-
21. Data: 2012-10-01 22:36:45
Temat: Re: Renta po mezu, czy co...
Od: SQLwiel <"[nick]"@guglowapoczta.com>
W dniu 2012-10-01 21:00, John Kołalsky pisze:
>> momencie, gdyby wszystko bylo kosztem prywatnej firmy nikt nie miałby
>> chyba nic przeciwko nawet 30 latkom na emeryturze.
>
> Ee yy ... ja mam przeciwko wszystkim emerytom, którzy mogą pracować. Bo
> emerytury są po to by pomóc tym, którzy już nie mogą pracować a nie tym,
> którzy jeszcze mogą. Jak ktoś zaoszczędził i stać go by nie pracować to
> nie jest emerytem.
Emerytury w PL są zasiłkiem, ochłapem. A mają być świadczeniem
kapitałowym, rentą kapitałową. Tymczasem u nas rentą nazywa się
zdrowotny zasiłek inwalidzki.
Kłamstwo, fałszerstwo i manipulacja zaczyna się na poziomie języka.
Patrz "demokracja", a "demokracja socjalistyczna", sprawiedliwość, a
sprawiedliwość społeczna.
--
Dziękuję i pozdrawiam. SQLwiel.
-
22. Data: 2012-10-01 23:37:09
Temat: Re: Renta po mezu, czy co...
Od: "Ajgor" <n...@...pl>
Użytkownik "Tomasz Kaczanowski" <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl> napisał w
wiadomości news:50694460$0$1209$65785112@news.neostrada.pl...
>W dniu 2012-09-30 11:49, Ajgor pisze:
>>
>> Użytkownik "SQLwiel" <"[nick]"@guglowapoczta.com> napisał w wiadomości
>> news:5066a39f$0$1309
>>
>>> Nikt za Ciebie nie rozwiąże Twoich dylematów.
>>> Z mojego punktu widzenia: pracuj!
>>> Zapłacisz w ch.j składek, podatków, napompujesz trochę budżet. Z tego
>>> co zarobisz, pewnie też nakupujesz luksusów poobkładanych akcyzą,
>>> poszalejesz trochę, może więc nawet i ja dorobię trochę jako
>>> sprzątacz, czy ochroniarz w knajpie, gdzie będziesz szalał.
>>> Skoro ryzyko duże - to z dużym prawdopodobieństwem coś Ci się
>>> przytrafi i przestaniesz być ciężarem dla ZUSu, a wtedy więcej
>>> zostanie dla mnie.
>>
>> Chociaż raz ktoś nie mówi, że górnik jest obciążeniem dla społeczeństwa
>> (co jest obłudnym kłamstwem rządzących), tylko że na jego pracy inni też
>> zarabiają :)
>
> W zasadzie jest, ale nie dlatego, że zarabia dużo, tylko dlatego, że prywatna
> firma wydobywająca węgiel ma profity z tego, ze pracownicy tej firmy mają
> przywileje opłacane przez resztę pracujących. W momencie, gdyby wszystko bylo
> kosztem prywatnej firmy nikt nie miałby chyba nic przeciwko nawet 30 latkom na
> emeryturze.
A co nazywasz przywilejami? Emeryturę po 25 latach? To nie jest przywilej. To
jest walka o życie.
Organizm górnika po 25 latach pracy jest nie raz zniszczony w stopniu większym,
niż kogoś innego po 40 latach pracy w innym zakładzie. Zmuszenie ludzi do pracy
do 67 lat w kopalni to by było zbiorowe morderstwo.
I emerytury nie są opłacane przez resztę pracujących. To jedno z największych
kłamstw ostatnich 23 lat.
Są szczegółowe wyliczenia. Istnieje nawet broszura informacyjna pod tytułem "10
kłamstw o emeryturach górniczych".
Tyle, że ona krąży w kopalniach, a nie na zewnątrz. Na zewnątrz nikt by nie
dopuścił do jej rozprzestrzenienia. A szkoda. Mogła by otworzyć oczy milionom
polaków. Zresztą już Premier Marcinkiewicz w swoim expose mówił,
że kwoty, jakie rzekomo skarb państwa dopłaca do górniczych emerytur są wzięte z
sufitu, i są całkowicie kłamliwe.
Dziwne, że kłamstwa łatwo wpadają w ucho, a prawdy jakoś nikt nie słyszy.
Prawda jest taka, że państwo polskie jeszcze nieźle na emeryturach górniczych
zarabia. Potężne pieniądze.
Ale rządy - kolejne - od lat oszukują Polaków w kwestiach górnictwa. Nie tylko w
sprawie emerytur.
Rzekome straty, jakie niby przynosiły kopalnie węgla to była ściema. W ogóle to,
co zrobiono z kopalniami, to był przekręt tysiąclecia. Amber Gold to przy tym
przedszkole. Wmówiono społeczeństwu, że kopalnie przynoszą straty, dzięki czemu
obniżono ich wartość, przejęto za grosze, a konkurencyjne pozamykano. Dziesiątki
tysięcy ludzi straciły pracę tylko dlatego, że niewielka grupa ludzi chciała
zarabiać miliardy. Węgiel zamiast sprzedawać, trzymano na hałdach, żeby podbić
jego wartość. Mówiono ludziom, że trzeba podnosić ceny, bo kopalnie są
deficytowe, a chodziło tylko o większe zyski. Kopalnie nigdy nie były
deficytowe. To kolejna wielka ściemia.
W kopalniach wiedzą o tym wszyscy. A poza nimi nikt.
-
23. Data: 2012-10-02 00:13:11
Temat: Re: Renta po mezu, czy co...
Od: Animka <a...@w...pl>
W dniu 2012-10-01 21:00, John Kołalsky pisze:
>
> Użytkownik "Tomasz Kaczanowski" <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>
>
>>>
>>> Chociaż raz ktoś nie mówi, że górnik jest obciążeniem dla społeczeństwa
>>> (co jest obłudnym kłamstwem rządzących), tylko że na jego pracy inni też
>>> zarabiają :)
>>
>> W zasadzie jest, ale nie dlatego, że zarabia dużo, tylko dlatego, że
>> prywatna firma wydobywająca węgiel ma profity z tego, ze pracownicy tej
>> firmy mają przywileje opłacane przez resztę pracujących. W momencie, gdyby
>> wszystko bylo kosztem prywatnej firmy nikt nie miałby chyba nic przeciwko
>> nawet 30 latkom na emeryturze.
>
> Ee yy ... ja mam przeciwko wszystkim emerytom, którzy mogą pracować. Bo
> emerytury są po to by pomóc tym, którzy już nie mogą pracować a nie tym,
> którzy jeszcze mogą. Jak ktoś zaoszczędził i stać go by nie pracować to nie
> jest emerytem.
Super! Teraz załatwiaj pracę emerytom, których nie dopuszcza się do
pracy, bo grasują całe bandy/paczki młodszych ludzi, przyjezdnych, w
szczególności ze wsi i trzymają się ze sobą w kupie. Oni idą po trupach.
Nie dopuszvzą nikogo, szczególnie emeryta do swojej paczki. No chyba, że
to jakaś mamusia, tatuś.
--
animka
-
24. Data: 2012-10-02 00:15:07
Temat: Re: Renta po mezu, czy co...
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
Ajgor wrote:
> A co nazywasz przywilejami? Emeryturę po 25 latach? To nie jest
> przywilej. To jest walka o życie.
A czy gornik po 25 latach pracy pod ziemią, nie nadaje się do żadnej
innej pracy w kopalni na ziemi?
Czy od razu musi iść na emeryturę czy też mógłby robić coś innego?
Nie oczekuję, że górnik ma pod ziemią siedzieć do 67 roku , tak jak nie
oczekuję, żeby policjant latał za złodziejami, czy nauczyciel uczył dzieci.
Ale jestem daleki od wysyłania ich na emeryturę, a raczej takiej zmiany
organizacji pracy, aby po przepracowanych latach było dla nich inne
zajęcie. Co najwyżej jako emeryture wypłacałbym różnicę w zarobkach na
dotychczasowym i nowym miejscu pracy.
-
25. Data: 2012-10-02 00:36:37
Temat: Re: Renta po mezu, czy co...
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Mon, 1 Oct 2012, Ajgor wrote:
> Użytkownik "Tomasz Kaczanowski" <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>
>>
>> W zasadzie jest, ale nie dlatego, że zarabia dużo, tylko dlatego, że
>> prywatna firma wydobywająca węgiel ma profity z tego, ze pracownicy tej
>> firmy mają przywileje opłacane przez resztę pracujących.
[...]
>
> A co nazywasz przywilejami? Emeryturę po 25 latach?
W żadnym razie.
Doczytaj co Tomasz pisze.
To, że składki na emeryturę nie pokrywają tej emerytury.
Zwyczajnie, jeśli "normalnie" praca zajmuje ok.45 lat, przy czym
trzeba policzyć 100% wynagrodzenia plus 19,52% składki emerytalnej
oraz 2,45% chorobowej (zakładając że jest "zrównoważona", coś
w tej okolicy chyba jest).
Skoro w 25 lat należy uskładać tyle samo na okres poemerytalny,
to przelicz ile składek wychodzi (nie zapominając o dramatycznym
wskaźniku dla chorobowego, który skraca okres składkowy niepro-
porcjonalnie bardziej).
> Organizm górnika po 25 latach pracy jest nie raz zniszczony w stopniu
I tu być może rzeczywiście powinna nastąpić intwerwencja państwa,
na przykład w postaci zakazu pracy w szczególnie trudnych warunkach
dłużej niż 10 lat (z może 15, nie znam się, ale na pewno nie do
etapu istotnego wyeksloatowania organizmu).
Rozumiem że pomijamy taki element, iż rzeczony przywilej obejmuje
większość (jeśli nie wszystkie) stanowiska "dołowe", a nie tylko
górników ścianowych.
> Zmuszenie
> ludzi do pracy do 67 lat w kopalni to by było zbiorowe morderstwo.
Otóż AFAIK mylisz się.
Zakładasz koncepcję "pracy do śmierci na tym samym stanowisku".
Już starożytni Rzym... wróć - Germanie, mieli obcykany mechanizm
w którym onże zakład górniczy musiał zapewnić miejsca pracy
osobom które "odeszły z frontu" i wszelakie stanowiska od wydawania
znaczków, prochu i innych takich robótek powierzchniowych były
(z braku wyboru) obsługiwane przez byłych górników.
No i chyba nie było to 25 lat, tylko jednak dłużej (co istotnie
zmienia proporcję liczby potrzebnych stanowisk, nim mi ktoś
nawrzuca że aż tylu "powierzchniowych" nie trzeba).
Wbrew wrażeniom w kopalni trochę ludzi "na powierzchni" pracuje.
Zgadza się?
Tak BTW i nie do końca offtopicznie, bo w kwestii emerytalnej.
Rzeczeni Niemcy reformę "67 lat" jak najbardziej przeprowadzili.
Tyle, że zaczęli od listy stanowisk, na których nie wolno
zatrudniać osób młodszych niż 50 (czy tam 55, już nie pamiętam)
lat.
Ktoś słyszał o pomyśle polskiego rządu na to *jakie* stanowiska
proponować 67-letnim pracownikom?
> I emerytury nie są opłacane przez resztę pracujących.
Na mój gust flejm obejmuje koncepcję "swojej emetyrury" (wypracowanej
ze swoich składek). Pomińmy więc ten szczegół :]
> Są szczegółowe wyliczenia. Istnieje nawet broszura informacyjna pod tytułem
> "10 kłamstw o emeryturach górniczych".
> Tyle, że ona krąży w kopalniach, a nie na zewnątrz. Na zewnątrz nikt by nie
> dopuścił do jej rozprzestrzenienia. A szkoda.
Szkoda.
Jakoś nie widzę przeszkód, aby autor tej treści nie mógł jej
rozpowszechnić np. w internecie. Ty widzisz?
Widocznie... nie chce.
> Zresztą już Premier Marcinkiewicz w swoim expose mówił,
> że kwoty, jakie rzekomo skarb państwa dopłaca do górniczych emerytur są
> wzięte z sufitu, i są całkowicie kłamliwe.
Jest to możliwe.
Również jest prawdą, że za część sytuacji "kopalnianej" odpowiada
polityka tzw. okresu przemian, kiedy to węgiel służył m.in. jako "hamulec"
dla ograniczania inflacji, co musiało poskutkować nierównowagą (i przy
okazji dawało pole do wszelakich manipulacji, z odmianami kradzieży
włącznie).
Ale nie zmienia to faktu, że przeliczenie proporcji wysokości składki
potrzebnej dla pokrycia emerytury jest jakie jest.
> Prawda jest taka, że państwo polskie jeszcze nieźle na emeryturach górniczych
> zarabia.
Państwo? Być może :> (choć nie wiem jak)
Ale ubezpieczeni (pozostali) już nie bardzo.
> Wmówiono społeczeństwu, że kopalnie przynoszą straty, dzięki
> czemu obniżono ich wartość, przejęto za grosze, a konkurencyjne pozamykano.
> Dziesiątki tysięcy ludzi straciły pracę tylko dlatego, że niewielka grupa
> ludzi chciała zarabiać miliardy.
A tego pewnie nikt nie wyklucza, czytelników grupy nie wyłączając.
Idzie wyłącznie o fakt, iż składki są odprowadzane w takiej wysokości
w jakiej są (albo i nie - jak kopalnie nie miały pieniędzy to po
prostu składek nie płaciły i basta, jakby tak nie zapłacił szewc
to go zlicytowali).
pzdr, Gotfryd
-
26. Data: 2012-10-02 08:33:57
Temat: Re: Renta po mezu, czy co...
Od: "Danusia" <j...@w...pl>
Użytkownik " 666" <j...@g...pl> napisał w wiadomości
news:op.wlhnaawd0ytyis@nc6320...
A jak jest z prawem do renty rodzinnej przysługującej wdowcowi?
####
Dokładnie tak samo, tylko że wdowiec ma z reguły wyższą emeryture od żony.
Zazwyczaj ma dużo więcej lat pracy i wyższe wynagrodzenie w tych latach.
W efekcie jego emerytura średnio jest o połowę wyższa niż żony.
pozdr
-
27. Data: 2012-10-02 08:42:42
Temat: Re: Renta po mezu, czy co...
Od: Tomasz Kaczanowski <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>
W dniu 2012-10-01 23:37, Ajgor pisze:
>
> Użytkownik "Tomasz Kaczanowski" <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>
> napisał w wiadomości news:50694460$0$1209$65785112@news.neostrada.pl...
>> W dniu 2012-09-30 11:49, Ajgor pisze:
>>>
>>> Użytkownik "SQLwiel" <"[nick]"@guglowapoczta.com> napisał w wiadomości
>>> news:5066a39f$0$1309
>>>
>>>> Nikt za Ciebie nie rozwiąże Twoich dylematów.
>>>> Z mojego punktu widzenia: pracuj!
>>>> Zapłacisz w ch.j składek, podatków, napompujesz trochę budżet. Z tego
>>>> co zarobisz, pewnie też nakupujesz luksusów poobkładanych akcyzą,
>>>> poszalejesz trochę, może więc nawet i ja dorobię trochę jako
>>>> sprzątacz, czy ochroniarz w knajpie, gdzie będziesz szalał.
>>>> Skoro ryzyko duże - to z dużym prawdopodobieństwem coś Ci się
>>>> przytrafi i przestaniesz być ciężarem dla ZUSu, a wtedy więcej
>>>> zostanie dla mnie.
>>>
>>> Chociaż raz ktoś nie mówi, że górnik jest obciążeniem dla społeczeństwa
>>> (co jest obłudnym kłamstwem rządzących), tylko że na jego pracy inni też
>>> zarabiają :)
>>
>> W zasadzie jest, ale nie dlatego, że zarabia dużo, tylko dlatego, że
>> prywatna firma wydobywająca węgiel ma profity z tego, ze pracownicy
>> tej firmy mają przywileje opłacane przez resztę pracujących. W
>> momencie, gdyby wszystko bylo kosztem prywatnej firmy nikt nie miałby
>> chyba nic przeciwko nawet 30 latkom na emeryturze.
>
> A co nazywasz przywilejami? Emeryturę po 25 latach? To nie jest
> przywilej. To jest walka o życie.
> Organizm górnika po 25 latach pracy jest nie raz zniszczony w stopniu
> większym, niż kogoś innego po 40 latach pracy w innym zakładzie.
Na prawdę nie ma się co denerwować. Są prace, które równie mocno
wycienczaja, ale to nie jest sedno, do którego się nie odniosłeś.
Napisałem przecież, że można i zrobić tak, by górnik w wieku 30 lat
szedł na emeryture - jest jeden warunek - koszty tego powinna ponieść
prywatna firma zatrudniająca tego górnika i czerpiąca korzyści z jego
pracy, a nie wszyscy pozostali.
> Zmuszenie ludzi do pracy do 67 lat w kopalni to by było zbiorowe
> morderstwo.
1) nikt nie musi przez całe życie pracować w jednym zakładzie, ba
wykonywać jeden zawód.
2) wg Ciebie murarz pracujący na wysokościach może...
> I emerytury nie są opłacane przez resztę pracujących. To jedno z
> największych kłamstw ostatnich 23 lat.
W systemie, który mamy obecnie są. Nie muszą być, ale są - bo tai system
emerytalny jest w Polsce.
> Są szczegółowe wyliczenia. Istnieje nawet broszura informacyjna pod
> tytułem "10 kłamstw o emeryturach górniczych".
No a ja widziałem inne broszury, ale tez krążą tylko po domu cioci i
wujka...
Wiesz w dobie ogólnodostępnego internetu taki argument jest po prostu
śmieszny.
--
Kaczus
http://kaczus.republika.pl
-
28. Data: 2012-10-02 10:26:10
Temat: Re: Renta po mezu, czy co...
Od: "Ajgor" <n...@...pl>
Użytkownik "witek" <w...@g...pl.invalid> napisał w wiadomości
news:k4d4lb$vqs$1@dont-email.me...
> Ajgor wrote:
>> A co nazywasz przywilejami? Emeryturę po 25 latach? To nie jest
>> przywilej. To jest walka o życie.
>
>
> A czy gornik po 25 latach pracy pod ziemią, nie nadaje się do żadnej innej
> pracy w kopalni na ziemi?
>
> Czy od razu musi iść na emeryturę czy też mógłby robić coś innego?
>
>
> Nie oczekuję, że górnik ma pod ziemią siedzieć do 67 roku , tak jak nie
> oczekuję, żeby policjant latał za złodziejami, czy nauczyciel uczył dzieci.
>
> Ale jestem daleki od wysyłania ich na emeryturę, a raczej takiej zmiany
> organizacji pracy, aby po przepracowanych latach było dla nich inne zajęcie.
> Co najwyżej jako emeryture wypłacałbym różnicę w zarobkach na dotychczasowym i
> nowym miejscu pracy.
A masz dla niego pracę na powierzchni?
-
29. Data: 2012-10-02 10:34:36
Temat: Re: Renta po mezu, czy co...
Od: Tomasz Kaczanowski <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>
W dniu 2012-10-02 10:26, Ajgor pisze:
>> Ale jestem daleki od wysyłania ich na emeryturę, a raczej takiej
>> zmiany organizacji pracy, aby po przepracowanych latach było dla nich
>> inne zajęcie. Co najwyżej jako emeryture wypłacałbym różnicę w
>> zarobkach na dotychczasowym i nowym miejscu pracy.
>
> A masz dla niego pracę na powierzchni?
Tak jak dla wielu innych, praca jest (jeśli pominiemy rejony małych
miejscowości popegieerowych)- kwestia jak płatna... Na prawdę znaleźć
pracę to nie problem, nawet w miastach, gdzie bezrobocie oficjalnie jest
2 cyfrowe. Kwestia jedynie jakie mamy kwalifikacje i za ile będziemy
pracować.
--
Kaczus
http://kaczus.republika.pl
-
30. Data: 2012-10-02 10:47:45
Temat: Re: Renta po mezu, czy co...
Od: "Ajgor" <n...@...pl>
Użytkownik "Gotfryd Smolik news" napisał w wiadomości ]
>> Użytkownik "Tomasz Kaczanowski" <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>
>>>
>>> W zasadzie jest, ale nie dlatego, że zarabia dużo, tylko dlatego, że
>>> prywatna firma wydobywająca węgiel ma profity z tego, ze pracownicy tej
>>> firmy mają przywileje opłacane przez resztę pracujących.
> [...]
>>
>> A co nazywasz przywilejami? Emeryturę po 25 latach?
>
> W żadnym razie.
> Doczytaj co Tomasz pisze.
> To, że składki na emeryturę nie pokrywają tej emerytury.
To jest właśnie sedno tego kłamstwa. Górnicy zarabiają niemałe pieniądze. Wiesz,
co to oznacza?
WYSOKIE składki. Składki płacone przez górników, i kopalnie spokojnie pokrywają
emerytury górnicze.
Jeszcze masa pieniędzy z nich zostaje. Emerytury wprawdzie też są wysokie, ale
istnieje coś takiego, jak ograniczona wysokość emerytury (nie wiem, jak to się
nazywa prawnie). Górnikowi z wyliczenia składek i dochodów wychodzi emerytura 6
tyś. a dostaje 4 tyś, bo tak mówią przepisy. Po za tym tworząc ustawę
emerytalną,
składki wylicza się na podstawie domniemanej długości życia. Otóż górnik, który
dożyje takiego wieku
to jest prawdziwy ewenement. Przez 25 lat górnik odporwadza tyle składek,
podatków itp, że póxniej musiał by żyć kilkadziesiąt lat, żeby odzyskać te
pieniądze. Żaden tyle nie żyje. Więc to, co z tych pieniędzy zostaje, to jest
zysk państwa. I ZUS-u. Prawde mówiąc to raczej górnicy dopłacają innym do
emerytur. Taka jest prawda.
>> Organizm górnika po 25 latach pracy jest nie raz zniszczony w stopniu
>
> I tu być może rzeczywiście powinna nastąpić intwerwencja państwa,
> na przykład w postaci zakazu pracy w szczególnie trudnych warunkach
> dłużej niż 10 lat (z może 15, nie znam się, ale na pewno nie do
> etapu istotnego wyeksloatowania organizmu).
> Rozumiem że pomijamy taki element, iż rzeczony przywilej obejmuje
> większość (jeśli nie wszystkie) stanowiska "dołowe", a nie tylko
> górników ścianowych.
Ja akurat nie pracowałem na węglu, więc u mnie nie było "ścian" tylko przodki :)
>> Zmuszenie ludzi do pracy do 67 lat w kopalni to by było zbiorowe morderstwo.
>
> Otóż AFAIK mylisz się.
> Zakładasz koncepcję "pracy do śmierci na tym samym stanowisku".
> Już starożytni Rzym... wróć - Germanie, mieli obcykany mechanizm
> w którym onże zakład górniczy musiał zapewnić miejsca pracy
> osobom które "odeszły z frontu" i wszelakie stanowiska od wydawania
> znaczków, prochu i innych takich robótek powierzchniowych były
> (z braku wyboru) obsługiwane przez byłych górników.
> No i chyba nie było to 25 lat, tylko jednak dłużej (co istotnie
> zmienia proporcję liczby potrzebnych stanowisk, nim mi ktoś
> nawrzuca że aż tylu "powierzchniowych" nie trzeba).
> Wbrew wrażeniom w kopalni trochę ludzi "na powierzchni" pracuje.
> Zgadza się?
A masz jakąś pracę dla tych, którzy kończą pod ziemią? Czy może wyrzucił być ich
na bezrobocie?
Po za tym mam znajomego, który ma firmę budowlaną. Opowiadał mi już kilka razy,
że jak przychodzi do niego górnik emeryt, to on go nawet nie przyjmuje do pracy.
Dlaczego? Bo ma tak myniszczony organizm, że się do pracy nie nadaje. Często nie
ma siły normalnie pracować.
>> I emerytury nie są opłacane przez resztę pracujących.
>
> Na mój gust flejm obejmuje koncepcję "swojej emetyrury" (wypracowanej
> ze swoich składek). Pomińmy więc ten szczegół :]
To nie jest szczegół. To jest sens całości.
>> Są szczegółowe wyliczenia. Istnieje nawet broszura informacyjna pod tytułem
>> "10 kłamstw o emeryturach górniczych".
>> Tyle, że ona krąży w kopalniach, a nie na zewnątrz. Na zewnątrz nikt by nie
>> dopuścił do jej rozprzestrzenienia. A szkoda.
>
> Szkoda.
> Jakoś nie widzę przeszkód, aby autor tej treści nie mógł jej
> rozpowszechnić np. w internecie. Ty widzisz?
> Widocznie... nie chce.
Autorem były związki zawodowe. A one nie są zainteresowane wychodzeniem na
zewnątrz. Działają w interesie pracowników.
I od razu odpowiadam na zarzut. Otóż wbrew temu, co się mówi, związki zawodowe
NA PRAWDĘ działają w interesie
pracowników. Są sprawy, o których powszechnie się nie mówi. O których nawet
pracownicy nie zawsze wiedzą, a które związki zawodowe przeprowadziły po cichu.
Na przykład w mojej firmie planowano wprowadzić system, w którym ludzie mieli
pracować 7 dni w tygodniu po 12 godzin dziennie. Prawdziwe niewolnictwo.
Związki do tego nie dopuściły. Cała sprawa odbyła się po cichu. Nikt nic nawet
nie wie. Nawet pracownicy. Skąd ja w takim razie wiem? Ano stąd, że przez lata
byłem Społecznym Inspektorem Pracy, i na szkoleniu pokazywano nam konkretne
dokumenty na ten temat.
>> Zresztą już Premier Marcinkiewicz w swoim expose mówił,
>> że kwoty, jakie rzekomo skarb państwa dopłaca do górniczych emerytur są
>> wzięte z sufitu, i są całkowicie kłamliwe.
>
> Jest to możliwe.
> Również jest prawdą, że za część sytuacji "kopalnianej" odpowiada
> polityka tzw. okresu przemian, kiedy to węgiel służył m.in. jako "hamulec"
> dla ograniczania inflacji, co musiało poskutkować nierównowagą (i przy
> okazji dawało pole do wszelakich manipulacji, z odmianami kradzieży
> włącznie).
> Ale nie zmienia to faktu, że przeliczenie proporcji wysokości składki
> potrzebnej dla pokrycia emerytury jest jakie jest.
Jakiś czas temu przeliczyłem swoje składki (oczywiście uśredniając różne okresy,
bo inaczej się nie da).
Do wyliczeń wziąłem dane z PIT-11, i swoją emeryturę.
Wyszło mi, że żeby odzyskać wszystkie pieniądze, jakie wpłaciłem, musiał bym na
emeryturze żyć około 35 lat.
Żaden górnik tyle nie żyje. Jeśli umrę wcześniej, państwo na tym zarobi.
>> Prawda jest taka, że państwo polskie jeszcze nieźle na emeryturach górniczych
>> zarabia.
>
> Państwo? Być może :> (choć nie wiem jak)
> Ale ubezpieczeni (pozostali) już nie bardzo.
Raczej właśnie ubezpieczeni. Bo to właśnie składki nadpłacone zostają w ZUS-ie.
Wysokie płace = wysokie składki.
>> Wmówiono społeczeństwu, że kopalnie przynoszą straty, dzięki
>> czemu obniżono ich wartość, przejęto za grosze, a konkurencyjne pozamykano.
>> Dziesiątki tysięcy ludzi straciły pracę tylko dlatego, że niewielka grupa
>> ludzi chciała zarabiać miliardy.
>
> A tego pewnie nikt nie wyklucza, czytelników grupy nie wyłączając.
> Idzie wyłącznie o fakt, iż składki są odprowadzane w takiej wysokości
> w jakiej są (albo i nie - jak kopalnie nie miały pieniędzy to po
> prostu składek nie płaciły i basta, jakby tak nie zapłacił szewc
> to go zlicytowali).
Nigdy nie było tak, że kopalnie nie miały pieniędzy. Właśnie to tłumaczyłem.
Podawanie takich informacji było elementem przekrętu tysiąclecia. Chodziło o
obniżenie warości kopalń. Dzięki temu można było je przejąć za grosze.
Żeby do tego doprowadzić, zbierano węgiel na hałdach i nie sprzedawano.