią na piśmie nijak się nie miała do rozmowy w ośrodku. Nawet
    syn /niechcący przeczytał leżące pismo/ i bardzo się zdziwił, twierdząc, że
    nic takiego nie powiedział. Chodziłam z synem do niezależnego psychologa,
    który stwierdził zły wpływ 2-ch domów na dziecko...

    Wojna w sądzie trwała prawie 3 lata. Jak było dalej? ex buntował syna
    przeciwko mnie, z każdej wyprawy do ojca dziecko nie chciało się myć,
    sprzątać po sobie /bo ojciec pozwalał- dobry tatuś weekendowy/, nie pomagał
    w domu. Ojciec kupował mu wszystko, za grube pieniądze - ja chciałam nauczyć
    go pracy i szacunku do pieniądza, do ludzi, do rodziny...
    Teraz, jak ma 17 lat - OLEWA wszystko: mnie, ojca, szkołę /ojciec płaci
    prywatnie za szkołę/, dom, rodzinę. Liczy się tylko kasa i gifty /koniecznie
    drogie i markowe/, które funduje mu ojciec. Ja nie kupuję, bo nie widzę
    potrzeby, więc mnie totalnie lekceważy. Wychodzi z domu i nieraz wraca póżno
    nie tłumacząc się, gdzie wychodzi-tak było przez ostatnie 2 lata. Teraz
    doszły problemy ze szkołą - wagary,chamstwo, nieodpowiednie
    towarzystwo...Jak mu ojciec nie da pieniędzy - kradnie mnie lub dziadkowi
    emeryturę...Bije i popycha moje młodsze dziecko...

    Znam niejeden taki przypadek wśród znajomych...i NIKT na tym forum mnie nie
    przekona, ze nie miałam kiedyś racji w tym samym, co obecnie autor
    wątku.Dzieci z rozbitych rodzin powinny mieć JEDEN dom, ten który daje
    poczucie bezpieczeństwa-nawet jeśli jest ojczym zamiast ojca.
    Dla dobra dziecka.
    pozdr

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 67. Data: 2007-02-14 07:26:16
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: Paweł <b...@m...com>

    Użytkownik " Megi" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:eqt1tv$ptk$1@inews.gazeta.pl...

    > Znam niejeden taki przypadek wśród znajomych...i NIKT na tym forum mnie
    > nie przekona, ze nie miałam kiedyś racji w tym samym, co obecnie autor
    > wątku.Dzieci z rozbitych rodzin powinny mieć JEDEN dom, ten który daje
    > poczucie bezpieczeństwa-nawet jeśli jest ojczym zamiast ojca.
    > Dla dobra dziecka.

    Głupoty piszesz.

    Z Twojego postu wynika tylko jedno. Poniosłaś porażkę jako matka. Najłatwiej
    zrzucić odpowiedzialność na trudne okoliczności i kłody, które pod nogi
    rzucają źli ludzie. A trzeba się po prostu zmierzyć z rzeczywistością - nie
    potrafiłaś wychować syna.

    --
    Paweł


  • 68. Data: 2007-02-14 07:32:05
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: "szerszen" <s...@t...pl>

    Użytkownik "Paweł" <b...@m...com> napisał w wiadomości
    news:equdq2$1un$1@nemesis.news.tpi.pl...

    > Głupoty piszesz.
    >
    > Z Twojego postu wynika tylko jedno. Poniosłaś porażkę jako matka.
    > Najłatwiej
    > zrzucić odpowiedzialność na trudne okoliczności i kłody, które pod nogi
    > rzucają źli ludzie. A trzeba się po prostu zmierzyć z rzeczywistością -
    > nie
    > potrafiłaś wychować syna.

    skad wiedzialem ze taka bedzie reakcja ;)
    zawsze najwiecej wiedza ci ktorzy nie maja zielonego pojecia o czym pisza,
    dla nich zawsze wszystko jest jasne i klarowne i oczywiste, dopoki sie
    sami nie znajda w takiej sytuacji, wtedy sie okazuje ze jednak jest
    zupelnie inaczej


  • 69. Data: 2007-02-14 07:39:45
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: Paweł <b...@m...com>

    Użytkownik "szerszen" <s...@t...pl> napisał w wiadomości
    news:equdt9$9b2$1@opal.futuro.pl...


    > zawsze najwiecej wiedza ci ktorzy nie maja zielonego pojecia o czym
    > pisza, dla nich zawsze wszystko jest jasne i klarowne i oczywiste,
    > dopoki sie sami nie znajda w takiej sytuacji, wtedy sie okazuje ze
    > jednak jest zupelnie inaczej

    Jestem od 5 lat rozwiedziony, mam 8 letniego syna.
    To, co napisałem to smutna prawda dla autorki posta.
    A Ty rozumiem masz pojęcie?

    --
    Paweł


  • 70. Data: 2007-02-14 07:47:53
    Temat: Re: Rozwod i kwestia dziecka i bylego meza
    Od: " Megi" <m...@g...pl>

    Paweł <b...@m...com> napisał(a):


    > Głupoty piszesz.
    >
    > Z Twojego postu wynika tylko jedno. Poniosłaś porażkę jako matka.
    Najłatwiej
    > zrzucić odpowiedzialność na trudne okoliczności i kłody, które pod nogi
    > rzucają źli ludzie. A trzeba się po prostu zmierzyć z rzeczywistością - nie
    > potrafiłaś wychować syna.
    >
    .................................
    Inaczej byś twierdził, gdyby Twój partner był psychopatą, a tak było w moim
    przypadku. Taki człowiek sam nie wychowa i innym też nie da...

    W mojej sytuacji ja ponosłam porażkę? a ojciec co osiagnął? co zrobił dla
    dziecka poza "spychologią" płacenia mu za rozbitą rodzinę?

    Nobody's perfect.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 . 9


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1